-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2019-10-17
2023-06-15
Wybaczcie, ale dla mnie ta książka jest po prostu nijaka. Kupiłam ją ze względu na okładkę – jest prosta, ale wydaje się być przemyślana, a z pewnością przyciąga uwagę. Opis też wydawał się interesujący, jednak po przeczytaniu zawartości strasznie się zawiodłam.
Cały tekst nie jest spójny. Brak w nim sensu i ma dużo niedociągnięć. Wkurzały mnie liczne literówki i błędy, a także styl i sposób pisania autorki (zwłaszcza zaczynanie zdać od dziwnych słów, które nijak mają się do prawidłowego pisania po polsku – być może był to jakiś specjalny zabieg stylistyczny, jednak wiem że to nie dla mnie).
Po poznaniu całej historii, którą opowiedziała nam Sara, tak na dobrą sprawę nie mam zielonego pojęcia, co tak naprawdę było snem a co jawą. Czasami zastanawiam się, czy te wszystkie wydarzenia nie były wyimaginowane, a ich przyczyną mogły być alkohol, narkotyki i inne tego typu używki.
Kolejnym minusem w moim odczuciu okazało się mieszanie wątków, zdarzeń, liczne niedomówienia oraz brak konkretnych wyjaśnień sytuacji, które zostały przytoczone w książce. Czy ktoś mi może wytłumaczyć co miało na celu wprowadzenie ostatniego wpisu w dzienniku – na co to było?
Mimo tego, że wydaje mi się, że jestem dość mocno oczytana i posiadam duży zasób wiedzy, mam wrażenie, że autorka przytaczała bardzo niezrozumiałe słowa. Naliczyłam co najmniej 20, co do których miałam wątpliwości, a ich znaczenie musiałam sprawdzać na bieżąco bo nawet nie kojarzyłam synonimów – owszem, wydźwięk co po niektórych można było wywnioskować z kontekstu, ale dla mnie to nie to samo.
Największą barierą, która odrzucała mnie na samym wstępie było to, że główna bohaterka jest lesbijką. Ogólnie nic mi do tego, ale inaczej nastawiłabym się na czytanie tej książki gdyby taka informacja była umieszczona na okładce – po prostu nie byłam na to gotowa :P
Jedynymi plusami, które zauważam po przeczytaniu „Czerwonego drzewa” spis treści a także pomysł z prowadzeniem historii w formie dziennika / pamiętnika.
Podsumowując, historia którą obiecuje nam wydawca nie jest spójna lecz dziwna, a jej tytuł w mojej opinii nie został w pełni wyjaśniony. Książka z pewnością nie jest dla każdego odbiorcy z racji tego, że została napisana w specyficzny sposób – styl i sposób zapisu pozostawia wiele do życzenia.
Wybaczcie, ale dla mnie ta książka jest po prostu nijaka. Kupiłam ją ze względu na okładkę – jest prosta, ale wydaje się być przemyślana, a z pewnością przyciąga uwagę. Opis też wydawał się interesujący, jednak po przeczytaniu zawartości strasznie się zawiodłam.
Cały tekst nie jest spójny. Brak w nim sensu i ma dużo niedociągnięć. Wkurzały mnie liczne literówki i błędy, a...
2023-06-08
Bardzo dobry thriller, w którym akacja rozpoczyna się już od pierwszej strony. Do samego końca trzyma poziom napięcia i odpowiednio dozuje przekazywanie informacji. Dynamizm, odpowiedni dreszczyk emocji ale przede wszystkim sympatyczni bohaterowie czynią książkę taką, którą można by połknąć w jeden wieczór. Ciekawa historia przedstawiona w lekki i łatwy dla czytelnika w odbiorze sposób. Dodatkowo charakteru dodaje sama okładka, która idealnie wkomponowuje się w klimat książki. Jak dla mnie wszystko na plus. Tytuł wart polecenia i ponownego przeczytania.
Bardzo dobry thriller, w którym akacja rozpoczyna się już od pierwszej strony. Do samego końca trzyma poziom napięcia i odpowiednio dozuje przekazywanie informacji. Dynamizm, odpowiedni dreszczyk emocji ale przede wszystkim sympatyczni bohaterowie czynią książkę taką, którą można by połknąć w jeden wieczór. Ciekawa historia przedstawiona w lekki i łatwy dla czytelnika w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-03-24
Zastanawiałam się nad ostateczną oceną książki, i tak do końca nie jestem przekonana czy te 7/10 nie jest lekko zawyżone … No ale zacznijmy od początku.
Nie miałam pojęcia o tym tytule, dopóki okładka nie zaczęła mnie przywoływać w księgarni podczas szukania czegoś na podróż. Sam klimat jest w moim typie, z opisu wydawała się OK więc stwierdziłam, że biorę.
Ogólnie wydanie jest bardzo ładne – w czerni zawsze wszytko wygląda super, a czaszka ze znakiem księżyca odgrywa dodatkową robotę. Interlinia, gramatura i kolor papieru wszystko jest tak jak lubię. Zdarzyło się kilka błędów słownych, przeinaczeń imion czy brak spacji, ale wiadomo – jest to do przeżycia.
Bohaterowie przyjemni, przyjaźni i sympatyczni – da się ich lubić. Główna bohaterka Winnie przekupiła mnie swoją naturalnością i stylem bycia, ale przede wszystkim wytrwałością, dążeniem do celu i tym, że nic nie przychodzi łatwo – na wszystko trzeba ciężko zapracować. Jay – chłopak w moim typie, czarny charakter który pomału odkrywa swoje oblicze. W związku z nim mam pewne przeczucia, ale przypuszczam, że bardziej zostanie to omówione w kolejnych tomach książki.
Sam „związek” Winnie i Jay’a pozostawia niedosyt – liczyłam chociażby na jakiś jeden pocałunek lub gest, który świadczyłby o tym, że on pragnie jej tak samo jak ona jego. No ale cóż … liczę na dalsze rozwinięcie wątku miłosnego
Za minus uważam to, że wg mnie jest to bardziej książka dla nastolatków, chociaż śmiem twierdzić, że co po niektóre opisy potworów, ich sposób zabijania czy sama śmierć jest lekko przeraźliwa (nie każdemu może to przypaść do gustu).
Czytając pierwsze strony książki, od razu przypomniała mi się seria Ann Aguirre „Enklawa” – potwory, zabijanie, niespełniona miłość … Przez to wszystko starałam się szukać jakiś podobieństw.
Podsumowując – po przeczytaniu mam mieszane uczucia, ale pozostawiony niedosyt (chociażby miłosne zawirowania Winnie i Jay’a) sprawia, że z niecierpliwością czekam na drugi tom.
Zastanawiałam się nad ostateczną oceną książki, i tak do końca nie jestem przekonana czy te 7/10 nie jest lekko zawyżone … No ale zacznijmy od początku.
Nie miałam pojęcia o tym tytule, dopóki okładka nie zaczęła mnie przywoływać w księgarni podczas szukania czegoś na podróż. Sam klimat jest w moim typie, z opisu wydawała się OK więc stwierdziłam, że biorę.
Ogólnie...
2023-03-25
Bardzo przejrzysty i czytelny przewodnik. Zawarte w nim informacje są ciekawe a jednocześnie napisane łatwym i zrozumiałym językiem. Nie są zbyt długie, ale treściwe i zachęcające do zwiedzania. Dodatkowo na plus zdjęcia, ciekawostki i newsy. Posiada informacje z opisem miejsc, które ciężko znaleźć w internecie. Mały format sprzyja zabieraniu go podczas podróży - z łatwością zmieści się w każdym plecaku czy torebce. Cena standardowa jak na przewodnik - przede wszystkim warto zainwestować, jeśli chce się mieć wszystkie informacje blisko siebie, w jednym miejscu. My często czytaliśmy informacje o danej lokalizacji przemieszczając się samochodem. Ponadto przemawia do mnie to, że jest więcej miejsc z tej serii. Polecam serdecznie.
Bardzo przejrzysty i czytelny przewodnik. Zawarte w nim informacje są ciekawe a jednocześnie napisane łatwym i zrozumiałym językiem. Nie są zbyt długie, ale treściwe i zachęcające do zwiedzania. Dodatkowo na plus zdjęcia, ciekawostki i newsy. Posiada informacje z opisem miejsc, które ciężko znaleźć w internecie. Mały format sprzyja zabieraniu go podczas podróży - z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-09-29
Historia przedstawiona w „Podpalaczce” sama w sobie nie jest zła, aczkolwiek dla mnie ma wiele niedociągnięć. Całość jest trochę nudna, co niestety nie sprzyja szybkiemu czytaniu – po prostu się dłuży (często miałam wrażenie, że po prostu nie chce mi się sięgać po ten tytuł). Z pewnością wiąże się to z brakiem dużej ilości punktów kulminacyjnych i zwrotów akcji. Główni bohaterowie są sympatyczni, ale brak im charakteru, spontaniczności. Andy, jako głowa rodziny (zwłaszcza po śmierci żony) powinien być bardziej decyzyjny i zdecydowany, a czasami miałam wrażenie, że nie radzi sobie z życiem. Odniosłam wrażenie, że jest taką życiową ciapą, a cały ciężar swojej dorosłości zrzuca na swoją córeczkę. Ogólnie bardzo lubię książki Stephena King’a, ale nie czytam ich w kolejności chronologicznej. Z pewnością ma to swoje plusy i minusy. Często zdarza mi się, że znajduję wiele podobieństw wśród książek mistrza grozy. Tak samo jest i w tym przypadku – zamysł samej „Podpalaczki” jest bardzo podobny do „Instytutu”, jednak wg moich preferencji w tym drugim, zarówno sama historia jak i jej sposób przedstawienia był dużo ciekawszy (w „Podpalaczce” zabrakło mi dokładniejszego opisu sklepiku). Miejmy jednak na uwadze to, że „Podpalaczka” powstała z początkiem lat 80-tych, więc z pewnością poruszane w niej tematy budziły dość dużą kontrowersję. Fakt faktem tytuł polecam.
Historia przedstawiona w „Podpalaczce” sama w sobie nie jest zła, aczkolwiek dla mnie ma wiele niedociągnięć. Całość jest trochę nudna, co niestety nie sprzyja szybkiemu czytaniu – po prostu się dłuży (często miałam wrażenie, że po prostu nie chce mi się sięgać po ten tytuł). Z pewnością wiąże się to z brakiem dużej ilości punktów kulminacyjnych i zwrotów akcji. Główni...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-03-31
Myślę, że „Zauroczenie” jest dobrym wprowadzeniem do całej „Sagi o ludziach lodu”. Tomik ma wystarczającą ilość stron – szybko się go czyta, a wszelkie informacje w nim przedstawione odnośnie bohaterów, miejsc i wydarzeń zostały ukazane w sposób odpowiedni pod względem ilości– tzn. nie jest ich ani za dużo ani za mało. Z pewnością jak na pierwszy tom powinno to zadowolić czytelnika. Zważywszy na to, że cała seria książek liczy 47 tomów, możemy się spodziewać, że zostaną w niej opisane dzieje całego rodu (wielu członków rodziny – dużej ilości postaci), a dodatkowe opisy (cechy) różnych bohaterów będą „odsłaniane” w kolejnych tomach. Tak jak wspomniałam powyżej, tomik czyta się szybko, chociażby ze względu na mały format, ale też przede wszystkim na intrygującą fabułę. Już od samego początku dzieje Silje przypadły mi do gustu tak samo jak cała jej postać (osobowość, cechy charakteru, zachowanie). Zawiodłam się trochę na samych Ludziach Lodu. Brakuje mi „czegoś więcej” – jednak nie zniechęcam się do nich od razu, bo liczę na większą sympatię w dalszych tomach serii. Jeśli chodzi o minusiki, to z pewnością muszę zwrócić uwagę na liczne literówki i błędy w druku. Niestety były dość rażące, co dekoncentrowało mnie podczas czytania. Podsumowując: tematy magii, wiary, religii, przesądów, dawnych dziejów oraz śmierci połączone z etymologią rodzinny i głębokimi romansami nie są dla każdego. Mimo to, pierwszy tom „kupił mnie” na tyle, że z pewnością będę kontynuować czytanie serii.
Myślę, że „Zauroczenie” jest dobrym wprowadzeniem do całej „Sagi o ludziach lodu”. Tomik ma wystarczającą ilość stron – szybko się go czyta, a wszelkie informacje w nim przedstawione odnośnie bohaterów, miejsc i wydarzeń zostały ukazane w sposób odpowiedni pod względem ilości– tzn. nie jest ich ani za dużo ani za mało. Z pewnością jak na pierwszy tom powinno to zadowolić...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-03-30
Jak dla mnie jest to jeden z lepszych przewodników. Zarówno sposób wydania jak i sama treść (format zewnętrzny i wewnętrzny) są na tyle wystarczające, że do zwiedzania Wysp Owczych nie potrzeba nic więcej. Nie jest to zbyt duży format (połowa A5), ale dzięki temu łatwo można zabrać go ze sobą i „posiłkować się nim” podczas zwiedzania.Podoba mi się to, że przy każdym opisie są doklejone zdjęcie, a sam teks jest na tyle wystarczający, że jego długość nie odstrasza samym patrzeniem – wszystko jest wyważone i bardzo dobrze ze sobą współgra. Całość została napisana lekkim i sprawnym językiem, ale co najważniejsze nie mamy tam natłoku informacji. Na pewno na plus jest to, że opisując różnego rodzaju atrakcje autorzy pokusili się o podanie cen np. ile kosztuje wejście na dany szlak z przewodnikiem, wyprawa promem itp. (wiadomo, że inflacja i tego typu sprawy… ale przynajmniej czytelnik może sobie jakoś rozparcelować koszty i wiedzieć chociażby mniej więcej czego się spodziewać). Warto również zwrócić uwagę na to, że w tekście znajdziemy legendy i ciekawostki związane z danym miejscem / obiektem. Odstraszać może jedynie cena, ale tutaj weźmy pod uwagę fakt, że na rynku nie ma zbyt wiele przewodników o Wyspach Owczych, a całość jest wydana w taki sposób (zdjęcia, kolory, gramatura papieru), że druk na pewno sporo kosztował. Moim zdaniem zdecydowanie wart ceny. Dzięki niemu z łatwością zwiedziłam praktycznie całe „Faroe Island” :)
Jak dla mnie jest to jeden z lepszych przewodników. Zarówno sposób wydania jak i sama treść (format zewnętrzny i wewnętrzny) są na tyle wystarczające, że do zwiedzania Wysp Owczych nie potrzeba nic więcej. Nie jest to zbyt duży format (połowa A5), ale dzięki temu łatwo można zabrać go ze sobą i „posiłkować się nim” podczas zwiedzania.Podoba mi się to, że przy każdym opisie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-01-14
Jedna z moich ulubionych pozycji. Ma w sobie wszystko to, czego szukam w książkach - długość, wystarczający (taki w sam raz - nie za długi, nie za krótki) opis życia bohaterów, dramaturgię, intrygę, nawiązanie do dawnych historii i wiele innych.
Pozytywy, które udało mi się uchwycić podczas czytania książki:
- różne metody wychowawcze obojga rodziców i zupełnie inne (różne) podejście do przekazywania informacji o śmierci małemu dziecku - informacja o kocie i Normie. Warto również zwrócić uwagę na wydarzenia które miały miejsce podczas Halloween;
- opis dawnych wydarzeń i przekazanie opowieści związanych ze smętarzyskiem (różnego rodzaju obrzędy, wierzenia) - zwierzenia Juda;
- niesamowity opis śmierci Victora Pascova (charakterystyczny, wypływający mózg);
- opowieść Rachel o siostrze Zeldzie (stosunek Rachel do choroby siostry, towarzyszące temu uczucia, emocje, opieka nad nią);
- opis sąsiedzkich więzi (bezinteresowna pomoc, wsparcie) - niestety niecodzienność w ówczesnych czasach;
- opis relacji Louisa z ojcem Rachel (mimo tego iż była negatywna, została pokazana w interesujący sposób);
- wejście i powrót ze smętarzyska - straszne stwory (czyżby omamy wzrokowe, które mogłyby dopaść każdego w stanie depresyjnym, zwłaszcza po śmierci dziecka? wyimaginowany świat? Louis je dostrzegał bo chciał poczuć strach, a może po prostu chciał je dostrzec, żeby w jakiś sposób połączyć się ze zmarłym synkiem?);
- akcja, styl pisania, lekkość, dramaturgia, trzymanie napięcia, bohaterowie, opisy ... elementy charakterystyczne dla Kinga, ale jednak warto o nich wspomnieć.
Co do minusów, nie podobała mi się tylko jedna rzecz, a mianowicie brak dosłownego opisu śmierci Gage'a - opis śmierci został ukazany czytelnikowi jako wspomnienie Luisa, jego przeszłość, a nie "tu i teraz".
Książkę polecam każdemu. Ma w sobie to coś, co sprawia, że chciałoby się czytać więcej i więcej, a towarzyszące podczas jej czytania emocje dodają dreszczyku, który pozostaje w pamięci na długo.
Jedna z moich ulubionych pozycji. Ma w sobie wszystko to, czego szukam w książkach - długość, wystarczający (taki w sam raz - nie za długi, nie za krótki) opis życia bohaterów, dramaturgię, intrygę, nawiązanie do dawnych historii i wiele innych.
Pozytywy, które udało mi się uchwycić podczas czytania książki:
- różne metody wychowawcze obojga rodziców i zupełnie inne...
2020-07-02
Z racji tego, że "Jest krew" jest zbiorem 4 opowiadań, postaram się pokrótce napisać kilka słów o każdym z nich z osobna.
Opowiadanie 1
"TELEFON PANA HARRIGANA"
6/10
Podobało mi się to, że całość odnosi się do współczesnej rzeczywistości - stary człowiek dostaje telefon z "bajerami" i uczy się go obsługiwać - codzienność XXI wieku. Warto zwrócić uwagę na specyficznych bohaterów i kreację ich charakterów. Z pewnością wzbudzają sympatię. Ogólnie nie ma większych rewelacji (pamiętajmy, jest to dość krótkie opowiadanie), ale z pewnością jest to dobry dreszczowiec.
Czytając więcej książek Kinga, zaczęłam dostrzegać dużo elementów powiązanych ze sobą pomiędzy książkami autora, tj.: "spotkania młodych metodystów" - nawiązanie do "Przebudzenia"; sieć sklepów "Walmart" - nawiązanie do "Outsider".
Opowiadanie 2
" ŻYCIE CHUCKA"
5/10
Mam bardzo mieszane uczucia co do tego tytułu i zastanawiam się, jak tak naprawdę czytelnik powinien interpretować to opowiadanie. King "daje" nam 3 podrozdziały opowiadania, które tworzą całość, ale jakby zdarzenia w nich zostały przedstawione od końca. Jak powinniśmy traktować pierwszą część - jako imaginacja? wymysł? Wydarzenia są jakby wyrwane z kontekstu - obcy sobie ludzie, porozwieszane plakaty, katastrofy ... To wszystko brzmi jakby wyrwane z kontekstu. Wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Plus za wzmiankę o pochwaleniu twórczości Agathy Christie.
Podobieństwa do innych dzieł Kinga: nazwisko "Peterson" - nawiązanie do "Outsider"; Jefferies - małe dziecko, które zginęło pod kołami samochodu wybiegając za piłką - nawiązanie do "Cmętarz zwieżąt".
Opowiadanie 3
" JEST KREW, SĄ CZOŁÓWKI"
7/10
Powrót słynnej Holly Gibney, która dalej zachowuje sie bardzo specyficznie. Mimo to, można zauważyć u niej skrupulatność, uporządkowanie i próby bycia asertywną. Jest to jedna z moich ulubionych postaci. Cały styl i klimat bardzo przypominają "Outsidera" (nawet tytuły rozdziałów mają daty - kartki z kalendarza) . Szkoda tylko, że zabrakło - bezpośredniego kontaktu z Ralphem - wystarczyłby telefon od Holly, jakaś krótka rozmowa i już wszystko wyglądałoby inaczej. Jako samodzielne opowiadanie całość czyta się bardzo dobrze, ale śmierć "stwora" była bardzo przewidywalna. Przy większym rozbudowaniu akcji i dołożeniu większej dramaturgii, mogłaby to być świetna kontynuacja przygód "Outsidera".
Podobieństwa w pozostałej twórczości: Jim Avery = Charles "Chet" Ondowsky" - jeden z bohaterów "Instytutu".
Opowiadanie 4
" SZCZUR"
5/10
Tutaj nie ma co się dużo rozpisywać - zdesperowany autor wchodzi w układ ze szczurem, co wiąże się z pewnymi konsekwencjami. Autor przestrzega przed tym, że zwrócić uwagę na to, jakie mogą być skutki niewłaściwego zawierania umów. Przyjemne opowiadanie, aczkolwiek nie do końca do mnie przemawia.
Podsumowanie całości: 6/10. Nie przepadam za opowiadaniami Kinga. Zdecydowanie lepiej czuje się czytając grube powieści.
Z racji tego, że "Jest krew" jest zbiorem 4 opowiadań, postaram się pokrótce napisać kilka słów o każdym z nich z osobna.
Opowiadanie 1
"TELEFON PANA HARRIGANA"
6/10
Podobało mi się to, że całość odnosi się do współczesnej rzeczywistości - stary człowiek dostaje telefon z "bajerami" i uczy się go obsługiwać - codzienność XXI wieku. Warto zwrócić uwagę na specyficznych...
2020-08-14
Zacznę od tego, że książka jest przepięknie wydana. Zarówno okładka jak i skrzydełka są specyficznego koloru, który w pewien sposób nawiązuje do całej historii. Wnętrze książki również jest niesamowite - każdy rozdział został wyodrębniony oraz ozdobiony "malowidłami". Zauważalne jest to, że początkowe zdanie zaczyna się inną czcionką i pogrubieniem. Jedynie czego brakuje mi przy tej szacie graficznej to spis treści - byłby uwieńczeniem całości. Dodatkowo przeszkadzały mi literówki i błędy w druku.
Historia sama w sobie jest bajkowa i magiczna z pogranicza fantazy. Przejawia się tajemniczość, ale przede wszystkim miłość, przyjaźń i chęć dążenia do celu. Bohaterowie bardzo przyjemni w odbiorze.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że akcja rozgrywa się w średniowieczu. Jest to również zauważalne dzięki specyficznemu używaniu słów, które są adekwatne do średniowiecza. Całość współgra ze sobą.
Wszystko zostało napisane w taki sposób, że książkę czyta się bardzo lekko i przyjemnie. Nie ma zbyt wielkich zwrotów akcji, ale nie ma też zbytnich zastojów w fabule. Zastanawiam się tylko, czy książka jest adekwatna dla bardziej dojrzałych i wymagających czytelników. Z pewnością sprawdzi się dla młodzieży, i kogoś kto lubi takie klimaty.
Mi osobiście całość przypadła do gustu. Na wielki plus gramatura i odcień papieru - wszystko komponuje się w idealną całość.
Zacznę od tego, że książka jest przepięknie wydana. Zarówno okładka jak i skrzydełka są specyficznego koloru, który w pewien sposób nawiązuje do całej historii. Wnętrze książki również jest niesamowite - każdy rozdział został wyodrębniony oraz ozdobiony "malowidłami". Zauważalne jest to, że początkowe zdanie zaczyna się inną czcionką i pogrubieniem. Jedynie czego brakuje mi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-07-21
Zachwycona pierwszym tomem, od razu pokusiłam się na ciąg dalszy historii o Audrinie, jednak delikatnie mówiąc lekko się zawiodłam. Zacznijmy jednak od początku, czyli od wydania, które niby jest takie same, a jednak inne. Czytając "Mroczne cienie", które są zdecydowanie krótsze niż "Moja słodka Audrina", od razu w oczy zaczęły mi się rzucać pewne niedoskonałości, mianowicie: brak spisu treści, częste literówki, pozjadane końcówki i pojedyncze litery, brak w kontekście zdań członu "nie". Zdarzają się też "brzydkie strony", czyli takie, które są umazane tuszem drukarskim. Niby drobnostki, ale znacząco wpływają na całkowity odbiór książki.
Co do samej historii to była w porządku - dobra jako krótka kontynuacja, ale również zauważyłam pewne niuanse - kiedy Billie i Damian wzięli ślub, o którym była mowa? Dość niedawno skończyłam część pierwszą, i nie mogę skojarzyć sobie tego momentu ... Może ktoś mnie uświadomi? Wiem, że były takie zamiary, ale czy na pewno do tego doszło? Podobnie nie podobało mi się ciągłe wracanie do wspomnień, głównie do wspomnień o ojcu. Za dużo go w tej części. Ojciec to, ojciec tamto ... "Tata mi tak powiedział". Rozumiem, że był on znaczącą i silną osobowością dla sióstr, ale po co otwierać stare rany? Doskonale wiemy jak zakończył swój los. Moim zdaniem niepotrzebnie autorka aż tyle o nim wspominała. W pewnym momencie coraz bardziej zaczęło mnie to drażnić. Zdziwił mnie też pozytywny stosunek do Sylwii i łącząca ich silna więź emocjonalna (przynajmniej tak to wyglądało w opisywanych wspomnieniach). Czyżby Damian w swojej młodszej córce "widział" swoją zmarłą żonę, czy też najwspanialszą i najukochańszą Audrinę pierwszą? Mimo natłoku wspomnień o ojcu, mam wrażenie, że bardzo wiele spraw zostało niedopowiedzianych.
Bohaterowie nie zmienili się zbyt mocno. Na Audrinę spadły dodatkowe obowiązki zarówno wobec Sylwii jak i w późniejszym czasie - wobec Adelle. Ponownie nie miała wsparcia od najbliższych. Była w opłakanym, depresyjnym stanie. Opieka nad siostrą spędzała jej sen z powiek, co sprawiło, że zapomniała o sobie. Mąż ciągle ją zdradzał, traktował jak pomiotło, nakazywał, dosadnie przedstawiał swoje zdanie ... Szkoda tylko, że jakoś bardziej nie umiała mu się przeciwstawiać. Wewnętrzna przemiana Ardena kompletnie mnie nie zdziwiła - od początku przypuszczałam co z niego za typ. Kierowała nim tylko i wyłącznie rządza pieniądza, i chciwość. Chęć "posiadania" dziecka była dla niego tak silna, że zapomniał o prawdziwej miłości, uczuciu i szacunku, które kiedyś okazywał swojej żonie.
Sylwia, mimo tego że wyrosła na piękną kobietę, dalej nie nauczyła się "życia". Ciężko było ją uświadomić w wielu sprawach, więc nie ma co się dziwić, że została zgwałcona przez swojego szwagra i wykorzystana przez nauczyciela od plastyki.
Cała historia przedstawiona w obu tomach jest ze sobą spójna, aczkolwiek przewidywalna. Nie podobało mi się uśmiercanie bohaterów za pomocą schodów - mało oryginalny pomysł. Drugi tom, z pewnością nie dorównuje pierwszemu, mimo to wart przeczytania. Spodobał mi się sposób, w jaki autorka przedstawia miłość do drugiego człowieka - mimo tego co się wydarzyło w życiu Audriny, mam wrażenie że cały czas kochała swojego męża.
Zachwycona pierwszym tomem, od razu pokusiłam się na ciąg dalszy historii o Audrinie, jednak delikatnie mówiąc lekko się zawiodłam. Zacznijmy jednak od początku, czyli od wydania, które niby jest takie same, a jednak inne. Czytając "Mroczne cienie", które są zdecydowanie krótsze niż "Moja słodka Audrina", od razu w oczy zaczęły mi się rzucać pewne niedoskonałości,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-07-11
Czy możemy kochać kogoś tak mocno, jak mocno go nienawidzimy?
Bardzo lubię książki Virginii Cleo Andrews. Zawsze skrywają w sobie mroczne, często dość drastyczne tajemnice. Szkoda tylko, że najbardziej cierpią na tym kobiety. Tak samo było w tym przypadku z postacią Audriny. Już od pierwszych stron wydała mi sie silną, zdecydowaną bohaterką, która nade wszystko przekłada zadowolenie swego ojca i miłość do innych (jako przykład podam bezgraniczną miłość do swojej upośledzonej siostry Sylwii, czy chęć nawiązania siostrzanej miłości do Very, która od zawsze była okrutna dla Audriny). Zwróćmy jednak uwagę na fakt, że Damian został ukazany jako postać bardzo specyficzna - według swojej opinii bez żadnej skazy, elegancki, zadbany, kulturalny ... Długo można by wypisywać jego "pozytywne" cechy charakteru, które okazały się być tylko na pokaz. W domu przeistaczał się w tyrana, pana i władcę, despotę, a mimo to Audrina i tak go ubóstwiała - to dla niego starała się być najlepsza, najwspanialsza ... Nie raz dawał dowody swojej bezwzględności. Zarówno przemoc fizyczna jak i psychiczna były dla niego codziennością. Mimo tego, że Audrinę darzył szczególną więzią, zmuszał ją do różnych, dziwnych rzeczy (siadanie na bujaku, który rzeko miał magiczną moc; najpierw nie mogłam pojąć o co z nim chodzi).
Wraz z początkiem dylogii poznajemy Audrine (jak sie później okazało) w wieku 9 lat. Bez trudu można zauważyć, że mimo tak młodego wieku, jest ona bardzo dojrzała jak na swój wiek, ale też jednocześnie pozbawiona życia. Nade wszystko brakuje jej przyjaciela - kogoś, z kim mogłaby porozmawiać chociażby na temat sytuacji panujących w domu, czy też o zwykłych problemach dnia codziennego. Widać było, że męczy ją coś wewnętrznie - od samego początku można się domyśleć, że rodzina ukrywa przed nią coś bardzo ważnego - coś co będzie miało oddźwięk w całym jej życiu. Wraz z upływem stron, możemy zauważyć przemianę wewnętrzną bohaterki. Zmienia się jej pogląd na różne sytuacje, nabiera w sobie siły i "magicznej mocy", dzięki której potrafi przeciwstawić się tym, których kocha - tym, którzy robią jej krzywdę. Zaczyna walczyć o siebie, o swoje życie i o swoją miłość (tym samym o swojego męża). Jednak ta walka nie jest wyrównana - pamiętajmy o tym, że każda róża ma kolce ... Jak potoczą się losy Audriny, która całe życie miała pod górkę? Czy poznanie tajemnicy oby na pewno rozwiąże jej wszystkie problemy? Czy seria niefortunnych zdarzeń o dziwnych zbiegach okoliczności dobiegnie końca? Czy cyfra 9 w końcu zostanie w cudowny sposób odczarowana?
"Moja słodka Audrina", to nie tylko książka o losach głównej bohaterki. Mamy tu szereg dodatkowych postaci - członków i przyjaciół rodziny, którzy bezpośrednio i pośrednio mają wpływ na sytuację panującą w rezydencji, ale również stan w jakim znajduje się Audrina. Wszystkie elementy układanki zaczynają pasować do siebie jak puzzle. Autorka porusza w tej powieści również inne ważne kwestie. Pokazuje znaczenie rodziny i przyjaciół, siłę kobiet, które są pod wpływem innych ludzi. Można zauważyć również nacisk na siłę pieniądza - dzięki bogactwu można mieć wszystko, a złe czyny zostaną zapomniane.
Podsumowując... Mimo to, że książka ma ponad 500 stron, czyta się ją bardzo lekko. Niektóre wydarzenia są bardzo przewidywalne (Vera jako córka Damiana zrodzona ze zdrady), ale niektórych kompletnie się nie spodziewałam (bez największego spoileru napisze tylko, że mam tutaj na myśli Audrinę pierwszą). Zarówno historia rodziny, tajemnica jak i cała jej otoczka zostały przedstawione w taki sposób, że ciągle oczekuje się więcej i więcej. Nie można oderwać się od książki, dopóki nie dowiemy się o co chodzi. Czekam na finał i skutki podjętych przez Audrinę decyzji - czy powrót do Ardena, który (pamiętajmy o tym) dopuszczał się zdrady i przede wszystkim również maczał palce w największej, rodzinnej tajemnicy na pewno okaże się dobrą decyzją? Czy oby na pewno wszystkie tajemnice zostały w pełni wyjaśnione? Z niecierpliwością biorę się za kontynuacje cyklu.
Czy możemy kochać kogoś tak mocno, jak mocno go nienawidzimy?
Bardzo lubię książki Virginii Cleo Andrews. Zawsze skrywają w sobie mroczne, często dość drastyczne tajemnice. Szkoda tylko, że najbardziej cierpią na tym kobiety. Tak samo było w tym przypadku z postacią Audriny. Już od pierwszych stron wydała mi sie silną, zdecydowaną bohaterką, która nade wszystko przekłada...
2019-08-06
Książka leci do działu "ulubionych". Głównie urzekł mnie w niej opis i sposób przedstawienia tytułowej Carrie. Może jej wygład i zachowanie nie wzbudzały sympatii, lecz to jaka była - delikatna, ale przede wszystkim zamknięta w sobie i zagubiona. Osamotniona ze swoimi problemami, na dobrą sprawę nie miała się do kogo zwrócić o pomoc - nawet do własnej matki, która żyła w swoim świecie i kulcie religijnym . Mimo tego, że jej problemy okazały się być całkowicie przyziemne (wyzwiska, szykanowanie ze strony koleżanek w ówczesnym świecie są zauważalne na każdym kroku) mamy tutaj również do czynienia z telekinezą, która stała się tak samo niebezpieczna co cały otaczający ją świat. Mam wrażenie, że Carrie czuła się w nim bardzo bezbronna, bezradna i nie miała od nikogo zrozumienia. Cała historia została napisana przez King'a w sposób prosty i lekki w odbiorze (niestety przewidywalna), ale bardzo podobało mi się wplatanie fragmentów gazet oraz listów, które nadawały autentyczności całemu dziełu. Z pewnością jest to tytuł, który wzbudza emocje i dostarcza czytelnikowi grozy, a autor umiejętnie dozuje napięcie.
Książka leci do działu "ulubionych". Głównie urzekł mnie w niej opis i sposób przedstawienia tytułowej Carrie. Może jej wygład i zachowanie nie wzbudzały sympatii, lecz to jaka była - delikatna, ale przede wszystkim zamknięta w sobie i zagubiona. Osamotniona ze swoimi problemami, na dobrą sprawę nie miała się do kogo zwrócić o pomoc - nawet do własnej matki, która żyła w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Książka zupełnie inna niż wszystkie pozostałe Kinga które znam, jednak tak samo wartościowa. Zachęcające z pewnością do jej przeczytania może być to, że wydanie Albatrosa ma niecałe 200 stron, jest napisane dużą czcionką i ma sporo "wolnego miejsca". Może być niejako rozdzielnikiem pomiędzy grubymi tytułami, z którymi w ostatnim czasie spotykamy się w twórczości Kinga. Po jej przeczytaniu chciałoby się rzec, że "szybko mi poszło", aczkolwiek tytuł zmusza czytelnika do głębszej refleksji. Przede wszystkim autor uświadamia nas, jak kruchy bywa los człowieczy. Możemy dostrzec wewnętrzną (i zewnętrzną) przemianę głównego bohatera. Zmienia się też jego zachowanie - w obliczu zbliżającej się śmierci, chce trochę "na siłę" znaleźć najlepszego przyjaciela. Zmienia się też również jego podejście do pewnych spraw. Szkoda tylko, że takie reakcje i zachowanie względem drugiego człowieka uwydatnia się dopiero w obliczu nadchodzącego, nieuniknionego końca jakim jest śmierć. Podsumowując, książka jest bardzo lekka i refleksyjna - do ogarnięcia w jeden wieczór. Jedynie czego mi w niej brakuje, to wyjaśnienie pochodzenia jak dotąd niespotykanej i niezbadanej przypadłości, na którą cierpi główny bohater :) Serdecznie polecam.
Książka zupełnie inna niż wszystkie pozostałe Kinga które znam, jednak tak samo wartościowa. Zachęcające z pewnością do jej przeczytania może być to, że wydanie Albatrosa ma niecałe 200 stron, jest napisane dużą czcionką i ma sporo "wolnego miejsca". Może być niejako rozdzielnikiem pomiędzy grubymi tytułami, z którymi w ostatnim czasie spotykamy się w twórczości Kinga. Po...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to