Najnowsze artykuły
-
ArtykułyNajlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułySięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać2
-
Artykuły„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać8
-
ArtykułySiedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać5
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Biblioteczka
Filtry
Książki w biblioteczce
[125]
Generuj link
Zmień widok
Sortuj:
Wybrane półki [1]:
Przeczytała:
2020-01-14
2020-01-14
Średnia ocen:
7,2 / 10
9 ocen
Oceniła na:
6 / 10
Na półkach:
Zobacz opinię (27 plusów)
Czytelnicy: 107
Opinie: 4
Zobacz opinię (27 plusów)
Przeczytała:
2019-12-31
2019-12-31
Średnia ocen:
7,4 / 10
68 ocen
Oceniła na:
8 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 367
Opinie: 10
Przeczytała:
2019-12-31
2019-12-31
Średnia ocen:
6,5 / 10
106 ocen
Oceniła na:
8 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 208
Opinie: 17
Przeczytała:
2019-12-31
2019-12-31
Średnia ocen:
7,9 / 10
66 ocen
Oceniła na:
6 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 370
Opinie: 17
Przeczytała:
2019-12-31
2019-12-31
Średnia ocen:
7,5 / 10
29 ocen
Oceniła na:
9 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 48
Opinie: 9
Przeczytała:
2019-12-31
2019-12-31
Średnia ocen:
6,8 / 10
1122 ocen
Oceniła na:
6 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 1995
Opinie: 41
Przeczytała:
2019-12-31
2019-12-31
Średnia ocen:
6,4 / 10
7 ocen
Oceniła na:
5 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 17
Opinie: 2
Przeczytała:
2019-12-31
2019-12-31
Średnia ocen:
6,8 / 10
5 ocen
Oceniła na:
8 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 9
Opinie: 1
Przeczytała:
2019-12-31
2019-12-31
Średnia ocen:
7,4 / 10
834 ocen
Oceniła na:
6 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 2037
Opinie: 101
Przeczytała:
2019-12-31
2019-12-31
Średnia ocen:
7,1 / 10
46 ocen
Oceniła na:
6 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 180
Opinie: 7
Przeczytała:
2019-12-31
2019-12-31
Średnia ocen:
7,0 / 10
1291 ocen
Oceniła na:
3 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 2586
Opinie: 58
Przeczytała:
2019-12-31
2019-12-31
Średnia ocen:
7,2 / 10
292 ocen
Oceniła na:
7 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 933
Opinie: 38
Przeczytała:
2019-12-31
2019-12-31
Średnia ocen:
7,1 / 10
641 ocen
Oceniła na:
8 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 2256
Opinie: 89
Przeczytała:
2019-12-31
2019-12-31
Średnia ocen:
6,1 / 10
172 ocen
Oceniła na:
6 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 382
Opinie: 29
Przeczytała:
2019-12-31
2019-12-31
Średnia ocen:
7,8 / 10
34 ocen
Oceniła na:
6 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 129
Opinie: 3
Przeczytała:
2019-12-31
2019-12-31
Średnia ocen:
6,9 / 10
516 ocen
Oceniła na:
9 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 1347
Opinie: 84
Przeczytała:
2019-12-31
2019-12-31
Średnia ocen:
7,7 / 10
221 ocen
Oceniła na:
9 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 934
Opinie: 25
Przeczytała:
2019-11-07
2019-11-07
Średnia ocen:
8,0 / 10
2 ocen
Oceniła na:
8 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 3
Opinie: 0
Przeczytała:
2019-11-07
2019-11-07
Średnia ocen:
6,7 / 10
290 ocen
Oceniła na:
4 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 915
Opinie: 43
Przeczytała:
2019-11-07
2019-11-07
Średnia ocen:
6,2 / 10
668 ocen
Oceniła na:
7 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 1286
Opinie: 125
Mam ambiwalentny stosunek do książki Pawła Armady „Humanizm jako realizm”. Z jednej strony odbyłam przygodę, która zainspirowała mnie do przemyśleń i dalszych poszukiwań intelektualnych, z drugiej jednak niektóre tezy i komentarze autora, a w niektórych przypadkach ich enigmatyczność, nie tyle budziły moje zastrzeżenia (to też), co raczej niepokój. Nie chodzi mi o to, że strwożyła mnie perspektywa, że ktoś przeczyta „Humanizm…” i dojdzie do błędnych lub szkodliwych wniosków. Jeżeli się już czegoś obawiam, to rekomendowania tekstów, za gładką, wyrafinowaną treścią których, kryją się idee i projekty, które za błędne lub szkodliwe uważam.
Autor wygrzebał z zapomnienia dwóch, działających w I poł. XX wieku, amerykańskich myślicieli Irvinga Babbitta i Paula Elmera More’a, krytyków trwającego od czasów Rousseau projektu nowoczesności, i przeanalizował ich koncepcje dodając na ich tle własne przemyślenia. Rozważania te bardzo poszerzyły moje horyzonty, pozwoliły spojrzeć na wiele zagadnień pod innym kątem i zachęciły do czytania klasycznych filozofów (Platona), a dodatkowo pojawiła się masa tematów do dyskusji, które od jakiegoś czasu odbywam z moją bratnią duszą, która nie wytrzymała i sama wzięła się do lektury omawianej książki.
W bardzo, bardzo dużym uproszczeniu, Babbitt i More to krytycy projektu nowoczesności, którego filozoficznym ojcem był Rousseau, i którego centralnym punktem, w miejsce Boga, stał się człowiek. Tak wyniesiony na piedestał człowiek, utraciwszy pokorę, wiarę, duchowość i rozsądek, wprzęgnięty w postęp i konsumpcjonizm, narcystyczny i zachłanny, doprowadził do stanu, w którym jesteśmy teraz, zagłady ekologicznej i upadku wartości. Demokracja nie sprawdza się, gdyż masy ludzkie nie posiadają ani wiedzy, ani predyspozycji, żeby wybrać do rządzenia najlepszych z nas. Światem rządzi ekonomia i indywidualne spełnienie, czy to w sferze ambicji, czy to w sferze dostępu do dóbr materialnych, a powinny rządzić sprawy ducha. Jest nas za dużo, jak pisze autor, i zbyt wiele chcemy. Receptą ma być praca każdego człowieka nad sobą, zanim, a nawet zamiast, zabierze się do zmieniania innych ludzi, ćwiczenia w sztuce rezygnacji, „znalezienie <<ekwiwalentu dla łaski>>” boskiej, stanowiącej „wehikuł wynoszący myśli człowieka na poziom wyższy od biologicznego przetrwania i zaspokojenia”. „Veto power, czyli zdolność powiedzenia <<nie>>” oznacza „zdolność panowania nas sobą, odnajdywania w sobie pokory, okiełznania namiętności, samoograniczenia, koncentracji”.
Na poziomie teoretycznym nie sposób się z tym nie zgodzić, tym bardziej, że Babbitt opowiedział się za buddyzmem (w formie najbardziej pierwotnej) w opozycji do chrześcijaństwa, któremu słusznie zarzucał, że owszem uczy bycia pokornym, ale jednocześnie oducza samodzielności, czyni indywiduum podatnym na fatalizm, usposabia do mistycyzmu i fundamentalizmu religijnego. Buddyzm z kolei stawia na samopoznanie (co postulował już Sokrates), będące punktem wyjścia do pracy nad sobą i wzięcia odpowiedzialności za swoje życie i świat, w którym to życie akurat ma miejsce. Zaskoczył mnie więc autor „Humanizmu…”, który, idąc za More’em – piewcą Kościoła anglikańskiego, opowiedział się za chrześcijaństwem (cokolwiek miałoby to znaczyć).
„Humanizm…” nastroił mnie jednak głównie polemicznie, pojawiło się więcej pytań niż autor zaoferował odpowiedzi. Snute tu koncepcje, nawet dobrze brzmiące „veto power”, nie są rozwijane do poziomu praktycznego zastosowania, nie wiadomo więc na czym konkretnie to chrześcijańskie panowanie nad sobą i samoograniczenie we współczesnym świecie, u człowieka uwikłanego w nowoczesność, miałoby polegać. Nie jest to napisane wprost (szkoda, bo muszę zmagać się z nadmiarem wątpliwości i domniemań), ale trudno zza ściany zdań nie zauważyć konturów postulatu ograniczenia lub odebrania praw obywatelskich. Autor jest niechętny prawom człowieka, różnym ideologiom z lewa i z prawa (głównie z lewa, a z prawa to nacjonalizmom), masom ludzkim. Ja też niespecjalnie za tym wszystkim przepadam, widać często w praktyce jak idee te ulegają wykoślawieniu w kontakcie z rzeczywistością, w tym z naturą ludzką, zaś z przywilejów wynikających z koncepcji humanitaryzmu (czy wiary w człowieka) korzystają czasem ludzie, którzy, jeśli spojrzymy na problem z pozycji poczucia sprawiedliwości, na to nie zasługują (niedawno czytałam Alice Schwarzer, jedną z najbardziej znanych niemieckich feministek, która w książce „Moja algierska rodzina” opowiada o rozgoryczeniu Algierczyków nie rozumiejących, dlaczego Niemcy udzielili azylu islamskim fundamentalistom, odpowiedzialnym za okrutną śmierć co najmniej kilkudziesięciu tysięcy ludzi w czasie trwającej w latach 90. wojny domowej. Owszem, w Algierii groziła im za to kara śmierci).
Ale czy rzeczywiście odpowiedzią na te błędy i wypaczenia ma być wiara w Boga, i to w Boga chrześcijańskiego? Rozumiem, że „Humanizm…” to nie poradnik, ani podręcznik, nie jest to program polityczny ani manifest, to esej filozoficzno-polityczny o dość wysokim poziomie abstrakcji, w którym autor, niewątpliwie erudyta, oddaje się czemuś (Amerykanie nazywają to self-indulgence), co sprawia przyjemność i pozwala się intelektualnie i pisarsko wyżyć. Nie mogę się jednak powstrzymać (okazuje się, że zastosowanie veto power w praktyce nie jest wcale takie proste), żeby nie zejść na niższe piętra, gdzie widok jest gorszy i pachnie cebulą z pobliskiej restauracji, i nie zadać choć paru prymitywnych pytań: w jaki sposób wiara w Boga chrześcijańskiego miałaby być zaaplikowana np. Chińczykom lub Indusom, których rosnąca klasa średnia chce konsumować z rozmachem godnym Amerykanina z zamożnych suburbiów? Czy w odniesieniu do wiary człowieka z czasów przednowożytnych nie zachodzi przypadkiem błąd anachronizmu, czyli oceniania przeszłości przez pryzmat teraźniejszości? Taki Harari twierdzi na przykład, że istnienie Boga w dawnych wiekach nie było kwestią wiary, lecz kwestią wiedzy; ludzie nie tyle wierzyli, co wiedzieli, nie widząc na własne oczy, że w niebiosach jest Bóg, a w ciemnym lesie wiedźmy spółkują z diabłem. Czy w takim razie, po tym wszystkim, co człowiek zobaczył i przeczytał, o bezkresie Wszechświata, fizyce kwantowej, ewolucji, innych religiach itd., jest nadal w stanie uczciwie wierzyć w Boga, i to w Boga chrześcijańskiego? Nie sposób odzobaczyć, co już się zobaczyło i od-czytać, co już się przeczytało. Czy chrześcijaństwo ma być oparte na jakieś strukturze, na Kościele, czy pozostać sprawą indywidualną? Czy to oznacza wprowadzenie teokracji? Z kolei czy marzenie o likwidacji demokracji, nie stanowi przepisu na faszyzm i wojnę (jak to miało miejsce przed II wojną światową w krajach Europy Zachodniej, kiedy to obywatele Francji, Niemiec czy Polski gremialnie uznali, że demokracja generuje jedynie chaos i nie jest nikomu do niczego potrzebna, a co opisuje szczegółowo Tony Judt w „Historii niedokończonej. Francuscy intelektualiści 1944-1956”)? Tego typu pytań pojawiło się w trakcie lektury znacznie więcej, i dobrze, bo po pierwsze, dobrze robi czytanie rzeczy, z którymi się nie zgadzam lub, które budzą nasze wątpliwości (chyba, że to jakieś plugastwo), a po drugie, któż nie lubi zmagań z lekturą (to ostatnie pozostawiam bez komentarza).
Na koniec trochę psychologii kuchennej, mam nadzieję, że autor się nie obrazi. Jawi mi się on jako „prawy umysł” (opisany przez Jonathana Haidta), typ psychologiczny, dążący do porządku, ładu wedle ściśle określonych, konserwatywnych zasad, nie tolerujący żadnych od nich odstępstw. W esejach Armady dostrzegam paternalizm, potrzebę autora uporządkowania świata, powrotu do starych wartości, nawet jeśli miałoby to oznaczać nadużycia i cierpienie. Tym niemniej, wobec naporu w przestrzeni publicznej barbarzyńskiej, populistycznej prawicy, aż miło poczytać sobie konserwatystę erudytę i myśliciela.
Książkę otrzymałam od wydawnictwa, co mogło wpłynąć na moją opinię o niej.
Mam ambiwalentny stosunek do książki Pawła Armady „Humanizm jako realizm”. Z jednej strony odbyłam przygodę, która zainspirowała mnie do przemyśleń i dalszych poszukiwań intelektualnych, z drugiej jednak niektóre tezy i komentarze autora, a w niektórych przypadkach ich enigmatyczność, nie tyle budziły moje zastrzeżenia (to też), co raczej niepokój. Nie chodzi mi o to, że...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to