Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Z odkrywczych myśli tej książki:
1. W życiu zawsze będą problemy (jeśli usunie się obecne, pojawią się nowe). Kluczem jest posiadanie dobrych problemów - takich które jak się rozwiąże to życie staje się lepsze.
2. Roszczeniowość może się objawiać w skrajnościach, a nie tylko w postawie "Mi się należy", np. Nie biorę w ogóle za nic odpowiedzialności jest postawą roszczeniową - ale i "biorę odpowiedzialność za wszystko" może taką być.

Poza tym książkę fajnie się czyta, rady są raczej sensowne a przykłady i historie, które przytacza Mansom są ciekawe i dobrze ilustrują co autor chce przekazać.

Czasem brakuje głębi, tj. autor zadaje celne, trudne pytanie, ale odpowiedź którą daje jest mało przekonująca. Jest to spójne z tonem książki, ale miejscami oczekiwałem więcej niż wzruszenia ramionami i powiedzenia "No tak już jest, stary".

Z odkrywczych myśli tej książki:
1. W życiu zawsze będą problemy (jeśli usunie się obecne, pojawią się nowe). Kluczem jest posiadanie dobrych problemów - takich które jak się rozwiąże to życie staje się lepsze.
2. Roszczeniowość może się objawiać w skrajnościach, a nie tylko w postawie "Mi się należy", np. Nie biorę w ogóle za nic odpowiedzialności jest postawą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Słyszałem, że malujesz domy" to wywiad rzeka z Frankiem "Sheeranem" Irlandczykiem - płatnym zabójcą na usługach Mafii w Stanach. Frank pracował dla amerykańskiej mafii XX w. W USA, ale w książka obejmuje całego jego życie. Dowiedziałem się więc jak przeszedł szlak bojowy w Europie w czasie drugiej wojny światowej, jak wyglądało życie w USA w trakcie i zaraz po Wielkiej Depresji oraz jak wyglądał upadek mafii w Stanach Zjednoczonych.

Nie znałem dokładnie historii USA z tego okresu, osoby kluczowe dla życia Franka jak i historii USA (np. Jimmy Hoffa , czy Robert Kennedy) były dla mnie zupełnie anonimowe. Dlatego były dla mnie bardzo pomocne pasaże w których autor zatrzymuje wywiad i dopowiada kontekst historyczny. Co więcej, osoby zainteresowane współczesną polityką również znajdą wartość w przeczytaniu tej książki, gdyż wydarzenia w niej opisane miały duży wpływ na obecną scenę polityczną USA (np. w książce opisane jest spotkanie Franka i Joe Bidena).

Zdecydowanie polecam "Słyszałem, że malujesz domy", jest to biografia jedyna w swoim rodzaju, która pokazuje od podszewki jak mafia operowała w USA, jak miała wpływ na kluczowe wydarzenia w kraju ale i jak wyglądało normalne życie w Stanach w XX wieku.

"Słyszałem, że malujesz domy" to wywiad rzeka z Frankiem "Sheeranem" Irlandczykiem - płatnym zabójcą na usługach Mafii w Stanach. Frank pracował dla amerykańskiej mafii XX w. W USA, ale w książka obejmuje całego jego życie. Dowiedziałem się więc jak przeszedł szlak bojowy w Europie w czasie drugiej wojny światowej, jak wyglądało życie w USA w trakcie i zaraz po Wielkiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zmiana czasów (a właściwie technologicznej i społecznej otoczki fabuły) wyszła Sandersonowi świetnie. W dodatku relacja Wax'a i Waya i ich dialogi są rewelacyjne.

Zmiana czasów (a właściwie technologicznej i społecznej otoczki fabuły) wyszła Sandersonowi świetnie. W dodatku relacja Wax'a i Waya i ich dialogi są rewelacyjne.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Sama fabuła podobała mi się mniej niż pozostałe książki z serii. Natomiast zakończenie sprawiło, że musiałem zbierać szczękę z podłogi. Zupełnie się go nie spodziewałem.

Sama fabuła podobała mi się mniej niż pozostałe książki z serii. Natomiast zakończenie sprawiło, że musiałem zbierać szczękę z podłogi. Zupełnie się go nie spodziewałem.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Podobała mi się, pojawia się w niej sporo informacji o szerszych wydarzeniach w cosmere niż tylko dotyczących Scadriala (planety na której dzieją się wydarzenia z serii Zmgłyzrodzony)

Podobała mi się, pojawia się w niej sporo informacji o szerszych wydarzeniach w cosmere niż tylko dotyczących Scadriala (planety na której dzieją się wydarzenia z serii Zmgłyzrodzony)

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Sanderson, jak ty mie zaimponowałeś w tej chwili" - mógłbym powiedzieć parafrazując Siarę. Ostatnia część trylogii Zmgłyzrodzonego to książka dobra i zajmująca, ale jest jedna rzecz, która sprawia, że dla mnie jest to książka wybitna.

I nie są to bohaterowie (choć świetni), ani fabułą (choć wciągająca), ani nie system magii (choć jak zawsze zadziwiająco spójny i oryginalny). Tym razem jest to wątek filozoficzny, który z wielu stron analizuje władzę i siłę oddziaływania na swoje otoczenie. I pojawia się on z niespodziewanej strony. Rashek - postrzegany jako główny czarny charakter poprzednich dwóch części trylogii nagle staje się obrońcą świata i bohaterem. Co ciekawsze okazuje się, że zmiany i katastrofy wynikały o dziwo z jego prób poprawienia świata.
Dysponował jednak tak wielką siłą, że naprawiając niszczył, a każde następne jego działanie miało łagodzić skutki poprzednich.
"Lekarstwo jest (może być) gorsze od choroby" nie jest to myśl nowa, ale została świetnie użyta by stworzyć piękne, a jednocześnie niespodziewane rozwiązanie trylogii Zmgłyzrodzonego.

"Sanderson, jak ty mie zaimponowałeś w tej chwili" - mógłbym powiedzieć parafrazując Siarę. Ostatnia część trylogii Zmgłyzrodzonego to książka dobra i zajmująca, ale jest jedna rzecz, która sprawia, że dla mnie jest to książka wybitna.

I nie są to bohaterowie (choć świetni), ani fabułą (choć wciągająca), ani nie system magii (choć jak zawsze zadziwiająco spójny i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytając kolejne pozycje Sandersona za każdym razem odkrywam coś nowego o jego stylu pisarskim.
Tym razem zwróciłem uwagę na aspekt, który moim zdaniem sprawia, że jego historie są tak zajmujące i wprost nie mogę się od nich oderwać - jest to dobre dobranie wyzwań do bohaterów.

Pozornie wydawałoby się, że jest wręcz odwrotnie. Wszak w Zmgłyzrodzonym Vin, Kelsir i reszta musieli walczyć z Ostatnim Imperatorem, bogiem między ludźmi. W "Studni Wstąpienia" próbują jednoczyć imperium podzielone między siebie przez watażków, którzy dysponują znacznie większymi siłami. Nie mówiąc już o spiskach, intrygach i szpiegach we własnych szeregach. Oprócz tego dochodzi cały problm zarządzania tym skrawkiem ziemii, który kontrolują. No i oczywiście jest też magiczny mgielny duch, który sam w sobie stanowi wielkie zagrożenie. Wydaje się być to wyzwaniem ponad siły bohaterów. Przeciwności są nam (i bohaterom!) jednak odpowiednio dozowane, wraz z Vin, Elendem i resztą przechodzimy od jednego problemu do drugiego. Problemy, zdaje się naturalnie, wynikają z siebie, a każdy kolejny jest trochę większy od poprzedniego. Bohaterowie mają okazję by rosnąć z każdą napotkaną przeszkodą tak, by w odpowiednim momencie poradzić sobie z przeciwnościami.Dzięki temu nawet przy dłuższych opisach moja uwaga jest cały czas utrzymana, a przez większość książki mam ochotę wręcz przeskakiwać co któreś słowo, by jak najszybciej dowiedzieć się jak tym razem uda się bohaterom wybrnąć z opałów.

Tu chciałbym zaznaczyć jedną rzecz: "dobrze dopasowane" oznacza dla mnie nie w zasięgu postaci, a tuż poza tym zasięgiem. W ten sposób nie jest oczywiste czy i jak uporają się z wyzwaniem, muszą się bardzo natrudzić, trzymać się nadziei w beznadziejnych sytuacjach i mimo wszystko mieć trochę szczęścia. Powtarzającym się motywem jest też pomoc z niespodziewanego kierunku. Właśnie zaskakujące, a czasem wręcz sprzeczne z intuicją, rozwiązania problemów nadają wydarzeniom opisywanym przez Sandersona ten realny, życiowy charakter.

W samej "Studni" podobało mi się również zakończenie, jest zaskakujące, ale spójne z resztą wydarzeń i w zupełnie innym świetle stawia wydarzenia z "Zmgłyzrodzonego".

Czytając kolejne pozycje Sandersona za każdym razem odkrywam coś nowego o jego stylu pisarskim.
Tym razem zwróciłem uwagę na aspekt, który moim zdaniem sprawia, że jego historie są tak zajmujące i wprost nie mogę się od nich oderwać - jest to dobre dobranie wyzwań do bohaterów.

Pozornie wydawałoby się, że jest wręcz odwrotnie. Wszak w Zmgłyzrodzonym Vin, Kelsir i reszta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dysfunkcjonalny zespół pracowników jest gwarantem porażki firmy. Dlatego tak ważne jest aby manager potrafił zbudować i poukładać zespół. Zadanie to jest jednak bardzo trudne,
wymaga dużej wiedzy, wrażliwości, odpowiedniego podejścia a także doświadczenia. Można do tego dojść, ale wymaga to nauki. Nauka zaś może być kosztowna, jeśli uczymy się na własnych błędach. Lepiej więc uczyć się na cudzych. Zgodzą się ze mna na pewno autorzy poradników, którzy sprzedają doświadczenie nabyte na wielu kosztownych błędach. "5 dysfunkcji pracy zespołowej" jest skrótem drogi managera do umiejętnego (re)formowania zespołu.

Poradnik Lencioniego pokazuje sfabularyzowany proces przebudowy dysfunkcjonalnego zespołu w efektywny i dobrze zgrany.
Najpierw poznajmy nieefektywny, sfrustrowany i upolityczniony zespół, do którego dołącza nowy lider. Lider wprowadzając zmiany, krok po kroku identyfikuje i nazywa największe problemy (dysfunkcje), pokazuje do czego one doprowadzają, a także dlaczego jest istotne by je usunąć.
Fabuła prowadzi nas przez kolejne etapy tworzenia zespołu i rozwiązywania trawiących go problemów, mogłem więc zaobserwować krok po kroku jak ludzie i zespoły reagują na wprowadzanie zmian. Jakie podejścia działają, a co powoduje opór i jak z tym oporem radzić sobie w efektywny sposób.

Dla mnie był to efektywny sposób przekazania wiedzy, ponieważ dysfunkcje i metody jak sobie z nimi radzić mogłem przypisać do konkretnych postaci w książce. Dzięki temu łatwiej je zrozumiałem i zapamiętałem. Dodatkową wartością książki jest teoretyczny poradnik na końcu, omawiający jeszcze raz wprowadzone w wymyślonym zespole rozwiązania. W poradniku znalazłem również praktyczne ćwiczenia, pomagające zidentyfikować różne aspekty dysfunkcji i pomagające je przezwyciężyć.

Dysfunkcjonalny zespół pracowników jest gwarantem porażki firmy. Dlatego tak ważne jest aby manager potrafił zbudować i poukładać zespół. Zadanie to jest jednak bardzo trudne,
wymaga dużej wiedzy, wrażliwości, odpowiedniego podejścia a także doświadczenia. Można do tego dojść, ale wymaga to nauki. Nauka zaś może być kosztowna, jeśli uczymy się na własnych błędach. Lepiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Biografie są w gruncie rzeczy bezużytecznym rodzajem literatury. Czytamy historię czyjegoś życia, nie naszego. Życia w innych warunkach, spisu trudności i problemów innej osoby, często chcącej osiągnąć zupełnie inne cele w życiu niż my. Jakże nasze życia mają być podobne, jeśli bohater biografii żył przeszło 200 lat zanim pojawiliśmy się na świecie? A jednak, nawet odnosząc się do postaci tak odległych w czasie i przestrzeni znajdujemy wartość i refleksję nad własnym życiem. Być może właśnie dlatego biografie są tak poczytnym gatunkiem literackim.

Moim zdaniem możemy się dużo nauczyć analizując życiorys, i co ważniejsze, decyzje Franklina. Był drukarzem, naukowcem, politykiem, prekursorem zorganizowanego samorozwoju, filozofem i społecznikiem. Na osiągnięty status i majątek zapracował sam, dzięki czemu czytając biografię możemy zaobserwować go na wszystkich etapach życia: od dzieciństwa w rodzącym się wtedy mieście Boston , przez pracę czeladnika w zakładzie drukarskim, gdy ucieka z domu i rozpoczyna życie w innym mieście, zaczyna własny biznes, wchodzi w relacje z licznymi ludźmi i w końcu gdy odnosi sukcesy. Każdy z tych etapów sam w sobie jest wartościową lekcją, a zebrane razem mogą być wręcz przepisem na osiągnięcie sukcesu w życiu.
Co jest dla mnie ważne autor biografii, pomimo swojej sympatii dla Franklina, dba by pokazać nam pełny, nieupudrowany obraz. W Biografii przeczytamy więc także o małostkach Franklina, kontrowersjach z nim związanych a także dramatach i porażkach w jego życiu.

Mi bardzo spodobała się kompletność biografii. Zobaczyłem tam rozwój kariery Franklina, człowieka, który sam kierował swoim losem. Przeczytałem o silnie związanej z Franklinem historii tworzenia się Stanów Zjednoczonych Ameryki. I w końcu poznałem relacje Franklina z innymi ludźmi z epoki - od królów, gubernatorów, ojców założycieli, przez poetów, naukowców i historyków, do najbliższych Franklina - jego żony, dzieci, wnuków i platonicznych obiektów uwielbienia (by nie napisać romansów). Była to dla mnie lektura zarówno edukacyjna jak i inspirująca.

Z drugiej strony momentami brakowało w niej dynamiki, część wątków wydała mi się nadmiernie roztrząsana lub powtórzona aż do przesady. Przez to były fragmenty w których książka była po prostu nudna i wydaje mi się, że usunięcie ich z książki nie umniejszyłoby życiorysowi Franklina, a sprawiłoby, że książę lepiej by się czytało. Niemniej trzeba oddać autorowi, że dzięki precyzyjnym wprowadzeniom i nakreśleniu kontekstu epoki nawet bez dokładnej znajomoście realiów tamtej epoki i historii USA nie miałem odczucia, że sens biografii i opisanych wydarzeń mi umyka.

Czy wobec tego biografia Franklina jest bezużyteczna, czy wręcz przeciwnie, jest zarówno praktyczną lekcją jak i zajmującą lekturą? Reprezentowane przez Franklina podejście skupione na samodoskonaleniu, wzięcia odpowiedzialności za siebie ale i innych wokół siebie jest równie potrzebne wtedy co i dziś. Aktywność i szukanie lepszego życia zarówno w XVIII wieku jak i XXI wieku jest celem dużej części populacji. Zatem pomimo różnych epok uważny czytelnik znajdzie w biografii wiele refleksji, jeśli nie wręcz podpowiedzi jak kierować swoim życiem. Informacji, które zdecydowanie określam jako użyteczne.

Biografie są w gruncie rzeczy bezużytecznym rodzajem literatury. Czytamy historię czyjegoś życia, nie naszego. Życia w innych warunkach, spisu trudności i problemów innej osoby, często chcącej osiągnąć zupełnie inne cele w życiu niż my. Jakże nasze życia mają być podobne, jeśli bohater biografii żył przeszło 200 lat zanim pojawiliśmy się na świecie? A jednak, nawet...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Niezmiennie zadziwia mnie jak wiele rodzajów magii jest w stanie wymyślić Brandon Sanderson. Gdy zaczynałem swoją przygodę z fantastyką kanonem był (dalej jest?) Władca Pierścieni, uniwersum zbudowane przez Tolkiena, w którym spotkamy czarodziejów, elfy krasnoludy czy smoki. Wyznaczyło to standard gatunku, powielony z , przynajmniej moim zdaniem, niewielkimi wariacjami przez Sapkowskiego, Martina, Paoliniego i niezmierzoną rzeszę gier fantasy. Jednak światy stworzone przez Sandersona są inne.

Czymś co urzekło mnie w rozjemcy to elegancja tego systemu magii - podstawowym jej paliwem są barwy a wykorzystać ją zasadniczo może każdy poprzez energię dostępną każdemu człowiekowi w postaci Oddechu. Można mieć więcej niż jeden Oddech, natomiast nie można go komuś zabrać, trzeba go dobrowolnie dostać. Jak można się spodziewać oddechy i barwy są pulsem świata Rozjemcy - wyznaczają miarę bogactwa królestw, moralność światopoglądów.

Jednak, jak w innych książkach Sandersona głównym bohaterem są , nomen omen, postacie. Świetnie napisane, z krwi i kości, z wiarygodnymi rozterkami i rewelacyjnym poczuciem humoru. Dar Pieśni - niewierzący w siebie bóg oraz Denth - najemnik filozof zostaną ze mną na dłużej i prawdopodobnie będą jednymi z moich ulubionych bohaterów z Cosmere.

Jeśli miałbym coś poprawić w Rozjemcy to byłby to wątek Vienny. Męczyły mnie jej rozważania i działania, a tę część historii uratował wspomniany już Denth (wraz z Tonk Fah'em). Byłem też odrobinę zawiedziony zakończeniem - miałem nadzieję, że rzuci więcej światła na meta-historię Cosmere.

Niezmiennie zadziwia mnie jak wiele rodzajów magii jest w stanie wymyślić Brandon Sanderson. Gdy zaczynałem swoją przygodę z fantastyką kanonem był (dalej jest?) Władca Pierścieni, uniwersum zbudowane przez Tolkiena, w którym spotkamy czarodziejów, elfy krasnoludy czy smoki. Wyznaczyło to standard gatunku, powielony z , przynajmniej moim zdaniem, niewielkimi wariacjami...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Droga na szczyt. Jak ćwiczyć, aby osiągnąć mistrzowską biegłość w dowolnej dziedzinie Anders Ericsson, Robert Pool
Ocena 7,9
Droga na szczy... Anders Ericsson, Ro...

Na półkach:

Niewystarczy ćwiczyć 10.000 godzin aby uzyskać mistrzostwo w danej dziedzinie - to chyba jedyny negatywny wniosek dla fanów samodoskonalenia, który wypływa z książki Andersa Erikssona i Roberta Poola. Pozostałe informacje mogą napawać optymizmem: osiągnąć mistrzostwo można w dowolnym wieku, wiadomo co trzeba zrobić by to mistrzostwo osiągnąć i istnieje wiele przykładów, że da się to zrobić.

Osiągnięcie mistrzostwa jednak nie jest proste i szybkie, potrzebne są ćwiczenia. Dużo ćwiczeń. Kluczowe jednak znaczenie ma nie to jak dużo tych ćwiczeń będzie, ale ich jakość.
Koniecznymi cechami dobrych ćwiczeń są: konsekwencja, regularność, wychodzenie ze strefy komfortu, pełna koncentracja, stawianie sobie jasnych celów i mierzenie postępu.
NIemniej i takie, całkiem już niezłe, ćwiczenia nie wystarczą by wejść na szczyt. Złotym graalem ćwiczeń, wg Erikssona i Poola, jest celowe ćwiczenie pod kierunkiem eksperta (Deliberate practise). Różnica oczywiście tkwi w osobie eksperta, który dopasowuje ćwiczenia od osoby ćwiczącej, korygując błędny i zwracając uwagę by uczeń wytworzył odpowiednie reprezentacje mentalne pozwalające mu osiągąć wysoką efektywność.

"Droga na szczyt" odnosi się również do sposobu uczenia. Powinny być ono praktyczne - wiedza teoretyczna powinna się pojawiać wraz z doświadczeniem faktycznie wykonywanego zadania z danej dziedziny. Wymagana jest koncentracja, aby ćwiczenie nie zamieniło się w mechaniczne powtarzaną czynność i by można było na bieżąco zauważać i korygować błędy w swoim działaniu. Zawsze ćwiczenia powinny dotyczyć konkretu, gdyż nie da się ćwiczyć ogólnych cech takich jak silna wola, inteligencja czy ogólna sprawność.

Powyższe zasady są prawdziwe niezależnie od wieku ćwiczącego. Można to stwierdzić, gdyż wykonane ćwiczenia znajdują odzwierciedlenie w ciele: fizyczne w mięśniach a mentalne w mózgu. Badania pokazują, że znaczące zmiany, zachodzące przy odpowiednim rygorze ćwiczeń, są obserwowane nawet u ludzi w zaawansowanym wieku.
To jeden z prostych, choć bardzo ważnych wniosków przedstawionych w książce i kluczowy argument za tym, by nie porzucać marzeń i celów w późniejszych etapach życia.
Na mnie motywująco również wpłynęła przedstawiona teza, że to nie geny a właśnie celowe ćwiczenia wpływają najsilniej na osiągnięte wyniki i biegłość w dziedzinie.

Podsumowując "Droga na szczyt" to kolejny "amerykański poradnik", w którym 80% objętości książki zajmuje powtarzanie treści i motywacyjna gadka. Niemniej ten 20%, na których streszczenie być może mogłaby wystarczyć strona A4 to kawał dobrej praktycznej wiedzy o tym jak się uczyć i jak ćwiczyć.

Niewystarczy ćwiczyć 10.000 godzin aby uzyskać mistrzostwo w danej dziedzinie - to chyba jedyny negatywny wniosek dla fanów samodoskonalenia, który wypływa z książki Andersa Erikssona i Roberta Poola. Pozostałe informacje mogą napawać optymizmem: osiągnąć mistrzostwo można w dowolnym wieku, wiadomo co trzeba zrobić by to mistrzostwo osiągnąć i istnieje wiele przykładów, że...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna świetna książka Sandersona, z unikalnym systemem magii. Bardzo spodobała mi się allomancja i ferruchemia. Sanderson jak zwykle, po mistrzowsku, operuje dynamiką akcji, . Pozwala wczuć się w dramat i nagłość wydarzeń, dokładnie tak jak je odczuwają bohaterowie. Z drugiej strony jest i miejsce na filozofowanie i rozterki moralne.
"Z mgły zrodzony" zachęcił mnie do sięgnięcia po inne książki z tej serii.

Kolejna świetna książka Sandersona, z unikalnym systemem magii. Bardzo spodobała mi się allomancja i ferruchemia. Sanderson jak zwykle, po mistrzowsku, operuje dynamiką akcji, . Pozwala wczuć się w dramat i nagłość wydarzeń, dokładnie tak jak je odczuwają bohaterowie. Z drugiej strony jest i miejsce na filozofowanie i rozterki moralne.
"Z mgły zrodzony" zachęcił mnie do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Moim zdaniem "Piękny styl" Pinkera jest wybitną książką. I to z kilku powodów.
Po pierwsze w sposób jasny i przystępny zaznajomił mnie z stylem klasycznym w pisarstwie. Jest to dla mnie o tyle istotne, że zasady stylu klasycznego (przejrzystość, zorientowanie na odbiorcę, wiele przykładów) są bardzo pomocne w tekstach które tworzę, takich jak dokumentacja, email'e, recenzje.
Po drugie książka napisana jest ze swadą i dowcipem, bez zadęcia, kojarzącego mi się z znawcami pisarstwa, gramatyki i dobrego stylu.
Po trzecie Pinker zwraca uwagę na uniwersalne zasady rządzące komunikacją między ludzką. Dzięki przeczytaniu pięknego stylu jestem w stanie zidentyfikować, nazwać a nawet poprawiać niespójności w moich wypowiedziach.
Polecam "Piękny styl" każdemu kto jest zainteresowany poprawieniem swojej komunikacji, czy to w formie pisanych tekstów czy zwykłych rozmów.

Moim zdaniem "Piękny styl" Pinkera jest wybitną książką. I to z kilku powodów.
Po pierwsze w sposób jasny i przystępny zaznajomił mnie z stylem klasycznym w pisarstwie. Jest to dla mnie o tyle istotne, że zasady stylu klasycznego (przejrzystość, zorientowanie na odbiorcę, wiele przykładów) są bardzo pomocne w tekstach które tworzę, takich jak dokumentacja, email'e,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam bardzo niejednoznaczne wrażania z czytania tej książki. Pierwsze na co zwróciłem uwagę czytając to bardzo dobry warsztat pisarski - książkę czyta się dobrze, opisy są plastyczne, prawie namacalne a historie wciągające. Po drugie, "Bieguni" składają się z krótkich opowiadań, myśli i spostrzeżeń.Wszystkie one kręcą się wokół podróży, ruchu ale też ludzkiej anatomii.

Większość mi się podobała. Choć niektóre, jak "psychologia podróżna" były nużące.

Niemniej sama tematyka anatomii, preparatów z ludzkiego ciała, związane z nią dywagacje i fascynacja autorki były dla mnie mniej ciekawe i mniej komfortowe do czytania.

Mam bardzo niejednoznaczne wrażania z czytania tej książki. Pierwsze na co zwróciłem uwagę czytając to bardzo dobry warsztat pisarski - książkę czyta się dobrze, opisy są plastyczne, prawie namacalne a historie wciągające. Po drugie, "Bieguni" składają się z krótkich opowiadań, myśli i spostrzeżeń.Wszystkie one kręcą się wokół podróży, ruchu ale też ludzkiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy motywacja do pracy wypływa z nas samych, czy też jest nienaturalna i trzeba ją wytwarzać sztucznie? David Pink ma jasnę stanowisko na ten temat i opowiada się po stronie wewnętrznej motywacji. Przynajmniej tak długo, jak dotyczy ona zadań kreatywnych.
W książce znajdziemy trzy osobne linie argumentacyjne uzasadniające dlaczego wewnętrzna motywacja przynosi (długoterminowo) lepsze efekty. Argumenty opierają się na pracach naukowych, pracę są często cytowane co umożliwia weryfikację faktów. Linię argumentacyjne dotyczą 3 obszarów Autonomii - czyli poczucia posiadania i odpowiedzialności za obowiązki, Mistrzostwa - dążenia do stawania się coraz lepszym, oraz Celu - przekonania, że to co się robi ma sens i wartość.
"Drive" to jednak nie tylko teoretyczne rozważania ale i wiele praktycznych porad i sposobów, które można zastosować zarówno w życiu prywatnym (porady "dla mnie" na co dzień) i zawodowym (do zastosowania w większej organizacji)
Wyciągnąłem wiele praktycznych i konkretnych wniosków z tej książki, dlatego mogę ją z czystym sumieniem polecić.

Czy motywacja do pracy wypływa z nas samych, czy też jest nienaturalna i trzeba ją wytwarzać sztucznie? David Pink ma jasnę stanowisko na ten temat i opowiada się po stronie wewnętrznej motywacji. Przynajmniej tak długo, jak dotyczy ona zadań kreatywnych.
W książce znajdziemy trzy osobne linie argumentacyjne uzasadniające dlaczego wewnętrzna motywacja przynosi...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetna pozycja od Brandona Sandersona.

Czytałem ją z dużym zaciekawieniem. Bardzo spodobał mi się stworzony tam zarówno system magii, jak i geopolityka świata.

Autorowi udało się utrzymać napięcie do ostatnich chwil rozwiązania akcji, jednocześnie tworząc przestrzeń na luźniejsze wątki. Dzięki tym małym historiom lepiej poznałem bohaterów i ich motywację - a przez to bardziej zależało mi na poznaniu zakończenia książki.

Świetna pozycja od Brandona Sandersona.

Czytałem ją z dużym zaciekawieniem. Bardzo spodobał mi się stworzony tam zarówno system magii, jak i geopolityka świata.

Autorowi udało się utrzymać napięcie do ostatnich chwil rozwiązania akcji, jednocześnie tworząc przestrzeń na luźniejsze wątki. Dzięki tym małym historiom lepiej poznałem bohaterów i ich motywację - a przez to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

disclaimer: "Odprysk świtu" wysłuchałem w formie audiobooka, zamiast przeczytać, co mogło mieć wpływ na mój odbiór.
Historia przedstawiona w "Oprysku świtu" była wciągająca, choć nie tak jak główna saga. Podobały mi się postacie Rysn i Niklego, a także rozwinięcie "tego Lopena". Ciekawym zabiegiem było poświęcenie większej uwagi innym nacjom - Herdazom i Thayleńczykom, z których perspektywy patrzymy w głównej mierze na wydarzenia w tym opowiadaniu.
Zakończenie (rozwiązanie akcji), jak już przyzwyczaił mnie Pan Sanderson stawia więcej pytań, niż daje odpowiedzi :)

Być może jest to kwestia krótszej formy, ale mam wrażenie przeskoczenia nad dużą liczbą potencjalnych wątków, brakowało mi kontekstu i zbudowania niektórych bohaterów (np. Nikli, załoga statku), dlatego niższa ocena niż w przypadku sagi.

disclaimer: "Odprysk świtu" wysłuchałem w formie audiobooka, zamiast przeczytać, co mogło mieć wpływ na mój odbiór.
Historia przedstawiona w "Oprysku świtu" była wciągająca, choć nie tak jak główna saga. Podobały mi się postacie Rysn i Niklego, a także rozwinięcie "tego Lopena". Ciekawym zabiegiem było poświęcenie większej uwagi innym nacjom - Herdazom i Thayleńczykom, z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Warto przeczytać.

Finansowa Forteca jest napisana lekko, prostym językiem. Nie wymaga posiadania wiedzy z dziedziny finansów, a właściwie będzie najbardziej wartościowa dla tych, którzy tej wiedzy nie mają.
Autorowi udaje się przejść przez nawet skomplikowane tematy w sposób który nie zanudzi czytelnika (duża w tym rola świetnych grafik i okazyjnych żartów). Tematyka inwestowania i finansów jest omówiona kompleksowo, pozwala zrozumieć zalety i wady różnych instrumentów finansowych jak i okresów na rynkach finansowych.

Najbardziej odczuwalnym efektem po przeczytaniu Finansowej Fortecy było zbudowanie u mnie realistycznych oczekiwań odnośnie inwestowania. Przestałem patrzeć na inwestowanie jako na sposób na szybkie wzbogacenie się (loteria), a jako na sposób zabezpieczenia posiadanych środków i uodpornienia ich na wydarzenia na świecie i w Polsce.

Ciekawostka: Finansowa forteca rozpropagowała się wśród moich znajomych w takim tempie, że zacząłem niektórych znajomych podejrzewać o czerpanie zysków ze sprzedaży książki :) Co myślę, że jest świetną rekomendacją samą w sobie.

Warto przeczytać.

Finansowa Forteca jest napisana lekko, prostym językiem. Nie wymaga posiadania wiedzy z dziedziny finansów, a właściwie będzie najbardziej wartościowa dla tych, którzy tej wiedzy nie mają.
Autorowi udaje się przejść przez nawet skomplikowane tematy w sposób który nie zanudzi czytelnika (duża w tym rola świetnych grafik i okazyjnych żartów). Tematyka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetna.

Sam nie wiem jak Sanderson to robi, ale tworzy masowo książki grubości encyklopedii, które się czyta bardzo szybko. Mam wrażenie, że jak wychodzi nowa część to łapie lekkie oznaki uzależnienia :)

Kluczowe w tej książce (a może jest to charakterystyczne dla całej serii) jest osiąganie równowagi. Kiedy jedna ze stron (Alethi / Pieśniarze) uzyskuje istotną przewagę zaraz druga strona dorównuje. Widzę tutaj pewne analogie do gier (np. RPG) w których po osiągnięciu kolejnego poziomu nowi przeciwnicy i zadania stają się coraz trudniejsze.

Świetna.

Sam nie wiem jak Sanderson to robi, ale tworzy masowo książki grubości encyklopedii, które się czyta bardzo szybko. Mam wrażenie, że jak wychodzi nowa część to łapie lekkie oznaki uzależnienia :)

Kluczowe w tej książce (a może jest to charakterystyczne dla całej serii) jest osiąganie równowagi. Kiedy jedna ze stron (Alethi / Pieśniarze) uzyskuje istotną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna część sagi, która wciągnęła mnie bez reszty. Rzadko kiedy, mam potrzebę wracania do przeczytanych książek, ale w przypadku Diuny na pewno zrobię wyjątek.

Zrobię go nie dla tego, że Diuna (a dotyczy to większościm, jeśli nie wszystkich części sagi, w tym Kapitularza) ma wciągającą akcję, ciekawy uniwersum i rewelacyjnych bohaterów. Wrócę dlatego, że myśli zawarte w tych książkach zachęcają mnie do refleksji. Konfrontowanie świata Diuny ze rzeczywistą pozwala mi popatrzeć z dystansu na otaczający świat i czasem stać się dzięki temu odrobinę mądrzejszym.

Bardzo się cieszę, że powstała taka literatura jak saga Diuny.

Kolejna część sagi, która wciągnęła mnie bez reszty. Rzadko kiedy, mam potrzebę wracania do przeczytanych książek, ale w przypadku Diuny na pewno zrobię wyjątek.

Zrobię go nie dla tego, że Diuna (a dotyczy to większościm, jeśli nie wszystkich części sagi, w tym Kapitularza) ma wciągającą akcję, ciekawy uniwersum i rewelacyjnych bohaterów. Wrócę dlatego, że myśli zawarte w...

więcej Pokaż mimo to