rozwińzwiń

Bractwo

Okładka książki Bractwo Mohamed Mbougar Sarr
Okładka książki Bractwo
Mohamed Mbougar Sarr Wydawnictwo: ArtRage literatura piękna
250 str. 4 godz. 10 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Brotherhood
Wydawnictwo:
ArtRage
Data wydania:
2022-12-01
Data 1. wyd. pol.:
2022-12-01
Liczba stron:
250
Czas czytania
4 godz. 10 min.
Język:
polski
ISBN:
9788367515023
Tłumacz:
Jacek Giszczak
Tagi:
fundamentalizn przemoc reżim
Średnia ocen

7,7 7,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,7 / 10
106 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
527
499

Na półkach: ,

Poruszająca, bardzo.

Poruszająca, bardzo.

Pokaż mimo to

avatar
800
540

Na półkach: , ,

„Bractwo” Mohamed Mbougar Sarr (tł. Jacek Giszczak) to historia fikcyjnego miasta Kalep, znajdującego się pod okupacją. Rządy w mieście prowadzą brutalni członkowie Bractwa. Książkę rozpoczyna publiczna egzekucja zakochanych nastolatków. Ich matki zaczynają ze sobą korespondować, bo tylko one potrafią wzajemnie zrozumieć swoje emocje. Tymczasem zbiera się grupa, która zamierza wydać podziemną gazetę, aby zwiększyć świadomość mieszkańców i nakłonić ich do buntu.

Ale to była świetna i ważna lektura! Nie spodziewałam się, że tak do mnie trafi, bo jednak jest spoza mojej strefy komfortu. Obawiałam się, że będzie trudna czy niezrozumiała, ale moje obawy okazały się nieuzasadnione.

Bardzo do mnie trafiły zawarte tu przemyślenia i dyskusje na temat mechanizmów działania fundamentalistycznego reżimu, zachowań tłumu na które składają się losy i moralność pojedynczych ludzi. To studium ludzkiej psychiki i zachowań w obliczu trudnych sytuacji, tchórzostwa biorącego górę nad chęcią stawienia oporu, czy zmieniającej się atmosferze wraz z pojawieniem się w mieście radykalnych islamistów. „Bractwo” to bardzo interesująca lektura, która snuje rozważania, pokazuje mechanizmy, ale nie daje jednoznacznych odpowiedzi.

Świetna rzecz. Świetny debiut!

„Bractwo” Mohamed Mbougar Sarr (tł. Jacek Giszczak) to historia fikcyjnego miasta Kalep, znajdującego się pod okupacją. Rządy w mieście prowadzą brutalni członkowie Bractwa. Książkę rozpoczyna publiczna egzekucja zakochanych nastolatków. Ich matki zaczynają ze sobą korespondować, bo tylko one potrafią wzajemnie zrozumieć swoje emocje. Tymczasem zbiera się grupa, która...

więcej Pokaż mimo to

avatar
453
364

Na półkach:

Tytułowe bractwo wprowadza terror w miejscowości Kalep, czyniąc z niej scenę dla brutalnych egzekucji wrogów islamskich ekstremistów. Odbieranie życia w imię Boga, zasłanianie się przez dżihadystów opaczną interpretacją Koranu zderza się z obrazem Allaha jako stwórcy miłosiernego, w którego wierzyć nie przestają tacy jak Ndey Joor Camara, a co wywołuje zmieszanie u przywódcy bractwa w osobie Abdela Karima. Mohamed Mbougar Sarr konfrontuje wiarę z władzą. Zderzenie tych potęg w radykalnej przestrzeni jest nieuniknione i prowadzi do rozlewu krwi, albowiem fundamentaliści nie spoczną, póki nie wyłapią wszystkich swoich przeciwników, choć w gruncie rzeczy ich fanatyzm dotknięty jest sprzecznościami, skoro Abdel Karim bez głębszej refleksji potrafi pozbawić rąk swoich popleczników. Początkowa scena powieści, w której rozemocjonowany tłum przygląda się egzekucji pozamałżeńskiej pary, mogłaby zwieńczyć tę książkę, albowiem Mohamed Mbougar Sarr nie obiecuje szczęśliwego zakończenia historii o wolności zaprzepaszczonej. W „Bractwie” celnie ujęto zjawisko radykalizacji życia publicznego, co stanowi efekt dobrze ogranej fabuły, języka oraz ciekawej kreacji postaci. Ich podział na ofiary i katów stanowiłby zbyt duże uproszczenie, gdyż nie sposób uznać, kto tak naprawdę ponosi odpowiedzialność za terror w Kalep. Wydaje się, że obecność fundamentalistów w mieście jest wynikiem tchórzostwa każdego, kto w porę nie dostrzegł nadciągającego niebezpieczeństwa. „Bractwo” ma w sobie spory ładunek emocjonalny, aczkolwiek zabrakło mi w tej powieści dogłębnego spenetrowania poszczególnych postaci, w tym prześledzenia kondycji psychicznej wywrotowców, którzy próbują skłonić mieszkańców Kalep do buntu poprzez kolportowanie nielegalnej prasy. Nie wpływa to jednak na pozytywną ocenę oraz odbiór tej książki. „Bractwo” nie ma pokrzepiać w niedoli, ale działać otrzeźwiająco, aby uświadomić każdemu, że w dowolnym momencie wszystko może się zmienić, jeśli w porę nie zauważymy pierwszych oznak przekraczania granic wolności.

Tytułowe bractwo wprowadza terror w miejscowości Kalep, czyniąc z niej scenę dla brutalnych egzekucji wrogów islamskich ekstremistów. Odbieranie życia w imię Boga, zasłanianie się przez dżihadystów opaczną interpretacją Koranu zderza się z obrazem Allaha jako stwórcy miłosiernego, w którego wierzyć nie przestają tacy jak Ndey Joor Camara, a co wywołuje zmieszanie u...

więcej Pokaż mimo to

avatar
369
176

Na półkach: ,

Świetna i przerażająca zarazem. Świetna, ponieważ na tak niewielkiej objętości autor zdołał wyczerpująco przedstawić fabułę i nakreślić kilku różnych bohaterów, z różnymi życiowymi doświadczeniami i charakterami. Przerażająca, ponieważ okrucieństwo, którym szafuje "Bractwo", jest prawdziwe. To nic, że akcja dzieje się w fikcyjnym kraju, w fikcyjnym mieście, bo dokładnie takie same wydarzenia, motywowane takimi samymi pobudkami, miały miejsce w prawdziwym świecie. I to właśnie przeraża. Polecam tę książkę tym, którzy chcieliby zobaczyć jak fanatyzm wygląda od środka - zarówno z perspektywy zaszczutych obywateli w kraju zawłaszczonym przez fanatyków, jak i z perspektywy fanatyka, i to nie głupca-okrutnika, ale inteligentnego człowieka. Daje to wszystko do myślenia. Polecam też tym, którzy naiwnie wierzą w istnienie wielu islamów, z których to ten radykalny jest wypaczoną wersją prawdziwej wiary. Podczas gdy, jak zresztą pisze Sarr, jest zupełnie na odwrót. "Bractwo" pokazuje dogłębnie jak wygląda rzeczywistość, gdy muzułmanie trzymają się litery Koranu. I ta wizja przeraża.

Świetna i przerażająca zarazem. Świetna, ponieważ na tak niewielkiej objętości autor zdołał wyczerpująco przedstawić fabułę i nakreślić kilku różnych bohaterów, z różnymi życiowymi doświadczeniami i charakterami. Przerażająca, ponieważ okrucieństwo, którym szafuje "Bractwo", jest prawdziwe. To nic, że akcja dzieje się w fikcyjnym kraju, w fikcyjnym mieście, bo dokładnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
493
493

Na półkach:

„Umrzeć za swoje idee to najbardziej zaszczytna śmierć, dowodzi bowiem, że je mamy. To wielki przywilej w świecie pełnym głupoty, który przestał myśleć, albo myśli na opak.”

Traf chciał, że swoją przygodę z prozą Sarra rozpoczęłam od jego drugiej, genialnej książki „Najskrytsza pamięć ludzi”. „Bractwo” jest zaś niezwykle udanym debiutem senegalskiego pisarza. Oczywiście znacznie prostszym zarówno w konstrukcji powieści, jak i w przekazie, który płynie do nas bardzo wprost i jest od początku czytelny. Niemniej jednak siła emocji zawartych w tekście, waga poruszanych problemów, zawsze w kontekście człowieka, jego prawa do wolności, jest podobnie duża i pozostawia nas w podobnym poruszeniu. Nie może bowiem być inaczej, gdy ktoś tak sugestywnie, ekspresywnie pisze o opresji, przywołując do tego znane nam oraz te mniej znane teksty literackie i teksty kultury.

Bohaterowie powieści żyją w państwie fundamentalistycznego terroru, w społeczeństwie zastraszonym i obezwładnionym poczuciem niemocy. Przerażonym wzrokiem przyglądają się egzekucjom wykonywanym publicznie z zachowaniem wszelkich zasad wielkiego przedstawienia dla mas, obserwują jeepy przemierzające ulice miasteczka w triumfalnych kolumnach bezkarnej siły i potęgi, zdające się mówić głośno i dobitnie: „zachowaj swoje myśli dla siebie, z nami nie masz żadnych szans” i nawet w mieszkaniach mówią przyciszonym głosem, jakby bali się usłyszeć własne słowa.

Całe to zło dzieje się w imieniu Boga, na którego z powagą powołuje się Bractwo. Tego samego Boga, któremu serce i życie zawierza każdy z mieszkańców Kalep i do którego teraz wyciągają się błagalne ręce z prośbą o ratunek. A młody Idrissa ośmiela się gorzko pytać: „czy zabili ich w imieniu właśnie tego Boga? Jak mógłby przyjść nam z pomocą?”

I tak ludzie odwracają oczy, pochylają głowy, wciskając je nisko w skulone ramiona. I milczą. Bo przecież każdy wie, jak jest. Po co strzępić język po próżnicy. Sprawa języka, która mocno wybrzmiewa także w tej pierwszej książce Sarra, tu również ma znaczenie po prostu fundamentalne. Określone, demonstrowane działanie władzy zamyka usta społeczeństwu, czyni je bezwolnym świadkiem przemocy, co może być brane za nieme przyzwolenie, pozbawia siły, eliminuje dyskusję, a więc też możliwość krytyki i buntu. Z czasem sytuacja zyskuje status normy, ludzie przywykają, godząc się ze złem w imię złudnego spokoju. Coś podobnego właśnie obserwujemy wokół siebie w naszym świecie i mocno zaciskamy dłonie w pieści. Jak można było na to pozwolić?! Rozejrzyjmy się jednak i uwierzmy – tak to właśnie działa. Jedne autorytaryzmy upadają, a w ich miejsce zaraz powstają kolejne. Przyroda nie znosi pustki. Metody perswazji, zastraszania, terroru i ogłupiania wciąż te same, choć stale udoskonalane. Słów tych, którzy umierają ukamienowani, zastrzeleni, ścięci za najczęściej wyimaginowane lub wyolbrzymione przewiny, nikt w ogólnym podnieceniu nie słyszy. To kolejne słowa, które pozostają bez echa, jakby nigdy nie wypowiedziane, choć były tymi ostatnimi, być może najważniejszymi.

Przeraża to, co jeden z bohaterów dostrzega w twarzach tłumu, który dopiero co rzucał w amoku kamieniami w ofiarę: „nie widział radości ani wstrętu, lecz coś w rodzaju niezrozumienia, obojętności, nieznośnego braku odpowiedzialności”, coś jakby zbiorowa hipnoza, z której tłuszcza jeszcze się nie otrząsnęła. A jednak reakcja na rzeczywistość, która przygniata ludzi do ziemi, nie jest jednakowa. Dwie przeciwstawne postawy reprezentują matki zamordowanych w pokazowej egzekucji młodych kochanków. Jedna nie rozumie, jak można było w najtragiczniejszym momencie życia dziecka nie pójść na plac i nie przekazać mu całej swojej miłości, choćby spojrzeniem spod zasłony łez. Druga zaś czuje, że życie uszło już z niej całkowicie, nie pozostawiwszy ani odrobiny woli czegokolwiek, pozbawiwszy najdrobniejszej nawet cząstki nadziei. „Ale dlaczego słabość jest zabroniona? Dlaczego mamy wierzyć, ze istota ludzka może się podnieść ze wszystkiego?” I z tą dychotomią mamy tu stale do czynienia, a także z próbami pokonania jej za pomocą słowa właśnie. Bo słowo ma ogromną moc sprawczą, o ile tylko zostanie wypowiedziane dostatecznie gromko i często, przez coraz liczniejszą grupę osób. Wiedzą to dobrze przyjaciele, z których „Dethie był Wolnością. Codou - Sprawiedliwością. Madijgueen Ngone – Równością. Stary – Sprzeciwem. Alioune – Pięknem. Ojciec Badji był Tajemnicą. A wszystko to składało się na Człowieka.” Więc ożywią owo SŁOWO. Wie to również Abdel Karim, gdy patrzy w zachwycie na płomienie pochłaniające Bibliotekę w Boutice. Miało swoje stosy chrześcijaństwo, ma je i islam.

Im dalej zagłębiamy się w lekturę, tym większe emocje w nas wyzwala. Wściekłość, rozpacz przyglądania się bezradności, szczególnie tych prześladowanych za najdrobniejsze odstępstwo od surowych reguł szariatu, a także złość na ludzi, którzy żyjąc wcześniej swobodnie w nowoczesnym społeczeństwie, w ciągu zaledwie czterech lat pozwolili tak się zniewolić. Do tego jeszcze sami uczestniczyli w zbiorowych egzekucjach, traktując je niczym igrzyska i obrzucając niedawnych przyjaciół kamieniami. A przecież nie wiadomo, na kogo tym razem padnie „złe oko” Bractwa, kogo dla przykładu pozbawią ręki lub nogi, a może tego i tego naraz. Cóż to za człowiek ten Abdel Karim, a może szatan ukrywający się za Boskim imieniem? Jego osobowość jest dość przerażająca, warto się jej zatem bliżej przyjrzeć. Czy to wódz żądny nieograniczonej władzy, czy może szaleniec? Mocne słowa, które wybrzmiały w książce są bardzo wymowne: „Ta ziemia wymiotuje krwią niewinnych. Nie wystarczy przez cały dzień mówić o Bogu, by stała się ziemią świętą. To brudna ziemia.”

Angażujemy się z każdą stroną bardziej, gdyż opresja i krzywda zaczyna dotykać bezpośrednio bohaterów powieści, do których zdążyliśmy się przywiązać. Nie jest to więc już dla nas tylko jakiś bliżej nieokreślony, teoretyczny reżim. Nasze zaangażowanie rośnie, napięcie daje się we znaki i nie pragniemy już niczego innego niż usłyszeć gromko wyśpiewaną, wykrzyczaną zwycięsko w stronę nieba pieśń Niani.

To książka o pojedynczym człowieku i o ludziach jako całości, o tym, co nimi kieruje i jak można ich zmanipulować, o przyczynach i ich skutkach, o wierze i jej utracie. A także o losie kobiet, zawsze przegranych w patriarchalnym społeczeństwie. Nigdy dość o tym przypominać, gdyż chociaż sama opowieść zrodziła się w wyobraźni autora, to jej pożywką były podobne reżimy, które istnieją i mają się świetnie.

Mamy tutaj także przykład prawdziwej matczynej miłości, która przekracza granice światów żywego i umarłego, która nie zważa na cierpienie i ból, po prostu jest i kieruje się swoimi imperatywami. Strony jej poświęcone poruszają w sercu coś pierwotnego.

Zwracam uwagę na jeszcze jedną kwestię, o której dość gorąco dyskutują nasi powieściowi przyjaciele, a która sprowadza się do pytanie: pojedynczy los czy HISTORIA? Dobro ogólne, przyszłe, kosztem istnień ludzkich? Kto ma prawo o tym decydować, czy bierze za to pełną odpowiedzialność? Te dylematy nie omijają żadnej rewolty, do dzisiaj jednak nie sposób jednoznacznie ich rozstrzygnąć.

Widać więc, że „Bractwo” to lektura, która na przykładzie konkretnych wydarzeń, znanych nam wszystkim z historii oraz z obserwacji, zadaje ogólniejsze pytania natury egzystencjalnej, etycznej, moralnej, naświetla też z psychologiczną wnikliwością postawy ludzi wobec sytuacji trudnych i ewoluowanie tych zapatrywań. Książka objętościowo niewielka, treściowo przebogata i napisana z dużym literackim talentem.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

„Umrzeć za swoje idee to najbardziej zaszczytna śmierć, dowodzi bowiem, że je mamy. To wielki przywilej w świecie pełnym głupoty, który przestał myśleć, albo myśli na opak.”

Traf chciał, że swoją przygodę z prozą Sarra rozpoczęłam od jego drugiej, genialnej książki „Najskrytsza pamięć ludzi”. „Bractwo” jest zaś niezwykle udanym debiutem senegalskiego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
148
39

Na półkach:

Dużo postaci, każda z jakąś historią z jakimś tłem co dla mnie jest niebywałe bo książka nie jest zbyt obszerna. Pomimo to udało się zawrzeć wiele wątków, które się nie rozwodniły ale zbudowały całość. Z czego wynika fundamentalizm, z jakich wartości wyrasta książka nie daje jasnych odpowiedzi raczej stawia pytania. Nie mam pojęcia jak to udało się autorowi ale wciągnął mnie do tego świata, bardzo celne spostrzeżenia.
Bunt może prowadzić do dotkliwych konsekwencji, ale bezmyślne poddanie się do jeszcze gorszych.

Takie książki powinno się wydawać - tak w nawiązaniu do jednej z opinii, a jeśli ktoś chce autorytarnie stwierdzać co komu ma się podobać albo co zmusza do przemyśleń to chyba świadczy o.... tym że w tym ogrodzie gdzie czyta książki (i to w obcych językach dacie wiarę;p!) siedział bez kapelusza, stanowczo za długo na pełnym słońcu.

Dużo postaci, każda z jakąś historią z jakimś tłem co dla mnie jest niebywałe bo książka nie jest zbyt obszerna. Pomimo to udało się zawrzeć wiele wątków, które się nie rozwodniły ale zbudowały całość. Z czego wynika fundamentalizm, z jakich wartości wyrasta książka nie daje jasnych odpowiedzi raczej stawia pytania. Nie mam pojęcia jak to udało się autorowi ale wciągnął...

więcej Pokaż mimo to

avatar
73
72

Na półkach:

Kurcze no nie. Takich książek nie powinno się w Polsce wydawać. Po co? No po co? Czy to jest o nas? Czy to nam w czymś pomaga? Czy pobudza do przemyślenia? No nie. NIE! Panie redaktorze inicjujący, puszczasz te dziwactwa ze świata na rynek, jakby nic dobrego nie napisano. A jest tyle cudownych rzeczy jeszcze nie tłumaczonych. Wiem coś na ten temat, bo w moim ogrodzie czytuję też po angielsku.

Jeśli to czytasz, po prostu do mnie napisz. Dam ci namiar. I to za darmo.

Kurcze no nie. Takich książek nie powinno się w Polsce wydawać. Po co? No po co? Czy to jest o nas? Czy to nam w czymś pomaga? Czy pobudza do przemyślenia? No nie. NIE! Panie redaktorze inicjujący, puszczasz te dziwactwa ze świata na rynek, jakby nic dobrego nie napisano. A jest tyle cudownych rzeczy jeszcze nie tłumaczonych. Wiem coś na ten temat, bo w moim ogrodzie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
232
231

Na półkach:

Nie lubię skrajnych poglądów. Ciężko mnie do czegoś przekonać, zwłaszcza w temacie polityki, religii i kategoryzacji (oceniania) ludzi. A jeśli czuję, że mam do czynienia z kombinacją tych trzech, mój mózg wybucha. Dlaczego?

Przeczytajcie BRACTWO i porozmawiamy.
O zabijaniu poczucia wolności poprzez zamach na słowa, o wynaturzaniu i kontrolowaniu języka dyskusji przez autorytarne reżimy.

Proza Sarra odnosi się do fanatycznych wyznawców islamu, ale śmiało można odnieść jej treść do dowolnej formy ekstremizmu. Autor kontrastuje pojęcia „ludu” (ludności) i „ludzi” (jednostek),analizuje ich zachowania w obliczu opresji, poczucia straty, ciągłego zagrożenia, ale także w kontekście możliwego zrywu (powstania).

Tytuł, w polskim i angielskim tłumaczeniu, brzmi przewrotnie – ciekawe, że tłumacze zdecydowali się na ten zabieg (w oryginale: Terre Ceinte [Ziemia otoczona / oblężona]). Może w europejskiej kulturze ten sarkastyczny wydźwięk jest dziś konieczny i pożądany.

Fikcyjne miasto Kalep w Senegalu zostaje opanowane przez ortodoksyjne „Bractwo”. Zgromadzenie muzułmańskie wprowadza własne rządy „Prawa Bożego”, według którego nieposłuszeństwo skutkuje rozstrzelaniem lub ukamienowaniem. Mieszkańcy są regularnie zastraszani i zmuszani do udziału w publicznych egzekucjach.

Siedem osób, na czele z miejscowym lekarzem o imieniu Malamine, organizuje tajne spotkania mające na celu wypracowanie sposobu walki z reżimem. Decydują się na redakcję antyrządowej gazety. Poza tą grupą narracja obejmuje również inne perspektywy: członków rodziny Malamine’a oraz komendanta islamskiej policji.

Każdy przyjmuje swoją wersję prawdy i postawę. Czy zawsze działanie jest lepsze niż bierność? Czy jednostka ma szansę coś zmienić? Czy koszty działania są tego warte? Z tymi pytaniami Sarr nas zostawia.

---
Ania
https://www.instagram.com/double.bookspresso/

Nie lubię skrajnych poglądów. Ciężko mnie do czegoś przekonać, zwłaszcza w temacie polityki, religii i kategoryzacji (oceniania) ludzi. A jeśli czuję, że mam do czynienia z kombinacją tych trzech, mój mózg wybucha. Dlaczego?

Przeczytajcie BRACTWO i porozmawiamy.
O zabijaniu poczucia wolności poprzez zamach na słowa, o wynaturzaniu i kontrolowaniu języka dyskusji przez...

więcej Pokaż mimo to

avatar
17
16

Na półkach:

Mocna, emocjonująca książka. Strach i niepewność czają się na każdej stronie tej powieści

Mocna, emocjonująca książka. Strach i niepewność czają się na każdej stronie tej powieści

Pokaż mimo to

avatar
1312
1029

Na półkach: ,

Nie pierwsza to książka, w której zły wzbudza najwięcej emocji. Jest najlepiej oddany i taki magnetyczny. A tu jeszcze zły – tak się składa – jest przywódcą dżihadystów i nazywa się Abdel Karim. I budzi on strach, trwogę, a spojrzenie jego lodem razi. Stoi na czele islamskich fundamentalistów, którzy opanowują miasto i wprowadzają na scenę przemoc w postaci kar cielesnych, fundamentalistycznych zmian i próby powstrzymania emancypacji kobiet. Nic dziwnego, że natrafiają na opór. Nic dziwnego również, że stoi za nimi religia. A wszystko to w powieści „Bractwo” napisanej przez Mohamed Mbougar Sarr, a przetłumaczona przez Jacka Giszczaka.

Jak na debiut przystało jest w niej wiele żarliwości, przez którą wyparowuje złożoność świata. W „Bractwie” mamy raczej czarno-biały podział bohaterów i zdarzeń. Nie ujmuje to jednak nic z uniwersalnego przekazu, czyli buntowi przeciwko autokratyzmowi. Debiutant nasz równie często sięga po narzędzia do łatwych wzruszeń czym może zrazić sobie co ozięblejszych czytelników. Ale wydaje się, że poznanie losów krajów innych niż europejskie powinno zainteresować czytelników poszukujących czy też nie bojących rozszerzenia świadomości. Mimo mankamentów – warto.

Nie pierwsza to książka, w której zły wzbudza najwięcej emocji. Jest najlepiej oddany i taki magnetyczny. A tu jeszcze zły – tak się składa – jest przywódcą dżihadystów i nazywa się Abdel Karim. I budzi on strach, trwogę, a spojrzenie jego lodem razi. Stoi na czele islamskich fundamentalistów, którzy opanowują miasto i wprowadzają na scenę przemoc w postaci kar cielesnych,...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    181
  • Przeczytane
    117
  • Posiadam
    10
  • 2023
    9
  • Literatura piękna
    5
  • 2022
    4
  • E-booki
    4
  • Ulubione
    2
  • LEGIMI
    2
  • Afryka
    2

Cytaty

Więcej
Mohamed Mbougar Sarr Bractwo Zobacz więcej
Mohamed Mbougar Sarr Bractwo Zobacz więcej
Mohamed Mbougar Sarr Bractwo Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także