-
ArtykułyPremiera „Tylko my dwoje”. Weź udział w konkursie i wygraj bilety do kina!LubimyCzytać2
-
ArtykułyKolejna powieść Remigiusza Mroza trafi na ekrany. Pora na „Langera”Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyDrapieżnicy z Wall Street. Premiera książki „Cienie przeszłości” Marka MarcinowskiegoBarbaraDorosz4
-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę „Nie pytaj” Marii Biernackiej-DrabikLubimyCzytać4
Biblioteczka
2023-12-14
Na początku książka dość mocno mnie wynudziła i nie mogłam długo zorientować się o co w niej chodzi, a to dlatego,że przez nieuwagę rozpoczęłam lekturę tej trylogii od tomu drugiego.
Szczerze mówiąc najbardziej wzruszyłam się gdzieś na pięćdziesiąt stron przed końcem powieści. Myślę,że sięgnę po kolejne tomy.
Na początku książka dość mocno mnie wynudziła i nie mogłam długo zorientować się o co w niej chodzi, a to dlatego,że przez nieuwagę rozpoczęłam lekturę tej trylogii od tomu drugiego.
Szczerze mówiąc najbardziej wzruszyłam się gdzieś na pięćdziesiąt stron przed końcem powieści. Myślę,że sięgnę po kolejne tomy.
Sama tematyka książki bardzo mi się podobała. Też uważam, że marzenia można spełniać w każdym wieku.
Nie zmienia to jednak faktu, że nie podobało mi się zachowanie głównej bohaterki, która była egoistyczna, głupiutka. Taka sześćdziesięcioletnia idiotka. Momentami nawet jej postawa budziła we mnie wstręt i obrzydzenie.
Mimo tych wad uważam,że książka jest dobra, bo wzbudza emocje, a tego w literaturze zawsze oczekuję.
Sama tematyka książki bardzo mi się podobała. Też uważam, że marzenia można spełniać w każdym wieku.
Nie zmienia to jednak faktu, że nie podobało mi się zachowanie głównej bohaterki, która była egoistyczna, głupiutka. Taka sześćdziesięcioletnia idiotka. Momentami nawet jej postawa budziła we mnie wstręt i obrzydzenie.
Mimo tych wad uważam,że książka jest dobra, bo wzbudza...
2020-11-08
Lubię książki, które poruszają ważne tematy, bliskie każdemu człowiekowi. One zazwyczaj bardzo mnie poruszają, a treść w nich zawarta wciąga bez reszty.
Nie inaczej jest z prozą Agaty Przybyłek. Uwielbiam tę autorkę. Przeczytałam już kilka tytułów spod jej pióra i na żadnym się nie zawiodłam. Tym razem także otrzymałam to, czego oczekiwałam.
Powieść „Tak smakuje miłość” przeczytałam niemalże na jednym oddechu.
Główna bohaterka, Ola, jest znaną blogerką kulinarną. Ma męża, pracę, którą bardzo lubi. Jej życie jest poukładane i spokojne. Niestety, sielanka nie trwa zbyt długo. Otóż mąż Oli, Krystian, pewnego dnia oznajmia żonie, że odchodzi. Sam z siebie jednak tego nie robi. Taką radę otrzymuje od swojej mamusi, która jest wróżką. Matka zobaczyła w kartach, że syneczkowi grozi śmierć. Niewiele myśląc, a właściwie to nic nie myśląc, postanawia się podzielić nowym odkryciem z synem i prosi, a właściwie żąda, aby ten natychmiast rozstał się z niczego jeszcze nie świadomą Olą. Krystian początkowo uznaje to polecenie za głupi żart, ale po dłuższej rozmowie z matką dochodzi do wniosku, że najlepszym wyjściem będzie zakończenie małżeństwa
Aleksandra zrozpaczona, po namyśle stwierdza, że nic ją nie trzyma w mieście i na jakiś czas wyjeżdża do rodziców, by wszystko przemyśleć i nabrać nowej energii. Na wsi dziewczyna wpada na pomysł, że wyremontuje stary dom po swojej ciotce. Dodatkowo, w przypływie emocji i dobrego humoru przyznaje, że w tym domu mogłaby zamieszkać z jakimś pisarzem. Nie wie, że za jakiś czas los postawi na jej drodze sławnego pisarza, autora poczytnych thrillerów. Co z tego wyniknie? Jaką rolę odegra Przemysław Dym w życiu Oli?
Jestem urzeczona tą historią i tym, jak zgrabnie została napisana. Postaci są wyraziste, właściwie każdy z nas może się z nimi utożsamić, bo ich radości, rozterki nie różnią się od tych, które my przeżywamy w realnym życiu.
Bardzo podobał mi się też klimat, który Agata Przybyłek stworzyła w powieści. Taki sielski, wszystko płynie w swoim rytmie. Ludzie są dla siebie życzliwi, pomocni, nikt na nikogo nie patrzy wilkiem. To sprawiło, że czytałam tę pozycję z ogromnym zaangażowaniem i z prawdziwą przyjemnością. Czuło się tutaj tę swojskość. Dla mnie to był świat, w którym najchętniej bym została i nigdzie się stamtąd nie ruszała.
Właśnie takiej historii potrzebowałam. Po jej przeczytaniu poczułam się zrelaksowana i wyciszona, jakby to, co złe, odpłynęło gdzieś daleko i mnie nie dotyczyło. Aż żałowałam, że tak szybko skończyłam czytać tę piękną książkę. Mam jednak nadzieję, że już niedługo będę miała przyjemność sięgnąć po kolejną powieść autorstwa Agaty Przybyłek, bo to bezdyskusyjnie jedna z moich ulubionych polskich pisarek. Każda jej książka zapewnia mi nie tylko ucztę literacką, ale również rozrywkę i dużą dawkę pozytywnej energii, której teraz szczególnie mi potrzeba.
.
Lubię książki, które poruszają ważne tematy, bliskie każdemu człowiekowi. One zazwyczaj bardzo mnie poruszają, a treść w nich zawarta wciąga bez reszty.
Nie inaczej jest z prozą Agaty Przybyłek. Uwielbiam tę autorkę. Przeczytałam już kilka tytułów spod jej pióra i na żadnym się nie zawiodłam. Tym razem także otrzymałam to, czego oczekiwałam.
Powieść „Tak smakuje miłość”...
2014-08-26
Do przeczytania książki zachęcił mnie film, który bardzo mnie wzruszył. Pamiętam, ze oglądałam go z zapartym tchem.
Książka też jest niezła. Jednak trochę zaskoczyło mnie, że autorki taki mały nacisk położyły na aspekty psychologiczny tej historii. Tego zabrakło mi w książce.
Do przeczytania książki zachęcił mnie film, który bardzo mnie wzruszył. Pamiętam, ze oglądałam go z zapartym tchem.
Książka też jest niezła. Jednak trochę zaskoczyło mnie, że autorki taki mały nacisk położyły na aspekty psychologiczny tej historii. Tego zabrakło mi w książce.
Fantastyczna książka. Pełna cudownych cytatów, mądra.
Jak ją czytałam, miałam wrażenie, że opisuje moje życie.
Fantastyczna książka. Pełna cudownych cytatów, mądra.
Jak ją czytałam, miałam wrażenie, że opisuje moje życie.
Stare przysłowie mówi, że „na naukę i miłość nigdy nie jest za późno. Jedni zgadzają się z tym stwierdzeniem, inni nie. Na pewno Franciszek Nowak, bohater książki „Pięć wdów” przytaknąłby, że to prawda.
Karolewo to wieś, w której mieszka prawie osiemdziesięcioletni senior rodu Nowaków – Franciszek. Mężczyzna od ponad roku jest wdowcem. Niedzielne popołudnia zazwyczaj spędza u syna i jego rodziny. Nie może się pogodzić, że ma trzech wnuków, którzy siedzą u rodziców, cały czas gapią się w smartfony i ani myślą o tym by poszukać sobie jakiejś dziewczyny i zmienić wreszcie swój stan cywilny. Mocno zdenerwowany takim stanem rzeczy starszy pan bierze w sprawy w swoje ręce. Postanawia, że pokaże chłopakom, jak się szuka prawdziwej miłości i na Boże Narodzenie się ożeni.
Robi listę kilkudziesięciu wdów z okolicy i wśród nich szuka tej jedynej. Niestety, bezskutecznie. W końcu trafia do domu Jadwigi, a tam spotyka aż pięć tytułowych wdów, czyli wspomniana już Jadwiga, Melania, Lucyna, Krystyna i Helena. Franciszek czuje, że trafił do właściwego domu i z pewnością któraś z tych dam – zostanie jego żoną.
Teoretycznie wszystko powinno iść gładko, ale gdy wnukowie pana Nowaka dowiadują się o zamiarach dziadka, nie czekają zbyt długo i podejmują decyzję, że nie pozwolą na to aby cała wieś śmiała się z nich, że mają dziadka, któremu na stare lata zachciało się szukać żony. Co ciekawe, żaden z wnuków – ani Tomasz, ani Damian, ani tym bardziej Łukasz nie mają pojęcia w jaki sposób dziadek chce znaleźć wybrankę swojego życia.
Gdy zaczęłam czytać tę książkę to sklasyfikowałam ją jako zabawną i rozrywkową. I owszem – była zabawna, lekka i zapewniła mi rozrywkę, spędziłam z nią miło czas. Jednak oprócz tej zwiewności i przyjemnej lektury autorka – Agnieszka Olszanowska-zaserwowała swoim czytelnikom tematy, które mogły skłonić do głębszej refleksji. Podjęła tematu pędu za nowoczesnością, braku czasu, ale także samotnego rodzicielstwa (jedna z bohaterek jest matką samotnie wychowującą dziecko), trudnych życiowych wyborów i decyzji.
Postaci wykreowane przez Olszanowską są barwne, wyraziste, ale nie przerysowane i nie wylukrowane. Mają swoje wady i zalety. Wiele z nich możemy polubić, kibicować im, współczuć, wzbudzają naszą sympatię, jak chociażby główny bohater, jakim jest Franciszek Nowak. Są też i takie, za którymi nie do końca nie przepadamy. Każdy z nas może się z nimi utożsamić, odnaleźć w ich zachowaniu, charakterze część siebie. I to jest dla mnie wyznacznik bardzo dobrej powieści.
Szkoda tylko, że pisarka nie dopracowała zakończenia całości. Akcja toczyła się normalnie, wszystko przebiegało właściwie, mogliśmy śledzić jeden z ciekawszych wątków i nagle…został on jakby urwany po to, by zakończyć lekturę happy endem, ale biorąc pod uwagę to, co Olszanowska opisywała wcześniej, powagę sytuacji, w której znaleźli się bohaterowie, takie nagłe zakończenie tej opowieści, bezpośrednie wejście już w inny wątek, było dla mnie niezbyt dobrym zabiegiem literackim. Zabrakło mi zamknięcia wcześniejszej kwestii, jej finału – nieważne dobrego czy złego i dopiero należało przejść do sfinalizowania kolejnej, wcześniej rozpoczętej historii. To trochę mnie zbiło z pantałyku i sprawiło, że ostatecznie nie dałam tej książce maksymalnej oceny 10/10, a 8/10. Za wyjątkiem właśnie zakończenia, to powieść bardzo mi się podobała i polecam Wam ją tym, którzy szukają odprężającej, ale nie głupiej pozycji, przy której jednocześnie można wyluzować się i trochę zadumać oraz pomyśleć nad tym, co w naszym życiu ważne.
Stare przysłowie mówi, że „na naukę i miłość nigdy nie jest za późno. Jedni zgadzają się z tym stwierdzeniem, inni nie. Na pewno Franciszek Nowak, bohater książki „Pięć wdów” przytaknąłby, że to prawda.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKarolewo to wieś, w której mieszka prawie osiemdziesięcioletni senior rodu Nowaków – Franciszek. Mężczyzna od ponad roku jest wdowcem. Niedzielne popołudnia zazwyczaj...