-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński36
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant977
Biblioteczka
2024-05-02
2024-04-27
2024-04-23
2024-04-13
2024-04-03
2024-03-25
2024-03-12
2024-03-04
2024-03-01
2024-02-18
2024-02-14
2024-02-08
Nie oceniaj książki po okładce - mówili. Nie eksperymentuj - mówili.
Ja sięgając po tę książkę, złamałam obie zasady. Sięgnęłam po to dzieło głównie dlatego, że spodobała mi się jego okładka i tytuł. Poczułam się nimi zaintrygowana i odniosłam wrażenie, że może być to coś innego i naprawdę poruszającego. Dlatego właśnie złamałam zasadę numer dwa i jednocześnie zrobiłam coś, przed czym najbardziej się wzbraniałam - przeczytałam młodzieżową książkę. Czy żałuję? Zdecydowanie nie.
Kiedy lektura autorstwa Marii Lichoń trafiła w moje ręce, zaskoczyły mnie dwie rzeczy. Po pierwsze jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak świetnie wykonaną okładką, która się nie “palcuje”, a dotykanie jej jest tak niesamowicie przyjemne. Jej struktura w połączeniu z grafiką, która zainteresowała mnie już wcześniej, sprawiły, że nie mogłam doczekać się sprawdzenia, co jest w środku. Po drugie zaś opis umieszczony z tyłu. Jest on genialny - zachęca do czytania jednocześnie nie zdradzając nic z fabuły. Moim zdaniem takie właśnie powinny być wszystkie opisy książek.
“Wszyscy byliśmy za młodzi” można opisać w kilku prostych i krótkich zdaniach. Można też napisać na ten temat referat na wiele stron. Ciężko jest mi określić, o czym jest ten utwór bez emocji, ponieważ to właśnie one malowały w mojej głowie tak piękne obrazy w trakcie czytania. Rzadko zdarza mi się wzruszać przez coś, co jest tak naprawdę jedynie czyimiś słowami na kartce papieru, czyjąś fantazją. Tym razem jednak poruszona czułam się nie raz i nie dwa. Razem z bohaterami odczuwałam i razem z nimi się cieszyłam. Kibicowałam im, jakby byli moimi prawdziwymi przyjaciółmi, a na koniec realnie żałowałam, że to już wszystko i nie ma nic więcej, ponieważ szkoda było mi się z nimi rozstawać. Domyślam się jednak, że zastanawiając się nad zakupem lub wypożyczeniem te książki bardziej interesuje Was - Drodzy Czytelnicy - o czym jest książka. Powiedziałabym, że dosłownie o wszystkim, co dla młodego człowieka najważniejsze. O relacjach, rodzinie, przyjaźni i miłości. O podejmowaniu decyzji - tych mniej i bardziej łatwych do podjęcia. O strachu przed tym, co nieznane, a jednocześnie chęci poznania tego, co wykracza poza granice naszej codzienności. O tym, jak jednocześnie czasami chcemy i nie chcemy żyć. O tym, że czasami nie jesteśmy w stanie budować niczego z drugą osobą, dopóki nie pogodzimy się z samym sobą. O toksycznych relacjach i tym jak trudno być dobrym dzieckiem, przyjacielem, partnerem kiedy wszystko w Tobie buzuje i nie potrafisz zebrać myśli. Jest to książka o tym, czy jesteśmy w stanie zmienić się dla drugiego człowieka, o tym, czy warto o siebie walczyć i o wszystkich demonach, które pojawiają się w naszym życiu. “Wszyscy byliśmy za młodzi” to tak naprawdę nie jedna ani nie siedem historii. Jest to bardzo, bardzo wiele historii, a dokładnie tyle ilu czytelników, ponieważ mam wrażenie, że czytając to dzieło, każdy przynajmniej przez chwilę myślał o swoich własnych zakochaniach, rozterkach i obawach. I właśnie to jest w tej lekturze najpiękniejsze. I właśnie za to autorce należą się wielkie brawa. Mam nadzieję, że spod tego pióra wyjdzie jeszcze wiele pięknych opowieści, a dokładniej obrazów, bo to, co macie okazję przeczytać na tych 565 stronach ma wiele wymiarów, w których każdy znajdzie ten najbardziej odpowiedni dla siebie.
“Wszyscy byliśmy za młodzi” to książka, którą czyta się bardzo przyjemnie, a strony przewracają się same. Jest napisana bardzo przyjaznym językiem, a sam tekst podzielono na wiele rozdziałów i narracji, przez co nie jest ani trochę nudny. Dodatkowo w tym wydaniu zastosowano czcionkę sprzyjającą szybkiemu czytaniu. Można więc z całą pewnością stwierdzić, że w każdym aspekcie dzieło to zasługuje na pochwałę, a od siebie mogę dodać, że jest to z pewnością najlepsza książka tego gatunku, jaką czytałam. Idealna zarówno dla starszej młodzieży, jak i młodych dorosłych, a może nawet dla rodziców próbujących zrozumieć swoje dorastające dzieci.
Nie oceniaj książki po okładce - mówili. Nie eksperymentuj - mówili.
Ja sięgając po tę książkę, złamałam obie zasady. Sięgnęłam po to dzieło głównie dlatego, że spodobała mi się jego okładka i tytuł. Poczułam się nimi zaintrygowana i odniosłam wrażenie, że może być to coś innego i naprawdę poruszającego. Dlatego właśnie złamałam zasadę numer dwa i jednocześnie zrobiłam...
2024-01-31
2024-01-26
2024-01-19
2024-01-12
2023-12-29
2023-12-24
2023-12-19
2023-12-05
“Robaki w ścianie” to bardzo udany debiut Hanny Szczukowskiej-Białys. Książka jest solidnie i ładnie wykonana. Jej okładka przyciąga wzrok i kojarzy się z mrokiem, tajemniczością i krwią, których w tej powieści zdecydowanie nie brakuje. Dodatkowo warto zwrócić uwagę na to, że zarówno tytuł, okładka jak i elementy graficzne towarzyszące początkowi każdego z rozdziałów są spójne i przedstawiają to samo. Tytułowe robaki zresztą wielokrotnie pojawiają się też w tekście.
Okładka książki się nie “palcuje” (co dla mnie osobiście jest bardzo ważne), jest naprawdę twarda (jak na miękką okładkę) i przeżyła ze mną kilka podróży bez żadnego uszczerbku na zdrowiu. Chapeau bas za to!
Po poświęceniu kilku chwil na zachwyt nad tym, czego możemy dotknąć, zajmijmy się odczuciami niefizycznymi. Książkę czyta się bardzo przyjemnie i szybko, co w tym przypadku jest minusem, ponieważ bardzo smutno jest się rozstawać z komisarzem Bondysem. Akcja jednak już od pierwszej strony wciąga tak bardzo, że trudno oderwać się od lektury. Nie bez znaczenia z pewnością jest też budowa tekstu - wiele rozdziałów, które są krótkie i przedstawiane z perspektywy różnych osób (często całkiem przypadkowych), zgodnie z chronologią. Utwór podzielony jest na kolejne, ważne dla śledztwa dni, a czytelnik na bieżąco, wraz z grupą dochodzeniowo-śledczą poznaje wychodzące na jaw fakty oraz zastanawia się nad motywem, dowodami i potencjalnymi sprawcami oczywiście. Jest to świetna zabawa w policję! Ponadto czcionka w książce jest bardzo sprzyjająca beztroskiemu pochłanianiu kolejnych stron, co również zasługuje na pochwałę.
Z pewnością, czytając tę recenzję zastanawiacie się, o czym tak właściwie są “Robaki w ścianie”. Bez wątpienia są one o tolerancji, o ludzkich słabościach, o sekretach na pozór idealnych rodzin. O tym, jak człowiek człowiekowi potrafi zniszczyć życie oraz o tym, że nie każdy błąd da się naprawić. Jest to książka o tym, jak pozory mogą mylić, a drobne pomyłki wiele kosztować. Jest to też utwór o miłości w różnych odmianach, o rozterkach dorastających ludzi i o tym, że nawet sprawiedliwość potrafi być niesprawiedliwa, a piękno człowieka zależy od jego wnętrza, a nie tego, jak wygląda czy skąd pochodzi. W powieści znajdziemy również bardzo przejmujący obraz tego, co dzieje się w głowie osoby chorej na schizofrenię. Hanna S. Białys wykorzystując karaluchy, plagi i zarazy niesamowicie trafnie przedstawia problemy dzisiejszych ludzi tworzących społeczeństwo, a dzięki fenomenalnie zbudowanej postaci komisarza - głównego bohatera - także rozterki ludzi jako jednostek.
Rozpoczynając lekturę nie miałam zbyt wysokich oczekiwań, jak to do debiutujących w tak popularnym gatunku autorów. Bardzo pozytywnie się jednak zaskoczyłam. Dawno nie miałam w rękach tak dobrej książki i z ogromną niecierpliwością czekam już na jej kontynuację. Jeżeli zastanawiacie się jeszcze nad tym, czy sięgnąć po “Robaki w ścianie” to odpowiedź zdecydowanie brzmi TAK, a jeżeli zastanawiacie się, czy nie przesadzam i nie zawiedziecie się przypadkiem w trakcie lektury - odpowiedź brzmi NIE.
Recenzja powstała w ramach akcji recenzenckiej Wydawnictwa SQN.
“Robaki w ścianie” to bardzo udany debiut Hanny Szczukowskiej-Białys. Książka jest solidnie i ładnie wykonana. Jej okładka przyciąga wzrok i kojarzy się z mrokiem, tajemniczością i krwią, których w tej powieści zdecydowanie nie brakuje. Dodatkowo warto zwrócić uwagę na to, że zarówno tytuł, okładka jak i elementy graficzne towarzyszące początkowi każdego z rozdziałów są...
więcej Pokaż mimo to