Retromania: Jak popkultura żywi się własną przeszłością

Okładka książki Retromania: Jak popkultura żywi się własną przeszłością Simon Reynolds
Okładka książki Retromania: Jak popkultura żywi się własną przeszłością
Simon Reynolds Wydawnictwo: Kosmos Kosmos film, kino, telewizja
576 str. 9 godz. 36 min.
Kategoria:
film, kino, telewizja
Wydawnictwo:
Kosmos Kosmos
Data wydania:
2018-04-27
Data 1. wyd. pol.:
2018-04-27
Data 1. wydania:
2011-01-01
Liczba stron:
576
Czas czytania
9 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788394214098
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
67 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
10
10

Na półkach:

Czy odnieśliście kiedyś wrażenie, że jeśli chodzi o muzykę i modę, to wszystko, co było do wymyślenia, już wymyślono? Jeśli tak, to intuicja Was nie zawiodła. Na ponad pięciuset stronach Retromanii Simon Reynolds udowadnia, że popkultura weszła w stan stagnacji i przy okazji zastanawia się nad istotą kolekcjonerstwa, snuje rozważania nad znaczeniem nostalgii oraz wyjaśnia, dlaczego samplowanie jest aktem zniewolenia.

SPIS TREŚCI
1. Informacje podstawowe
2. Zawartość - erudycja autora, historia popkultury i filozofia
3. Plusy, czyli jak się powinno tłumaczyć książki, i minusy, których nie ma zbyt wiele
4. Wnioski i ocena

INFORMACJE PODSTAWOWE

Simon Reynolds, Retromania. Jak popkultura żywi się własną przeszłością, tłum. Łukasz Łobodziński, Warszawa 2018.

Jak już wspomniałam, Retromania. Jak popkultura żywi się własną przeszłością to zdecydowanie nie lektura na jeden wieczór. Książka liczy 576 stron, z czego 536 to sam tekst.
Tomik składa się ze wstępu, prologu oraz trzech wielkich działów (Teraz, Wtedy, Jutro) podzielonych na mniejsze podrozdziały. Na końcu książki znajdziemy bibliografię oraz indeks.
Rozważania Reynoldsa ogłosiło drukiem wydawnictwo Kosmos Kosmos, specjalizujące się w tematyce muzycznej. Na użytek polskiego czytelnika przetłumaczył je Filip Łobodziński.

ZAWARTOŚĆ - ERUDYCJA AUTORA, HISTORIA POPKUTURY I FILOZOFIA

Autorem Retromanii jest Simon Reynolds, dziennikarz muzyczny z niemal czterdziestoletnim stażem, piszący dla największych tuzów z branży (,,Rolling Stone", ,,The New York Times", ,,Pitchfork", ,,Wire"...). Te cztery dekady uważnego słuchania muzyki i studiowania kultury masowej doskonale widać w omawianej książce - i z tego powodu nie jest to lektura najłatwiejsza.

Czytelnik zapoznaje się z krajobrazem historycznym kultury popularnej chyba całego XX wieku i pierwszej dekady XXI, ale jednocześnie nie uświadczy on tutaj chronologicznej opowieści o tym, jak powstawała muzyka rozrywkowa. Jeśli Reynolds opowiada, przykładowo, o początkach jakiegoś gatunku muzycznego, to robi to jedynie po to, żeby mieć podstawę dla dalszych rozważań, bo to zresztą na nich opiera się ta książka.
Dużo tu filozofii, zwłaszcza postmodernistycznej, z Jacquesem Derridą i Jeanem Baudrillardem na czele. Próbując odpowiedzieć na pytanie: Czy retromania zagnieździła się już na dobre, czy okaże się, że stanowiła jedynie jakiś etap historyczny?, autor zahacza o najróżniejsze tematy i teorie. I tak, stawia on na przykład tezy:
- historyczna kultura masowa stała się główną tkanką pamięci pokoleniowej, wypierając stopniowo wydarzenia polityczne, jak wojny czy wybory;
- t-shirty z tras koncertowych [...] swój późniejszy polor zawdzięczają temu, że przywołują czas, gdy nie miały żadnego specjalnego znaczenia poza użytkowym;
- kiedyś nuda brała się z braku możliwości spędzania wolnego czasu i oczekiwania - dziś wynika z przesytu;
- iPod to największa przemiana, jaka wydarzyła się muzyce w pierwszej dekadzie XXI wieku;
- późny kapitalizm i kultura splatają się ze sobą dzięki ogniwu, którym jest moda. Muzyka popularna stopniowo przejęła ze świata mody przyśpieszony metabolizm i błyskawiczny cykl, w jakim kolejne zjawiska się przedawniają.

Jak to wszystko, o czym pisał Reynolds, ma się do roku 2021 czytelnik musi odpowiedzieć sobie sam. Książkę w Polsce wydano w 2018 roku, ale anglojęzyczny oryginał pochodzi z 2011. Ciekawe, jak autor skomentowałby ostatnią dekadę, a zwłaszcza album Duy Lipy, zatytułowany, nomen omen, Future Nostalgia.


PLUSY, CZYLI JAK SIĘ POWINNO TŁUMACZYĆ KSIĄŻKI, I MINUSY, KTÓRYCH NIE MA ZBYT WIELE

Trzeba oddać sprawiedliwość panu Łobodzińskiemu - odwalił kawał dobrej roboty, jeśli chodzi o tłumaczenie, a było to, moim zdaniem, zadanie bardzo trudne. Specyfiką Retromanii jest przeogromna ilość nazwisk, dat i nazw wydarzeń, w których orientować dobrze będą się chyba jedynie najwięksi muzyczni zapaleńcy. Na szczęście dla polskiego czytelnika, tłumacz zdecydował się objaśniać je w przypisach (a niekiedy i polemizować lub wręcz poprawiać niedopatrzenia autora) - dzięki temu znacznie łatwiej jest przyswoić tekst główny, a książkę czyta się po prostu łatwiej i ciekawiej.

Jak już wspomniałam, nie jest to tekst łatwy, ale niesamowicie intrygujący. Spodoba się zwłaszcza osobom, które interesują się filozofią, kulturą popularną i muzyką, i chciałyby zagłębić się w teorie ich dotyczące - zrozumieć nie ,,kto, jak, kiedy", ale ,,po co" i ,,dlaczego". Muszę jednak podkreślić, że momentami Retromania bywa naprawdę trudna w odbiorze. Bywa, że autor rozpisuje się o jakimś jednostkowym, niepopularnym i mało znanym wydarzeniu, wymienia szereg nazwisk i idzie w taki detal, że nawet jako tako obeznany ogólnie z tematem książki odbiorca poczuje się po prostu znużony.

Tomik Reynoldsa wyróżnia jeszcze jedna osobliwość, a mianowicie układ tekstu. Bywa, że nagle w środku rozdziału na stronie pojawia się odcięty grubą krechą tekst (zob. zdjęcia),gdzie dziennikarz dzieli się z czytelnikiem swoimi luźniejszymi myślami, związanymi z danym zagadnieniem. Początkowo takie rozwiązanie bardzo mnie irytowało (jak to czytać? Najpierw tekst główny, czy ten pod kreską?),ale z czasem przywykłam.

I dla zasady powiem jeszcze, że zdarzają się literówki, ale są one nieliczne.


WNIOSKI I OCENA

Chyba po prostu powtórzę opinię pana Rafała Księżyca z tylnej okładki Retromanii: Tak właśnie powinno się pisać o muzyce: szerzej, głębiej, zaskakująco.

OCENA: 9/10


Więcej fajnych rzeczy i zdjęcia książki -->"
okfonia.blogspot.com

Czy odnieśliście kiedyś wrażenie, że jeśli chodzi o muzykę i modę, to wszystko, co było do wymyślenia, już wymyślono? Jeśli tak, to intuicja Was nie zawiodła. Na ponad pięciuset stronach Retromanii Simon Reynolds udowadnia, że popkultura weszła w stan stagnacji i przy okazji zastanawia się nad istotą kolekcjonerstwa, snuje rozważania nad znaczeniem nostalgii oraz wyjaśnia,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
127
27

Na półkach:

Widać w tej książce ogromną wiedzę autora, jednak prezentowaną w sposób bardzo niestrawny.
Nie do końca zrozumiałem kto jest docelowym czytelnikiem - styl miejscami stara się być naukowy i analityczny, po to żeby po chwili stać się zupełnie potoczny. Ani nie jest to dobre naukowe źródło, ani dobra książka popularnonaukowa.
Całość jest prezentowana w formie "kiedyś to były czasy, teraz nie ma czasów", autor bardzo pogardliwie wypowiada się o współczesnej (w momencie pisania książki) muzyce, jednocześnie omijając wiele aspektów wpływających na jej współczesny kształt (MTV, walkman) inne wręcz fetyszyzując (iPod).
Forma całości również jest bardzo nieprzejrzysta - liczne wtręty autora, dygresje i minifelietony poupychane tu i ówdzie (niejednokrotnie ciągnące się przez kilka stron) nie ułatwiają nawigacji po książce, a na domiar złego, często miałem poczucie, że mają służyć jedynie "pochwaleniu" się wiedzą i nie wnoszą wiele do opisywanego tematu.
Na osobna uwagę zasługuje praca tłumacza - miałem wrażenie, że niektóre przypisy zostały dodane tylko dlatego, że tłumacz chciał się popisać wiedzą i nie odstawać od autora.
Ponadto tytuł też jest trochę mylący, bo książka w największym stopniu skupia się na muzyce, nie zaś na popkulturze w ogóle. Rozumiem, że znając obszar zainteresowań Reynoldsa, mozna się tego spodziewać, jednak oczekiwałem czegoś innego.

Widać w tej książce ogromną wiedzę autora, jednak prezentowaną w sposób bardzo niestrawny.
Nie do końca zrozumiałem kto jest docelowym czytelnikiem - styl miejscami stara się być naukowy i analityczny, po to żeby po chwili stać się zupełnie potoczny. Ani nie jest to dobre naukowe źródło, ani dobra książka popularnonaukowa.
Całość jest prezentowana w formie "kiedyś to były...

więcej Pokaż mimo to

avatar
9
9

Na półkach: ,

Chciałbym uniknąć wielkich i pompatycznych słów ale nie wiem czy mi się uda, ponieważ dostaliśmy do ręki książkę, która - być może, z wielkim prawdopodobieństwem - jest jedną z najlepszych pozycji w przedziale tematycznym gdzie krzyżują się: muzyka i kultura.

Powiedzieć o Simonie Reynoldsie, że jest znawcą tematu - to nie powiedzieć nic. Reynolds jest chodzącą biblioteką kultury popularnej ale nie tylko w dziennikarskim wymiarze. Reynolds jest erudytą, myślicielem i człowiekiem bardzo spostrzegawczym, który potrafi stworzyć doskonałą syntezę zdarzeń i celnie je spuentować. Rafał Księżyk na okładce z zachwytem: "tak powinno się pisać o muzyce" ale nie każdy tak potrafi, nie każdy jest w stanie.

Żeby zobrazować jak cenna jest to książka mogę jedynie stwierdzić, że Reynolds na każdej stronie umieszcza kilka celnych uwag, sensownych pomysłów, błyskotliwych spostrzeżeń - z których naukowiec czy publicysta wycisnęliby niejeden artykuł. Ta książka jest tłusta od wiedzy i przenikliwych obserwacji.

Co do języka - Reynolds należy do tych dziennikarzy, którzy nie mają kompleksów (bo nie muszą) i używa języka publicystycznego (często potocznego) żeby opisać zjawiska, które badaczom wyczerpują słowniki. Język jest otwarty, przejrzysty, lekki - a treść gęsta i bogato udokumentowana.

Nad tą książką siedzę z ołówkiem i fiszkami, ponieważ elektryzuje intelektualnie i zachęca do studiowania tematu a nie tylko do omiatania wzrokiem.

Znakomita pozycja.

PS - widzę wiele różnych uwag na temat tłumaczenia. Moim zdaniem robota Filipa Łobodzińkiego zasługuje na dostrzeżenie, szczególnie w miejscach, gdzie tłumacz dookreśla zjawisko.

Chciałbym uniknąć wielkich i pompatycznych słów ale nie wiem czy mi się uda, ponieważ dostaliśmy do ręki książkę, która - być może, z wielkim prawdopodobieństwem - jest jedną z najlepszych pozycji w przedziale tematycznym gdzie krzyżują się: muzyka i kultura.

Powiedzieć o Simonie Reynoldsie, że jest znawcą tematu - to nie powiedzieć nic. Reynolds jest chodzącą biblioteką...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1406
164

Na półkach: , , ,

Z tego, co widzę po innych recenzjach na LC, książce niespecjalnie przysłużyło się tłumaczenie. Z drugiej strony, język współczesnej humanistyki jest dość złożony i ciężko jest podążać za jego niuansami, nieważne czy czytamy po polsku, czy po angielsku. Jeśli zaś chodzi o samą treść, to diagnoza autora jest przerażająco wręcz trafna. Plus można się bardzo dużo dowiedzieć o historii muzyki popularnej. Szczerze polecam.

Z tego, co widzę po innych recenzjach na LC, książce niespecjalnie przysłużyło się tłumaczenie. Z drugiej strony, język współczesnej humanistyki jest dość złożony i ciężko jest podążać za jego niuansami, nieważne czy czytamy po polsku, czy po angielsku. Jeśli zaś chodzi o samą treść, to diagnoza autora jest przerażająco wręcz trafna. Plus można się bardzo dużo dowiedzieć o...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1126
1125

Na półkach:

Słynna "Retromania" sprecyzowała to co większość zaangażowanych słuchaczy i obserwatorów popkultury intuicyjnie przeczuwała, ale potrzebowała w formie bardziej uporządkowanej i poszerzonej o odpowiednie konteksty. Ważna pozycja, choć wymagająca ciągłych aktualizacji.

Słynna "Retromania" sprecyzowała to co większość zaangażowanych słuchaczy i obserwatorów popkultury intuicyjnie przeczuwała, ale potrzebowała w formie bardziej uporządkowanej i poszerzonej o odpowiednie konteksty. Ważna pozycja, choć wymagająca ciągłych aktualizacji.

Pokaż mimo to

avatar
258
143

Na półkach: , , , , ,

Imponuje mi poziom rozkminy autora. Przez lwią część lektury miałem wrażenie, że jestem za krótki na ogarnięcie tematu. Reynolds może się pochwalić ogromną wiedzą o historii muzyki popularnej, przytacza dziesiątki nazw zespołów i płyt, przy tym głównie niszowych, o których sam nigdy nie słyszałem. Może to zbyt przeintelektualizowane, może trochę grafomańskie (rzecz liczy sobie przeszło pięćset stron),na pewno jednak skłania do refleksji i spojrzenia na muzykę z szerszej perspektywy. Plus za rozdziały na temat punk rocka (który pod pewnymi względami, jak się okazuje, wcale nie był taki rewolucyjny) oraz samplingu. Trochę gorzej za to czytało się fragmenty o modzie, ale - co kto lubi.

Imponuje mi poziom rozkminy autora. Przez lwią część lektury miałem wrażenie, że jestem za krótki na ogarnięcie tematu. Reynolds może się pochwalić ogromną wiedzą o historii muzyki popularnej, przytacza dziesiątki nazw zespołów i płyt, przy tym głównie niszowych, o których sam nigdy nie słyszałem. Może to zbyt przeintelektualizowane, może trochę grafomańskie (rzecz liczy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1319
1033

Na półkach: ,

Koniec muzyki odwołany.

„Retromanii” oddałem się bez reszty. Mając na uwagę wąską grupę odbiorców książki Simona Reynoldsa od razu napiszę, że to rzecz analityczna i skupiająca się głównie na muzyce. Imponuje rozmach, który autor bierze do opisywania zjawisk poruszanych przez niego. Równie zajmująco wypada jego znajomość epok, zespołów oraz gatunków muzycznych, a dokładniej sposób w jaki on się po nich porusza i wnioski, którymi się dzieli. Nie ma w tym reporterskiego chłodu i obiektywizmu, co jest zaletą tej książki. Bo autora i mnie ciągnie do tej nienaturalnej czynności jaką są tworzone przez ludzki gatunek zbiory dźwięków zwanych muzyką.

Reynolds to szczwany lis i potrafi samemu grać na nostalgicznej nucie, gdyż ciągle marzy mu się muzyka przełomowa, wielka i niepowtarzalna. Z tym tylko, że jak kiedyś dobrze powiedział Wojciech Waglewski „Koło wymyśla się raz”. Ale i Reynolds nie robi z tego zarzutu. Po prostu prezentuje swój spójny wywód o tym, że popkultura w XXI w. zajmuje się głównie przeszłością. Piszę popkultura, gdyż rozważania autora nie samej muzyki się tyczą, ale głównie jej. I o nią też chodzi, a konkretnie o jej miejsce pośród internetowych blogów, nowinek technologicznych i sposobu jej odbierania przez słuchaczy.

Od reaktywacji starych kapel po młode, które stylizują się na stare łącznie z odwzorowaniem analogowego brzmienia. Są również hologramy zmarłych artystów, wykorzystywane również w filmie. Więc, jak widać, zahaczamy również o kwestie etyczne. Ta pozycja poszerzyła moją wiedzę w zakresie muzyki, ale również stanowi niebywałą bazę do własnych przemyśleń. Wszak nie idzie o to, aby bezwolnie zgadzać się z autorem i mu potakiwać. Chodzi o świadomość tego czym chcemy nasze czasy wyrazić. Muzyka nie umiera, a pojawiają się muzycy, którzy świadomi swoich retro-przyzwyczajeń starają się je przełamać i stworzyć coś nowego. Może jakiś nowy instrument.

Inne: http://www.nowamuzyka.pl/author/jaroslawszczesny/

Koniec muzyki odwołany.

„Retromanii” oddałem się bez reszty. Mając na uwagę wąską grupę odbiorców książki Simona Reynoldsa od razu napiszę, że to rzecz analityczna i skupiająca się głównie na muzyce. Imponuje rozmach, który autor bierze do opisywania zjawisk poruszanych przez niego. Równie zajmująco wypada jego znajomość epok, zespołów oraz gatunków muzycznych, a...

więcej Pokaż mimo to

avatar
685
152

Na półkach:

Pełna recenzja: http://przymuzyceoksiazkach.pl/2018/09/simon-reynolds-retromania-recenzja/

Mimo kilku zauważalnych wad pozycji Reynoldsa, nie można jej odmówić jednego – to doskonałe kompedium popkulturowe. Przedstawia mnóstwo fascynujących zjawisk i trendów w muzyce, o których często albo się nie wie, albo się ich po prostu nie zauważa. Dorzuca do tego sporo ciekawych wykonawców i skłania do przemyśleń nad własnym uczestnictwem w kulturze. A o to chyba przede wszystkim chodziło!

Pełna recenzja: http://przymuzyceoksiazkach.pl/2018/09/simon-reynolds-retromania-recenzja/

Mimo kilku zauważalnych wad pozycji Reynoldsa, nie można jej odmówić jednego – to doskonałe kompedium popkulturowe. Przedstawia mnóstwo fascynujących zjawisk i trendów w muzyce, o których często albo się nie wie, albo się ich po prostu nie zauważa. Dorzuca do tego sporo ciekawych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
348
348

Na półkach: , ,

Brawurowe, śmiałe i przejmujące. Oczywiście w pierwszym rzędzie „Retromania: jak popkultura żywi się własną przeszłością” to książka dla wielbicieli i znawców popkultury. Na dodatek nie tych niedzielnych koneserów, starających się trzymać rękę na pulsie i błysnąć w towarzystwie wiedzą na temat tego co na czasie, ale dla ludzi, dla których jest jedną z najważniejszych (jeżeli nie najważniejszą) spraw w życiu. Ci, którzy mają o niej małe pojęcie, mogą być zagubieni w gąszczu nazw, nazwisk i faktów.
Simon Reynolds jest wybitnym znawcą szeroko pojętej popkultury (zalicza do niej także filozofię i tzw. sztukę wysoką),ale przede wszystkim człowiekiem inteligentnym i otwartym na świat. I tej inteligencji oraz otwartości oczekuje także od swoich czytelników. Jego książka to próba poważnej dyskusji. wziąć w niej udział mogą nie tylko popkulturowi hardkorowcy.
Przy uważniejszym wczytaniu się „Retromania” okazuje czymś więcej niż tylko opowieścią o bezdrożach, na których w XXI wieku znaleźli się twórcy i odbiorcy ich dzieła. Sztuka jest tu tylko kluczem. Reynolds stawia pytania o to, gdzie w epoce ipoda (jego książka ukazała się w USA i wielkiej Brytanii w 2011 roku) i szerokopasmowego Internetu znaleźliśmy się mu wszyscy. Stara się zrozumieć powody, dla których przestaliśmy być twórczy i skorzy do rewolucji, zadowalając się sięganiem do przeszłości, wspomnień i tego, co zostało już stworzone. Jednak nie stawia płaczliwie melodramatycznych tez w stylu: nie rozwijamy się, stoimy w miejscu, więc faktycznie cofamy. Jego wywód i wnioski są rzeczowe, pisane – przynajmniej takie wrażenie sprawiają – na chłodno, z charakterystycznym dla człowieka myślącego dystansem oraz nieco sarkastycznym, zahaczającym o cynizm humorem.
Wywód Reynoldsa to nie tylko akademickie rozważania. Wszystko o czym pisze oparte jest na twardych faktach. Jego praca ugina się od nazwisk i nazw twórców, którzy próbują zmieścić się we współczesnym świecie, odnaleźć własną drogę, zostawić po sobie coś istotnego, wyrastającego ponad chwilową modę, coś równie ważnego jak dzieła twórców z XX wieku. Tyle, że jego wnioski są dość ponure. Gorycz wzrasta, gdy zdamy sobie sprawę, że jego książka kończy się na – krótkotrwałym ipodowym szaleństwie. Nie ma w niej wybuchu smartfonowej rewolucji, która jeszcze pogłębiła twórczą stagnację o której pisze. W jego książce poziom naszych rewolucyjnych, twórczych instynktów szoruje po dnie. Teraz opadł tak, że coraz bliżej mu do piekła.
„Retromania: jak popkultura żywi się własną przeszłością” to rzecz wyjątkowo gorzka,. Jednak jednocześnie w jej lekturze jest coś ożywczego i optymistycznego. Są jeszcze ludzie, którym się chce i którzy potrafią myśleć. Autorzy, którzy serwują coś więcej, niż tylko schlebiającą naszemu intelektualnemu lenistwu rozrywkę lun skierowane do siedzących naprzeciw, przy filiżance latte z mlekiem sojowym, zalewające odbiorców fontannami pustych słów, histeryczne jeremiady. Autorzy, którzy są inteligentni i otwarci, a na dodatek wierzą w naszą inteligencję, otwartość i intelektualną śmiałość.
Polskie wydanie „Retromanii…”, choć mocno spóźnione, budzi optymizm także z innych powodów. W kraju, w którym czytanie jest passé, a na rynku księgarskim królują przygody zmuszonych do zmierzenia się ze swoimi traumami policjantek lub prawniczek po przejściach, są wydawcy, którzy ryzykują wydanie tak wymagających książek. Są też tak wybitni tłumacze jak Filip Łobodziński, ludzie potrafiący oddać niezwykły język, w którym powaga miesza się wyrafinowanym humorem, które czyta się niczym praca naukowa, kawałek dobrej publicystyki, dreszczowiec i komedię jednocześnie. To naprawdę sztuka oddać po mistrzowsku to, co powiedział mistrz, którym bez wątpienia jest Simon Reynolds.

Brawurowe, śmiałe i przejmujące. Oczywiście w pierwszym rzędzie „Retromania: jak popkultura żywi się własną przeszłością” to książka dla wielbicieli i znawców popkultury. Na dodatek nie tych niedzielnych koneserów, starających się trzymać rękę na pulsie i błysnąć w towarzystwie wiedzą na temat tego co na czasie, ale dla ludzi, dla których jest jedną z najważniejszych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
647
144

Na półkach: , , ,

Czasami Reynolds chce tu łapać zbyt wiele srok za ogon i czytelnik gubi się przez to w gąszczu wątków. Całościowo jednak jestem zauroczony tym, jak płynnie żeni akademickie podejście z osobistą pasją i zaangażowaniem. Nie zawsze się zgadzam z jego diagnozami, momentami pobrzmiewa jak kombatant zapatrzony w przeszłość (mimo że przecież o tym traktuje ta książka),ale lektura jest bardzo przyjemna i niesamowicie stymuluje umysł lawiną nazwisk, nazw zespołów i płyt. Marzy mi się jakaś gotowa playlista, uzupełniająca treść muzyką.

Czasami Reynolds chce tu łapać zbyt wiele srok za ogon i czytelnik gubi się przez to w gąszczu wątków. Całościowo jednak jestem zauroczony tym, jak płynnie żeni akademickie podejście z osobistą pasją i zaangażowaniem. Nie zawsze się zgadzam z jego diagnozami, momentami pobrzmiewa jak kombatant zapatrzony w przeszłość (mimo że przecież o tym traktuje ta książka),ale lektura...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    270
  • Przeczytane
    85
  • Posiadam
    37
  • Teraz czytam
    11
  • Muzyka
    6
  • Chcę w prezencie
    4
  • Do kupienia
    3
  • 2019
    3
  • 2019
    2
  • Popkultura
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Retromania: Jak popkultura żywi się własną przeszłością


Podobne książki

Przeczytaj także