rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

"Myśleć, to zapominać o różnicach, to uogólniać, tworzyć abstrakcje" - z opowiadania "Pamiętliwy Fumes".
Co ja sobie myślałem! Jak naiwniak zapominam stale, że bezekspresyjne prace Borgesa mi się nie podobają i sięgam po kolejne i kolejne - a to czemu? - ponieważ wierzę, że prędzej czy później uda mu się nadać ŻYCIE jego niekiedy ciekawym koncepcjom. Ale nigdy tego nie zrobił. W "Fikcjach" również nie.

"Myśleć, to zapominać o różnicach, to uogólniać, tworzyć abstrakcje" - z opowiadania "Pamiętliwy Fumes".
Co ja sobie myślałem! Jak naiwniak zapominam stale, że bezekspresyjne prace Borgesa mi się nie podobają i sięgam po kolejne i kolejne - a to czemu? - ponieważ wierzę, że prędzej czy później uda mu się nadać ŻYCIE jego niekiedy ciekawym koncepcjom. Ale nigdy tego nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Herbert nigdy nie napisał złej rzeczy. Krótkie, stymulujące, piękne.

Herbert nigdy nie napisał złej rzeczy. Krótkie, stymulujące, piękne.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zagadki Borgesa nie angażują, ponieważ można odpowiedzieć na nie byle jakim urojeniem - nie sprawiają trudu. Oczywiście nie jest to reguła, ale coś częstego.
Jeszcze bliżej regularności, absolutnej reguły, była nuda.
Co mnie oburza, to że duże połacie tekstu zdają się niepotrzebne i niepotrzebnie naszprycowane paroksyzmami erudycji, która tylko drażni, bo nie jest odpowiednio pożytkowana; często słyszymy o jakimś filozofie, jakiejś postaci, tylko po to, by ledwo co - bądź w ogóle -poszerzyła kontekst. Nie lubię zbędnego komplikowania, plucia akademickim mydłem w oczy - na co mi wykładowa wycieczka, która nie służy jakkolwiek mojej wiedzy, ani nie cieszy? Ta, może ktoś się takową będzie rajcował, ale ja już mam dość filozofii, metafizyki, teologii i bajeczek historycznych. (to moja hipokryzja - nigdy nie lubiłem teologii oraz metafizyki z bajeczkami historycznymi. Są gusta i guściki ale ja gustuję w swoim i mam go za linijkę)
Nie daję jednej gwiazdki za: opowiadanie tytułowe, "Zahir", "Dwaj królowie i dwa labirynty", "Dom Asteriona" oraz +/- "Oczekiwanie". Te wymienione są akceptowalne bądź nie dość złe.

Zagadki Borgesa nie angażują, ponieważ można odpowiedzieć na nie byle jakim urojeniem - nie sprawiają trudu. Oczywiście nie jest to reguła, ale coś częstego.
Jeszcze bliżej regularności, absolutnej reguły, była nuda.
Co mnie oburza, to że duże połacie tekstu zdają się niepotrzebne i niepotrzebnie naszprycowane paroksyzmami erudycji, która tylko drażni, bo nie jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Słyszałem, że Zaratustrę czyta się po innych pracach Nietzsche'go, by wiedzieć, czego szukać, i jak interpretować. Sam więc jestem sobie winien, że wysuszyłem całą swoją nim ekscytację i niewiele z jego znanego dzieła wyciągnąłem. Ale jednak: to kobylasta parodia Biblii, podobnie rozwlekła. Zaczyna nudzić, niestety, mimo wyszukanego języka i lepszego stylu. Czytałem przez dwa miesiące; czasem porywała, później przez długi czas chciało się tylko już WERTOWAĆ TE KARTKI DO KOŃCA.

Słyszałem, że Zaratustrę czyta się po innych pracach Nietzsche'go, by wiedzieć, czego szukać, i jak interpretować. Sam więc jestem sobie winien, że wysuszyłem całą swoją nim ekscytację i niewiele z jego znanego dzieła wyciągnąłem. Ale jednak: to kobylasta parodia Biblii, podobnie rozwlekła. Zaczyna nudzić, niestety, mimo wyszukanego języka i lepszego stylu. Czytałem przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niektóre historie gorsze, ale trafiały się arcydzieła. Co najmniej połowa książki jest świetna. Jedno z opowiadań tak zaangażowało, że nie mogłem przestać o nim myśleć - a to się prawie nigdy nie zdarza.

Niektóre historie gorsze, ale trafiały się arcydzieła. Co najmniej połowa książki jest świetna. Jedno z opowiadań tak zaangażowało, że nie mogłem przestać o nim myśleć - a to się prawie nigdy nie zdarza.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytałem i czegoś mi brakowało - rozpływałem się w krótkich tekścikach, zaraz zapominałem, na inne ciężko było zwrócić uwagę. Dzieło widocznie dla fanów.

Czytałem i czegoś mi brakowało - rozpływałem się w krótkich tekścikach, zaraz zapominałem, na inne ciężko było zwrócić uwagę. Dzieło widocznie dla fanów.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Chciałbym, by wpadła mi w ręce, gdy pasjonowałem się "Robinsonem Crusoe". Niestety jest już parę lat za późno. Mimo to jest nawet-nawet.

Chciałbym, by wpadła mi w ręce, gdy pasjonowałem się "Robinsonem Crusoe". Niestety jest już parę lat za późno. Mimo to jest nawet-nawet.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Warto czytać dla końcówki - całą resztę książki uznam za wprowadzenie, przecież nie zajmuje wiele czasu. Ale warto.

Warto czytać dla końcówki - całą resztę książki uznam za wprowadzenie, przecież nie zajmuje wiele czasu. Ale warto.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Podniecające (to słowo używam celowo), ale niestety jest to jeden z tych utworów klasycznych, od których oczywiście i bije powaga, i czuć wielkość - te litery płyną! -, lecz ciężko się prawdziwie zabawić. Dotyka czytelnika tylko chwilami. Może jeszcze dzieciorem jestem.

Podniecające (to słowo używam celowo), ale niestety jest to jeden z tych utworów klasycznych, od których oczywiście i bije powaga, i czuć wielkość - te litery płyną! -, lecz ciężko się prawdziwie zabawić. Dotyka czytelnika tylko chwilami. Może jeszcze dzieciorem jestem.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Interesujące, przyjemnie się czytało, w końcu to komiks. Autorka (nie będę się trudził nad spolszczeniem i zastosowaniem zaimków, bo nie ma to znaczenia dla mojego tekstu) powinna jednak włożyć więcej wysiłku w analizę własnych odczuć - tutaj robota jest pozostawiona nam, a ona sama stoi naiwna; komiks pewnemu typowi człowieka odpowiada najbardziej, ponieważ w formie obrazkowej można przedstawić tylko to, co się widziało, bez widoku wyzywającej pustej kartki, jeśli nie ma się wiele do powiedzenia. Mimo to budzi empatię, zachęca do oceny. Ciekawa historia opowiedziana przez nieciekawego człowieka.

Interesujące, przyjemnie się czytało, w końcu to komiks. Autorka (nie będę się trudził nad spolszczeniem i zastosowaniem zaimków, bo nie ma to znaczenia dla mojego tekstu) powinna jednak włożyć więcej wysiłku w analizę własnych odczuć - tutaj robota jest pozostawiona nam, a ona sama stoi naiwna; komiks pewnemu typowi człowieka odpowiada najbardziej, ponieważ w formie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

ale pojechał

ale pojechał

Pokaż mimo to


Na półkach:

Mówiąc o wszystkich tomach "Historii filozofii": jeśli ktoś nie chce masterować tej dyscypliny, tylko się z tezami zapoznać, bez ćwiczenia głowy, to wystarczy. Spokojnie, zwięźle, prostym językiem wyłożone są najważniejsze punkty orientacyjne. Jednak często wielu konceptów brakuje - nie są w ogóle omawiane, ani nawet wspominane. Dlatego warto na własną rękę zagłębiać się w ciekawiących nas myślicieli (hehe). Dla początkujących to jak najlepsze miejsce.
Tylko nie zniechęcajcie się tym, że od pierwszych stron bredzą od rzeczy - z pewnością w którejś chwili przestaną.

Mówiąc o wszystkich tomach "Historii filozofii": jeśli ktoś nie chce masterować tej dyscypliny, tylko się z tezami zapoznać, bez ćwiczenia głowy, to wystarczy. Spokojnie, zwięźle, prostym językiem wyłożone są najważniejsze punkty orientacyjne. Jednak często wielu konceptów brakuje - nie są w ogóle omawiane, ani nawet wspominane. Dlatego warto na własną rękę zagłębiać się w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:



Na półkach:

Czemu wszystkie wydania PIW dobierają okładki dla Pavesego, jak gdyby były to luźne powiastki o wakacjach? Przecież ten sam autor łączył miłość z samobójstwem, doszukiwał się autentycznych powiązań.
Sądzę, że brakowało mu dynamiki: w dziennikach gnoi się coraz bardziej i pogrąża w jednym-tym-samym. Wiele myśli można pomijać, bo albo są powtarzalne, albo - nie oszukujmy się - bezwartościowe (np. "Cierpienie jest irracjonalne", s.346). Tak, jak niżej: ta książka jest bardzo nierówna. Czasem można pomyśleć, że zabiera się autor za pisanie jedynie, by pokrzepić złamane serce; nad wszystkimi tymi stronami wisi widmo impotencji oraz samotności ("Dawne marzenie. Mieszkać na wsi z piękną kobietą - z Greer Garson lub Laną Turner - i pędzić życie proste a zepsute. Przeszłość niepowrotna.", s.435).
Usiłuje być najsilniej samoświadomym, co kosztuje go rozczarowanie oraz niesmak: snuje często błędne, pesymistyczne analizy, chcąc znaleźć uzasadnienie dla własnego postępowania. Jest odosobnioną wyspą: wykształcone w psychicznej samoobronie "okrucieństwo" (sam to w ten sposób określa) autora wobec bliźnich niewiele róźni się od cech społecznie rozpowszechnionych - za częstych. Pavese jednak nie potrafi tego zauważyć, pewnie o tym nie słyszał, rozpisuje się więc na długie strony - nieświadomie tym bardziej zaczyna przypisywać ten egoizm innym, co jeszcze bardziej napędza poczucie mizantropiczne, na które nie chce sobie pozwolić, nie przyznaje się. Parę miesięcy przed samobójstwem napisze nawet, że świat i rzeczywistość kocha.
Nic dziwnego, że ostatecznie załamał się. załamał. każde jego tłumaczenie samobójstwa musiało być kłamstwem. Usiłował zakłamać się twórczością ze sztuką i ostatecznie się nie udało. Usiłował analizować, być stoikiem, kontrolować się w niezachwianej powadze, co pozwoliło duszy tym bardziej oddalić się od żywotności - Pavese mówił tylko o czynie, niewiele działał, cieleśnie skarlał. Zainteresowanie mitem opętało go - tylko o micie zdaje się zawsze mówić dobrze -, zaczął gonić za czymś nierealnym i ostatecznie niespełnionym ("Nieumiarkowane zainteresowanie magią naturalną, dzikością, prawdą demoniczną roślin, wód, skał i różnych okolic, jest oznaką bojaźliwości, chęcią ucieczki od zadań i zaangażowań świata ludzkiego. Gdy ustali się mityczny postulat odczuwania rzeczywistości rzeczy, potrzeba odwagi, żeby tym samym wzrokiem ogarniać ludzi oraz ich namiętności. Ale to niełatwe i niewygonde, ludzie nie odznaczają się stałością natury, szeroką jej >interpretowalnością<, jej ciszą. Ludzie idą naprzeciw nas narzucając nam się, miotając się, wypowaidając się. Na różne sposoby próbowałeś ich unieruchomić, odosbniając ich w momentach najbardziej naturalnych, zanurzając w naturę, redukując do losu. A jednak ludzie twoi mówią, bez przerwy mówią - duch w nich się szamoce, coraz to wypływa na powierzchnię. Takie są twoje napięcia. Co prawda ty tego ducha przytrzymujesz, nie chciałbyś go zatrzymać na stałe. Pociąga cię bezruch naturalny, cisza,śmierć. Rad byś uczynić z nich poliwalentne, wieczne, nietykalne mity, takie jednak, które narzucałyby urok na rzeczywistośc historyczną i nadawały jej określony sens, określoną wartość.", s.471), ("Faktem jest, że teraz wiem, jaki jest mój największy triumf - i temu triumfowi brak ciała, krwi, życia.", s.485). Zabija się w bólu po kobiecie ("Śmierć będzie miała twoje oczy', tytuł jednego z wierszy), pogardzając też samym samobójstwem, nie tylko sobą, nie trzymając się już nawet stoicyzmu, tracąc się w zimnej posturze. Boli czytać, jak ktoś uśmierca najpierw własne czucia, a później ciało.
"Krok był straszny, ale został zrobiony. Niewysłowiona jej słodycz, słowa nadziei. Darling, uśmiechała się, długo powtarzała, że przyjemnie jej, że jest ze mną. Noce Carvinii, noce Turynu. Jest dziewczyną, normalną dziewczyną. A jednak jest - straszna. Z głębi serca: nie zasłużyłem na to.", s.477
"Nic. Nie napisała ani słowa. Jakby umarła.", s.478
"Nie zabijamy się z miłości do jakiejś kobiety. Zabijamy się dlatego, że miłość - jakakolwiek miłość - odsłania nam naszą nagość, nędzę, bezbronność, nicość." s.479
"Pomału dojrzewa we mnie myśl, że jeśli nawet wróci, będzie tak, jakby jej nie było. <I'll never forget you> mówi się do tego, kogo ma się zamiar odprawić.", s.481
"Wszystkie te skargi nie są stoicyzmem. I co z tego?.", s.482
"Gest - gest[samobójstwo] - nie powinien być zemstą. Powinien być bezgłośną rezygnacją kogoś zmęczonego, zamknięciem rachunków, sprawą prywatną i jednostajną. Ostatnim taktem.", s.481
.
.
.
Niestety kusiło, by wertować kartki, czasem autentycznie nie chciało się czytać. Ktoś powinien przeprowadzić wybór. Dzienniki te są świetne do analizy, chciałoby się im poświęcić więcej czasu, prześwietlić całą postać Pavesego, myśląc o nim jako o poecie, czasem mniej ludzko modelu psychicznym, ale niestety nie wielkim myślicielu.
Ciężko powiedzieć, czy polecam przeczytać, ciężka rzecz - z jednej strony angażuje (najdłuższa recenzja, jaką w życiu napisałem), z drugiej strony podczas czytania często nudzi.
.
.
Jeśli ktoś ma jakieś przemyślenia to chętnie porozmawiam i posłucham, podziwiam mądrego.Możecie nawet mnie poprawiać, szydzić.

Czemu wszystkie wydania PIW dobierają okładki dla Pavesego, jak gdyby były to luźne powiastki o wakacjach? Przecież ten sam autor łączył miłość z samobójstwem, doszukiwał się autentycznych powiązań.
Sądzę, że brakowało mu dynamiki: w dziennikach gnoi się coraz bardziej i pogrąża w jednym-tym-samym. Wiele myśli można pomijać, bo albo są powtarzalne, albo - nie oszukujmy się...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Poeci wyklęci Charles Baudelaire, Arthur Rimbaud, Paul Verlaine
Ocena 7,0
Poeci wyklęci Charles Baudelaire,...

Na półkach:

Baudelaire niby mówi więcej i się w temat wsysa, ale to Rimbaud tak świetnie brzmi. Zresztą cała trójka dobre chłopaki.

Baudelaire niby mówi więcej i się w temat wsysa, ale to Rimbaud tak świetnie brzmi. Zresztą cała trójka dobre chłopaki.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobrze się czyta tylko jak na takiego okrutnika strasznie się jąka i powtarza wielokroć to samo. Ja bym skondensował.

Dobrze się czyta tylko jak na takiego okrutnika strasznie się jąka i powtarza wielokroć to samo. Ja bym skondensował.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Warte uwagi opowiadania "Skoczek", "Spotkanie autorskie" - genialne. Być może też "Wyspa", "Tancerka" i "Podmiot".
Wiele więcej jest rozczarowujących, budzących niechęć, ale na szczęście szybko się je zapomina, bo pozostają nieszczególnymi; niektóre rzeczy drukuje się, ażeby nie zginęły, tak? --
Tokarczuk świetnie kontroluje język - pisze zwięźle i rygorystycznie. Podobnie też zresztą wygląda. Rozważałem, czy chciałbym kiedyś mieć okazję z autorką porozmawiać, ponieważ, wyznam, nieco się jej boję.
A tak dalej, dalej: myślę że czasem zbyt po uchu bije próba nawiązania kontaktu z kryzysowymi kobietami wieku średniego (m.in. opowiadanie "Otwórz oczy, nie żyjesz"!!!!!)- jako młody Polak nie rezonowałem, ba, denerwowało mnie to pochylanie się nad żmudnością, obowiązkami domowymi, gotowaniem, zajmowaniem się dziećmi.
Te parę zasłużonych opowiadań wystarczy, by zachęcić do przyjrzenia się jeszcze pracom Tokarczuk. Dlatego wystawię wyższą ocenę; niby straciłem trochę czasu, ale te świetniejsze opowiadania wynagradzają z nadwyżką. Warto.

Warte uwagi opowiadania "Skoczek", "Spotkanie autorskie" - genialne. Być może też "Wyspa", "Tancerka" i "Podmiot".
Wiele więcej jest rozczarowujących, budzących niechęć, ale na szczęście szybko się je zapomina, bo pozostają nieszczególnymi; niektóre rzeczy drukuje się, ażeby nie zginęły, tak? --
Tokarczuk świetnie kontroluje język - pisze zwięźle i rygorystycznie. Podobnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przypomina mi lanserskie restauracje, w których dania stale są ulepszane i przekombinowane, doprawiane, do tego stopnia, że finalnie pozostaje ci listek z kupką czekolady, którym teraz masz się zachwycać.
"Sklepy cynamonowe" są charakterystyczne, dźwięczą w uchu, według mnie wymagane jest wręcz je przeczytać, ale opisy dłużą się i dłużą, aż przestajesz mieć ochotę. Styl jest nawet dobry, nadprzeciętny, ale nie wystarcza - jestem osobą, która bardziej ceni sobie treść niźli formę, przepraszam: sama forma jest właśnie jak sen - niknie, rozpływa się w rękach.

Przypomina mi lanserskie restauracje, w których dania stale są ulepszane i przekombinowane, doprawiane, do tego stopnia, że finalnie pozostaje ci listek z kupką czekolady, którym teraz masz się zachwycać.
"Sklepy cynamonowe" są charakterystyczne, dźwięczą w uchu, według mnie wymagane jest wręcz je przeczytać, ale opisy dłużą się i dłużą, aż przestajesz mieć ochotę. Styl...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tekst poddał się chorobie miernego science fiction: postaci są nieciekawe, ma porwać cię sama oryginalna koncepcja. Zamierzone jest, by przytłoczyły czytelnika z początku nowości, neologizmy, rzeczy, z którymi nigdy wcześniej nie miał styczności - to niektórych jara, chcą musieć nadążyć za rozrastającą się fabułą, chcą znać odpowiedzi co do świata przedstawionego. Jak dla mnie rzeczy te w przypadku "Katedry" nie są ani porywające, ani przerażające, nawet nie ludzkie; parę ciekawych pomysłów, ale w tekście brakuje emocjonalności.

Tekst poddał się chorobie miernego science fiction: postaci są nieciekawe, ma porwać cię sama oryginalna koncepcja. Zamierzone jest, by przytłoczyły czytelnika z początku nowości, neologizmy, rzeczy, z którymi nigdy wcześniej nie miał styczności - to niektórych jara, chcą musieć nadążyć za rozrastającą się fabułą, chcą znać odpowiedzi co do świata przedstawionego. Jak dla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ja pozerstwa i pseudointelektualizmu, w przeczywieństwie do niektórych, nie zauważyłem: wszystkie "mądrości" to nikłe wtrącenia tonące w lekturze. Powieść mknie szybko, zdania kleją się do siebie i zaraz zapomina się, co się właściwie przeczytało, ot, sylwa pełna wątków i bohaterów, o których też nie trzeba (i nie da się) pamiętać. Żyjesz chwilą, się rozcieszysz, może twarz ci czasem spoważnieje, skoro Konwicki tak dobrze (jak ta powieść wydaje się naturalna!) łączy szarość z humorzastym szumem. Dotkliwie anhedoniczny Vonnegut z PRL-u parę razy pozwalał mi się śmiać w głos, co bardzo rzadko się zdarza. Dziwnie jednak długo siię "Małą apokalipsę" czyta.

Ja pozerstwa i pseudointelektualizmu, w przeczywieństwie do niektórych, nie zauważyłem: wszystkie "mądrości" to nikłe wtrącenia tonące w lekturze. Powieść mknie szybko, zdania kleją się do siebie i zaraz zapomina się, co się właściwie przeczytało, ot, sylwa pełna wątków i bohaterów, o których też nie trzeba (i nie da się) pamiętać. Żyjesz chwilą, się rozcieszysz, może twarz...

więcej Pokaż mimo to