-
Artykuły
Najlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński4 -
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać2 -
Artykuły
„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać8 -
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać5
Biblioteczka
2012
2014-06
2014-06
2014-06
2020-11-19
2019-10-14
Zdecydowanie jedna z moich ulubieńszych książek Gaimana, podobne odczucia wzbudziła we mnie jak „Gwiezdny Pył” – krótka, niby prosta i niepozorna, może na pierwszy rzut oka dla młodszych, ale to tak naprawdę świetna historia, niezwykle klimatyczna, tajemnicza i ucząca. I jak dla mnie taka wyważona - odpowiednia doza goryczy, humoru, słodyczy, przesłania, a wszystko to pod płaszczem wciągającej, cmentarnej historii.
Gaiman ciekawie przedstawił tu śmierć, stosunek do zmarłych, tak trochę mniej negatywnie i bardziej żywo, ale ciągle z należnym szacunkiem.
Również na przykładzie głównego bohatera, Nika, pokazuje, że inność, odmienność, wcale nie muszą być złe, a wręcz przeciwnie, często mogą świadczyć o wyjątkowości.
Tak jak Nik obdarzony został ‘swobodą cmentarza’, tak Gaiman posiadł ‘swobodę pisania’.
„Księga Cmentarna” to udowadnia. I żeby tylko jemu ta swoboda nie została odebrana… Ale o to się nie martwię, snuje historie jak mało kto.
Zdecydowanie jedna z moich ulubieńszych książek Gaimana, podobne odczucia wzbudziła we mnie jak „Gwiezdny Pył” – krótka, niby prosta i niepozorna, może na pierwszy rzut oka dla młodszych, ale to tak naprawdę świetna historia, niezwykle klimatyczna, tajemnicza i ucząca. I jak dla mnie taka wyważona - odpowiednia doza goryczy, humoru, słodyczy, przesłania, a wszystko to pod...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-10-03
2019-01-30
Gaimana podejście do mitologii, bez wątpienia udane.
Opowieści są krótkie, dziwne, ciekawe i zabawne – jak na mitologię przystało. Co prawda mogłaby być bardziej rozbudowana, ale nie wiem na ile pozwalają materiały źródłowe, więc nie osądzam.
Historie czyta się szybko i przyjemnie, z lekkim rozbawieniem i częstym zdziwieniem wobec coraz to wymyślniejszych pomysłów nordyckich bogów.
W końcu jest okazja poznać bliżej ten świat. Na pewno Odyn, Thor czy od niedawna Loki są raczej ogólnie znani, lecz na nich mitologia nordycka się nie kończy.
Jednak, malutki bo malutki, ale niedosyt jest – bo to w końcu Gaiman i chyba każda jego książka ma to coś, coś co czyni go wyjątkowym pisarzem, a tutaj tego czegoś nie odnalazłem, albo odnalazłem ale mniejsze niż zawsze.
Może to specyfika książki – mitologia – więc pola do popisu wielkiego tu nie ma, są gotowe historie, które trzeba zebrać do kupy i ubrać w słowa, może z tego po prostu więcej wycisnąć się nie da.
Jakby jednak nie było „Mitologia Nordycka” i tak nie zawodzi – to ciągle bardzo dobra książka, może i nie najlepsza z dorobku Gaimana, ale solidna, i na pewno inna niż reszta. Jeśli chodzi o mitologie to na pewno spełnia swoją rolę, i to w dobrym stylu.
I potrafiła mnie rozbawić, a to się ceni.
Gaimana podejście do mitologii, bez wątpienia udane.
Opowieści są krótkie, dziwne, ciekawe i zabawne – jak na mitologię przystało. Co prawda mogłaby być bardziej rozbudowana, ale nie wiem na ile pozwalają materiały źródłowe, więc nie osądzam.
Historie czyta się szybko i przyjemnie, z lekkim rozbawieniem i częstym zdziwieniem wobec coraz to wymyślniejszych pomysłów...
2019-01-28
Kreska jest oryginalna, nietypowa, co już na starcie mi się podoba. Dziwna też, bo niby prosta ale miejscami wcale nie, dzięki kolorom (często płaskim) czy realistycznym wypełnieniom. Wygląda to tak, jakby gdzieniegdzie wkleili jakąś gotową teksturę, tło. Prezentuje się to naprawdę dobrze, cieszę się, że komiksowa wersja „Amerykańskich Bogów” nie została potraktowana nudną, standardową kreską, to po prostu by się nie godziło.
W dodatku jest też różnorodnie, bo krótkie historie o przybyciu starych bogów do Ameryki są przedstawiane różnie, inaczej i oryginalnie.
Także graficznie komiks jest zrobiony naprawdę świetnie, ma swojego ducha.
A historia również nie zawodzi – jakżeby mogła kiedy ma taki materiał źródłowy?
Przepełniona jest magią: pierwotną, dziką, brutalną, przewrotnie piękną, ale i niestety przemijającą.
Wielka podróż przez Amerykę w poszukiwaniu tej ukrytej, wypartej już magii, prowadząca do ostatniej, nieuniknionej bitwy, ostatni zryw starych bogów.
Tu nic nie jest takie, jakim się wydaje, żeby zobaczyć trzeba uwierzyć.
Gaiman wspaniale przenosi ducha swojej powieści na karty komiksu, tworzy jej wizualizację, jak zwykle mistrzowsko operuje słowem i daje nam niepowtarzalny klimat.
I choć wiem, że to dwa różne światy to wyczuwam tu echa „Sandmana” – kątem świadomości, ulotnie, może w słowie, może w postaciach, a może to mi się tylko śniło, ale wyczuwam.
Komiks całościowo jest bardzo, bardzo dobry – styl, historia, klimat, postacie, wszystko.
Kreska jest oryginalna, nietypowa, co już na starcie mi się podoba. Dziwna też, bo niby prosta ale miejscami wcale nie, dzięki kolorom (często płaskim) czy realistycznym wypełnieniom. Wygląda to tak, jakby gdzieniegdzie wkleili jakąś gotową teksturę, tło. Prezentuje się to naprawdę dobrze, cieszę się, że komiksowa wersja „Amerykańskich Bogów” nie została potraktowana nudną,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2006
2018-10-02
Ciężko trochę gatunkowo sklasyfikować „Koralinę” – czy to baśń, bajka, opowiadanie dla dzieci? Pewnie żadne z powyższych ale i po trosze z każdego. Takie pogranicze, gdzie jak wiadomo Gaiman czuje się świetnie.
„Koralina” to taka opowieść o zwykłym dziecku, które jest ignorowane przez dorosłych – rodzice mają swoje zajęcia i nie mają dla niej czasu, sąsiedzi z kolei są trochę dziwaczni i roztrzepani i nawet nie potrafią zapamiętać, że Koralina to nie Karolina.
Więc musi radzić sobie sama i odkrywa pewne ukryte przejście do niemal identycznej, ale jednak bardzo różnej rzeczywistości – z pozoru ciekawszej i bardziej pociągającej, ale jak to często bywa, pozory mylą, a guziki już nigdy nie będą tylko guzikami.
Koralina będzie musiała uratować nie tylko siebie samą, ale i swoich bliskich oraz nieszczęśliwe, uwięzione dusze, i odkryje, że jej codzienny, nudny, szary świat, z dorosłymi zajętymi swoimi sprawami, to tak naprawdę wszystko, czego jej trzeba, i wart jest poświęceń, ludzie warci są poświęceń.
„Koralina” to dość prosta historia z baśniowymi elementami i nieco cięższym, mroczniejszym, dusznym klimatem, która pokazuje, że nasza zwykła rzeczywistość wcale nie jest taka zwykła - a to dzięki ludziom, którzy ją tworzą, naszym bliskim. Bo każdy człowiek jest niepowtarzalną jednostką, może czasami nudną i irytującą, ale unikalną i niedającą się zastąpić żadną imitacją.
Ciężko trochę gatunkowo sklasyfikować „Koralinę” – czy to baśń, bajka, opowiadanie dla dzieci? Pewnie żadne z powyższych ale i po trosze z każdego. Takie pogranicze, gdzie jak wiadomo Gaiman czuje się świetnie.
„Koralina” to taka opowieść o zwykłym dziecku, które jest ignorowane przez dorosłych – rodzice mają swoje zajęcia i nie mają dla niej czasu, sąsiedzi z kolei są...
2018-01-09
Jak ktoś kiedyś mówił, Gaiman umie opowiadać, i to jak.
„Gwiezdny Pył” jest tego świetnym przykładem – czy jest to opowieść, czy bajka, czy baśń, czy po trochę z każdego (to pewnie to) – jest to po prostu piękna historia.
Jest świat ludzi i świat magiczny, i Mur między nimi, i czarownice, mówiące drzewa i zwierzęta, magiczne istoty, duchy obserwatorzy, spadające gwiazdy, które są czymś więcej niż tylko kawałkiem materii, oraz wszechobecne, obowiązujące wszystkich bez wyjątku, zasady – ten nieodłączny element bajek czy baśni.
Jest tu to wszystko.
Gaiman wziął te wszystkie charakterystyczne elementy i stworzył z nich swoją historię, prostą ale piękną, bezlitosną i brutalną – młodzieniec spoza Muru, wychowany przez ludzi, w imię miłości, pełen głupiego zapału wyrusza w podróż do Krainy poza Murem, i jak to zwykle bywa poznaje różne osobistości, uczy się wiele od nich, zdobywa sprzymierzeńców i wrogów, mężnieje, nabiera rozsądku i mądrości, a nawet spotyka prawdziwą miłość, ale o tym przekonuje się dużo później, dopiero u kresu swej wędrówki.
Jest to taka podróż w poszukiwaniu i odkrywaniu samego siebie, w przenośni i dosłownie.
Bohater poznaje też potęgę przeznaczenia, dzięki której, oraz dzięki istnieniu pewnych niepisanych zasad, poznaje prawdę, i nawet o wiele potężniejsi od niego muszą się ugiąć.
„Gwiezdny Pył” to książka bardzo dobra, taka prosta i schematyczna, bo to już gdzieś było, i to nie raz, ale zarazem tak bardzo Gaimanowska – świeża i urzekająca, oryginalna na swój sposób.
Po prostu piękna opowieść.
Jak ktoś kiedyś mówił, Gaiman umie opowiadać, i to jak.
„Gwiezdny Pył” jest tego świetnym przykładem – czy jest to opowieść, czy bajka, czy baśń, czy po trochę z każdego (to pewnie to) – jest to po prostu piękna historia.
Jest świat ludzi i świat magiczny, i Mur między nimi, i czarownice, mówiące drzewa i zwierzęta, magiczne istoty, duchy obserwatorzy, spadające gwiazdy,...
2017-06-17
Graficznie "The Sandman: Overture" to arcydzieło - ta oryginalność, różnorodność, jakość, wyobraźnia, pomysł, wykonanie, kolory, różny sposób przedstawiania dla różnych sytuacji, ten artyzm - no tak dopieszczonego komiksu jeszcze nie widziałem, nawet sobie nie wyobrażam, ile pracy zostało w to włożone.
Ale dobrze, że to Sandman został tak wyróżniony, bo Sandman na to zasługuje, genialny komiks genialnie przedstawiony.
Miejscami wydawać się może taki abstrakcyjny, chaotyczny, przypadkowy, lecz wszystko to ma swój cel, wszystko to jest konkretną, przemyślaną wizją, ale w końcu to DREAMING, inny świat.
Sama historia jest również świetna, jest początkiem i końcem - historią przedstawiającą wydarzenia sprzed, prowadzące do początków całej opowieści o Sandmanie, ale zarazem ostatnią już historią, końcem.
Jest to opowieść, która się nigdy nie wydarzyła, ale bez której nie byłoby niczego, historia, którą pamiętać będzie tylko jedna osoba - choć zasługuje na pamięć wszystkich żywych i jeszcze nienarodzonych istot - ten, który uratował Wszechświat.
Sandman, Morpheus, Oneiros, DREAM - to postać wyjątkowa, nawet biorąc pod uwagę jego rodzeństwo czy inne byty z jego świata. W żadnej mierze nie jest człowiekiem, lecz pod tym wszystkim jest tak bardzo ludzki i jednocześnie tak bardzo nie... Z całą swoją mocą, niezależnością i odpowiedzialnością, jest ograniczany przez wszechobecne, niepisane zasady, lub tylko chce być ograniczany. Jest też bardzo samotny, jak to w komiksie zostało mu powiedziane, i zagubiony.
Sandman to świetnie wykreowana postać, jedna z moich ulubionych, i to nie tylko wśród komiksów.
W tej ostatniej już części historii Sandmana można natknąć się nie wiele ciekawych smaczków: niezwykłe autospotkanie i autorozmowę Morfeusza, wszystkich jego aspektów, można poznać jego niezwykłych rodziców, jego napięte, delikatne relacje z rodzeństwem, genezę i znaczenie jego charakterystycznego hełmu, oraz wiele więcej.
Dostajemy odpowiedzi na część pytań, a część nadal pozostaje bez, w sferze domysłów.
Jest to niesamowita opowieść, której nie było, z rozwiązaniem, które nie miało miejsca. A jednak.
Sandman, Dream Lord - to mistrz historii, opowieści, to jego domena i jego królestwo. I podobnie Gaiman to taki nasz mistrz opowieści, bo Sandman to unikalna, wielowątkowa, mądra i jedyna w swoim rodzaju opowieść, gdzie każde zdanie, każde słowo ma znaczenie, i nie można po prostu przelecieć przez ten komiks jak przez rzeszę typowych komiksów, nie jesli nie chce się dużo stracić. Bo Sandman to coś znacznie więcej niż komiks, to opowieść...
"The Sandman: Overture" kończy swoją historię w wielkim stylu. Minęło tyle lat, a on nadal zachwyca i zaskakuje.
Dla mnie nie ma lepszych komiksów.
Graficznie "The Sandman: Overture" to arcydzieło - ta oryginalność, różnorodność, jakość, wyobraźnia, pomysł, wykonanie, kolory, różny sposób przedstawiania dla różnych sytuacji, ten artyzm - no tak dopieszczonego komiksu jeszcze nie widziałem, nawet sobie nie wyobrażam, ile pracy zostało w to włożone.
Ale dobrze, że to Sandman został tak wyróżniony, bo Sandman na to...
2015-01-30
2015-02-15
2016-01-24
2016-07-16
2015-12-24
2015-12-18
Podoba mi się ŚMIERĆ w wersji Gaimana. Jest bardzo ludzka, najbardziej ludzka spośród Nieskończonych i z pewnością bardziej ludzka niż niejeden człowiek...
Śmierć uczy doceniać życie, uświadamia że nieważne jak bardzo wydaje nam się że nasze życie jest złe, to zawsze jest lepsze od alternatywy.
Śmierć sprawia, że życie jest wyjątkowe. Jest częścią życia.
Podoba mi się ŚMIERĆ w wersji Gaimana. Jest bardzo ludzka, najbardziej ludzka spośród Nieskończonych i z pewnością bardziej ludzka niż niejeden człowiek...
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toŚmierć uczy doceniać życie, uświadamia że nieważne jak bardzo wydaje nam się że nasze życie jest złe, to zawsze jest lepsze od alternatywy.
Śmierć sprawia, że życie jest wyjątkowe. Jest częścią życia.