-
Artykuły„Smak szczęścia”: w poszukiwaniu idealnego życiaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyNigdy nie jest za późno na spełnianie marzeń? 100-letnia pisarka właśnie wydała dwie książkiAnna Sierant3
-
Artykuły„Chłopcy z ulicy Pawła”. Spacer po Budapeszcie śladami bohaterów kultowej książki z dzieciństwaDaniel Warmuz7
-
ArtykułyNajlepszy kryminał roku wybrany. Nagroda Wielkiego Kalibru 2024 dla debiutantkiKonrad Wrzesiński8
Biblioteczka
2017-03-20
2016-03-13
"Nieważne kim jesteśmy, musimy radzić sobie z tym co przyniesie los, nawet jeśli okaże się gówniany, i robić, co w naszej mocy, żeby mimo to się rozwijać, kochać, mieć nadzieję... i wiarę w to, że droga, którą podążamy wiedzie do jakiegoś celu."
Bree Prescot, bo tak nazywa się główna bohaterka, postanawia wyjechać w jakieś ustronne miejsce, aby uwolnić się od traumatycznych przeżyć, które zaprzątają nie tylko jej umysł, ale i duszę. Pelion okazuje się być spokojną okolicą, gdzie - jak na start - znajduje ona całkiem przytulne mieszkanie, poznaje niewątpliwie przyjazną starszą panią, z którą od razu łapie bliższy kontakt i dzięki niej zyskuje nową pracę. Czy tutaj odnajdzie spokój i ukojenie, którego tak usilnie potrzebuje, a także uda jej się oczyścić i wyzbyć od bólu?
Pewnego dnia na jej horyzoncie pojawia się tajemniczy mężczyzna o niespotykanych oczach w kolorze whisky. Bree mówi do niego jak szalona, lecz z jego ust nie wydobywa się żadne słowo. W powietrzu unosi się coś, co trudno opisać. Przygląda się jej, pomaga z rozsypanymi zakupami na klatce schodowej i znika. Idiota? Nieśmiały mężczyzna? Pudło. Jak donoszą plotki, to Archer Hale, który nie rozmawia z nikim, nie zadaje się z nikim i nie bywa często w mieście. Odmieniec, przystojny odmieniec. Lecz czemu Bree ma wrażenie, że poza tą wielką kurtyną, która go przysłania kryje się ktoś zupełnie inny?
Co sprawiło, że tych dwoje ludzi zostało naznaczone cierpieniem? Czy to co przyciąga ich ku sobie okaże się być wytrzymałe?
" Miłość do drugiej osoby zawsze wiąże się z ryzykiem zranienia. Ja też nie chcę stracić tego, co mam. Ale jeśli nawet miałoby się nie udać, nie sądzisz, że warto? Nie wydaje ci się, że warto spróbować? "
Mia Sheridan stworzyła powieść, która wyróżnia się na tle innych New Adult pod każdym względem. To delikatna powieść o losie dwóch ludzi, którzy zaznali cierpienia, odrzucenia przez społeczeństwo, przemocy, samotności, nieszczęśliwego dzieciństwa, strachu i lęku. Prosty język, intrygująca fabuła, cieplejsze sceny i różne charaktery bohaterów to zaledwie część plusów tej książki.
Historię otula wyjątkowy klimat i emocje, które zawładną ludzkim sercem. Wszystko zostało przedstawione z dbałością, chociażby bardzo realistycznie przedstawieni bohaterowie, z wadami, bez wyolbrzymiania i słodzenia. Dwoje ludzi, którzy potrzebują miłości i odkupienia, ale im dalej w to brną tym zwiększa się poprzeczka. Nie mogą sobie obiecać tego, czego każde z nich się obawia... Ponownej straty i bezradności. Dzięki temu ta historia punktuje w oczach czytelnika i dociera do większości z nich.
Czytanie tej książki to cudowna wędrówka z życiową lekcją odnośnie m.in. niepełnosprawności innych, która często jest wyśmiewana przez otoczenie. Jest nas miliony, a nawet miliardy ludzi na całym świecie. Każdego coś wyróżnia i ta "inność" powinna być nie pogrążana, ale doceniana. Inny nie znaczy gorszy. Inny to wyjątkowy. Pozytywnie. Jeśli my mamy coś, czego nie posiada ktoś inny - łącząc się - stworzymy idealną dla nas całość.
Zakończenie, jak dla mnie perfekcyjne, wbija czytelnika w lekkie niedowierzanie, po czym maluje wyjątkowe emocje na naszej twarzy.
"Pewnego razu jeden z nich przypadkiem wpadł mi w ręce. Wyglądał okropnie – krzywy, pełen słupów i wystających nici. W zasadzie nie można było się domyślić, co przedstawia. (…) Czasem, gdy życie mocno mi się gmatwa i przestaję je rozumieć, przypominam sobie o tych obrazkach. Zamykam oczy i myślę o tym, że choć nie widzę drugiej strony, a ta, na którą patrzę, jest brzydka i poplątana, to te wszystkie słupy i odstające nitki tworzą arcydzieło. Staram się wierzyć, że z brzydoty może powstać piękno i że przyjdzie czas, kiedy uda mi się je dostrzec. Pozwoliłeś mi zobaczyć mój obrazek, Archer. Pozwól, bym pomogła ci zobaczyć twój. "
Bez słów to książka inna, pozytywnie rzecz biorąc, wyjątkowa, niepowtarzalna, fenomenalna, zapierająca dech w piesi, niczym karuzela uczuć... Udowadnia, że najpiękniejsze słowa to nie te wypowiedziane na głos, choćby były ich setki. Najpiękniejsze są te, których nie usłyszysz, ale odczytasz z ruchu warg, dłoni, przepony, po prostu mowy ciała. Unikalne, które odnajdziesz w bezgłosie. Wczytaj się w Bez słów i przekonaj się na własnej skórze, że cisza często znaczy więcej, niż dźwięk.
http://books-culture.blogspot.com/2016/03/przedpremierowo-bez-sow-mia-sheridan.html
"Nieważne kim jesteśmy, musimy radzić sobie z tym co przyniesie los, nawet jeśli okaże się gówniany, i robić, co w naszej mocy, żeby mimo to się rozwijać, kochać, mieć nadzieję... i wiarę w to, że droga, którą podążamy wiedzie do jakiegoś celu."
Bree Prescot, bo tak nazywa się główna bohaterka, postanawia wyjechać w jakieś ustronne miejsce, aby uwolnić się od...
2015-09-21
"Wstyd" to historia o tym, że każdy popełnia błędy, ale pod żadnym pozorem nie mogą one odbierać nam możliwości poukładania swojego życia na nowo. Trzeba się pogodzić ze swoimi decyzjami i uwierzyć, że zasługuje się na drugą szansę, na miłość, a także na kształtowanie wizji przyszłości.
Jeżeli jeszcze nie zebraliście się w sobie, aby rozpocząć przygodę z tą serią, najwyższy czas to zmienić! Nie kierujcie się tym, że jest o niej głośno i przeczytacie jak ten cały fame ucichnie. Nie ma na co czekać - naprawdę :)
http://books-culture.blogspot.com/2015/09/wstyd-rachel-van-dyken.html
"Wstyd" to historia o tym, że każdy popełnia błędy, ale pod żadnym pozorem nie mogą one odbierać nam możliwości poukładania swojego życia na nowo. Trzeba się pogodzić ze swoimi decyzjami i uwierzyć, że zasługuje się na drugą szansę, na miłość, a także na kształtowanie wizji przyszłości.
Jeżeli jeszcze nie zebraliście się w sobie, aby rozpocząć przygodę z tą serią,...
2015-09-17
MÓJ DOTYK TO DAR.
MÓJ DOTYK TO PRZEKLEŃSTWO.
JESTEM POTWOREM.
JESTEM WYJĄTKOWA.
Nie możesz mnie dotknąć, choć bardzo tego chcę.
MÓJ DOTYK ZABIJA.
"Nadzieja.Jest jak kropla miodu, jak pole kwitnących tulipanów na wiosnę. Jak orzeźwiający deszcz, wyszeptana obietnica, bezchmurne niebo, idealny znak przestankowy na końcu zdania.Jedyne, co mnie trzyma przy życiu."
Tu gdzie jesteś, nie ma mowy o porządnym wyżywieniu, higienie, drobnym, przypadkowym dotyku, rozmowach i spotkaniach, ani też ujrzeniu w pełni blasku świata zewnętrznego.
4 ściany, notatnik z piórem, łóżko, koc, poduszkę, kraty, 2 minuty na prysznic i jeśli się jej poszczęści, to marny obiad. Szpital dla umysłowo chorych. Niczym więzienie. Julia posiada magiczną moc, która z czasem staje się jej przekleństwem. Jej dotyk zabija, a sama nie jest w stanie tego wytłumaczyć. Samotna, nieakceptowana, odrzucona przez własnych rodziców, postrzegana jako zagrożenie i dziwoląga, spędziła w izolacji 264 dni. Od 6336 godzin nie dotykała żadnego człowieka, ani żaden jej. Aż do teraz...
Chłopak w jej celi.
Strach.
Przydzielono jej współwięźnia.
Na imię mu Adam i wydaje jej się znajomy... Te oczy.... Nikt jeszcze nie wypowiadał jej imienia tak jak on, nikt nigdy nie mógł jej dotknąć... Nagle coś pęka... On to zrobił.... Jakim cudem? Co takiego ma w sobie ten chłopak, że na niego to "nie działa" ?
Lecz to nie koniec, bo Komitet Odnowy potrzebuje jej, a nawet nie jej, tylko mocy do swoich celów. Czy Julia będzie skłonna z nim współpracować? Co się stanie, jeśli nie? Czy kiedykolwiek zazna wolności?
"Czasem wydaje mi się, że moja samotność eksploduje, rozsadzając mnie od środka. Czasem zastanawiam się, czy wypłakanie, wykrzyczenie albo wyśmianie tego obłędu może w czymkolwiek pomóc. Czasem pragnienie dotyku, bycia dotykaną, c z u c i a jest tak silne, że porywa mnie do jakiegoś innego wszechświata, a tam, stojąc na krawędzi przepaści, nabieram pewności, że spadnę i nikomu nigdy nie uda się mnie znaleźć.To wydaje się prawdopodobne.Krzyczę od lat, ale nikt mnie nigdy nie usłyszał."
Większość z was zapewne kojarzy dystopiczną serię pt. Dotyk Julii, o dziewczynie posiadającej magicznej moc, której dotyk zabija. Wydawnictwo Otwarte pokusiło się o wydanie całej trylogii w jednym tomie, a mianowicie Dotyk Julii. Trylogia to nic innego jak zbiór trzech części: Dotyk Julii, Sekret Julii, Dar Julii. Nie zabraknie tutaj również dodatku Julia i trzy tajemnice. Destroy me to opowieść z perspektywy Warnera pomiędzy tym, co działo się w pierwszym, a drugim tomie. Fracture me tym razem widziane oczyma Adama, ukazana po wydarzeniach opisanych w drugiej części. Jest jeszcze Dziennik Julii - czyli to, co wydarzyło się przed pierwszym tomem.
Uwielbiam dystopię za to, że z jednej strony brzmią nieprawdziwie, to jednak po części realistycznie. Można dostrzec w nich różne wizje świata, które kto wie, może kiedyś dosięgną i nas ? Wiem, niedorzeczne, ale coś w tym jest.
Tahereh Mafi wykreowała świat można by rzecz na wymarciu, który zalała fala zniszczeń. To, co kiedyś występowało w tym miejscu - ptaki, które szybowały wysoko na niebie, kwiaty, jedzenie, zastąpił ich brak, pojawił się głód. Pierwsza część nie zrobiła na mnie zbytniego wrażenia, może przez to, że pewne schematy są powielane, nie są żadną nowością, np. zakończenie kojarzyło mi się chociażby z Delirium. Akcja rośnie stopniowo. W Sekrecie Julii tak naprawdę dowiadujemy się więcej informacji, gdyż poprzedniczka pozostawiła niedokładny zarys przedstawionego świata.
"- To nie jest życzliwość - warczę. - Zależy mu na mnie... a mnie zależy na nim! Warner kiwa głową z politowaniem. - Powinnaś sprawić sobie psa, skarbie. Zdaje się, że wyszłoby na to samo."
To co sprawia, dzięki czemu Tahereh Mafi jest uwielbiana, to zdecydowanie jej lekkie pióro ale też i emocje, które przenosi na papier. Autorka posiada swój wyjątkowy styl pisarski, który jak sądzę nie każdemu przypadnie do gustu. Jedni będą ją za to kochać, inni wręcz przeciwnie. Występuje tutaj wiele przekreśleń i powtórzeń słów, które odnoszą się do myśli i odczuć głównej bohaterki, to także cyfry - "2", a nie pisane słownie - "dwa". Dla mnie okazało się to zupełną nowością i niestety, początkowo ten zabieg nie przypadł mi specjalnie do gustu, lekko irytował ale w końcu do tego przywykłam. Nie sposób nie wspomnieć o licznych porównaniach. Autorka robi je z precyzją, swobodą, co zawsze w ostatecznym rozrachunku uważam za jej atut kunsztu pisarskiego.
"Nie jestem szalona. Nie jestem szalona. Nie jestem szalona. Nie jestem szalona. Nie jestem szalona. Nie jestem szalona. Nie jestem szalona. Nie jestem szalona. Nie jestem szalona. Nie jestem szalona. Nie jestem szalona. Nie jestem szalona. Nie jestem szalona. Nie jestem szalona. Nie jestem szalona. Nie jestem szalona. Nie jestem szalona. Nie jestem szalona. Nie jestem szalona. Nie jestem szalona.
Dużą zaletą są bohaterowie, a mianowicie Julia, która jest nieufna, odczuwa jakby niektóre rzeczy przeżywała po raz pierwszy w życiu. Pomimo tak wielkiej izolacji, zachowuje zdrowe zmysły i postanawia walczyć, bo ma dla kogo i o co żyć. Adam zaś, może wydawać się zbyt wyidealizowany, to jednak zyskuje naszą sympatię. Byłby w stanie umrzeć, ratując tych, których kocha. Nie zabraknie też typowego, czarnego charakteru... Warner, o którym musicie przeczytać sami! Trzeba się także liczyć z tym, że nie każdy kto zrobił na nas pierwsze pozytywne lub negatywne wrażenie, wydaje się taki rzeczywiście być...
"I myślę, że gdybym mogła zrobić wszystko od nowa, zrobiłabym to zupełnie inaczej."
Dotyk Julii. Trylogia wydany jest w twardej oprawie, dzięki czemu zmniejsza się nieco ryzyko na poniszczenie okładki, natomiast strony w środku wykonane są z cienkiego ale przyjemnego papieru. Całość trylogii wyróżnia naprawdę przepiękna szata graficzna - żywa i dobrze nasycona kolorystyka niebieskiego, a także oko na okładce, jest wręcz zniewalające. Uwielbiam.
Dotyk Julii. Trylogia to takie 4 w 1. Idealne rozwiązanie dla ludzi, którzy lubią zamykać trylogię w jednym tomie, mieć wszystko "pod ręką" i nie straszne im opasłe tomiska. Jeśli lubisz dystopię, w której toczy się walka o akceptację, wolność, przyjaźń, miłość, to coś czego szukasz. Gorzko - słodka, bardzo dobra dystopia.
Moja ocena:
7,5 / 10
http://books-culture.blogspot.com/2015/09/dotyk-julii-trylogia-tahereh-mafi.html
MÓJ DOTYK TO DAR.
MÓJ DOTYK TO PRZEKLEŃSTWO.
JESTEM POTWOREM.
JESTEM WYJĄTKOWA.
Nie możesz mnie dotknąć, choć bardzo tego chcę.
MÓJ DOTYK ZABIJA.
"Nadzieja.Jest jak kropla miodu, jak pole kwitnących tulipanów na wiosnę. Jak orzeźwiający deszcz, wyszeptana obietnica, bezchmurne niebo, idealny znak przestankowy na końcu zdania.Jedyne, co mnie trzyma przy życiu."
Tu gdzie...
2015-09-06
To coś co z pewnością zainteresuje każdego. Maluchy zwrócą uwagę na barwne ilustracje, zaś pozostałe dzieci mogą skojarzyć ów książkę z bajką, o której głośno było w kinach.
Książka ta, to nic innego jak przewodnik po ekranizacji, która moim zdaniem była dość ciekawa.
Dlaczego? Bo poruszała ludzkie emocje, które nie raz trudno jest nam zrozumieć. Pokazywała jak ważną rolę w naszym życiu odgrywają wspomnienia, skąd bierze się gniew i jak z tym wszystkim sobie poradzić. Brzmi to może 'za mądrze' jak na dzieci, ale wierzcie mi, one także potrafią wyciągnąć z takiej bajki morał.
http://books-culture.blogspot.com/2015/08/cykl-read-with-kids-sierpien.html
To coś co z pewnością zainteresuje każdego. Maluchy zwrócą uwagę na barwne ilustracje, zaś pozostałe dzieci mogą skojarzyć ów książkę z bajką, o której głośno było w kinach.
Książka ta, to nic innego jak przewodnik po ekranizacji, która moim zdaniem była dość ciekawa.
Dlaczego? Bo poruszała ludzkie emocje, które nie raz trudno jest nam zrozumieć. Pokazywała jak ważną...
2015-09-06
Książeczka na spirali zawiera najpiękniejsze piosenki dla dzieci z zapisem nutowym i tekstem. Jest to pozycja dla większych dzieciaków, które może już miały naukę gry na flecie w szkole. Doskonały trening słuchu i manualności rąk. Doskonała grafika, kolorowe ilustracje zachęcają do gry, czy też nauki gry na flecie.
Znajdziemy tutaj m.in. takie piosenki jak: miała baba koguta, wlazł kotek na płotek, Panie Janie, jedzie pociąg z daleka. Łącznie jest ich 25, więc wybór repertuaru dość wysoki.
http://books-culture.blogspot.com/2015/08/cykl-read-with-kids-sierpien.html
Książeczka na spirali zawiera najpiękniejsze piosenki dla dzieci z zapisem nutowym i tekstem. Jest to pozycja dla większych dzieciaków, które może już miały naukę gry na flecie w szkole. Doskonały trening słuchu i manualności rąk. Doskonała grafika, kolorowe ilustracje zachęcają do gry, czy też nauki gry na flecie.
Znajdziemy tutaj m.in. takie piosenki jak: miała baba...
2015-09-06
Coś dla starszych dzieci, a także rodziców. 23 wybrane wiersze Juliana Tuwima w przepięknej oprawie. Kartki są dość grube (a'la gładka tektura) i bez problemu można je wyrwać, a z tyłu napisać imię osoby, której chcemy dany wiersz podarować. Mamy spektrum możliwości, bo możemy pozostawić wszystkie wiersze w książeczce, wyrwać i podarować, bądź wybrany, ulubiony wiersz przyczepić magnesem do lodówki, by miło rozpoczynać dzień, wysłać komuś pocztą i sprawić niespodziankę...
Jestem zauroczona tą książeczką. Mam już wybrane ulubione wiersze, a jeden pozostawiony na widoku. Polecam serdecznie.
http://books-culture.blogspot.com/2015/08/cykl-read-with-kids-sierpien.html
Coś dla starszych dzieci, a także rodziców. 23 wybrane wiersze Juliana Tuwima w przepięknej oprawie. Kartki są dość grube (a'la gładka tektura) i bez problemu można je wyrwać, a z tyłu napisać imię osoby, której chcemy dany wiersz podarować. Mamy spektrum możliwości, bo możemy pozostawić wszystkie wiersze w książeczce, wyrwać i podarować, bądź wybrany, ulubiony wiersz...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-08-31
Depresja atakuje twój umysł z czasem dostarczając myśli samobójczych. Obezwładnia i proponuje podcięcie sobie żył, powieszenie się, a nawet zażycie killera. Jeśli nikt nie zauważy oznak, że jesteś chory i nie zgłosi tego wcześniej, targniesz się na życie.
Czy lepiej umrzeć popełniając samobójstwo z bagażem trudnych doświadczeń?
Czy aby wydano cię Programowi i uleczono wymazując niektóre wspomnienia?
Kto chciałby pozbyć się wspomnień, ludzi, których dotyczą, przeszłości?
Problem w tym, że nikt nie chce być wydrążony. Nikt nie chce być pusty, a już na pewno nie Sloane. Bo kim wtedy niby będzie?
"Co byś zrobił, gdyby wszyscy twoi przyjaciele rzucili się z mostu? Ostatnie wypadki wskazywały, że poszedłbyś za ich przykładem."
Samobójstwa stały się epidemią, której wskaźnik wciąż rośnie. Dlatego powstał Program, który ma przynieść cudowne uzdrowienie, dzięki terapii pożerając wspomnienia, które ją prawdopodobnie wywołały.
Kiedy na lekcji wkraczają ubrani na biało agenci oznacza to tylko jedno : przyszli zabrać delikwenta. Na kogo przyszedł czas?
Troje: Sloane, James - jej chłopak i Miller - przyjaciel. Razem próbują przetrwać, lecz wszyscy nie chcą już tłumić prawdziwych uczuć. Sloane straciła już wielu... I kiedy wydaje się, że póki co nikt nie wykruszy się, jedno z nich zostaje zarażone. Popełnia samobójstwo. I wtedy załamuje się kolejne. Sloane próbuje Jamesa z tego wyciągnąć, lecz jest już za późno. Zabierają go agenci i wymażą mu pamięć. Zabiorą ją z jego wspomnień...
Rozpacz, cierpienie, agresja. Ciężko słać uśmiechy i tryskać energią, lecz wiesz, że nie możesz wybuchnąć, nie wolno płakać. Inaczej zostaniesz naznaczona.
Kiedy coś zmienia się w zachowaniu Sloane, rodzice wykonują telefon... To jedno połączenie okaże się decydujące... Dopadł ją program.
Czy uda im się pokonać Program? Jak przebiega terapia?
Czy kiedykolwiek jeszcze na siebie trafią?
Co czeka każdego z osobna? Jak żyć tu i teraz, gdy nic o sobie nie wiesz z przeszłości?
" Uwielbiam twój śmiech i twój płacz. Uwielbiam cię rozmieszać. – Dotknął jednocześnie mojego policzka, wywołując momentalnie mój promienny uśmiech. – I sprawiać, że jęczysz z rozkoszy. "
W ostatnich miesiącach coraz częściej napływają do nas pozycje poruszające trudne tematy, o których nie mówi się wiele. Alkoholizm, przemoc, okaleczanie się... To ostatnie tematy głośnego tabu. I nagle pojawia się Suzanne Young ze swoją dystopiczną powieścią, w której to samobójstwa stają się epidemią, która masowo rozprzestrzeniania się między ludźmi. I program, który zabiera jakąś część ich. Brzmi delikatnie, a może mocno? Intrygująco, przerażająco i przede wszystkim emocjonalnie? Jeśli mniej więcej to czujesz, dobrze, że tu jesteś.
"(...) Każdego ranka budzi mnie myśl, że dzisiaj na pewno zachoruję. Zostanę oznakowany przez agentów i skierowany na leczenie. Nie chce mi się wstawać z łóżka. Jednak wstaję, ponieważ wiem, że nie mogę zostawić cię samej na tym świecie."
Plaga samobójców wyróżnia się nieskazitelną szatą graficzną. Suzanne Young od dzisiaj zaliczam do jednej z moich ulubionych autorek, gdyż dzięki jej stylu pisarskiemu, czytanie staje się czystą przyjemnością. Pisze z taką lekkością, że nie musimy zadawać sobie zbędnego trudu rozgryzania znaczenia danych słów. Ani przez sekundę nie byłam znudzona. Tutaj nie można takim być. Ciągle dostajemy nową dawkę informacji, zatem automatycznie rośnie nasza ciekawość. Nie brak też tak wyrazistych bohaterów. Sloane to silna dziewczyna, z którą niezwykle utożsamiłam się. Doświadczyła wiele strat ale nawet w chwili załamania, walczy. Uwielbiam Jamesa, Lacey za charaktery, które nieraz dostarczyły przy tym natłoku wzruszeń, lekkiego uśmiechu na twarzy. Jako czytelnik zaznałam na własnej skórze naiwności, bowiem nie każdy tutaj jest tym, za kogo go mamy. Może ta osoba czarować, sprawiać wrażenie przyjaciela, a w rzeczywistości...
"Możecie mnie szprycować do woli – powiedziałam, wybuchając śmiechem. – Ale nigdy nie pozwolę, byście pozbawili mnie wspomnień. "
Znowu pojawiają się refleksje. Ile jeszcze jest w stanie znieść się samobójstw ważnych ci osób? Ile można udawać? Czy chciałbyś stracić wspomnienia? Nie mieć prawa wyboru i czuć jak z każdą chwilą zapominasz to, co jest dla Ciebie ważne? Ludzi, z którymi łączy cię niesamowita nić miłości i przyjaźni. Bo czy istnieje jakakolwiek szansa na to, że po leczeniu jeszcze na siebie traficie? Kiedyś tak bliscy, teraz nieznajomi.. Odarci ze wspomnień z luką w pamięci. Umysł można 'oszukać', serce zawsze odnajdzie właściwą drogę....
"Nagle dotarło do mnie, że targają nim te same co mną sprzeczne uczucia. Uczucia, których nie umiemy wytłumaczyć, a które mimo to trwają w nas uparcie. Uczucia, które nie łączą się z żadnymi wspomnieniami i dlatego pozostają dla nas pozbawione sensu."
Plaga samobójców to pozycja, którą należy kupić i przeczytać w pierwszej kolejności nadchodzącego miesiąca. Jeśli szukasz dystopii, która wciągnie Cię do reszty, odkryje najwrażliwsze zakamarki Twojej duszy, powinieneś ją mieć. Dla tych, którzy zawsze chcą pamiętać zarówno dobre, jak i złe momenty swojego życia. Uwaga: Książka zarówno wciąga, jak i śni się po nocach! [Tak, po raz pierwszy śniło mi się to, co w książce. Wybudzałam się i byłam przerażona, bo i mnie dopadł program. Nigdy mi się to nie zdarzyło do tej pory, a więc ta pozycja musiała doskonale utkwić w mojej głowie.]
http://books-culture.blogspot.com/2015/08/przedpremierowo-plaga-samobojcow.html
Depresja atakuje twój umysł z czasem dostarczając myśli samobójczych. Obezwładnia i proponuje podcięcie sobie żył, powieszenie się, a nawet zażycie killera. Jeśli nikt nie zauważy oznak, że jesteś chory i nie zgłosi tego wcześniej, targniesz się na życie.
Czy lepiej umrzeć popełniając samobójstwo z bagażem trudnych doświadczeń?
Czy aby wydano cię Programowi i uleczono...
2015-08-19
Wystarczy jedna spontaniczna decyzja w ciągu jednego dnia, aby uległo zmianie wszystko co do tej pory wydawało Ci się stabilne. Jednego dnia nazywasz się Allyson i robisz to czego od Ciebie oczekują, następnego jesteś już kimś innym. Kimś, kto wcale nie przypomina Twojego własnego ja…Bo normalna Allyson zawsze mówi "nie" i ma alergie na podróże. Ta druga Allyson.... Podczas wycieczki z ukończenia szkoły średniej tzw. Nastoletnie zwiedzanie udaje się nie na Hamleta z całą grupą, lecz potajemnie z Melison - przyjaciółką na Wieczór Trzech Króli, gdzie została zaproszona przez przystojnego aktora - Williama... A kiedy spotyka go ponownie...
"- To pojedź – mówi.
-Dokąd?
- Do Paryża.
- Nie mogę. Odwołali lot.
- To pojedź teraz."
Godzi się udać z nieznajomym na jeden dzień do Paryża...
To nie Alyson ale Lulu. A może i Alyson i Lulu?
Ten jeden dzień zmieni wszystko...
****
Po raz pierwszy z twórczością Gayle Forman spotkałam się zaczytując Zostań, jeśli kochasz, po którym odczułam spory niedosyt. Sięgając po Ten jeden dzień nie wiedziałam czy tym razem zostanę w pełni usatysfakcjonowana. I choć wcześniejsza pozycja opowiadająca o losach Mii i Adama nie wprowadziła mnie w stan zachwytów, tak najnowsza powieść o Allyson i Williamie wywarła na mnie niemałe wrażenie.
"Cały świat to scena,
A ludzie na nim to tylko aktorzy.
Każdy z nich wchodzi na scenę i znika,
A kiedy na niej jest, gra różne role..."
Pozycja ta dzieli się na dwie części, a mianowicie Ten jeden dzień, w którym akcja powieści toczy się szkolnej wycieczki Allyson i jej podróży po Paryżu z Williamem, zaś Jeden rok to nic innego jak wydarzenia rozgrywające się rok później, rok po wcześniejszych przygodach m.in. na studiach. To tutaj, dzięki autorce mamy okazję zarazić się miłością do sztuki, gry aktorskiej, jak i utworów Szekspira.
Treść powieści jest dla czytelnika nie lada gratką, gdyż Gayle Forman pozwala odkrywać nowe zakątki świata. Na karty powieści wplecione zostały francuskie zwroty, które niekiedy sprawiały trudność chociażby w wymowie, czy zrozumieniu niektórych kwestii, co jest drobnym minusem. Czyta się przyjemnie, ciekawość rośnie z każdą stroną. Nie raz możemy pokusić się o niejeden uśmiech, smutek czy wzruszenie.
"- Miłość to znamię? - żartuję, cofając rękę- To coś, co nigdy nie zniknie, nieważne jak bardzo byś chciała."
Bohaterowie, których wykreowała autorka są naprawdę barwni, realistyczni. Gdy zaczynamy powieść mamy do czynienia z ludźmi, których charaktery ciągle się kształtują. W taki sposób, że kończąc pozostajemy z kimś nowym, niż tym, którego poznaliśmy na początku.Właśnie tak jest z Allyson, która zawsze mówi: "nie" i nagle z jej ust wydobywa się "tak". Próbuje czegoś nowego. Zarówno po Melanie, Williamie, Dee można powiedzieć, że są aktorami. Bowiem nikt tutaj nie gra jednej roli.
To także opowieść o niespełnionych marzeniach rodziców, którzy przenoszą je na przyszłość swoich dzieci. Bo gdy zawsze robi się wszystko, by zadowolić bliskich, w końcu przychodzi czas na Ciebie. Bo to Twoje życie i to Ty masz być szczęśliwa. Gayle Forman wychodzi z pytaniem, czy to co robimy jest tym czego chcemy my, czy tym co sugerują i chcą inni. To także rejs, by odnaleźć nie tyle miłość, lecz kogoś, kogo zobaczysz w odbiciu lustra stając przed nim.
Ten jeden dzień udowadnia, że w ciągu 24h może stać się wszystko. To powieść, która wpływa na czytelnika refleksyjnie skupiając się na dogłębnym analizowaniu banalnych słów, chociażby na mechanizmie oddychania, różnicy między zakochać się a kochać, a także płynności czasu. Wiele tu dobrych, mądrych prawd i ogrom niezliczonych cytatów do dodania w swoich ulubionych.
"Rodzimy się w jeden dzień. Umieramy w jeden dzień. W jeden dzień możemy się zmienić. I w jeden dzień możemy się zakochać. Wszystko może się zdarzyć w ciągu zaledwie jednego dnia."
Jeśli lubisz Gayle Forman, szukasz przyjemnej powieści z nutką jednodniowego, romantycznego Paryżu w tle z Sebastianem ze Szekspira - powinieneś sięgnąć. Uwielbiasz motywy podróżnicze? Szukasz książki, która kryje w sobie wiele pytań, prawd, mądrych sentencji? Chcesz na nowo odnaleźć siebie? Nic prostszego, zachwycisz się od pierwszych stron. Natomiast jeśli zawiodłeś się na Zostań, jeśli kochasz... zabierz się za Ten jeden dzień. W pełni zrekompensuje Ci tamten czas. Polecam!
http://books-culture.blogspot.com/2015/08/ten-jeden-dzien-gayle-forman.html?showComment=1439987871905#c1987639476909314352
Wystarczy jedna spontaniczna decyzja w ciągu jednego dnia, aby uległo zmianie wszystko co do tej pory wydawało Ci się stabilne. Jednego dnia nazywasz się Allyson i robisz to czego od Ciebie oczekują, następnego jesteś już kimś innym. Kimś, kto wcale nie przypomina Twojego własnego ja…Bo normalna Allyson zawsze mówi "nie" i ma alergie na podróże. Ta druga Allyson.......
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-08-08
Wyobraź sobie, że jednego dnia stoisz w świetle dnia ciesząc się normalnym życiem, a drugiego już Cię tam nie ma.
Porwanie.
Co jest snem, a co jawą? To co wcześniej, czy to co teraz?
Początkowo nie wiesz, gdzie jesteś, z kim jesteś, ani czego od Ciebie oczekują.
Ciemność. Strach i płacz. Nienawiść i przerażenie. Miłość czy syndrom Sztokholmski? Lęk przed nieznanym. Pustka i tęsknota. Kary i ogromny ból.
On jest Twoim Panem,
Ty jego Kotkiem.
"Nie istniały żadne słowa, nie istniałam ja, nie istniało to miejsce. Szaleństwo. Obudziłam się w pocie i strachu, a zobaczyłam tylko tę ciemność. Przerażenie, ból, głód, ten mężczyzna - wszystko to mnie pożerało. Chciałam, żeby wszystko się skończyło. (...) Kiedy straciłam swoje życie? Tamtego dnia na ulicy? "
Dwanaście lat. Tyle wystarczy by zaplanować zemstę i zacząć działać, aby stała się ona rzeczywistością. Wystarczy obrać sobie cel - dziewczynę i skutecznie ją śledzić, obserwować...
Aż w końcu przejść do czynów. Mężczyzna z mroczną przeszłością - Caleb, można rzec człowiek bez skrupułów, uprowadza osiemnastoletnią dziewczynę - Livvie, która bez względu na to, czy chce czy nie, staje się narzędziem zbrodni w jego rękach. Szkoli ją na seksualną niewolnicę. Od teraz nie ma Livvie, jest Kotek, który posiada swojego Pana. Toczy się niebezpieczna gra... Gdzieś pomiędzy nienawiścią a pożądaniem, tęsknotą i potrzebą pocieszenia, zaczyna się rodzić uczucie... Czy w obliczu zadawanego bólu i upokorzenia, może narodzić się miłość? Jaka jest relacja miedzy sprawcą a ofiarą? Jak wygląda niewolnictwo?
"Posłuszeństwo oznacza przetrwanie."
* * * *
Kiedy czytam, nie raz przychodzi mi na myśl, że chciałabym przeżyć historię jak z książki. Tak piękną niczym sen. Lecz istnieją takie przy których wypowiedzenie tych słów byłoby najgorszym koszmarem. W dodatku realnym! Co to, to nie....
Nie często sięgam po literaturę erotyczną. Porównywanie Pięćdziesiąt twarzy Greya z Dotyk Ciemności jest zbędne. Caleb to Caleb, a Grey to Grey. [Dwa odmienne charaktery, motywy i historie] Choć... Caleb to lepsza wersja Greya.
Dotyk Ciemności to erotyk pozytywnie nieprzyjemny, o którym nawet przez ułamek sekundy nie zechce marzyć żadna kobieta. Autorka C.J. Roberts napisała coś rewelacyjnego, co czytelnik czyta w tempie według uznania - szybko, wręcz pochłaniając z bliżej nieokreślonym wyrazem twarzy lub wolniej, powoli dawkując i przełykając upokarzające rzeczy i tortury.
"Niszczenie czyjegoś życia szło Calebowi gładko, a ten przypadek niczym się nie różnił od wcześniejszego."
Bohaterowie jakich wykreowała autorka - ich sylwetki, charaktery i umysły, a także wydarzenia, sprawiają, że czytamy z zapałem i zaciekawieniem. Nieraz możemy odczuć niepokój, obrzydzenie, szok, strach. Emocje biorą górę.
Caleb to człowiek okrutny, nieludzki, który wywoła w czytelniku głównie niechęć, to jednak odnaleźć można w nim choć cień troski. Choć ciężko w to uwierzyć... jest jak magnes - przyciąga i jednocześnie od siebie oddala.. Ile tu sprzecznych emocji! Zagłębiamy się bliżej w przeszłość sprawcy, dowiadujemy się jakie wydarzenia nadały mu taki, a nie inny wizerunek. Obserwujemy zachowania ofiary jako niewolnicy, która powinna zaakceptować
obecną sytuację i nie buntować się by przetrwać. Czy to w ogóle możliwe? Nie mieć własnego słowa, nie móc podejmować własnych decyzji... Nie wiedzieć jaki będzie kolejny ruch sprawcy... Za każde złe czyny, źle wypowiedziane słowa wymierzane są kary: nieprzyjemne lub odwrotnie.
Od początku do końca śledzimy diametralne zmiany, które zachodzą w bohaterach. Coś pęka i pojawia się nowa emocja, którą ciężko sklasyfikować, bo znów przykrywa ją maska wrogości. Czy miłość ma tu miejsce? Może to jednak syndrom Sztokholmski? Przeczytaj i znajdź odpowiedź.
"- Chodź tutaj - powiedział. Zaskoczył mnie, ale ruszyłam w jego stronę. - Stój. Chcę, żebyś tu przypełzła."
Solidnie wykonana szata graficzna, zachowana w mrocznych barwach, oddaje klimat powieści i cieszy oko. Jedyne do czego mogę się przyczepić to do tego, że jedynym minusem matowych książek jest to, iż zbierają straszne odciski palców, a na czarnym czasami wygląda to niesmacznie. [ uwaga: mam czyste łapki!]
Gdyby nie wplecenie fragmentu drugiej części Dotyku Ciemności, to zakończenie byłyby niepokojąco spokojne. Tą metodą zostałam zbita z tropu, nieco zszokowana i zmartwiona... Dziwne, bo może powinnam się cieszyć? Tutaj wszystko jest dziwnie popierniczone, ale pozytywnie. I lubię to! :D
"Nie bał się. Strach jest zarezerwowany dla tych, którzy mają po co żyć."
Jeśli szukasz książki, która wywoła w Twojej duszy burzę skrajnych emocji, utkwi w pamięci na dłużej, a po przeczytaniu będziesz mieć ochotę na więcej - ta pozycja jest dla Ciebie! Rewelacyjnie napisana książka, którą stokrotnie polecam i pragnę więcej!
http://books-culture.blogspot.com/2015/08/dotyk-ciemnosci-cj-roberts.html
Wyobraź sobie, że jednego dnia stoisz w świetle dnia ciesząc się normalnym życiem, a drugiego już Cię tam nie ma.
Porwanie.
Co jest snem, a co jawą? To co wcześniej, czy to co teraz?
Początkowo nie wiesz, gdzie jesteś, z kim jesteś, ani czego od Ciebie oczekują.
Ciemność. Strach i płacz. Nienawiść i przerażenie. Miłość czy syndrom Sztokholmski? Lęk przed nieznanym. Pustka...
2015-08-06
"POLKA? OD RAZU WIDAĆ, PO CHARAKTERZE!"
PRZESZŁY PRZEZ PIEKŁO. NIE PODDAŁY SIĘ.
"Bohater nie musi walczyć z bronią w ręku. Nie musi być żołnierzem. Bohaterem może być kobieta, której jedyną bronią są silna wola i determinacja."
Dziewczyny z Syberii to prawdziwe historie 10 Polek (a było ich o wiele, wiele więcej, jednak tylko niewielka liczba z nich przeżyła), które swoje beztroskie, pełne śmiechu i zabawy dzieciństwo lub wczesną młodość w pięknej Polsce, musiały porzucić i rozpocząć walkę o przetrwanie w "raju robotników i chłopów".
Wyjeżdżając wiedziały, że do przeszłości nie ma już powrotu. Natomiast te, którym się udało i powróciły po wielu latach do kraju, nie zastały go już takim, jaki był kiedyś. To co zobaczyły, było zupełnie innym światem...
10 kobiet, 10 różnych historii, które połączyły łagry, kołchozy, sowchozy. Wybudzane w nocy przez NKWD, wyciągane z domów, w różnym wieku (dla nich nawet 10-letnia dziewczynka mogła być "wrogiem ludu"), przesłuchiwane, bite. Później ogłaszano wyrok: zsyłka.
Po kilkutygodniowej podróży w wagonach bydlęcych docierają do innego, sowieckiego świata głodu, chorób, niewolniczej pracy i straszliwych mrozów.
"Gdyby Bóg zechciał wskrzesić wszystkich więźniów łagrów, to w całej Rosji podniosłaby się ziemia."
Siła charakteru, więzy rodzinne, wiara, a czasem niespodziewana łagrowa miłość pozwoliły kobietom przetrwać na nieludzkiej ziemi. Doświadczyły niewyobrażalnego cierpienia, jednak nic nie było w stanie ich pokonać.
* * * *
Dziewczyny z Syberii to niewątpliwie książką, którą powinniście przeczytać. Pokazuje, że kobiety wcale nie są słabą płcią i nie tak łatwo je złamać. Ponadto cała historia niesie ze sobą znacznie większą wartość, jaką jest siła patriotyzmu w sercach tysiącach Polaków, którzy walczyli o wolną Polskę. Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy z tego jakie katorgi przeżywali nasi rodacy. Oczywiście ja sama mogę sobie to tylko wyobrażać z zasłyszanych opowiadań, czy historii przeczytanych z książek takich jak ta. A z pewnością wydarzenia te było tysiąc razy gorsze, niż nasz umysł, ze względu na spokojne czasy w jakich żyjemy, mógłby sobie wyobrażać.
"Gdy ktoś mówi mi dzisiaj, że emigruje, bo na Zachodzie można lepiej zarobić, nie mogę tego zrozumieć. Lepiej jeść chleb z solą, ale we własnym kraju. Zwłaszcza, że teraz Polska jest już wolna. Nasza."
Narracja jest pierwszoosobowa. Każda z kobiet opowiada nam swoją historię. Wplecione zostało także rosyjskie słownictwo. Taka forma sprawiła, że czułam się jak na prywatnej lekcji historii, bądź jakby opowiadała to moja prababcia.
Dodatkowo książka wzbogacona jest o zdjęcia postaci, dokumentów, jak np. dokumentów tożsamości, zaświadczeń o możliwości powrotu do kraju.
Na pewno każdy z Was zwrócił uwagę na śliczną, grubą, w szklącej się oprawie okładkę. Ta książka zdecydowanie zasługuje na tak piękne wydanie.
Niezmiernie cieszę się, że ta pozycja trafiła w moje ręce. To kawałek tragicznej, prawdziwej historii naszego narodu. Losy tych kobiet to opowieść o klęsce, nadziei i heroicznej walce zwieńczonej zwycięstwem. Wszystko to oplecione skrzydłami wszechobecnego patriotyzmu sprawia, że wiele refleksji i niedowierzania tłumi się w naszej głowie przy jednoczesnej dumie z tego, że jesteśmy Polakami.
Nie bójmy się historii, czytajmy też takie książki i nie pozwólmy, żeby przyszłe pokolenia zapomniały jakie brzemię historii nosimy w swoich sercach.
Z całego serca POLECAM !
http://books-culture.blogspot.com/2015/08/dziewczyny-z-syberii-herbich.html
"POLKA? OD RAZU WIDAĆ, PO CHARAKTERZE!"
PRZESZŁY PRZEZ PIEKŁO. NIE PODDAŁY SIĘ.
"Bohater nie musi walczyć z bronią w ręku. Nie musi być żołnierzem. Bohaterem może być kobieta, której jedyną bronią są silna wola i determinacja."
Dziewczyny z Syberii to prawdziwe historie 10 Polek (a było ich o wiele, wiele więcej, jednak tylko niewielka liczba z nich przeżyła), które swoje...
2015-07-29
Kiedy ścigają Cię demony przeszłości jedynym rozsądnym wyjściem zdaje się być ucieczka od miejsca, w którym wszystko się zaczęło. Kiedy zostawisz to za sobą, pojawia się nadzieja, że możesz rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu - bez osób, które skrzywdziłaś lub nie umiałaś im pomóc, przemocy, bólu, cierpienia... Bez obezwładniających Cię uczuć. Lecz ucieczka od emocji nigdy się nie udaje. Trzeba się z nimi zmierzyć, poradzić sobie i z nimi i z ludźmi, których dotyczą.
***
Doskonale wie o tym Emma - dziewczyna, którą poznaliśmy w Powód, by oddychać i Oddychając z trudem. Półtora roku później znajduje się w collegu wraz z nowymi przyjaciółkami: Peyton, Meg i Sereną. Uciekając pozostawiła za sobą nie tylko Weslyn ale także Evana. Część bolesnych wspomnień zamknęła w pudełku, chowając je jak najgłębiej. Ścigana przez demony przeszłości, zdruzgotana, doskonale wie, że nie poradzi sobie z tym sama i zaczyna szukać czegoś, co na chwilę przyćmi jej wewnętrzny ból. Zaczyna coraz częściej sięgać po alkohol, imprezuje, robi rzeczy, które podnoszą jej adrenalinę. Znajduje się na skraju przepaści... Czy Sara i przyjaciółki będą w stanie ją "uleczyć"?
Wydaje się, że gorzej być już nie może i wtedy bolesne wspomnienia powracają do niej jak bumerang za sprawą jednego wydarzenia. Wtedy znów go spotyka - Evan.... Wybaczy jej, czy znienawidzi? Pomoże, czy pozwoli aby pochłonęła ją ciemność? Tylko wtedy u boku Emmy pojawia się ktoś jeszcze, ktoś zupełnie nowy...
***
Pamiętam kiedy sięgałam po raz pierwszy po Powód, by oddychać, który sprawił, że każdą najmniejszą emocję odczułam na własnej skórze. Oddychając z trudem przyprawiło mnie o nie jedną palpitację serca, zaś Biorąc oddech okazał się zupełnie inny od poprzednich tomów. Nieco lżejsza, ciut słabsza ale nadal trzymająca poziom. Możliwe, że duży wpływ na to miał czas rozegrania się wydarzeń, czyli 1,5 roku później. Również narracja, która prowadzona jest z perspektywy dwóch osób: Emmy i Evana. Bohaterowie stali się dojrzalsi, zmieniło się otoczenie, przez co klimat powieści nabrał zupełnie innych barw.
"Jesteśmy równie źli jak oni, kłamiemy i zwodzimy. Niszczymy ludziom życie."
Jeśli czytaliście poprzednie części doskonale pamiętacie kreację głównej bohaterki. Dziewczyna chciała zostać niezauważalna, ukrywała przed światem swoje blizny, w szczególności te fizyczne. Lecz całe to piekło przez, które przeszła odbiło się na jej psychice. To właśnie w ostatnim tomie Rebecca Donovan zagłębiła się w tajnikach ludzkiej psychiki. Rany cielesne łatwiej uleczyć ale te znajdujące się w ludzkiej psychice stanowią większe wyzwanie. Wtedy nieświadomi tego co robimy, powoli zaczynamy staczać się na dno. Kiedy Emma sięga po alkohol, sypia u boku innego mężczyzny, zaczyna stawać się jak jej matka. Dopuszcza się ekstremalnych wyzwań, które nie raz grożą śmiercią. Myśli, że jest nieskłonna do obdarzenia kogoś ponownie uczuciem, bo wszystkich których kocha tylko rani. Wydaje się, że może im zaoferować tylko cierpienie. Jest inną Emmą niż tą jaką do tej pory znaliśmy. Sięgając po tego typu rzeczy ucisza tylko na chwilę ból, który ją otacza. Lecz nie tędy droga...
"W życiu doświadczyłam miłości i straty. Utrata rzuciła mi wyzwanie, czyniąc mnie silną, ale to miłość mi pomogła, gdy byłam słaba. Przetrwałam. A teraz pragnęłam się skupić na tym, by żyć."
Kiedy nie umiesz pomóc sobie, Twoją jedyną szansą jest pomoc innych... Sara i przyjaciółki, nowy mężczyzna, a także Evan - doskonale o tym wiedzą. Zadziwiające jak ludzie, którzy są nam bliscy lub mniej, są w stanie podołać temu wyzwaniu nie odchodząc przy pierwszej lepszej okazji. Czy kiedy jesteś świadkiem przemocy zareagujesz? Tak wielu z nas ma kłopot w wykonaniu pierwszego, obronnego czynu, a co dopiero w dalszych etapach....
Serię Oddechy czyta się w przerażającym tempie, pochłaniając dokładnie każde słowo i jednocześnie odczuwając wszystkie emocje. Pojawiają się ciarki na całym ciele, a po zakończeniu każdej części nieustannie pragnie się więcej. Poruszają one niezwykle ważną tematykę jaką w głównej mierze jest przemoc,alkoholizm. Skłania do wielu refleksji. Nie każdemu autorowi/autorce udaje się tak wpłynąć na czytelnika, jak za każdym razem robi to Rebecca Donovan.
Nie sposób nie wspomnieć o przepięknych szatach graficznych, zarówno Biorąc oddech jak i pozostałe tomy, zdobią pastelowe odcienie. Wykonane solidnie, choć albo to ja mam pecha, albo rzeczywiście coś jest na rzeczy, że klej nie daje rady, bo w każdym tomie kilkanaście kartek jak na złość odkleiło się samoistnie.
Jeśli szukacie książek przy których zarwiecie całą noc, a rano nie będziecie wiedzieli co ze sobą zrobić, sięgnijcie po całą serię #Oddechy. Choć Biorąc oddech sprawia wrażenie innego, nieco odróżniającego się od poprzednich części tomu, to dzięki temu staje się on wyjątkowy.
"-Każdy mój oddech zawdzięczam tobie(...)
-Nawet gdy nie było cię przy mnie,by mnie ocalić,byłeś moim powodem,by oddychać"
http://books-culture.blogspot.com/2015/07/biorac-oddech-rebecca-donovan.html
Kiedy ścigają Cię demony przeszłości jedynym rozsądnym wyjściem zdaje się być ucieczka od miejsca, w którym wszystko się zaczęło. Kiedy zostawisz to za sobą, pojawia się nadzieja, że możesz rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu - bez osób, które skrzywdziłaś lub nie umiałaś im pomóc, przemocy, bólu, cierpienia... Bez obezwładniających Cię uczuć. Lecz ucieczka od emocji...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-07-29
Wszyscy pamiętamy "Utratę", historię miłości Wes'a i Kiersten w obliczu choroby, zawsze i na zawsze, pomimo przeciwności losu.
Natomiast "Toxic" skupia się na ich przyjacielu - Gabe'ie oraz po części także na jego kuzynce - Lisie, dlatego też może być czytany jako samodzielna powieść..
Zadziwiające. Jak jedna minuta może zdefiniować resztę twojego życia.
Gabe ukrywa się przed światem. Jednak przeszłość nie daje mu spokoju i wciąż depcze mu po piętach. Chłopak nigdy nie zapomni tego, co stało się lata temu. Bowiem wydarzenie to, zmieniło jego życie i odcisnęło głębokie piętno na jego duszy i sercu...
Teraz dzieli swój czas między studia, przelotne romanse i dom opieki. Za co czuje się tak odpowiedzialny? I o czym pragnie zapomnieć w ramionach przypadkowych dziewczyn?
Zawsze zdumiewało mnie, że ludzie widzą tylko to, co chcą. Widzieli tatuaże i myśleli "zbir". Widzieli mięśnie oraz długie, ciemne włosy i traktowali mnie jak totalnego popaprańca.
Gabe zaczyna nie radzić sobie z kumulacją emocji i całego tego bałaganu nagromadzonego w sobie przez kilka lat. Deską ratunku może okazać się powrót do gry na pianinie i przelanie na niego swojego bólu. To właśnie tam poznaje Saylor. Oboje są uparci, pyskaci i.. zainteresowani sobą. Jednak niemal namacalny dystans Gabe'a utwierdza w dziewczynie przekonanie, że coś ukrywa.
Nakładanie kolejnych masek na twarz nie prowadzi do niczego dobrego, zwłaszcza, gdy w grę wchodzą osoby, na których najbardziej nam zależy. Ale gdyby ktoś kiedyś odkrył prawdę, to nie życie Gabe'a stanęłoby pod znakiem zapytania – ale jej.
Tak to działa. Człowiek nie wie, czy dokonał właściwego wyboru, do momentu, gdy już spada, i choć nadal odczuwa wewnętrzny niepokój, ma świadomość, że przynajmniej odważył się skoczyć.
* * * *
Rachel Van Dyken to niewątpliwie jedna z moich ulubionych pisarek jeżeli chodzi o literaturę młodzieżową.
Sposób w jaki pisze - prosty, ale niebanalny, sprawiający, że historię się chłonie - jest wprost zachwycający. Nie wiem jak ona to robi, ale to po prostu działa i przyciąga czytelników! :)
Gabe jest muzykiem, wrażliwą duszą. Wewnętrzna ciemność pochłania go co raz bardziej każdego dnia.. Taka kreacja złożonego bohatera oraz wpleciona w tło muzyka, jest bliska memu sercu. Cieszę się, że Toxic to nie stricte kontynuacja Utraty i przedstawia inną historię. Autorka obawiała się reakcji czytelników i porównań jednej książki z drugą. W zasadzie nie są podobne, jednak łączy je pewien element - Toxic to także historia prawdziwej miłości, która przetrwała częściowo nawet śmierć. Jednak drugi tom został utrzymany w słodko-gorzkim charakterze. To zdecydowanie książka bardziej poważna, nie tak przewidywalna jak Utrata.
Charakterystyczną cechą są sentencje rozpoczynające każdy rozdział. Nie wszystkie są mega skomplikowane, ale najważniejszy jest ich przekaz. Bardzo podoba mi się taki zabieg.
Muzyka, w której brakuje pasji, jest niczym więcej jak tylko hałasem. Życie, w którym zabrakło pasji? Cóż, równie dobrze moglibyśmy nie żyć.
Historia nie jest bardzo wyszukana, o której nigdy byście nie pomyśleli. Mimo to, autorka potrafiła zabrać nas w podróż razem z bohaterami Toxic'a. Mnie osobiście nie doprowadziła do łez, jednak momentami wywołała wzruszenie, a co najważniejsze nie rozczarowałam się.
Powiem szczerze, że nie przepadam za czytaniem opisów książki. Wolę odkrywać historię sama od początku (niestety przy zakupie, czy wyborze książki zmuszona jestem zapoznawać się z opisami, by rozpoznać, czy historia może mnie zaciekawić). Jednak tym razem, można powiedzieć, że wzięłam książkę w ciemno. Po przeczytaniu Utraty wiedziałam, że nie powinnam się zawieść i tak też było.
Książka podobała mi się, dlatego też z czystym sercem mogę ją polecić. Nie za ciężka historia, w sam raz jako przerywnik między bardziej makabrycznymi lekturami. Do tego jeżeli nie czytaliście pierwszego tomu, to nic straconego, bo Toxic może być czytany jako samodzielna powieść :)
Dodam również, że tym razem okładka książki w 100% mnie satysfakcjonuje (w przeciwieństwie do wcześniejszego tomu, gdzie chłopak na okładce przypominał lalusia i w życiu bym nie pomyślała, że książka kryje tak ciekawą historię). Tym razem taki typ mężczyzny na czarnym tle to strzał w dziesiątkę. Przypomina mi trochę Gabe'a ("trochę", bo nie ma tylu tatuaży co bohater). :)
Z niecierpliwością czekam na trzeci tom "Wstyd", który premierę będzie miał już za niedługo.
http://books-culture.blogspot.com/2015/07/toxic-rachel-van-dyken.html
Wszyscy pamiętamy "Utratę", historię miłości Wes'a i Kiersten w obliczu choroby, zawsze i na zawsze, pomimo przeciwności losu.
Natomiast "Toxic" skupia się na ich przyjacielu - Gabe'ie oraz po części także na jego kuzynce - Lisie, dlatego też może być czytany jako samodzielna powieść..
Zadziwiające. Jak jedna minuta może zdefiniować resztę twojego życia.
Gabe ukrywa się...
2015-07-14
Gotować jak jurorzy z MasterChef…
Sprzątać i być Małgorzatą Rozenek - Perfekcyjną Panią Domu, której biała rękawiczka nie zbiera żadnej warstwy kurzu w swoim własnym, programowym domu.
Perfekcyjność. Cecha do której dąży większość z nas. Chcemy być idealne w każdym detalu. Chwila… Czy tak naprawdę to my – kobiety tego pragniemy, czy nasi eks, obecni lub przyszli mężowie skutecznie od nas tego oczekują ? Najczęściej to kobieta ma zajmować się domem poczynając od gotowania ciepłych obiadów, prasowania koszuli, mycia okien i podłóg, szorowaniem muszli klozetowej, pielęgnowaniem ogrodu i dodatkowo, opieka nad dziećmi ,jeśli posiada. Co oznacza kolejne przebieranie śmierdzących pieluch, karmienie piersią, przebieranie, ćwiczenia itp. Mężczyzna rzekomo ma zarabiać na ”leniwą” żonę i dzieci, nie doceniając w wielu przypadkach, że ów ”leniwa” żona równie ciężko pracuje, jak i mąż. Pojawiają się przed nami kolejne zadania, a my powoli zatracamy się w monotonii i od lat bez zmiennym harmonogramie dnia, zostając przy tym zupełnie same, bez przyjaciół, z beznadziejnością owej sytuacji, przechodząc kolejny proces ”ukurzenia”.
"Ukurzenie to proces przemiany normalnej kobiety w domowe ptactwo. Proces celowy, ale na szczęście odwracalny."
Wiktoria, która liczy już dwadzieścia siedem wiosen, z wykształcenia architekt, żona Tymona. Do tej pory dbała o cztery litery swojego męża, który zrobił z niej nic innego jak środek piorący, piekarnik, pralkę, mopa i szmatę z mikrofazy. Tak oto pewnego dnia została wymieniona na lepszy model, który ”przetwarza informację na poziomie abstrakcyjnych idei”. Nie sposób określić to co czuje, bo jak ma się czuć w takiej sytuacji ? Postanawia to co złe zostawić za sobą i wyjeżdża do ciotki do Niemiec. Tam próbuje na nowo poskładać swoje życie, odnaleźć radość, spełnienie i powrócić do normalności. Wtedy na jej drodze stają trzy nowe kobiety: Judith, Lea i Mara, które równie jak ona sama - pozwoliły zaszufladkować się w czterech ścianach domu. Kobiety z wykształceniem, marzeniami, życiową pasją. Razem zaczynają spędzać więcej czasu, nawiązują przyjaźnie i wpadają na nowy, internetowy pomysł...
"Japończycy uważają, że człowiek ma trzy twarze. Pierwszą, pokazywaną całemu światu. Drugą, którą pokazuje swoim przyjaciołom, oraz trzecią, której nie pokazuje nikomu. I ta ostatnia właśnie jest odzwierciedleniem tego, kim jesteśmy naprawdę."
Przeczytanie Rosołu z kury domowej to z całą pewnością najlepsza rzecz jaka przydarzyła mi się w te wakacje. Wcześniej nie znałam twórczości Nataszy Sochy, aż do dziś. To najbardziej dopracowana książka, zarówno pod względem okładki jak i treści, z jaką do tej pory miałam styczność. Szata graficzna w pięknych niebieskich, różowych barwach i uwaga – we własnej osobie prezentują się na niej: w cudownym pióropuszu - autorka Natasza Socha i nie tak mała… kura!
"Dobry przyjaciel to ktoś taki, komu można powierzyć największe tajemnice bez obaw, że zostaną one zdradzone czy też wyśmiane. Ktoś, kto wysłucha, przemyśli problem, zastanowi się i będzie próbował pomóc. Ktoś, kto nie zbagatelizuje sprawy i nie machnie ręką na kłopoty drugiej strony. Kobiety chcą mówić i chcą być wysłuchane. To ułatwia im podejmowanie decyzji, daje możliwość poznania siebie samych, zmniejsza skutki uboczne codziennych kłopotów, podnosi własną wartość."
Rosół z kury domowej to bez dwóch zdań znakomita, chwilami zabawna, niekonwencjonalna, autentyczna opowieść o kobietach, które oddały się całe w dążeniu do niedościgłego materiału żony, robiąc z siebie kury domowe, jednocześnie oddalając się od przyjaciół i zatrzaskując drzwi swoich własnych pasji, zachcianek i zawodowych ambicji... ufając słodkim słowom swoich mężów. To powieść o stereotypach, które od wieków są nam wpajane, przyjaźni, kobiecej sile, przełamaniu własnej bariery strachu i pozbyciu się kompleksów, tym samym akceptując siebie.
Język i styl powieści nie ma sobie równych. W tym momencie jeśli ktokolwiek powie mi, że polscy pisarze są gorsi od tych zagranicznych, niewątpliwie oddam w ich ręce tę pozycję. Wesołe i zarazem szokujące zakończenie wróży, że być może autorka pokusi się o jakąś kontynuację, która jak sądzę uszczęśliwiłaby zarówno mnie, jak i pozostałych czytelników. na karty powieści wplecionych zostało wiele rad, zasad dotyczących gotowania, sprzątania itd, a także przepisy m.in. na rosół czy babeczki czekoladowo - serowe. Brzmi słodko i smacznie, prawda?
"Uważam, że nadmierne zainteresowanie czyimś krzywym nosem lub szerokimi biodrami odrwaca uwagę od własnej, jeszcze grubszej dupy."
Na Rosół z kury domowej nie ma żadnych ograniczeń wiekowych. To lektura obowiązkowa dla przyszłych żon, także dla tych obecnych, które odkryły, że też są kurami. Ta książka doda wam skrzydeł i energii, aby to w swoim życiu zmienić wraz z bohaterkami. Mężczyźni – wasze kobiety pracują i nadal będą ciężko wykonywać swoją pracę nie tylko zawodową ale także domową. Warto podzielić obowiązki a nie wykonywać na nich tresurę jak u psa. Jeśli od czasu do czasu dostaniecie przypalony obiad, przeglądniecie się w brudnym lusterku i zobaczycie lekko zgięty kołnierzyk na koszuli, nie warczcie i wiedźcie, że lepsza kobieta niedoskonała w pełni szczęśliwa, niż ta wnikliwie perfekcyjna czująca się niespełnioną. Gorąco polecam!
"Ustawianie sobie poprzeczki coraz wyżej i wyżej staje się tak naprawdę zasadzką, w którą sami wpadamy. Chcemy być niezastąpione i dlatego najchętniej wszystko robiłybyśmy same. Tymczasem człowiek nie jest robotem. Ma swoje granice wytrzymałości, odporność psychiczną, wreszcie próg zwyczajnego zmęczenia. Pora uświadomić sobie, że bycie niedoskonałym nie jest wadą. Jest naszą naturą."
Stokrotnie dziękuję autorce za to, jak w przyszłości nie dać ugotować z siebie rosołu z kury, ale także za spojrzenie na świat zupełnie z innej perspektywy.
http://books-culture.blogspot.com/2015/07/przedpremierowo-roso-z-kury-domowej.html
Gotować jak jurorzy z MasterChef…
Sprzątać i być Małgorzatą Rozenek - Perfekcyjną Panią Domu, której biała rękawiczka nie zbiera żadnej warstwy kurzu w swoim własnym, programowym domu.
Perfekcyjność. Cecha do której dąży większość z nas. Chcemy być idealne w każdym detalu. Chwila… Czy tak naprawdę to my – kobiety tego pragniemy, czy nasi eks, obecni lub przyszli mężowie...
2015-06-13
CZASAMI O NASZYM ŻYCIU DECYDUJĄ UŁAMKI SEKUNDY.
Relacja na pograniczu światła i mroku.
"Na początku musi być chaos. Chaos, który zmusza cię do zrzucenia maski, przełamania barier, zburzenia murów, które wybudowałeś wokół siebie, by chronić się przed tym, co może zadać ból. (...)
Jest w tobie ten czuły punkt, to specjalne miejsce, które nadal jest zdolne kochać, a ty boisz się obnażać ten ów czuły punkt, bo jest tak delikatny i wrażliwy, że aby go chronić, budujesz wysokie ściany i skrywasz się w pancerzu, robisz wszystko, by zapomnieć o jego istnieniu."
Czy można pragnąć tego, co jednocześnie budzi lęk? A może tak długo żyła w strachu, że stał się jej naturalnym środowiskiem emocjonalnym, tłem, na którym wypisana była cała reszta jej świata?
Była ciepła majowa noc. Weronika - polska studentka na wymianie międzynarodowej w Holandii - wraca z koncertu do mieszkania. Odprowadza ją chłopak, jednak w połowie drogi powrotnej dziewczyna rezygnuje z jego obecności, bo potrzebuje chwili samotności. Jej pobyt za granicą dobiega końca, a Weronika nie chce wracać. Tutaj zaznała innego życia, spotkała chłopaka, na którego widok serce szybciej bije..
Idąc nie zauważa samochodu kryjącego się w cieniu, do momentu, w którym czyjeś duże ramiona wciągają ją do niego.. Mimo walki, dziewczyna jest na przegranej pozycji. Pobita, zgwałcona, tylko w podkoszulku budzi się w ciemnym pokoju na materacu.
Dwa razy dziennie może wyjść do toalety.. Tak mijają dni.. Weronika nie wie gdzie jest, czego od niej chcą i co ją czeka...
I jest jeszcze Luke, mężczyzna, który ją przetrzymuje. Ale czy w ogólnym rozrachunku jest on potworem czy wybawcą?
Luke Stanford nigdy nikogo nie zabił. (...) Nie bał się krwi ani bólu i nie czuł litości wobec słabszych - raczej irytację zmieszaną ze współczuciem. Uległość i słabość traktował jak wadę charakteru, w głębi duszy miał poczucie, że ludzie słabi i ulegli sami byli winni swoim problemom.
* * * *
Książka bardzo przypadła mi do gustu. Już od pierwszych stron historia nas wciąga, gdyż zostajemy wrzuceni razem z główną bohaterką do ciemnego pokoju i nie wiemy co się dzieje, dlaczego..
Dzięki dobrze zbudowanej akcji, która w pewnym momencie na chwilę zwalnia, by później przyśpieszyć, książkę czyta się stosunkowo szybko.
Miłym zaskoczeniem była kreacja postaci Weroniki, która okazuje się być Polką. Sama autorka także ma korzenie polskie, co początkowo może być mylące, patrząc na brzmienie nazwiska.
Niektórym może się nie podobać fakt, że pierwotny gatunek książki, czyli thriller w połowie książki zmienia się w romans. No bo w końcu to miał być thriller..
Ale mi ta transformacja w ogóle nie przeszkadzała, wręcz przeciwnie. Dziwna więź zaczynająca łączyć bohaterów staje się tak silna, że następne ich kroki jak i sam finał historii wywołał u mnie łzy. I niech nawet nie wciskają nam kitu, że to uczucie to syndrom sztokholmski! Moim zdaniem to było coś więcej niż relacja ofiara - porywacz. To coś niejednoznacznego, co ciężko wytłumaczyć i każdy może to odbierać inaczej. W końcu nie wszystko w życiu jest logiczne, zwłaszcza jeżeli chodzi o uczucia :)
Szczerze Wam powiem, że nie mam się czego uczepić.. Gdy już się wciągnęłam w tą historię tak na dobre, to chciałam happy end'u. Ale jako, że wszystkiego mieć nie można, to i koniec taki nie był. Po opadnięciu emocji i rozważeniu wszystkiego na spokojnie stwierdzam, że finał książki utrzymany jest w dobrym stylu i pewnie gdyby był inny, to książka straciła by na zachwycie czytelnika.
Polecam Wam Serdecznie "Czuły punkt".
Sama na pewno będę do niej wracać.
BOOKS&CULTURE
http://books-culture.blogspot.com/2015/06/czuy-punkt-dominika-van-eijkelenborg.html
CZASAMI O NASZYM ŻYCIU DECYDUJĄ UŁAMKI SEKUNDY.
Relacja na pograniczu światła i mroku.
"Na początku musi być chaos. Chaos, który zmusza cię do zrzucenia maski, przełamania barier, zburzenia murów, które wybudowałeś wokół siebie, by chronić się przed tym, co może zadać ból. (...)
Jest w tobie ten czuły punkt, to specjalne miejsce, które nadal jest zdolne kochać, a ty...
2015-06-05
Prawdziwa miłość zaczyna się od zwykłego ”Dzień dobry” i nie kończy nigdy. W niej nie ma miejsca na wypowiedzenie słów pożegnalnych. Ona wykracza ponad nie, ponad kres życia i śmierci. Mamy ją w sercach od zawsze i na zawsze, dlatego potrafimy kochać. Uczucie, o którym marzy każdy z nas, przychodzi szybko i niespodziewanie. W końcu prawdziwej miłości nie da się przewidzieć.
❤ Dwoje obcych ludzi ale jednak sobie bliskich…
❤ Każdy z nich ma swoje tajemnice…
❤ Połączy ich uczucie, które sprawi, że przeszłość będzie musiała zostać ukazana teraźniejszości…
"Niektórym ludziom jest pisane się spotkać. Niezależnie od tego, gdzie się znajdują czy dokąd się wybierają. Któregoś dnia i tak na siebie wpadną."
Emilia Ligocka jest w trakcie przygotowywań do tego pięknego dnia, który zdarza się tylko raz w życiu. Marzy o nim każda kobieta – o ślubnym kobiercu. Przygotowania idą pełną parą, lecz przyszła Panna młoda zaczyna coraz bardziej się zastanawiać, czy Anatol jest tym jedynym, któremu będzie mogła wypowiedzieć słowa: "Ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci". Uświadamia sobie, że przy boku narzeczonego, który widzi ją tylko jako gospodynię domową i nie akceptuje jej sukcesów zawodowych, nie czuje się ona kobietą szczęśliwą, bezpieczną i spełnioną. Jej przyjaciółka - Agnieszka - nigdy nie akceptowała Anatola, a Emi po ślubie z tym człowiekiem według niej, stałaby się dla niego matką a nie żoną. Nie zamierza rezygnować z kariery i wylatuje samolotem w podróż służbową. Tam krzyżują się ich drogi. Poznaje JEGO. Mężczyznę, który przyprawia ją o dreszcze na ciele, szybsze bicie serca i rumieńce na twarzy. I te jego niebieskie oczy... Przedstawia się jako Kristopher, lecz jego prawdziwe imię brzmi inaczej - Matt... Między nimi coś zaczyna iskrzyć, lecz oboje nie zdają sobie sprawy, że każde z nich posiada tajemnicę.
Czy związek Emi z Anatolem będzie spisany na straty?
Dlaczego mężczyzna ją okłamał?
Jaką tajemnicę skrywa?
I w końcu.. Co przyniesie los tym dwojga ludziom ?
"Jego wzrok przepełniony był uczuciem i wskazywał, że tak kocha się tylko raz w życiu. "
"Stalowe serce" to debiut literacki, polskiej autorki Laven Rose. Szata graficzna w ciepłych barwach, z kobietą i mężczyzną tworzących serce, przykuwa uwagę a co najważniejsze, w pełni odzwierciedla klimat tej powieści. Autorka ma ogromny potencjał. Niczym królowa słowa, włada nim z lekkością i precyzyjnością. Każdy wyraz otula dawką emocji, które wszystkie razem tworzą emocjonalną karuzelę uczuć. Tu nie ma miejsca na nudę, tu wydarzenie poprzedza kolejne wydarzenie. Tu toczy się jedno z największych cudów jakie otrzymaliśmy - życie, proste i jednocześnie tak zawiłe.
Bohaterowie nie są płytcy i monotonni. Są prawdziwi, realistyczni - nie da się ich nie lubić. Los zsyła ich na swojej drodze w tym samym momencie.
Matt - mężczyzna idealnie nieidealny...
"Był dla mnie książką bez zakończenia: właśnie to zdanie najtrafniej odzwierciedla jego osobowość."
& Emi - to osoby "po przejściach". Spotkało ich nie jedno zło i nie jedna wyrządzona krzywda, która utkwiła w pamięci. Obydwoje uleczają siebie na wzajem. On jest dla niej tajemnicą, ona dla niego sensem życia. Ich siła uczucia rośnie i ociepla się z każdym kolejnym rozdziałem.
"Stalowe serce" to nie tylko oni ,ale także James, wuj Matta, to charakter, którego omijałabym szerokim łukiem. Człowiek zrażony do Emi już na wstępie, który w pewnym momencie "zakłada maskę", dając złudny obraz jego akceptacji w stosunku do nich. Czy można mu ufać?
Agnieszka, przyjaciółka Emi, utraciła to, co ważne w życiu - sympatię. Jednak jej serce nie zamknęło swoich bram dla niego. Kim jest i co się wydarzyło? Czy znów staną przed sobą twarzą w twarz po latach samotności?
The Steel Heart ❤ "Stalowe serce" jest także potwierdzeniem tego, że wszystko co zdarza się w życiu jest chwilą, sekundą, godziną. Doceniajmy każdy ludzki gest, słowo. Bowiem to co dobre, szybko się kończy.
Znam tylko jeden minus tej książki, którego owym "minusem" nie można w pełni nazwać, a mianowicie: zakończenie. Mam ochotę krzyczeć w niebo głosy: "Dlaczego?!". Zaczytuję się w książce, wierzę, że będzie po mojej myśli (jestem tego pewna!) a tutaj jak z procy strzelił: "Złe przypuszczenia, mała!". Kilkanaście ostatnich stron wprawiło mnie w osłupienie, poruszając przy tym najczulsze punkty mojej duszy. Uaktywniła się lawina łez. Odtwarzałam playliste, która znajduje się na końcu książki. Do tej pory w to nie wierzę, co uczyniła autorka lecz jednocześnie dała mi wiarę słowami: "Nadzieja zawsze umiera ostatnia". Wobec tego wierzę, że dalszy ciąg historii będzie happy endem.
"Zabierał każdy mój oddech, wymazywał dotychczasowe wspomnienia oraz nadawał nowy sens teraźniejszości."
"Stalowe serce" to książka o miłości, która nie zdarza się każdemu, a o której większość z nas marzy. O prawdziwym uczuciu, którego każdego dnia uczymy się na nowo, które przyjmuje kompromisy, spełnia marzenia drugiej połówki, pokonuje bariery własnego strachu, przekracza własne, wyznaczone przez nas samych, granice. Miłość, która akceptuje Ciebie nawet z najmniejszą wadą. Niejedna kłótnia skłania do odejścia ale tylko prawdziwe uczucie potrafi wracać do siebie setki razy.
"Był jak antidotum. (...) był moim lekarstwem. Był chemią zabijającą w mym sercu raka."
To pozycja dla każdego, kto nie boi się kochać, lecz pragnie. Kto posiada swojego anioła ale w dalszym ciągu każdego dnia uczy się i poznaje na nowo, czym jest prawdziwa miłość. Dla kobiet, które nadal czekają na swojego księcia na białym rumaku a ten ciągle się spóźnia... Gdzieś na tej planecie istnieje osoba, która jest nam zapisana w gwiazdach. "Stalowe serce" jest jak promień słońca po deszczu, dla każdego bez dwóch zdań. Polecam!
"Żebrakiem jest tak naprawdę ten człowiek, który posiada całe bogactwo świata ale nie zaznał odwzajemnionego uczucia miłości."
Recenzja również na:
http://books-culture.blogspot.com/2015/06/chwila-daje-i-chwila-odbiera-czyli.html
Prawdziwa miłość zaczyna się od zwykłego ”Dzień dobry” i nie kończy nigdy. W niej nie ma miejsca na wypowiedzenie słów pożegnalnych. Ona wykracza ponad nie, ponad kres życia i śmierci. Mamy ją w sercach od zawsze i na zawsze, dlatego potrafimy kochać. Uczucie, o którym marzy każdy z nas, przychodzi szybko i niespodziewanie. W końcu prawdziwej miłości nie da się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-05-02
Magazyn dla uczących się języka angielskiego
– czyli jak łączyć przyjemne z pożytecznym.
Osobiście English matters definiuję jako – jak uczyć się języka wcale się nie ucząc. Może brzmi dziwnie, ale taka prawda. Ja po prostu czytam artykuły, a słówka wpadają do głowy. Potem odsłuchuję nagranie, w którym lektor czyta ten sam artykuł i okazuje się, że dużo wcześniejszych nowych słówek bez problemu mogę sobie na bieżąco przetłumaczyć w głowie, nie przerywając odsłuchu, a te które wciąż sprawiają mi trudność zapisuję drukowanymi literami na kartce, którą wieszam w widocznym miejscu. Nie raz korzystając z komputera, słuchając muzyki etc. spojrzę na tą kartkę i wzrokowo przyswajam. ;) Polecam tą metodę.
To moje drugie zetknięcie się z tym magazynem. Na ten numer nie mogłam się już doczekać, w szczególności po zapoznaniu się z wcześniejszym numerem jubileuszowym.
Zatem co tym razem oferuje English matters?
W This&That znajdziemy rozstrzygnięcie konkursu z poprzedniego numeru. Zwycięski artykuł skupia się na Vladimirze Nabokovie i jego słynnej „Lolicie”. Ostatnio ciągle gdzieś przewija mi się ta postać, dlatego z ciekawością przeczytałam.
Następnie, to co mnie zainteresowało to Branford Boose Award, o której do tej pory nie słyszałam. Wspiera ona m.in. dobrze zapowiadających się, młodych pisarzy. Redakcja English Matters przedstawia nam zwycięzców wraz z tytułami ich dzieł począwszy od 2000 roku. Myślę, że wybiorę którąś z proponowanych książek i zgłębię ją.
Dział People and Lifestyle w całości mnie pochłonął. Poznajemy sylwetkę aktora znanego m.in. z „The Man of Steel” – czyli nasz Superman w postaci Henry’ego Cavilla. Oprócz tego zaprezentowany został artykuł o krwi, a także o dzieleniu się nią. Sama zdecydowałam się zostać dawcą, do czego zachęcam także innych. J
W Culture coś dla fanów fantastyki, wampirów w japońskim folklorze, anime i mangi. A także artykuł „Rosy Bloodshed – the Wars of the Roses”.
Coś dla miłośników Londynu (jak zapowiada już sama okładka) przedstawia Travel. Krótki przewodnik po stolicy, zabytkach, muzeach.. Na uwagę zasłużyły także polskie drogi i to nie żart! J Autostrada 66 zaprasza.
Ponadto w tym numerze także aktualny temat – rozmowa o pracę, selfie, które wcale nie jest tak najnowszym ‘wynalazkiem’.
Polecam!
http://books-culture.blogspot.com/2015/04/english-matters.html
Magazyn dla uczących się języka angielskiego
– czyli jak łączyć przyjemne z pożytecznym.
Osobiście English matters definiuję jako – jak uczyć się języka wcale się nie ucząc. Może brzmi dziwnie, ale taka prawda. Ja po prostu czytam artykuły, a słówka wpadają do głowy. Potem odsłuchuję nagranie, w którym lektor czyta ten sam artykuł i okazuje się, że dużo wcześniejszych...
2015-04-25
”Szepty o wschodzie księżyca” to już czwarta i zarazem przedostatnia część serii Wodospady Cienia. Każdy tom urzeka czytelnika inną, wyjątkową szatą graficzną. Wszystkie razem na półce w swojej biblioteczce m.in. dzięki świetnie dobranej kolorystyce stanowią nieźle dobrany tercet. To do czego mam sentyment to styl czcionki zastosowany do samego tytułu, a także do wyróżnienia poszczególnych rozdziałów. Niby takie małe coś ale cieszy oko i idealnie odzwierciedla klimaty tej powieści.
Główną bohaterką jest Kylie Galen. Dziewczyna, która przez pierwsze trzy tomy próbowała odkryć jakim nadnaturalnym stworzeniem jest. To właśnie pod koniec poprzedniej części autorka odsłoniła przed nami tę kartę, jednocześnie dając do zrozumienia, że to nie koniec zawiłych tajemnic. Kylie jest kameleonem. Oznacza to, że łączy cechy wszystkich pozostałych gatunków. Może być elfem, wróżką, wilkołakiem, wampirem. Do wyboru do koloru! Powinna czuć się wyjątkowa ale ma wrażenie, że jest dziwadłem. Jej wzór mózgu co jakiś czas ulega zmianie a moce potrafią robić wybryki z jej ciałem. To, że zna swoją nową tożsamość to dopiero początek sukcesu. Teraz musi dowiedzieć się więcej na temat swojej rasy, ale także nauczyć się panować nad swoimi zdolnościami. Serce Kylie przynależy do Lucasa - wilkołaka, którego wataha i rodzina być może nigdy nie będzie w stanie zaakceptować jej takiej jaką jest… chyba, że byłaby wilkołakiem. Czy to co czują do siebie nazywa się prawdziwą miłością, która przetrwa każdą burzę ? Akceptację zawsze znajdzie u Dereka – elfa, który rozumie ją bez dwóch zdań i czuje do niej coś więcej niż powinien… W końcu to tylko przyjaciel.. Czy aby na pewno?
Duchy… duchy… Tym razem ma ona do czynienia z duchem kobiety, która jest jej bliska. Któż to taki? Holiday… Tyle, że ona nie jest martwa. Czy to oznacza, że komendantce obozu grozi śmierć? Czy Kylie uda się ocalić chociaż ją? Wszystkich wcześniejszych, których kochała nie zdołała uratować…
”Czy na tym polega dorosłość? Budzisz się każdego dnia i wiesz, że przyniesie on zarówno dobre, jak i złe rzeczy? Robisz to, co musisz, nawet jeśli nie masz na to ochoty? ”
Choć ”Szepty o wschodzie księżyca” są lekką powieścią, którą można czytać jako przerywnik od tych typowo cięższych to nie warto snuć domysłów, że nie wnosi ona nic głębszego. Autorka C.C. Hunter zyskuje sympatię czytelnika już na wstępie, zaczynając swoje podziękowania słowami: ” Tak często w życiu spędzamy zbyt wiele czasu na mówieniu ludziom, że robią coś źle”. Oczywiście to tylko namiastka tego, co będzie dalej. Odrzucenie, brak akceptacji, rozterki miłosne, pełne humoru kłótnie przyjaciółek… - znajdziecie w „Szeptach o wschodzie księżyca”!
W serii Wodospady Cienia udało się stworzyć zupełnie nowy gatunek istot paranormalnych, gdyż kameleony nigdy wcześniej nie miały nigdzie miejsca. Nikt nie połączył wszystkich gatunków w jeden dodatkowo z darem uzdrawiania, widzenia duchów i co najważniejsze - znikania. Autorka C.C. Hunter tego dokonała, a jej książka potrafi zaskoczyć. Wraz z każdym tomem akcja nabiera tempa po czym delikatnie zwalnia po to by znów przyśpieszyć. Kiedy odkrywa się przed nami jedna karta z nową garścią informacji okazuje się, że istnieją kolejne, póki co zakryte. W ten sposób podsyca się uwagę czytelnika po to, aby jeszcze bardziej go zaciekawić. Choć głównym tematem jest Kylie, która poszukuje tego kim jest, znajdują się tutaj też inne, równie ciekawe wątki. Tym razem mamy możliwość wędrówki po życiu Holiday i jej relacji z Brunettem. Za każdym razem gdy sięgam po kolejną część zastanawiam się jak to się dzieje, że dostaję dawkę naprawdę dobrego humoru. Wszystko za sprawą dobrze skonstruowanych dialogów pomiędzy wróżką a wampirzycą. Są prze genialne!
Nie brak tutaj wątku romantycznego pomiędzy Kylie, Lucasem i Derekiem. Obaj mężczyźni nie za bardzo się lubią. Od początku zawsze bliższy był mi Lucas, ale w tej części jego zachowanie pozostawia wiele do życzenia. Nie przyjmuje on pozytywnie tego, że Kylie potrafi rozmawiać z duchami. Sam fakt, że postanowił walczyć o pozycje w radzie wilkołaków jeszcze pogarsza sytuację, gdyż ich relacje nieco się ochładzają. Nie zawsze może on stanąć po stronie swojej dziewczyny, co tylko ją rani. Wszystko ma się skończyć, gdy zasiądzie w radzie i zmieni pewne rzeczy, ale czy to wystarczy, by Kylie zaczęła być akceptowana jako kameleon?
W życiu często uciekamy przed czymś, a przecież rozsądniej jest zmierzyć się z losem. Nie zawsze jesteśmy na to gotowi. Kylie musi wybierać: Czy chce pozostać w Wodospadach Cienia czując się odrzutkiem, odłamkiem czy dołączyć do swoich – poznać swoje zdolności, nauczyć się je kontrolować i dowiedzieć się więcej o kameleonach? Ale uwaga….
”Samotne kameleony nie mają szans na przetrwanie”
Jedno wydarzenie zaważy i utwierdzi Kylie w pewnej decyzji.
”Nic nie jest tylko złe albo dobre. Wszystko się zmienia tak szybko, że trudno za tym nadążyć. Nie wszystkim, których uważa się za przyjaciół, można ufać. Jedno jest pewne, wszystko się kiedyś kończy…. Nawet pobyt Kylie w Wodospadach Cienia.”
”Szepty o wschodzie księżyca” to moja ulubiona seria, którą jak najbardziej polecam wszystkim lubiącym książki z gatunku paranormal romance. Osoby, które miały już kontakt z wcześniejszymi tomami nie będą czuły się rozczarowane. Jeśli jeszcze masz dylemat czy warto sięgnąć, nie zwlekaj i zacznij nadrabiać zaległości! Bowiem ostatnia część zapowiada się rozwianiem wszystkich tajemnic!
Recenzja na blogu:
http://books-culture.blogspot.com/2015/04/szepty-o-wschodzie-ksiezyca-cc-hunter.html
”Szepty o wschodzie księżyca” to już czwarta i zarazem przedostatnia część serii Wodospady Cienia. Każdy tom urzeka czytelnika inną, wyjątkową szatą graficzną. Wszystkie razem na półce w swojej biblioteczce m.in. dzięki świetnie dobranej kolorystyce stanowią nieźle dobrany tercet. To do czego mam sentyment to styl czcionki zastosowany do samego tytułu, a także do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-02-22
Wiecie co zawsze irytowało mnie w szkole? To, że uczyliśmy się na pamięć nawału słówek, bez powiązania z czymś konkretnym. I trzeba było powtarzać sobie po 20 razy to samo słówko. Było to na prawdę odpychające od przyswajania wiedzy...
Gdy zobaczyłam English matters byłam na prawdę pod wrażeniem.
Teraz słowo "nauka" nabrało zupełnie nowego znaczenia. Nie uczymy się słówek "na sucho", za darmo możemy pobrać mp3 i odsłuchać nagrania. Nic prostszego!
Długo zastanawiałam się nad tym, co mi się tutaj nie podoba i doszłam do wniosku, że nie ma takiej rzeczy. Ten magazyn jest dla nas, cały zespół redakcyjny zadbał o to, by nie zabrakło interesujących artykułów, ciekawostek, konkursów. Do tego piękna szata graficzna.
Skoro nie ma żadnych minusów, przedstawię plusy. Magazyn ukazuje się raz na dwa miesiące, co znaczy, że mamy sporo czasu, by wszystko na spokojnie sobie przyswoić, pobrać mp3, posłuchać.
Colorful Media zapewniło nam także różnorodność językową. Poza językiem angielskim mamy do wyboru także angielski biznesowy, niemiecki, hiszpański, francuski, włoski, rosyjski oraz magazyn poświęcony branży nowych technologii oraz innowacyjnym przedsięwzięciom biznesowym. Do wyboru do KOLORU.
Cała recenzja do przeczytania na: http://justbooks17.blogspot.com/2015/02/english-matters.html?showComment=1424634906449#c5368822987452770733
Wiecie co zawsze irytowało mnie w szkole? To, że uczyliśmy się na pamięć nawału słówek, bez powiązania z czymś konkretnym. I trzeba było powtarzać sobie po 20 razy to samo słówko. Było to na prawdę odpychające od przyswajania wiedzy...
Gdy zobaczyłam English matters byłam na prawdę pod wrażeniem.
Teraz słowo "nauka" nabrało zupełnie nowego znaczenia. Nie uczymy się słówek...
2015-02-20
Indywidualność każdej książki jest niezwykła. Dzięki temu temat miłości nigdy nie zostanie wyczerpany. Mogłabym powiedzieć, że "Zaryzykuj..." jest podobne do "Do utraty tchu", ale tylko powierzchownymi elementami, bo serce każdego bohatera jest inne. Podobnie jest z ludźmi. Każdy jest człowiekiem, ale nikt nie jest taki sam.
Zaryzykować zawsze warto, bo niezależnie od wyniku zyskamy nowe doświadczenia. Porażka nie jest przegraną! Ogromnie polecam! ;)
Recenzja na blogu Just Books:
http://justbooks17.blogspot.com/2015/02/zaryzykuj-miosc-jay-crownover.html
Indywidualność każdej książki jest niezwykła. Dzięki temu temat miłości nigdy nie zostanie wyczerpany. Mogłabym powiedzieć, że "Zaryzykuj..." jest podobne do "Do utraty tchu", ale tylko powierzchownymi elementami, bo serce każdego bohatera jest inne. Podobnie jest z ludźmi. Każdy jest człowiekiem, ale nikt nie jest taki sam.
Zaryzykować zawsze warto, bo niezależnie od...
Julia to 35 letnia kobieta, która postanawia w końcu przestać przymykać oczy na kolejne wymówki, tłumaczenia bez głębszego sensu swojego męża, który od dłuższego czasu ją zdradza. Rozwód. To chyba dobra opcja, prawda? Przeprowadza się do małego mieszkania wraz z kotem - Piernikiem. Otoczona wspaniałymi ludźmi - przyjaciółmi, starszym sąsiadem - rozpoczyna nowy etap w swoim życiu, który przyniesie jej wiele zmian, nie tylko zewnętrznych ale i wewnętrznych. Czy Julia zazna szczęścia, gdy ktoś nieznajomy wkroczy niespodziewanie na jej ścieżkę życia?
"Pamiętaj, że prawdziwy facet to taki, który zmazuje Ci szminkę na ustach, a nie tusz na rzęsach..."
Ścieżki życia to debiut Pani Edyty Kowalskiej. I choć zamknięty został w ponad stu stronach to zdecydowanie nie ma do czego się przyczepić. Autorka zawarła tu wszystko.
Wyraziści bohaterowie swoją pozytywną energią zarażają czytelnika od pierwszych stron. Główna bohaterka - Julia - to sympatyczna bibliotekarka, która na każdym kroku wykazuje ogromną miłość do literatury. Uwielbia zwierzęta, a pomoc innym ludziom niesie w każdej potrzebie i bez wygórowanych oczekiwań do uzyskania czegoś w zamian. Jej przyjaciółka - Ola - z mężem i dziećmi to również ludzie o dobrym sercu. Wspierają ją w trudniejszych, jak i przyjemniejszych dla niej chwilach. A kiedy na jej ścieżce pojawia się przystojny dziennikarz nie ukrywają radości, trzymają kciuki i służą dobrą radą.
" (...)jeśli się kogoś kocha, można na różne sposoby tłumaczyć sobie jego zachowanie, można usprawiedliwiać i wybaczać. Aż miarka się przebrała. Zawsze przychodzi w końcu taki moment, że coś pęka, pojawia się złość, żal i poczucie krzywdy."
To powieść lekka, pisana w formie pamiętnika, którą czyta się zaledwie w kilka godzin, a na końcu czuje się lekki żal, że to już koniec. Barwne dialogi oplecione humorem dodają tej książce uroku, wywołując setki uśmiechów na twarzy. Jednak znajdziemy tu także paletę innych emocji i myśli, które rodzą się w trakcie i po zakończeniu czytania. Edyta Kowalska swoim słowem uświadamia czytelnika w jakim miejscu znajdujemy się w swoim życiu, dodaje wiary i nadziei w lepsze jutro. Wyraźnie daje do zrozumienia, że jeśli chcemy aby coś w naszym życiu nabrało cieplejszych barw i miało lepszy wydźwięk to niezależnie na jakiej ścieżce znajdujemy się, czasami paląc za sobą mosty trzeba jednocześnie cofnąć się do jakiegoś istotnego momentu,punktu, który doprowadził nas do tego miejsca, w którym aktualnie utknęliśmy.
"Drogi życia są zawiłe i pełne krętych ścieżek…(…)łatwo można zabłądzić, skręcając w niewłaściwą. W gąszczu nie widać, dokąd ona prowadzi. Na szczęście w każdej chwili jest szansa, by zawrócić, ale nie zawsze trafisz na tę łatwiejszą i przyjemniejszą.(…)masz szansę dojść do końca ścieżki, na której stoi szczęście. Musisz tylko założyć odpowiednie buty, by łatwiej przejść po kamieniach i wystających korzeniach."
Ścieżki życia to przyjemna lektura na każdą chwilę, moment, sekundę naszego życia. Wzrusza, bawi, niesie mądrość. Dla jednych będzie ona po prostu przyjemną lekturą, przerywnikiem, a dla innych może okazać się małym ocaleniem na zagubionym życiowym zakręcie.
http://books-culture.blogspot.com/2017/03/sciezki-zycia-edyta-kowalska.html
Julia to 35 letnia kobieta, która postanawia w końcu przestać przymykać oczy na kolejne wymówki, tłumaczenia bez głębszego sensu swojego męża, który od dłuższego czasu ją zdradza. Rozwód. To chyba dobra opcja, prawda? Przeprowadza się do małego mieszkania wraz z kotem - Piernikiem. Otoczona wspaniałymi ludźmi - przyjaciółmi, starszym sąsiadem - rozpoczyna nowy etap w swoim...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to