-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2021-10-06
2021-02-10
2021-02-10
2021-02-07
2021-02-10
2021-02-08
6/10
W "Ludziach bezdomnych" Żeromski opowiada historię idealisty Tomasza Judyma, doktora tułającego się po Polsce i Europie w poszukiwaniu własnego miejsca i celu w życiu. Nie jest to, jak sądziłem, opowieść o altruizmie, nędzy i trudzie służenia najuboższym. I choć ten temat też jest lekko poruszony w powieści, głównym tematem jest indywidualizm i życie w drodze. Są to rzeczywiście ciekawsze motywy niż po prostu bieda, ale mimo to Żeromski nie potrafi wytworzyć ciekawej fabuły.
Judym jest po prostu mdły, prosty i nijaki. Z pewnością dałoby się wytworzyć znacznie ciekawszą postać, której głównymi cechami byłaby osobliwa mieszanka wspomnianych idealizmu i altruizmu z postawą buntowniczą wobec świata. Inne postacie są równie wyblakłe, choć łączy ich motyw wędrówki podejmowanej z różnych powodów. Nie znam innej klasycznej polskiej powieści, która działaby się w tak wielu miejscach w ciągu jednej książki, co jest akurat ciekawym aspektem.
Żeromski jednak strasznie przynudza w wielu momentach. Kompozycja powieści jest dość chaotyczna. O niektórych sprawach autor potrafi się rozwodzić, o innych (jak np. działalność Judyma w uzdrowisku) jedynie przebąkiwać w ogólnikach. W połowie powieści pojawia się najdłuższy rozdział z fragmentami z pamiętnika pewnej panny. Związek z resztą powieści jest znikomy, a gdy czytelnik w końcu dowie się, kim jest ta panna, prędzej się zirytuje, niż zaskoczy. Dygresje nie służą niczemu - miałem wrażenie, że Żeromski naczytał się Dostojewskiego i postanowił się w pewnych momentach wzorować na jego dygresyjnym stylu, ale nie zrozumiał, że dygresje muszą służyć dalszej fabule, by miały sens. Autor więc traktuje życie ludzi jako część przyrody. Brzmi to trochę jak taki pseudo naturalizm i chyba nim jest.
Ponoć przełomowa dla polskiej literatury powieść jest więc co najwyżej niezłą, głównie za sprawą słabego warsztatu. Irytujące były też te wszystkie niesamowite i mało prawdopodobne sploty wydarzeń (cudowne spotkanie zagranicą Karbowskich przez Judymową), które przypominały czytelnikowi, że to tylko fikcja literacka. Jedyną ciekawą rzeczą jest metafora tytułowych ludzi bezdomnych, czyli ludzi w ciągłej podróży, wybierających w ramach nonkonformistycznego buntu tułaczkę mimo możliwości ustatkowania się i wiedzenia prostego życia.
6/10
W "Ludziach bezdomnych" Żeromski opowiada historię idealisty Tomasza Judyma, doktora tułającego się po Polsce i Europie w poszukiwaniu własnego miejsca i celu w życiu. Nie jest to, jak sądziłem, opowieść o altruizmie, nędzy i trudzie służenia najuboższym. I choć ten temat też jest lekko poruszony w powieści, głównym tematem jest indywidualizm i życie w drodze. Są to...
6,5/10
"Pierścień Wielkiej Damy" to jedyne dzieło dramatyczne Norwida, które spełnia założenia stworzonego przez poetę gatunku "białej tragedii", czyli tragedii bez rozlewu krwi, mającej być przeciwieństwem krwawej tragedii Szekspirowskiej i romantycznej. Gatunek ten niestety się nie przyjął wśród XIX-wiecznych dramaturgów i właściwie umarł wraz z Norwidem. Szkoda, bo po samym "Pierścieniu Wielkiej Damy" widać spory potencjał wybranych założeń.
Akcja dramatu toczy się w willi hrabiny Harrys (Harris) na angielskiej prowincji, a jego tragizm jest całkowicie realistyczny, ściśle związany z prozą przyziemnego życia. Bohaterem dramatu jest pochodzący ze Szkocji poeta Mak-Yks o idealistycznym spojrzeniu na życie, potajemnie zakochany w hrabinie. Dramat nie jest długi, ale można odnieść wrażenie, że bardzo wolno się rozwija. Pierwszy akt to głównie przedstawienie postaci Mak-Yksa, jego poglądów i zainteresowań. Drugi akt prezentuje chłodną i wyniosłą hrabinę, zupełnie przeciwstawną wrażliwemu poecie. W trzecim akcie dopiero dochodzi do właściwej sytuacji z tytułowym pierścień, o którego kradzież zostaje oskarżony poeta. Jedną z cech jest pozornie szczęśliwe, ale gorzkie i niejednoznaczne moralnie zakończenie, które w moim odczuciu przybliża norwidowską "białą tragedię" po prostu do tradycyjnej tragikomedii.
Mimo trudności, jaką jest język Norwida i treści filozoficzne dominujące w pierwszym akcie, "Pierścień Wielkiej Damy" całkiem szybko się czyta i pozostawia ogólnie pozytywne wrażenie. Nie jest to szczególnie wielkie dzieło, ale to próba wypracowania nowego gatunku dramatycznego w epoce rządzonej przez powieść, co prawda całkowicie nieudana, ale jednak. Jest to także świadectwo tego, jak szalenie oryginalnym jest Cyprian Kamil Norwid na tle innych przedstawicieli polskiej literatury, mimo że jego utwory na ogół (przynajmniej mnie) nieszczególnie zachwycają.
6,5/10
więcej Pokaż mimo to"Pierścień Wielkiej Damy" to jedyne dzieło dramatyczne Norwida, które spełnia założenia stworzonego przez poetę gatunku "białej tragedii", czyli tragedii bez rozlewu krwi, mającej być przeciwieństwem krwawej tragedii Szekspirowskiej i romantycznej. Gatunek ten niestety się nie przyjął wśród XIX-wiecznych dramaturgów i właściwie umarł wraz z Norwidem. Szkoda, bo po...