Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Niestety autor popadł już w schematyczność i tak mamy bardzo fajny pomysł, ciekawe wątki główne i drugie pół książki opisujące muzykę i jej wychwalanie przeplatane zlotymi myślami i frazesami niczym od Nicholas Sparksa

Niestety autor popadł już w schematyczność i tak mamy bardzo fajny pomysł, ciekawe wątki główne i drugie pół książki opisujące muzykę i jej wychwalanie przeplatane zlotymi myślami i frazesami niczym od Nicholas Sparksa

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jako książka o Karkonoszach mocne 9/10 - bardzo dużo fajnych ciekawostek, legend i historii tamtych rejonów.

Jako kryminał słabe 2/10 - bardzo naiwna historia, słabe dialogi, a i cała "akcja" również nie zachęca.

Ostateczna ocena wychodzi więc 6/10 ze względu na walory dotyczące Karkonoszy i jeśli kogoś interesuje ten temat to można polecić tą pozycję. Jeśli jednak ktoś szuka kryminału to zdecydowanie nie ta pozycja

Jako książka o Karkonoszach mocne 9/10 - bardzo dużo fajnych ciekawostek, legend i historii tamtych rejonów.

Jako kryminał słabe 2/10 - bardzo naiwna historia, słabe dialogi, a i cała "akcja" również nie zachęca.

Ostateczna ocena wychodzi więc 6/10 ze względu na walory dotyczące Karkonoszy i jeśli kogoś interesuje ten temat to można polecić tą pozycję. Jeśli jednak ktoś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie jestem fanem Freddiego, książkę dostałem w prezencie i po lekturze tej książki nie czuję się w żadnym stopniu jego większym miłośnikiem.
Głównie przez to, że autorka jest ślepo wpatrzona we Freddiego i na ponad 300 stronach nie można znaleźć ani jednej jego wady, jakieś rysy na charakterze tak, ale nie wady.

Książka godna polecenia tylko ślepowpatrzonym fanom.

Nie jestem fanem Freddiego, książkę dostałem w prezencie i po lekturze tej książki nie czuję się w żadnym stopniu jego większym miłośnikiem.
Głównie przez to, że autorka jest ślepo wpatrzona we Freddiego i na ponad 300 stronach nie można znaleźć ani jednej jego wady, jakieś rysy na charakterze tak, ale nie wady.

Książka godna polecenia tylko ślepowpatrzonym fanom.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Trzecia część kompletnie nie łączy się z drugą, jej akcja dzieje się jakieś 10 lat później i nawet połowa zdania nie nawiązuje do drugiego tomu, co jest ogromnym rozczarowaniem. Nie tego się spodziewałem.
Przebrnięcie przez trzeci tom śmiało mogę nazwać męczarnią, w zasadzie przez 80% nie wiadomo o czym o ona dokładnie jest.

Trzecia część kompletnie nie łączy się z drugą, jej akcja dzieje się jakieś 10 lat później i nawet połowa zdania nie nawiązuje do drugiego tomu, co jest ogromnym rozczarowaniem. Nie tego się spodziewałem.
Przebrnięcie przez trzeci tom śmiało mogę nazwać męczarnią, w zasadzie przez 80% nie wiadomo o czym o ona dokładnie jest.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mija mniej więcej rok od przeczytania książki i wydaje mi się, że jest to odpowiedni czas, żeby móc napisać w pełni ŚWIADOMĄ opinię o niej.

Od przeczytania kilka miesięcy musiało upłynąć, zanim mój mózg w pełni przetrawił informację w niej zawarte, czyli duży plus bo jest to ogrom wiedzy!

Jako początek drogi inwestycyjnej wybrałem obligacje Skarbu Państwa, więc zalążek (całkiem spory!) dostałem w książce, reszta informacji była dostępna na blogu Marcina. Efekt? Inwestowanie w Obligacje Skarbu Państwa jest dla mnie bardziej zrozumiałe niż lokaty!

Teraz nadchodzi czas na kredyt hipoteczny i tu znów, podstawy w książce, więcej wiedzy na blogu i ewentualnie kursie!

Zastanawiam się nad ETF-ami, ale podstawy znów już mam, więcej pora zajrzeć na bloga....

W każdym razie, to nie jest książka gdzie jest wszystko od A do Z. To jest książka, gdzie są podstawy wszystkiego wytłumaczone od A do Z, które pokazują nam kierunek w którym powinniśmy zmierzać w zależności od preferencji, więc niekonicznie każdy pójdzie moją ścieżką, ale na pewno taką odnajdzie po lekturze tego DZIEŁA!

Mija mniej więcej rok od przeczytania książki i wydaje mi się, że jest to odpowiedni czas, żeby móc napisać w pełni ŚWIADOMĄ opinię o niej.

Od przeczytania kilka miesięcy musiało upłynąć, zanim mój mózg w pełni przetrawił informację w niej zawarte, czyli duży plus bo jest to ogrom wiedzy!

Jako początek drogi inwestycyjnej wybrałem obligacje Skarbu Państwa, więc zalążek...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wiedźmin. Wiedźmi lament Vanesa R. Del Rey, Bartosz Sztybor
Ocena 5,8
Wiedźmin. Wied... Vanesa R. Del Rey, ...

Na półkach: , ,

Beznadziejna, drugi komiks Bartosza Sztybora z wiedźminem w roli głównej i znów wieje nudą i ostatecznie niewiadomo c co chodzi. Rysunki też pozostawiają wiele do życzenia, na połowie z nich ciężko zorientować się co jest narysowane.

Beznadziejna, drugi komiks Bartosza Sztybora z wiedźminem w roli głównej i znów wieje nudą i ostatecznie niewiadomo c co chodzi. Rysunki też pozostawiają wiele do życzenia, na połowie z nich ciężko zorientować się co jest narysowane.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka O(!) Języku SQL, co oznacza mniej więcej tyle, że nie nauczymy się z niej samego języka. Przeczytamy za to czym jest, po co się go używa, jak wygląda i zrozumiemy kilka słów kluczowych.
Początkowe rozdziały książki faktycznie mają wtedy jakiekolwiek zastosowanie, jeśli ktoś nigdy nie miał styczności z SQL, natomiast czytanie kolejnych jest po prostu bez sensu, bo i tak niewiadomo o czym to jest i mamy tylko jakiś lekki zarys.
Książka dobra dla osób, chcących się dowiedzieć czym jest SQL i czy się chce tego uczyć oraz dla osób, które już mają jakąś wiedzę i chcieliby sobie usystematyzować podstawy.

Książka O(!) Języku SQL, co oznacza mniej więcej tyle, że nie nauczymy się z niej samego języka. Przeczytamy za to czym jest, po co się go używa, jak wygląda i zrozumiemy kilka słów kluczowych.
Początkowe rozdziały książki faktycznie mają wtedy jakiekolwiek zastosowanie, jeśli ktoś nigdy nie miał styczności z SQL, natomiast czytanie kolejnych jest po prostu bez sensu, bo i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ciekawa pozycja. Autor faktycznie skupia się przede wszystkim na pozytywnych, a raczej na nienegatywnych stronach porno. Skąd takie podejście wyjaśnia we wstępie książki, która ma być sprawdzeniem tez stawianych przeciwników pornografii. Ciekawa i lekka pozycja

Ciekawa pozycja. Autor faktycznie skupia się przede wszystkim na pozytywnych, a raczej na nienegatywnych stronach porno. Skąd takie podejście wyjaśnia we wstępie książki, która ma być sprawdzeniem tez stawianych przeciwników pornografii. Ciekawa i lekka pozycja

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka ma formę zbioru zadań z kolejnymi krokami rozwiązania każdego z nich wzbogacone o krótką część teoretyczną. Niestety część teoretyczna jest w głównej mierze przeznaczona na teorię potrzebną do wykonania danego zadania, a nie do Power Query.
Niestety, ale jeśli ktoś chce się nauczyć Power Query to ta książka NIE jest dla niego. Mamy tu bardziej do czynienia z pozycją pokazującą co może Power Query niż kursem nauki. Nie polecam

Książka ma formę zbioru zadań z kolejnymi krokami rozwiązania każdego z nich wzbogacone o krótką część teoretyczną. Niestety część teoretyczna jest w głównej mierze przeznaczona na teorię potrzebną do wykonania danego zadania, a nie do Power Query.
Niestety, ale jeśli ktoś chce się nauczyć Power Query to ta książka NIE jest dla niego. Mamy tu bardziej do czynienia z pozycją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka będąca w zasadzie zbiorem najlepszych artykułów z bloga niż oddzielną pozycją.
Do przeczytania przy okazji i przypomnienia sobie założeń jest ok, ale więcej nie ma co oczekiwać

Książka będąca w zasadzie zbiorem najlepszych artykułów z bloga niż oddzielną pozycją.
Do przeczytania przy okazji i przypomnienia sobie założeń jest ok, ale więcej nie ma co oczekiwać

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jeśli ktoś jest zainteresowany historią Leonarda-malarza to pozycja zdecydowanie dla niego, jeśli jednak bardziej ciekawi kogoś Leonardo- inżynier/architekt/ biolog to zmarnuje tylko czas czytając tą książkę. Należę do tej drugiej grupy i tylko wypatrywałem ostatniej strony

Jeśli ktoś jest zainteresowany historią Leonarda-malarza to pozycja zdecydowanie dla niego, jeśli jednak bardziej ciekawi kogoś Leonardo- inżynier/architekt/ biolog to zmarnuje tylko czas czytając tą książkę. Należę do tej drugiej grupy i tylko wypatrywałem ostatniej strony

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zastanawiam się czy ta książka została przeczytana chociaż raz przez wydawcę, literówki niemal na każdej stronie! Momentami trzeba było się porządnie zastanowić jakie słowo powinno być użyte w zdaniu, żeby wyłapać jego sens.
Poza tym pozycja nudna, główną bohaterkę ciężko w jakikolwiek sposób określić. "Taka nijaka" to chyba najlepsze określenie zarówno bohaterkę jak i całą książkę

Zastanawiam się czy ta książka została przeczytana chociaż raz przez wydawcę, literówki niemal na każdej stronie! Momentami trzeba było się porządnie zastanowić jakie słowo powinno być użyte w zdaniu, żeby wyłapać jego sens.
Poza tym pozycja nudna, główną bohaterkę ciężko w jakikolwiek sposób określić. "Taka nijaka" to chyba najlepsze określenie zarówno bohaterkę jak i całą...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Python. Ćwiczenia praktyczne Marek Gawryszewski, Andrzej Kierzkowski
Ocena 1,0
Python. Ćwicze... Marek Gawryszewski,...

Na półkach: , ,

Po przeczytaniu tej książki jestem w stanie powiedzieć o autorach dwie rzeczy:
1. Autorzy są najprawdopodobniej wykładowcami na uczelni. Wskazuje na to sposób wypowiedzi, bardzo ciężki do zrozumienia, typowy dla wykładowców uczelni, którzy zakładają, że student douczy się z innych źródeł tego czego nie rozumie.
2. Autorzy nie są programistami Pythona, a jedynie nauczyli się podstaw na potrzeby tej książki, na co dzień używają innego języka programowania. Widać to po sposobie pisania programów i braku charakterystycznych dla Pythona udogodnień, które nie występują w innych językach (np. Zamienianie zmiennych wartościami przy wykorzystaniu dodatkowej zmiennej, kiedy w Pythonie można to zrobić jedyn poleceniem a, b=b, a)
Podsumowując, książka nie nadaje się do początkujących ze względu na ciężki styl autorów, a bardziej zaawansowani użytkownicy więcej informacji znajdą na darmowych blogach niż tutaj.
Książka niewarta polecenia

Po przeczytaniu tej książki jestem w stanie powiedzieć o autorach dwie rzeczy:
1. Autorzy są najprawdopodobniej wykładowcami na uczelni. Wskazuje na to sposób wypowiedzi, bardzo ciężki do zrozumienia, typowy dla wykładowców uczelni, którzy zakładają, że student douczy się z innych źródeł tego czego nie rozumie.
2. Autorzy nie są programistami Pythona, a jedynie nauczyli...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Slow sex. Uwolnij miłość Marta Niedźwiecka, Hanna Rydlewska
Ocena 6,2
Slow sex. Uwol... Marta Niedźwiecka,&...

Na półkach: , ,

Zdecydowanie jedna z najgorszych książek jakie kiedykolwiek czytałem. Autorka ma strasznie dziwne podejście do seksu, a raczej jego braku. Bazując na tej książce seks powinien trwać kilkanaście godzin, a polega jedynie na dotykaniu się wzajemnym (strefy intymne pod sam koniec "seksu", a penetracja praktycznie jest pominięta).

Książka jest podzielona na dwie przeplatające się części. Pierwsza to wywiad z autorką, w którym tłumaczy swoje podejście do seksu i całą ideologię "slow sex" dając jednocześnie porady, które nie wiem jakim cudem miałyby pomóc parze. Wyczuwa się również, że cała idea slow sex ma służyć bardziej kobietom niż mężczyzną. Jako przykład niech posłużą dwie porady autorki:
Do kobiet: zacznijcie romans na boku, to wzmocni wasz związek (na pytanie dziennikarki czy to samo radzi mężczyzną autorka unikała odpowiedzi)
Do mężczyzn: spróbujcie penetracji analnej, bo i tak za kilka lat będziecie badać sobie prostatę

Druga część to z kolei ta "praktyczna", ale jeśli ktoś liczy na jakieś wskazówki czy porady dotyczące seksu to się zawiedzie. Większość tych ćwiczeń do dotykanie się przed lustrem i oglądanie swoich genitaliów, dla bardziej zaawansowanych może dołączyć też partner i też się przyglądać (tę część książki odpuściłem sobie, czytanie tego to katorga). Jedyną, bardziej praktyczną wskazówką udzieloną przez autorkę jest w jaki sposób uprawiać miłość francuską i jako mężczyzna mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że fellatio wykonane według instrukcji autorki to będzie najgorsze jakie kiedykolwiek Wasi partnerzy doświadczą.

Podsumowując, już chyba lepszym poradnikiem dotyczącym seksu będzie "50 twarzy Greya" i to głównie dlatego, że wtedy faktycznie będzie seks.

Książkę należy omijać szerokim łukiem

Zdecydowanie jedna z najgorszych książek jakie kiedykolwiek czytałem. Autorka ma strasznie dziwne podejście do seksu, a raczej jego braku. Bazując na tej książce seks powinien trwać kilkanaście godzin, a polega jedynie na dotykaniu się wzajemnym (strefy intymne pod sam koniec "seksu", a penetracja praktycznie jest pominięta).

Książka jest podzielona na dwie przeplatające...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka bardzo mocno przereklamowana i naciągana. Prawdę mówiąc wartościowy jest tylko pierwszy i ostatni rozdział, czyli w sumie kilkanaście stron.

Autor za wszelką cenę próbuje udowodnić swoją teorię o sile nawyku i według mnie się w tym zapomniał, gdyś np za pożar metra na King's Cross większą winę ponoszą słabe procedury przeciwpożarowe niż nawyki pracowników stacji, podobnie trudno przypisać sukces finansowy Alcoa nawykom, które wykształciły się dopiero po kilku latach i ich wpływ na finanse firmy był znikomy.

Książka nie jest warta polecania, prawdopodobnie jeśli to czytasz, to spotkałeś się z polecenim tej książki i o dziwo, osoby które ją polecają często o wiele lepiej rozwinęły zjawisko nawyków i lepiej je wyjaśniły niż sam autor.

Książka bardzo mocno przereklamowana i naciągana. Prawdę mówiąc wartościowy jest tylko pierwszy i ostatni rozdział, czyli w sumie kilkanaście stron.

Autor za wszelką cenę próbuje udowodnić swoją teorię o sile nawyku i według mnie się w tym zapomniał, gdyś np za pożar metra na King's Cross większą winę ponoszą słabe procedury przeciwpożarowe niż nawyki pracowników stacji,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

O matko! Jakie to jest wielkie...g*wno!

Posiadam wszystkie książki Remigiusza Mroza, przeczytałem prawie wszystkie z nich, pozostałem mam w planach przeczytać w najbliższych miesiącach i autor miał swoje wzlot i upadki, ale nic nie zapowiadało takiej katastrofy.

Przez pierwsze 100-150 stron książka walczy o tytuł najgorszej książki Mroza razem z "Czarną Madonną", ale potem deklasuje przeciwnika i w zasadzie to już tylko walczyła o to czy utrzyma ocenę 1 gwiazdki. Też się nie udało. Po prostu nie da się tu wystawić niższej oceny.

Historie które są tu opisane są kompletnie od czapy, jedna głupsza od drugiej, wątki ledwo się ze sobą łączą a niektóre kompletnie nie są połączone. Zakończenie niby ma dać efekt woow a tylko ośmiesza dodatkowo całą książkę i nie daje kompletnie nic. Po prostu takie wybrnięcie z sytuacji, że nie dało się czegoś połączyć to niech czytelnik sam sobie połączy resztę. No najgorsze co można zrobić.

Nie, najgorsze jest to, że w posłowiu autor napisał, że główna autorka się jeszcze pojawi w kolejnych tomach kręgach władzy a ja właśnie odebrałem "Władzę absolutną". To jest dopiero pech! Mam nadzieję, że się Remigiusz Mróz z tego wycofał.

Podsumowując, nie dziwię się że ta książka potrzebowała takiej kampanii reklamowej, sama w sobie nie jest w stanie się obronić. Dziwię się, że wydawnictwo zdecydowało się wydać taki bubel i niestety od czytania kryminałów mam dwie teoria dotyczące samego autora:
1) albo jest już lekko zmęczony tym ciągłym wydawaniem, bo ostatnie książki (Testament, Czarna Madonna, Deniwelacja) są już na kiepskim poziomie i potrzebuje odpoczynku
2) albo to faktycznie grupa pisarzy i tym razem trafiło na wyjątkowo kiepskiego

O matko! Jakie to jest wielkie...g*wno!

Posiadam wszystkie książki Remigiusza Mroza, przeczytałem prawie wszystkie z nich, pozostałem mam w planach przeczytać w najbliższych miesiącach i autor miał swoje wzlot i upadki, ale nic nie zapowiadało takiej katastrofy.

Przez pierwsze 100-150 stron książka walczy o tytuł najgorszej książki Mroza razem z "Czarną Madonną", ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka bardzo mocno przereklamowana. W zasadzie można ją streścić w jednym zdaniu: jeżeli coś zajmie Ci mniej niż 2 minuty to zrób to od razu, jeśli nie a możesz to delegować to deleguj, w przeciwnym razie zapisz sobie, żeby to zrobić później.

Książka zdecydowanie niewarta swojej ceny, jeżeli ktoś szuka książek na temat zarządzania czasem to niech lepiej skieruje się np. ku książkom Briana Tracy'ego.

Książka bardzo mocno przereklamowana. W zasadzie można ją streścić w jednym zdaniu: jeżeli coś zajmie Ci mniej niż 2 minuty to zrób to od razu, jeśli nie a możesz to delegować to deleguj, w przeciwnym razie zapisz sobie, żeby to zrobić później.

Książka zdecydowanie niewarta swojej ceny, jeżeli ktoś szuka książek na temat zarządzania czasem to niech lepiej skieruje się np....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Historia naprawdę może być ciekawa, ale niestety nie czytałem książki a słuchałem audiobooka czytanego przez Mariusza Bonaszewskiego (Audioteka.pl) i niestety taka wersja jest straszna.

Narracja jest prowadzona w stylu "starego, doświadczonego policjanta", czyli bardzo monotonna i po kilku minutach słuchania chce się tylko ziewać. Pod koniec książki jedynie było zwiększenie tempa bo chyba samego lektora wciągnęła akcja, ale tylko na 1-2 rozdziały. Później znów powrót do nudnej narracji. Dodatkowo bardzo ciężko jest się połapać kiedy kończy się kwestia jednego bohatera, a zaczyna kwestia drugiego. Ba! Ciężko jest się nawet połapać kiedy jest koniec rozdziału przy takiej narracji.

Dlatego książkę jak już to polecam przeczytać, jeśli chodzi o audiobook to kategorycznie odradzam!

Historia naprawdę może być ciekawa, ale niestety nie czytałem książki a słuchałem audiobooka czytanego przez Mariusza Bonaszewskiego (Audioteka.pl) i niestety taka wersja jest straszna.

Narracja jest prowadzona w stylu "starego, doświadczonego policjanta", czyli bardzo monotonna i po kilku minutach słuchania chce się tylko ziewać. Pod koniec książki jedynie było...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czytając książki z Forstem w roli głównej to jak oglądać filmy z Jackiem Sparrowem.

Świetna rozrywka, dobrze się czyta, historia wciąga, ale podobnie jak to było z "Piratami z Karaibów" miała być trylogia, a potem powstała kolejna część i niestety podczas czytania "Deniwelacji" ciągle towarzyszy czytelnikowi wrażenie, że historia Forsta powinna była się zamknąć w trzech częściach.

I w zasadzie to jedyna wada tej książki, historia wciąga, Forst, Wadryś-Hansen i Osica trzymają poziom, każdą kolejną stronę pochłania się coraz szybciej i nie można się doczekać tego co będzie na następnej.

Książka warta polecenia! :)

Czytając książki z Forstem w roli głównej to jak oglądać filmy z Jackiem Sparrowem.

Świetna rozrywka, dobrze się czyta, historia wciąga, ale podobnie jak to było z "Piratami z Karaibów" miała być trylogia, a potem powstała kolejna część i niestety podczas czytania "Deniwelacji" ciągle towarzyszy czytelnikowi wrażenie, że historia Forsta powinna była się zamknąć w trzech...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kiedy usłyszałem, że Bonda napisała książkę o Łodzi stwierdziłem, że bardzo chcę przeczytać książkę której akcja dzieje się w mieście w którym mieszkam. Przemęczyłem się przez "Pochłaniacza" i "Okularnika" i.....nie było warto!

W tej książce nie ma żadnej akcji, jest podpalacz- nie ma podpalacza. Moment w którym odnaleźli sprawcę przeoczyłem, dosłownie przeoczyłem kulminacyjny moment książki więc to samo w sobie mówi jak "dobra" to jest książka.

Obraz Łodzi po lekturze "Lampionów" jest tragiczny. Według Bondy nie ma tu nic więcej prócz starych rozpadających się kamienic i mieszkającej w nich patologii. To jest obraz miasta z końcówki poprzedniego wieku, a nie z 20015 roku.

Dodatkowo każdego kto zna Łódź będzie razić brak topografii miasta. Owszem miejscami jest bardzo oddany teren miasta, ale w większości sytuacji jest po prostu przekolorowany (np. odległość pomiędzy placem Wolności a parkiem Poniatowskiego bohaterowie książki pokonali w 5-10 minut, gdzie w rzeczywistości tramwajem jedzie ok 20 minut ten odcinek).

Gwoździem do trumny jest główna bohaterka i jej kompletny brak czegokolwiek. Sasza Załuska nie ma kompletnie charakteru, umiejętności ani intelektu. Ona jest kompletnym nieudacznikiem, a wszystkie jej osiągnięcia są przypadkowe. Nigdy nie spotkałem się z tak bezosobową bohaterką w żadnej książce, nawet w tych które czytałem za dziecka. Nawet Bocian Kajtek jest ciekawszą postacią (albo Nasza Szkapa).

Jedynym pozytywem tej książki są opisy autorki historii Łodzi i jej terenów. Wspomnienia dawnych fabrykantów, Żydów i ich getta są na prawdę ciekawe, dlatego według mnie Katarzyna Bonda powinna przestać pisać swoje "kryminały" i zacząć pisać przewodniki po polskich miastach, zwłaszcza tych mało popularnych mainstreamowo, wtedy z przyjemnością bym kupował jej książki.

Póki tak się jednak nie stanie nie polecam jej książek, a tą jedynie ludziom znającym Łódź i jedynie pierwszą połowę książki.

Kiedy usłyszałem, że Bonda napisała książkę o Łodzi stwierdziłem, że bardzo chcę przeczytać książkę której akcja dzieje się w mieście w którym mieszkam. Przemęczyłem się przez "Pochłaniacza" i "Okularnika" i.....nie było warto!

W tej książce nie ma żadnej akcji, jest podpalacz- nie ma podpalacza. Moment w którym odnaleźli sprawcę przeoczyłem, dosłownie przeoczyłem...

więcej Pokaż mimo to