rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Nie spodziewałam się, że może mnie tak pochłonąć. A jednak! Zazwyczaj początek wszelkiego rodzaju biografii (w tym przypadku autobiografii) jest dla mnie nieco nudny, ale w tym przypadku całość czyta się płynnie do samego końca. Mały rozrabiaka z biegiem czasu zamienia się w dużego, nie tracąc przy tym nic ze swojej pasji i ciekawości świata. Polecam!

Nie spodziewałam się, że może mnie tak pochłonąć. A jednak! Zazwyczaj początek wszelkiego rodzaju biografii (w tym przypadku autobiografii) jest dla mnie nieco nudny, ale w tym przypadku całość czyta się płynnie do samego końca. Mały rozrabiaka z biegiem czasu zamienia się w dużego, nie tracąc przy tym nic ze swojej pasji i ciekawości świata. Polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zakochałam się w tej książce. Styl, w jakim jest napisana, emocje jakie przekazuje, klimat jaki tworzy - cudo. Podczas czytania trochę obawiałam się zakończenia, ale jest równie piękne, jak cała opowieść. 10/10, nie może być inaczej.

Zakochałam się w tej książce. Styl, w jakim jest napisana, emocje jakie przekazuje, klimat jaki tworzy - cudo. Podczas czytania trochę obawiałam się zakończenia, ale jest równie piękne, jak cała opowieść. 10/10, nie może być inaczej.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na początku byłam dość sceptycznie nastawiona do lektury - bo ile można czytać o podróżnikach przemierzających świat rowerem? Co nowego mogę znaleźć w takiej książce?
Im dalej w lekturę, tym mocniej docierało do mnie, jak bardzo się myliłam! Autor szybko zaimponował mi nieustępliwością w dążeniu do każdego celu, jaki sobie obierał, a snute przez niego na kartach książki opowieści sprawiały, że czułam się jakby o wszystkim opowiadał mi znajomy, pokazujący zdjęcia ze swoich podróży. A trzeba dodać, że fotografie i jakość wydania to ogromne atuty tej książki. Zdjęć jest akurat tyle, żeby mieć lepsze wyobrażenie o miejscach, w jakich znajdował się autor, ale jednocześnie nie za dużo, aby zarazem pozostawić wiele wyobraźni. Podobnie zresztą jest z tekstem. Niektóre myśli wydają się wręcz celowo zmieniać kierunek, aby oddać swobodę interpretacji czytelnikowi.
Czyli niby kolejna książka o rowerowej podróży, ale jednak inna. Skłaniająca do przemyśleń, z wnioskami do wyciągnięcia, pokazująca ogrom ludzkiej pasji, pozwalająca zastanowić się, co pcha człowieka z wygodnej posady w korporacji w nieznane. A wszystko to pod płaszczykiem ciekawych, często zabawnych, a czasem i pełnych refleksji przygód, które czyta się jednym tchem. Gorąco polecam!

Na początku byłam dość sceptycznie nastawiona do lektury - bo ile można czytać o podróżnikach przemierzających świat rowerem? Co nowego mogę znaleźć w takiej książce?
Im dalej w lekturę, tym mocniej docierało do mnie, jak bardzo się myliłam! Autor szybko zaimponował mi nieustępliwością w dążeniu do każdego celu, jaki sobie obierał, a snute przez niego na kartach książki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Początek męczyłam bardzo i myślałam, że przez tę książkę nie przebrnę, wydawała mi się koszmarnie przegadana. Aż w końcu porozmawiałam z autorem i poszłam na jego prelekcję. On po prostu taki jest, tak się wypowiada, taki ma sposób bycia. Może są pewne niedociągnięcia, może sens zdań czasem gubi się w meandrach słów, ale ten styl pisania to nowa jakość i powiew świeżości. Na koniec naszej rozmowy zapytał, czy czekam na drugą książkę, bo będzie. Zgodnie z prawdą powiedziałam, że tak. Czekam i polecam każdemu nieco zmęczonemu tradycyjną literaturą górską.

Początek męczyłam bardzo i myślałam, że przez tę książkę nie przebrnę, wydawała mi się koszmarnie przegadana. Aż w końcu porozmawiałam z autorem i poszłam na jego prelekcję. On po prostu taki jest, tak się wypowiada, taki ma sposób bycia. Może są pewne niedociągnięcia, może sens zdań czasem gubi się w meandrach słów, ale ten styl pisania to nowa jakość i powiew świeżości....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka porywa jak tytułowy huragan i wciąga w sam środek akcji - przeczytałam ją w błyskawicznym tempie, nie mogąc się oderwać! Szczególnie zainteresowały mnie wątki międzyludzkie, zmiany w zachowaniu pod wpływem ekstremalnych sytuacji oraz podejście osób o innym kolorze skóry. Chętnie przeczytałabym jeszcze, jak pobyt w Stanach zmienił autora i jakie wnioski wyciągnął z wydarzeń, w których uczestniczył. Podsumowując: bardzo ciekawa lektura! Polecam.

Ta książka porywa jak tytułowy huragan i wciąga w sam środek akcji - przeczytałam ją w błyskawicznym tempie, nie mogąc się oderwać! Szczególnie zainteresowały mnie wątki międzyludzkie, zmiany w zachowaniu pod wpływem ekstremalnych sytuacji oraz podejście osób o innym kolorze skóry. Chętnie przeczytałabym jeszcze, jak pobyt w Stanach zmienił autora i jakie wnioski wyciągnął...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Chyba spodziewałam się czegoś więcej.

Chyba spodziewałam się czegoś więcej.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zabrałam ją na krótki urlop i cóż, nie był to najszczęśliwszy wybór. Czytanie o gwałtach nie jest szczególnie relaksujące, a tego rodzaju opowieści na długo zapadają mi w pamięć. Jest to z pewnością ważny głos w dyskusji na temat Arabii Saudyjskiej i losu kobiet w tym kraju, ale bardziej wrażliwe osoby mogą sobie tę lekturę odpuścić.

Zabrałam ją na krótki urlop i cóż, nie był to najszczęśliwszy wybór. Czytanie o gwałtach nie jest szczególnie relaksujące, a tego rodzaju opowieści na długo zapadają mi w pamięć. Jest to z pewnością ważny głos w dyskusji na temat Arabii Saudyjskiej i losu kobiet w tym kraju, ale bardziej wrażliwe osoby mogą sobie tę lekturę odpuścić.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Już czytając pierwsze zdania można zorientować się, że jest to książka niezwykła - język, którym operuje autor, sprawia, że obrazy same rysują się przed oczami czytelnika, a kolejne akapity wciągają go w opowieść na dobre.
Można było spodziewać się, że będzie to laurka na cześć zmarłego przyjaciela, ale nie – John Porter mówi wprost, opowiada o życiu Alexa MacIntyre, mówiąc nie tylko o zaletach, ale również o jego wadach. Widać, iż stara się zachować jak najbardziej obiektywną postawę, co jest naprawdę godne podziwu i sprawia, że opowieść zyskuje na rzetelności.
Z powodu obecności kilku znacznych polskich akcentów jest to książka ważna dla Polaków, podobnie jak "Ucieczka na szczyt" Bernadette McDonald i, tak samo jak wspomniana lektura, przedstawia najlepsze czasy polskich podbojów w górach wysokich oczami obcokrajowca.
Znakomitym dopełnieniem całości są nazwy rozdziałów, będące tytułami piosenek, które na szczęście nie zostały przetłumaczone, a tylko objaśnione w przypisach - z ogromną korzyścią dla książki.
Podsumowując – po lekturze nie można się dziwić, że jest to pozycja nagradzana na największych górskich festiwalach na świecie i jest tłumaczona na kolejne języki, zasługuje bowiem na miejsce wśród kanonu górskiej literatury, a nepalskie przysłowie "Lepiej przeżyć jeden dzień jak tygrys, niż sto dni jak owca" stało się moim mottem.

Już czytając pierwsze zdania można zorientować się, że jest to książka niezwykła - język, którym operuje autor, sprawia, że obrazy same rysują się przed oczami czytelnika, a kolejne akapity wciągają go w opowieść na dobre.
Można było spodziewać się, że będzie to laurka na cześć zmarłego przyjaciela, ale nie – John Porter mówi wprost, opowiada o życiu Alexa MacIntyre, ...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Pstryk. Jak zmieniać, żeby zmienić Chip Heath, Dan Heath
Ocena 7,3
Pstryk. Jak zm... Chip Heath, Dan Hea...

Na półkach: , ,

Może nastawiałam się na coś innego, bo lubię książki tego typu, ale w efekcie wymęczyłam o wiele za długi i powtarzalny tekst, który moim zdaniem mógł zmieścić się w formie trochę dłuższego artykułu prasowego. Zgadzam się z tezami zawartymi w książce, ale to trochę za mało.

Może nastawiałam się na coś innego, bo lubię książki tego typu, ale w efekcie wymęczyłam o wiele za długi i powtarzalny tekst, który moim zdaniem mógł zmieścić się w formie trochę dłuższego artykułu prasowego. Zgadzam się z tezami zawartymi w książce, ale to trochę za mało.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie spodziewałam się tego, ale naprawdę mnie wciągnęła. Ewa Matuszewska ma doskonałe pióro, dzięki czemu książkę pochłania się jednym tchem! Do tego jest przepięknie wydana, a więc podczas lektury w ręku mamy spory kawałek historii polskiego himalaizmu, okraszony starannie dobranymi zdjęciami. Pozycja obowiązkowa dla góromaniaków i nie tylko.

Nie spodziewałam się tego, ale naprawdę mnie wciągnęła. Ewa Matuszewska ma doskonałe pióro, dzięki czemu książkę pochłania się jednym tchem! Do tego jest przepięknie wydana, a więc podczas lektury w ręku mamy spory kawałek historii polskiego himalaizmu, okraszony starannie dobranymi zdjęciami. Pozycja obowiązkowa dla góromaniaków i nie tylko.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na początku trochę podśmiewałam się z "TAKIEJ wyprawy", wspomnianej na okładce książki. Bardziej pod koniec zrozumiałam - 3 miesiące w drodze i chociaż głównie w samochodzie, to jest jednak sporo spraw do ogarnięcia, nowe kultury, miejsca i do tego wszystkiego te nieszczęsne transmisje radiowe... Panowie, szacun.
Sama książka nie jest arcydziełem, czasem trudno wyobrazić sobie miejsca, które opisują autorzy, ale rozumiem, że z większą ilością zdjęć pozycja rozrosłaby się do ogromnych rozmiarów. (Na marginesie: Moim zdaniem lepiej byłoby zainwestować w tańszy papier i robić wkładki ze zdjęciami - ale wtedy trzeba byłoby już je opisać, a to przy takiej ilości materiału nie lada wyczyn)
Jest kilka powtórzeń, zdarza się parę nie przetłumaczonych słów, czasem męczą liczby gatunków fauny występującej w poszczególnych miejscach - tyle z minusów. Za to książka jest ogromnym kompendium wiedzy, szczególnie dla osób planujących odwiedzenie tych miejsc samochodem i tego nie można nie docenić.
Autorzy nie mają zbytnio czasu i okazji na nawiązywanie kontaktów z miejscową ludnością (tak - ale to nie jest cel wyprawy), co starają się wynagrodzić, spotykając się z Polakami na obczyźnie i to wychodzi całkiem zgrabnie. Za to zwiedzają, kosztują, smakują i obserwują.
Podsumowując: Nie jest to przełomowa książka podróżnicza. Czasem nieco się dłuży, czasem wciąga (pochłonęła mnie część o Panamie, którą niedawno miałam okazję odwiedzić i dzięki czemu stwierdziłam, że autorzy nie kolorują rzeczywistości, co jest często minusem książek tego gatunku), ale jest to solidna dawka wiedzy o Amerykach i inspiruje do odkrywania ich we własny sposób. A przynajmniej ja już mam ochotę tam wrócić.

Na początku trochę podśmiewałam się z "TAKIEJ wyprawy", wspomnianej na okładce książki. Bardziej pod koniec zrozumiałam - 3 miesiące w drodze i chociaż głównie w samochodzie, to jest jednak sporo spraw do ogarnięcia, nowe kultury, miejsca i do tego wszystkiego te nieszczęsne transmisje radiowe... Panowie, szacun.
Sama książka nie jest arcydziełem, czasem trudno wyobrazić...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wszystko w porządku. Układamy sobie życie Szymon Hołownia, Marcin Prokop
Ocena 6,3
Wszystko w por... Szymon Hołownia, Ma...

Na półkach:

Przeczytana i nie przeczytana, bo dałam sobie spokój jakoś przed połową. Trochę poczytywałam, trochę przeglądałam, a później zapytałam sama siebie, po co i niestety nie znalazłam na to pytanie odpowiedzi. Być może zmęczyłabym gdyby nie kolejka ciekawszych pozycji do przeczytania.

Przeczytana i nie przeczytana, bo dałam sobie spokój jakoś przed połową. Trochę poczytywałam, trochę przeglądałam, a później zapytałam sama siebie, po co i niestety nie znalazłam na to pytanie odpowiedzi. Być może zmęczyłabym gdyby nie kolejka ciekawszych pozycji do przeczytania.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sens książki jak najbardziej trafiony, sama wyciągnęłam z niej trochę dla siebie. To tyle z plusów. Rozumiem zamysł przystępności, ale niestety całość jest nieco "przegadana", można było krócej i bardziej treściwie, miałam też wrażenie powtarzalności. Ogólnie dość inspirująca lektura ubrana w lekkie "pitu-pitu", czyli polecam i nie polecam, zależy co kto lubi.

Sens książki jak najbardziej trafiony, sama wyciągnęłam z niej trochę dla siebie. To tyle z plusów. Rozumiem zamysł przystępności, ale niestety całość jest nieco "przegadana", można było krócej i bardziej treściwie, miałam też wrażenie powtarzalności. Ogólnie dość inspirująca lektura ubrana w lekkie "pitu-pitu", czyli polecam i nie polecam, zależy co kto...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W książce zawarte są niby rzeczy oczywiste, ale z ręką na sercu - wiemy o nich, a czy z nich korzystamy? No właśnie. Jest to potężne kompendium podstawowej, przystępnie podanej wiedzy o pielęgnacji cery, które można podarować w prezencie dowolnej dziewczynie (chociaż chyba najprędzej nastolatce), poczytywać aby zainspirować się do dbałości o własną urodę albo po prostu postawić na półce, planując wycieczkę do Korei. UWAGA - silnie wpływa na chęć zakupu koreańskich kosmetyków! ;)

W książce zawarte są niby rzeczy oczywiste, ale z ręką na sercu - wiemy o nich, a czy z nich korzystamy? No właśnie. Jest to potężne kompendium podstawowej, przystępnie podanej wiedzy o pielęgnacji cery, które można podarować w prezencie dowolnej dziewczynie (chociaż chyba najprędzej nastolatce), poczytywać aby zainspirować się do dbałości o własną urodę albo po prostu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo przyjemna i wartościowa lektura - miałam zostawić ją w jednym z panamskich hosteli ku inspiracji przyszłych podróżniko-czytelników, ale zawarte w niej opisy i porady wydają mi się tak fajne i użyteczne, że po prostu chcę mieć ją na półce.

Bardzo przyjemna i wartościowa lektura - miałam zostawić ją w jednym z panamskich hosteli ku inspiracji przyszłych podróżniko-czytelników, ale zawarte w niej opisy i porady wydają mi się tak fajne i użyteczne, że po prostu chcę mieć ją na półce.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zmęczyła mnie na tysiąc sposobów. Niby interesujący temat, ale jednak da się nim zanudzić czytelnika. Męczyłam ją, odkładałam, wracałam i tak w kółko, aż w końcu zabrałam ją w podróż w jedną stronę i zostawiłam w jednym z hosteli w Panamie. Może trafi na kogoś, kto się nią zainteresuje.

Zmęczyła mnie na tysiąc sposobów. Niby interesujący temat, ale jednak da się nim zanudzić czytelnika. Męczyłam ją, odkładałam, wracałam i tak w kółko, aż w końcu zabrałam ją w podróż w jedną stronę i zostawiłam w jednym z hosteli w Panamie. Może trafi na kogoś, kto się nią zainteresuje.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,



Na półkach: ,

Co za przyjemne zaskoczenie po dość niemrawej "Swoją drogą"! Wciągająca, pozbawiająca złudzeń, czasem wręcz szokująca, na długo pozostająca w pamięci.
Ocen jednak nie dało się uniknąć (cóż, prawo autora, zresztą nie jestem pewna, czy tak w ogóle się da, w końcu patrzymy na rzeczywistość czyimiś oczami), ale to też nie jest minus.
Jedną gwiazdkę odejmuję, gdyż już w pierwszym reportażu dostrzegam przesadę - byłam w Pakistanie miesiąc po tragedii pod Nanga Parbat, odwiedziłam te same miejsca i mam nawet wrażenie, że rozmawiałam z tymi samymi ludźmi (jak zauważył autor, większość jednak nie chce wypowiadać się w niewygodnych tematach i ma ku temu konkretne powody), wiem jak to wtedy wyglądało i mimo podobnych spostrzeżeń, część faktów wydaje mi się nieco przesadzona. A jeżeli tak wygląda początek, to może i reszta jest nieco podkolorowana? Tego nie wiem, być może się nie dowiem. Ale tak może zostać, książka jest super.

Co za przyjemne zaskoczenie po dość niemrawej "Swoją drogą"! Wciągająca, pozbawiająca złudzeń, czasem wręcz szokująca, na długo pozostająca w pamięci.
Ocen jednak nie dało się uniknąć (cóż, prawo autora, zresztą nie jestem pewna, czy tak w ogóle się da, w końcu patrzymy na rzeczywistość czyimiś oczami), ale to też nie jest minus.
Jedną gwiazdkę odejmuję, gdyż już w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zmęczyła mnie. Na początku z radością czytałam zarówno o nieznanych mi jeszcze częściach świata (mało), jak i wzajemnych relacjach matki z córką (dużo). Jechałam akurat przez Bałkany i cieszyłam się na fragment o nich... to znaczy na kilka stron. A potem znowu nic. Matka, córka, matka, córka. To co, na początku było jeszcze w miarę życiowe, pod koniec książki wyglądało jak przesadnie napompowany balonik. Ostatnie strony pokonałam, przeglądając je i przerzucając, byle szybciej, niech to już się skończy. Mogło być fajniej, gdyby tylko było krócej. Usuwam tę książkę z półki "Podróże", bo to nie to - oryginalny tytuł jest zdecydowanie bardziej trafny niż polski, ten razem z opisem trochę wprowadza w błąd. Jeśli szukasz psychologii w relacji matka-córka z podróżniczym tłem, proszę bardzo, ale jeśli jest odwrotnie, lepiej sięgnij po inną lekturę.

Zmęczyła mnie. Na początku z radością czytałam zarówno o nieznanych mi jeszcze częściach świata (mało), jak i wzajemnych relacjach matki z córką (dużo). Jechałam akurat przez Bałkany i cieszyłam się na fragment o nich... to znaczy na kilka stron. A potem znowu nic. Matka, córka, matka, córka. To co, na początku było jeszcze w miarę życiowe, pod koniec książki wyglądało jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Przegadana, za dużo zbędnego filozofowania, brak pokory, szybkie i bezpodstawne osądzanie ludzi, a do tego liczne bzdurki (dowiadujemy się na przykład, że "1984" Orwella to ... utopia). Do tego szumne kreowanie się na Alpinistkę (ze szczerym oburzeniem, jak Alpinistkę można pytać o ulubione prace domowe), w dodatku jedyną (!) poruszającą się autostopem. Byłam w opisanych przez autorkę miejscach, spotkałam przynajmniej kilka górskich i wspinaczkowych duszy jeżdżących autostopem, a wszyscy razem i z osobna byli zdecydowanie bardziej otwarci na świat i ludzi niż autorka tych wypocin. W mojej opinii jest to książka, którą można napisać dla samej siebie, dla innych natomiast raczej nie będzie szczególnie wartościowa. Nie polecam.

Przegadana, za dużo zbędnego filozofowania, brak pokory, szybkie i bezpodstawne osądzanie ludzi, a do tego liczne bzdurki (dowiadujemy się na przykład, że "1984" Orwella to ... utopia). Do tego szumne kreowanie się na Alpinistkę (ze szczerym oburzeniem, jak Alpinistkę można pytać o ulubione prace domowe), w dodatku jedyną (!) poruszającą się autostopem. Byłam w opisanych...

więcej Pokaż mimo to