Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Czytam to drugi raz po 9 latach.
Szukasz inteligentnej rozrywki, lubisz bohaterów , którzy samodzielnie muszą pokonywać trudności? To tytuł dla Ciebie.
Koniecznie do przeczytania w oryginale.
Myślę, że nawet najlepszy tłumacz „will lose it translation”:)

Czytam to drugi raz po 9 latach.
Szukasz inteligentnej rozrywki, lubisz bohaterów , którzy samodzielnie muszą pokonywać trudności? To tytuł dla Ciebie.
Koniecznie do przeczytania w oryginale.
Myślę, że nawet najlepszy tłumacz „will lose it translation”:)

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Audiobook/serial Empik go słuchany do biegania. Ocena 4 + 1 za promocję regionu.
Może jednak lepiej przeczytać- odbiór wtedy zawsze lepszy, bo i skupienie większe.

Audiobook/serial Empik go słuchany do biegania. Ocena 4 + 1 za promocję regionu.
Może jednak lepiej przeczytać- odbiór wtedy zawsze lepszy, bo i skupienie większe.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Początkowo chciałam dać 5/10 z powodów, które wymieniono w innych komentarzach: trochę za dużo chaosu, obecności autora w tekście, a także zbytnie podkreślanie swojego konceptu Odrzanii.
Oczywiście kilkakrotnie autor podkreśla, że to jego prywatne pojęcie , ale dla mnie i tak przesadzone.
Wśród mojego szerokiego otoczenia nigdy nie zauważyłam, żeby ktokolwiek umieszczał się na osi Ziemię Odzyskane-Warszawa w taki sposób, jak niejako zachęca nas autor: mieszkasz w Zielonej Górze, Wrocławiu, Szczecinie to powinieneś czuć się Odrzaniniem.
W szczególności mam na myśli swoją rodzinę, która przed dziesiątkami lat się tutaj zjawiła i po prostu żyła. Bez specjalnych sentymentów za opuszczonymi ziemiami(bo czy warto było tęsknić za powojenną biedą w Swietokrzyskim) i egzaltacji, jak to my się różnimy od Warszawy (jak woli autor-Wiślanii).
Dla mnie “Odrzania” jest przesadzona, sztuczna jakaś.
Na samym końcu książki spotykamy, nazwijmy, lokalnych aktywistów, którzy mają dość radykalną tożsamość- bardzo identyfikują się z Dolnym Śląskiem, może bardziej niż z Polską.
Autor na ich bazie wysuwa uogólnienia, wg których jako mieszkańcy tych ziem miotamy się z identyfikacja: czy bardziej polscy czy tutejsi jesteśmy.
Natomiast daje ten jeden punkt więcej za mimo innych opinii, dość dobre moim zdaniem przygotowanie faktograficzne.
W szczególności dziękuję autorowi za upomnienie się za zabytki Dolnego Śląska.
Nie podał źródeł, ale wynika z książki, że te splity są skandaliczne.
Kraków dostaje defaultowo 37 mln z 307mpln rocznego budżetu na renowację zabytków, a całe lubuskie jedynie 800 tys (tak, tysięcy)…
Dolny Śląsk ma najwięcej zabytków w całym kraju.
Całe tereny zawnego zaboru pruskiego i Ziemię Odzyskane dostają czterokrotnie mniej niż dawny zabór rosyjski i austriacki.
Dziękuję mu za te statystyki.
Trzeba je powtarzać i domagać się równego traktowania.

Początkowo chciałam dać 5/10 z powodów, które wymieniono w innych komentarzach: trochę za dużo chaosu, obecności autora w tekście, a także zbytnie podkreślanie swojego konceptu Odrzanii.
Oczywiście kilkakrotnie autor podkreśla, że to jego prywatne pojęcie , ale dla mnie i tak przesadzone.
Wśród mojego szerokiego otoczenia nigdy nie zauważyłam, żeby ktokolwiek umieszczał się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardziej zbiór felietonów niż książka.
Wstawione między tekstami rozległe grafiki miały zwiększyć objętość wydawniczą.
Ten zabieg zniechęcił mnie trochę do całości, ale pozostały „content” czytało się z zainteresowaniem.
Na pewno pozycja jest niezłym poradnikiem asertywności, nawet jeśli nie zawsze zgadzałam się z zawartymi tam tezami.
Przykład? Asertywność autorki w odniesieniu do chodzenia na siłownię. Pojawia się w tym fragmencie przekonanie, że każdy w imię wizerunku i kształtowania ciała zmusza się do takich treningów, a jedynie autorka odkrywczo „chce być sobą” i pokazuje, że przecież nie musimy się do niczego zmuszać. Owszem, ale nie bierze pod uwagę, że można chcieć i lubić taki wysiłek.
Podobnie z oceną troski o problemy świata: Nosowska współczuje tym, którzy nie potrafią poukładać najpierw swoich spraw, a przedkładają nad to martwienie się o głód, wojny itp.
Ale tu znów założenie, że wszyscy uciekają od swoich problemów w sprawy makro.
Nie ma tu dyskusji o granicy spraw własnych i ogólnych, do których stosunek jest miarą naszego , powiem górnolotnie, człowieczeństwa.

Podsumowując, autorka w książce bierze dość jednostronnie jakiś temat i dobiera do niego argumenty.

Albo tego nie zrozumiałam, albo to nie moja bajka.
Przeczuwam, że to kwestia dzieciństwa, innych doświadczeń.
Tym niemniej po lekturze przemyśleń sporo.
Na pewno warto przeczytać.

Bardziej zbiór felietonów niż książka.
Wstawione między tekstami rozległe grafiki miały zwiększyć objętość wydawniczą.
Ten zabieg zniechęcił mnie trochę do całości, ale pozostały „content” czytało się z zainteresowaniem.
Na pewno pozycja jest niezłym poradnikiem asertywności, nawet jeśli nie zawsze zgadzałam się z zawartymi tam tezami.
Przykład? Asertywność autorki w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

To już szósta część „Tomka”, którą czytam synowi.
Niestety coraz gorsza.
Czytelnik z przykrością obserwuje głównego bohatera, który już do porządku dziennego przeszedł w temacie zabijania zwierząt. O ile w pierwszej części była mowa o łapaniu okazów do kolekcji wielu ogrodów zoologicznych, co zresztą również nasuwa wiele pytań natury moralnej, to mniej więcej od czwartej części już bez skrupułów poluje na zwierzęta. Towarzyszy mu do tego w części szóstej dość makabryczny zespół preparatorów.
Zresztą w „Tomku wśród łowców głów” niezrozumiały jest cel wyprawy. Nie jest wspomniany ani razu wątek współpracy z przedsiębiorcom Hagenbecka, który dotychczas był regularnym kontrahentem, a może i nawet pracodawcą Smugi i Wilmowskiego (o ile dobrze pamiętam).
Jest jakiś zleceniodawca-kolekcjoner na rajskie ptaki z Australii, ale jest to wyjaśnione dość pobieżnie i na samym początku. Czytelnik odnosi wrażenie, że jadą tam dla samego pojechania.
Z pozytywnych zaskoczeń należy jednak wymienić brak słabo skrywanego w poprzednich częściach socjalistycznego moralizatorstwa przeciwko „zachodniemu imperializmowi”. Może Szklarski zaczął przechodził jakąś przemianę w swoich poglądach?
Generalnie także literacko książka była mniej interesująca pomimo niezłego researchu (szczególnie biorąc pod uwagę, jak Nowa Gwinea była wówczas nierozpoznana).
A przenikające tu i ówdzie mansplaining, protekcjonalność nad kobiecymi bohaterkami oraz ich upupienie (Sally tuż po ślubie z Tomkiem dywaguje w ostatnim rozdziale: „Ach, ale chciałabym być mądrą jak Ty Tomku”) powoduje, ze zamiast cieszyć się z przeczytania wartościowej książki, rozpaczamy nad szkodami, jakie książka może uczynić w utrwalaniu stereotypów dotyczących płci.
Dlatego tak niska ocena-nie da się tego wytrzymać.

To już szósta część „Tomka”, którą czytam synowi.
Niestety coraz gorsza.
Czytelnik z przykrością obserwuje głównego bohatera, który już do porządku dziennego przeszedł w temacie zabijania zwierząt. O ile w pierwszej części była mowa o łapaniu okazów do kolekcji wielu ogrodów zoologicznych, co zresztą również nasuwa wiele pytań natury moralnej, to mniej więcej od czwartej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie dorosłam do tego tytułu nagrodzonego nagrodę Bookera.
Na początku byłam pod wrażeniem, potem trochę się znużyłam. O jakieś 150 stron za długie.
Trochę było warto przeczytać, a trochę miałam poczucie straconego czasu (nawiasem mówiąc przeczytałam w międzyczasie inną książkę).
Tytuł dla fanów

Nie dorosłam do tego tytułu nagrodzonego nagrodę Bookera.
Na początku byłam pod wrażeniem, potem trochę się znużyłam. O jakieś 150 stron za długie.
Trochę było warto przeczytać, a trochę miałam poczucie straconego czasu (nawiasem mówiąc przeczytałam w międzyczasie inną książkę).
Tytuł dla fanów

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

To naprawdę znakomita historia!
Wielkie podziękowania dla Mariusza Brymory . Jestem pewna, że to dzięki jego redakcji tekst Spasowskiego czyta się płynnie . Sam Brymora chyba wspomina na wstępie, że dopasował język Spasowskiego do obecnych realiów. I faktycznie: czytelnik naprawdę nie męczy się archaizmami.

Wracając do samej historii:
Trudno nie oprzeć się skojarzeniu z losami…Forresta Gumpa ….!
Tak, tak, ale w znaczeniu bogactwa doświadczeń i bycia świadkiem wielu, czasem najważniejszych, wydarzeń we współczesnej historii świata.
Spasowski od młodych lat miał do czynienia z tyloma sytuacjami i ludźmi, że mógłby obdzielić nimi kilka życiorysów.
Tym bardziej należą się mu podziękowania, że zechciał je spisać, poświęcając na to kilka lat.
Żal byłoby o tym nie przeczytać.
Oczywiście inna sprawa, to kwestia postawy Spasowskiego, który w przeciwieństwie do Gumpa był bardzo dobrze wykształcony, lecz o wiele bardziej skomplikowany w swoich postawach niż prostolinijny Forest.
To jednak ocenić musi każdy sam….

To naprawdę znakomita historia!
Wielkie podziękowania dla Mariusza Brymory . Jestem pewna, że to dzięki jego redakcji tekst Spasowskiego czyta się płynnie . Sam Brymora chyba wspomina na wstępie, że dopasował język Spasowskiego do obecnych realiów. I faktycznie: czytelnik naprawdę nie męczy się archaizmami.

Wracając do samej historii:
Trudno nie oprzeć się skojarzeniu z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Tak jak opisuje to skala: ocen przyznaję 5-przeciętna.
Oczywiście nie spodziewałam się cudów, bo to mało wymagająca literatura. ale poziomu 6 czy 7 - owszem.
Początek, do, jak sobie zapamiętałam, 140. strony- NUDNY i pretensjonalny. Postaci przerysowane, matka wręcz odczłowieczona. Ewidentne za mało pracy autorka zrobiła w analizie zachowań osób z PTSM.
Albo nie umiała przelać zebranej wiedzy na papier.
Za to research dotyczący historii tej matki i miejsca, w której przyszło jej żyć w przeszłości (nie chce spoilerować i podawać za wiele szczegółów), to bardzo dobra robota!
Reasumując: pierwsze 140 stron ocena 4, pozostała 7; łącznie daję 5 zaokrąglając w dół z uwagi na ogólne wrażenie, które jest średnie.

Tak jak opisuje to skala: ocen przyznaję 5-przeciętna.
Oczywiście nie spodziewałam się cudów, bo to mało wymagająca literatura. ale poziomu 6 czy 7 - owszem.
Początek, do, jak sobie zapamiętałam, 140. strony- NUDNY i pretensjonalny. Postaci przerysowane, matka wręcz odczłowieczona. Ewidentne za mało pracy autorka zrobiła w analizie zachowań osób z PTSM.
Albo nie umiała...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Spowiedź kapitana Krzysztof Baranowski (żeglarz), Beata Biały
Ocena 6,7
Spowiedź kapitana Krzysztof Baranowsk...

Na półkach:

Przyjemna lektura.
Cieszę się, że zdecydowałam się na nią w formie audiobooka.

Przyjemna lektura.
Cieszę się, że zdecydowałam się na nią w formie audiobooka.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytać tylko po angielsku! (Zresztą nie da się inaczej- nie ma wydań polskich na rynku)
Tych malowniczych przekleństw i wyrazów potocznych nie da się przetłumaczyć na polski.
A na poważnie: bardzo ciekawa autobiografia.
Napisana samodzielnie, bez ghost writera, a przez to szczera i …po prostu ciekawa!
Dla mnie są w tej książce dwie części: ponura i pełna nadziei.
Do pierwszej połowy trzeba mieć sporo sił psychicznych. Bo co tu dużo mówić: jest to obraz jądra ciemności. Jakiejś narkotykowej otchłani, która nie pozostaje bez śladu w psychice czytelnika. Na szczescie przy okazji jest to kawał ciekawej historii mocnego grania lat 80. (I później) na Zachodnim Wybrzeżu.
Sporo też o tym, jak powstaje zespół, więzi itp.

Druga połowa z nawiązką kompensuje mrok pierwszej.
Godna podziwu jest nagła przemiana Duffa McKagana.
Myślę, że wszystko zależy od wewnętrznej motywacji, która wyrasta gdzieś z głębokiego dzieciństwa (częste odniesienia do mamy i rodzeństwa są tego dowodem).
Oraz umiejętność autorefleksji, jakaś inteligencja emocjonalna.
Fajnie, że jemu się udało!
Oby więcej poznawać takich historii…

Czytać tylko po angielsku! (Zresztą nie da się inaczej- nie ma wydań polskich na rynku)
Tych malowniczych przekleństw i wyrazów potocznych nie da się przetłumaczyć na polski.
A na poważnie: bardzo ciekawa autobiografia.
Napisana samodzielnie, bez ghost writera, a przez to szczera i …po prostu ciekawa!
Dla mnie są w tej książce dwie części: ponura i pełna nadziei.
Do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

No cóż, trochę wstyd, bo po książkę sięgnęłam pod wpływem owczego pędu: tyle osób ją przeczytało, przeczytam i ja. Zwłaszcza, że miałam ochotę przeczytać coś łatwiejszego, a tytuł leżał w pracy na półeczce book-crossingowej. Ale nie był to dobry wybór, na pewno nie była to literatura, raczej nieco rozbudowany scenariusz.
Ktoś w swojej opinii porównał to do Harlequina. I wiele w tym racji.
Prłnontu przerysowanymi sytuacji, niespójnie stworzonych bohaterów, którzy zmieniają swoją osobowość jak w kalejdoskopie. Może tak pasowało autorce, ale mi nie pasuje. Wszystko przez to wypada sztucznie. A do tego rozwiązanie zagadki jest oczywiste.
Tym niemniej, trochę mnie ciekawi, jak wypadł film.
Może lepiej.
Scenarzysta mógł wyciąć co gorsze fragmenty, nieco zmodyfikować bohaterów.
Zobaczymy.
Ale jak ktoś chce poznać tę historie, to radzę podarować sobie książkę i od razu obejrzeć ekranizację.
Lub zupełnie zrezygnować.

No cóż, trochę wstyd, bo po książkę sięgnęłam pod wpływem owczego pędu: tyle osób ją przeczytało, przeczytam i ja. Zwłaszcza, że miałam ochotę przeczytać coś łatwiejszego, a tytuł leżał w pracy na półeczce book-crossingowej. Ale nie był to dobry wybór, na pewno nie była to literatura, raczej nieco rozbudowany scenariusz.
Ktoś w swojej opinii porównał to do Harlequina. I...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Tak jak pisali poprzednicy: autor zastosował odwrócona chronologię losów Halika. Na początku czytania byłam po stronie tych, którzy czynią z tego zarzut. Jednak im dalej się czyta, tym bardziej docenia ten zabieg.
Ale od początku: książkę wypożyczyłam z biblioteki…i właściwie sama się sobie dziwiłam, dlaczego.
Ostatnie emisje „kultowego” programu „Pieprz i Wanilia” miały miejsce jak miałam 10 lat. Program delikatnie mówiąc nie robił na mnie zbytniego wrażenia. Do tego Elżbieta Dzikowska wydawała mi się o wiele bardziej atrakcyjna niż nieco dziwny, staroświecki pan u jej boku.
Chyba jednak wygrała we mnie ciekawość i chęć zrozumienia fenomenu Tony Halika, który przez innych widzów był mimo wszystko doceniony i otaczany czcią, choćby przez stosowanie uświęconego podpisu „Tu byłem. Tony Halik” w przeróżnych miejscach turystycznych.
Jednak w książce Wlekłego nie odnalazłam argumentów za tym, że „Pieprz i Wanilia” był nadzwyczajnym programem. Za to odkryłam bardzo ciekawy życiorys człowieka, który mimo, że dla mnie był nieco irytujący, okazał się być uczestnikiem niezwykle ciekawych czasów: od 2WŚ po upadek komunizmu; w obu Amerykach i Europie.
I właśnie zabieg odwróconej chronologii powodował, że czytałam książkę z coraz większym zaciekawieniem.
I na sam koniec: nie zgadzam się z opiniami, ze autor przemilczał nie wygodne fakty. Przecież jest wiele przykładów, w których autor przedstawia ustawianie scenek przez Halika zamiast obiektywnego reportażu, wskazuje miejsca w biografii, które wyraźnie były konfabulacją lub wreszcie opisuje trudne wybory w okresu 2WŚ.
Naprawdę nie rozumiem tych zarzutów w innych opiniach. Przecież autor otwarcie pisze o tych kontrowersjach.

Tak jak pisali poprzednicy: autor zastosował odwrócona chronologię losów Halika. Na początku czytania byłam po stronie tych, którzy czynią z tego zarzut. Jednak im dalej się czyta, tym bardziej docenia ten zabieg.
Ale od początku: książkę wypożyczyłam z biblioteki…i właściwie sama się sobie dziwiłam, dlaczego.
Ostatnie emisje „kultowego” programu „Pieprz i Wanilia” miały...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dla mnie to była najtrudniejsza książka Olgi Tokarczuk. Przeczytałam już Biegunów, Prawiek i inne czasy oraz Księgi Jakubowe.
Wydaje mi się, że mój poziom literacki nie pozwala na docenienie tego dzieła, stąd pozostawię opinię bez oceny liczbowej.
Na pewno tekst zachwyca oryginalnością stylu i gatunku. W Wikipedii wyczytałam, że to Sylwa, czyli „zbiór, w którym obok prozaicznych zapisków z życia codziennego autora rękopisu przeważały teksty o charakterze literackim bądź refleksyjnym”.
Najtrudniej było mi poradzić sobie z tą ciągłą zmianą wątków.
Przeszło mi przez myśl, że autorka napisała książkę bardziej dla siebie; może po to, aby sprawdzić się w tej oryginalnym gatunku.

Ku mojemu zaskoczeniu tytuł odniósł także komercyjny sukces.
Prawdopodobnie to ja zatem mam problem w odnalezieniu i zrozumieniu gąszczu znaczeń ukrytych w fabule.
Tym niemniej dałam się uwieść magiczności stworzonego tam świata.
Jak zwykle zresztą.

Dla mnie to była najtrudniejsza książka Olgi Tokarczuk. Przeczytałam już Biegunów, Prawiek i inne czasy oraz Księgi Jakubowe.
Wydaje mi się, że mój poziom literacki nie pozwala na docenienie tego dzieła, stąd pozostawię opinię bez oceny liczbowej.
Na pewno tekst zachwyca oryginalnością stylu i gatunku. W Wikipedii wyczytałam, że to Sylwa, czyli „zbiór, w którym obok...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Moje zainteresowanie literaturą górską skupiało się dotychczas na himalaizmie: Rutkiewicz, Kukuczka ich biografie, a także opisy znaczączych wypraw (nie tylko polskich) w Himalaje i Karakorum.
Tymczasem napotkałam na niedawnych targach książki pozycję Cedrica Grasa „Alpiniści Stalina”, po których sięgnęłam głównie z uwagi nie na chwytliwy tytuł i czerwoną gwiazdkę (łatwy do odszyfrowania zabieg marketingowy), lecz z uwagi na nieznane mi wcześniej łańcuchy górskie jak Tienszan i Pamir.
Już wcześniej uświadomiłam sobie, że te góry środkowej Azji kompletnie mi się mieszają i uznałam, ze tak książka uporządkuje w mojej głowie wiedzę na ich temat.
I właściwie tak się stało.
Przy okazji autor zafundował mi kawał fantastycznej opowieści o braciach Abakałowach, których historia jest miary światowej. Nawet jeśli uzna się, jak bardzo ograniczał ich kraj, w którym przyszło im żyć.
Tło, którym jest życie w ZSRR, Cedric Gras zbudował bardzo umiejętnie.
Po pierwsze, przekopał mnóstwo archiwów i podzielił się szeroką wiedzą ogólną na temat tamtego rejonu świata.
Po drugie, nie oszczędzał komentarzy na temat radzieckich realiów, co robi ze swadą, umiejętnie dawkowaną ironią, a nawet uzasadnioną kpiną z absurdów państwa totalitarnego.
Wszystko to sprawia, że lektura jest bardzo interesująca…a może nawet fascynująca…

Moje zainteresowanie literaturą górską skupiało się dotychczas na himalaizmie: Rutkiewicz, Kukuczka ich biografie, a także opisy znaczączych wypraw (nie tylko polskich) w Himalaje i Karakorum.
Tymczasem napotkałam na niedawnych targach książki pozycję Cedrica Grasa „Alpiniści Stalina”, po których sięgnęłam głównie z uwagi nie na chwytliwy tytuł i czerwoną gwiazdkę (łatwy do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka przedstawia wiele interesujących szczegółów, które docenią osoby zainteresowane tematem wypraw polarnych.
Czy jednak jest to, jak ocenił Laurence Gonzales, „książka, przy której zerwiesz noce”?
Dla mnie jednak nie. Sporo tu rozwlekłych fragmentów, szczególnie na początku. Styl literack również pozostawia trochę do życzenia (a może to kwestia tłumaczenia?). Choć trzeba przyznać, że od połowy książka wciąga.
Ogólnie: polecam.

Książka przedstawia wiele interesujących szczegółów, które docenią osoby zainteresowane tematem wypraw polarnych.
Czy jednak jest to, jak ocenił Laurence Gonzales, „książka, przy której zerwiesz noce”?
Dla mnie jednak nie. Sporo tu rozwlekłych fragmentów, szczególnie na początku. Styl literack również pozostawia trochę do życzenia (a może to kwestia tłumaczenia?). Choć...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ważny temat.
Pozwala nawet osobom, które uznają się za empatyczne zrozumieć, jak wiele jeszcze nie rozumieją na temat osób transplciowych (o ile osobiście kogoś takiego nie znały).
Jednak momentami temat był zbyt przytłaczający.
Niepotrzebny stenogram z posiedzenia Sejmu na końcu- nie da się tego czytac: nudne i przytłaczające.
A może właśnie chodziło o taki efekt?
Żeby pokazać w jakiej obrzydliwej aberracji tkwi prawica/kołtuństwo w Polsce?

Ważny temat.
Pozwala nawet osobom, które uznają się za empatyczne zrozumieć, jak wiele jeszcze nie rozumieją na temat osób transplciowych (o ile osobiście kogoś takiego nie znały).
Jednak momentami temat był zbyt przytłaczający.
Niepotrzebny stenogram z posiedzenia Sejmu na końcu- nie da się tego czytac: nudne i przytłaczające.
A może właśnie chodziło o taki efekt?
Żeby...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Miły powrót do literatury Marka Krajewskiego po 2-3 latach. Ostatnio przeczytane Ludzkie Zoo było rozczarowujące. Jednak Golem jest powrotem do Widma, czy koniec świata w Breslau (w sensie sposobu budowania fabuły)..
Językowo tez tez lepiej: mniej ironii, która była moim głównym zarzutem przy Ludzkim Zoo.
Miła niespodzianka.
Choć autor powinien przemyśleć swoją strategie na kolejne tytuły.
Mi akurat książka podobała się z uwagi na sentyment związany z debiutanckiemi tomami historii o Mocku.
Jednak pojawia się wiele komentarzy zarzucajacych odtwórczość: schematyczność fabuły, osadzenie w nieomal identycznych realiach jak w poprzednich książkach.
Zaleta może być w tym wypadku wadą (i odwrotnie).
Choć przykład Ludzkiego Zoo i nieco dziwacznych/groteskowych wręcz pomysłów pokazuje, ze Markowi Krajewskiemu zachowawcze podejście do nowości ( jak w Golemie właśnie) jednak lepiej wychodzi.

Miły powrót do literatury Marka Krajewskiego po 2-3 latach. Ostatnio przeczytane Ludzkie Zoo było rozczarowujące. Jednak Golem jest powrotem do Widma, czy koniec świata w Breslau (w sensie sposobu budowania fabuły)..
Językowo tez tez lepiej: mniej ironii, która była moim głównym zarzutem przy Ludzkim Zoo.
Miła niespodzianka.
Choć autor powinien przemyśleć swoją strategie na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dla mnie trochę zbyt naiwne (współpraca Chin, Rosji, Europy i USA??? Bądźmy poważni…), zbyt dziecinne (postać Rockiego), zbyt fajniaste (żarciki) i w sumie ….nie wiadomo o czym.
Do tego zakończenie rozczarowuje.
Marsjanin był o (nomen omen) niebo lepszy.

Dla mnie trochę zbyt naiwne (współpraca Chin, Rosji, Europy i USA??? Bądźmy poważni…), zbyt dziecinne (postać Rockiego), zbyt fajniaste (żarciki) i w sumie ….nie wiadomo o czym.
Do tego zakończenie rozczarowuje.
Marsjanin był o (nomen omen) niebo lepszy.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dla wielu przygody Tomka są klasyką i bardzo wciągającą powieścią.
Jednak trzeba to czytać świadomie.
Dzisiaj określenie kogoś „per Murzyn” jest nie do zaakceptowania.
Podobnie jak protekcjonalne określenia jak :”Ci Murzyni są…(i tu pada oceniające określenie)”.
Niestety Szklarski, pewnie w duchu swoich czasów, odczłowieczył wielu mieszkańców Afryki. Czasem jako „dobry Pan” odnosił się do wybrańców jak Mescherje w miarę normalnie (wg dzisiejszych kryteriów).
Podsumowując, mam pewien kłopot w czytaniu na głos tej powieści sześciolatkowi i omijam lub zmieniam pewne fragmenty.

Dla wielu przygody Tomka są klasyką i bardzo wciągającą powieścią.
Jednak trzeba to czytać świadomie.
Dzisiaj określenie kogoś „per Murzyn” jest nie do zaakceptowania.
Podobnie jak protekcjonalne określenia jak :”Ci Murzyni są…(i tu pada oceniające określenie)”.
Niestety Szklarski, pewnie w duchu swoich czasów, odczłowieczył wielu mieszkańców Afryki. Czasem jako „dobry Pan”...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli zaakceptuje się fakt, że w istocie jest to, jak mówi sam autor „książka nieco nieformalna i chaotyczna”, to łatwiej jest docenić jej unikatowość.
Bernard Newman przenosi nas w ducha tamtej epoki znakomicie.
Żaden z podręczników nie nauczy nas, a właściwie nie da odczuć, jak to naprawdę było w Polsce 1934 roku.
Zdecydowanie to fascynująca podróż sentymentalna, o tyle milsza, że bardzo przyjaźnie o Polsce tamtych czasów wypowiada się obcokrajowiec.
Widzi on w Polsce obszary biedy, ale też piękne miasta i kraj dużego potencjału gospodarczego.
Bardzo ciekawa lektura, choć też momentami smutna, kiedy czytelnik/czytelniczka uświadomi sobie, że autor zbyt naiwnie oceniał nazistów.
Że to wszystko za parę lat zniknie, a ludzi, głównie Żydów dotkną straszne nieszczęścia.
Okazało się jednak po czasie, że pewnych okrucieństw wprost nie da się wyobrazić.
Oby ta historia nigdy się nie powtórzyła….

Jeśli zaakceptuje się fakt, że w istocie jest to, jak mówi sam autor „książka nieco nieformalna i chaotyczna”, to łatwiej jest docenić jej unikatowość.
Bernard Newman przenosi nas w ducha tamtej epoki znakomicie.
Żaden z podręczników nie nauczy nas, a właściwie nie da odczuć, jak to naprawdę było w Polsce 1934 roku.
Zdecydowanie to fascynująca podróż sentymentalna, o tyle...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to