Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Arkadiusz Lorenc wraca do jednej z najbardziej ponurych spraw kryminalnych w naszej rodzimej historii, przerażającej tym bardziej, że do dzisiaj zarówno motywy, jak i tożsamość sprawcy pozostają nieznane.
"Morderca z pikiety" to nie tylko analiza śledztw, prowadzonych w sprawie zabójstw w latach 1988-1993, ale także ciekawy obraz ówczesnej społeczności gejowskiej, nie tylko łódzkiej, nakreślony wypowiedziami m. in. Witolda Jabłońskiego i Michała Witkowskiego.
I choć Autor solidnie zajął się tematem, po lekturze zostają głównie niedające spokoju pytania...

Arkadiusz Lorenc wraca do jednej z najbardziej ponurych spraw kryminalnych w naszej rodzimej historii, przerażającej tym bardziej, że do dzisiaj zarówno motywy, jak i tożsamość sprawcy pozostają nieznane.
"Morderca z pikiety" to nie tylko analiza śledztw, prowadzonych w sprawie zabójstw w latach 1988-1993, ale także ciekawy obraz ówczesnej społeczności gejowskiej, nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pierwszy tom serii "Łódź w PRL..." to dla mnie spore rozczarowanie.
Obiecanej "czwartej stolicy" jest tu jak na lekarstwo, Autor prześlizgnął się po temacie, raczej wspomniał niż zgłębił, zapowiedział i się nie wywiązał. Jest za to całkiem pokaźna garść biogramów żołnierzy wyklętych i komunistycznych działaczy oraz wywołująca ból głowy drobiazgowość w wymienianiu tytułów/nazwisk/adresów (zajmująca 3 strony lista istniejących w Łodzi jednostek wojskowych to kiepski żart).
Nieźle się czyta "Czwartą stolicę", choć to też opowieść dość toporna i literacko uboga, ale nie sposób nie odnieść wrażenia, że co najmniej 3/4 książki jest zwyczajnie nie na temat.

Pierwszy tom serii "Łódź w PRL..." to dla mnie spore rozczarowanie.
Obiecanej "czwartej stolicy" jest tu jak na lekarstwo, Autor prześlizgnął się po temacie, raczej wspomniał niż zgłębił, zapowiedział i się nie wywiązał. Jest za to całkiem pokaźna garść biogramów żołnierzy wyklętych i komunistycznych działaczy oraz wywołująca ból głowy drobiazgowość w wymienianiu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Na pierwszy rzut oka "Pan Żarówka" to absurdalna historyjka o chłopaku, który świeci. Na drugi, trzeci i kolejne to gęsta, metaforyczna i niezwykle treściwa opowieść o życiu i o tym, jak szorstko nas czasem dopieszcza. Jeden z tych rzadkich przypadków, gdy dostajemy dużo więcej, niż nam obiecano.

Na pierwszy rzut oka "Pan Żarówka" to absurdalna historyjka o chłopaku, który świeci. Na drugi, trzeci i kolejne to gęsta, metaforyczna i niezwykle treściwa opowieść o życiu i o tym, jak szorstko nas czasem dopieszcza. Jeden z tych rzadkich przypadków, gdy dostajemy dużo więcej, niż nam obiecano.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niezwykle przyjemne zaskoczenie.
Historyjka o wakacyjnej miłości nie musi być cukierkowym zakalcem, wystarczy rozsądne rozłożenie środków ciężkości, wyważenie wątków romantycznych i dramatycznych, a zamiast ckliwymi banałami, doprawienie całości lekko szorstkim, kumpelskim poczuciem humoru.
Udało się i z chęcią sięgnę po inne powieści Autorki.

Niezwykle przyjemne zaskoczenie.
Historyjka o wakacyjnej miłości nie musi być cukierkowym zakalcem, wystarczy rozsądne rozłożenie środków ciężkości, wyważenie wątków romantycznych i dramatycznych, a zamiast ckliwymi banałami, doprawienie całości lekko szorstkim, kumpelskim poczuciem humoru.
Udało się i z chęcią sięgnę po inne powieści Autorki.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Stanowczo nie mam cierpliwości do książek Patrycji Żurek. Jej nieumiarkowanie w zarzucaniu czytelników nieszczęśliwymi i wyczerpującymi wątkami wydaje mi się jakimś patologicznym, sadystycznym fetyszem... Drugie podejście do twórczości Autorki raczej będzie ostatnim, szkoda mi czasu i energii.

Stanowczo nie mam cierpliwości do książek Patrycji Żurek. Jej nieumiarkowanie w zarzucaniu czytelników nieszczęśliwymi i wyczerpującymi wątkami wydaje mi się jakimś patologicznym, sadystycznym fetyszem... Drugie podejście do twórczości Autorki raczej będzie ostatnim, szkoda mi czasu i energii.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niezły wyczyn, napisać powieść jednocześnie brutalną i poetycką, elegancką i plugawą. Brawo!
Wspaniale mi się płynęło przez opowieść Jakuba Nowaka. Niecierpliwie czekam na kolejne.

Niezły wyczyn, napisać powieść jednocześnie brutalną i poetycką, elegancką i plugawą. Brawo!
Wspaniale mi się płynęło przez opowieść Jakuba Nowaka. Niecierpliwie czekam na kolejne.

Pokaż mimo to

Okładka książki I Ty zostaniesz lodzermenschem. Mały przewodnik po Łodzi Maciej Klimczak, Krzysztof Olkusz
Ocena 8,5
I Ty zostanies... Maciej Klimczak, Kr...

Na półkach: , , ,

Bardzo solidne wprowadzenie do poznania Łodzi. Przejrzyste, merytoryczne i wciągające opracowanie tras zwiedzania, z mnóstwem ciekawostek i anegdot.

Wymarzony starter pack dla turystów nie znających w ogóle miasta, a dla łodzian świetne uzupełnienie wiedzy i podpowiedź, jak spojrzeć na Łódź pod nieco innym kątem.

Bardzo solidne wprowadzenie do poznania Łodzi. Przejrzyste, merytoryczne i wciągające opracowanie tras zwiedzania, z mnóstwem ciekawostek i anegdot.

Wymarzony starter pack dla turystów nie znających w ogóle miasta, a dla łodzian świetne uzupełnienie wiedzy i podpowiedź, jak spojrzeć na Łódź pod nieco innym kątem.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Chyba spodziewałem się czegoś innego, może głosu w dyskusji o nietykalnych idolach skąpanych w filtrach Instagrama i otagowanych chwytliwymi hasłami, może trzeciego (po europejskim i amerykańskim) komentarza do cancel culture, w jej mniej lub bardziej histerycznych odsłonach...

Krótka powieść Rin Usami to jednak przede wszystkim obrazek bardzo prywatnej, intymnej obsesji, wyniszczającej młodą dziewczynę, zafascynowaną młodym gwiazdorem pop. Gorzkie to i gęste, bardzo nieprzyjemne, ale równie warte przeczytania.

Chyba spodziewałem się czegoś innego, może głosu w dyskusji o nietykalnych idolach skąpanych w filtrach Instagrama i otagowanych chwytliwymi hasłami, może trzeciego (po europejskim i amerykańskim) komentarza do cancel culture, w jej mniej lub bardziej histerycznych odsłonach...

Krótka powieść Rin Usami to jednak przede wszystkim obrazek bardzo prywatnej, intymnej obsesji,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Historyjka o dorastaniu? O niebezpieczeństwach wirtualnego świata? O pogoni za sławą i uwielbieniem tłumów?
Wszystko po trochu, ale przede wszystkim zmarnowana szansa na opowiedzenie czegoś ciekawego.

Pretensjonalna bajeczka o dzieciaku z niewielkiej miejscowości, który zachłystuje się blichtrem i celebryckim życiem, czym (niespodzianka, niespodzianka!) doprowadza się do spektakularnego upadku. Ani to pożywne literacko, ani dydaktycznie wartościowe, ani szczególnie angażujące.

Historyjka o dorastaniu? O niebezpieczeństwach wirtualnego świata? O pogoni za sławą i uwielbieniem tłumów?
Wszystko po trochu, ale przede wszystkim zmarnowana szansa na opowiedzenie czegoś ciekawego.

Pretensjonalna bajeczka o dzieciaku z niewielkiej miejscowości, który zachłystuje się blichtrem i celebryckim życiem, czym (niespodzianka, niespodzianka!) doprowadza się do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Okej, jest sobie pan lekkoduch, wielka gwiazda, zanurzony po uszy w uciechach życia. Ale uciechy się kończą, a ich miejsce zajmują nieszczęścia, choroby, dramaty, koszmary i innej maści niepożądane zjawiska. I jeśli ktoś się spodziewa gorzkiej lekcji o życiu, niech porzuci wszelką nadzieję. Wszystko musi się przecież ułożyć w piękną spójną całość, połyskującą sukcesem i dobrostanem jak z okładki kolorowego tygodnika. Mniejsza o to, że z grubsza nie ma to sensu, że wręcz obraża inteligencję czytelnika.
Idźcie na spacer, nie bierzcie się za "Zapomniałem dodać"...

Okej, jest sobie pan lekkoduch, wielka gwiazda, zanurzony po uszy w uciechach życia. Ale uciechy się kończą, a ich miejsce zajmują nieszczęścia, choroby, dramaty, koszmary i innej maści niepożądane zjawiska. I jeśli ktoś się spodziewa gorzkiej lekcji o życiu, niech porzuci wszelką nadzieję. Wszystko musi się przecież ułożyć w piękną spójną całość, połyskującą sukcesem i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Realizm magiczny ubrany w groteskowe ciuszki spod znaku Rolanda Topora mógłby się udać, tym bardziej, że miejscem akcji jest podlaska wieś, więc sceneria mało oczywista...

Może kiedyś się uda.
Szkoda czasu.

Realizm magiczny ubrany w groteskowe ciuszki spod znaku Rolanda Topora mógłby się udać, tym bardziej, że miejscem akcji jest podlaska wieś, więc sceneria mało oczywista...

Może kiedyś się uda.
Szkoda czasu.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O kurczę, nie wiem, od czego zacząć...

Sama historia była opowiadana już wielokrotnie, z nieporównywalnie lepszym skutkiem, ale to mogę przełknąć... Co mnie natomiast przerosło, to nieudolny i niekonsekwentny styl, trochę jakby trzynastolatek próbował napisać poważny tekst i posiłkował się słownikiem wyrazów obcych, by brzmieć bardziej przekonująco. Słabiutki zabieg dał naprawdę żałosny rezultat.

Nie spotkałem też ludzi, którzy mówią tak, jak bohaterowie "Anathemy", więc albo Autor kompletnie nie ma słuchu, albo za bardzo zaufał własnym twórczym umiejętnościom i znowu oddał kontrolę nad pisaniem swojemu wewnętrznemu trzynastolatkowi. Postaci wyrzucają z siebie zdania jedno po drugim, niejednokrotnie bez żadnego związku, a czasem śmiało i bezwstydnie przeczą sami sobie na przestrzeni jednej sceny. Pierwsze skojarzenie: telewizyjny koszmarek spod znaku "Trudnych spraw", a zaraz później kultowy zły film Tommy'ego Wiseau (swoją drogą proponuję obejrzeć "The Room" zamiast czytać "Anathemę" - jest porównywalnie zły, ale seans trwa tylko ok. półtorej godziny).

Całość zamyka idiotycznie uproszczone rozwiązanie. Cukierkowe relacje głównego bohatera z jego rodziną zemdliłyby nawet najbardziej zagorzałych fanów Disneya, a finałowy wątek, przez który można pomylić "Anathemę" z powieścią grozy, świadczy o tym, że Autor wprawdzie naczytał się horrorów, być może nawet tych z wyższej półki, ale kompletnie nie wie, co zrobić z tym doświadczeniem.
O kuriozalnym posłowiu nie będę już nawet wspominał. Jeśli jakimś cudem dotrwacie do końca tego bałaganu, zróbcie sobie tę ostatnią krzywdę, co Wam szkodzi?

W najkrótszych słowach, nieważne, jakie są Wasze upodobania czytelnicze, "Anathema" będzie zawsze złym wyborem.

O kurczę, nie wiem, od czego zacząć...

Sama historia była opowiadana już wielokrotnie, z nieporównywalnie lepszym skutkiem, ale to mogę przełknąć... Co mnie natomiast przerosło, to nieudolny i niekonsekwentny styl, trochę jakby trzynastolatek próbował napisać poważny tekst i posiłkował się słownikiem wyrazów obcych, by brzmieć bardziej przekonująco. Słabiutki zabieg dał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Komedie romantyczne rządzą się swoimi prawami i Adam Sass uszanował każde z nich.
W rozsądnych proporcjach jest tu i kiczowata słodycz bajki o wielkiej miłości, i cierpka refleksja nad młodzieńczym nieogarnięciem, kiedy zdrowy rozsądek i rozpędzone emocje nie są w stanie współgrać. Czyta się miło, szybko i bezboleśnie. A po lekturze zostaje nadzieja na ciąg dalszy.

Komedie romantyczne rządzą się swoimi prawami i Adam Sass uszanował każde z nich.
W rozsądnych proporcjach jest tu i kiczowata słodycz bajki o wielkiej miłości, i cierpka refleksja nad młodzieńczym nieogarnięciem, kiedy zdrowy rozsądek i rozpędzone emocje nie są w stanie współgrać. Czyta się miło, szybko i bezboleśnie. A po lekturze zostaje nadzieja na ciąg dalszy.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Powieść przypomina garść luźno rzuconych fotografii. Najgorszy jest tu jednak nie brak chronologii, ale ogólny nieład i niechlujstwo w budowaniu narracji. Historie z dzieciństwa i młodości przeplatają się swobodnie z fragmentami dorosłego życia narratora, tworząc niezbyt czytelną mozaikę. Te dorosłe fragmenty mogłyby być zresztą naprawdę interesujące i poruszające, gdyby nie zostały spłaszczone do mało treściwych rozmówek, które narrator prowadzi z kolejnymi użytkownikami na internetowym czacie towarzyskim.

"To, co najważniejsze" sprawia wrażenie powieści autobiograficznej... Sprawia wrażenie, bo zostało wydane pod pseudonimem, a to w kontekście dywagacji o wstydzie i życiu w zgodzie ze sobą, każe mi się zastanawiać, na ile Autor jest szczery wobec siebie i czytelników.

Powieść przypomina garść luźno rzuconych fotografii. Najgorszy jest tu jednak nie brak chronologii, ale ogólny nieład i niechlujstwo w budowaniu narracji. Historie z dzieciństwa i młodości przeplatają się swobodnie z fragmentami dorosłego życia narratora, tworząc niezbyt czytelną mozaikę. Te dorosłe fragmenty mogłyby być zresztą naprawdę interesujące i poruszające, gdyby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Tyle emocji!
Mógłbym napisać, że gdybyście mieli w tym roku przeczytać tylko jeden tekst polskiego autora/autorki... Mógłbym przekonywać, że czytając czułem się, jakbym (i tu wstawiłbym jakieś chwytające za gardło porównanie)...

Gęsta od bólu i smutku, ale też ociekająca niewygodnie dokuczliwym poczuciem humoru historia Hersha Libkina, jest tekstem znakomitym, doskonałym wręcz. Zostawiła we mnie mnie chaos, ale to jeden z najlepiej brzmiących chaosów, jakich miałem zaszczyt doświadczyć.

Tyle emocji!
Mógłbym napisać, że gdybyście mieli w tym roku przeczytać tylko jeden tekst polskiego autora/autorki... Mógłbym przekonywać, że czytając czułem się, jakbym (i tu wstawiłbym jakieś chwytające za gardło porównanie)...

Gęsta od bólu i smutku, ale też ociekająca niewygodnie dokuczliwym poczuciem humoru historia Hersha Libkina, jest tekstem znakomitym, doskonałym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dałem się nabrać. Sugestywna okładka, kilka chwytliwych haseł wydawcy i obiecujący dopisek "powieść grozy" wystarczyły, żebym zapalił się do książki Anny Lewickiej jak oczka pięciolatka w sklepie z zabawkami. I co? I guzik!

"Pełnik" korzysta z interesujących źródeł, sięga do bogatej mitologii lokalnej, ale jako całość rozczarowuje. Drażni powierzchowność, uproszczenia, kiepski styl, ograne rozwiązania fabularne, w końcu fatalnie rozłożone środki ciężkości. I nawet bym to przełknął, gdyby powieść nie była zwykłym romansidłem w nadprzyrodzonej posypce.

Jeżeli oglądaliście niesławną wersję "The Wicker Man" z Nicolasem Cagem, to możecie sobie mniej więcej wyobrazić, co dzieje się w "Pełniku". I tym bardziej możecie sobie odpuścić lekturę, w końcu już swoje wycierpieliście.

Dałem się nabrać. Sugestywna okładka, kilka chwytliwych haseł wydawcy i obiecujący dopisek "powieść grozy" wystarczyły, żebym zapalił się do książki Anny Lewickiej jak oczka pięciolatka w sklepie z zabawkami. I co? I guzik!

"Pełnik" korzysta z interesujących źródeł, sięga do bogatej mitologii lokalnej, ale jako całość rozczarowuje. Drażni powierzchowność, uproszczenia,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jaki jest dopuszczalny współczynnik dramatów i nieszczęść na jednego bohatera?

Patrycja Żurek tak się rozpędziła z obarczaniem swoich postaci dewastującymi doświadczeniami, że ten jej cały hiobowy kolaż zaczął przypominać karykaturę w stylu docu-soap, napędzaną jakimś sadystycznym przekonaniem, że dobry czytelnik to czytelnik zniszczony psychicznie. A tym, którzy doczołgali się do finału Autorka zaserwowała jeszcze jeden cios w żebra, bo właściwie dlaczego nie?

Nie znoszę wymuszeń w literaturze, a to właśnie językiem wymuszenia napisane są "Światła w oknach". Stanowczo nie polecam.

Jaki jest dopuszczalny współczynnik dramatów i nieszczęść na jednego bohatera?

Patrycja Żurek tak się rozpędziła z obarczaniem swoich postaci dewastującymi doświadczeniami, że ten jej cały hiobowy kolaż zaczął przypominać karykaturę w stylu docu-soap, napędzaną jakimś sadystycznym przekonaniem, że dobry czytelnik to czytelnik zniszczony psychicznie. A tym, którzy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Pod kolorową i surrealistyczną powierzchnią pulsuje gęsta i cierpka treść. Gorzkie i mocne!

Pod kolorową i surrealistyczną powierzchnią pulsuje gęsta i cierpka treść. Gorzkie i mocne!

Pokaż mimo to

Okładka książki Opowiem ci o zbrodni t.3 Katarzyna Bonda, Igor Brejdygant, Wojciech Chmielarz, Max Czornyj, Małgorzata Fugiel-Kuźmińska, Michał Kuźmiński, Bogdan Lach, Robert Małecki, Joanna Opiat-Bojarska
Ocena 6,7
Opowiem ci o z... Katarzyna Bonda, Ig...

Na półkach: ,

Nierówny zbiorek opowiadań inspirowanych prawdziwymi zdarzeniami. Zaczyna się fatalnie od nijakiego, jakby pisanego na szybko i niestarannie, tekściku Katarzyny Bondy. Dalej jest już nieco lepiej, choć większość tekstów to zaledwie średnia półka.
Spodobał mi się gorzki twist u Chmielarza, ale największe wrażenie zrobiły ostatnie dwa opowiadania: Kuźmińskich i Opiat-Bojarskiej. Szczególnie finałowy tekst, który kończy się na niepokojącej i niejednoznacznej nucie.

Nierówny zbiorek opowiadań inspirowanych prawdziwymi zdarzeniami. Zaczyna się fatalnie od nijakiego, jakby pisanego na szybko i niestarannie, tekściku Katarzyny Bondy. Dalej jest już nieco lepiej, choć większość tekstów to zaledwie średnia półka.
Spodobał mi się gorzki twist u Chmielarza, ale największe wrażenie zrobiły ostatnie dwa opowiadania: Kuźmińskich i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Rozbawiony g*wnoburzą, jaka rozpętała się wokół "Mostu Ikara" postanowiłem w końcu przekonać się, o co tyle szumu. Okazuje się, że w sumie o nic...

Autor podejmuje ważne i niełatwe tematy, ale robi to w sposób toporny i nieudolny, miota się między rodzinną psychodramą a lukrowaną bajką dla młodych dorosłych, epatując z jednej strony przemocą, a z drugiej obyczajową tandetą w stylu rodzimych komedii romantycznych. Styl powieści jest co najwyżej poprawny, choć niepozbawiony kuriozalnych sformułowań i nielogiczności. Całość jednak najbardziej pogrążają dialogi. Nie wiem, może Autor obraca się wśród bohaterów polskich filmów klasy B z lat 80., może ludzie wokół niego naprawdę tak rozmawiają. Najpewniej to jednak kompletny brak słuchu połączony z niewiarą w inteligencję czytelnika.

To nie jest zła historia, jest jedynie źle napisana. Może z czasem Paweł Nowak popracuje nad stylem, wsłucha się w melodię języka i zacznie pisać lepiej. Trzymam kciuki. Może bez wielkiego przekonania, ale trzymam.

Rozbawiony g*wnoburzą, jaka rozpętała się wokół "Mostu Ikara" postanowiłem w końcu przekonać się, o co tyle szumu. Okazuje się, że w sumie o nic...

Autor podejmuje ważne i niełatwe tematy, ale robi to w sposób toporny i nieudolny, miota się między rodzinną psychodramą a lukrowaną bajką dla młodych dorosłych, epatując z jednej strony przemocą, a z drugiej obyczajową tandetą...

więcej Pokaż mimo to