-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik234
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Biblioteczka
http://nieidentycznaperspektywa.blogspot.com/2016/08/spojrzenie-na-kochani-dlaczego-sie.html
Przez ostatni miesiąc zdarzyło mi się odłożyć kilka książek "na potem", jednak w stosunku co do wyżej wymienionej dwójki jestem pewien, że "potem" nigdy nie nadejdzie. "Kochani dlaczego się poddaliście" (Ava Dellaira) to książka dla młodzieży, czyli tak naprawdę dla wszystkich odbiorców. Przeczytałem kiedyś, że człowiek nigdy nie powinien przestać czytać baśni, ponieważ można je interpretować na wiele sposobów, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Podobnie jest z literaturą młodzieżową, jednak przypadek tej książki jest według mnie skrajnie... nudny. Nie przekonał mnie nawet Gayle Forman, która przekonuje, że książka roztrzaskała jej serce i na nowo poskładała. Ja jestem stanowczo zawiedziony. Książka nawet mnie nie zaintrygowała, a co dopiero roztrzaskała serce. Mogę i to z przekonaniem, którego brakuje autorce powiedzieć, że książka zanudziła moje serce. Tak też to zostawię.
http://nieidentycznaperspektywa.blogspot.com/2016/08/spojrzenie-na-kochani-dlaczego-sie.html
Przez ostatni miesiąc zdarzyło mi się odłożyć kilka książek "na potem", jednak w stosunku co do wyżej wymienionej dwójki jestem pewien, że "potem" nigdy nie nadejdzie. "Kochani dlaczego się poddaliście" (Ava Dellaira) to książka dla młodzieży, czyli tak naprawdę dla wszystkich...
https://nieidentycznaperspektywa.blogspot.com/2016/08/spojrzenie-na-zycie-ktore-znalismy.html
"Życie, które znaliśmy" to tak naprawdę dziennik szesnastoletniej Mirandy, której życie diametralnie zmieniło się przez pewną asteroidę, księżyc i powrót do czasów, w którym pojęcie prądu oraz wygód z nim związanych to czysta abstrakcja. Nikt nie mógł się do tego przygotować. Nieszczęście spadło na cały świat i nikogo nie oszczędziło w swoich okrutnych łowach, nikt nie mógł umknąć jego szponom, każdy w jakiś sposób odczuł zaciskające się powoli na swojej szyi szpony.
Tak jak wspomniałem wcześniej, Miranda ma szesnaście lat. Jest zwykłą nastolatką, która nie zakosztowała jeszcze słodyczy życia, lecz niestety skosztowała jego goryczy. Posiada dwójkę rodzeństwa. Jej rodzice się rozwiedli. Posiadała trójkę przyjaciółek, niestety jedna z nich zmarła i jak często w takich sytuacjach bywa, paczka stopniowo zaczęła się rozpadać. Każdy znalazł swoje własne zajęcie.
I wtedy doszło do zderzenia.
Tak też świat naszej bohaterki zaczął się kurczyć. Miała wiele możliwości, teraz pozostało jej tylko przetrwać wraz z rodziną. Zagrożeniem nie jest jednak asteroida, ale skutki jej uderzenia w księżyc, który zbliżył się niebezpiecznie blisko do ziemi.
W takich okolicznościach przyjdzie nam obserwować przyśpieszony proces dorastania Mirandy i powolną wędrówkę ku końcowi.
Książka nie jest jednak monotonna. Susan Pfeffer zadbała o komfort czytelnika, akcja przez cały czas toczy się naprzód, bez zbędnych długich wątków pobocznych. Te oczywiście występują, jednak perspektywa śmierci głodowej, choroby, a nawet zamarznięcia przez cały czas towarzyszy bohaterom. Nie łatwo zapomnieć o końcu świata, żyjąc w środku jego wydarzeń.
Sięgając po tę książkę, liczyłem na efektowny koniec, miło się jednak zaskoczyłem, nawet pomimo faktu, że tak naprawdę końca nie widać. Może wydawać się to zabawne, w końcu przez cały czas ma się wrażenie nadejścia rychłego końca. Autorka zręcznie manipuluje emocjami czytelnika, który na przemian przeżywa smutek i szczęście. Wiele jest również momentów, w których zamiera się i chce się odłożyć książkę na półkę, by ta w samotności kontynuowała swoją opowieść, jednak nie można tego tak łatwo zrobić. Rozsądek podpowiada jedno i nie jest to przyjemne, jednak serce mimo wszystko prze naprzód.
Ja oceniam książkę na 7 w skali do 10. Mimo wszystkich pozytywów, przez cały czas ma się wrażenie, że gdzieś się to widziało. Zima, przecież to było. Wybuchy wulkanów, też. Tsunami, no proszę...
Jednak książka może się spodobać, a to fabularne deja vu, można ignorować.
https://nieidentycznaperspektywa.blogspot.com/2016/08/spojrzenie-na-zycie-ktore-znalismy.html
"Życie, które znaliśmy" to tak naprawdę dziennik szesnastoletniej Mirandy, której życie diametralnie zmieniło się przez pewną asteroidę, księżyc i powrót do czasów, w którym pojęcie prądu oraz wygód z nim związanych to czysta abstrakcja. Nikt nie mógł się do tego przygotować....
Książka jest bardzo krótka, ale jej kompozycja i historia, którą przedstawia, rekompensuje tę długość. "Cienie w mroku" to tak naprawdę dziennik Jacka Millera, dzięki czemu czytelnik może podejść bardzo emocjonalnie do lektury i razem z Jackiem przeżywać, mające miejsce na śnieżnej pustyni wydarzenia. Wielkim plusem jest możliwość, jaką daje nam autorka, krok po kroku możemy poznać monotonne, jednak nie nudne życie bohatera, obserwować jego wzloty i upadki, a dla uważniejszych czytelników otwiera się droga do sporządzenia krótkiego portretu psychologicznego, z którego można wiele się dowiedzieć. Jacka poznajemy jednak już przed przystąpieniem do lektury. Na okładce książki możemy przeczytać:
"Dla Jacka to...
http://nieidentycznaperspektywa.blogspot.com/2016/07/spojrzenie-na-cienie-w-mroku-michelle.html
Książka jest bardzo krótka, ale jej kompozycja i historia, którą przedstawia, rekompensuje tę długość. "Cienie w mroku" to tak naprawdę dziennik Jacka Millera, dzięki czemu czytelnik może podejść bardzo emocjonalnie do lektury i razem z Jackiem przeżywać, mające miejsce na śnieżnej pustyni wydarzenia. Wielkim plusem jest możliwość, jaką daje nam autorka, krok po kroku...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-06-23
Wiadomości z pierwszej ręki
Sięgając po „Posłańca” Markusa Zusaka byłem przekonany, że będzie on równie dobry jak rewelacyjna „Złodziejka książek” jednak…
Przed przystąpieniem do czytania, warto zastanowić się jaką rolę ma posłaniec. Prócz tego, że przekazuje on wiadomości lub rzeczy materialne, czy może zrobić coś jeszcze? Z udzieleniem odpowiedzi na to pytanie warto zaczekać, ponieważ autor doskonale ukrywa ją w tekście. Jednak tylko spostrzegawczy czytelnik od samego początku będzie miał szansę znaleźć odpowiedź.
Opowieść, którą przedstawia główny bohater, przy pierwszym kontakcie może wydawać się zdecydowanie nieciekawa. Sięgając po książki, czytelnik przede wszystkim chce poznać fascynującą historię, poczuć coś wyjątkowego i móc zatracić się w czytanym tekście. Zusak przedstawia jednak zupełnie inny obraz świata i opowieści, która przytrafić może się każdemu z nas, przez co może być odbierana bardzo emocjonalnie. Nie znajdziemy tu wielu „nadzwyczajnych” wydarzeń, jednak będziemy mieć okazję odnaleźć siebie w bohaterze. W pewnym momencie Ed Kennedy zniknie, a Ty zajmiesz jego miejsce.
„Posłaniec” napisany jest łatwym językiem, dominują w nim krótkie, nierozbudowane zdania, dzięki czemu książkę czyta się naprawdę szybko, co jest wielkim plusem, ponieważ akcja rozwija się bardzo wolno. Jest to jedyny minus, jaki udało mi się znaleźć w tekście. Autor zdecydowanie chciał, aby czytelnik brał udział w historii, umieścił w tekście wiele pytań, które ułatwiają zrozumienie rozgrywających się w tekście wydarzeń. Dodatkowo Markusowi Zusakowi udało się wprowadzić do historii jeszcze jedną, bardzo ważną cechę, ma ona charakter motywacyjny, o czym przekona się każdy czytelnik „Posłańca”.
Czy „zwykłe” życie może być „nadzwyczajne”?
Wielu ludzi zmaga się z monotonią, samotnością i wieloma problemami, można to podsumować sformułowaniem „zwykłe życie”. Jednak jest to tylko bariera, którą sami sobie stawiamy, a nawet najdrobniejsze działania mogą zmienić nasze życie. Jeśli uważasz, że są to puste słowa, „Posłaniec” jest zdecydowanie dla ciebie! Przeczytaj i otwórz oczy.
Wiadomości z pierwszej ręki
Sięgając po „Posłańca” Markusa Zusaka byłem przekonany, że będzie on równie dobry jak rewelacyjna „Złodziejka książek” jednak…
Przed przystąpieniem do czytania, warto zastanowić się jaką rolę ma posłaniec. Prócz tego, że przekazuje on wiadomości lub rzeczy materialne, czy może zrobić coś jeszcze? Z udzieleniem odpowiedzi na to pytanie warto...
2016-06-21
Zagadka czasu
Książka Artura K. Dormanna to książka pułapka. Rozpoczynając lekturę, w gruncie rzeczy już jesteśmy „skazani” na spędzenie z nią większości wolnego czasu. Muszę jednak się poprawić i raz jeszcze zacząć od nowa. Książka Artura K. Dormanna, to książka - wielka zagadka.
„Ziarna Czasu” były moim świadomym wyborem. Zaintrygowany brakiem jakichkolwiek konkretnych informacji o autorze (którego imię okazało się pseudonimem) oraz szczątkowym zarysie fabuły na okładce, postanowiłem, że muszę ją przeczytać. Tak też się stało i choć początek można określić jako bardzo wolne wprowadzenie do ciekawszych wydarzeń, to każda kolejna strona i tajemnice, których w książce jest wiele, sprawiały, że chęć odkrycia siły kierującej wszystkim, była jeszcze większa.
W „Ziarnach czasu” mamy szansę poznać historię pięciu Wybrańców z różnych części świata, których na pierwszy rzut oka nic nie łączy. Jednak dokładniejsze spojrzenie na ich życie, odkrywa kilka ciekawych zależności. Wszyscy w jakiś sposób są zagubieni i wydawać mogłoby się, że nie pasują do świata, w którym przyszło im żyć. Pięć katastrof diametralnie zmienia ich życie. Jeśli jednak wcześniejsze życie odznaczało się brakiem przystosowania do niego, tak to obecne, stało się nie do zniesienia. Tak rozpoczyna się historia, która może mieć kilka nieszczęśliwych zakończeń. Niezwykle ważną rolę odgrywa również dwójka innych bohaterów, z których jednego można określić mianem wariata, równie tajemniczego, jak malunki, które pozostawia na skale. Drugi bohater, wykształcony młody człowiek, chcący wyrwać się z monotonnej pracy w małym miasteczku wyrusza w podróż. Jest on równie zagubiony, jak Wybrańcy.
Książka jest skomplikowana, rozpisana na poszczególnych bohaterów, co przy pierwszej zmianie narracji i wprowadzaniu dodatkowych elementów takich jak listy, może przyprawić niczego niespodziewającego się czytelnika o ból głowy. Jednak po zaakceptowaniu tego faktu, z łatwością można głębiej zanurzyć się w fabule, doskonale zaprojektowanej przez autora. Artur K. Dormann znakomicie poradził sobie z przedstawieniem sytuacji, każdy szczegół perfekcyjnie do siebie pasuje. Pozostawił jednak ogrom zagadek, z którymi przyjdzie zmierzyć się czytelnikowi, a jeśli ten miał nadzieję, że wszystko wyjaśni się wraz z postępującą fabułą, może się zaskoczyć. Podobnie jak po ścięciu jednej z głów hydry, na której miejsce pojawiają się dwie nowe, tak i w przypadku mnożących się zagadek i tajemnic w „Ziarnach czasu”, na miejsce rozwiązanej, pojawiają się kolejne.
„Ziarna czasu” - pełne zwrotów akcji i niespodzianek, doprowadzających czytelnika do skraju wytrzymałości - zmuszają do zastanowienia się nad ciągle pojawiającymi się pytaniami, na które w większości, wprost nie zostanie udzielona odpowiedź.
Kto w tym konflikcie stoi po dobrej stronie?
Czym tak właściwie jest czas?
Czym jest prawda i jak do niej dojść?
Na te i inne pytania odpowiedzi trzeba szukać... „Ziarna czasu”- Artur K. Dormann
Zagadka czasu
Książka Artura K. Dormanna to książka pułapka. Rozpoczynając lekturę, w gruncie rzeczy już jesteśmy „skazani” na spędzenie z nią większości wolnego czasu. Muszę jednak się poprawić i raz jeszcze zacząć od nowa. Książka Artura K. Dormanna, to książka - wielka zagadka.
„Ziarna Czasu” były moim świadomym wyborem. Zaintrygowany brakiem jakichkolwiek konkretnych...
2016-06-27
Ludzie w klatce
„Julianna Baggott jest uznaną przez krytyków autorką bestselerów.” – takie zdanie możemy przeczytać na okładce książki „Nowa Ziemia”. Brzmi zachęcająco? Odpowiedź wydaje się prosta.
„Nowa Ziemia” jest pierwszym tomem trylogii „Świat po wybuchu”, która przedstawia wydarzenia rozgrywające się na zniszczonej ziemi. Bohaterowie żyją na gruzach dawnych społeczności. Od samego początku da się wyczuć, że autorka zna się na swojej pracy. Doskonale kreuje świat po Wybuchu, tworzy kontrastowych bohaterów, perfekcyjnie radzi sobie z opisem nowych gatunków, które pojawiły się po eksplozjach i napromieniowaniu ziemi. Przedstawiona na stronach książki apokalipsa wydaje się rzeczywista tak jak cierpienie bohaterów. Jednak pomimo wszystkich tych pozytywnych cech, dzięki którym mogłoby się wydawać, że historia trojga nastolatków, która w rzeczywistości jest historią kilku społeczności, bez najmniejszej przerwy będzie trzymać w napięciu. Pomimo starań autorki, fabuła w kilku momentach rozwija się bardzo wolno, co powoduję utratę zainteresowania dalszą historią.
„Nowa ziemia” to książka, która łączy w sobie kilka sprawdzonych elementów. Czytając ją, ma się dziwne wrażenie Déjà vu. Poszczególne elementy zostały zmyślnie połączone i dobrane. Dociekliwszy czytelnik, po przestudiowaniu części książki, będzie mógł z łatwością odgadnąć jej dalszy przebieg. Nie obejdzie się bez kilku zaskakujących wydarzeń, które na nowo rozbudzą zainteresowanie. Właśnie to uratuje książkę, niespodziewane rozwinięcie się akcji.
Po przeczytaniu pierwszego tomu nadszedł czas na drugi. Autorka przemyślała zakończenie książki, pozostawiając czytelników z wieloma pytaniami, na które nie została udzielona odpowiedź. Jest to jedna z podstawowych zagrywek, jednak Julianna Baggott robi to w zaskakujący sposób.
Warto sięgnąć po tę pozycję, jednak zdecydowanie nie jest ona dla wszystkich. Osoby, które poznały apokaliptyczny świat z innych pozycji tego typu, wszędzie będą dopatrywać się elementów, które już gdzieś się pojawiły. Jest to błąd, książkę trzeba przeczytać z „czystym umysłem”, dopiero takie zapoznania się z historią w pełni pozwoli na zrozumienie rozgrywających się w niej wydarzeń.
Ludzie w klatce
„Julianna Baggott jest uznaną przez krytyków autorką bestselerów.” – takie zdanie możemy przeczytać na okładce książki „Nowa Ziemia”. Brzmi zachęcająco? Odpowiedź wydaje się prosta.
„Nowa Ziemia” jest pierwszym tomem trylogii „Świat po wybuchu”, która przedstawia wydarzenia rozgrywające się na zniszczonej ziemi. Bohaterowie żyją na gruzach dawnych...
http://nieidentycznaperspektywa.blogspot.com/2016/08/spojrzenie-na-kochani-dlaczego-sie.html
Drugą książką, którą musiałem odłożyć to "Stalowe Serce". Jestem wielkim fanem fantastyki, jednak ta, którą zaprezentował Brandon Sanderson, mnie nie zainteresowała. Świat i historia, która została przedstawiona w bardzo ciekawy i jednocześnie łatwy sposób jest bardzo dobrze skonstruowany. Czytelnik od samego początku wie, czego ma oczekiwać i to z jednej strony jest dobre, z drugiej jednak złe. Niewiele jest momentów, które mogą nas zaskoczyć. Ktoś ma jakąś słabość, trzeba to wykorzystać. Coś dzieje się nie po myśli bohaterów, trzeba temu zaradzić. Akcja i przewidywalna reakcja. W wielkim skrócie książka jest monotonna, jednak z łatwością można przebrnąć do końca, nie wliczając paru ziewnięć, których obecność jest jakby gwarantowana w pakiecie z książką.
http://nieidentycznaperspektywa.blogspot.com/2016/08/spojrzenie-na-kochani-dlaczego-sie.html
więcej Pokaż mimo toDrugą książką, którą musiałem odłożyć to "Stalowe Serce". Jestem wielkim fanem fantastyki, jednak ta, którą zaprezentował Brandon Sanderson, mnie nie zainteresowała. Świat i historia, która została przedstawiona w bardzo ciekawy i jednocześnie łatwy sposób jest bardzo dobrze...