-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński4
Biblioteczka
2024-05-04
2024-04-24
2024-04-22
2024-04-21
2024-04
2024-04-11
2024-04-08
Mnie stąd już nie wyciągnięcie.
Akcja nie zwalnia, ciągle mamy dużo na głowie, ale i więcej głów, do których możemy zajrzeć. Szkarłatna Królowa w jakiś taki czysty sposób skradła moje serce. Styks, hm, nie wiem czy powinniśmy go lubić? Ja go lubię jako antagonistę, osobiście kibicuję Brenowi, wiadomo! Choć czy tak na pewno Styks jest antagonistą? Pomijając (jakże ważne, oczywiście) sprawy z oskórowaniem ludzi, to jego cel wydaje się być słuszny, choć to co się za nim kryje już mniej.
Sprawa magii dalej mnie zachwyca, niesamowite połączenia światów, to jak próby mają sens w nagrodzie i karze. Bajka!
Bardzo spodobała mi się próba golemików. Wydawała się nieść za sobą dosyć współczesny przekaz.
Choć zabrzmi to okrutnie, cieszę się, że bohaterowie czasem się potkną, a czasem wywalą na twarz. Taka kolej rzeczy. W ten sposób także zaciskają się więzi pomiędzy naszą główną trójką, co w tej części widać szczególnie. Trudne decyzje, zaufanie, poświęcenie. Wybaczanie. Wspaniale rozwija nam się Zadra, choć znamy ją niedługo i jakże wspaniale rozwija się Bren.
I Bren, uwierz mi, że wielu cię kocha, nie tylko w twoim świecie.
Autor pozwala nam zostać czwartym kompanem w drużynie i podróżować wraz z resztą. Przeżywać wzloty i upadki. Kibicować im z zapartym tchem, czasami żałując, że nie możemy wskoczyć im pomóc. Kocham to, jakich bohaterów tu spotykamy. Jak potrafią zawrócić, czasem w głowie.
Zaskakuje mnie sama akcja. Może dla niektórych wiele rzeczy jest oczywistych, prostych, ale jak dla mnie autor potrafi tak dobrze zawirować językiem, że dopiero - w moim przypadku - przy końcowej walce zrozumiałam jasny przekaz walki ognia z lodem. I spodobało mi się to.
I teraz najcięższa część: czekanie. Z jednej strony to niesamowite móc poczekać na dalsze losy, a nie odkryć je od razu, ale z drugiej: o mamuńciu! Takie zakończenie aż prosi się o kolejną część na już i natychmiast!
Naprawdę dziękuję panu Pawłowi za to, że zdecydował się przelać tę powieść na papier i dać nam się w niej zatopić. Również Filip Kosior jest już nieodzownym elementem tego świata!
Mnie stąd już nie wyciągnięcie.
Akcja nie zwalnia, ciągle mamy dużo na głowie, ale i więcej głów, do których możemy zajrzeć. Szkarłatna Królowa w jakiś taki czysty sposób skradła moje serce. Styks, hm, nie wiem czy powinniśmy go lubić? Ja go lubię jako antagonistę, osobiście kibicuję Brenowi, wiadomo! Choć czy tak na pewno Styks jest antagonistą? Pomijając (jakże ważne,...
2024-03-15
Słyszę głosy w głowie?!
Leba może wcześniej przystąpić do prób, mimo bycia nieletnim. Bren zostaje zwerbowany do Piewców. Ich losy się łączą i w rezultacie dzieje się coś... magicznego.
W książce przepadłam. Początek wciąga od razu, mamy akcję i powoli odkrywanie niektórych zakątków świata. Niesamowicie podoba mi się sposób działania magii w tym świecie. To, co czuje bohater czarując jest na tyle szczegółowo opisane, że jestem w stanie sobie to wyobrazić. Ciekawi mnie jeszcze w jaki sposób dobierane są próby do magów i czy to będzie miało jakieś znaczenie. Podoba mi się też sposób wymiany. Nie ma nic za darmo.
Bohaterów mijaliśmy dużo i podobało mi się, jak autor wprowadzając kogoś, dawał poczucie, że zostaniemy z tym kimś, w tym miejscu, na dłużej, a następnie miażdżył to. Ktoś zdradził, ktoś umarł.
Bardzo polubiłam Brena i Lebę, a to chyba najważniejsze, skoro są głównymi bohaterami. Pieprz również skradł moje serducho. I choć na razie wszystko jest niepewne, co do tego czy zbierze się cała drużyna (jak to zwykle bywa), to mam pewne podejrzenia po przeczytaniu posłowia autora.
Na ogromne uznanie zasługuje Filip Kosior! Nadał cudownego klimatu tej serii i nie wyobrażam sobie aktualnie tego świata bez jego głosu.
Na moje szczęście skończyłam czytać w dzień premiery kolejnego tomu, więc od razu zabieram się za kolejny. Wiem, że będzie się działo i już nie mogę się doczekać.
Na ten moment z czystym sumieniem wrzucam tę serię do ulubieńców i nie mogę się doczekać, czym zaskoczy mnie autor!
Słyszę głosy w głowie?!
Leba może wcześniej przystąpić do prób, mimo bycia nieletnim. Bren zostaje zwerbowany do Piewców. Ich losy się łączą i w rezultacie dzieje się coś... magicznego.
W książce przepadłam. Początek wciąga od razu, mamy akcję i powoli odkrywanie niektórych zakątków świata. Niesamowicie podoba mi się sposób działania magii w tym świecie. To, co czuje...
2024-03-06
Wysokie ambicje, sztylet w bucie i miłość.
Alessandra pragnie jednego: być u władzy. Plan jest prosty, rozkocha w sobie Króla Cieni, następnie go zabije i zostanie jedyną rządzącą. A my jej towarzyszmy podczas realizacji planu.
Mam problem z tą książką. Z jednej strony nie jest to zła lektura, szybko się to czyta, intryga, choć prosta, może być interesująca. Świat niespecjalnie istnieje, zamykamy się w czterech ścianach pałacu i tam rozgrywa się głównie akcja. Dla mnie to wystarczająco ciekawe, uwielbiam motyw intryg na dworach, to, że bohaterowie muszą użyć głowy a nie miecza. Niestety coś tu nie postykało. Poziom niektórych - dla mnie - absurdów był potężny.
Zacznijmy od tego, że chcę zobaczyć buty, w których Alessandra chowa sztylet. Bo są dosyć wielofunkcyjne, nawet da się w nich spać najwyraźniej. No właśnie... Scena, gdzie ktoś nawiedza Alessandrę w garderobie, a ta będąc w koszuli nocnej myśli o wyjęciu sztyletu z buta sprawiła, że musiałam zamknąć książkę i odetchnąć głęboko. Rozumiem, że autorka chciała zbudować silną, niezależną, waleczną! bohaterkę, ale są granice.
Przyczepiłabym się ogólnie do strojów, ale to fantasy, więc uznajmy, że ujdzie. Choć gryzło mi się, że Alessandra z początku chodziła bardzo bajecznie ubrana, narzucała nową modę. A po czasie, kiedy skupiać się zaczęliśmy na romansie i dopięciu intryg nagle strój stał się tak bardzo nieistotny, że Alessandra nie miała problemu wyjść w prostej sukience. No i spodnie. Wydawały się kompletnie niepotrzebne, tylko by zrobić efekt wow i żebyśmy mogli krzyczeć, że jest wyjątkowa i specjalna, bo wpadła na pomysł zakrycia opiętego w materiał tyłka.
Dodatkowo elementy takie jak *prąd* zabijały klimat serii i zostały użyte by co? By powiedzieć, że w lochach nie pociągnęli kabli? Czy ten prąd był tam aż tak potrzebny?
No i jeszcze doczepić się mogę do służby, która była tak bardzo sporadycznie. Nie mówię, że miała być ciągle opisywana, bo z reguły służba schodziła swoim panom z drogi, ale w to, że Alessandra ubierała się sama nie jestem w stanie uwierzyć. Nie zawsze, ale bardzo często. Ona była, na Boga, w bogatym pałacu, nie na wsi u biednego wicehrabiego.
Wracając do kwestii fabuły, to była. I to dobrze, że była. Była dobrze skonstruowana, dopinała wszystko, tak jak powinna, ale w pewnym momencie zaczęła być przewidywalna. W pewnym momencie miłość uderzyła bohaterom do głowy, do tego stopnia, że zaczęli popełniać durne błędy. Zirytowało mnie to, bo tak jak do połowy książki nie byłam zbyt pewna, czy to się potoczy w tym a nie innym kierunku (choć może powinnam, w końcu to YA), tak od połowy było to wręcz przewidywalne. Kto co zrobił, kto co zaraz zrobi i kto czemu winien.
Bohaterowie niestety tylko byli. Alessandra była miejscami drażniąca. Najbardziej chyba zirytował mnie moment, gdzie stwierdziła, że jest z natury zbyt niecierpliwa, aby poczekać chwilę, więc musiała przeszukać pokój. No, musiała, żeby wyciągnąć przedmiot potrzebny dla fabuły. (Już nie skomentuję tego, że jak na kogoś, kto robił coś po kryjomu, odkładanie świeżo palonej świeczki i płynnego wosku do szafki jest raczej mało dyskretne, a kto wie może i niebezpieczne). Ciężko uwierzyć, że osoba, która idealnie zaplanowała swoją przyszłość, wliczając w plan zabójstwo króla, i skrupulatnie się go trzyma, jest niecierpliwa.
Kallias był przeciętny, zdarzało się, że był zabawny podczas rozmów z Alessandrą, ale tak poza tym był typowym bohaterem męskim, do którego przyszła *ta* bohaterka: ta silna, niezależna, samowystarczalna i w ogóle niesamowita, że był dla niej gotowy zmieniać wszystko. Nawet stół. Po prostu był idealnym mężczyzną nie do zabicia, a do poślubienia, by bohaterka dostała to czego pragnęła: władzę i dodatkowo wątek romantyczny.
Sam ich romans był dobry, nie jakiś super wciągający, nie czułam do końca tego napięcia, jakie starała się przedstawić autorka.
Reszta bohaterów nie istnieje w mojej pamięci praktycznie w ogóle, byli tam by Alessandra mogła coś zmienić, by miała z kim pomówić i by miała drugi obiekt miłości.
Całościowo książka nie jest zła, jeszcze jak ktoś lubi fantasy, królestwa, niekoniecznie wojny na miliony osób, a raczej słowne przepychanki i intrygi, to polecam. Lekka lektura, umili wieczory. Mnie po prostu drażniły rzeczy, które odbierały magię temu światu wirujących sukien i cichych zabójstw. Uważam bowiem, że bohaterka nie musi mieć ciągle sztylet w bucie, by być uważana za silną kobiecą postać.
Wysokie ambicje, sztylet w bucie i miłość.
Alessandra pragnie jednego: być u władzy. Plan jest prosty, rozkocha w sobie Króla Cieni, następnie go zabije i zostanie jedyną rządzącą. A my jej towarzyszmy podczas realizacji planu.
Mam problem z tą książką. Z jednej strony nie jest to zła lektura, szybko się to czyta, intryga, choć prosta, może być interesująca. Świat...
2024-03-04
2024-01-26
2024-02-06
2024-02-06
2024-01-21
2023-12-28
2023-12-21
2023-12-19
2023-12-11
2023-11-25
2023-10-29
Harry wszystkim dobrze znany.
Historia mnie nie porwała, bo znam ją już praktycznie na pamięć. Na pewno wolę książkowe postaci niż filmowe, ponieważ mają jakiś charakter. Głównie Ron i Harry. Ron okazał się kompletnie inny od tego przedstawionego w filmie - i takiego go wolę. A Harry już od początku jest zadziorny (w filmie musimy na to troszkę poczekać).
Już pomijając niektóre dziecinne sprawy - w końcu bohaterami są dzieci - czy sam fakt, że "wybrany" musi ratować sytuację, bo jest wybrany, a nie dlatego, że serio jest potężny - w końcu nawet Hermiona na tym poziomie lepiej czaruje niż Harry. Chodzi mi głównie o fakt, że są potężni nauczyciele w tej szkole, dyrektor i starsi uczniowie, ale dziwnym trafem jedynie trójka pierwszoroczniaków wie co się dzieje i co źli knują. To chciałabym zwrócić uwagę na to, że do Zakazanego Lasu nie można wchodzić, ale jak uczniowie zrobili coś złego, to już mogą z nauczycielem, w formie kary. W środku nocy, czyli wpływa to na ich naukę, bo są niewyspani. Dodatkowo sam Filch śmiał się, że odbierze ich jeśli wrócą w kawałku, no bo Zakazany nie bez przyczyny. To dlaczego wysyłają jakichś, nie wiem, 10latków (max) z gajowym, który rozdziela ich w lesie, z czego jedna grupa idzie z psem, który tylko wygląda strasznie, bo boi się wszystkiego? I Hogwart jest niby najbezpieczniejszym miejscem dla czarodziejów? To chyba muszą przemyśleć niektóre rzeczy. Ta scena była napisana tylko po to, żebyśmy dostali wskazówkę do głównej fabuły, ale logiki brak.
Dałabym więcej gwiazdek, gdyby nie to, że opisy nie tylko miejsc, ale czasem i sytuacji były tak płytkie - lub w ogóle ich nie było - że tylko i wyłącznie dlatego, że znam filmy, byłam w stanie zobrazować sobie sceny w głowie. Podejrzewam, że gdybym miała rozpoczynać swoją przygodę z Harrym od książki to nie wiedziałabym o Hogwarcie nic.
Na razie było po prostu dobrze. Zobaczymy co dalej.
Harry wszystkim dobrze znany.
Historia mnie nie porwała, bo znam ją już praktycznie na pamięć. Na pewno wolę książkowe postaci niż filmowe, ponieważ mają jakiś charakter. Głównie Ron i Harry. Ron okazał się kompletnie inny od tego przedstawionego w filmie - i takiego go wolę. A Harry już od początku jest zadziorny (w filmie musimy na to troszkę poczekać).
Już pomijając...
Lęk, odwaga, poświęcenie i miłość.
Historia opowiada o Zivie, magicznej kowalce, która stworzyła niebezpieczny miecz jedną myślą. Teraz musi uciekać, by twór nie trafił w ręce klientki ze złymi zamiarami.
Sam pomysł na fabułę był w porządku, postacie nie są super wyjątkowe, ale do polubienia. W pewnym momencie zamiast walki o życie, zamienia nam się to w łączenie w pary. Poczułam się, jakbym oglądała jakieś filmy młodzieżowe, które mają być romansem, ale żeby było ciekawiej w tle pojawi się fabuła. Czy to zły zabieg? Nie, nie sądzę. Po prostu co kto lubi. Mi akurat w wydaniu pani Tricii Levenseller się to spodobało.
Z samą autorką miewam problemy, jako że przeczytałam jej 3 inne książki. Głównym są opisy, a raczej ich mała liczba. Opisy czasami pojawiają się bardzo szczegółowe, kiedy innym razem jest to tak pobieżne, jak "chatka imitująca drewnianą" (swoją drogą jak chatka na wsi, w świecie inspirowanym na jakieś czasy średniowiecza, może być imitować drewniane?). Przez to, jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi, to właśnie rozbudowane opisy zaczynały wybijać z rytmu.
Przez całą pierwszą połowę byłam pewna, że to jednotomówka. Zaczęłam mieć wątpliwości, kiedy na blurbie ktoś wspomniał, że to książka, która sprawia, że chce się od razu łapać za kolejny tom. Zatem od tamtego momentu, czytałam z myślą, że to będzie miało kontynuację. Tylko że fabuła jakby zaczynała przyspieszać i kreować się na zakończoną w tym tomie. Końcówka, która jak dla mnie była dziwnie przyspieszona, w ogóle krzyczała, że za kilka stron jest koniec. Aż tu nagle poważna sytuacja i zakończenie, które równie dobrze mogłoby być końcem zdania w rozdziale, a nie samym końcem rozdziału - co dopiero książki. Zabieg rozumiem, oczywiście, że chcę złapać za drugą część, ale! po zastanowieniu się, w mojej głowie jedynie pojawia się myśl: ale w zasadzie po co tej historii 2 tom? Poza jedną rzeczą, która wydarzyła się na samym końcu, tej historii brakuje wątków, które można by pociągnąć i kontynuować. Są takie bardzo delikatne sprawy, jak chociażby książka pisana przez Petrika, czy miłosne rozterki bohaterów, ale gdzie jest coś większego? Ratowanie świata to nie ich bajka, nawet sami o tym wspomnieli. Dlatego jestem ciekawa czym autorka nas zaskoczy w kolejnej części i czy historia Zivy, Temry, Petrika i Kellyna zakończy się na dwóch tomach.
Bardzo podobał mi się na wejściu cytat z Władcy Pierścieni, który pasował, a jak! Do tego ciekawa jestem czy miecz ostrzegający przed zagrożeniami jest otwartą inspiracją z WP, czy jednak splotem przypadków.
Lęk, odwaga, poświęcenie i miłość.
więcej Pokaż mimo toHistoria opowiada o Zivie, magicznej kowalce, która stworzyła niebezpieczny miecz jedną myślą. Teraz musi uciekać, by twór nie trafił w ręce klientki ze złymi zamiarami.
Sam pomysł na fabułę był w porządku, postacie nie są super wyjątkowe, ale do polubienia. W pewnym momencie zamiast walki o życie, zamienia nam się to w łączenie w pary....