-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2017-01-22
2016-01-07
2015-09-03
2015-07-21
2014-08-05
2014-08-09
2015-03-28
2015-01-26
2015-01-09
2014-12-31
2014-12-08
2014-10-28
2014-07-16
No cóż, udało mi się wytrwać do końca, chociaż wiele razy miałam wielką ochotę rzucić książkę w kąt i więcej do niej nie wracać. Bohaterowie, i nie mówię tylko o Abby i Travis'ie, mają dojrzałość psychiczną na poziomie pięciolatków. Owszem, szkic postaci ciekawy, ale wykonanie tragiczne. Nie będę się nawet wysilać, żeby opisywać zachowanie głównych bohaterów i te wszystkie akcje typu: "kocham - nie kocham - nienawidzę, ale przecież kocham - hop do łóżka na zgodę - kocham " i tak w kółko. Żenada.
Owszem, było parę ciekawych zwrotów akcji i chyba tylko to ratuje tę książkę.
No cóż, udało mi się wytrwać do końca, chociaż wiele razy miałam wielką ochotę rzucić książkę w kąt i więcej do niej nie wracać. Bohaterowie, i nie mówię tylko o Abby i Travis'ie, mają dojrzałość psychiczną na poziomie pięciolatków. Owszem, szkic postaci ciekawy, ale wykonanie tragiczne. Nie będę się nawet wysilać, żeby opisywać zachowanie głównych bohaterów i te wszystkie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-06-26
Strasznie trudno jest napisać o książce, która zwaliła mnie z nóg. Która wręcz przefrunęła wysoko nad postawioną przeze mnie poprzeczką. Którą otworzyłam na stronie pierwszej, a zamknęłam na ostatniej. Dla której zarwałam noc - zresztą po pierwszych stronach moje zmęczenie zostało gdzieś odgonione i zapomniane. Właściwie to może to i dobrze, że czytałam gdy wszyscy spali. Bo podejrzewam, że jeśli ktoś by mi przerwał, to nawarczałabym na niego niczym dzikie zwierzę (zakładając, że zauważyłabym, że ktoś coś ode mnie chce).
Trudno jest opisać uczucie, gdy widzi się pożądaną książkę stojącą sobie niewinnie na półce w księgarni. Jeszcze trudniej, gdy już trzyma się ją w rękach, gotowa do. Ale już zupełną niemożliwością jest oddanie tego, co czuje się po skończeniu lektury. Nie będę nawet próbować - zresztą jako czytelnicy pewnie to znacie. A jeśli nie, to z całego serca wam tego życzę.
Czy nazwiecie mnie dziwną, jeśli powiem, że uwielbiam studium psychologiczne osób po ciężkich przeżyciach? Trudno - mnie to nie zmieni. Nienawidzę bohaterów, których życia autorzy kreują na idyllę. Los doświadcza każdego człowieka, po prostu niektórych bardziej. Pozwolę przytoczyć sobie cytat:
"Jest tu mieszanina ludzi - są starzy, młodzi, kobiety, mężczyźni, zadbani i niechlujni. Jeśli miałabym wyciągnąć z tego jakieś wnioski, powiedziałabym, że cierpienie nie wybiera."
Przecież nawet bohaterom bajek dla dzieci przydarzają się nieszczęścia. I umówmy się - tylko w takich dziełach dobra wróżka może odgonić smutki. W prawdziwym życiu czeka nas ciężka walka - najczęściej z samym sobą.
Główna bohaterka toczy taką walkę. Czytałam o niej z fascynacją. Autorka wykreowała postać, którą pokochałam od pierwszych stron. Która ani na moment mnie nie znudziła, za to zaskoczyła wielokrotnie. Uwielbiam ją za sarkastyczne komentarze. Za miłość do siostry. Za to, że jest zupełnym przeciwieństwem anielskiej Livie. Za to, że nie użala się nad sobą. Że jest na tyle silna, że nie ucieka się do samobójstwa, choć akurat to wiąże się chyba głównie z miłością do Livie. Jednak niestety był jeden aspekt, który raził mnie, i to mocno, a mianowicie jej początkowe reakcje na Trenta. Ja rozumiem, że był niesamowicie przystojny, a ona często uciekała się do seksu, by zagłuszyć swój ból. Ale nie uwierzę, że kobieta po przejściach, zamknięta głęboko w swojej skorupie zachowywała się przy przystojnym facecie jak niedorozwinięta nastolatka - zapominała języka w gębie i wręcz się śliniła. Wiemy przecież, że była dla mężczyzn pociągająca, a z racji swojej pracy i hobby na pewno więc spotkała wielu równie przystojnych. Można to usprawiedliwić miłością od pierwszego wejrzenia? Jak dla mnie nie. To był dla mnie chyba jedyny minus.
Zaskoczyło mnie to, że moje podejrzenia co do Trenta się spełniły, a nabrałam ich szybko. W pewnym momencie myślałam nawet, że autorka specjalnie chciała, żeby czytelnik te podejrzenia miał, po czym planowała zaskoczyć go rozwiewając je. Tak się jednak nie stało i uważam, że to kolejny plus. Bo gdy się upewniłam, czekałam tylko kiedy nastąpi wybuch i jak Kacey sobie z tym poradzi.
Zakończenie też jest ciekawym posunięciem autorki. Spodziewałam się "happy endu" i takowy otrzymałam. Zresztą nie wiem jak mogło skończyć się inaczej. Myślę, że wtedy rany bohaterów nie zabliźniłyby się. Mam jeszcze jedną małą uwagę. Scena tuż przed epilogiem ogólnie jest okej, ale uważam, że powinna się zdarzyć później. Według mnie ta sytuacja nastąpiła za szybko, biorąc pod uwagę przeszłość bohaterów. Może nie mam racji, ale taka jest moja opinia.
Muszę jeszcze wspomnieć o użytym w opisie sformułowaniu "rollercoaster emocji". Jest ono absolutnie na miejscu i to kolejny wielki plus. Były momenty, gdy miałam łzy w oczach, były też takie, gdy ledwo powstrzymywałam się od głośnego śmiechu (minus czytania w nocy). Autorka świetnie zbudowała też napięcie seksualne. Wstawiła także scenki pełne ciepła, opisujące relacje różnych bohaterów. To właśnie sprawiło, że książkę czyta się lekko, mimo dość dołującej treści. Bo na przykład po lekturze "Dziewiętnastu minut" Jodi Picoult można popaść w depresję (tak, według mnie można te książki porównać).
Jest to jedna z lepszych książek, które przeczytałam. Jak już wspomniałam, trudno mi było napisać recenzję (szczególnie że kompletnie nie mam do tego talentu, za co przepraszam). Trudno też było skomentować niektóre sytuacje nie spojlerując. Mam jednak nadzieję, że spojlerów nikt się tu nie doszuka. W każdym bądź razie szczerze polecam.
Strasznie trudno jest napisać o książce, która zwaliła mnie z nóg. Która wręcz przefrunęła wysoko nad postawioną przeze mnie poprzeczką. Którą otworzyłam na stronie pierwszej, a zamknęłam na ostatniej. Dla której zarwałam noc - zresztą po pierwszych stronach moje zmęczenie zostało gdzieś odgonione i zapomniane. Właściwie to może to i dobrze, że czytałam gdy wszyscy spali....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
To się zazwyczaj nie zdarza, ale w tym przypadku film podobał mi się dużo bardziej niż książka. Był bardziej emocjonalny. Poza tym to opowieść o muzykach - muzyka jest jej bardzo ważną częścią, a w ekranizacji możemy ją usłyszeć, co pięknie buduje nastrój. Sama historia jest piękna i smutna - watro ją poznać. Przyznam jednak szczerze, że rozczarowałam się trochę, bo po obejrzeniu filmu spodziewałam się czegoś lepszego.
To się zazwyczaj nie zdarza, ale w tym przypadku film podobał mi się dużo bardziej niż książka. Był bardziej emocjonalny. Poza tym to opowieść o muzykach - muzyka jest jej bardzo ważną częścią, a w ekranizacji możemy ją usłyszeć, co pięknie buduje nastrój. Sama historia jest piękna i smutna - watro ją poznać. Przyznam jednak szczerze, że rozczarowałam się trochę, bo po...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to