Biblioteczka
2024
Widać, że dla autorki neuroróżnorodność to prawdziwa pasja. Autorka w ciekawy sposób przeplata ze sobą wyniki badań naukowych z opowieściami z własnego życia (opowieść o mamie idącej do sklepu odstawionej jak na rozdanie Oscarów mnie urzekła). Autorka bardzo przystępnie i ciekawie opowiada o takich zjawiskach jak stimy czy maskowanie, podając przykłady, które sprawiają, że chyba każdy będzie w stanie zrozumieć te zjawiska, nieważne, czy ma coś wspólnego z psychologią i czy sam jest na spektrum, czy nie. Niektóre spostrzeżenia mi trochę zalatują efektem horoskopowym (np. w opisie profilu sensorycznego spostrzeżenie, że osoby z ASD lubią być dotykane pod warunkiem, że robi to osoba, którą darzą głębokim uczuciem... A to nie każdy albo prawie każdy tak ma?) ale ogólnie zdecydowanie warto.
Widać, że dla autorki neuroróżnorodność to prawdziwa pasja. Autorka w ciekawy sposób przeplata ze sobą wyniki badań naukowych z opowieściami z własnego życia (opowieść o mamie idącej do sklepu odstawionej jak na rozdanie Oscarów mnie urzekła). Autorka bardzo przystępnie i ciekawie opowiada o takich zjawiskach jak stimy czy maskowanie, podając przykłady, które sprawiają, że...
więcej mniej Pokaż mimo to
Bardzo ciekawa próba zrozumienia, skąd się wzięły prześladowania albinosów, trwające od lat w Afryce subsaharyjskiej. Jedna z hipotez jest taka, że albinosi swoim istnieniem podważają zero-jedynkowy podział na dobrych-czarnych i złych-białych. Książka przykra i momentami dość męcząca, czytałam ją przez prawie miesiąc, ale nie żałuję, że dobrnęłam do końca. Przykre i porażające historie ludzi, którzy niczym nie zawinili, po prostu urodzili się z "niewłaściwym" kolorem skóry. Widać wyraźnie rolę pradawnych wierzeń i rozmaitych czarowników i "uzdrowicieli" podtrzymujących te wierzenia. Widzimy jak obrońcy tradycyjnych wierzeń radzą sobie z dysonansem poznawczym - np. gdy matka jednego z bohaterów, albinosa-aktywisty Kusekwy choruje, bo (według owych wierzeń) czarownica rzuca na nią urok, lud zabija rzekomą "czarownicę" bo matka ma od tego wyzdrowieć, a gdy jednak matka umiera to... to i tak wina czarownic (a nie np, tego że może trzeba było poszukać lekarza zamiast rzucać się w pogoń za czarownicą)! Myliliby się jednak ci, którzy pomyśleliby, że dzięki białemu, "cywilizowanemu" człowiekowi sytuacja się poprawiła. Tym bardziej, że mamy np. wzmiankę o księdzu, który miał swój udział w zaginięciu nastoletniego albinosa, a przy okazji mamy też to i owo o wpływie kolonizacji na środowisko, np dowiadujemy się, czym się skończyło posadzenie hiacynta zwanego "pięknym niebieskim złem" i rozmożenie latesa nilowego w Jeziorze Wiktorii. Ciekawy, choć smutny obraz współczesnej (choć trudno w to uwierzyć!) Tanzanii.
Bardzo ciekawa próba zrozumienia, skąd się wzięły prześladowania albinosów, trwające od lat w Afryce subsaharyjskiej. Jedna z hipotez jest taka, że albinosi swoim istnieniem podważają zero-jedynkowy podział na dobrych-czarnych i złych-białych. Książka przykra i momentami dość męcząca, czytałam ją przez prawie miesiąc, ale nie żałuję, że dobrnęłam do końca. Przykre i...
więcej Pokaż mimo to