-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
1983
2015
1991
1980-01-01
"...przed miliardem lat
gdyby bieg rzeczy zmianie uległ
i gdyby Polak stworzył świat...
O - rany Julek!
Kulą nie byłaby ta Ziemia!
Nie kulą byłby Księżyc blady...
Sześcianem? ... Nie wiem.
Jedno wiem ja:
Bez kantów nie dałoby rady!"
Napisał Marian Załucki jakiś czas temu.
Nie sądziłem, że dożyję czasów, w których lwia część elit politycznych będzie klonami Nikodema Dyzmy. Mamy niezawisłe (chyba od prawa) sądy, które pijanego kierowcę uwalniają od odpowiedzialności z powodu pomroczności jasnej, bandzior w zakładzie karnym ma wyższą stawkę żywieniową niż chory w szpitalu, afera goni aferę. Konstytucja obowiązuje tylko na papierze. Podwójna moralność panosząca się gdzie tylko się da... O to dzisiejsza Polska właśnie.
"Kariera Nikodema Dyzmy" jest, podobno, satyrą. Nie do końca się z tym twierdzeniem zgadzam. Według mnie jest to groźne memento. Gdy oglądałem film, doskonały zresztą, ze wspaniałym i niezapomnianym Romanem Wilhelmim w roli głównej, czasem śmiałem się, ale gdy po raz kolejny czytałem literacki pierwowzór, to już nie było mi do śmiechu...
"...przed miliardem lat
gdyby bieg rzeczy zmianie uległ
i gdyby Polak stworzył świat...
O - rany Julek!
Kulą nie byłaby ta Ziemia!
Nie kulą byłby Księżyc blady...
Sześcianem? ... Nie wiem.
Jedno wiem ja:
Bez kantów nie dałoby rady!"
Napisał Marian Załucki jakiś czas temu.
Nie sądziłem, że dożyję czasów, w których lwia część elit politycznych będzie klonami...
1974-01-01
Jako rekomendacja tego zbioru opowiadań niech posłuży cytat z opowiadania "Nowy pan minister rolnictwa"
"Jest na świecie państwo, gdzie weterynarz może być ministrem sprawiedliwości a prawnik ministrem rolnictwa..."
Mam wydanie z 1951 roku. Książkę nadgryzł już ząb czasu, ale nie ma mowy abym ją gdzieś zapodział.
Oto spis treści
Wstęp
- Tasiemiec księżnej pani.
- Posiedzenie Izby Panów.
- Bajka o tragicznym końcu pewnego uczciwego ministra.
- Katastrofa żywiołowa to ratunek dla Austrii.
- Towarzyskie spotkanie "Tillingen-Höchstädt".
- Atrakcyjne nazwy.
- Zwięzła treść powieści kryminalnej.
- Szkoła policji państwowej.
- Morderca przed sądem.
- Bunt więźnia Szejby.
- Wigilia w sierocińcu.
- Ksiądz Gloatz, bojownik o prawa ludu.
- Nowy pan minister rolnictwa.
- Ministrowie: dr Żaczek i dr Braf.
- Walka o dusze.
- Kamień życia.
- Zjazd młodoczeskiej partii robotniczej.
- Jak pisałbym artykuły wstępne, gdybym był redaktorem organu rządowego.
- Tarapaty pana Tenkrata.
- Dobry wojak Szwejk.
Mimo, że to biały kruk, ale warto poszukać po lepszych bibliotekach i przeczytać.
Jako rekomendacja tego zbioru opowiadań niech posłuży cytat z opowiadania "Nowy pan minister rolnictwa"
"Jest na świecie państwo, gdzie weterynarz może być ministrem sprawiedliwości a prawnik ministrem rolnictwa..."
Mam wydanie z 1951 roku. Książkę nadgryzł już ząb czasu, ale nie ma mowy abym ją gdzieś zapodział.
Oto spis treści
Wstęp
- Tasiemiec księżnej pani.
-...
2012-01-01
Krzysztof Kamil Baczyński napisał kiedyś
"...Niebo złote ci otworzę,
w którym ciszy biała nić
jak ogromny dźwięków orzech,
który pęknie, aby żyć
zielonymi listeczkami,
śpiewem jezior, zmierzchu graniem,
aż ukaże jądro mleczne
ptasi świt.
Jeno wyjmij mi z tych oczu
szkło bolesne - obraz dni,
które czaszki białe toczy
przez płonące łąki krwi.
Jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył."
Użyłem fragmentu jednego z wierszy Baczyńskiego jako motta.
Tylko jakże można wyjąć to szkło bolesne... Autorka pisząc te wspomnienia właśnie w ten sposób próbowała wyciszyć swoje złe emocje, złe wspomnienia. Osobiście przeżyła koszmar tortur podczas przesłuchań, a potem lata w obozie w Ravensbrück. Takie przeżycia są nieusuwalne z psychiki. Wracają nocnymi koszmarami. Jest to kazetensyndrom. Miałem w rodzinie dwie osoby (już nie żyją) które przeżyły taki sam koszmar i wiem doskonale jak trudno było im przejść nad takimi przeżyciami do porządku dziennego. Na dodatek ten czas, który czaszki białe toczył, nie został do końca rozliczony...
Książka pisana jest językiem przystępnym i nie jest przepełniona, ku mojej wielkiej radości, demagogią. Własnie dlatego warto ją przeczytać. Uprzedzam jednak lojalnie, to bardzo mocna literatura. Najtwardsi mogą mieć kłopoty z nerwami przy lekturze tej książki. Autorka to znana i uznana postać w świecie lekarskim. Jest psychiatrą o ustalonej renomie.
Krzysztof Kamil Baczyński napisał kiedyś
"...Niebo złote ci otworzę,
w którym ciszy biała nić
jak ogromny dźwięków orzech,
który pęknie, aby żyć
zielonymi listeczkami,
śpiewem jezior, zmierzchu graniem,
aż ukaże jądro mleczne
ptasi świt.
Jeno wyjmij mi z tych oczu
szkło bolesne - obraz dni,
które czaszki białe toczy
przez płonące łąki krwi.
Jeno odmień czas kaleki,
zakryj...
Zwięzłe opracowanie na temat pracy radzieckiego zwiadu wojskowego. Według mnie, stanowi uzupełnienie książki "Akwarium" i jest kopalnią wiedzy o tej formacji. Dla mniej zainteresowanych jest,może, i mniej ciekawa, ale dla koneserów sensacji rzeczywistej (nie takiej jak w amerykańskich filmach sensacyjnych) to klasyka gatunku. Autor pracę dla GRU odczuł na własnej skórze.
Zwięzłe opracowanie na temat pracy radzieckiego zwiadu wojskowego. Według mnie, stanowi uzupełnienie książki "Akwarium" i jest kopalnią wiedzy o tej formacji. Dla mniej zainteresowanych jest,może, i mniej ciekawa, ale dla koneserów sensacji rzeczywistej (nie takiej jak w amerykańskich filmach sensacyjnych) to klasyka gatunku. Autor pracę dla GRU odczuł na własnej skórze.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to1988-01-01
Fragment wiersza
"Swojskie stworzenie świata"
"...gdyby bieg rzeczy zmianie uległ
i gdyby Polak stworzył świat…
O – rany Julek!
Kulą nie byłaby ta Ziemia!
Nie kulą byłby Księżyc blady…
Sześcianem? … Nie wiem.
Jedno wiem ja:
Bez kantów nie dałoby rady!
Spitsbergen byłby – gdzie Kalkuta.
Alpy na głowie by stały…
Włochy by miały może kształt buta,
lecz pewnie o numer za mały!
Tylko przez Polskę płynęłaby wartko
szeroka Wisła… z czerwoną kartką!
Nad nią cytryny szumiałyby z cicha,
na każdej gałązce – zagrycha!
A gdyby już była gotowa ta rzeka,
Polak by chyba dłużej nie zwlekał
i by się wreszcie (cieszcie się, cieszcie!)
wziął do stworzenia Człowieka!
Nie powiem, jak byśmy wyglądali…
(Za dużo dorosłych na sali!)
To nawet głupstwo już,
że Adam pomieszałby mu się z Ewą, bo i tak
(ja się z Wami zakładam!)
co ważniejsze – poszłoby na lewo! …"
Proroctwo? Przecież ten wierszowany szpikulec został napisany w 1953 roku... Oto cały Załucki. Niech żałuje ten, kto jeszcze nie poznał tego satyryka.
Fragment wiersza
"Swojskie stworzenie świata"
"...gdyby bieg rzeczy zmianie uległ
i gdyby Polak stworzył świat…
O – rany Julek!
Kulą nie byłaby ta Ziemia!
Nie kulą byłby Księżyc blady…
Sześcianem? … Nie wiem.
Jedno wiem ja:
Bez kantów nie dałoby rady!
Spitsbergen byłby – gdzie Kalkuta.
Alpy na głowie by stały…
Włochy by miały może kształt buta,
lecz pewnie o numer za...
1975-01-01
Tak książka jak i jej ekranizacja wymyka się ocenom. Według mnie jest to doskonałość, wręcz wzorzec wielkiej historii miłosnej z wojną w tle. Zaraz będą, pewnie, protesty z dołączonym lecącymi narzędziami kuchennymi, bo skąd facet może cokolwiek wiedzieć na temat wyższych uczuć i jak on śmie oceniać romans wszech czasów. Ano mam tę odwagę. Po prostu dlatego, ze nie jest jakiś miałki romans w stylu "Trędowatej". Tak, jestem zgryźliwy. Może dlatego, że w miejscu serca mam zimny, bezduszny kamienny kalkulator...
Tak książka jak i jej ekranizacja wymyka się ocenom. Według mnie jest to doskonałość, wręcz wzorzec wielkiej historii miłosnej z wojną w tle. Zaraz będą, pewnie, protesty z dołączonym lecącymi narzędziami kuchennymi, bo skąd facet może cokolwiek wiedzieć na temat wyższych uczuć i jak on śmie oceniać romans wszech czasów. Ano mam tę odwagę. Po prostu dlatego, ze nie jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
To dzieło Haszka jest znane na całym świecie i stanowi doskonałą odtrutkę na hasła typu " Schlag alles Todt für Kaiser Gott und Vaterland". Piętnowane głupoty wojennej jest tutaj pokazane w bardzo krzywym zwierciadle. Przy okazji dowiadujemy się o niektórych foramch działania Dwujedynej Monarchii, szczególnie zaś o idiotyzmach prawnych i policyjnych. Oto przykład "...Więźniów wyprowadzano i przedstawiano ich piłatom z roku tysiąc dziewięćset czternastego, rezydującym na parterze. A sędziowie śledczy, nowocześni piłaci, zamiast rzetelnie umyć ręce, posyłali sobie po paprykarz i piwo pilzneńskie do Teissiga, dostarczając coraz nowych oskarżeń prokuraturze.
Tutaj w większości wypadków znikała wszelka logika, a zwyciężał §, dusił §, bałwanił §, parskał §, śmiał się §, groził §, zabijał §, i nie przepuszczał nikomu.
Byli to żonglerzy praw, kapłani liter kodeksowych, pożeracze oskarżonych, tygrysy austriackiej dżungli, wymierzający skok na oskarżonego podług numerów paragrafów.
Wyjątek stanowiło kilku panów (tak samo jak i w dyrekcji policji), którzy kodeksem nie przejmowali się nadmiernie, bowiem wszędzie znajdzie się ziarno pszenicy wśród kąkolu. ".
To dzieło Haszka jest znane na całym świecie i stanowi doskonałą odtrutkę na hasła typu " Schlag alles Todt für Kaiser Gott und Vaterland". Piętnowane głupoty wojennej jest tutaj pokazane w bardzo krzywym zwierciadle. Przy okazji dowiadujemy się o niektórych foramch działania Dwujedynej Monarchii, szczególnie zaś o idiotyzmach prawnych i policyjnych. Oto przykład...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTa sztuka nieco przypomina "Rewizora", ale odsłania znacznie mocniej obłudę i podwójną moralność niektórych, co powinni celować w uczciwości. Pamiętam bardzo dawną inscenizację zrobioną przez Teatr TV, gdzie głównego krętacza zagrał, wręcz koncertowo, Wiesław Michnikowski. Zresztą, cała obsada była obrana jak strzał w dziesiątkę centralną za 11 punktów. Warto przeczytać i warto obejrzeć.
Ta sztuka nieco przypomina "Rewizora", ale odsłania znacznie mocniej obłudę i podwójną moralność niektórych, co powinni celować w uczciwości. Pamiętam bardzo dawną inscenizację zrobioną przez Teatr TV, gdzie głównego krętacza zagrał, wręcz koncertowo, Wiesław Michnikowski. Zresztą, cała obsada była obrana jak strzał w dziesiątkę centralną za 11 punktów. Warto przeczytać i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Najpierw była, naturalnie, doskonała inscenizacja w Teatrze TV, a dużo później zachwyt nad wersją drukowaną. Nie będę streszczał tego dzieła, to trzeba przeczytać i, a jakże, obejrzeć (o ile ktoś ma znajomego, który nagrał tę sztukę).
Drugi majstersztyk tego samego autora to "Zapomniany diabeł" w doborowej obsadzie. Zaczyan się od małej awantury w piekielnej kancelarii, gdzie piekli się piekielny prokurator, któremu nie udało się ściągnąć do piekła duszy nieco leniwego proboszcza z Długich Kabatów. Rzeczony ksiądz konfesjonał przerobił na kurnik, a zamiast wojować z grzechem, na ryby chodził...
Najpierw była, naturalnie, doskonała inscenizacja w Teatrze TV, a dużo później zachwyt nad wersją drukowaną. Nie będę streszczał tego dzieła, to trzeba przeczytać i, a jakże, obejrzeć (o ile ktoś ma znajomego, który nagrał tę sztukę).
Drugi majstersztyk tego samego autora to "Zapomniany diabeł" w doborowej obsadzie. Zaczyan się od małej awantury w piekielnej kancelarii,...
1988-01-01
Zakaz wydawania satyr, to jedyne logiczne wytłumaczenie braku tej książki w księgarniach. A nasza prawie polska telewizja długo i po gospodarsku namyśli się, zanim pieniądze przeznaczone na szerzenie dobrego humoru, przeznaczy na kolejny głupawy serial typu tragiczny tasiemiec.
Może trochę przypomnę (a niektórym przedstawię) nieco tego, co napisał Irosław Szymański w "Tak to widzę". Skecze zawarte w książce koncertowo przedstawiała Loża44.
Spotkanie Na Forum
Po Forum Romanum przechadza się Dracus w todze, z wieńcem na głowie. Słychać odgłos ostro hamującego samochodu i potężny łomot. Po chwili, lektyką niesioną przez kulejących tragarzy, na Forum "wjeżdża" Brudus, wysiada skrzywiony, trzymając się za czoło.
Dracus — Salve ci Brudusie.
Brudus — Salve ci Dracusie! Ojjj...
Dracus — Co się stało?
Brudus — A nie słyszałeś?!
Dracus — Nie.
Brudus — (pokazując na swoje czoło) — A nie widać?
Dracus — Co — z głowy sobie coś wybijałeś?
Brudus — Nie! Kolizję miałem. Wyobraź sobie, wracam z poleżenia, które zorganizowała Ania Xymenes, w pewnym momencie mój prawodyszlowy zagapił się na jakąś westalkę, ja otwieram oczy, a naprzeciwko tuż tuż inna lektyka!
Dracus — I co?!
Brudus — Wrzasnąłem — "Mammma mijaj!!!", ale za późno i zderzyliśmy się czołowo.
Dracus — To straszne!
Brudus — Pewnie. Guzus czyli bambuła mi wyskoczyła na czole jak mandarynka z Majorki.
Dracus — Nie widać.
Brudus — Bo zimny sandał przykładałem.
Dracus — A w tamtej lektyce kto jechał?
Brudus — Dostojny Germanik.
Dracus — Czyli Niemczyk — znam go.
Brudus — Ja już też.
Dracus — Co — były ekscesy?
Brudus — Nie obyło się. On też akurat wracał z uczty u Brytanika Oliviusza i głowę miał taką, że mu się w wieniec nie mieściła. Oczywiście tragarze na bosaka, żeby nie trzęsło — wiesz jak to jest...
Dracus — Wiem.
Brudus — Więc normalne, że po zderzeniu zrobił się jak wulkan.
Dracus — Taki Wyzywiusz?
Brudus — Właśnie.
Dracus — I pozwoliłeś sobie?
Brudus — A o miałem robić? On miał na tym skrzyżowaniu pierwszeństwo, poza tym na czole miał dwa razy więcej niż ja.
Dracus — Zawsze mu się dobrze powodziło...
Brudus — Dodatkowo mnie przerzuciło do jego lektyki, więc jako nieproszony gość nie mogłem być arogancki — poza tym byłem scypion.
Dracus — Afrykański?
Brudus — Z nim byłem scypion! Wieńce nam się zakuliły jeden za drugi!
Dracus — To fatalnie...
Na Forum wchodzi Mokrysedes w niemodnej todze, na głowie ma olbrzymi wieniec. Zachowuje się jak typowy Przybysz z prowincji.
Dracus — O Boże — na Jowisza! A ten to kto?!
Brudus — Ten? Pewnie się od jakiejś wycieczki odłączył... zaraz... o Hera jasna! To przecież mój kuzyn — czcigodny Mokrysedes!
Dracus — Ładne nazwisko... on chyba nietutejszy?
Brudus — Nie!
Dracus — No popatrz — a nos z profilu ma bardziej rzymski niż my.
Brudus — To wszystko przez jego ojca Deliriana. Jak go po urodzeniu niósł do świątyni to w połowie schodów sandał sobie przydeptał i mały mu się spod pachy wysmyknął!
Dracus — Nieźle musiał walnąć.
Brudus — Nieważne— tyle ile każdy—szczęśliwy ojciec — ze dwie, trzy amfory... nieważne, pozwól; że powitam rodzinę. (do Mokrysedesa) Salve ci, drogi Mokrysedesie! Skąd przybywasz?!
Mokrysedes — Z prowincji...
Dracus — To widać.
Mokrysedes — Z prowincji Mizerii przybywam!
Brudus — Cieszę się. A skąd — przepraszam, że pytam — masz taki piękny wieniec?
Mokrysedes — Kupiłem.
Brudus — Gdzie?
Mokrysedes — Tam za rogiem...
Brudus — Za rogiem? Poznaję. Kasjusz i Syn — "TRUMNY I WIEŃCE". Nieźle wybrałeś. A czcigodną twarz czego masz taką?
Mokrysedes — Jaką?
Brudus — Taką pokancerowaną. Pod lektykę może wleciałeś?
Mokrysedes — Nie. Goliłem się.
Dracus — Też tam za rogiem?
Mokrysedes — Też.
Dracus — Tak myślałem. Zakład Fryzjerski "POD JOWISZEM" — tam golą piorunem.
Brudus — A co cię w ogóle sprowadza do Rzymu, drogi kuzynie?
Mokrysedes — W delegację do Cezara z dostojnym Petycjuszem przyjechałem, ale się zgubiłem. A tak chciałem stolicę poznać. Podobno piękne miasto...
Brudus — Nie martw się. Oprowadzimy cię, kochany, przybytki ci pokażemy...
Dracus — Zabytki też...
.........
Dalsza część jest w książce, którą polecam każdemu na poprawienie humoru.
Zakaz wydawania satyr, to jedyne logiczne wytłumaczenie braku tej książki w księgarniach. A nasza prawie polska telewizja długo i po gospodarsku namyśli się, zanim pieniądze przeznaczone na szerzenie dobrego humoru, przeznaczy na kolejny głupawy serial typu tragiczny tasiemiec.
Może trochę przypomnę (a niektórym przedstawię) nieco tego, co napisał Irosław Szymański w "Tak...
1980-01-01
Miałem to szczęście, że żyłem w tych czasach, gdy Polskie Radio mówiło po polsku (a nie popolskiego) i miało coś do powiedzenia. "60 minut..." to właściwie, antologia stanowiąca dziś wspomnienie o zapomnianym, cyklicznym programie. Młodszemu pokoleniu zalecam zapoznanie się z tą publikacją, chociaż wątpię, żeby gdzieś się zachowała w całości, gdyż do książki była jeszcze kaseta z nagraniami.
Miałem to szczęście, że żyłem w tych czasach, gdy Polskie Radio mówiło po polsku (a nie popolskiego) i miało coś do powiedzenia. "60 minut..." to właściwie, antologia stanowiąca dziś wspomnienie o zapomnianym, cyklicznym programie. Młodszemu pokoleniu zalecam zapoznanie się z tą publikacją, chociaż wątpię, żeby gdzieś się zachowała w całości, gdyż do książki była jeszcze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jak nie przepadam, delikatnie mówiąc, za ckliwymi romansami, tak to dzieło z papieru i atramentu ma swój urok. Może dlatego, że jest o pianistach i ich wewnętrznych rozterkach na temat ważności wyborów? Nie wiem do końca. Gdyby nie wypadek w szczenięcych latach, to grałbym, właśnie na fortepianie. Za to pozostała mi dozgonna miłość do muzyki klasycznej. Ze szczególnym uwzględnieniem fortepianu. Flm, który nakręcono na motywach tej powieści przesłodził temat ponad miarę, ale też warto go obejrzeć. Jak większość, najpierw poznałem film, książkę duuużo później. Ostatnio znajomy dał mi do przesłuchania wersję audio, czytana przez Leszka Teleszyńskiego i nieźle okraszoną wstawkami muzycznymi. I tę wersję mogę polecić z czystym sumieniem.
Jak nie przepadam, delikatnie mówiąc, za ckliwymi romansami, tak to dzieło z papieru i atramentu ma swój urok. Może dlatego, że jest o pianistach i ich wewnętrznych rozterkach na temat ważności wyborów? Nie wiem do końca. Gdyby nie wypadek w szczenięcych latach, to grałbym, właśnie na fortepianie. Za to pozostała mi dozgonna miłość do muzyki klasycznej. Ze szczególnym...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to