Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Zimowe dzieci to powieść, która przypomniała mi o jednej z najlepszych książek S. Kinga "Smętarz zwierząt". W obu powieściach bohaterowie, ogarnięci rozpaczą po śmierci swoich bliskich, postanawiają przywrócić ich do życia. Igranie ze śmiercią jest jednak niezwykle ryzykowne, a istota, która wraca do nich zza grobu, nie jest tą, której się spodziewali. Mimo drobnych podobieństw fabularnych obie pozycje różnią się znacząco.

Kupiłam tę książkę ze względu na okładkę. Wiem, że to niemądre, w końcu nie powinno oceniać się po okładce. Aczkolwiek tym razem był to strzał w dziesiątkę, bo zimna i minimalistyczna grafika idealnie oddaje to co w tej pozycji urzekło mnie najbardziej.
Co to takiego? Klimat. Gdybym miała scharakteryzować go kilkoma kluczowymi słowami byłyby to: tajemnica, chłód, smutek i tęsknota.
Są takie powieści, które choć napisane świetnym językiem i z dobrze skonstruowaną fabułą nie zostają w naszej głowie.
Często czytając kolejny kryminał czy horror niektórych autorów, mam wrażenie wtórności. Takiej książki nie zapamiętuję na zbyt długo. Wszystko jest dobre i poprawne, ale brak tam właśnie tego klimatu, który wciąga czytelnika bez reszty. Po kilku miesiącach nie pamiętam już nawet o czym była dana pozycja.
W przypadku "Zimowych dzieci" tak się nie stało. Zdecydowanie brak tu najprostszych schematów, a czar tej powieści zostaje z nami na długo.

Zimowe dzieci to powieść, która przypomniała mi o jednej z najlepszych książek S. Kinga "Smętarz zwierząt". W obu powieściach bohaterowie, ogarnięci rozpaczą po śmierci swoich bliskich, postanawiają przywrócić ich do życia. Igranie ze śmiercią jest jednak niezwykle ryzykowne, a istota, która wraca do nich zza grobu, nie jest tą, której się spodziewali. Mimo drobnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To chyba pierwsza książka, którą przeczytałam z polecenia tego portalu, nie słysząc o niej wcześniej zbyt wiele (choć możecie uznać to za objaw skrajnej ignorancji). Kupiłam ją z pół roku temu i od tamtej pory musiała odczekać na swoją kolej.

"Łabędzi śpiew" opowiada historię trzech różnych grup ludzi, którzy mają jeden cel - przetrwać na świecie po nuklearnej zagładzie. Przyznam, że rzadko zdarza mi się, śledzić z równym zaangażowaniem każdy wątek powieści. Tym razem jednak stało się inaczej, bo żaden z głównych bohaterów nie jest płaski, bezbarwny czy "zwykły". Najbardziej jednak ujęło mnie coś innego. Klimat. Niewymuszone, niemęczące opisy, które pozwalały czytelnikowi znaleźć się w centrum wydarzeń i na własnej skórze poczuć wszystko czego dotyczyły.
Najlepszą rekomendacją jest chyba to, że niewyspana, podczas męczącego upału, miałam ochotę od razu jechać po część drugą, bo nie mogę wyrzucić jej z głowy.

Z pewnością obie księgi lepiej ocenić jako całość, więc na tym póki co poprzestanę.

To chyba pierwsza książka, którą przeczytałam z polecenia tego portalu, nie słysząc o niej wcześniej zbyt wiele (choć możecie uznać to za objaw skrajnej ignorancji). Kupiłam ją z pół roku temu i od tamtej pory musiała odczekać na swoją kolej.

"Łabędzi śpiew" opowiada historię trzech różnych grup ludzi, którzy mają jeden cel - przetrwać na świecie po nuklearnej zagładzie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Gdybym miała okazję spotkać S.Kinga zadałabym mu jedno pytanie: czy znalazł Pan magiczny sposób na wydłużenie doby?

Jak można bowiem być tak płodnym pisarzem, a jednocześnie znaleźć czas na zgłębianie wiedzy, którą później wykorzysta się w swoich książkach? Są pisarze specjalizujący się w powieściach kryminalnych, są tacy, którzy znają się świetnie na fantastyce, inni budują świetne wątki obyczajowe, a jeszcze inni lubią przemycać w swoich książkach motywy religijne czy związane z popkulturą. King potrafi zrobić to wszystko.

Kiedyś uważałam, że S.King to genialny autor horroru, literatury niższych lotów. Teraz uważam, że to wybitny pisarz. Nie znajdziemy u niego oklepanych schematów, stosowanych przez innych pisarzy grozy. Pan King ma głowę pełną pomysłów.

Zauważyłam, że z każdą kolejną książką, Mój Ulubiony Pisarz nastawia się bardziej na przekazanie pewnych swoich osobistych przemyśleń, z pewnością nie straszy już jak dawniej. Jednak jedno mu zostało. Niesamowicie potrafi budować napięcie.

Wracając do samego "Przebudzenia", choć będzie krótko... jest to powieść zagłębiająca się mocno w tematy teologiczne. Choć pełna prawdy, to jednak coś każe nazwać mi ją surrealistyczną. Mówi o rozpaczy, szukaniu odpowiedzi. Zawiera jakąś prawdę o ludzkim życiu, pozbawionym hollywoodzkich kolorów.

Znowu mało napisałam o samej książce, nie mam takiej biegłości w pisaniu o swoich odczuciach dotyczących danej pozycji. Jednak w przypadku książek Kinga czuję, że muszę coś napisać. "Przebudzenie" zdecydowanie zostanie w mojej pamięci długo.

Gdybym miała okazję spotkać S.Kinga zadałabym mu jedno pytanie: czy znalazł Pan magiczny sposób na wydłużenie doby?

Jak można bowiem być tak płodnym pisarzem, a jednocześnie znaleźć czas na zgłębianie wiedzy, którą później wykorzysta się w swoich książkach? Są pisarze specjalizujący się w powieściach kryminalnych, są tacy, którzy znają się świetnie na fantastyce, inni...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Oj Panie Miłoszewski, staje się Pan moim ulubionym polskim autorem!
Po znakomitym Domofonie, postanowiłam zapoznać się z kolejną pozycją tego pisarza.
Muszę przyznać, że książka wciągnęła mnie od samego początku. Świetny styl prowadzenia powieści, ani przez chwilę nie było nudno.
Czytanie jej sprawiało mi jednak wyjątkowy ból. Ból spowodowany wnikaniem w psychikę głównego bohatera. Jego dylematy moralne, wątpliwości, poszukiwanie swojego miejsca, chwile zwątpienia... Miałam wrażenie, że wszystko to jest zbyt prawdziwe, żeby było zmyślone. Czułam się jakbym właśnie została obdarzona wyjątkową zdolnością czytania w ludzkich myślach. W dodatku zdolności tej chciałam się jak najszybciej pozbyć, bo kto z nas tak naprawdę chciałby wiedzieć co siedzi innym w głowach? Było to wyjątkowo nieprzyjemne doświadczenie. Nie wiem czy lubię Szackiego. Czy ktokolwiek z nas polubiłby jakiegokolwiek człowieka gdyby wiedział o czym myśli? Pod tym względem uważam, że powieść jest niezwykle prawdziwa, trafna, nieprzesłodzona. Ciężko znaleźć tu postacie jednoznacznie pozytywne.
Mam wrażenie, że moja sympatia do Pana Miłoszewskiego będzie trwała bardzo długo i z racji jego młodego wieku, liczę, że napisze jeszcze wiele powieści!

Oj Panie Miłoszewski, staje się Pan moim ulubionym polskim autorem!
Po znakomitym Domofonie, postanowiłam zapoznać się z kolejną pozycją tego pisarza.
Muszę przyznać, że książka wciągnęła mnie od samego początku. Świetny styl prowadzenia powieści, ani przez chwilę nie było nudno.
Czytanie jej sprawiało mi jednak wyjątkowy ból. Ból spowodowany wnikaniem w psychikę głównego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Tylu czytelników nie mogło się mylić... powieść zdecydowanie warto przeczytać.Z pewnością jest to udany debiut pisarski niemieckiego doradcy finansowego.

O zaletach powieści napisano już sporo, że trzyma w napięciu, że bohaterowie są złożeni i ciekawi, że autor ma łatwość w posługiwaniu się piórem. Może więc wypowiem się o jej słabych punktach?

Seryjny morderca ujawniający się zaraz po ujęciu innego seryjnego mordercy. Ciężko mi ocenić czy takie są właśnie realia berlińskiej policji. Mam jednak wrażenie, że "takie rzeczy to tylko w Ameryce". Mimo wszystko ciężko mi zarzucać brak realizmu książce, która realistyczna wcale być nie musi.

Niesamowicie przeszkadzały mi ciągłe zmiany dynamiki. Kilka rozdziałów od których nie mogłam się oderwać, akcja na najwyższych obrotach, a potem kilka rozdziałów uśpienia akcji. Wiadomo, że nie może być zbyt jednostajnie, ale brakowało mi tendencji wzrostowej, bo miałam wrażenie że największe napięcie kumulowało się w bardzo różnych momentach książki, zamiast zwiększać się powoli. Niby wszystko miało swoje miejsce, a jednak mam wrażenie, że wspomnienia głównej bohaterki umieszczone pod koniec powieści mogły równie dobrze znaleźć się na początku. A co do wspomnień to właśnie...

... było ich za mało. Nie współczułam Clarze. Może dlatego, że o jej nieszczęściu wiemy tylko tyle ile powinniśmy, a autor nie pozwala nam poczuć żadnego emocjonalnego związku z historią jej siostry. Uważam, że to dość słaby punkt tej książki.

Tak jak napisałam - o mocnych stronach powieści napisano już wiele, pod większością podpisuję się obiema rękami. Niestety autor nie uchronił się od popełnienia błędów. Warto go jednak obserwować, bo z pewnością będzie kiedyś wyśmienitym pisarzem.

Tylu czytelników nie mogło się mylić... powieść zdecydowanie warto przeczytać.Z pewnością jest to udany debiut pisarski niemieckiego doradcy finansowego.

O zaletach powieści napisano już sporo, że trzyma w napięciu, że bohaterowie są złożeni i ciekawi, że autor ma łatwość w posługiwaniu się piórem. Może więc wypowiem się o jej słabych punktach?

Seryjny morderca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Chciałoby się powiedzieć: King w latach młodości.

Nie da się zaprzeczyć, że Joe Hill przejął styl pisania po swoim ojcu. Jednak książki Hill'a będą łatwiejsze do strawienia dla ludzi, którzy fanami obecnych dzieł Kinga nie są. Głównie dlatego, że są łatwiejsze w odbiorze, nie zagłębiają się tak mocno w psychikę bohaterów, a akcja jest bardzo dynamiczna przez cały czas. Bałam się sięgnąć po tę pozycję - jak zwykle zniechęcał mnie opis z okładki, który brzmi kuriozalnie. Radzę się jednak nie zniechęcać - tak samo jak u Kinga nawet najdziwniejsza historia, nabiera sensu, gdy jest dobrze poprowadzona. Nie bez powodu porównuję Hilla do Kinga (nie chodzi tylko o ich powiązania rodzinne), syn zamieszcza mnóstwo odniesień do twórczości swojego ojca. Chociaż do poprzednich jego pozycji nie byłam tak przekonana, uważam, że NOS4A2 to początek jego wielkiego pisarskiego sukcesu.

Chciałoby się powiedzieć: King w latach młodości.

Nie da się zaprzeczyć, że Joe Hill przejął styl pisania po swoim ojcu. Jednak książki Hill'a będą łatwiejsze do strawienia dla ludzi, którzy fanami obecnych dzieł Kinga nie są. Głównie dlatego, że są łatwiejsze w odbiorze, nie zagłębiają się tak mocno w psychikę bohaterów, a akcja jest bardzo dynamiczna przez cały czas....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

wiecie jak bardzo denerwujące jest łamanie wszelkich zasad interpunkcji, wiecie jak trudno odróżnić kto wypowiedział dane zdanie jeśli wszystko jest potokiem słów rozdzielonym jedynie przecinkami, przychodzi człowiekowi do głowy, że nie da się tego czytać, że jest męczące, jednak Saramago to po prostu potrafi

Saramago ma swój własny odmienny styl. Miasto ślepców to miasto nie wiadomo gdzie, a postacie to nie wiadomo kto. Uniwersalizm bije z tej powieści, wiemy, że cała historia mogłaby się wydarzyć gdziekolwiek.
I to jaka historia! Mam wrażenie, że dawno nie czytałam nic tak fascynującego, świeżego, a równocześnie umiarkowanie prawdopodobnego.

Pewnie niektórzy z Was zastanawiali się jakie to uczucie stracić któryś ze zmysłów. Niektórzy możliwe nawet się o tym przekonali. Natomiast podejrzewam, że nikomu nie przyszło do głowy co by było gdyby dany zmysł stracili wszyscy. W dodatku zmysł praktycznie najważniejszy - wzrok.

Czytając tą powieść uświadamiamy sobie jak kruche jest to co budujemy od tysiącleci. Wszystko co tworzymy opieramy na tym co znamy, na obrazach. Ogarniająca wszystkich ślepota oznacza więc powrót do ery kamienia łupanego, jedyne co mamy od tej pory to instynkt, który każe nam przetrwać. Zdajemy sobie nagle sprawę, że mimo całej kultury, moralności i wszystkiego co znamy, w pewnych momentach jesteśmy tylko zwierzętami. Gotowymi zrobić wszystko żeby się uratować.

wiecie jak bardzo denerwujące jest łamanie wszelkich zasad interpunkcji, wiecie jak trudno odróżnić kto wypowiedział dane zdanie jeśli wszystko jest potokiem słów rozdzielonym jedynie przecinkami, przychodzi człowiekowi do głowy, że nie da się tego czytać, że jest męczące, jednak Saramago to po prostu potrafi

Saramago ma swój własny odmienny styl. Miasto ślepców to miasto...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czy istnieje bohater bardziej uroczy i intrygujący niż pies obdarzony ludzką inteligencją?

Zachęcona pozytywnymi opiniami zasiadłam do tej lektury. Historia opowiadana jest z perspektywy kilku postaci. Z ok. 6 osób, które poznajemy lepiej w trakcie czytania, tylko jedna jest dla mnie strasznie schematyczna i nudna. Także pod tym względem autor się spisał.

Pogniewałam się na dwie rzeczy. Pierwszą było to, że autor w mniej więcej połowie książki wprowadza czytelnika w błąd. Nie chodzi niestety o delikatne sugerowanie, tylko o perfidne kłamstwo. Nie wypada stosować takich zabiegów do podgrzania atmosfery Panie Koontz. Pozostaje mi wierzyć, że to błąd tłumacza, delikatnie zmieniony sens fragmentu.
Drugą rzeczą było zakończenie. Z kategorii tych, których nie lubię najbardziej, które widziałam już tysiąc razy i jestem w stanie od razu się ich domyślić. Może naczytałam się za dużo kryminałów i oczekuję nie wiadomo czego.

O dziwo najbardziej zżyłam się... z OBCYM. Cieszę się, że ten wątek został przedstawiony jako dość złożony problem, a nie tak jak w niektórych powieściach gdzie wszystko jest czarno-białe. Może dlatego mam takie odczucia, bo tej książki naprawdę nie nazwałabym horrorem. Raczej thrillerem z elementami science fiction.

Podsumowując uważam, że książka jest dobra, ale jej ocena tutaj lekko zawyżona. Jeśli jest to najlepsza powieść Koontza to w bibliografii Kinga byłaby średniakiem. Przypomina mi "Genezę planety małp", którą miałam okazję ostatnio obejrzeć. Na samotny wieczór w sam raz.

Czy istnieje bohater bardziej uroczy i intrygujący niż pies obdarzony ludzką inteligencją?

Zachęcona pozytywnymi opiniami zasiadłam do tej lektury. Historia opowiadana jest z perspektywy kilku postaci. Z ok. 6 osób, które poznajemy lepiej w trakcie czytania, tylko jedna jest dla mnie strasznie schematyczna i nudna. Także pod tym względem autor się spisał.

Pogniewałam się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nuda, nuda i jeszcze raz nuda.

Co można innego o niej powiedzieć? Ani to horror, ani dobra powieść psychologiczna, ani romans - w żadnej kategorii nie jest dobrą książką. Krótka opowieść o tym jak dziewczynka zgubiła się w lesie i przez niego maszerowała, bojąc się własnego cienia.

Myślę, że każdy w dzieciństwie znajdzie choć jedną bardziej traumatyczną sytuację, która innym wyda się równie nieciekawa. W końcu w dzieciństwie świat wydaje się dużo bardziej przerażający.

Nuda, nuda i jeszcze raz nuda.

Co można innego o niej powiedzieć? Ani to horror, ani dobra powieść psychologiczna, ani romans - w żadnej kategorii nie jest dobrą książką. Krótka opowieść o tym jak dziewczynka zgubiła się w lesie i przez niego maszerowała, bojąc się własnego cienia.

Myślę, że każdy w dzieciństwie znajdzie choć jedną bardziej traumatyczną sytuację, która...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wszystko przez te ekranizacje...
Też macie tak, że czasami gdy książka zostaje zekranizowana traci swoją magię? Czytałam ją w poprzednim wydaniu, z piękną okładką, miała w sobie coś tajemniczego, coś przyciągającego. Sama wyobrażałam sobie jak wyglądają bohaterowie, a teraz co? Okładka narzuca z góry wygląd ładnej blondyneczki, która stworzyli styliści. Czy nie sądzicie, że to odbiera cały urok? Rozumiem, że w kinie każdy aktor musi być nieskazitelny, ale czytając książkę nie chcę takiego plastiku! Nie chcę narzuconej z góry wizji reżysera! Po co wydawać książki w wersji "kinowej"? Przecież większości to naprawdę nie służy.

Poprzednie wydanie dodawało wartości tej powieści. Wyglądała jak stara książka z baśniami. Obraz świata złodziejki książek tworzyła nasza wyobraźnia. To wspaniałe uczucie gdy czytając przenosisz się w mgliste miejsce wytworzone przez Twój umysł. Gdy nie znasz wszystkich szczegółów twarzy bohaterów, a jedynie masz przebłyski, odbierasz ich kolorami, uczuciami. Myśląc o konkretnej postaci nie widzisz twarzy Cameron Diaz tylko zamazany obraz z burzą blond włosów. Przychodzi Ci do głowy kolor zielony i zapach polnych kwiatów.

Kadr z filmu zmienia wszystko i psuje całą frajdę. Często brakuje mi pięknie wydanych książek. Wydanych przez ludzi z zacięciem artystycznym, którzy kochają powieści z którymi pracują. Wolałabym dostać suchy, nieoprawiony tekst niż coś takiego.

Przepraszam za brak rzetelnej recenzji, o tej książce napisano już wystarczająco dużo, a mnie krew zalewa jak widzę jak wydawane są książki i jaki biznes robi się ze sztuki.

Zapraszam do dyskusji na ten temat: http://lubimyczytac.pl/dyskusja/69/8467/filmowe-wydania-ksiazek-jak-skonczy... .

Wszystko przez te ekranizacje...
Też macie tak, że czasami gdy książka zostaje zekranizowana traci swoją magię? Czytałam ją w poprzednim wydaniu, z piękną okładką, miała w sobie coś tajemniczego, coś przyciągającego. Sama wyobrażałam sobie jak wyglądają bohaterowie, a teraz co? Okładka narzuca z góry wygląd ładnej blondyneczki, która stworzyli styliści. Czy nie sądzicie, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dobra na początek przygody z fotografią portretową i retuszem.

Dobra na początek przygody z fotografią portretową i retuszem.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nierekomendowana przez wykładowców, ale dla osoby początkującej w sam raz. Prosty język i liczne przykłady ułatwiają zrozumienie treści.

Nierekomendowana przez wykładowców, ale dla osoby początkującej w sam raz. Prosty język i liczne przykłady ułatwiają zrozumienie treści.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedna z najlepszych powieści Kinga. Zupełnie inna niż wszystko co napisał.
Sama fabuła przypomina mi o książce "Rok 1984" G.Orwella. Ukazuje się nam mroczna przyszłość Stanów Zjednoczonych gdzie rywalizacja nabiera zupełnie nowego znaczenia. Przegrana nie oznacza już tylko rozczarowania i zawodu, a wygrana może być wszystkim o czym człowiek zamarzy.
Fantastyczna, trzymająca w napięciu, wzruszająca, pełna przenośni. Pozwala zastanowić się nad światem, w którym żyjemy i światem, w którym będą żyły nasze wnuki.
Myślę, że mogła być inspiracją dla wielu innych autorów, jak np. S.Collins, która napisała "Igrzyska śmierci".

Jedna z najlepszych powieści Kinga. Zupełnie inna niż wszystko co napisał.
Sama fabuła przypomina mi o książce "Rok 1984" G.Orwella. Ukazuje się nam mroczna przyszłość Stanów Zjednoczonych gdzie rywalizacja nabiera zupełnie nowego znaczenia. Przegrana nie oznacza już tylko rozczarowania i zawodu, a wygrana może być wszystkim o czym człowiek zamarzy.
Fantastyczna, trzymająca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta powieść to prolog. Prolog do całej twórczości Kinga.
Można mówić, że słabsza niż następczynie, ale moim zdaniem to nieprawda. King po prostu przedstawił swoją osobę. Nieśmiało mówi: "Witajcie, jestem Stephen i będę przyprawiać Was o dreszcze przez następne kilkadziesiąt lat". Carrie to naprawdę dobra książka, będąca delikatnym wprowadzeniem do świata Stephena Kinga.

Ta powieść to prolog. Prolog do całej twórczości Kinga.
Można mówić, że słabsza niż następczynie, ale moim zdaniem to nieprawda. King po prostu przedstawił swoją osobę. Nieśmiało mówi: "Witajcie, jestem Stephen i będę przyprawiać Was o dreszcze przez następne kilkadziesiąt lat". Carrie to naprawdę dobra książka, będąca delikatnym wprowadzeniem do świata Stephena...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem z kategorii tych czytelników, którzy mają uczulenie na opowiadania. Jako fanka twórczości Kinga jednak nie mogę przejść obok nich obojętnie. Co złego jest w opowiadaniach? Ano to, że po miesiącu zupełnie nie pamiętam o czym były. Nie jestem w stanie wczuć się mocno w klimat tak krótkiego tekstu żeby pozostał w mojej pamięci.

Uważam, że książka "4 po północy" jest poziomem bardzo nierówna. Dwa pierwsze opowiadania bardzo dobre, a dwa pozostałe dużo słabsze. "Langoliery" to moim zdaniem jedno z najlepszych opowiadań Kinga, dlatego właśnie wystawiłam dość wysoką ocenę.

Jestem z kategorii tych czytelników, którzy mają uczulenie na opowiadania. Jako fanka twórczości Kinga jednak nie mogę przejść obok nich obojętnie. Co złego jest w opowiadaniach? Ano to, że po miesiącu zupełnie nie pamiętam o czym były. Nie jestem w stanie wczuć się mocno w klimat tak krótkiego tekstu żeby pozostał w mojej pamięci.

Uważam, że książka "4 po północy" jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie rozumiem tak niskiej oceny. Nie rozumiem tych opinii. To jedna z książek Kinga, które zostawiły we mnie największe piętno. Długi początek, idealnie wprowadza czytelnika w bezsenny nastrój powieści. Skłania do przemyśleń, pozwala poczuć tę aurę. Po nieprzespanych nocach jesteśmy na granicy snu i jawy. Minęło już tyle lat, a ja do tej pory patrząc przez okno balkonowe boję się, że zobaczę (możliwy SPOILER!) małego łysego doktorka.

Jest to najbardziej klimatyczna powieść Kinga jaką czytałam. Pozycja obowiązkowa dla ludzi interesujących się zagadnieniami świadomego śnienia czy OOBE.
Dla osób, które nie potrzebują wampirów czy strasznych klaunów żeby się bać. Jak wiadomo najstraszniejszy jest ludzki umysł i to jakie figle może nam płatać.

Nie rozumiem tak niskiej oceny. Nie rozumiem tych opinii. To jedna z książek Kinga, które zostawiły we mnie największe piętno. Długi początek, idealnie wprowadza czytelnika w bezsenny nastrój powieści. Skłania do przemyśleń, pozwala poczuć tę aurę. Po nieprzespanych nocach jesteśmy na granicy snu i jawy. Minęło już tyle lat, a ja do tej pory patrząc przez okno balkonowe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

S.Kinga pokochałam w podstawówce. Pochłaniałam wtedy takie klasyki jak "Lśnienie", "Miasteczko Salem", "Smętarz zwierząt", "To". W kolejnych latach przeczytałam prawie wszystko tego autora. King dojrzewał razem ze mną. Mam wrażenie, że każda jego kolejna książka odpowiednio wpasowuje się w etap mojego życia. W liceum zakochałam się w "Ręka Mistrza", teraz przyszedł czas na powieści dojrzalsze jak "Pan Mercedes". King odbiega coraz bardziej od konwencji swoich wcześniejszych książek, ale może to i dobrze? Rolę nadwornego opowiadacza strasznych historii zaczyna przejmować jego syn Joe Hill, a King czaruje swoim piórem, nie wymyślnymi potworami.

Powieści Kinga niezmiennie mają TO COŚ. Czy też macie wrażenie, że możecie przeczytać jego książkę, nie znając autora i wiedzieć, że wyszło to spod jego ręki? Nie ma mowy żeby pomylić jego styl, sposób narracji, prowadzenia fabuły...

"Pan Mercedes". Opowieść jakich wiele. Z pozoru bardzo prosta i mało ciekawa. Jednak co czyni tę książkę wyjątkową i bardzo dobrą? Stephen King. Tylko on to potrafi.

S.Kinga pokochałam w podstawówce. Pochłaniałam wtedy takie klasyki jak "Lśnienie", "Miasteczko Salem", "Smętarz zwierząt", "To". W kolejnych latach przeczytałam prawie wszystko tego autora. King dojrzewał razem ze mną. Mam wrażenie, że każda jego kolejna książka odpowiednio wpasowuje się w etap mojego życia. W liceum zakochałam się w "Ręka Mistrza", teraz przyszedł czas na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W liceum będąc zaczytywałam się w kryminałach A.Christie. Teraz po kilku latach postanowiłam do nich wrócić i sięgnęłam po taki, którego jeszcze nie czytałam. Podobno jeden z lepszych, podobno zaskakujący.
Niestety od połowy książki wiedziałam kto jest winny. No i powstają pytania:
- Czy fabuła od razu wskazywała na sprawcę? W takim razie byłby to jeden z gorszych kryminałów tej autorki.
- A może właśnie o to chodzi w kryminałach - co uważniejszy czytelnik powinien umieć wskazać mordercę kierując się intuicją?

Do tej pory koniec książek z Herculesem Poirot był dla mnie swego rodzaju olśnieniem. Lubię właśnie ten moment kiedy próbuję wytypować kto jest winny, a i tak okazuje się, że nie mam racji. Tutaj natomiast czekałam do końca, bo miałam nadzieję, że okaże się, że zagadka ma jak zawsze logiczne, ale kompletnie nieprzewidziane przeze mnie rozwiązanie. Niestety moją jedyną reakcją na koniec było krótkie "aha...".
Ocena 6, bo książkę naprawdę dobrze się czyta, każdy rozdział wprowadza coś nowego do sprawy, nie ma zbędnych "przeszkadzajek". Byłoby 7-8 gdybym dostała to czego oczekiwałam - kompletne zaskoczenie.

W liceum będąc zaczytywałam się w kryminałach A.Christie. Teraz po kilku latach postanowiłam do nich wrócić i sięgnęłam po taki, którego jeszcze nie czytałam. Podobno jeden z lepszych, podobno zaskakujący.
Niestety od połowy książki wiedziałam kto jest winny. No i powstają pytania:
- Czy fabuła od razu wskazywała na sprawcę? W takim razie byłby to jeden z gorszych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zmieniłam zdanie na jej temat. Wcześniej napisałam opinię pełną oburzenia : JAK MOŻNA PISAĆ TAK DOKŁADNIE O ZBRODNI, KTÓRA NAPRAWDĘ SIĘ WYDARZYŁA?
Teraz nie jestem już pełna takich negatywnych odczuć. Moim zdaniem jednak horrory nie powinny być oparte na faktach. Nigdy. Dobry horror powinien straszyć nawet gdy rozum podpowiada, że coś nie może się wydarzyć.
Mimo wszystko to bardzo dobra książka, nie wszędzie dosłowna, autor wybrał odpowiedniego narratora. Nie podobało mi się trochę to, że wszystko działo się tak szybko. Prawie każdy rozdział to zapis jakiejś sytuacji związanej z torturami, mało tam miejsca na np. rozmyślania chłopca, który opowiada historię. Stąd właśnie to moje odczucie, jakbym czytała zapis ohydnej zbrodni z kroniki policyjnej. Myślę, że książka podobałaby mi się dużo bardziej gdyby cała ta opowieść była zmyślona. Teraz mam bardzo mieszane uczucia. Chyba tylko psychopata czerpałby przyjemność z czytania jej wiedząc, że jest oparta na faktach.
Obraziłam się na Pana Ketchum'a i szybko mi nie minie.

Zmieniłam zdanie na jej temat. Wcześniej napisałam opinię pełną oburzenia : JAK MOŻNA PISAĆ TAK DOKŁADNIE O ZBRODNI, KTÓRA NAPRAWDĘ SIĘ WYDARZYŁA?
Teraz nie jestem już pełna takich negatywnych odczuć. Moim zdaniem jednak horrory nie powinny być oparte na faktach. Nigdy. Dobry horror powinien straszyć nawet gdy rozum podpowiada, że coś nie może się wydarzyć.
Mimo wszystko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Fenomen Coelho pozostanie dla mnie tajemnicą do końca mojego życia. Wystawiam najniższą ocenę nie tylko przez stek bzdur jakimi karmi nas pisarz, ale też przez niebezpieczeństwo jakie niesie ze sobą czytanie tej książki. Wyobrażam sobie młode kobiety delektujące się tym "dziełem". Mają wrażenie, że obcują z czymś głębokim, przez co trudno będzie im sięgnąć po coś co nie zawiera tylu banałów, a naprawdę wartościowe treści.

Może popularność autora wiąże się z tym, że uprawiał kiedyś czarną magię, czym lubi się chwalić... Jeśli jego magia jest tak potężna jak magia jego pióra, to żaden z niego czarownik.

Fenomen Coelho pozostanie dla mnie tajemnicą do końca mojego życia. Wystawiam najniższą ocenę nie tylko przez stek bzdur jakimi karmi nas pisarz, ale też przez niebezpieczeństwo jakie niesie ze sobą czytanie tej książki. Wyobrażam sobie młode kobiety delektujące się tym "dziełem". Mają wrażenie, że obcują z czymś głębokim, przez co trudno będzie im sięgnąć po coś co nie...

więcej Pokaż mimo to