-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński4
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać8
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-04-28
2024-04-13
Dawno nie spotkałem otoczonej taką sławą książki, której Autor… Kompletnie nie potrafi pisać. Wokół „Problemu Trzech Ciał” jest dużo huku, zdarzają się recenzenci, którzy się zarzekają, że to najlepsze co czytali w życiu, a ja mogę złapać się za głowę. Koncepcje, zawarte w tej książce są śmiałe i odważne, tu zgoda. Ale są fatalnie opisane, wszystkie postacie poza jedną – od biedy – wydają mi się równie papierowe co instrukcja obsługi pralki do prania. Jakaś głębia psychologiczna? A po co to komu. Ogromnym minusem pierwszej części trylogii jest dla mnie jej hermetyczność. Mogę to porównać do sytuacji, w której przypadkiem zabłądziłem na ostatni semestr wykładów z fizyki, sam będąc ledwie po podstawowym kursie. Autor nie tłumaczy wielu pojąć i zjawisk w sposób przystępny, bo przecież jego to fascynuje. „Problem Trzech ciał” bardzo wiele by zyskał, gdyby facet ewidentnie zafascynowany fizyką i matematyką zanotował swój pomysł i dał to do napisania komuś innemu. Bardzo dobre pomysły niestety leżą przez coś co wygląda mi na niedostatki talentu literackiego. No chyba, że gość jest wirtuozem, a całość zabił przekład z chińskiego na angielski, a następnie na polski. Książka ma momenty, jak już się zrozumie o co w niej chodzi, to nie sposób nie dostrzec tu pewnego potencjału. I ja, jako czytelnik w pewnym momencie się zorientowałem, że Autor po prostu nie potrafi go wykorzystać. Nie umie, w mojej ocenie, po prostu i zwyczajnie. Trochę w tej kwestii wyjaśniło mi posłowie. 3 zostawiłem za kilka dobrych pomysłów. Po lekturze rozumiem zachwyt Zuckerberga i Obamy, ale bynajmniej nie świadczy to najlepiej o ich wyrobieniu literackim. Tej Nagrody Hugo dla tej książki to za Chiny nomen omen nie rozumiem.
Trochę się dałem zwieść marketingowi, że to jest duża, dobra rzecz ten „Problem Trzech Ciał”. Nie jest. Dlaczego sięgnę po drugą część? Przetestuję próg bólu. Czy Autor zrobi postęp? Nie wiem, choć się domyślam.
Dawno nie spotkałem otoczonej taką sławą książki, której Autor… Kompletnie nie potrafi pisać. Wokół „Problemu Trzech Ciał” jest dużo huku, zdarzają się recenzenci, którzy się zarzekają, że to najlepsze co czytali w życiu, a ja mogę złapać się za głowę. Koncepcje, zawarte w tej książce są śmiałe i odważne, tu zgoda. Ale są fatalnie opisane, wszystkie postacie poza jedną – od...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-07
Zajebiste! Tylko tak mogę określić „Aglę”. Pan Radek Rak dołączył właśnie do mojej krótkiej listy ludzi, których książki zamierzam kupować w ciemno, bez pytania, po prostu bierz moje pieniądze. Historia Sofji Kluk córki przyrodnika, w dziwnym magicznym mieście, w którym magia miesza się z technologią jest fascynująca, brawurowa, kolorowa i.. głęboka.
Gdybym miał 10 lat i zaczynał dopiero swą przygodę z czytelnictwem, dajmy na to od Harry’ego Pottera, to bym się tą książką zachwycił jak paczką musujących cukierków. Jest przygoda, jest zagadka, wartka akcja, magia i szkoła. Nie można się nudzić.
Gdybym miał 15 lat to też bym się zachwycił, bo to jest znakomita powieść o problemach młodego człowieka dopiero wchodzącego w świat dorosłych, zaczynającego rozumieć jakie są bolączki tych odpowiedzialnych dorosłych. A w tle pierwsze miłości, budząca się do życia seksualność i problemy w szkole: nauczyciele, koledzy, rodzice -triada , którą zna wielu z nas.
Mam ponad 30 lat i jestem "Aglą" absolutnie zachwycony. Brawura z jaką ta powieść została napisana wbiła mnie w fotel. Zabawa konwencją na tak wielu poziomach, że można się pogubić. Jest i i element łotrzykowski, i analiza panoramy społecznej bardzo zróżnicowanego świata. Głęboki namysł nad problemami trapiącymi ów świat miesza się „Agli” z przygodową warstwą powieści. W moim wypadku nastąpiła pełna imersja i zdecydowanie chce jeszcze!
[+] Bohaterki nie tylko są znakomicie napisane, ale również doświadczają rzeczy oczywistych, ale w powieściach wszelakich raczej niespotykanych. Mianowicie mają okres, co raz w miesiącu wpływa na sposób ich funkcjonowania i czasem krzyżuje plany. Rzecz tak oczywista, że aż zdumiewająca.
[+] Poczucie humoru, niech wybaczą mi moi sąsiedzi, ale czytając tę książkę bywały fragmenty, że rżałem jak koń. Są sceny całe, solowe dialogi czy ledwie szpileczki, wbite na przykład w jakąś postać historyczną czy ideę, które sprawiają, że się szczerze śmieje. Bardzo odpowiada mi poczucie humoru Autora.
[+] Jak już się człowiek wyśmieje z wbitej na przykład Sapkowskiemu szpileczki to dociera do niego, że mowa jest w danym akapicie o bardzo, bardzo poważnych i ważnych sprawach.
[+] Apelatyw, czyli nazwiska postaci mówią. Czy można sobie wyobrazić lepsze imię i nazwisko dla czarodziejki niż Maja Ułuda? Uwielbiam tę grę między autorem, a czytelnikiem w ile smaczków jesteś w stanie wyłapać.
[+] Pełna imersja zanurzyłem się w ten świat bez reszty. Znakomita stylizacja językowa, co Rak umie po Mistrzowsku, nie wszyscy tutaj mówią pięknym, literackim językiem, co tylko pomaga wsiąknąć w świat wykreowany.
[-] Powieść jest za krótka. Tyle znakomitych wątków zostało napoczętych, postaci o ogromnym potencjale wykreowanych i ledwie muśniętych, że całkowicie usprawiedliwionym byłoby, gdyby objętościowo było to jeszcze raz takie albo i dwa.
[-] Przez ten pośpiech czasami cierpi psychologia postaci. Miłość, nienawiść rodzi się raptem na kartach kilku rozdziałów, w moim odczuciu można by nieco wolniej, a dokładniej.
[-] Powieść wymaga dla dojrzałego przeczytania sporych kompetencji kulturowych – jak snobowała by się Olga Tokarczuk – naprawdę dyskusji z twórcami, ideami i koncepcjami jest w tej książce cała masa. Od Tyrmanda, Rowling przez Marksa razem z Engelsem na Sapkowskim i Mannie skończywszy. Zawahałem się nad tym minusem, bo wbrew nadziejom snobów Radek Rak stworzył powieść dla młodych i starych jednocześnie.
[-] Bardzo trudne zadanie trzymania tych wszystkich wątków rozpoczętych w tej powieści czeka twórcę. To jest materiał na rozległy, bardzo, bardzo rozległy świat, ba uniwersum całe. Przy kimś z mniejszym talentem obstawiałbym, że nie ma siły – murowana wywrotka.
Ale tutaj mowa o Radku Raku, dla mnie to znak jakości. Idzie nowa fala polskich pisarzy, którzy gdyby pisali w bardziej rozpowszechnionych językach byliby gwiazdami nie tylko lokalnie. Są młodzi, pełni zajebistych pomysłów i potrafią korzystać ze wszystkich dobrodziejstw kultury masowej, będąc przy tym wszystkim wnikliwymi obserwatorami rzeczywistości. Ode mnie 8 pełne zachwytów, aczkolwiek jestem przekonany, że Rak jest blisko tego momentu, gdzie wstawię mu po prostu „10 „ Kusiło, żeby już to zrobić, ale wiem, że jest w tym gościu ogromny potencjał. Od piekielnie zdolnych pisarzy wymagam diabelnie dużo.
Zajebiste! Tylko tak mogę określić „Aglę”. Pan Radek Rak dołączył właśnie do mojej krótkiej listy ludzi, których książki zamierzam kupować w ciemno, bez pytania, po prostu bierz moje pieniądze. Historia Sofji Kluk córki przyrodnika, w dziwnym magicznym mieście, w którym magia miesza się z technologią jest fascynująca, brawurowa, kolorowa i.. głęboka.
Gdybym miał 10 lat i...
2024-04-02
Grokuje czemu ta książka jest przez wielu uważana za klasykę gatunku. Rozpędza się wolno, jakby Heinlein przez pierwsze 100 stron maszynopisu nie był pewien czy podoba mu się własny zamysł. Później zaś stwierdził: Pieprzyć to, wchłonął odpowiednią ilość zakazanych substancji i w przerwach między uprawianiem miłości z pięknymi kobietami, pisał.
„Obcy w obcym kraju” przypomniał mi jak fascynująca może być wyobraźnia obcego człowieka. Czasami miałem wrażenie, że czytam pastisz wszelkiej maści świętych ksiąg tych najsłynniejszych religii. A wszystko pod wspólnym hasłem: „Jak stworzyć Mesjasza?” Marsjanin nazwiskiem Smith wydaje się ku temu bardzo odpowiednią figurą.
[+] Niezwykle cięty humor postaci, czasem czytelnik znajdzie jakąś szczególnie ciętą uwagę, którą dana postać wygłasza z pełną powagą.
[+] Mimo dużej dawki sarkazmu jest tutaj poruszonych kilka naprawdę dużych tematów etycznych i filozoficznych. Można się zadumać i spróbować wyciągnąć własne wnioski.
[+] Podejście do tematów seksu. Niezwykle swobodne i otwarte, jednocześnie bez nawet krzty pornograficznego kiczu, ale za to ze świadomością, że bohaterowie wchodzą w takie układy i kombinacje, że zawstydziłby się doświadczony reżyser kina 18+. Nie ukrywam, że ta hipisowska swoboda po prostu mnie ujęła.
[+] Grokowanie, niezwykle rzadko mi się zdarza, żeby jakieś pojęcie wprowadzone przez literaturę tak szybko i gładko wsiąknęło w mój język codzienny. A kilka razy zdarzyło mi się go użyć, ot tak dla czystej frajdy. Kto przeczytał, ten wie.
[-] Ta książka jest trochę jak drugi miesiąc nieprzerwanej imprezy w komunie hipisów. Jesteś szprycowany wszystkim co odważne i awangardowe i wiesz, że za chwilę wjedzie następna porcja i następna. Aż w końcu osiągasz pewien przesyt.
[-] Autor pisze prostymi zdaniami, sporo dialogów. Nie domagam się od niego rozwlekłości Orzeszkowej czy dziwactw światotwórczych i miliona zbędnych dupereli a’la Dukaj, ale mógłby nieco bardziej uszczegółowić swój świat.
[-] Mimo wszystko, przykładając dowolną miarę ziemską czy marsjańską zarysowane idee to utopia. Zgrabnie pozszywana talentem autora, ale jednak.
[-] Rozpędza się strasznie wolno, może odrzucić, ale przebrnięcie pierwszych 100-150 gwarantuje satysfakcję.
7/10 i to bez szemrania.
Grokuje czemu ta książka jest przez wielu uważana za klasykę gatunku. Rozpędza się wolno, jakby Heinlein przez pierwsze 100 stron maszynopisu nie był pewien czy podoba mu się własny zamysł. Później zaś stwierdził: Pieprzyć to, wchłonął odpowiednią ilość zakazanych substancji i w przerwach między uprawianiem miłości z pięknymi kobietami, pisał.
„Obcy w obcym kraju”...
Jeżeli uważasz, że rozmawiamy o powieści wybitnej, scrolluj dalej… Wiedziałem, że będzie źle już po lekturze pierwszej części, ale CIXIN LIU dał z siebie naprawdę wszystko. Ogromną sztuką jest stworzyć powieść na prawie tysiąc stron, w której absolutnie każdą postać mam w miejscu, w którym plecy tracą swą szlachetną nazwę. Tutaj literacko jest pustka, jak nomen omen we Wszechświecie. To wygląda jak gigantycznych rozmiarów konspekt, który stworzył sumienny, ale zupełnie pozbawiony talentu adept kursu dla młodych pisarzy.
[-] Dialogi między postaciami to poziom programu „Trudne Sprawy”
- Zenek? Kochasz mnie?
- Tak.
„Och jak on ją kochał na zabój”.
- To fajnie, bo tak się strasznie bałem, że nie.
Sztampowe, drewniane, nienaturalne postacie mówiące językiem, który Chat GPT uznałby za zbyt sztuczny.
[]-Dość szybko odkryłem zresztą, dość zabawną metodę Autora, wszystkie co lepsze i głębsze zdania w tej książce są parafrazami lub cytatami z innych twórców. Aż zacząłem sprawdzać i a to Goethe, a to Jane Austen, a to jeszcze ktoś inny. Powiecie standardowa praktyka każdego pisarza? To wyobraźcie sobie, że do składu drewna ni z tego ni z owego wrzucono diament wielkości pięści. Razi? No oczywiście, że tak. Wyróżnia się, ale na tle wszechogarniającej toporności i mizerii stylu literackiego to jest groteskowe
[-] Sposób w jaki główny bohater znalazł sobie żonę, to najbardziej grafomański kawałek jaki ostatnio czytałem. W tym mniej więcej momencie chciałem rzucić to dzieło do najbliższego śmietnika. Jednocześnie trochę szanuję, bo pierwszy raz spotkałem pisarza który ustami swoich bohaterów przyznaje się jak trudne jest dla niego pisanie powieści i konstruowanie bohaterów tychże. Nie waham się powiedzieć, że ten fragment określiłbym jako czystą grafomanię Grafomania dla pisarza to zarzut najcięższy z ciężkich.
[-] O ile nie jestem w stanie autorytatywnie się wypowiedzieć ile z zawartych tu fizycznych fantazji ma coś wspólnego z fizyką, to jeśli mowa o aspekcie polityczno-społecznym to pozwolę sobie stwierdzić, że autor jest… Dyletantem.
Sam pomysł programu Wpatrujących się w Ścianę jest naiwnym rojeniem. Już widzę jak supermocarstwa oddają wszystkie zasoby ludzkości w ręce czterech dość losowo wybranych osób. Zaczęły mnie nużyć również te szpileczki wbijane w Zachód, ze szczególnym upodobaniem Ameryki. Amerykanie do spółki z jakąś tam Europą są durnymi awanturnikami, Znam ten chiński punkt widzenia i nawet jeśli pisany pod dyktando partyjnej cenzury to jest to skrajnie niewiarygodne. Rządy i społeczeństwa świata Zachodu nie zachowałyby się w przewidywany przez autora sposób. Już w pierwszych latach kryzysu skala zmian i turbulencji byłaby ogromna, z całą pewnością byłyby bardziej spektakularne.
[-] Tu jest dość sporo takich naleciałości komunistycznych. Skręcało mnie za każdym razem, kiedy czytałem o „Pracy Ideologicznej”, która to miała być receptą na wiele bolączek trawiących dzielnych chińskich wojskowych. Uważam, że ta książka może czytelnikowi nieświadomemu pewnych spraw związanych z polityką Chin/ideologią komunistyczną zostawić spory mętlik w głowie.
[-] Nie ma głębi psychologicznej. Bohaterowie podejmują decyzje, których waga przewyższa wszystko z czym mierzyła się ludzkość na podstawie kilku zdaniowych uzasadnień. Do dziś nie wiem na przykład, jak między pewnymi postaciami narodziły się silne więzy przyjaźni. W realnym świecie byliby sobie obojętni, no maksymalnie zostaliby znajomymi,
[-] Autor próbuje się mierzyć z dużymi zagadnieniami, jak filozofia czy wiara i zwyczajnie się na tym wywraca. Brak wiedzy można nadrobić talentem, brak talentu wiedzą. Tutaj? Obu brak.
[-] Niesatysfakcjonujące zakończenie. Ani WOW, ani dające do myślenia, ani godne zapamiętania dzięki oryginalności. Po setkach stron chciałbym czegoś dużo lepszego.
[+] Podobał mi się opis świata 200 lat później. Ciekawe spojrzenie autor ma wyobraźnię, być może wyrwał się spod oka partyjnej cenzury na moment. Ale to tak koło 450 strony.
[+] Jestem pewien, że tu się odbyła gigantyczna praca wielu redaktorów i korektorów [+] dla tych cichych bohaterów.
Dlaczego tak nisko? Gdyż zupełnie nie rozumiem zachwytów nad całą tą serią. Nikt nie może powiedzieć, że nie dawałem szansy czy dużego kredytu zaufania. Ale? Pomysły całkiem niezłe, zacięcie pisarskie duże i… To nie jest debiutant, to podobno jest gwiazda. No to nie, tutaj zdejmiemy rękawiczki i będzie surowe, mocne 2. Momentami? Grafomania.
Dziękuję, jeśli dotarłeś do końca mojego rantu na tę modną powieść :)
Jeżeli uważasz, że rozmawiamy o powieści wybitnej, scrolluj dalej… Wiedziałem, że będzie źle już po lekturze pierwszej części, ale CIXIN LIU dał z siebie naprawdę wszystko. Ogromną sztuką jest stworzyć powieść na prawie tysiąc stron, w której absolutnie każdą postać mam w miejscu, w którym plecy tracą swą szlachetną nazwę. Tutaj literacko jest pustka, jak nomen omen we...
więcej Pokaż mimo to