Poeta, satyryk i pisarz. Dzieciństwo spędził we Lwowie, po wojnie mieszkał w Krakowie gdzie zadebiutował w Teatrze Satyryków, w którym prezentował swoje wiersze. W latach 1956-67 występował w kabarecie Wagabunda, a od 1962 w teatrach warszawskich Buffo, Syrena oraz kabaretach "U Lopka", "Dudek" i w popularnych programach Podwieczorek przy mikrofonie, Poznajmy się, Zgaduj zgadula. Współpracował z takimi pismami jak Przekrój, Szpilki i Życie Literackie.http://www.zalucki.pl/
Fragment wiersza
"Swojskie stworzenie świata"
"...gdyby bieg rzeczy zmianie uległ
i gdyby Polak stworzył świat…
O – rany Julek!
Kulą nie byłaby ta Ziemia!
Nie kulą byłby Księżyc blady…
Sześcianem? … Nie wiem.
Jedno wiem ja:
Bez kantów nie dałoby rady!
Spitsbergen byłby – gdzie Kalkuta.
Alpy na głowie by stały…
Włochy by miały może kształt buta,
lecz pewnie o numer za mały!
Tylko przez Polskę płynęłaby wartko
szeroka Wisła… z czerwoną kartką!
Nad nią cytryny szumiałyby z cicha,
na każdej gałązce – zagrycha!
A gdyby już była gotowa ta rzeka,
Polak by chyba dłużej nie zwlekał
i by się wreszcie (cieszcie się, cieszcie!)
wziął do stworzenia Człowieka!
Nie powiem, jak byśmy wyglądali…
(Za dużo dorosłych na sali!)
To nawet głupstwo już,
że Adam pomieszałby mu się z Ewą, bo i tak
(ja się z Wami zakładam!)
co ważniejsze – poszłoby na lewo! …"
Proroctwo? Przecież ten wierszowany szpikulec został napisany w 1953 roku... Oto cały Załucki. Niech żałuje ten, kto jeszcze nie poznał tego satyryka.
Wybór wierszy satyryka który w latach 60tych i 70tych cieszył się olbrzymią popularnością. Sam czytał swoje utwory na estradzie w charakterystyczny sposób, specjalnie podkreślając puenty. Kto chce, ten znajdzie jego interpretacje w youtube.
No cóż, trochę się ta twórczość zestarzała, niektóre wiersze prawdę mówiąc przynudne, ale i tak Załucki jest o niebo lepszy od pożal się Boże teraźniejszych kabaretów które atakują nas z ekranu telewizyjnego. Kultura języka, metafora, inwencja są godne uznania, czytałem sobie te wiersze w czasie podróży środkami komunikacji publicznej, i wprawiały mnie w dobry nastrój. Tu się człowiek nie śmieje a raczej uśmiecha, ale to humor wysokiej próby, literacki i językowy.
Parę rzeczy wciąż jest aktualnych, na przykład fragment wiersza 'Przygoda w poczekalni' (1954):
„Mnie czekać kazano.
Spojrzałem nieśmiało.
Prócz mnie już sto innych
Tu osób czekało...
A każda z nich w ręku
Dzierżyła numerek,
Na każdym numerku
Cyferek był szereg.
Im wyższy numerek,
Tym więcej cyferek,
A mój był niestety
Najwyższy numerek!
Nie było gdzie usiąść,
Stanąłem w przeciągu.
I stałem cierpliwie
Iks godzin okrągło,
Tłumacząc przeróżnym
Ciekawym osobom,
Że ja tu – przepraszam –
Z wątrobą!”
Czyli niewiele się zmieniło w ciągu 60 lat. Albo fragment wiersza 'Wyrodny syn':
„Znają go ludzie od dzieciństwa,
znają go niemal, odkąd żyje:
niby nie zrobił nigdy świństwa,
niby porządny,
a – nie pije!”
Polecam zwolennikom humoru w starym stylu.