rozwińzwiń

To coś w śniegu

Okładka książki To coś w śniegu Sean Adams
Logo Lubimyczytac Patronat
Logo Lubimyczytac Patronat
Okładka książki To coś w śniegu
Sean Adams Wydawnictwo: HarperCollins Polska literatura piękna
256 str. 4 godz. 16 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
The Thing in the Snow
Wydawnictwo:
HarperCollins Polska
Data wydania:
2024-01-24
Data 1. wyd. pol.:
2024-01-24
Liczba stron:
256
Czas czytania
4 godz. 16 min.
Język:
polski
ISBN:
9788327692030
Tłumacz:
Piotr Cieślak
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Wyróżniona opinia i

To coś w śniegu



przeczytanych książek 285 napisanych opinii 147

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
64 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
215
236

Na półkach: ,

Zimno, przeraźliwie zimno. Cztery osoby nadzorujące obiekt – Instytut Północny. Zamknięci, odcięci od świata. Ze względu na tajemniczy wirus nie mogą opuścić budynku. Helikopter przylatuje raz w tygodniu i otrzymują teczkę z zadaniami do wykonania. Zadania wykonywane przez nadzorców pracujących w Instytucie wydają się być absurdalne, czy jednak rzeczywiście takie są? A może my na co dzień nie mamy czasu, żeby nad wieloma rzeczami się zastanawiać? Badanie, czy krzesła są wygodne do siedzenia, płaskości podłogi za pomocą piłeczek golfowych, uszkodzeń w panelach i czy mają wpływ na wypadki, mechanizmów rolet, czy działają prawidłowo. Wszechobecny śnieg przeraża swoim bezmiarem i „to coś”, co wystaje z białego puchu i jest bliżej nieokreślone a budzi niepokój wśród załogi. Czy Cline, Gibbs i ich Szef oraz tajemniczy lokator Instytutu Gilroy rozwiążą tajemnicę rzeczy ukrytej w śniegu? Jaki jest cel ich pracy?

Powieść „To coś w śniegu” wciąga, fascynuje a z każdą przewróconą stroną wzbudza coraz więcej dysonansów. Świetne ćwiczenia z uważności i ćwiczące cierpliwość – chcę dowiedzieć się o co chodzi i nie mogę tego uchwycić… Odczuwam ciągły dyskomfort a jednocześnie moja ciekawość cały czas jest pobudzana i rozbudzana. Jest mi zimno i przeraża mnie śnieg, spod którego nie widać nawet horyzontu… „Choć śnieg nie jest najbardziej bezlitosnym żołdakiem zimna, pod wieloma względami jest najcenniejszy. Przyjemnie jest patrzeć jak zimą pokrywa szarą śmierć traw prostą, mieniącą się bielą. Przeszkadza nam, zachęcając do opuszczenia bezpiecznego ciepła pomieszczeń, by go usunąć. Wyciąga dzieci z domów, by się w nim bawiły, narażając je na najróżniejsze zakusy zimna. Na jego widok dreszczyk emocji przechodzi nawet tych, którzy czują przed nim strach. Na dowód tego wystarczy się zastanowić jak opisują go prognozy: w centymetrach. Chcemy wiedzieć, ile się go nagromadzi. Implikuje to rodzaj daru; śnieg, chcemy tego, czy nie, jest nam dany. Wszystko to przesłania jednak faktyczne działanie śniegu: że nam zasłania, zakrywa, zabiera”. „Fakt, ze zimno niewspółmiernie mocno atakuje męskość, jest nie tylko kwestią biologii, lecz symbolem ostatecznego celu zimna, jakim jest pełna kastracja duszy”.

Zachwycam się powieścią „To coś w śniegu”. Nielogicznie logiczna, absurdalnie rzeczywista z głębią przemyśleń na temat pracy i jej celu, ludzkich zachowań w sytuacji zagrożenia i zamknięcia, wpływie wydarzeń z dzieciństwa na nasze dorosłe życie, refleksjach o zasadności nazywania, badania i sprawdzania wszystkiego, co nas otacza. Konfrontacja z tym, czego nazwać nie umiemy jest trudna. „Chęć negacji często rodzi się ze strachu. Nasila się wtedy, gdy to, czemu próbujemy zaprzeczyć, staje się coraz trudniejsze do zakwestionowania. A chęć negacji w połączeniu z wycieńczeniem może zrodzić coś jeszcze: niebezpieczny poziom arogancji. Zaprzeczenie temu, co oczywiste, przestaje być mechanizmem obronnym i staje się potrzebą tak głęboką, że może skłaniać do robienia rzeczy, o których wie się, że są potencjalnie niebezpieczne”.

Polecam, czytajcie.

Za egzemplarz dziękuję Klubowi Recenzentami nakanapie.pl.

Zimno, przeraźliwie zimno. Cztery osoby nadzorujące obiekt – Instytut Północny. Zamknięci, odcięci od świata. Ze względu na tajemniczy wirus nie mogą opuścić budynku. Helikopter przylatuje raz w tygodniu i otrzymują teczkę z zadaniami do wykonania. Zadania wykonywane przez nadzorców pracujących w Instytucie wydają się być absurdalne, czy jednak rzeczywiście takie są? A może...

więcej Pokaż mimo to

avatar
899
854

Na półkach:

Bardzo specyficznie napisana. Z jednej strony nastrój tajemniczości i narastającej niepewności, z drugiej bezsensowne prace i poważne ich wykonywanie. Do tego całkowicie groteskowo potraktowany temat przywództwa w grupie ,na podstawie bezsensownych książek z serii - Lider. Klimat odosobnienia, braku fizycznego kontaktu ze światem i paraliżujące zimno a do tego nieznany obiekt na zewnątrz i specyficzne zachowania trójki bohaterów tworzą bardzo ciekawy, podszyty ironiczną grozą nastrój. Nie wiem czy to brzmi zachęcająco, ale ja świetnie się bawiłam przy czytaniu.

Bardzo specyficznie napisana. Z jednej strony nastrój tajemniczości i narastającej niepewności, z drugiej bezsensowne prace i poważne ich wykonywanie. Do tego całkowicie groteskowo potraktowany temat przywództwa w grupie ,na podstawie bezsensownych książek z serii - Lider. Klimat odosobnienia, braku fizycznego kontaktu ze światem i paraliżujące zimno a do tego nieznany...

więcej Pokaż mimo to

avatar
261
256

Na półkach:

🔥🔥🔥RECENZJA 🔥🔥🔥

Hart, Gibbs oraz Cline to trójka ludzi, którzy zostali przetransportowani do Instytutu Północy. Miejsca znajdującego się z dala od cywilizacji, a także pokrytego grubą warstwą śniegu oraz lodu. Jeszcze niedawno Instytut funkcjonował, jednak wskutek nieznanych okoliczności cały zespół badawczy został ewakuowany a placówka zamknięta. Cała trójka ma za zadanie utrzymywać Instytut w stanie używalności w razie ewentualnego wznowienia działalności. Co tydzień zjawia się transport z prowiantem oraz zadaniami do wykonania na następny tydzień. Pewnego dnia ich rutynę przerywa coś co zauważyli za oknem w większości przykrytego śniegiem. Nie są w stanie stwierdzić co to jest, jednak wzbudza to ich początkowy niepokój.

Czy idą im się odkryć co jest tajemniczym przedmiotem znajdującym się na zewnątrz? Czy jest to coś, co zagraża ich życiu? Jak potoczą się losy całej trójki?

Z przykrością muszę stwierdzić że nie porwała mnie ta książka. Po opisie spodziewałam się książki, która będzie trzymała w napięciu i dostarczy mi wielu wrażeń podczas czytania. Niestety nic z tego nie miało miejsca. Zadania wykonywane przez osoby przebywające w instytucie były na poziomie dzieci ze szkoły. Chociaż muszę powiedzieć iż to nie moje klimaty czytało się ją szybko. Jest to pozycja zdecydowanie dla miłośników książek psychologicznych, którzy mogą zdaniem będą nią zachwyceni.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję bardzo wydawnictwu @harpercollinspolska 😘

#recenzja #recenzjaksiazki #bookstagram #książka #harpercolinspolska #ksiażkapsychologiczna #dającadomyślenia #światrecenzentów #czytanietopasja #czytam #czytanienieboli #rudaczyta2022

🔥🔥🔥RECENZJA 🔥🔥🔥

Hart, Gibbs oraz Cline to trójka ludzi, którzy zostali przetransportowani do Instytutu Północy. Miejsca znajdującego się z dala od cywilizacji, a także pokrytego grubą warstwą śniegu oraz lodu. Jeszcze niedawno Instytut funkcjonował, jednak wskutek nieznanych okoliczności cały zespół badawczy został ewakuowany a placówka zamknięta. Cała trójka ma za zadanie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
85
6

Na półkach:

Przyjemnie napisana, bardzo łatwo się czyta. Autor wprowadza pewien suspens, niewyjaśnione zjawisko, które buduje atmosferę rodem z horroru, przez co nie można się oderwać od książki.

Przyjemnie napisana, bardzo łatwo się czyta. Autor wprowadza pewien suspens, niewyjaśnione zjawisko, które buduje atmosferę rodem z horroru, przez co nie można się oderwać od książki.

Pokaż mimo to

avatar
171
82

Na półkach:

Jednym z najprzyjemniejszych uczuć związanych z czytaniem książek jest, moim zdaniem, odnalezienie perły szukając zwykłego kamienia. Tak sprawa wygląda w przypadku “To coś w śniegu”, czyli bezprecedensowego, iście weirdowego dzieła, którego autorem jest Sean Adams.

Z opisu okładkowego dowiadujemy się, że historia opowie nam o grupce ludzi, którzy pełnią rolę kustoszy w opuszczonej placówce badawczej o nazwie Instytut Północy, znajdującej się gdzieś pośrodku nieprzeniknionych lodowców na krańcu świata. Ich praca ma polegać na rutynowych kontrolach i naprawach, które pozwolą na utrzymanie tej placówki w stanie zdatnym do użytku. Któregoś dnia jednak, Cline, jeden z trójki pracowników stacji, dostrzega przez okno - jak można się domyślić po tytule - pewną rzecz na śniegu. Od tej chwili rutynowe życie całej trójki ulegnie nieodwracalnej przemianie, która pchnie spokojne życie w stacji badawczej ku podręcznikowemu przykładowi psychozy i narastającego szaleństwa.

Jest pewien aspekt tej książki, o którym bardzo chciałbym więcej napisać, lecz nie zrobię tego z dwóch powodów. Pierwszy - bardziej oczywisty - przyszłym czytelnikom odebrałoby to znaczną część zabawy. Drugi natomiast, podyktowany jest pewną niemożnością właściwego nakreślenia tego o czym mówię, bez przytoczenia wielu, wielu akapitów. A także kontekstu ich występowania. Zapewniam jednak, że to właśnie zamysłom fabularnym, budującym główną narrację i definiującym codzienne wydarzenia w Instytucie, zawdzięczam większość zabawy, jakiej miałem przyjemność doznać podczas lektury. Już nadmienię tylko fakt, że styl dialogów jest jak żywcem wyjęty z opowiadań o Kubusiu Puchatku - tylko, że tu rozmawiają dorośli ludzie, którzy wystawienia zostają na zagrożenie czegoś, czego nie potrafią nawet jednoznacznie zdefiniować i co wymyka się racjonalnym myślom. Genialne!

Sean Adams w absolutnie wybitny sposób zmieszał w tej niewielkiej książce znaczną dawkę absurdu, przeplataną humorem i obramowaną w psychodeliczne tajemnice. Praktycznie od pierwszych stron jesteśmy wciągnięci w grę, której pełną świadomość zyskujemy jednak dopiero po czasie. A wtedy jest już za późno. Ja sam, wielokrotnie, podczas przechodzenia przez kolejne rozdziały łapałem się myśli z rodzaju: czy aby na pewno tak to właśnie było?, czy to właśnie zostało powiedziane?, czy to była jedynie moja własna wyobraźnia i interpretacja? Czysty geniusz psychozy! W głownie ciśnie na myśl przyrównanie tego do “The thing” Campbella ale bez jednoznacznego potwora i efektów specjalnych.

Książki tej zdecydowanie nie powinno ujmować się w sztywne ramy gatunkowe - dla jednych to literatura piękna, dla innych horror, jeszcze inni uznają ją za thriller psychologiczny… I właściwie wszyscy będą mieli rację, co tym bardziej podkreśla wielki wydźwięk tej historii. “To coś w śniegu” na pewno posiada pewien morał, to bez dwóch zdań, jednak ze względu na wyżej wspomniany aspekt tej książki, uważam, że jest to kwestia do indywidualnej kontemplacji. Fascynuje mnie jak dogłębnie zostałem uderzony przez tę opowieść i to zupełnie niespodziewanie.

Na tym pozwolę sobie poprzestać - reszta zostaje w Waszych rękach. Mam nadzieję, że książka ta, będąca w chwili kończenia tej recenzji zaledwie nowością na rynku wydawniczym, zyska właściwy sobie rozgłos i spotka się z jak największą liczbą odbiorców. Bo zdecydowanie na to zasługuje. Sięgnijcie więc po opowieść o szalonym naukowcu Gilroyu, zdeterminowanej Gibbs, ciekawskim Cline oraz rozmarzonym Harcie i ich zmaganiach z zimnem, które wydaje się być czymś zupełnie innym, niż nam wszystkim się dotąd wydawało.


https://skoliotyk.pl/recenzje/113-to-co%C5%9B-w-%C5%9Bniegu-sean-adams.html

Jednym z najprzyjemniejszych uczuć związanych z czytaniem książek jest, moim zdaniem, odnalezienie perły szukając zwykłego kamienia. Tak sprawa wygląda w przypadku “To coś w śniegu”, czyli bezprecedensowego, iście weirdowego dzieła, którego autorem jest Sean Adams.

Z opisu okładkowego dowiadujemy się, że historia opowie nam o grupce ludzi, którzy pełnią rolę kustoszy w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
254
71

Na półkach:

Książka ta zaintrygowała mnie, kiedy jeszcze nie byłam w jej posiadaniu. Opinie Czytelników były tak sprzeczne - od zachwytu, po rozczarowanie - że jedyne, co mi pozostało to skonfrontować się z tym dziełem i ocenić samej.
Zacznę od tylnej strony okładki, gdyż informacja, jaką tam znajdujemy wydaje się być istotna.

"Ironicznie zabawna powieść prowokująca do myślenia, pełna absurdalnego humoru (...)."

Jeśli zaczniemy lekturę powieści mając powyższe na względzie, jest szansa, że nie podrzucimy jej przeczytawszy kilka rozdziałów, dochodząc do wniosku, że jest rozczarowująca, tylko wgłębimy się w jej treść próbując zrozumieć, co autor miał na myśli, i co chciał przekazać Czytelnikom.

Rzecz dzieje się w Instytucie Północnym, ośrodku badawczym otoczonym zewsząd wiecznym śniegiem. Dwa pierwsze poziomy instytutu są wręcz nim zasypane. Instytut był kiedyś prężnie działającą placówką badawczą, w której przeprowadzano eksperymenty. Jednak z nie do końca wyjaśnionych powodów pewnego dnia wstrzymano badania i ewakuowano naukowców.
Aby siedziba instytutu nie popadła w ruinę, do czasu wznowienia działalności badawczej, zarządzający placówką zatrudnili trzyosobowy zespół administracyjny, którego zadaniem jest nadzorowanie budynku, kontrola sprzętu i ewentualne naprawy.

"Nadzorujemy wielki budynek Instytutu Północnego, położony gdzieś hen daleko, gdzie śnieg nigdy nie topnieje."

W każdy piątek wieczorem załoga helikoptera dostarcza do instytutu prowiant i zadania do wykonania na następny tydzień. Celowość wykonywania tych zadań może się Czytelnikowi wydawać absurdalna. Osobą nadzorującą instytut z zewnątrz jest kobieta o imieniu Kay, i to z nią listownie kontaktuje się Hart - przełożony zespołu.
Poza osobami z administracji w instytucie spotkamy również tajemniczego naukowca, badacza zimna. On jako jedyny z ekipy naukowców pozostał w instytucie. Jest jednak osobą mało kontaktową, pretensjonalną, a czasem wręcz nieokrzesaną. Pojawia się i znika. Czasem zaskakuje, czasem irytuje.
Życie i praca w instytucie podlega pewnej rutynie, która zostaje zaburzona dwukrotnie. Po raz pierwszy, kiedy, w tym czasem nużącym krajobrazie instytutowego życia, ktoś zauważa za oknem... coś w śniegu.

"Rzecz na śniegu majaczy przede mną i w tym konkretnym momencie wydaje mi się, że na mnie patrzy. Nie ma oczu, nie ma twarzy, ale czuję, że surowo, ocenia całe moje jestestwo (...)."

Po raz kolejny "wyłam w rutynie" wprowadza pojawienie się medyczki, która regularnie co sześć miesięcy zjawia się, by przeprowadzić badania kontrolne pracowników, w pakiecie podstawowym, premium lub platynowym.

Narratorem powieści jest kierownik zespołu, którego zwykle prozaiczne zajęcia, jak sprawdzanie, czy drzwi skrzypią, czy blaty stołów mają poziom, motywują do dyskusji i przemyśleń. A powieść ma w zasadzie swoistą formę dziennika/pamiętnika, który ów przełożony prowadzi, relacjonując tym samym Czytelnikom historie zdarzeń. Świat oczami narratora, widziałam dokładnie i wyraźnie.
Jeśli chodzi o humor, to nie rozbawiła mnie lektura tej powieści. Muszę jednak przyznać, że byłam ciekawskim obserwatorem poczynań bohaterów i polubiłam ich, co świadczy o tym, że są to postacie dobrze skonstruowane i realne. Nawet tajemniczy naukowiec Gilroy mimo swoich uników, wydał mi się niegroźny i nieszkodliwy. Z pozostałą trójką, a w zasadzie głównie z ich przełożonym przeżywałam zarówno zaangażowanie w powierzone im zadania jak i frustrację, które ich dopadały.

Czasem powieść działała na mnie kojąco, uspokajała mnie swym spokojem, rutyną zadań i życia w instytucie. Bywało, że czas płynął tam wolno. A czasem wręcz mnie irytowała, a właściwie to irytowałam się wraz z bohaterami, w w chwilach, kiedy nie mogli wykonać zadania, lub kiedy coś burzyło ich spokój, jak na przykład - to coś na śniegu.

Fabuła jest tak ciekawie skonstruowana, że Czytelnik może snuć swoje domysły na temat tego, co tam się tak naprawdę dzieje i o co w tym wszystkim chodzi? Czy ten cały instytut rzeczywiście istnieje, czy może to jakiś zakład psychiatryczny? A może to co za oknem to tylko inscenizacja? Jaki sens mają zadania wyznaczane pracownikom: sprawdzanie krzeseł, stołów, czy równości paneli podłogowych. A może w tym wszystkim jest jakiś głębszy sens, może tu wcale nie chodzi o rzeczy, budynek, czy otoczenie, ani nawet o TO COŚ W ŚNIEGU, ale o to co dzieje się w umysłach ludzi zamkniętych gdzieś daleko od domu, w miejscu, gdzie śnieg nigdy nie topnieje?

Reasumując, nie spotkałam jeszcze na swej drodze takiej książki, która z jednej strony mnie wciągała i ciekawiła, z drugiej były chwilę, kiedy miałam ochotę jej nie kończyć. A jednak do niej wracałam.
Muszę przyznać, że to niesamowita lektura. Niby nic takiego się nie dzieje, a jednak... 248 stron historii, która ciekawi, intryguje, czasem smuci, czasem irytuje. A zakończenie? Można by rzec, że jest jednocześnie początkiem.
Myślę, że osoby interesujące się psychologią miałyby sporo ciekawych spostrzeżeń, po przeczytaniu tej lektury, i że ponowne jej przeczytanie pozwoliłoby Czytelnikowi zobaczyć znacznie więcej.
Język i styl interesujący, momentami poetycki.

Szczerze polecam.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Książka ta zaintrygowała mnie, kiedy jeszcze nie byłam w jej posiadaniu. Opinie Czytelników były tak sprzeczne - od zachwytu, po rozczarowanie - że jedyne, co mi pozostało to skonfrontować się z tym dziełem i ocenić samej.
Zacznę od tylnej strony okładki, gdyż informacja, jaką tam znajdujemy wydaje się być istotna.

"Ironicznie zabawna powieść prowokująca do myślenia,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
309
195

Na półkach:

"To coś w śniegu" to książka, która swoim tytułem, okładką i opisem może przyciągnąć czytelnika zapowiadając niezwykle wciągający thriller. Moje zderzenie z nią trochę zmieniło ten obraz, ale na pewno mogę powiedzieć, że jest to książka inna niż te które zazwyczaj czytam. A przede wszystkim wychodzi poza taki utarty i znany schemat.

Historia opowiada o grupie kilku osób, które są odpowiedzialne za utrzymywanie porządku w opuszczonym Instytucie Północnym. To centrum badawcze znajduje się na granicy świata, gdzie jedyne co można spotkać to śnieg. Bohaterowie mają dwie główne zasady: nie dotykać żadnych termostatów ani pod żadnym pozorem wychodzić na zewnątrz. Pewnego dnia dzieje się coś co naruszy ich codzienną rutynę. Podczas burzy śnieżnej w sposób niespodziewany i zaskakujący na śniegu pojawia się tajemnicze coś albo ktoś. To wydarzenie nie tylko wzbudza ciekawość mieszkańców centrum badawczego, ale także zmienia ich życie na zawsze. Autentyczność przedstawionych emocji i relacji między bohaterami sprawia, że czytelnik ma możliwość się z nimi utożsamić i przeżywać razem każdą chwilę.

Jednym z największych atutów tej książki są jej bohaterowie - każdy z nich ma swoje tajemnice, słabości i pragnienia, co sprawia, że są one pełnoprawnymi uczestnikami historii. Czytelnik łatwo może ich poznać i współodczuwać ich przeżycia.

"To coś w śniegu" to nie tylko powieść z gatunku thriller psychologiczny, ale także historia o ludzkich relacjach, tęsknocie za przeszłością i dążeniu do znalezienia prawdy. Jest to lektura, która porusza i zmusza do refleksji nad własnymi wyborami i wartościami. Jednakże na pewno znajdą się osoby, dla których ta książka okaże się czymś zupełnie innym i nie zapajają do niej wielką sympatią.

"To coś w śniegu" to książka, która swoim tytułem, okładką i opisem może przyciągnąć czytelnika zapowiadając niezwykle wciągający thriller. Moje zderzenie z nią trochę zmieniło ten obraz, ale na pewno mogę powiedzieć, że jest to książka inna niż te które zazwyczaj czytam. A przede wszystkim wychodzi poza taki utarty i znany schemat.

Historia opowiada o grupie kilku osób,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
408
400

Na półkach:

RECENZJA 

„TO COŚ NA ŚNIEGU”

AUTOR: SEAN ADAMS 

WSPÓŁPRACA REKLAMOWA —
WYDAWNICTWO: Harper Collins 

„A choć jest to rzecz nieożywiona, a nie istota – tylko tego możemy być pewni – nie umiem osiągnąć upragnionego poczucia izolacji. Ramy okienne wciąż oprawiają nicość, ale gdy patrzę przez szyby, nie widzę już końca świata, ale wirującą mroczną zagadkowość, która skrywa niezliczone sekrety”.

„To coś na śniegu” to książka, do której mam mieszane odczucia. Na pewno to książka, która jest inna niż to, co dotychczas miałam okazję przeczytać i wychodzi poza schematy.
Niby zdaje się być nieco prozaiczna, sarkastyczna, czasami wręcz absurdalna, ale ma dość rozbudowany wątek psychologiczny, który jest bardzo intrygujący, moje myśli pędziły na pełnych obrotach, o co w tym wszystkim chodzi. Kim albo czym jest to coś na śniegu i zastanawiały mnie zachowania postaci. 
Dostajemy historię tajemniczą, pełną domysłów, przemyśleń, w której autor buduje stopniowo napięcie, niepewność, która zostaje, otacza wszechobecnym zimnem i bielą śniegu. Co do zapowiadanego ironicznego humoru z rodem Monty Pythona, odnalazłam pełno absurdów w tej książce, które potrafiły wywołać uśmiech na twarzy. Bohaterzy ciekawie wykreowani, 
akcja książki toczy się powoli, pozwalając nam obserwować codziennie życie bohaterów w instytucje i ich mało pasjonujące zajęcia, w które wkradnie się chwila ekscytacji, w postaci dziwnej rzeczy odkrytej przez śnieg, zakłócając im poukładany schemat codzienność, która zaczyna na nich znacznie wpływać. A my będziemy obserwowali ich granice wytrzymałości, w trudnych warunkach z wieloma ograniczeniami. 

„Potem zaś otwiera się przede mną straszliwa otchłań, w której odpowiedź na pytanie: »Co dalej?« wydaje się również prosta, co nieodgadniona”.

Autor zabiera nas do instytutu Północnego, otoczonego  zimnem i śniegiem, który nigdy nietopnienie. Tam oprócz zimy nie ma innych pór roku. Mała grupa, składająca się z trzech pracowników, która ma  nadzorować i pilnować wszystkiego na bieżąco, co tydzień dostają banalne zadania do wykonania. 
 Jest jeszcze tam jeden obecny człowiek, który chadza swoimi ścieżkami, badając zagadnienie zimna, o którym nic nie wiedzą.
Nie wolno im opuszczać budynku pod żadnym pozorem. 
Pewnego dnia za oknem dostrzegają tajemniczą dziwną rzecz, coś ciemnego, ledwie widocznego, którą odsłonił wiatr. 
Odkryty przez nich obiekt, to coś na śniegu wzbudza ich ciekawość, absorbuje ich, rozpraszając w wykonaniu codziennych obowiązków. Idzie im co raz woniej wykonywania swoich obowiązków. Z każdym dniem odkrywają, dziwne niepokojące objawy, walczą, próbując zapanować nad własną psychiką.

-Czym jest to coś na śniegu? 
-Czy Hart i jego zespół odkryją, czym jest ta rzecz, którą widzą na śniegu? 
-Jak wpłynie pojawienie się tajemniczego obiektu na członków załogi?

Polecam. 

RECENZJA 

„TO COŚ NA ŚNIEGU”

AUTOR: SEAN ADAMS 

WSPÓŁPRACA REKLAMOWA —
WYDAWNICTWO: Harper Collins 

„A choć jest to rzecz nieożywiona, a nie istota – tylko tego możemy być pewni – nie umiem osiągnąć upragnionego poczucia izolacji. Ramy okienne wciąż oprawiają nicość, ale gdy patrzę przez szyby, nie widzę już końca świata, ale wirującą mroczną zagadkowość, która skrywa...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1977
1455

Na półkach:

Daleko mi do osoby, która ma w pupie kijek. Mam ogromny dystans do siebie i całego otoczenia, dlatego zaintrygowała mnie informacja, że ta książka jest pełna absurdalnego humoru rodem z Monty Phytona. Co prawda z tym absurdalnym humorem różnie bywa, bo to w końcu kwestia subiektywna, ale postanowiłam zaryzykować i przekonać się, co autor będzie miał mi do powiedzenia.

Mamy sobie małą grupkę osób, która nadzoruje niegdyś dobrze prosperujący ośrodek badawczy, Instytut Północny, położony na końcu świata na lodowym pustkowiu. Ci ludzie mają doglądać budynku i utrzymywać go w znośnym stanie, bo być może kiedyś badania zostaną wznowione. Pewnego dnia dostrzegają coś w śniegu. Nie wiedzą, co to jest, nie mogą go zbadać, bowiem nie wolno wychodzić im z budynku. To tajemnicze coś jednak nie pozwala im się skupić na wykonywaniu zadań.

Trudno mi powiedzieć, co właściwie czuję po lekturze. Wzbudzała we mnie bardzo mieszane uczucia. Czasem zaśmiałam się pod nosem (na przykład gdy była mowa o czytaniu książek i o tym, dlaczego się akurat na nie pewna osoba zdecydowała i co w nich jest),a czasem zastanawiałam się, co ja czytam (choćby wątek sprawdzania krzeseł).

To jest książka, która może mocno podzielić czytelników. Ja chyba nie do końca załapałam, o co w niej chodziło. Czy dała mi do myślenia? Tak średnio. Owszem, gdzieś mi przeszło przez myśl to, co działoby się ze mną, gdybym znalazła się jakimś cudem w takim miejscu, gdzie miałabym robić bezsensowne zadania i tkwić w zamknięciu, ale nie powiem, żebym jakoś specjalnie o tym potem rozmyślała.

Pierwsza połowa książki nieco mi się dłużyła, potem zaczęło dziać się coś więcej, ale ja raczej nie byłam odbiorcą docelowym tej historii. Nie do końca siadł mi absurdalny humor. Trudno, miałam z tyłu głowy myśl, że tak może się to skończyć.

Daleko mi do osoby, która ma w pupie kijek. Mam ogromny dystans do siebie i całego otoczenia, dlatego zaintrygowała mnie informacja, że ta książka jest pełna absurdalnego humoru rodem z Monty Phytona. Co prawda z tym absurdalnym humorem różnie bywa, bo to w końcu kwestia subiektywna, ale postanowiłam zaryzykować i przekonać się, co autor będzie miał mi do powiedzenia.

Mamy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2404
2356

Na półkach:

Sięgając po powieść Seana Adams zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać. Okładka sugerowała minimalizm i kameralną opowieść, natomiast opis przywoływał na myśl sceny z thrillera. Co w rezultacie otrzymałam? Intrygującą powieść mocno dająca do myślenia.

To pomysłowa historia, inna niż wszystkie i mocno psychologiczna. Angażująca, więc warta poświęconego jej czasu. Stosunkowo krótka, więc możliwa do przeczytania w jeden wieczór. Przygotujcie się jednak, że mocny wątek psychologiczny namiesza Wam w głowie a wyobraźnia będzie pracować na najwyższych obrotach. O to tutaj chodzi – nie liczy się sama treść a wydźwięk jaki ze sobą niesie, ponieważ autor bawi się z czytelnikiem, żongluje domysłami, buduje mroczny i gęsty klimat a także podsyca atmosferę niepewnością otaczającą nas swoimi ramionami do ostatniej strony.

Przenosimy się do Instytutu Północnego, odciętego od świata i położonego w zapomnianym miejscu. Otoczonego lodem, zimnem i samotnością. To właśnie tam rozegra się akcja powieści a losy postaci staną pod znakiem zapytania. Dziś to miejsce jest opuszczone a w Instytucie mieszka zaledwie czwórka osób, która ma doglądać wnętrz i czekać na dalsze polecenia. Wykonują swoją pracę, ale nikt nie spodziewa się tego co już niebawem nadszarpnie ich zdrową psychikę. Za oknami, w gęstym śniegu pojawi się coś co zburzy ich porządek. Czy się porusza? A może stoi w miejscu? Na te pytania nikt nie zna odpowiedzi.

Muszę przyznać, że to była naprawdę dobra historia. Nietuzinkowa i być może przez to nie każdemu przypadnie do gustu, ale ja bawiłam się naprawdę dobrze. Kameralne grono bohaterów zamknięte w czterech ścianach, z zakazem wyjścia na zewnątrz a także mrozem budzącym grozę to jedynie wstęp do kolejnych wydarzeń. Autor snuł swoją opowieść w powolnym tempie, ale zachował dynamikę, skupił się na szczegółowych opisach i igrał sobie z naszymi szarymi komórkami, ponieważ do samego końca trudno było mi odpowiedzieć na zadane podczas czytania pytania. Właśnie to w tym wszystkim podobało mi się najbardziej – interakcja między czytelnikiem a czytaną historią, podczas której wszystko mogło się wydarzyć.

"To coś w śniegu" to minimalizm i skrajne emocje w jednym. Historia przemyślana, napisana, by szokować i dawać do myślenia. Niepozorna, krótka i wydawałoby się, że możliwa do szybkiego zapomnienia a jednak tak mocno zapadająca w pamięć, że być może jeszcze kiedyś do niej powrócę. Na pewno będę polecać ją tym, którzy poszukują książki wymykającej się spoza wszelkich schematów, gdzie kryminał łączy się z thrillerem, wątki psychologiczne są silniejsze niż cokolwiek innego a kreacje postaci rozłożono na czynniki pierwsze.

Sięgając po powieść Seana Adams zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać. Okładka sugerowała minimalizm i kameralną opowieść, natomiast opis przywoływał na myśl sceny z thrillera. Co w rezultacie otrzymałam? Intrygującą powieść mocno dająca do myślenia.

To pomysłowa historia, inna niż wszystkie i mocno psychologiczna. Angażująca, więc warta poświęconego jej czasu....

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    186
  • Przeczytane
    67
  • 2024
    9
  • Posiadam
    7
  • Teraz czytam
    2
  • Nowości
    2
  • Wyzwanie LC 2024
    2
  • Literatura piękna
    2
  • Fantasy
    1
  • Za kołem podbiegunowym
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki To coś w śniegu


Podobne książki

Przeczytaj także