-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik234
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Biblioteczka
2024-05-02
2024-04-27
2024-04-24
2024-04-18
2024-04-14
Ruth Ware serwuje taki wieczór panieński, na który nikt nie chciałby się wybrać. I to nie tylko z powodu jego zakończenia, ale już wcześniej czuć, że coś wisi w powietrzu.
Ogólnie mi się podobała ta książka, o dziwo, bo z autorka łączą mnie takie sinusoidalne stosunki
"W ciemnym, mrocznym lesie" od początku jest fajny klimat, takiego trochę niepokoju, mała grupka bohaterów, którzy się do końca nie lubią i tajemnice z przeszłości, które czekają na rozwiązanie.
I było dobrze, aż do momentu w którym nastąpiła (powiedzmy) kulminacja wydarzeń...mamy morderstwo, na które nie ukrywajmy czekaliśmy od początku książki i wtedy...no właśnie...akcja zaczyna zwalniać i zamiast śledzić odkrywanie prawdy z wypiekamy na twarzy, to czekałam aż to się już w końcu skończy...szczególnie, że autorka daje tak wyraźne wskazówki i tropy, że praktycznie zakończenie nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem.
Dobijała mnie głupota głównej bohaterki...ja wiem, że w takich historiach one muszą wolno kojarzyć fakty, ale ta była wyjątkowo oporna na łączenie wątków...szczególnie jeśli chodzi o sytuację z jej imieniem i zdrobnieniami, na punkcie których miała obsesję - kto czytał ten będzie wiedział o co chodzi.
I o ironio Nora była jeszcze pisarką, autorką kryminałów...to nie chce wiedzieć jak te jej historie wyglądały
Wysłano
Napisz do:
Ruth Ware serwuje taki wieczór panieński, na który nikt nie chciałby się wybrać. I to nie tylko z powodu jego zakończenia, ale już wcześniej czuć, że coś wisi w powietrzu.
Ogólnie mi się podobała ta książka, o dziwo, bo z autorka łączą mnie takie sinusoidalne stosunki
"W ciemnym, mrocznym lesie" od początku jest fajny klimat, takiego trochę niepokoju, mała grupka...
2024-04-09
2024-04-06
2024-04-01
2024-03-29
2024-03-15
2024-03-11
2024-03-09
2024-02-29
2024-02-27
2024-02-24
2024-02-12
2024-02-12
Panuje tu atmosfera niepokoju od pierwszych rozdziałów, jeszcze zanim na dobre zacznie się właściwy horror. Nic się specjalnego nie dzieje, a jednak czytelnik czuje, że coś wisi w powietrzu i czeka aż akcja się rozkręci. Niestety potem książka zalicza mocny spadek.
Początkowo umiarkowanie irytowała mnie bohaterka i te jej potyczki z bratem, ale potem zaczęło to eskalować i zamiast skupiać się na rozwijaniu fabuły, to w kółko kręciliśmy się w martwym punkcie ich niskich lotów kłótni, które niczego nie wyjaśniały, nie wprowadzały do tej historii. Zgoda te interakcje pozwalały zobrazować ich stosunki rodzinne, ale już serio po kilkunastu podobnych scenach miałam dość i czekałam aż coś się zadzieje. A serio się wciągnęłam na początku i byłam zainteresowana jak potoczą się losy Louise.
Autor fajnie ogrywa motywy znane z tego gatunku, ale czasem chce aż za wiele mam wrażenie. W dodatku mega przewidywalny rozwój wydarzeń, niestety albo i stety – przynajmniej mogłam sobie przybić mentalną piątkę, że tak genialnie na to wpadłam ;p a tak serio, no to wiadomo, że po horrorach nie ma co się spodziewać jakiś zaskakujących rozwiązań, czy wyjaśnienia dlaczego gonią nas nawiedzone lalki.
Z początku miała fajny klimat schody zaczęły się później. Hendrix zgrabnie pisze i się płynie z tą historią, chociaż mnie dopadło w jednym momencie zmęczenie, bo środek jest trochę przegadany i im bliżej końca to akcja zamiast przyspieszyć na chwilę zwalnia i zaczyna się robić mega absurdalnie – nawet jak na horrorowe standardy. W końcówce to w ogóle popuścił wodze fantazji i dla mnie zamiast strasznie wyszło groteskowo śmiesznie.
W większości jest to powieść o relacjach rodzinnych i bardzo się autor tutaj na tym skupia, ale zakończenie słabo mnie usatysfakcjonowało. Nagle wszystko się rozwiązuje, dostajemy dwa trzy zdania wyjaśniania i na razie...koniec.
Panuje tu atmosfera niepokoju od pierwszych rozdziałów, jeszcze zanim na dobre zacznie się właściwy horror. Nic się specjalnego nie dzieje, a jednak czytelnik czuje, że coś wisi w powietrzu i czeka aż akcja się rozkręci. Niestety potem książka zalicza mocny spadek.
Początkowo umiarkowanie irytowała mnie bohaterka i te jej potyczki z bratem, ale potem zaczęło to eskalować...
2024-02-03
Wysokie oczekiwania co do tej powieści popsuły mi radość z czytania…„Divine Rivals” to tytuł, który wyskakiwał praktycznie z każdej strony, wszyscy byli zachwyceni i nie szczędzili słów zachwytu...no i skusiłam się.
Na początek przyznaję, że to ładnie napisana (a w naszym wypadku przetłumaczona) powieść. Niestety, nie wiem czego do końca się spodziewałam, ale raczej tego nie dostałam. Przez połowę tej historii miałam poczucie, że byłoby lepiej, że gdyby ta historia była pozbawiona otoczki fantasy i też byłoby ciekawie. No ale właśnie...wtedy nie dostalibyśmy tego, co wyszło w tej powieści, czyli listów i magicznych maszyn do pisania.
Powiedzmy sobie szczerze, to fantasy też tu nie jest powalające. Świat bogów i walka między nimi, które miały być osią wydarzeń są nakreślone pobieżnie. Ogólnie nie dowiadujemy się o świecie, w którym żyją Iris i Roman zbyt wiele. Mam wrażenie, że niektóre wątki zostają nierozwinięte, a aż się o to proszą – jak chociażby historia, która kryje się za maszynami Iris i Romana, a w szczególności za ich poprzednimi właścicielkami.
Co się tyczy bohaterów...brakowało mi trochę rozwinięcia postaci drugoplanowych, no ale już ok. Wątek Iris zdecydowanie zatrzymał mnie przy tej książce. Szczęśliwie jest jej tutaj więcej. Naprawdę z zainteresowaniem śledziłam jej losy i kibicowałam jako bohaterce.
Jeśli chodzi o Romana...nie dołączyłam do grona fanek tego bohatera. Początkowo nudziły mnie jego perypetie i z ulgą przyjmowałam kolejne rozdziały z perspektywy Iris. Znośny był dopiero jak był z nią w parze, bo momentami było nawet zabawnie.
Ogólnie cierpiałam na brak akcji w tej powieści. Początek rozgrywa się bardzo powoli, ale powiedziałam sobie ok, poczekam. Niestety później nie jest nic lepiej, a gdy w końcu zaczyna się coś dziać i wydarzenia nabierają tempa, to książka się kończy…
Ponoć kontynuacja jest gorsza od pierwszego tomu, więc nie wiem czy mnie to zachęca do czytania. Niemniej jestem odrobinę ciekawa jak autorka zakończy historię Iris i Romana, więc może skuszę się na lekturę.
Wysokie oczekiwania co do tej powieści popsuły mi radość z czytania…„Divine Rivals” to tytuł, który wyskakiwał praktycznie z każdej strony, wszyscy byli zachwyceni i nie szczędzili słów zachwytu...no i skusiłam się.
Na początek przyznaję, że to ładnie napisana (a w naszym wypadku przetłumaczona) powieść. Niestety, nie wiem czego do końca się spodziewałam, ale raczej tego...
2024-02-01
Niestety albo jestem już za stara na czytanie o licealistach, albo ta książka to nie moje klimaty...
Liczyłam na fajny kryminał w szkolnych murach, ale się nie doczekałam.
Napisane jest bardzo prosto, zero tutaj jakiegoś napięcia, chęci rozwiązania zagadki.
Winię za to bohaterki, bo trudno z którąś sympatyzować, obie są irytujące i tak naprawdę autorki nie za bardzo dają je czytelnikom poznać. To takie papierowe postacie bez charakteru.
Najlepszy z tego wszystkiego był podcast...ale niestety jego twórca wyszedł na jaw praktycznie od razu i wszystko szlag trafił 😜
Nie uratował tej książki nawet pseudo klimat dark academia...
Niestety albo jestem już za stara na czytanie o licealistach, albo ta książka to nie moje klimaty...
więcej Pokaż mimo toLiczyłam na fajny kryminał w szkolnych murach, ale się nie doczekałam.
Napisane jest bardzo prosto, zero tutaj jakiegoś napięcia, chęci rozwiązania zagadki.
Winię za to bohaterki, bo trudno z którąś sympatyzować, obie są irytujące i tak naprawdę autorki nie za bardzo dają...