-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać246
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-05-08
2024-04-22
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Literatura obyczajowa nie należy do mojego gatunku numer jeden, ale też nie będę ukrywać lubię czasem po nią sięgnąć, a ta historia mnie całkowicie zauroczyła. Czy to dlatego, że mamy tu Paryż – miejsce zakochanych i mojego drugie Erasmusa? Możliwe :D Ta książka jest cudownie słodką historią o dziewczynie, która odważyła się odnaleźć samą siebie i poznać swoje potrzeby mimo ludzi dookoła, którzy próbowali wcisnąć ją w sztywne ramy konwenansów. Nieoczekiwanie w drodze tej pomógł jej pewien intrygująco szczery francuz, z którym miała okazję spędzić tylko jeden dzień. Książka ta jest idealną przygodą do przeczytania latem na plaży, a jeszcze lepiej w samolocie w drodze do Paryża, bo każda jej strona wypełniona jest zapachem kawy i croissantów, a narracja prowadzi nas przez najbardziej znane i wytęsknione zakamarki Paryża.
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Literatura obyczajowa nie należy do mojego gatunku numer jeden, ale też nie będę ukrywać lubię czasem po nią sięgnąć, a ta historia mnie całkowicie zauroczyła. Czy to dlatego, że mamy tu Paryż – miejsce...
2024-04-17
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Czasem lubię trochę namieszać i tym razem też tak będzie! Wbrew opiniom, które przeczytałam „Trzymaj się z dala, kochanie” dla mnie zdecydowanie jest jedną z lepszych Szczelin, które czytałam. Czemu tak jest bardzo trudno mi powiedzieć, bo to uczucie nieracjonalnie rozbudziło się gdzieś pod powierzchnią mojej skóry w chwilach gdy czytałam ten reportaż na przekór wszystkiemu – w nabitym ludźmi autobusie, w nocy pod kołdrą czy zamiast oglądania ulubionego serialu, na który zawsze czekam z niecierpliwością. Książka mimo tematyki zaskoczyła mnie lekkością z jaką się ją czyta, nie jest to misternie upleciona sieć, która wymaga od nas niesamowitego skupienia ale raczej w prosty sposób nakreślone tło społeczno-historyczno-polityczne przeplatane opowieściami autora o jego rozmowach i czasie spędzonym w Afryce. Tematyka absolutnie nie należy do łatwych i idealnie kontrastuje z wyidealizowanym pojęciem miłości, bo jak możemy przeczytać przecież bije ten co kocha, któremu zależy. A sama książka ukazuje nam cierpienie kobiet, o których życiu decydują mężczyźni, które mają im być bezwzględnie posłuszne, bo w przeciwnym wypadku czeka je przemoc fizyczna, a czasem i wygnanie z domu. Kobiet, które z głodu handlują swoim ciałem zapewniając sobie możliwość kupna ryb, które stają się ofiarami handlu ludzi tylko dlatego, że chcą znaleźć uczciwą pracę i wyrwać się ze slamsów. Z kolejnych stron wylewa się na nas ogrom cierpienia dzieci, które poddawane są okrutnemu zabiegowi obrzezania oraz tych, które rodząc się jako albinosi i postrzegani są jako złe duchy i jeżeli nie zostaną zamordowane w szpitalu to i tak na każdym kroku będę musiały uważać żeby nie paść ofiarą szarlatanów i handlarzy organów. To również historia okrucieństwa jakie wiązało się z kolonializmem i trwa nadal i polega na zabieraniu ziemi i zamykaniu ludzi w rezerwatach czy budowaniu przez Chiny infrastruktur powodujących zadłużenie krajów nawet do wysokości 60% PKB. To opowieść o dyskryminacji i matkach wyrzekających się swoich synów przez wzgląd na to, że darzą miłością innego mężczyznę. We mnie książka ta rozbudziła ciekawość Afryki i za to jestem jej ogromnie wdzięczna.
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Czasem lubię trochę namieszać i tym razem też tak będzie! Wbrew opiniom, które przeczytałam „Trzymaj się z dala, kochanie” dla mnie zdecydowanie jest jedną z lepszych Szczelin, które czytałam. Czemu tak...
2024-04-30
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Czytałam już kilka książek wydawanych przez HI:STORY i ta zdecydowanie kalibrem jest najcięższa i bardziej przypomina rozprawę naukową niż lekką literaturę popularną, więc wymaga większej koncentracji. Niby każdemu się wydaje, że wie jak się zakończyła II Wojna Światowa. Ale czy na pewno? Czy ot tak jesteśmy w stanie powiedzieć kogo Hitler wyznaczył na swojego następcę? Nie, to nie ta oczywista postać, która była przy nim do samego końca. Czy gdziekolwiek poza krajami bloku wschodniego funkcjonuje w ogóle świadomość tego, że Armia Czerwona nie była aniołem wyzwolenia, ale dla wielu narodów kolejnym ciemiężycielem tak samo albo i bardziej okrutnym niż naziści? Dla mnie jednym z najbardziej wstrząsających fragmentów był chyba jednak ten, który wskazywał na głęboki fanatyzm i wiarę w idee nazizmu zwykłych obywateli (a w przecież mówi się, że to komunizm był najbardziej indoktrynując). Książka pokazując nad te kilka dni po zakończeniu wojny, nasycona jest wieloma szczegółami, nazwiskami i datami, niesamowicie ciekawa ale jednak już dla ludzi, którzy są bardziej wgłębieni w temat.
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Czytałam już kilka książek wydawanych przez HI:STORY i ta zdecydowanie kalibrem jest najcięższa i bardziej przypomina rozprawę naukową niż lekką literaturę popularną, więc wymaga większej koncentracji. Niby...
2024-04-26
2024-05-06
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Jak ja żałuję, że nie sięgnęłam (bo jescze jej nie było 😂) po tę książkę przed moim Erasmusem w Paryżu! Wtedy na pewno zwróciłabym więcej uwagi na te małe, nieuchwytne na pierwszy rzut oka zwyczaje i tradycje. Książka napisana jest w lekkim „amerykańskim” stylu, autorka prowadzi swobodną opowieść, w formie pogawędki, pełną historii i przemyśleń ze swojej wycieczki do Francji. Dla polskiego czytelnika wiele zdziwień autorki jest czymś niezrozumiałym, ale zważywszy na fakt, że książka pisana jest do amerykańskiego czytelnika, a polska kultura nie jest aż tak odległa od tej francuskiej nie powinno to aż tak dziwić. Nie jest to wymagający przewodnik czy reportaż najeżony szczegółami ale raczej historia pozwalająca poczuć na każdej stronie smak i zapach Francji. Ukazuje nam ona to co najbardziej francuskie. Zamiłowanie do pysznego jedzenia - Francuzi dumni są ze swojej kuchni, a ich mięsne przysmaki oraz cukiernicze wypieki są znane już na całym świecie. Uwielbienie mody - francuskie ulice to istny pokaz mody, a dzielnice mody zachwycają swoim przepychem i zaskakują kolejkami przed butikami. Perfumiarstwo - we Francji nie wystarczy wyglądać, ale trzeba jeszcze pachnieć, zmysłowo, kusząco bądź męsko i korzennie. Literatura i pasja wiedzy - brakuje wam imprez dla czytelników? Francja to doskonałe miejsce na wspólne czytanie czy słuchanie poezji pod chmurką, tu równie znajduje się jeden z najbardziej prestiżowych uniwersytetów - Sorbona.
To tyle ciekawostek ode mnie, jeżeli jesteście ciekawi więcej to książka w dłoń i lećcie kupować bilet do Paryża - bon voyage!
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Jak ja żałuję, że nie sięgnęłam (bo jescze jej nie było 😂) po tę książkę przed moim Erasmusem w Paryżu! Wtedy na pewno zwróciłabym więcej uwagi na te małe, nieuchwytne na pierwszy rzut oka zwyczaje i...
2024-04-18
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Ta książka to taki ciepły kocyk, który otula nasze serce, mimo, że każda z bohaterek ma swoje problemy i rozterki. I tak poznajmy tu:
• Honoratę, która sama siebie przedstawia jako matkę Polkę, której celem życia jest opieka nad domem i mężem, która bardzo wcześnie planowo zaszła w ciążę, urodziła dziecko i wyszła za mąż, która jednak z pewnym momencie zaczyna mieć dość swojego życia z teściową na karku i marzy o uniezależnieniu się i powrocie do wyuczonego zawodu,
• Dagmarę, dziewczynę, której ciężko od zawsz przychodzi nawiązywanie kontaktów i przyjaźni, która pracuje w sklepie z herbatą swojej matki, matki, która ma apodyktyczne spojrzenie na swoją relację z córką i nie potrafi odpuścić kontroli,
• Alicję, którą poznajemy w chwili, gdy jest już w zaawansowanej ciąży, mieszka w kawalerce z mężczyzną, który pracuje jako DJ i oczekuje, że życie wszystkich wokoło będzie kręciło się wokół jego potrzeb. Alicję, która zostawiła mężczyznę, którego być może kochała całym sercem z obawy, że nie będą mogli mieć dzieci i chyba zaczyna za nim tęsknić,
• Gabrielę, kobietę, która swoje życie i fotograficzną pasję poświęciła pewnej pracy w ubezpieczeniach, aby móc zając się swoją młodszą siostrą.
Książka jest doskonałym sposobem na oderwanie się od naszych codziennych problemów i zmartwień i odpoczęcie wieczorem pod ciepłym kocem z kubkiem jaśminowej herbaty w ręku. Moje serce całkowicie roztopiła, mimo, że ten gatunek nie jest mi bliski. I powiem Wam, że już jestem ciekawa dalszych przygód tych czterech przyjaciółek, zwłaszcza, że książka kończy się tak, że nie da się już myśleć o niczym innym! I na koniec powiem jeszcze jedno, Pani Aleksandra Rak nie bez powodu nazywana jest zaklinaczką dobrych emocji!
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Ta książka to taki ciepły kocyk, który otula nasze serce, mimo, że każda z bohaterek ma swoje problemy i rozterki. I tak poznajmy tu:
• Honoratę, która sama siebie przedstawia jako matkę Polkę, której celem...
2024-04-06
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
„Gaslighting” to książka, którą powinien przeczytać każdy, a ja będę ją polecać każdej z moich przyjaciółek. Patrycja Jaskuła pisze z wyjątkowym ciepłem, empatią i zrozumieniem o zjawisku, które mimo swej powszechności wciąż budzi wstyd i to absolutnie nie w osobie, która zawiniła, ale w ofierze. Wciąż przecież wstydzimy się przyznać, że tkwimy w związku z osobą, która nami manipuluje, mąci nam w głowie i stosuje perfidny rodzaj przemocy psychicznej. Wstydzimy się powiedzieć głośno, tak kocham/kochałam tę osobę, nawet w chwilach gdy już byłam świadoma, że związek z nią mi nie służy, ciągnie mnie w dół i sprawia, że czuję się fatalnie. Wstydzimy się przyznać, że bałyśmy się odejść żeby nie zostać same oraz, że w pewnej chwili uwierzyłyśmy, że to z nami coś jest nie tak. I właśnie ten wstyd sprawia, że ukrywamy to wszystko co dzieje się w nas, odcinamy się od znajomych i rodziny i boimy się sięgnąć po pomoc. I właśnie tym pierwszym krokiem ku pomocy sobie może być książka „Gaslighting”, która pokazuje nam, że wcale nie oczekujemy za dużo, że nie jesteśmy nadwrażliwe, histeryczne czy, że nie mamy urojeń, ale zwyczajnie, że padłyśmy ofiarą gaslightera. Patrycja w zrozumiały sposób tłumaczy nam podstawowe pojęcia, pokazuje sztuczki jakich będzie używał przemocowiec, uczy nas jak rozpoznać czerwone flagi jeszcze przed wejściem w relacje (pokazuje jak ważna tu jest nasza intuicja) i w czuły sposób pomaga przejść przez proces odejścia z takiej relacji. Nie dostajemy tu tylko suchej garści wiedzy, ale również osobiste przeżycia autorki (za co chylę czoła i dziękuję!). Książka pokazuje nam również jak znowu odnaleźć siebie, zrozumieć swoje potrzeby i nauczyć się, że te „nudne” zdrowe związki to właśnie te najpiękniejsze, które dają największe poczucie szczęścia i stabilności.
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
„Gaslighting” to książka, którą powinien przeczytać każdy, a ja będę ją polecać każdej z moich przyjaciółek. Patrycja Jaskuła pisze z wyjątkowym ciepłem, empatią i zrozumieniem o zjawisku, które mimo swej...
2024-04-12
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Jeżeli uważacie, że Wasze życie jest nudne i nic się w nim nie dzieje nie sięgajcie o tą książkę, ostrzegam NIE SIĘGAJCIE, bo popadniecie w jeszcze większa rozpacz! Peter Freuchen to prawdziwy człowiek renesansu, osoba, która żyła życiem, o którym marzy każdy, a może i nie? Mnie osobiście nie pociąga życie pełne ciągłego testowania swoich granic wytrzymałości i przesuwania ich coraz wyżej i wyżej, co nie zmienia jednak faktu, że świadomość, że jedna osoba miała szansę być polarnikiem, odkrywcą, kupcem, pisarzem, antropologiem, dziennikarzem i filmowcem, który zdobył Oscara niewątpliwie robi wrażenie. A wejście dzięki ślubowi z Inuitką w to szczelnie zamknięte społeczeństwo, no szok! Książkę czyta się jak dobrą powieść sensacyjną dzięki plastycznemu, swobodnemu językowi, a bohater przez te wszystkie razem spędzone strony staje nam się bliski i tęsknimy za nim odkładając książkę na bok (bardzo dużym plusem jest to, że wędrówka Petera nie budzi we mnie wrażenia aż tak egoistycznej jak np. niektóre historie polarników, ale właśnie takiej, z zachowaniem empatii (co do zasady, z małymi wyjątkami) względem innych i jest doskonałym obrazem tego, że warto walczyć o swoje marzenia). Dodatkowo tło społeczno-polityczne zostało nakreślone z wyjątkową finezją. Ja książką jestem zachwycona i polecam ją każdemu ciekawemu świata czytelnikowi, a w szczególności osobom zakochanym w literaturze wspinaczkowej.
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Jeżeli uważacie, że Wasze życie jest nudne i nic się w nim nie dzieje nie sięgajcie o tą książkę, ostrzegam NIE SIĘGAJCIE, bo popadniecie w jeszcze większa rozpacz! Peter Freuchen to prawdziwy człowiek...
2024-04-10
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Jaka jest szansa, że nie spodoba mi się książka autorki, która powołuje się na takie pozycje jak „Partnerstwo bliskości” i „5 języków miłości”? Poprawna odpowiedź brzmi– praktycznie zerowa. I Pani Diane Poole Heller, która jest doktorką oraz psychoterapeutką nie zawodzi. W swojej książce ukazuje, że każdy z nas posiada pewien wytworzony w dzieciństie wzór przywiązania - bezpieczny, unikający, ambiwalentny czy zdezorganozowany - a dzięki dokładnemu opisowi keżdgo z nich możemy sami z dość dużą dozą łatwości zidentyfikować styl swój oraz następnie styl naszego partnera. Każdy z rozdziałów poświecony jest jednemu ze styli i ukazuje nam jak i dlaczego akurat ten styl się u nas wytworzył, jakie charakterystyczne cechy mu towarzyszą, jak komplikuje on nasze tworzenie relacji oraz zawiera wiele praktycznych i przemyślanych ćwiczeń, które mają nam pomóc w dążeniu do bezpiecznego stylu przywiązania oraz w "walce" z naszym wyuczonym, nie do końca adekwatnym wzorcem. Co bardzo ważne ostatni rozdział poświęcony jest temu jak osoby z poszczególnymi wzorcami zachowują się w relacji, jak wpływają na siebie oraz jakie mają potrzeby i gdzie ewentualnie mogą pojawić się "zgrzyty".
Dla mnie największą wartością tej książki jest wskazanie, że każdy z nas jest istotą społęczną (nawet jeżeli wydawałoby nam się, że jest inaczej!), która dąży do kontaktu i bliskości z drugim człowiekiem, a nawet jeżeli mamy za sobą trudne przejścia jesteśmy w stanie dzięki pracy z nimi uwolnić się z krzywdzących nas reakcji i zawalczyć o swoje szczęście.
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Jaka jest szansa, że nie spodoba mi się książka autorki, która powołuje się na takie pozycje jak „Partnerstwo bliskości” i „5 języków miłości”? Poprawna odpowiedź brzmi– praktycznie zerowa. I Pani Diane...
2024-03-20
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Są takie książki, które są czystą intelektualną przyjemnością. I taką właśnie książką są „Skarby Ziemi”. Stymuluje nas ona na każdej płaszczyźnie, bo nie jest tylko jak mogłoby się wydawać opisem sześciu najważniejszych surowców, oj nie. Książka ta jest opisem powiązań geopolitycznych jakie wywiązały się, a wręcz zostały wymuszone w związku z występowaniem danego surowca w jednym konkretnym miejscu i posiadania na niego monopolu, zależności między rozwojem danego obszaru a dostępem do określonego surowca, bardzo szczegółowych opisów zjawiska przekształcania substancji, co wymaga od nas łącznia wiedzy z dziedziny chemii, fizyki, mechaniki, geografii czy historii. A jeżeli to jeszcze nie zachęciło Was wystarczająco poniżej mam dla Was trzy ciekawostki, które mi najbardziej zapadły w pamięć (jeżeli któraś z nich jest oczywistością to wybaczcie moje nieobeznanie):
1. Sól jest podstawą nie tylko przemysłu spożywczego ale również farmaceutycznego oraz chemicznego.
2. Szkło produkuje się z piasku.
3. Większość tego co jemy stanowi w jakiś sposób produkt paliw kopalnych.
I jak, zainteresowani? :D
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Są takie książki, które są czystą intelektualną przyjemnością. I taką właśnie książką są „Skarby Ziemi”. Stymuluje nas ona na każdej płaszczyźnie, bo nie jest tylko jak mogłoby się wydawać opisem sześciu...
2024-03-27
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
„Cierń” T. Kingfisher to dość nietypowy retelling bajki o Śpiącej Królewnie. Nietypowy, bo jak inaczej można nazwać sytuację, w której klątwa snu wcale nie powinna zostać zerwana? Sytuację, gdy księżniczka mimo piękna zewnętrznego wcale nie przejawia tego piękna wewnętrznego oraz dobroci i empatii z jakich słyną bajkowi władcy? Gdy to Ropuszka jawi nam się jako ta drobna kruszyna, której serce przepełnia miłość do ludzi oraz posłuszeństwo względem najbliższych, a bajkowy książę okazuje się nieporadnym, przeklinającym i ciągle przepraszającym chłopcem?
Tak, „Cierń” zdecydowanie nie jest typową książką. Ma doskonały zamysł ukazania nam nie bajki ale baśni i to w tym ciemnym, mrocznym wydaniu z jakiego słyną baśnie dla dorosłych. Wywrócenia do góry nogami naszego postrzegania świata i wskazania, że rzadko kiedy pozory są prawdą i, że zawsze warto szukać drugiego dna.
A powyższe chciałabym uzupełnić jeszcze o moją subiektywną ocenę, ponieważ mnie książka nie porwała… Nie porwała i zupełnie nie mam pojęcia dlaczego, bo wszystko w niej wydaje mi się tak spójne, przemyślane i niespotykane! Jedyna myśl, która przychodzi mi do głowy to chyba jej długość (zaledwie 160 stron), która nie pozwoliła rozbudować tej historii tak jak na to zasługuje, wszystko dla mnie zadziało się za szybko, za łatwo, ze zbyt skąpo nakreśloną narracją. Dodatkowo mimo, że książkę tę zaliczałabym jako baśń dla dorosłych miałam poczucie, że język bardziej odpowiadałby powieści dla młodzieży.
I na koniec już z plusów nie wiem czy zwróciliście uwagę, ale żabki nadrukowane na dole strony, w trakcie kartkowania książki w uroczy sposób skaczą!
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
„Cierń” T. Kingfisher to dość nietypowy retelling bajki o Śpiącej Królewnie. Nietypowy, bo jak inaczej można nazwać sytuację, w której klątwa snu wcale nie powinna zostać zerwana? Sytuację, gdy księżniczka...
2024-03-20
🫶🏼Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.🫶🏼
Są takie książki, które mimo trudnej tematyki sprawiają, że czujesz jak Twoje serce ogarnia fala szczęścia i spokoju. I ta książka właśnie taką jest. Dodatkowo oswaja nas ona z życiem i wieloma jego negatywnymi aspektami. Znajdziemy w niej rozpacz po stracie syna, depresję, ból po stracie ukochanej kiedyś osoby i powolne otwieranie się na nowe znajomości, doskonale opisanie wahań jakie towarzyszą rodzicielstwu, a to wszystko przeplatane powolnym zdrowieniem, powrotem do siebie i do odczuwania ponownej radości w życiu, a to wszystko dzięki silnej relacji jaką główny bohater tworzy z tajemniczym chłopcem.
Historia doskonale utrzymana w klimacie azjatyckiego cozy booka mimo, że czuć, że nie jest ona napisana przez Azjatkę. Zobaczę co jeszcze czytelniczo przyniesie mi ten rok, ale już wiem, że ta książka zostanie ze mną na dłużej. Zdecydowanie lektura ta była dla mnie momentem zatrzymania, refleksji i wielu wzruszeń oraz docenienia życia samego w sobie.
🫶🏼Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.🫶🏼
Są takie książki, które mimo trudnej tematyki sprawiają, że czujesz jak Twoje serce ogarnia fala szczęścia i spokoju. I ta książka właśnie taką jest. Dodatkowo oswaja nas ona z życiem i wieloma jego...
2024-03-08
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Z racji na wszechobecne w naszym życiu media społecznościowe, w których widzimy pięknych ludzi i ich doskonałe życie oraz agresywne reklamy w stylu możesz więcej, mocniej, lepiej, osoby o introwertycznych cechach osobowości i spokojnym stylu bycia mogą mieć wrażenie przebodźcowania oraz braku przynależności do społeczeństwa. Czy wiecie dlaczego? A mianowicie wszystko sprowadza się do narcyzmu, który rządzi mediami społcznościowymi i jest dla narcyzów idealnym miejscem do manifestowania swojej wielkości. A skoro już to wiemy to zdecydowanie jest to dobry czas żeby zapoznać się jak najlepiej z tym nowym, powszechnie występującym zjawiskiem.
Książka „Narcystyczna osobowość naszych czasów” napisana została przez doktora psychologii oraz reporterkę specjalizującą się w tematyce medycznej i skupia się na narcyzmie jako na cesze osobowości i oddzielą to grubą kreską od narcyzmy jako zaburzenia osobowości. Bardzo pozytywne wrażenie wywarło na mnie to, że książka ta nikogo nie piętnuje, nie ocenia, mimo, że nie jest pozbawiona miejscami gawędziarskiego stylu. Dodatkowo książka napisana jest językiem naukowym co początkowo może sprawić, że będzie czytało ją się trudniej jednak w ostateczny rozrachunku dostarcza to wiedzę specjalistyczną niezbędną do zrozumienia tych już dużo przystępniej napisanych rozdziałów praktycznych. Jest to doskonała dawka wiedzy złożona z trzech części. Pierwszej, która tłumaczy nam jak obecnie definiowany jest narcyzm. I tu zapoznajemy się z innowacyjnym podejściem do narcyzmu jako spectrum wyróżniające narcyzm wielkościowy, wrażliwy i mieszaninę tych dwóch rodzajów, z jego mroczną oraz jasną triadą. Drugiej, która skupia się na narcyzmie z obecnym świecie i tłumaczy czemu narcyz wchodzi w relacje, jakie mam z tego korzyści, czemu taka osoba wydaje się atrakcyjna dla partnera na początku związku, a czemu później staje się nie do zniesienia, analizuje narcystyczne cechy u prezydentów USA, u manadżerów i liderów i wskazuje jakie taki rodzaj przywództwa ma wady a jakie zalety, opisuje jak media społecznościowe podchodzą do tej cechy (i tu było moje największe zaskoczenia, bo okazuje się, że zupełnie w drugą stronę niż myślałam). Trzecia część to swoistego rodzaju poradnik jak radzić sobie samemu jako narcyzowi, gdy chcemy walczyć z tą cechą, jak redukować narcyzm u innych oraz jak wykorzystać jego największe zalety w celu lepszego funkcjonowania.
Dla mnie jako dla fanki tematów psychologicznych książka ta była doskonałym przewodnikiem po kolejnym, ciekawym i bardzo aktualnym zjawiskiem.
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Z racji na wszechobecne w naszym życiu media społecznościowe, w których widzimy pięknych ludzi i ich doskonałe życie oraz agresywne reklamy w stylu możesz więcej, mocniej, lepiej, osoby o introwertycznych...
2024-03-01
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z Autorami. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Nie wiem czy wiecie, ale ja całkowicie nie mam pamięci do imion, a przy tej książce i mnogości postaci ta moja słabość mogła okazać się wyjątkowo zgubna, jednak tak nie było. I nie, nie, nie wydarzył się cud i nie zaczęłam nagle ich zapamiętywać, stało się coś zupełnie innego, a mianowicie postaci były tak dogłębnie przemyślane, że samo ich zachowanie, nie mówiąc już o dialogach pomagało nam rozpoznać z jakim bohaterem mamy do czynienia. I w tym miejscu, wiedząc, że Autorzy są w trakcie pisania drugiego tomu, gorąco apeluje więcej Ruruni i Rafiego, te postaci mają nieoceniony potencjał!
Książka ta to 600 stron doskonale skonstruowanego świata, zarówno tego podziemnego jak i nadziemnego, pełna zjawisk z pogranicza magii i intrygi. Mamy tu do czynienia z wiedźmami, bogami, wybrańcami o złotych ochach, Lodem Skutych, inkwizytorami i z tysiącletnim Królem Szczurów, także dzieje się. Do tego dochodzi nam całe podziemie pełne ciemnych korytarzy i swojego ośrodka kultury w postaci Szczyrzych Dołów, a na powierzchni Głodną Pustynię, Zachodnie i Wschodnie Isztaret i słynne Baraghod. Jak to mówi moja koleżanka „Nie wiem o co chodzi, ale buja” i tak się czułam, bo książka wciągnęła mnie jak dawno żadne fantasy tego nie zrobiło i ciągle myślałam o tym, że mam ochotę powrócić do tej historii.
Na koniec pragnę zaznaczyć, że książka ta to zdecydowanie gatunek dark fantasy, będzie mrocznie, będzie ciemno i krwiście i na to musicie być gotowi. Za kamień i na ciemność! 🖤
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z Autorami. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Nie wiem czy wiecie, ale ja całkowicie nie mam pamięci do imion, a przy tej książce i mnogości postaci ta moja słabość mogła okazać się wyjątkowo zgubna, jednak tak nie było. I nie, nie, nie wydarzył się cud i...
2024-02-19
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Już dawno nie miałam tak mieszanych uczuć w stosunku do jakiejkolwiek książki.
Z jedne strony koncept tej książki niesamowicie mi się podoba. Noell jako zagubiona kobieta, która dojrzewała w domu z matką, która znęcała się nad nią psychicznie i fizycznie ukazana nam jest jako niepewna siebie dziewczyna, rozerwana pomiędzy miłością do matki, a nienawiścią, przejawiająca elementy syndromu sztokholmskiego oraz próby racjonalizacji zachowań matki i szukania oznak jej miłości, odnajdująca sens życia i ekscytację w dokonywanych drobnych kradzieżach. Większość pozostałych kobiet, które poznajemy również mierzy się z jakimiś problemami: niepełnosprawnością najbliższej osoby, fanatyzmem religijnym, biedą czy niedopasowaniem społecznym. Książka ta zdecydowanie pokazuje nam, że każdy może mierzyć się z jakimś problemem, o którym nie wiemy i zawsze powinniśmy mieć to na uwadze. Dodatkowo dużym plusem jest przystępny język, który sprawia, że przez książkę się po prostu płynie oraz dialogi, które nie są sztuczne co bardzo sobie cenię.
Z drugiej przeżyłam dość duże zdziwienie czytając tę książkę, ponieważ dostałam zupełnie inna historię niż to co obiecywał opis z okładki. Przygotowałam się na ciepłą opowieść o sile damskiej przyjaźni i wsparcia i o ile rzeczywiście temat przyjaźni był jednym z głównych motywów książki to nie czułam w nim ciepła, ale raczej właśnie zagubienie i próbę poradzenia sobie z otaczającą rzeczywistością często w dość szkodliwy sposób np. poprzez nadmiarowe picie alkoholu. Wyjątkowo nie rozumiem również zasadności umieszczenia w tej historii scen erotycznych pomiędzy bohaterkami oraz bardzo drażniąco działała na mnie postać Phil, która uważam, że nie była wystarczająco dobrze nakreślona przez co jej zachowanie miało całkowicie toksyczny charakter.
Jednego jestem pewna, skończyłam tę opowieść już tydzień temu i cały czas siedzi mi w głowie.
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Już dawno nie miałam tak mieszanych uczuć w stosunku do jakiejkolwiek książki.
Z jedne strony koncept tej książki niesamowicie mi się podoba. Noell jako zagubiona kobieta, która dojrzewała w domu z matką,...
2024-02-09
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Ten doskonały reportaż śledczy czyta się jak wciągający kryminał, który aż zapiera nam dech w piersiach. Doskonała historia cyberprzestępstw i prania brudnych pieniędzy, prawdziwa gratka dla każdego fana compliance! Jest to historia, która ma dwie płaszczyzny. Pierwszą społeczną i geopolityczną, która pozwoli nam lepiej zrozumieć społeczeństwo Korei Północnej, z kultem dyktatora jako boga, pełnej inwigilacji życia codziennego każdego obywatela, indoktrynacji od najmłodszych lat, uniemożliwienia korzystania z Internetu, aby nie dopuścić do poznania świata oraz ciągłego życia w presji wykorzystania swojej szansy awansu klasowego np. dzięki wybitnym umiejętnościom matematycznym. Drugą płaszczyzną jest ta pokazują nam jak łatwo zachwiać jest całym systemem finansowym, bo skoro Korea może nagle wydrukować praktycznie niemożliwe do rozróżnienia dolary amerykańskie, zhakować jedną z największych wytwórni filmowych na świecie i doprowadzić do wycieku najwrażliwszych danych i informacji, które niszczą życie wielu pracowników (a to tylko, albo AŻ dlatego, że wytwórnia ta postanowiła nakręcić satyryczny film, w którym ginie dyktator) oraz wyprowadzić miliony dolarów z Banku Bangladeszu (za pośrednictwem banku USA i systemu SWIFT), a potem wyprać je i gdzie na końcu nikt nie zostaje pociągnięty do odpowiedzialności, to pozostaje jedno pytanie czy nadal wydaje Ci się, że Twoje pieniądze i dane są w pełni bezpieczne? 😁
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Ten doskonały reportaż śledczy czyta się jak wciągający kryminał, który aż zapiera nam dech w piersiach. Doskonała historia cyberprzestępstw i prania brudnych pieniędzy, prawdziwa gratka dla każdego fana...
2024-02-10
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Przez wzgląd na moje wykształcenie zarówno prawne jak i finansowe, gdy zobaczyłam tę książkę nie mogłam się powstrzymać przed sięgnięciem po nią głównie dlatego, że uwielbiam polecać osobom mniej obeznanym w temacie pozycje, które są naprawdę godne uwagi (a jak wiemy na rynku jest wiele takich, które nie nadają się na zbyt wiele). I tak Pani Anna Łukaszyn wykonała kawał dobrej i wartościowej pracy (oczywiście możemy „czepiać się” niektórych niedociągnięć, jak np. rozdziału o inwestowaniu, ale nie byłoby to sprawiedliwe zważając na wartość dodana całej książki)! W swojej książce w pełen spokoju i ciepła sposób, jednocześnie dzieląc się historią swoją oraz swoich podopiecznych (którzy wyrazili na to zgodę) pokazuje, że każdy z nas mierzy się ze swoimi własnymi demonami i czasem naprawdę wręcz niewyobrażalnymi traumami, a rozmawianie o finansach, które zazwyczaj budzi dyskomfort zarówno z związku jak i w relacji nas samych ze sobą jest niezbędne w celu osiągnięcia emocjonalnej i finansowej stabilności. W książce tej jednak nie znajdziemy gotowych porad i rozwiązań problemów czy wskazań w jaki dokładnie sposób można zabezpieczyć prawnie Wasze finanse w związkach czy jak dokonać skutecznych inwestycji. Takie podejście z całego serce szanuję za uczciwość, ponieważ Pani Anna nie ma uprawnień (jak choćby licencji na świadczenie usług doradztwa finansowego czy radcy prawnego) aby takie usługi świadczyć, daje jednak to co z mojego doświadczenia najważniejsze czyli wskazanie najważniejszych aspektów w życiu i finansach, które trzeba przeanalizować i odpowiednio zabezpieczyć. W książce otrzymujemy jeszcze jedną nieprzecenioną wartość jaką jest szereg ćwiczeń i pytań, które pozwolą nam dokładnie poznać samych siebie, swoje wartości, cele, podejście do pieniędzy oraz bardzo często powody, dla których nie udaje nam się wytworzyć z finansami zdrowej relacji. Książkę ogromnie polecam każdej kobiecie (mężczyźnie zresztą też 😉), którzy są na początku swojej finansowej drogi, którzy pragną zaprzyjaźnić się z tym „potworem” jakim jest oszczędzanie i budowanie zaplecza finansowego i oswoić go, aby przekonać się, że wcale taki zły nie jest. Polecam ją również wszystkim osobom, które wpadły w niekontrolowany ciąg wiecznego zadłużania się, nie są zadowolone ze stanu swoich finansów chociaż same nie wiedzą dlaczego, tym, które doświadczają przemocy ekonomicznej oraz tym które zastanawiają się nad porzuceniem pracy na rzecz zostania tzw. „housewife” czy chociażby osobom, które wchodzą w związek partnerski.
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Przez wzgląd na moje wykształcenie zarówno prawne jak i finansowe, gdy zobaczyłam tę książkę nie mogłam się powstrzymać przed sięgnięciem po nią głównie dlatego, że uwielbiam polecać osobom mniej obeznanym w...
2024-02-08
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Jeżeli nie macie jeszcze pomysłu na prezent walentynkowy dla książkoholika oto przychodzę z pomocą. Eric-Emmanuel Schmitt oddaje w nasze ręce zbiór opowiadań tworzących spójną książkę o różnych obliczach miłości. I tak natrafiamy w niej na zakazaną miłość homoseksualistów, który ślubują przed Bogiem, w ciemnościach kościoła sobie wzajemnie miłość. Miłość szczerą i głęboką wzniesiona ponad fizyczną zaborczość i zazdrość, miłość, która przez wzgląd na swoją wyjątkowość karze ich brakiem potomka, którego jednak odnajdują w pozornie wydawałoby się obcym chłopcu. Kolejne opowiadanie, dla mnie osobiście chyba najtrudniejsze opowiada o miłości człowieka do psa i psa do człowieka, o wyjątkowej więzi, która tworzy się między nimi w czasach, gdy ludzie sami sobie obierali człowieczeństwo tylko i wyłącznie ze względu na pochodzenie czy wiarę. Trzecie opowiadanie skomponowane zostało na wielu płaszczyznach niepewności i wątpliwości, a opowiada o kobiecie, która wiąże się z mężczyzną przejawiającym wydawałoby się niezdrową wręcz fascynację jej zmarłym mężem. Przedostatnie opowiadanie ukazuje nam miłość fizyczną, można by rzecz zwierzęcą między mężem, a żoną, miłość siostrzaną pełną niezrozumienia, miłość ciotki do chrześniaka oraz matki do nieobecnego syna żyjącego w świecie internetu. Ostatnie opowiadanie rozrywa nam serce pokazują z jak wieloma problemami może wiązać się życie w cieniu decyzji o aborcji.
Wszystkie z opowiadań są piękne, wszystkie rozrywają serce, a jednocześnie ukazują prawdziwość życia i tego, że smutek jest jego nieodłączną częścią. A mnie osobiście utwierdzając w przekonaniu, że bardzo lubię pióro Schmitta.
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
Jeżeli nie macie jeszcze pomysłu na prezent walentynkowy dla książkoholika oto przychodzę z pomocą. Eric-Emmanuel Schmitt oddaje w nasze ręce zbiór opowiadań tworzących spójną książkę o różnych obliczach...
2024-01-29
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
„Sztuczny miód” Sabiny Waszut to książka, która roztacza przed nami obraz Polski z początku lat 80. Świat ten widzimy oczami dwóch kobiet – żon, matek, córek, a wreszcie pielęgniarek w jednym z katowickich szpitali – Marioli Wieczorek oraz Barbary Uniszewskiej. To za sprawą ich narracji jesteśmy w stanie spojrzeć na wydarzenia z tamtego czasu w trochę odmienny sposób. Dobitnie uświadamiamy sobie, że pośród strajków, politycznych rozgrywek, przełomowych chwil dla naszego kraju jak np. wprowadzenie stanu wojennego, w każdej z polskich rodzin mają miejsce osobiste dramaty. Mariola stara się walczyć z konserwatywną, ugruntowaną w górniczym świecie wizją, mówiącą o tym, że dobra żona, to taka, która opiekuje się domem i nie jest czynna zawodowo. Tego też oczekuje od niej mąż, zaś ona nie wyobraża sobie życia bez pracy, którą wykonuje z pasją i z powołania. Z kolei Barbarze coraz trudniej przychodzi godzenie się z myślą, że mąż pracuje w milicji i jest niejako po niewłaściwej stronie barykady. Zagubiona, łaknąca mniej skomplikowanego życia, ale także zrozumienia i czułości wdaje się w relację z innym mężczyzną. Obydwie postacie kobiece stworzone przez autorkę bardzo szybko stają się nam bliskie. Zżywamy się z nimi, próbujemy jak najlepiej zrozumieć podejmowane przez nie decyzje, czasem ganimy je w myślach za czyny, których się dopuszczają, jednocześnie zastanawiając się co tak naprawdę my zrobilibyśmy na ich miejscu. Co więcej, chwilami dostrzegamy w ich zachowaniu cząstkę nas samych, co jeszcze bardziej wiąże nas z bohaterkami i sprawia, że łapczywie pochłaniamy kolejne strony opowieści.
„Sztuczny miód” skłania nas do refleksji na temat realiów życia w Polsce w latach 80.
Świetnie oddaje tamtą codzienność – puste sklepowe półki, ciągnące się kilometrami kolejki, wszechobecny niepokój o to co przyniesie kolejny dzień. Jednocześnie wskazuje na to jak wobec wszystkich narastających trudności, ludzie potrafili się zjednoczyć i być dla siebie niemałym wsparciem.
Wydaje się, że Sabina Waszut napisała książkę, w której poruszyła kwestie wszystkim nam dobrze znane, ale jakże mylna jest to ocena. Świeże podejście, inna perspektywa moim zdaniem wpływa na wyjątkowość opowiedzianej historii i bardzo dziękuję pani Sabinie za możliwość spojrzenia na tamtejszą rzeczywistość oczami Marioli oraz Barbary.
Recenzja powstała w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem. Warunki współpracy w żaden sposób nie wpływają na treść recenzji i niezależność myśli w niej zawartych.
„Sztuczny miód” Sabiny Waszut to książka, która roztacza przed nami obraz Polski z początku lat 80. Świat ten widzimy oczami dwóch kobiet – żon, matek, córek, a wreszcie pielęgniarek w jednym z katowickich...
FANTASTYCZA
FANTASTYCZA
Pokaż mimo to