-
Artykuły„Smak szczęścia”: w poszukiwaniu idealnego życiaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyNigdy nie jest za późno na spełnianie marzeń? 100-letnia pisarka właśnie wydała dwie książkiAnna Sierant3
-
Artykuły„Chłopcy z ulicy Pawła”. Spacer po Budapeszcie śladami bohaterów kultowej książki z dzieciństwaDaniel Warmuz7
-
ArtykułyNajlepszy kryminał roku wybrany. Nagroda Wielkiego Kalibru 2024 dla debiutantkiKonrad Wrzesiński8
Biblioteczka
2018-07-13
2017-03-23
Dawno nie czytałam tak dobrej debiutanckiej książki. Już sam prolog wzbudził we mnie ciekawość. Historia napisana jest w dwóch ramach czasowych: retrospekcji, w której poznajemy ostatnie dni z życia prawdziwej Rebeki oraz z perspektywy teraźniejszej, której narratorką jest oszustka podająca się za zaginioną Rebekę. Ta forma bardzo przypadła mi do gustu, obie relacje tworzą spójną całość. Miałam już styczność z takim zabiegiem, jednak zazwyczaj zastosowana retrospekcja dawała odczuć, że to było kiedyś i znacznie odcina się od teraźniejszości. W tym przypadku jest zupełnie inaczej. Czytając czułam jakbym podążała w tym samym czasie za historiami obu dziewczyn. Do tej pory zachwycam się płynnością całej fabuły.
Jeżeli szukacie historii trzymającej w napięciu... bingo! Właśnie ją znaleźliście. Narastające napięcie, namacalność emocji towarzyszących bohaterkom, atmosfera czyhającego zła, jednak trudnego do zdefiniowania, zagrożenie, które tak bardzo zniszczyło poczucie bezpieczeństwa to idealna mieszanka tworząca dobry kryminał. Sceny zawarte w książce to nie makabryczne rzezie, czy sadystyczni oprawcy. Moim zdaniem autorka posłużyła się czymś znacznie mocniejszym niż wizja makabryczności - psychiką. Atmosfera towarzysząca zdarzeniom, dostęp do myśli bohaterki, poczucie jej strachu, sprawia, że nie potrzebujemy krwawych ozdobników by czuć ucisk w żołądku, narastające napięcie i oczekiwanie na najgorsze.
Całość recenzji: http://books-culture.blogspot.com/2017/03/coreczka-anna-snoekstra.html
Dawno nie czytałam tak dobrej debiutanckiej książki. Już sam prolog wzbudził we mnie ciekawość. Historia napisana jest w dwóch ramach czasowych: retrospekcji, w której poznajemy ostatnie dni z życia prawdziwej Rebeki oraz z perspektywy teraźniejszej, której narratorką jest oszustka podająca się za zaginioną Rebekę. Ta forma bardzo przypadła mi do gustu, obie relacje tworzą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-09-24
Aborcja na przestrzeni lat - jeden z najbardziej kontrowersyjnych tematów. Jeśli myśleliśmy, że aborcja to coś nowego to niestety żyliśmy w błędzie. Jak się okazuje swoje początki miała już w starożytności, gdzie dokonywano jej za pomocą infuzji ziołowych, leków a także ostrych narzędzi...
W dziale podróżniczym przedstawiona została przepiękna Australia. Gdy tak się o tych miejscach czyta, ogląda wspaniałe zdjęcia, to wydaje się, że pokonanie takiego dystansu jest tego warte. Nawet te wszystkie robactwa schodzą na dalszy plan. A fauna i flora takich miejsc, dla miłośników natury zwłaszcza, to raj na ziemi.
więcej na: http://books-culture.blogspot.com/2016/09/english-matters-wrzesienpazdziernik-2016.html
Aborcja na przestrzeni lat - jeden z najbardziej kontrowersyjnych tematów. Jeśli myśleliśmy, że aborcja to coś nowego to niestety żyliśmy w błędzie. Jak się okazuje swoje początki miała już w starożytności, gdzie dokonywano jej za pomocą infuzji ziołowych, leków a także ostrych narzędzi...
W dziale podróżniczym przedstawiona została przepiękna Australia. Gdy tak się o tych...
2016-07-20
English Matters to jak do tej pory najlepszy magazyn do nauki języka obcego, z którym jestem związana już okrągły rok. Znajomość języków jest powszechnie wymagana, czy to w pracy, czy w szkole/na studiach. Jednak oprócz ogólnego przymusu warto szkolić swój warsztat dla siebie samego i osiągać satysfakcję z posiadanych umiejętności. Wyjeżdżając na wakacje milej i bezstresowo spędza się czas w obcym miejscu, gdy rozumie się (chociaż połowicznie) co ludzie do nas mówią. Po prostu mówiąc kolokwialnie: fajnie jest, gdy możemy porozmawiać z rodowitymi mieszkańcami. Bo po co uczymy się języka jak nie po to by nawiązywać kontakty, prowadzić konwersacje? Nauka "na sucho" bez odzwierciedlenia tego w praktyce nie ma większego sensu.
Przypomnę, że jest to dwumiesięcznik, co sprawia, że nie musimy gonić od numeru do numeru co miesiąc. Mamy dwa miesiące na zapoznanie się z magazynem, tak na spokojnie. Sięgamy po niego kiedy chcemy, o dowolnej porze, odsłuchujemy teksty w mp3, co podwaja skuteczność nauki, bo angażujemy do tego celu wzrok, słuch...
Zatem co ciekawego w obecnym numerze?
.....
więcej na:http://books-culture.blogspot.com/2016/08/english-matters-lipiecsierpien-2016.html
English Matters to jak do tej pory najlepszy magazyn do nauki języka obcego, z którym jestem związana już okrągły rok. Znajomość języków jest powszechnie wymagana, czy to w pracy, czy w szkole/na studiach. Jednak oprócz ogólnego przymusu warto szkolić swój warsztat dla siebie samego i osiągać satysfakcję z posiadanych umiejętności. Wyjeżdżając na wakacje milej i bezstresowo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-05-10
Kolorowanka zapewnia nam różnorodność wzorów i stopni zaawansowania. Znajdziemy tutaj prostsze rysunki, piękne ich połączenie z ciekawą kaligrafią, a także trudniejsze wzory, które wymagają od nas większej precyzji.
Jak podkreśla autorka: najważniejsza jest kreatywność i dobra zabawa.
Całość recenzji na: http://books-culture.blogspot.com/2016/05/radosc-kwiatow-eleri-fowler.html
Kolorowanka zapewnia nam różnorodność wzorów i stopni zaawansowania. Znajdziemy tutaj prostsze rysunki, piękne ich połączenie z ciekawą kaligrafią, a także trudniejsze wzory, które wymagają od nas większej precyzji.
Jak podkreśla autorka: najważniejsza jest kreatywność i dobra zabawa.
Całość recenzji na:...
2016-03-11
"Pętla" okazała się być przyjemną lekturą. Fabuła została dobrze przemyślana. Towarzyszymy bohaterom w ich zmaganiach, razem staramy się rozwikłać zagadkę. Począwszy od pierwszego morderstwa, a kończąc na.. no właśnie, tego wam nie zdradzę.
Akcja nie mknie w zawrotnym tempie, co jest małym minusem w powieści. Śledztwo sukcesywnie posuwa się na przód, autor stara się zainteresować i zaciekawić czytelnika podsuwając kolejne tropy. I udaje mu się to po kilkudziesięciu stronach. Wzbudza ciekawość, dlatego czytamy dalej. Jednakże akcja w moim odczuciu była za spokojna. Historia potrafi zaintrygować, ale nie trzyma czytelnika w większym napięciu. Dlatego też uważam, że pozycja ta jest idealna dla osób, które lubują się w nieco lżejszych, aczkolwiek interesujących kryminałach.
Całość recenzji: http://books-culture.blogspot.com/2016/03/petla-faye-kellerman.html
"Pętla" okazała się być przyjemną lekturą. Fabuła została dobrze przemyślana. Towarzyszymy bohaterom w ich zmaganiach, razem staramy się rozwikłać zagadkę. Począwszy od pierwszego morderstwa, a kończąc na.. no właśnie, tego wam nie zdradzę.
Akcja nie mknie w zawrotnym tempie, co jest małym minusem w powieści. Śledztwo sukcesywnie posuwa się na przód, autor stara się...
2015-11-02
Od dawna szukałam thrillera, który wpisze się w moje łaski, zapadnie w pamięć i będzie naprawdę dobry. Chciałam uniknąć kolejnego zawodu, w szczególności takiego typu, gdy książka zostaje okrzyknięta thrillerem psychologicznym, a okazuje się, że to pomyłka, bo historia nie ma w sobie prawdziwego wątku psychologicznego, brak jej wartkiej akcji itd. Gdy trafiłam na autorkę, o której dużo słyszałam, jednak nie miałam okazji zapoznać się z jej twórczością, los się do mnie uśmiechnął.
Karin Slaughter poprzez swoje powieści walczy o prawo do głośnego mówienia o przemocy, której ofiarą każdego dnia padają tysiące kobiet na świecie. "Moje śliczne" jest odzwierciedleniem jej zamierzeń. Autorka porusza temat przemocy, często brutalnej wobec kobiet. Gwałty, bicie, znęcanie się, mordowanie.. Kobiety zdane na łaskę swoich oprawców.. To tylko namiastka tego co znajdziemy w powieści, a całość została wzbogacona w krwawe szczegóły i drastyczne momenty, które niesamowicie oddają charakter, realizm sytuacji i potworność ludzkiej natury.
Wciągająca fabuła zdecydowanie nie pozwoli nam odejść od książki. Już pierwsze rozdziały wzbudzają nasze zainteresowanie, a później jest już tylko lepiej. Thriller trzyma w napięciu, nie raz szokuje, wywołuje odrazę, zniesmaczenie, a także gniew na zbieg okoliczności i los, który poprowadził ofiary wprost w ramiona katów.
"Moje śliczne" zupełnie mnie oczarowały prawdziwością historii. Oszołomiły i wstrząsnęły brutalnością zdarzeń. Pozostawiły po sobie refleksję i sprawiły, że na pewno sięgnę po inne książki autorstwa Karin Slaughter.
całość recenzji: http://books-culture.blogspot.com/2015/11/moje-sliczne-k-slaughter.html
Od dawna szukałam thrillera, który wpisze się w moje łaski, zapadnie w pamięć i będzie naprawdę dobry. Chciałam uniknąć kolejnego zawodu, w szczególności takiego typu, gdy książka zostaje okrzyknięta thrillerem psychologicznym, a okazuje się, że to pomyłka, bo historia nie ma w sobie prawdziwego wątku psychologicznego, brak jej wartkiej akcji itd. Gdy trafiłam na autorkę, o...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-10-05
Gdy dowiedziałam się, że na III roku studiów nie będę miała języka angielskiego, popadłam w lekką konsternację, bo jak wiadomo, gdy języka się nie używa to wiele się zapomina. Dzięki English Matters mam zamiar nie tylko nie stracić obecnych umiejętności, ale także je poszerzyć.
Tematem z okładki jest książę Harry, piąty w kolejce do tronu, znany z wielu skandali, imprezowania, czy też nagich zdjęć. W artykule mamy szansę lepiej przyjrzeć się jego życiu od początku, co się działo po śmierci matki, jaką szkołę wybrał, jak wyglądała jego przygoda z wojskiem, a także przekonamy się o charytatywnej części osobowości księcia.
Artykułem, który wywołał u mnie uśmiech okazał się być Hilarious Pick-up Lines.
I'm no organ donor but I'd be happy to give you my heart.
What's on the menu? Me-n-U
Fani sportu - mamy także coś dla was. Szybkie samochody! Artykuł na temat driftingu, czym jest, skąd się wywodzi, jak poprawnie powinien wyglądać i co jest oceniane podczas konkursów..
Czy zostaliście kiedyś zmuszeni do zrobienia czegoś, czego się obawialiście?
Artykuł poświęcony byciu asertywnym, jak powiedzieć nie, jak grzecznie odmówić, ale także znajdziemy tutaj niegrzeczne odmowy, bardziej stanowcze, niektóre nawet agresywne.
Temat zombie, możliwość wprowadzenia w Polsce waluty euro to tylko namiastka tego, co jeszcze znajdziecie w English Matters.
Serdecznie polecam!
Gdy dowiedziałam się, że na III roku studiów nie będę miała języka angielskiego, popadłam w lekką konsternację, bo jak wiadomo, gdy języka się nie używa to wiele się zapomina. Dzięki English Matters mam zamiar nie tylko nie stracić obecnych umiejętności, ale także je poszerzyć.
Tematem z okładki jest książę Harry, piąty w kolejce do tronu, znany z wielu skandali,...
2015-09-24
Chyba każda mała dziewczynka marzy o tym, by być księżniczką, nosić piękne suknie, jeździć karocą i mieszkać w pałacu. Co jeśli te marzenia, po pierwsze są prawdą, a po drugie jest się kimś więcej niż księżniczką?
Wyobraź sobie, że masz 15 lat i z dnia na dzień zostajesz żoną mężczyzny, który włada połową Europy, a na dodatek, miał on zostać mężem Twojej siostry. Ciężko, prawda? Taka rola przypadła młodej Elżbiecie, która do Wiednia przyjeżdża, jako radosna nastolatka, leczy opuszcza go, już jako potężna władczyni.
Sisi. Cesarzowa mimo woli to powieść o walce o własne „ja”, o przełamywaniu barier, o wielkiej miłości i tęsknocie. Aż trudno uwierzyć, że to powieść historyczna, ale nieważne kim jesteśmy, czy królową, czy zwykłym, szarym człowiekiem. Życie nie oszczędza żadnego z nas, a los rzuca kolejne kłody pod nogi.
Alisson Pataki przybliża postać kobiety, która potrafiła stawiać czoła tragedii, zjednoczyć cały kraj, a przy tym nie zatracić siebie. Elżbieta Bawarska nie byłą zwykłą cesarzową. Była marzycielką, która twardo stąpała po ziemi i mocno trzymała się swoich przekonań, jednocześnie będąc pełna wrodzonego wdzięku i wrażliwości.
Żona Franciszka Józefa uważana jest za jedną z najbardziej wpływowych i charyzmatycznych kobiet wszechczasów, i tak też przedstawia ją w swej powieści Alisson Pataki. Autorce udało się w subtelny sposób uchwycić czar i gracje, jaką odznaczała się piękna Elżbieta.
Sisi. Cesarzowa mimo woli to nie tylko powieść historyczna, to zdecydowanie coś więcej.
całość: http://books-culture.blogspot.com/2015/09/sisi-cesarzowa-mimo-woli-alisson-pataki.html
Chyba każda mała dziewczynka marzy o tym, by być księżniczką, nosić piękne suknie, jeździć karocą i mieszkać w pałacu. Co jeśli te marzenia, po pierwsze są prawdą, a po drugie jest się kimś więcej niż księżniczką?
Wyobraź sobie, że masz 15 lat i z dnia na dzień zostajesz żoną mężczyzny, który włada połową Europy, a na dodatek, miał on zostać mężem Twojej siostry. Ciężko,...
2015-09-13
Projekt Twins' Early Development Study (badanie wczesnego rozwoju bliźniąt, TEDS) nic wcześniej mi nie mówił, a okazał się być bardzo interesujący. Otóż wszystkie bliźnięta urodzone w Anglii i Walii w latach 1994-1996 zostały zaproszone do udziału w tym badaniu. Od tego momentu ich losy śledzą psycholodzy i genetycy behawioralni pracujący nad projektem.
Dzięki tym rodzinom TEDS ma swój udział w międzynarodowych próbach rozwikłania wpływów genetyki i środowiska na uczenie się.
Jak się okazało, wiele osób na całym świecie prowadzi różnorakie badania nad dziedzicznością. Wspomniałam o matematyce i zdolności jej rozumienia. Również tą sferę postanowili zbadać naukowcy i jak się okazuje, takie zdolności zapisane są w naszych genach, a odziedziczalność osiągnięć matematycznych, w zależności od wieku, kształtuje się na poziomie 68%.
"Geny i edukacja" dostarczyła mi wielu ciekawych faktów, o których nie miałam pojęcia. Przyznać trzeba, że czasem język jakim posługują się autorzy jest ściśle naukowy, jednak odebrałam wrażenie, że chcieli oni wyłożyć to dla nas jak najprościej, przy niepopadaniu w przesadną łopatologię.
Ponadto w książce poruszone zostały między innymi takie tematy jak: różnorodne możliwości wydobycia indywidualnego potencjału, wpływ środowiska na czytanie, genetyczne podstawy pisania, odziedziczalność sprawności fizycznej, pozytywne nastawienie a osiągnięcia, przełomowa koncepcja (nienormalność jest normą).
Jest to z pewnością bardziej ambitna pozycja, wymagająca od nas poświęcenia większej uwagi i skupienia na temacie. Jeżeli tylko interesuje nas sfera genetyki, śmiało możemy dowiedzieć się wielu ciekawych, wcześniej nieznanych, faktów i wyników badań. Natomiast jeżeli nie fascynuje nas nauka, lepiej odpuścić, gdyż szkoda waszego czasu na coś, co was kompletnie nie interesuje :)
cała recenzja: http://books-culture.blogspot.com/2015/09/geny-i-edukacja-k-asbury-r-plomin.html
Projekt Twins' Early Development Study (badanie wczesnego rozwoju bliźniąt, TEDS) nic wcześniej mi nie mówił, a okazał się być bardzo interesujący. Otóż wszystkie bliźnięta urodzone w Anglii i Walii w latach 1994-1996 zostały zaproszone do udziału w tym badaniu. Od tego momentu ich losy śledzą psycholodzy i genetycy behawioralni pracujący nad projektem.
Dzięki tym rodzinom...
2015-09-04
Po lepszych i gorszych chwilach, gdy związek Tessy i Hardina zaczął (w miarę) funkcjonować tak jak trzeba, okazuje się, że to wszystko było wielką intrygą, a chłopak to skończony dupek, którego nie obchodzą uczucia innych.
Tessa jest bardzo zagubiona, nie potrafi podnieść się i zacząć żyć na nowo. Jej serce rozrywa ból, żal do siebie za to, że mimo ostrzeżeń wplątała się w sidła niegrzecznego chłopaka, zniszczyła relację z matką, a także rozczarowanie rzeczywistością. By zakończyć całą tą sprawę postanawia dać Hardinowi szansę na wytłumaczenie, a przy okazji zdobyć odpowiedzi na nurtujące ją pytania, m.in dlaczego właśnie ją wybrał na swój cel.
Po tej konfrontacji Tessa nie jest już niczego taka pewna jak wcześniej. Kocha Hardina mimo tego, co jej zrobił, a z miłością nie tak łatwo walczyć.
Mimo wszystko miłość zwycięża, a Hardin postanawia się zmienić, dla niej i dla siebie. Ona jest jego lekiem na wszelkie zło, niweluje koszmary, osłabia natężenie wewnętrznego gniewu i... kocha go. On ją także.
Jednak, czy mimo największych chęci, Hardin jest w stanie się zmienić, wyjawić swoje tajemnice i w końcu przestać kłamać? Niekiedy sama miłość nie wystarczy, by zbudować zdrową relację, która nie jest destrukcyjna dla obu stron.
II tom przynosi pewne zmiany, w szczególności jeśli chodzi o perspektywę opowiadania historii. Tym razem mamy możliwość poznania wersji wydarzeń ze strony Hardina i Tessy, także w narracji pierwszoosobowej. Na korzyść tego zabiegu działa to, że bohaterowie nie opowiadają tej samej sytuacji dwa razy, zmieniając tylko swoje odczucia. Historia cały czas prowadzona jest płynnie, co mnie bardzo ucieszyło. A do tego wręcz uwielbiałam te momenty, w których narratorem był Hardin. Nie brakowało w nich uczuć i emocji, które wyrażone w inny sposób, a mianowicie choćby poprzez cięty język, wcale nie umniejszały powagi sytuacji. Niektóre były nawet bardziej dobitne niż ckliwe i płaczliwe wyznania Tessy. Szkoda tylko, że Hardin 'wypowiadał się' zdecydowanie rzadziej.
W drugiej części nie brak intryg, wybuchowości głównego męskiego bohatera, wątpliwości Tessy, nowych zwrotów akcji. Powoli zaczął działać mi na nerwy Hardin wraz ze swoim wiecznym "przepraszam", "bardzo cię przepraszam", "tak mi przykro", "naprawdę mi na tobie zależy". Ileż można? Jeżeli już zaczął zachowywać się dobrze, nagle buum, zrobił coś co zupełnie zaprzeczyło owej zmianie. Irytująca była chwilami także Tessa, która za bardzo naskakiwała na chłopaka za jakąś głupotę, podczas gdy on, według jej toku rozumowania, powinien jej zawsze wybaczać, nawet sytuacje, gdy na jego oczach całuje innych facetów. Myślę, że obydwoje mieli ten problem, oczekiwali, że zawsze drugie będzie wybaczało pierwszemu, nieważne co by się działo.
Hardina polubiłam od pierwszych stron pierwszego tomu. Moja sympatia do niego wcale nie zmalała. Miałam poczucie, że teraz jemu bardziej zależy na związku, jest skory do wielu wyrzeczeń, stara się i naprawdę, szczerze kocha Tessę, bardziej niż życie. Natomiast ona rzuca się w ramiona innych facetów, gdy tylko chłopak powie coś nie tak. Trochę to dezorientujące. Jakby ich role się odwróciły..
ciąg dalszy: http://books-culture.blogspot.com/2015/09/after-juz-nie-wiem-kim-bez-ciebie.html
Po lepszych i gorszych chwilach, gdy związek Tessy i Hardina zaczął (w miarę) funkcjonować tak jak trzeba, okazuje się, że to wszystko było wielką intrygą, a chłopak to skończony dupek, którego nie obchodzą uczucia innych.
Tessa jest bardzo zagubiona, nie potrafi podnieść się i zacząć żyć na nowo. Jej serce rozrywa ból, żal do siebie za to, że mimo ostrzeżeń wplątała się w...
2015-08-31
Zwykły człowiek to taki, którego niemalże nie zauważamy. Jest przeciętny, nie wzbudza zainteresowania, krąży między nami. Idealny rys seryjnego mordercy! Może on wykorzystać brak naszej podejrzliwości i za rogiem poderżnąć nam gardło, ciało zakopać w lesie na głębokości większej niż 1,5 m i przy dobrych wiatrach, przez kilka długich lat nikt nas nie znajdzie. Ale w końcu każdy popełnia choćby najdrobniejszy błąd, który wszystko zmienia...
ZWYKŁY CZŁOWIEK to przeciętny, nudny gość, który częstuje ludzi uprzejmością i służy pomocą. Jednak pozory mylą, czego dowodem jest jego 'hobby'. Porywanie młodych kobiet, przetrzymywanie ich w klatce metry pod ziemią, mordowanie.
Powieść utrzymana jest w narracji pierwszoosobowej, a więc z perspektywy anonimowego mordercy. 3 strony dalej znajdujemy wyżej wspomniany cytat, a więc akcja rozpoczyna się wraz z pierwszym morderstwem młodej kobiety. Jednak brakuje tutaj ciągłości, gdyż po opisie części morderstwa, bohater kieruje swe myśli ku przeszłości, rozważa, a następnie kontynuuje opowieść. I w zasadzie tak jest przez całą książkę. Chwilami było to dla mnie lekko irytujące, gdyż czytając o jakimś spotkaniu chcę wiedzieć, czy ta osoba stanie się ofiarą, a tu nagle nastaje przerwa na opowiedzenie czegoś innego. Wolę jednak, gdy wspomnienia lub inne wydarzenia nie zaburzają odbioru danej sytuacji.
Akcja, która była na początku, później się ulatnia, na rzecz robienia zakupów i innych zwykłych rzeczy. Tak naprawdę więcej zaczęło się dziać dopiero pod koniec całej historii.
W zasadzie książka jest bardzo spokojnie prowadzona, nieśpiesznie, czasem lekko chaotycznie. Niektóre wydarzenia mogły być lepiej dopracowane przez autora (a można było!), dzięki czemu powieść stała by się ciekawsza i bardziej intrygująca.
Pomimo stylu pisarskiego i schematu opowiadania całej historii, które nie przypadły mi do gustu, dopatrzyłam się też kilku ciekawych elementów.
Jeżeli szukacie czegoś innego, może dziwnego w samej sylwetce oprawcy, to niewątpliwie tutaj to znajdziecie. Nie jest to silny, bezduszny morderca. Ciężko mi powiedzieć co nim kierowało, bo zdecydowanie nie było to dramatyczne przeżycie, czy po prostu posiadanie tego w genach. Uważam, że tutaj autor mógł się popisać. Nakreślić jakieś motywy, które dałyby lepsze światło na wszelkie poczynania mordercy niedoskonałego. Człowieka, który morduje ludzi, po to by poczuć się lepiej i odzyskać kontrolę nad swoim życiem.
Bohater to tchórz. Odbiera żywot, perspektywy i możliwość szczęścia, dla swojej potrzeby, by uświetnić swoje chore i popaprane życie. Na swoje ofiary wybiera zwyczajne, niewyróżniające się kobiety, które swoją drogą lgną do niego jak muchy do miodu, pomimo tego, że go nienawidzą. I choć chciałam uwydatnić jakieś pozytywy, muszę nadmienić, że kreacje bohaterów są nieprawdopodobne, przez co tracimy realizm historii. Nikt nie uwierzy, że policjanci są, tak za przeproszeniem, tępi. Jak można nie wszcząć odpowiednich procedur, przeszukania posesji, czy potajemnej obserwacji podejrzanego? I jak to możliwe, że potencjalne ofiary mając możliwość ucieczki po prostu pozostają przy swoim oprawcy (a wcale nie poruszany zostaje temat syndromu sztokholmskiego)? Ten thriller stał się trochę wyciągnięty z rzeczywistości..
więcej na: http://books-culture.blogspot.com/2015/09/zwyky-czowiek-graeme-cameron.html
Zwykły człowiek to taki, którego niemalże nie zauważamy. Jest przeciętny, nie wzbudza zainteresowania, krąży między nami. Idealny rys seryjnego mordercy! Może on wykorzystać brak naszej podejrzliwości i za rogiem poderżnąć nam gardło, ciało zakopać w lesie na głębokości większej niż 1,5 m i przy dobrych wiatrach, przez kilka długich lat nikt nas nie znajdzie. Ale w końcu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-08-31
Depresja atakuje twój umysł z czasem dostarczając myśli samobójczych. Obezwładnia i proponuje podcięcie sobie żył, powieszenie się, a nawet zażycie killera. Jeśli nikt nie zauważy oznak, że jesteś chory i nie zgłosi tego wcześniej, targniesz się na życie.
Czy lepiej umrzeć popełniając samobójstwo z bagażem trudnych doświadczeń?
Czy aby wydano cię Programowi i uleczono wymazując niektóre wspomnienia?
Kto chciałby pozbyć się wspomnień, ludzi, których dotyczą, przeszłości?
Problem w tym, że nikt nie chce być wydrążony. Nikt nie chce być pusty, a już na pewno nie Sloane. Bo kim wtedy niby będzie?
"Co byś zrobił, gdyby wszyscy twoi przyjaciele rzucili się z mostu? Ostatnie wypadki wskazywały, że poszedłbyś za ich przykładem."
Samobójstwa stały się epidemią, której wskaźnik wciąż rośnie. Dlatego powstał Program, który ma przynieść cudowne uzdrowienie, dzięki terapii pożerając wspomnienia, które ją prawdopodobnie wywołały.
Kiedy na lekcji wkraczają ubrani na biało agenci oznacza to tylko jedno : przyszli zabrać delikwenta. Na kogo przyszedł czas?
Troje: Sloane, James - jej chłopak i Miller - przyjaciel. Razem próbują przetrwać, lecz wszyscy nie chcą już tłumić prawdziwych uczuć. Sloane straciła już wielu... I kiedy wydaje się, że póki co nikt nie wykruszy się, jedno z nich zostaje zarażone. Popełnia samobójstwo. I wtedy załamuje się kolejne. Sloane próbuje Jamesa z tego wyciągnąć, lecz jest już za późno. Zabierają go agenci i wymażą mu pamięć. Zabiorą ją z jego wspomnień...
Rozpacz, cierpienie, agresja. Ciężko słać uśmiechy i tryskać energią, lecz wiesz, że nie możesz wybuchnąć, nie wolno płakać. Inaczej zostaniesz naznaczona.
Kiedy coś zmienia się w zachowaniu Sloane, rodzice wykonują telefon... To jedno połączenie okaże się decydujące... Dopadł ją program.
Czy uda im się pokonać Program? Jak przebiega terapia?
Czy kiedykolwiek jeszcze na siebie trafią?
Co czeka każdego z osobna? Jak żyć tu i teraz, gdy nic o sobie nie wiesz z przeszłości?
" Uwielbiam twój śmiech i twój płacz. Uwielbiam cię rozmieszać. – Dotknął jednocześnie mojego policzka, wywołując momentalnie mój promienny uśmiech. – I sprawiać, że jęczysz z rozkoszy. "
W ostatnich miesiącach coraz częściej napływają do nas pozycje poruszające trudne tematy, o których nie mówi się wiele. Alkoholizm, przemoc, okaleczanie się... To ostatnie tematy głośnego tabu. I nagle pojawia się Suzanne Young ze swoją dystopiczną powieścią, w której to samobójstwa stają się epidemią, która masowo rozprzestrzeniania się między ludźmi. I program, który zabiera jakąś część ich. Brzmi delikatnie, a może mocno? Intrygująco, przerażająco i przede wszystkim emocjonalnie? Jeśli mniej więcej to czujesz, dobrze, że tu jesteś.
"(...) Każdego ranka budzi mnie myśl, że dzisiaj na pewno zachoruję. Zostanę oznakowany przez agentów i skierowany na leczenie. Nie chce mi się wstawać z łóżka. Jednak wstaję, ponieważ wiem, że nie mogę zostawić cię samej na tym świecie."
Plaga samobójców wyróżnia się nieskazitelną szatą graficzną. Suzanne Young od dzisiaj zaliczam do jednej z moich ulubionych autorek, gdyż dzięki jej stylu pisarskiemu, czytanie staje się czystą przyjemnością. Pisze z taką lekkością, że nie musimy zadawać sobie zbędnego trudu rozgryzania znaczenia danych słów. Ani przez sekundę nie byłam znudzona. Tutaj nie można takim być. Ciągle dostajemy nową dawkę informacji, zatem automatycznie rośnie nasza ciekawość. Nie brak też tak wyrazistych bohaterów. Sloane to silna dziewczyna, z którą niezwykle utożsamiłam się. Doświadczyła wiele strat ale nawet w chwili załamania, walczy. Uwielbiam Jamesa, Lacey za charaktery, które nieraz dostarczyły przy tym natłoku wzruszeń, lekkiego uśmiechu na twarzy. Jako czytelnik zaznałam na własnej skórze naiwności, bowiem nie każdy tutaj jest tym, za kogo go mamy. Może ta osoba czarować, sprawiać wrażenie przyjaciela, a w rzeczywistości...
"Możecie mnie szprycować do woli – powiedziałam, wybuchając śmiechem. – Ale nigdy nie pozwolę, byście pozbawili mnie wspomnień. "
Znowu pojawiają się refleksje. Ile jeszcze jest w stanie znieść się samobójstw ważnych ci osób? Ile można udawać? Czy chciałbyś stracić wspomnienia? Nie mieć prawa wyboru i czuć jak z każdą chwilą zapominasz to, co jest dla Ciebie ważne? Ludzi, z którymi łączy cię niesamowita nić miłości i przyjaźni. Bo czy istnieje jakakolwiek szansa na to, że po leczeniu jeszcze na siebie traficie? Kiedyś tak bliscy, teraz nieznajomi.. Odarci ze wspomnień z luką w pamięci. Umysł można 'oszukać', serce zawsze odnajdzie właściwą drogę....
"Nagle dotarło do mnie, że targają nim te same co mną sprzeczne uczucia. Uczucia, których nie umiemy wytłumaczyć, a które mimo to trwają w nas uparcie. Uczucia, które nie łączą się z żadnymi wspomnieniami i dlatego pozostają dla nas pozbawione sensu."
Plaga samobójców to pozycja, którą należy kupić i przeczytać w pierwszej kolejności nadchodzącego miesiąca. Jeśli szukasz dystopii, która wciągnie Cię do reszty, odkryje najwrażliwsze zakamarki Twojej duszy, powinieneś ją mieć. Dla tych, którzy zawsze chcą pamiętać zarówno dobre, jak i złe momenty swojego życia. Uwaga: Książka zarówno wciąga, jak i śni się po nocach! [Tak, po raz pierwszy śniło mi się to, co w książce. Wybudzałam się i byłam przerażona, bo i mnie dopadł program. Nigdy mi się to nie zdarzyło do tej pory, a więc ta pozycja musiała doskonale utkwić w mojej głowie.]
http://books-culture.blogspot.com/2015/08/przedpremierowo-plaga-samobojcow.html
Depresja atakuje twój umysł z czasem dostarczając myśli samobójczych. Obezwładnia i proponuje podcięcie sobie żył, powieszenie się, a nawet zażycie killera. Jeśli nikt nie zauważy oznak, że jesteś chory i nie zgłosi tego wcześniej, targniesz się na życie.
Czy lepiej umrzeć popełniając samobójstwo z bagażem trudnych doświadczeń?
Czy aby wydano cię Programowi i uleczono...
2015-08-30
"Gdy kłamiesz, by kogoś chronić, możesz próbować się usprawiedliwiać, bo jesteś pewien - albo tak ci się wydaje - że jesteś w stanie uwolnić kochaną osobę od ciężaru wiedzy."
Nikt włącznie z Mercy nie podejrzewałby, że może ona dysponować magiczną mocą. Choć wcześniej wszyscy byli pewni, że to właśnie jej siostra - Maisie zostanie głową klanu, tak wszystko przybrało inny bieg wydarzeń...
To właśnie Mercy stała się kotwiczącą. W dodatku spodziewa się dziecka. Zdradzona przez własną siostrę, która przepadła nie wiadomo gdzie... Pomimo zranienia, wyrządzonych krzywd, metodą prób i nauki, za pomocą Jilo i Emmeta uczy się panować nad swoją mocą i... emocjami, aby za wszelką cenę odnaleźć siostrę. Kiedy pewnego dnia próbuje ratować życie starszego człowieka, nie zdaje sobie sprawy, że jego sekundowe pojawienie się w jej życiu przyniesie nowe, szokujące wiadomości dotyczące rodziny Petera, jak i jego samego. Jaką tajemnicę skrywają?
Lecz kiedy Mercy, niespodziewanie usłyszy głos swojej matki... Matki, która rzekomo zmarła, świat na chwilę się zatrzyma. Kobieta poprosi ją, aby jeszcze nie wyjawiała nikomu wieści o jej powrocie i zostawi ją z nowymi faktami, które są nie innym stwierdzeniem jak tym, że do tej pory bohaterka żyła w świecie kłamstw.
Czy rzeczywiście tak jest, czy to jej wpojono kłamstwo, aby ją zniszczyć ?
Czy jej matka faktycznie żyje, czy od lat blefowano o jej śmierci?
Czy Mercy zdoła odzyskać Maisie? Co szykuje dla każdego z osobna los?
Sięgnij po Źródło kolejnych odpowiedzi...„...
"Uderzyła mnie myśl, że dom, w którym dorastałam, jest niczym innym jak sceną. Teatr kłamstw. Może i był zbudowany z drewna i cegieł, lecz wszystko inne w nim było nieprawdziwe."
Kiedy rozpoczynamy czytanie danej książki, która okazuje się być początkiem nowej serii możemy oczekiwać na kolejną część z utęsknieniem lub czekać tylko i wyłącznie dla tego, iż mimo, że nas nie porwała do głębi, chcemy przekonać się czy czymś zostaniemy zaskoczeni na nowo. Lub czytamy, bo wychodzimy z założenia, że jak coś zaczynamy to chcemy to skończyć. J.D. Horn należy do grona takich autorów, którzy mimo, iż nie pozostawiają czytelnika w dosłownej rozsypce emocjonalnej [ przynajmniej mnie] to wodzą za nos, niejednokrotnie zaskakując biegiem zdarzeń. Jestem pewna, że pod tym względem autor nigdy nie przestanie mnie zadziwiać.
Przyznaję, że miałam problem ponownego wczucia się w klimat powieści. Początkowo akcja trochę mnie nudziła, nie działo się nic, co mogłoby sprawić, że moja ciekawość będzie działała na najwyższych obrotach, lecz później to uczucie znikło. Kiedy w końcu wbiłam się w rytm, słowa, które czytałam działały kojąco na moją wyobraźnię, gdyż czułam się jakbym była obok bohaterów. Obserwowałam ich. Chwilami biłam im brawo, innym razem, stukałam w czoło. Niesamowite, bo po przeczytaniu Rodu nikt nie spodziewałby się, że bohaterowie, których poznaliśmy mogą być kimś innym, niż tym za których ich uważaliśmy na początku. Za każdym razem odkrywamy ich na nowo. To właśnie jest w tym wszystkim najlepsze.
Serię Wiedźmy z Savannah spokojnie mogę podsumować jednym słowem: przyjemna. Nie tak emocjonalna jak Oddechy, ani z taką dawką humoru jak dialogi Delli i Mirandy z serii Wodospady Cienia. Autor J.D. Horn ma swój własny styl, który nie do wszystkich przemówi, lecz większość będzie chciała zaczytywać się w jego książkach.
Źródło to obowiązkowa pozycja dla czytelników poprzedniej części.. Nie brak tu magi, intryg, wielu niewyjawionych prawd, które przykryte są warstwą kłamstwa. Dla tych, którzy nie obawiają się przenieść do świata magii. To bardzo dobra, przyjemna książka do poczytania na każdą okazję.
http://books-culture.blogspot.com/2015/08/zrodo-jd-horn.html
"Gdy kłamiesz, by kogoś chronić, możesz próbować się usprawiedliwiać, bo jesteś pewien - albo tak ci się wydaje - że jesteś w stanie uwolnić kochaną osobę od ciężaru wiedzy."
Nikt włącznie z Mercy nie podejrzewałby, że może ona dysponować magiczną mocą. Choć wcześniej wszyscy byli pewni, że to właśnie jej siostra - Maisie zostanie głową klanu, tak wszystko przybrało inny...
2015-08-04
Co tym razem czeka nas w wakacyjnym wydaniu?
Jak widzimy na okładce, głównym tematem jest uwielbiany przeze mnie aktor, przede wszystkim za sprawą odgrywanej roli pirata w filmie "Piraci z Karaibów". Kto nie kojarzy słynnego Kapitana Jack'a Sparrow'a?
Najbardziej podoba mi się w English Matters to, że zawsze redaktorzy sypną nam dużą garść ciekawostek na wybrany przez nich temat. Nie tylko suche fakty, które każdy gdzieś zasłyszał, czy też przeczytał na jakiejś stronie internetowej. Dlatego też temat wielu mask Johnnego Deep'a dosłownie pochłonęłam w całości i w dodatku jako pierwszy :D
ciąg dalszy: http://books-culture.blogspot.com/2015/08/english-matters-lipiecsierpien-532015.html
Co tym razem czeka nas w wakacyjnym wydaniu?
Jak widzimy na okładce, głównym tematem jest uwielbiany przeze mnie aktor, przede wszystkim za sprawą odgrywanej roli pirata w filmie "Piraci z Karaibów". Kto nie kojarzy słynnego Kapitana Jack'a Sparrow'a?
Najbardziej podoba mi się w English Matters to, że zawsze redaktorzy sypną nam dużą garść ciekawostek na wybrany przez...
2015-08-02
Emily właśnie kończy college. Zaraz po tym, na powitanie dorosłości, dostaje od losu cios poniżej pasa - umiera jej matka. To bardzo ciężki okres w życiu dziewczyny. Gdyby nie wsparcie jej chłopka Dillona, któremu wiele zawdzięcza, nie ruszyła by z miejsca tak szybko. Przeprowadza się do Nowego Jorku, gdzie zamierza rozpocząć nowe życie.
To właśnie tam poznaje Gavin'a. Już od pierwszego momentu, gdy na siebie spojrzeli, w powietrzu wyczuć się dało namiętność.
"Był seksowny, zakazany, niebezpieczny, zdecydowanie facet do łóżka - a ona o tym wiedziała."
Emily odrzuca wszelkie myśli o tym mężczyźnie. Przecież kocha Dillona. Jednak ten po pewnym czasie zaczyna co raz częściej ukazywać swoje prawdziwe oblicze..
Dziewczyna jest rozdarta między lojalnością do dotychczasowego partnera a nadzwyczajną atrakcyjnością i namiętnością Gavin'a, którego wizerunek playboya to jedynie maska, za którą kryje się bolesna przeszłość.
Samo patrzenie na nią bolało tak, że nie mógł się skupić na żadnym konkretnym szczególe jej postaci. Sycił oczy jej wspaniałą figurą. Mógłby umrzeć szczęśliwy, wspominając wygląd jej kasztanowych włosów...
Emily musi podjąć decyzję. Tylko pytanie brzmi: czy wybierze wdzięczność za pomoc w przeszłości, którą ofiarował jej Dillon, czy może pójdzie za głosem serca, który prowadzi ją do Gavin'a?
* * * *
Collide to zdecydowanie książka, którą chce się czytać. Historia, która nie jest jakoś zbytnio wyszukana, mimo wszystko nas wciąga. Opleciona prostym językiem powieść wywołuje wiele emocji.
Na pochwałę zasługują kreacje bohaterów.
Emily z czasem jest wręcz irytująca. Coś postanawia, ale jednak zmienia zdanie. Zbyt ulega manipulacjom i kieruje się wdzięcznością.
Natomiast Gavin to typowy ideał. Nic dziwnego, że każda do niego lgnęła. To także nie pierwsza męska postać w literaturze, która z pozoru wydaje się playboyem, a wnętrze ma wrażliwe. Jednak kreacja tej postaci nie okazała się porażką, wręcz przeciwnie, wywołała u mnie ciepłe odczucia.
Co do Dillona, choć na początku mnie śmieszył, później miałam ochotę kopnąć go w tyłek.
Nie zabrakło także akcji, która w szczególności widoczna jest bliżej zakończenia książki. Spodziewałam się happy end'u, ale na niego jeszcze za wcześnie. Rozwiązanie zastosowane przez autorkę jest jak najbardziej zadowalające.
Niespodzianka na sam koniec. Początek drugiego tomu! A to oznacza, że dano nam kawałek dalszej historii, byśmy zgłodnieli ciągu dalszego i chcieli więcej. No i cóż... Zadziałało. ;)
Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na wrześniową premierę drugiego tomu jakim jest "PULSE".
Jeśli jeszcze nie zapoznaliście się z tą lekturą, to nie ma się nad czym zastanawiać.
Wierzcie mi - chcecie ją przeczytać. Nie potrzebujemy historii z kosmosu, aby dać ponieść się emocjom.
A na podsumowanie cytat, który urzekł każdy skrawek mojej duszy:
"Gdybyś mi powiedziała w dniu, kiedy się poznaliśmy, że złamiesz mi serce i że miną dni, miesiące, nawet lata, a ból nie przeminie, i tak bym się w tobie zakochał."
http://books-culture.blogspot.com/2015/08/collide-gail-mchugh.html
Emily właśnie kończy college. Zaraz po tym, na powitanie dorosłości, dostaje od losu cios poniżej pasa - umiera jej matka. To bardzo ciężki okres w życiu dziewczyny. Gdyby nie wsparcie jej chłopka Dillona, któremu wiele zawdzięcza, nie ruszyła by z miejsca tak szybko. Przeprowadza się do Nowego Jorku, gdzie zamierza rozpocząć nowe życie.
To właśnie tam poznaje Gavin'a. Już...
2015-07-09
Uczucie, które każdy z nas niewątpliwie chce zaznać, przyprawia o szybsze bicie serca, rozszerzone źrenice, motyle w brzuchu, a także niezwykłą reakcję skóry, która płonie w odpowiedzi na czyjś dotyk.
Lecz istnieje świat, w którym miłość uznawana jest za chorobę… Od dziecka wpajano do świadomości, że to trucizna. Tutaj, na to uczucie nie ma miejsca. Co, jeśli to wszystko nieprawda?
Zapewne pamiętacie Delirium, Pandemonium i Requiem. Serię, która znalazła uznanie wśród czytelników porozrzucanych po całym świecie. Zdobyła i moje, choć czytałam ją już pewien czas temu, to nadal jest bliska mojemu sercu. Jednak zakończenie Requiem nie każdemu przypadło do gustu bowiem pozostawiło masę pytań, na które odpowiedzi możemy sobie jedynie snuć.
WALKA
NADZIEJA
MIŁOŚĆ...
Oto i jest, dodatek dla fanów serii, w których mamy okazję poznać dalsze, nieznane nam do tej pory losy kilku wybranych bohaterów. Dzieli się on na cztery, choć z pozoru krótkie, to wypełnione nową garścią informacji, opowiadaniami o dobrze nam znanej z głównej serii: Hanie, która spędza ostatnie swoje prawdziwe lato przed zabiegiem, Annabel, której rozdziały dzielą się i opowiadają historię sprzed "wtedy" i "teraz" a także Raven i Aleksie, których historie są tak skonstruowane, że żeby to poczuć, trzeba przeczytać. Choć ich krótkie historie opowiedziane są przez nich samych, nie brakuje też dużo wzmianek m.in. o Lenie, Rachel...
Tak naprawdę ciężko cokolwiek powiedzieć więcej, gdyż boję się, że zdradzę za wiele, a zarówno wy, jak i ja, uważacie spojlery w takim miejscu za niewłaściwe. I słusznie!
"Chciałabym... zaczynam w myślach, ale nie kończę. Sama już nie wiem, czego pragnę. Być bezpieczną czy nie, żeby życie się nie zmieniło czy żeby wszystko zostało tak, jak jest."
Bezpośrednio mamy okazję poznać, jak każdy bohater indywidualnie postrzega sytuację, w której się znajduje. Ich kotłujące się w głowie myśli, fale emocji, wir wspomnień, zamiary i obawy. To przez co musiał lub nadal musi przejść każdy z nich, aby zawalczyć o siebie. Jaką cenę muszą zapłacić i czy są zdolni do wielu poświęceń, aby móc kochać... To także przeciwstawianie się innym, wywołując przy tym nie jeden bunt i wielkie ryzyko. Pojawia się także zazdrość, która w nietypowy sposób kończy jedną z czterech opowiadań, wywołując przy tym lekkie niedowierzanie, czy aby na pewno jest tak jak tu pisze i się myśli.
Książka jest naprawdę krótka, licząca zaledwie 200 stron, które połyka się dosłownie w kilka godzin. Jednak jest naprawdę wypchana po brzegi akcją w taki sposób, że czytamy z zapałem i ciekawością. Polubiłam wszystkie opowiadania w mniejszym lub większym stopniu - jeśli miałabym kilka wyróżnić to zdecydowanie na to zasługują trzy ostatnie. Szata graficzna jak najbardziej przypadła mi do gustu pod tym względem, że nie odcina się ona jakoś zbytnio od pozostałych tomów, zdecydowanie pasuje do całości. Nie wspominając już o tym, że właśnie na tą okładkę głosowałam swego czasu na fanpagu wydawnictwa. :)
"To własnie jest łatwe w spadaniu: gdy człowiek leci, nie ma już wyboru."
Ten dodatek to takie uzupełnienie całej trylogii, które warto przeczytać ale jednocześnie nie wywiera ono jakiegoś dużego wpływu na całokształt, po którym nie moglibyśmy niespokojnie spać. Gdy zderzymy się już ze smutną rzeczywistością, że całość opowiadań została przez nas przeczytana, jako bonus na pocieszenie, możemy znaleźć na końcu tej pozycji interesujący dodatek, zawierający m.in. test do wypełnienia przez nas samych.
Delirium opowiadania polecam zdecydowanie fanom tej trylogii, którzy chcą jeszcze raz przypomnieć sobie świat, w którym znajdują się ich ulubieni bohaterowie, chcą zaczerpnąć kilku informacji, które gdzieś tam wcześniej nie zostały ujawnione. Jedyne przed czym ostrzegam to to, aby nikomu nie przyszło na myśl, żeby czytać ją przed pierwszym tomem, gdyż może to wpłynąć na waszą niekorzyść, psując sobie dalsze czytanie. Po prostu przyjemna, bardzo dobra pozycja, godna polecenia.
"Ale taki jest problem z miłością: oddziałuje na ciebie i poprzez ciebie, odpiera twoje próby kontroli. To uczyniło ją taką przerażającą w oczach prawodawców - miłość nie uznaje żadnych praw oprócz swoich własnych. To właśnie z a w s z e czyniło ją tak przerażającą."
http://books-culture.blogspot.com/2015/07/delirium-opowiadania-lauren-oliver.html
Uczucie, które każdy z nas niewątpliwie chce zaznać, przyprawia o szybsze bicie serca, rozszerzone źrenice, motyle w brzuchu, a także niezwykłą reakcję skóry, która płonie w odpowiedzi na czyjś dotyk.
Lecz istnieje świat, w którym miłość uznawana jest za chorobę… Od dziecka wpajano do świadomości, że to trucizna. Tutaj, na to uczucie nie ma miejsca. Co, jeśli to wszystko...
2015-06-24
TO NIE WŁOSKA OPERA,
GDZIE WSZYSTKO KOŃCZY SIĘ DOBRZE.
Smutek prowadzi człowieka w ciemne miejsca.
Ale wina to jak bicz na plecach, pogania cię.
Kryminał oparty na faktach historycznych..
Więzienie - kłamstwo - fałsz
Londyn, rok 1727.
Dwudziestopięcioletni Tom Hawkins zamiast studiować teologiczne traktaty, spędza czas w przybytkach rozkoszy i przy karcianych stołach. Aż trafia do więzienia dla dłużników…
Marshalsea to piekło na ziemi. Nieludzki świat o prostych zasadach: ci, którzy zdołają pożyczyć skądś pieniądze, mają szansę przeżyć. Ci, którzy nie mają grosza, sczezną z głodu i chorób. Stąd nie da się uciec…
"To miejsce zmienia ludzi. Albo może czyni z nich to, czym naprawdę są. Nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiałem."
Lecz Tom Hawkins nigdy nie potrafił przestrzegać zasad…
"Czy byłem odważny? Czy po prostu głupi? Czy w takim miejscu jak to jest między tymi sprawami różnica?"
Seria makabrycznych zabójstw wypełnia więzienie jeszcze większym strachem. Podejrzenie pada na tajemniczego więźnia, nazywanego diabłem. A Tom dzieli z nim celę…
"Serce panu tutaj pęknie albo zamieni się w kamień. Pański wybór."
Lecz niespodziewanie dostaje szansę: odkryć prawdę o morderstwach i wyrwać się stąd na zawsze albo być następną ofiarą „diabła z Marshalsea”…
* * * *
Książka podzielona jest na III części: Rozbój, Morderstwo, Życie i śmierć. Na wstępie spotykamy się z krótką notą historyczną by mieć rozeznanie w sytuacji. Autorka zwięźle nakreśla nam tło wydarzeń, których będziemy świadkami. Jako że jest to kryminał historyczny taki wstęp jest plusem ze względu na to, iż Historia nie jest konikiem każdego z nas. Następnie spotykamy się z prologiem, po którym wiemy, że ta historia będzie ciekawa.
Język jest prosty, nic nie zaburza zrozumienia czytanego tekstu. Akcja wciąga, gonimy za zagadką, ale ona jest zawsze krok przed nami. W pewnym momencie zaczęłam podejrzewać dosłownie wszystkich ;) Po drodze są ofiary, a za to zakończenie jest tak zwrotne, że sama się zdziwiłam.
Czytając, oczami wyobraźni widziałam Marshalsea. W książce nie ma stricte długiego opisu, tylko przy konkretnych sytuacjach jest o tym napomknięte. Jak na przykład, gdy główny bohater siedzi w pubie, a za murem widzi stronę dla pospólstwa, których nie stać na zapłacenie czynszu za mieszkanie w więzieniu po stronie dla dżentelmenów. Widok rozkładających się ciał, krzyki ludzi błagających o litość, odór śmierci..
Sylwetka głównego bohatera - Toma - ma w sobie coś takiego, że nie można go nie lubić.. I pomyśleć, że ten młodzieniec uwielbiający domy rozpusty i alkohol miał zostać księdzem! :) Dobrze wspominam także samego Fleeta - inteligentny, tajemniczy i nieczuły na to, co spotyka innych.
Jest to debiut Autorki i mój pierwszy kryminał historyczny, a już należy do mojej listy ulubionych. Zapewne sięgnę po inną książkę z tego gatunku, by mieć większe rozeznanie, ale póki co mogę z czystym sercem polecić Wam "Diabła z więzienia dłużników", który został nagrodzony CWA Historical Dagger jako najlepszy kryminał historyczny.
http://books-culture.blogspot.com/2015/04/diabe-z-wiezienia-duznikow-antonia.html
TO NIE WŁOSKA OPERA,
GDZIE WSZYSTKO KOŃCZY SIĘ DOBRZE.
Smutek prowadzi człowieka w ciemne miejsca.
Ale wina to jak bicz na plecach, pogania cię.
Kryminał oparty na faktach historycznych..
Więzienie - kłamstwo - fałsz
Londyn, rok 1727.
Dwudziestopięcioletni Tom Hawkins zamiast studiować teologiczne traktaty, spędza czas w przybytkach rozkoszy i przy karcianych...
2015-06-24
Choroba. Niekiedy zaczyna się zwykłym przeziębieniem i na tym samym kończy. W innych przypadkach to dopiero początek. Z czegoś tak ”małego” generuje się coś ”wielkiego” i bardziej poważnego. Wtedy człowiek trafia do miejsca, gdzie toczy się wyścig z czasem.
Szpital. Miejsce, w którym świt budzi i daje nowe życie, a mrok nocy skutecznie je pochłania wywołując prostą linię biegnącą po aparaturze - śmierć…
Lekarze, którzy muszą mieć serce ze stali… Czy aby na pewno? Człowiek to człowiek. Każdy ma jakiekolwiek uczucia, nawet jeśli widzisz ich nieporuszone, kamienne wyrazy twarzy mówiące najgorszy werdykt…
"Pacjentka z sali numer 7" to książka o ludzkiej egzystencji. O życiu, które pomimo miłości drzemiącej w każdym z nas, przyjaźni dodającej nam otuchy, szczęściu, radości, śmiechu, jest jednocześnie pełne bólu, cierpienia, łez, strachu, bezradności i na końcu mety - spokoju, które wypełnia się śmiercią...
"Życie to dar. Łatwo o tym zapomnieć. Czujesz ciepło na twarzy? Czujesz, jak promienie prześlizgują ci się przez palce? Czujesz, więc żyjesz. Nie zapominaj o tym."
”Pacjentka z sali numer 7” to historie wielu, przeróżnych przypadków medycznych, które dotknęły ludzi takich jak my. Zbiór opowieści utrzymujących pacjentów przy życiu… szczególnie jedną, tytułową pacjentkę zwaną jako Kobieta Ognisty Ptak. To pięćdziesięcioletnia kobieta, która jest jak tykająca bomba, nie wie kiedy skończy się jej kres… Nie ma pewności czy to już dziś, jutro, pojutrze? Jedno jest pewne: każda minuta jest dla niej na wagę złota. Dwudziestosiedmioletni lekarz stara się utrzymać ją przy życiu, by mogła zobaczyć jeszcze swojego syna, który został chwilowo uziemiony poprzez niespodziewany wybuch wulkanu.
To tylko 7 dni i 1 noc – czy tyle wystarczy, by zdążyć przed tym co nieuniknione?
"Miłość wywołuje miłość. Wdzięczność wywołuje wdzięczność. Obojętność wywołuje obojętność. Zrozumiałem, że nigdy nie wiadomo, dlaczego ludzie są tacy, jacy są. (…) Wszyscy mamy miliony powodów, żeby gniewać się na tych, których kochamy. I pewnie równie wiele okazji, aby im wybaczyć."
Sięgając po tą pozycję oczekiwałam czegoś innego, niż to co dostałam. Spodziewałam się … no właśnie, czego ?
Przede wszystkim zaczęło się w porządku, jednak po 29 stronie… Zamarłam z wrażenia.. Zatkało mnie..
Natykam się na jeden z wielu przypadków opisanych w tej książce, tym razem Berty, która cierpi na zaparcia. Czytam:
”Lewatywa/masaż brzucha/ usuwanie stolca palcem”.
"Raz ona. Raz ja.
Usuwamy dwa i pół kilograma stolca.
Tyle, ile waży wcześniak."
I chwilę później…
"Człowiek się chełpi, stawia się na piedestale, ale jest tylko rurą, która napełnia się górą, a opróżnia dołem."
I znowu …
"Nie zapominaj, że jesteś tylko rurą." .... Z widzenia medycznego jestem rurą. Okej. Dobra.
Niby taka normalna, naturalna rzecz dotycząca każdego człowieka ale jednak szokująca i zniechęcająca, aby sięgać po więcej. Od tego momentu, czytanie przychodziło mi z trudem. Styl autora jakoś specjalnie także mnie nie zachwycił. Czytając, nie płakałam, nie śmiałam się, nie stresowałam się. Nic a nic. Zamiast tego od czasu do czasu rzuciłam gorzki uśmiech i delikatne wzruszenie. To książka,którą czytałam dosyć spokojnie. Ukazuje ona dokładnie, bardzo dokładnie każdy kawałek choroby a także ludzkiego i lekarskiego zachowania. Dla ludzi zbyt emocjonalnych - niewskazana. Można by powiedzieć, że w każdym przypadku obnażają przed nami swoje słabości, lęki. To nie jest tak, że nie zostałam wciągnięta a ludzkie problemy ukazane tutaj w sposób niecukierkowy ( a nie jak to w telewizji bywa, że lekarki chodzą na szpilkach i wszystko jest "cacy"), mnie przerażają. Nie do końca przypadł mi sposób w jaki próbował przedstawić to Baptiste Beaulieu. Mógł uchwycić to lepiej.
"- Ona nie żyje.- Słucham?"
Na okładce widnieją słowa, że to książka, która śmieszy - nie, mnie nie śmieszy. Nie potrafiłam wczuć się w te "śmieszne słowa", które powinny wywołać u mnie śmiech. Porównania z punktu widzenia medycyny też do mnie nie przemawiają. Nie zachwycam się tą książką, jak większość czytelników. Nie skradła ona mojego serca na tyle, by zapamiętać ją na dłużej. Być może nie dojrzałam do niej i powinnam wrócić za jakiś czas. Lecz dobrze wiem, co dzieje się po przekroczeniu progu szpitala, bo ten teren jest mi świetnie znany, prawie jak drugi, letni dom. Byłam tam nie raz i niejedno widziałam na oczy. Sama zaś wiele przeszłam. Wiem co to znaczy ból, cierpienie itd. Szpital to głównie nieprzyjemne rzeczy, w końcu nawet przypadki są beznadziejnie nieprzyjemne. Nie spisuję też tej książki na straty, bo oprócz tego co wyżej, autor Baptiste Beaulieu próbował pokazać jako to wszystko wygląda od wewnątrz. Znalazłam tutaj kilka ciekawych przypadków, kilkanaście cudnych cytatów. Jako kilkakrotna pacjentka sądzę, że jest to przeciętna pozycja.
Mam cichą nadzieję, że jednak kogoś ta książka rozśmieszyła, dała nadzieję i wiarę w lepsze jutro a także napełniła pełnią i walką o życie.
Do tej książki należy podejść indywidualnie, gdyż takie pozycje jak te odbieramy bardzo osobiście, każdy na swój sposób. Ja zaś nie jestem pewna czy przełamię barierę aby sięgnąć po kolejny tom.. Decyzja należy do was czy chcecie sięgnąć po tę lekturę, moi drodzy Czytelnicy.
"Z życiem nigdy nie ma problemu.Toczy się.By czynić cuda z najdrobniejszych rzeczy.Toczy się. "
Choroba. Niekiedy zaczyna się zwykłym przeziębieniem i na tym samym kończy. W innych przypadkach to dopiero początek. Z czegoś tak ”małego” generuje się coś ”wielkiego” i bardziej poważnego. Wtedy człowiek trafia do miejsca, gdzie toczy się wyścig z czasem.
Szpital. Miejsce, w którym świt budzi i daje nowe życie, a mrok nocy skutecznie je pochłania wywołując prostą linię...
2015-05-10
Jej pragnienie staje się jego przyjemnością…
Max Westin jest ucieleśnieniem seksu. Poczuła to, gdy tylko się zbliżył. Wszytko w nim wydawało się szorstkie i surowe.
Przytrzymał jej rękę odrobinę zbyt długo, a jego spojrzenie jasno wyrażało zamiary. Chciał ją mieć. Poskromić.
- Victorio.
Wypowiedział jej imię tak władczo, że niemal poczuła obrożę na szyi.
- Wiem, czego chcesz – wyszeptał.
W tej grze wszystko jest iluzją, jednak namiętność staje się rzeczywista.
* * * *
Długo zastanawiałam się, jak napisać wprowadzenie do Zniewolenia i przybliżyć bohaterów, jednak stwierdziłam, że może być to zbyt ryzykowne.
Dlaczego? Bo historia i postacie są tak banalne, że właściwie wszystko można zamknąć na wprowadzeniu.
Nie jest to pierwsza książka tej autorki z jaką mam do czynienia i niestety tym razem się zawiodłam. Nie spodziewałam się nie wiadomo jak głębokich przemyśleń, bo sama za nimi nie przepadam, ale jednak brak fragmentów, w których można lepiej poznać bohaterów od strony emocjonalnej pozostawia po sobie niedosyt.
W kontakcie osobistym okazała się jednak zmysłowa i seksowna. Była nieco zbyt szczupła jak na jego gust, niedostatecznie zaokrąglona, ale te nogi, nieprawdopodobnie długie… Miał niezachwianą pewność, że wkrótce Victoria opasa nimi jego biodra, gdy będzie ją brał.
Powieść, a może opowiadanie jest jak film z którego powycinano sceny, zostawiając tylko te, aby zachować spójność i ciągłość historii. Od pierwszego rozdziału wkraczamy w rozwinięcie akcji i zmierzamy do punktu kulminacyjnego, który co ciekawe powtarza się. Myślę, że Zniewolenie można traktować jako zbiór opowiadań o kilku wydarzeniach z życia tych samych bohaterów.
Książka jest napisana prostym językiem, czyta się ja szybko, myślę, że spełni oczekiwania osób, które chcą przeczytać coś lekkiego, okraszonego średnio wyrafinowaną erotyką, gdzie autor od pierwszej strony przechodzi do sedna, bez zbędnych wstępów.
http://books-culture.blogspot.com/2015/05/zniewolenie-sylvia-day.html
Jej pragnienie staje się jego przyjemnością…
Max Westin jest ucieleśnieniem seksu. Poczuła to, gdy tylko się zbliżył. Wszytko w nim wydawało się szorstkie i surowe.
Przytrzymał jej rękę odrobinę zbyt długo, a jego spojrzenie jasno wyrażało zamiary. Chciał ją mieć. Poskromić.
- Victorio.
Wypowiedział jej imię tak władczo, że niemal poczuła obrożę na szyi.
- Wiem, czego...
Żyjemy z dnia na dzień często nie zważając na to czy dany dzień jest naszym pierwszym, czy ostatnim. Kłócimy się bez powodu, rzucamy słowa na wiatr i brakuje nam czasu na kontakt z najbliższymi.
W tym całym szybkim trybie życia, który prowadzimy zapominamy, że nic nie trwa wiecznie. Ani szczęście, ani zdrowie. A tym bardziej życie. Dopiero śmierć lub choroba tych, których kochamy wstrząsa nami dogłębnie. Jak żyć gdy nie ma obok nas osoby, która była całym naszym światem? Jak wygrać walkę gdy nie ma już nadziei?
Luke Allnutt w swojej najnowszej książce "Niebo na własność" ukazuje sylwetki dwóch dorosłych ludzi, których szczęśliwą sielankę zakłóca nagła choroba synka. Z pozoru zwykle zaburzenia ruchowe, mowy nie wydają się być tak poważnym schorzeniem jakim się okazuje nowotwór mózgu - taka diagnozę stawiają lekarze. Ta wiadomość sprawia, że każdy z rodziców reaguje inaczej. I tutaj na uwagę zasługują świetnie wykreowane sylwetki i charaktery bohaterów. Jeden stara się czerpać z być może ostatnich dni życia synka jak najwięcej poniekąd "akceptując" los (choć ciężko to nazwać akceptacją), drugi zaś szuka ostatniej deski ratunku. Mimo, iż zdaje sobie sprawę, że być może nie wygra tej walki to nie daje za wygraną. Wciąż ma nadzieję, że zdarzy się cud, a jak nie to, że medycyna okaże się wybawieniem. Czytając tę książkę nie mogłam się od niej oderwać. To przepiękna powieść o miłości, nadziei i wierze, która skruszy niejeden lód w ludzkim sercu. To także historia o tym, że czasami gdy kogoś bardzo chcemy to pojawiają się trudności. Rob i Anna oboje pragnęli dzieci. Ich starania dwukrotnie przerywało poronienie. Gdy udało się dotrzymać ciąży i urodził się Jack, momentalnie stał się ich oczkiem w głowie. I nagle los kolejny raz rzuca im kłody pod nogi. Rozpacz, ból to namiastka tego co czują. Dostają nadzieję, że ma być dobrze, że wyzdrowieje lecz czas nie jest łaskawy. Zaczyna się to na nich odbijać. Podobno choroba powinna zbliżać lecz tu jest na odwrót.
Ta książka skłania do refleksji i wzrusza czytelnika. Powinien przeczytać ją każdy bez względu na priorytety. I jak to mówią: "Śpieszmy się kochać ludzi...".
Żyjemy z dnia na dzień często nie zważając na to czy dany dzień jest naszym pierwszym, czy ostatnim. Kłócimy się bez powodu, rzucamy słowa na wiatr i brakuje nam czasu na kontakt z najbliższymi.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toW tym całym szybkim trybie życia, który prowadzimy zapominamy, że nic nie trwa wiecznie. Ani szczęście, ani zdrowie. A tym bardziej życie. Dopiero śmierć lub choroba tych, których...