Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Bardziej snucie opowieści niż poradnik. I to snucie opowieści z których ciężko jest wywnioskować sens lub jakaś madras. Przyłączeni przykładów jak ktoś coś osiągnął jest spoko, ale jesli to czemuś służy. Przynajmniej tak to widzę w takich książkach. Napisana bardzo na luzie. Zlepek informacji z innych ksiazek i źródeł wiedzy. Co nie jest złe oczywiście, ale jednak szukam bardziej naukowej wiedzy, a nie opowieści z której czasem udaje mi się coś wyłuskać. Bo jednak coś mi się tam udało wyłapać ciekawego.
Ogółem nie polecam jako poradnika lub książki rozwojowej. Raczej dla fanów autorki, przeczytania dla przyjemności lub osób lubiących luźne pogadanki przeplatane głównie dość oczywistymi mądrościami życiowymi.

Bardziej snucie opowieści niż poradnik. I to snucie opowieści z których ciężko jest wywnioskować sens lub jakaś madras. Przyłączeni przykładów jak ktoś coś osiągnął jest spoko, ale jesli to czemuś służy. Przynajmniej tak to widzę w takich książkach. Napisana bardzo na luzie. Zlepek informacji z innych ksiazek i źródeł wiedzy. Co nie jest złe oczywiście, ale jednak szukam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

pierwsza połowa rzeczowa, wiarygodna, wytłumaczenie niektórych rzeczy. naprawdę mocne 8/10
2 połowa to jakaś tragedia. Autor mówi o przytakiwaniu ludziom który plotą głupoty, po to żeby nas polubili, wypowiada się na tematy o których nie ma pojęcia i popełnia w tym masę błędów, gdzie sam rozdział wcześniej potępiał ludzi którzy tak robią ;-; 3,5/10

Więc uczucia mieszane. Teoretyczna część książki bardzo podobała, ale "praktyczna" to jakieś zło wcielone. A więc czy można ufać teorii skoro nie funkcjonuje w praktyce?
Myślę że tak, bo sama sprawdziłam zawarte w niej informacje i myślę, że autor po prostu sam nie do końca dobrze je stosuje ;-;

pierwsza połowa rzeczowa, wiarygodna, wytłumaczenie niektórych rzeczy. naprawdę mocne 8/10
2 połowa to jakaś tragedia. Autor mówi o przytakiwaniu ludziom który plotą głupoty, po to żeby nas polubili, wypowiada się na tematy o których nie ma pojęcia i popełnia w tym masę błędów, gdzie sam rozdział wcześniej potępiał ludzi którzy tak robią ;-; 3,5/10

Więc uczucia mieszane....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Śpiące królewny Owen King, Stephen King
Ocena 6,7
Śpiące królewny Owen King, Stephen ...

Na półkach: ,

22. Śpiące królewny - Stephen King, Owen King

Nie lubię "bez sensu". Nie spaceruje bez powodu, nie jeżdżę na rowerze bez celu, a tym bardziej nie lubię czytać książek bez fabuły.

Powieść zaczyna się bardzo ciekawie i interesująco. Kobiety z całego świata zapadają na tajemniczą śpiączkę podczas której wytwarzają kokon. No zapowiada się świetnie! Szkoda, że to nie "zapowiedź", ale w sumie wszystko co się dzieje. Liczyłam na jakieś wyjaśnienie "co" "jak" i "dlaczego", a jedyne co dostałam to snucie dość miernej historii o miasteczku z taką mnogością postaci i ich perspektyw, że nawet ich nie zliczę. Nawet z perspektywy Lisa ;-; nosz kurczę, Lisa!
Sama kreacja postaci, ich głębi, odrębności i złożoności charakterów jak zwykle świetna i bardzo na plus. Sporo życiowych prawd i mądrych cytatów.
Jednak spodziewałam się czegoś innego. Całą książkę czekałam, aż coś zacznie się dziać, aż tu nagle okazało się, że to koniec.

Czytałam tyle Kinga, aż mimowolnie naprawdę go polubiłam, ale po rocznej abstynencji od jego pozycji moja awersja chyba wróciła i to ze zdwojoną siłą ;-;

Jak dla mnie 4/10
za dobre pióro, szkoda że treść mierna

22. Śpiące królewny - Stephen King, Owen King

Nie lubię "bez sensu". Nie spaceruje bez powodu, nie jeżdżę na rowerze bez celu, a tym bardziej nie lubię czytać książek bez fabuły.

Powieść zaczyna się bardzo ciekawie i interesująco. Kobiety z całego świata zapadają na tajemniczą śpiączkę podczas której wytwarzają kokon. No zapowiada się świetnie! Szkoda, że to nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

6/52 Sara Wolf - cykl Lovely Vicious -> czyli "dobra zła książka"

* O czym jest książka:
Jest to lekki romans akademicki z relacją hate-love. Isis, nowa w szkole poznaje Jacka Huntera zwanego Lodowym Księciem na imprezie, gdzie daje mu w twarz bo obraził jej potencjalną przyjaciółkę. Ogłasza mu wojnę i zażarcie "uprzykrza mu życie" oraz w nim grzebie przez najbliższe 3 tomy. Cięte riposty, napięcie wiszące w powietrzu, ciągłe dogryzania za którymi kryje się uczucie.... czyli to, co tygryski lubią najbardziej...

* Wstęp do sedna - czyli moje narzekania, wynurzenia i uzewnętrznianie się
...no a właśnie nie do końca, bo ta książka woła o pomstę do nieba, tłumacza, korektora i autorki by cokolwiek bierze, zmniejszyła chociaż dawkę. Lubię czytać książki. Ogółem. Po postu książki. Od klasyków typu Dumas przez horror jak King do romansów typu Sheridan. Zróżnicowanie to wręcz moje drugie imię! (tak serio to Ewelina, ale jakbym miała wybór to wybrałabym Zróżnicowanie. serio) Nie wstydzę się tego co czytam i uważam, że każdy gatunek ma coś do zaoferowania i służy wydobyciu z nas konkretnych uczuć. Nie zamierzam też polemizować z tym, że niektóre książki przekazują wiedzę i nas czegoś uczą, a inne służą głównie czystej przyjemności. Tak zwane "guilty pleasure". Jednak to, że coś jest guilty pleasure nie znaczy, że jest złe: że jest źle napisane, fabuła się nie klei lub cokolwiek innego. Przynajmniej nie powinno tak być, bo wtedy, to po prostu zła ksiażka a nie przynosząca "pustą przyjemność"

*Sedno - recenzja, opinia i wynurzenia (bo jestem za gadatliwa by dać radę bez tego)

Jednak dzięki tej książce powstała u mnie 3 kategoria - Zła przyjemność.

Zacznijmy może od pozytywów, a więc rozwińmy znaczenie słowa "przyjemność"

Relacje bohaterów to jest dokładnie to, czego szukałam. On piękny, wyniosły, oziębły i niezdobyty. Ona gwałtowna, zadziorna, gadatliwa (upierdliwa), kobieta z iskrą i... przeszłością. On zresztą też skrywa tajemnice. Akcja szybko idzie do przodu i pomimo dość trudnych sytuacji bohaterów nie jest ona utrzymana w smutnym klimacie. Bohaterowie fajnie sb dogryzają i przekomarzają. Książka jest lekka i przyjemna, a po wciągnięciu się w nią naprawdę rewelacyjnie się ją czyta. Rodzące się między nimi uczucie jest przedstawione naprawdę dobrze i czytelnik po prostu kibicuje też parze. Chcemy też dowiedzieć się co spotkało ich kiedyś. Po za tym brak tu "trójkąta miłosnego" co jest już nie lada wyczynem godnym braw! Bardzo fajnie przedstawione są też wątki przyjaźni. Fabuła, kreacja bohaterów, ich relacje są po prostu w punkt! IDEALNIE to, czego szukałam.
Niestety to by było na tyle.

Rozwińmy zatem znacznie słowa "zła"

Na początku sądziłam iż to wina tłumacza, że niektóre zdania nie trzymają się kupy, a co najwyżej mogły by koło niej leżeć, ale im dalej w książkę tym większą odpowiedzialność za ten bajzel przypisuje autorce. Język jest wprost fatalny i czuć to najbardziej na początku książki, kiedy naprawdę trudno jest się w nią wbić. Po dłuższej chwili można się do niego przyzwyczaić i po prostu ignorować, ale to nie zmienia faktu, że zdania mają złą konstrukcje i bywają niezrozumiałe (za to w większości winie tłumacza) Niestety na tym nie koniec. Głowna bohaterka jest gadułą, która często plecie 3 po 3 i ma... dość osobliwy humor i jej długie wywody, porównania i cięte ironie nie koniecznie będą śmieszyć większość osób (w tym mnie). Sama jednak znam takie osoby osobiście, więc nie mogę zarzucić autorce stworzenia nierealnego bohatera, bo jest on rzeczywisty choć czasem wnerwiający i trudny do zrozumienia. Do tego też idzie się przyzwyczaić i może nawet polubić.
Najbardziej jednak rzuca się w oczy całkowity bark przygotowania i konsekwencji autorki. Ta ksiażka zawiera tyle błędów logicznych, fabularnych, najróżniejszych kwiatków, ze skoro nawet ja - totalny czytelniczy ignorant który nie zwraca uwagi nawet na imienia bohaterów - je wyłapał, to musi być bardzo źle.
Sara postanowiła napisać fajny romans. I zrobiła to, i tylko to. Skoncentrowała się na relacji bohaterów praktycznie ignorując całą resztę. Ja rozumiem, że to Ameryka, ale czy naprawdę taka sytuacja jak np. wejście do obcej klasy, rzucenie w ucznia gąbką do tablicy elektrycznej, a następnie nakrzyczenie na niego w jakiejkolwiek szkole byłby sytuacją gdzie nauczyciel by nie zareagował? (scena fajna, zwłaszcza znając jej kontekst, ale czy realna?) Kwestie seksu, gdzie wiek zaczęcia uprawiania go jest zaznaczony jako 13 lat. (ja wiem że już stara d**a jestem i teraz "młodzi" zaczynają wcześniej, ale czy aż tak?!) Sceny oddalone od sb zaledwie 2 kartkami, gdzie bohaterzy zmieniają miejsce aktualnej akcji nie przemieszczając się, tylko jakąś magiczną mocą autorki, która najpierw pisze, że weszli do JEJ pokoju, a potem że wyszli od NIEGO. No ja bardzo przepraszam, ale to nie są zwykłe błędy, pomyłki przy korekcie czy cokolwiek. To jest po prostu zjechanie książki po całości pisząc ją "tak sobie".

* Podsumowanie
Jest mi wstyd. Nie tego, że przeczytałam tę książkę, tylko tego, że autentycznie mi się podobała. Miałam ochotę na romans love-hate i dokładnie to dostałam, ale książka ma naprawdę mnóstwo rzucających się w oczy głupot i błędów nawet, kiedy staramy się je ignorować.
Jestem zła, że ta książka postawiła mnie przed dylematem czy przyjemność z czytania usprawiedliwia złe pióro.
Nie polecę jej, ale również nie odradzę, a z każdym kto ją przeczytam chętnie się nad nią pozachwycam ;)

Książka podobała mi się na 7,5/10
Zasługuje na 4/10

*Edit
im więcej czasu mija od lektury, tym bardziej zacierają mi się w pamięci jej błędy, a wyraźniejsze robią uczucia, jakie towarzyszyły mi przy czytaniu książki. Nie da się ukryć, że w książki da się wciągnąć i choć trwa to dłużej niż powinno, czyta się je rewelacyjnie. Wciąż uważam, że autorka, korektor, wydawnictwo i cały zespół pokpił sprawę i spartaczył robotę u podstaw powieści. Jest ona jednak wręcz idealną wizualizacją romansu love-hate z przesadzonymi i komicznymi sytuacjami, które często nie miałby prawa zdarzyć się w realnym życiu, lecz fajnie czasem o nich pofantazjować. Te książki mają masę błędów i niedopatrzeń, ale nie są one aż tak szkodliwe, jak bywają w innych powieściach. Można je zignorować i naprawdę cieszyć się rewelacyjną lekturą, ale na pewno nie należy ich popierać i pozwalać na powielanie.

6/52 Sara Wolf - cykl Lovely Vicious -> czyli "dobra zła książka"

* O czym jest książka:
Jest to lekki romans akademicki z relacją hate-love. Isis, nowa w szkole poznaje Jacka Huntera zwanego Lodowym Księciem na imprezie, gdzie daje mu w twarz bo obraził jej potencjalną przyjaciółkę. Ogłasza mu wojnę i zażarcie "uprzykrza mu życie" oraz w nim grzebie przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka jest naprawdę świetna, bohaterzy są naprawdę dobrze wykreowani, świat i intryga. No po prostu miodzio...
ale ta końcówka mi wszytko zepsuła... Znaczy się nie jest zła, ale liczyłam na jakiś Klifhenger, coś jak u Rutkowskiej, bo klimatycznie i poziomem pisania przypominała mi Niezwyciężona, no ale nie...
Brakuje to jednej jednak niezwykle ważnej rzeczy w tej książce. Romansu.... Tz on niby jest, ale że sparafrazuję tu cytat z innej książki "Ma w sobie tyle uroku co zdechła dżdżownica'

Ta książka jest naprawdę świetna, bohaterzy są naprawdę dobrze wykreowani, świat i intryga. No po prostu miodzio...
ale ta końcówka mi wszytko zepsuła... Znaczy się nie jest zła, ale liczyłam na jakiś Klifhenger, coś jak u Rutkowskiej, bo klimatycznie i poziomem pisania przypominała mi Niezwyciężona, no ale nie...
Brakuje to jednej jednak niezwykle ważnej rzeczy w tej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Od genialnego początku, przez przeciętny środek, do okropnego końca. Doprawdy nie wiem, czym w tej książce się zachwycać. Mnie niestety zwiodła okładka, która jest śliczna. Wiec to kolejny dowód by książek po niej nie oceniać. Liczyłam na "...PSZCZÓŁ" a dostałam "HISTORIE..." miałam mylne wyobrażenie o tej książce. Myślałam że bardziej opowiada ona o samych zwierzętach a nie snuje opowieść na ich tle. Ale kiedy już to jakoś przebolałam i uzmysłowiłam sb że to zwyczajna obyczajówka to znów się zawiodłam, bo nawet jak na obyczajówkę jest niskich lotów. Mało że jest w niej pełno niewykorzystanego potencjału, to na dodatek stworzone postacie męskie mnie irytowały. Co do jednej. Wręcz ich znienawidziłam. A jak czytać książkę ze znienawidzonymi głównymi postaciami? Mimo to zmęczyłam. Niepotrzebnie. Czasem ksiażka ma tak świetne zakończenie, że zmywa jej wszystkie wcześniejsze grzechy. Ale nie tym razem. Marne zakończenie, całkowicie mnie nie satysfakcjonujące i smutne. Chciałam dać więcej gwiazdek ze względu na naprawdę świetny początek, ale to nieuczciwe w stosunku do innych o wiele lepszych książek.

Od genialnego początku, przez przeciętny środek, do okropnego końca. Doprawdy nie wiem, czym w tej książce się zachwycać. Mnie niestety zwiodła okładka, która jest śliczna. Wiec to kolejny dowód by książek po niej nie oceniać. Liczyłam na "...PSZCZÓŁ" a dostałam "HISTORIE..." miałam mylne wyobrażenie o tej książce. Myślałam że bardziej opowiada ona o samych zwierzętach a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,



Na półkach: , ,

starałam się przez to przebrnąć. naprawdę się starałam...

starałam się przez to przebrnąć. naprawdę się starałam...

Pokaż mimo to


Na półkach:

Eh... Martin to Martin. Zabija nawet w bajce dla dzieci :) Ale nawet w tej bajeczce widać jego kunszt.

Eh... Martin to Martin. Zabija nawet w bajce dla dzieci :) Ale nawet w tej bajeczce widać jego kunszt.

Pokaż mimo to

Okładka książki Zmierzch. Powieść ilustrowana. Część 1 Young Kim, Stephenie Meyer
Ocena 7,0
Zmierzch. Powi... Young Kim, Stepheni...

Na półkach: ,

Zmierzch był 1 książką, jaką przeczytałam z własnej woli. To od niego wszystko się zaczęło. I choć aktualnie już go nie wielbię i widzę głównie niedociągnięcia, gdybym go ponownie przeczytała, zakochałabym się znów.

Pokochałam ten komiks. Głownie za kreskę. Te kadry mogłabym po prostu wyciąć i powiesić na ścianie, gdyby to nie była książka z biblioteki xD Dziwię się, że wyszły zaledwie 4 tomy, a tylko 2 są wydane w Polsce.

Jednak ten komiks ma też dużą wadę. Jest bardzo źle stworzony pod kątem samodzielnej powieści. Akcja choć nie jest znacząco okrojona, nie przekazuje nam tego co było w książce. Uważam, że jako samodzielna publikacja jest zbyt pobieżna, lecz idealnie nadaje się dla czytelnika zapoznanego z pierwowzorem. Czyli mnie! :D Wiedząc wszystko co dzieje i jak czują się bohaterowie nie ujęłam nic komiksowi ale tylko go wzbogaciłam i lepiej odebrałam.

Cieszę się że go przeczytałam. Do książkowej wersji Zmierzu nie zamierzam wracać, ale miło było sb przypomnieć, że kiedyś jednak go pokochałam i że to właśnie niemu zawdzięczam to, że czytam... :)

Zmierzch był 1 książką, jaką przeczytałam z własnej woli. To od niego wszystko się zaczęło. I choć aktualnie już go nie wielbię i widzę głównie niedociągnięcia, gdybym go ponownie przeczytała, zakochałabym się znów.

Pokochałam ten komiks. Głownie za kreskę. Te kadry mogłabym po prostu wyciąć i powiesić na ścianie, gdyby to nie była książka z biblioteki xD Dziwię się, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Guilty pleasure czyli o Rywalkach

Rywalki dla mnie to idealny przykład guilty pleasure, czyli rzeczy które sprawiają nam pustą przyjemność bez współmiernych korzyści.

Może pokrótce zacznijmy od tego, dlaczego "guilty"

Historia jest banalna, przewidywalna, nierzeczywista. Bohaterzy są bardzo mało zarysowani. Towarzyszą im tylko najprostsze i podstawowe emocje. Wątki poboczne są ledwo zarysowane i praktycznie pomijane. W tej książce nie ma kompletnie nic prócz 35 dziewczyn i jednego księcia który się z nimi umawia. Nic odkrywczego, a wręcz można by powiedzieć, że śmieszny harem ;)

Teraz za to przejdźmy do wytłumaczenia dlaczego "pleasure"

No bo serio. Która z nas nie marzyła, żeby zostać księżniczką? Która z nas nie chciałaby chodzić w wspaniałych sukniach? Która z nas nie chciałaby być wśród 35 elitarnych dziewczynach w kraju? Która z nas nie chciałaby być 1 z najbardziej wyróżniających się i wyjątkowych wśród 35 elitarnych dziewczyn w kraju?

No głupota. Co ja mogę powiedzieć. Ale głupota w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Ta książka nie jest Klumpem i nie zalicza się do Elity literatury (nawet swojego gatunku) ale sama opowieść i styl pisania autorki (który bardzo szybko i przyjemnie się czyta) sprawiają nam po prostu ogromną przyjemność.

I może po tych wszystkich minusach i wytykani złych rzeczy, a tak mało wymienieniu tych dobrych będzie to zaskakujące ale POLECAM! Polecam tą książkę gorąco. Zwłaszcza powinna podpasywać nastolatką. Ale i mnie wyciągnęła one z 2 mc-e kaca książkowego, za co jej gorąco DZIĘKUJE :)

Guilty pleasure czyli o Rywalkach

Rywalki dla mnie to idealny przykład guilty pleasure, czyli rzeczy które sprawiają nam pustą przyjemność bez współmiernych korzyści.

Może pokrótce zacznijmy od tego, dlaczego "guilty"

Historia jest banalna, przewidywalna, nierzeczywista. Bohaterzy są bardzo mało zarysowani. Towarzyszą im tylko najprostsze i podstawowe emocje. Wątki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mróz, Mróz, Mróz... to nazwisko jest renomą sama w sb. Tyle zachwytów. Tyle ochów i achów. A na dodatek Polak! Z naszej Polskiej ziemi!
Lecz nie pisarza lecz jego dzieło trzeba nam ocenić. Zatem zacznijmy:

+ Postacie niezwykle charakterne, z werwą, jajem i niestety... płaskie i nierozbudowane.
+ Pomysł - genialny, ambitny, dające duże pole do popisu - ale przedstawiony w prawniczym bełkocie, bez rozbudowy akcji pobocznej
+ Wykonanie - świetne pióro, humor, fajny styl opisu sytuacji bez rozdrabniania się na zbytnie opisy ale niedopracowanie, przerysowanie lub zbyt pobieżny opis lub nagły wskok w dosyć kluczowe sceny w książce.

Tak jak przez pierwsze 30str byłam tak książką zachwycona, że byłam praktycznie pewna że będzie ona jedną z moich najlepszych w tym roku. Tak z czasem coraz mniej mnie wciągała i liczyłam na coś innego. Są to jednak moje 1 spotkania z literaturą kryminalna oraz Mrozem więc wiadomo, że nie od razu musi zaiskrzyć niczym spalany magnez. Na razie mamy gwałtownie zapalaną zapałkę, która wciąż się tli płomyczkiem nadziei że zapałam miłością do tego gatunku i Pan Mróz mi w tym pomoże :)

Mróz, Mróz, Mróz... to nazwisko jest renomą sama w sb. Tyle zachwytów. Tyle ochów i achów. A na dodatek Polak! Z naszej Polskiej ziemi!
Lecz nie pisarza lecz jego dzieło trzeba nam ocenić. Zatem zacznijmy:

+ Postacie niezwykle charakterne, z werwą, jajem i niestety... płaskie i nierozbudowane.
+ Pomysł - genialny, ambitny, dające duże pole do popisu - ale przedstawiony w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O tej książce słyszałam wiele skrajnych opinii, że albo się ja kocha, albo nienawidzi. Podchodząc do jej lektury miałam spore nadzieje na kocham, lecz niestety bliżej mi do "nienawidzi".

Cały czas wnerwiał mnie styl pisania autorki, jakby ona sama cierpiałam na migreny, te niejasne opisy, wyszczególnianie jednych rzeczy a innych kompletne pomijanie, pełno imion, nazwisk i rodowych połączeń, mało opisów, krótkie rozdziały. Trochę jak bazgroły pijaczki która pisze dziennik w przebłyskach jasności - a chodzi mi tu głównie o styl pisania, choć treść niejako też by można na siłę pod to podciągnąć. Przebrnęłam przez połowę i uznałam że szkoda życia.

... ale szkoda było też książki. Więc postanowiłam choć pobieżne przeczytać ją całą i poznać zakończenie. I szczerze muszę przyznać, że jestem całkowicie zaszokowana. Po tym co wiem teraz, wreszcie zrozumiałam całą książkę. Jej sens i zamysł. Ta książka idealnie odwzorowuje nastrojem to co opowiada. Tylko że my praktycznie do końca nie wiemy o czym naprawdę jest. Całkowicie nie spodziewałam się takiego obrotu akcji. Nie tego oczekiwałam i nie na to liczyłam, dlatego też moje początkowe rozczarowanie tą pozycją było jeszcze większe.

Na pewno warto przeczytać tą książkę do końca. Ale przede wszystkim warto poczytać ją więcej niż raz.

Gdybym wiedziałam do czego ta historia zmierza, spojrzałabym na nią innym okiem, inaczej oceniała, na co innego nastawiła, rozumiałabym o co chodzi i mogła współodczuwać z bohaterką. A zamiast tego wylądowałam w tornadzie niewiedzy pędzącym donikąd z przeświadczeniem że marnuje wakacyjny czas na złą pozycje. Ah! W takich chwilach zazdroszczę osobą, które mają zwyczaj poznawać zakończenie przed przeczytaniem pozycji! Jaka ta książka mogła by być wtedy świetna! No właśnie, mogła... ale nie była.

Z początkowej oceny 2 zakończeniem wywindowała się prawie do 6. Dlatego póki co to wyśrodkuje i kiedyś do niej wrócę. Z wiedzą, którą ją posiadam. A wtedy... kto wie... :)

A wam radzę przeczytać tą książkę wieczorem, w pochmurne popołudnie w łóżku z kubkiem ulubionego nektaru i wczuć się w całą tą gamę uczuć które roztacza a na pewno ją pokochacie :)

O tej książce słyszałam wiele skrajnych opinii, że albo się ja kocha, albo nienawidzi. Podchodząc do jej lektury miałam spore nadzieje na kocham, lecz niestety bliżej mi do "nienawidzi".

Cały czas wnerwiał mnie styl pisania autorki, jakby ona sama cierpiałam na migreny, te niejasne opisy, wyszczególnianie jednych rzeczy a innych kompletne pomijanie, pełno imion, nazwisk i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zawsze książki do czegoś porównuj. Do kociaka, Klumpu który udaje coś innego, albo jakiegoś wzorca zachowań. W ten sposób łatwiej jest mi przekazać i zobrazować co sadzę o danej pozycji i co czułam czytając ją.

W tym wypadku nie jest inaczej.

Wciąż mam kaca po poprzedniej książce - słodkim kociaku. i szczerze powiedziawszy ze względu na wakacje, piękną pogodę za oknem chciałam założyć sb całą hodowlę słodkich i lekkich "kotków". Nie spodziewałam się, że ta książka będzie aż tak wymagającym dziełem.

Jest ona jak grupa zbuntowanych i cierpiących nastolatków których nikt nie rozumie. Spotykają się ze sobą w ciemnych uliczkach, opuszczonych ruderach, czasem piją, palą, ale głównie - milczą. Mają specyficzne poczucie humoru i samego swego bytu. Większość ludzi patrzy na nich z obrzydzeniem, strachem lub nawet nienawiścią. Ale tak na prawdę po prostu ich nie rozumie.

I teraz jesteś ty. Czy chcesz ich zrozumieć, posiedzieć z nimi w ciszy w opuszczonym domu i napić się wódki, czy przejść obok i splunąć na człowieczeństwo które nie może wsiąść się w garść i zacząć żyć.

Ta książka nie jest zła. Jest specyficzna. O cierpieniu, złych wyborach i nie do pokochania lecz poruszenia nas. Wysokie noty nie otrzymuje za humor, historie, czy wątek miłosny lecz wprowadzenie czytelnika w stan nostalgii zamyślenia. Wyrywa z pustej rozrywki w bardziej duchowe sfery.

A duchowe sfery to coś za czyn nie przepadam jeśli nie mam na nie humoru. A ja miałam humor na kociaka. Zbyt późno zorientowałam się że wzięłam kota w worku. Dokończenie tej powieści w nastroju "nie na nią" trochę ujęło jej punktów, lecz nie sadze by i tak otrzymała ode mnie dużo wyższe noty.

Zawsze książki do czegoś porównuj. Do kociaka, Klumpu który udaje coś innego, albo jakiegoś wzorca zachowań. W ten sposób łatwiej jest mi przekazać i zobrazować co sadzę o danej pozycji i co czułam czytając ją.

W tym wypadku nie jest inaczej.

Wciąż mam kaca po poprzedniej książce - słodkim kociaku. i szczerze powiedziawszy ze względu na wakacje, piękną pogodę za oknem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niesamowicie ciepła historia. Bez żadnych wielkich zdrad, romansów, seksu na plaży ale za to piękna. Wbrew pozorom mądra i pouczająca. Ta książka jest jak kociak. Po prostu czytasz ją z uśmiecham na ustach.

Minusem jest to, że akcja i wydarzenia nie za zapadają na długo w głowie, ale towarzyszące czytaniu uczucia już tak :)

Ps. Jak to nie ma wciąż przetłumaczonej kolejnej części?! Przecież są tylko 2. Skończenie ten duologi naprawdę wiele nie kosztuje.

Ps. 3 -> 7 dni później
okey. postanowiłam. nienawidzę tej książki. Nie. Wróć. Nienawidzę, że ją kocham. Wciąż mam kaca. Są wakacje. Praktycznie ostatnie takie w moim życiu przed maturą, życiem i całkowitą odpowiedzialnością. Chciałam w nie naczytać się za wszystkie czasy, a zamiast tego od tygodnia wzdycham do "... wszystkich chłopców" Czemu?! Ach czemu musiałaś być tak wyjątkowa. Zła książka. Niedobra książka. A na dodatek będzie 3 cześć. A ja wciąż nie przeczytałam 2 ;-; Zdecydowanie wolę kaca po alkoholu on przechodzi szybciej ;)

Więcej informacji o kacu książkowym znajdziecie tutaj -> https://www.youtube.com/watch?v=N_ijKDJQu74

Niesamowicie ciepła historia. Bez żadnych wielkich zdrad, romansów, seksu na plaży ale za to piękna. Wbrew pozorom mądra i pouczająca. Ta książka jest jak kociak. Po prostu czytasz ją z uśmiecham na ustach.

Minusem jest to, że akcja i wydarzenia nie za zapadają na długo w głowie, ale towarzyszące czytaniu uczucia już tak :)

Ps. Jak to nie ma wciąż przetłumaczonej kolejnej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

+ POZYTYWY +

 

+ Newt <3

+ Labirynt (kocham labirynty, a jak to z kobietami bywa: im coś większe tym lepiej :P ogromny Labirynt z uwięzionymi w nim ludźmi. Epicki pomysł)

+ całkiem, całkiem okładki

+ nowe słownictwo, które akurat sprzyda mi się do opisania tej serii

 

- NEGATYWY -

 

- ta seria to KLUMP który się wspaniale zapowiadał. Taki Klump który z daleka przypomina czekoladę, a w miarę zbliżania się do niego zaczyna coraz bardziej śmierdzieć

- Thomas. Każda niebezpieczna sytuacja w której się znalazł podnosiła mi ciśnienie i marzenie o tym że wreszcie padnie trupem

- Ich logika myślenia - oddać życie za 1 jedną bliską osobę? spoko! Kiedy i gdzie? - zaś oddać życie za całą ludzkość? Nie, nie nie... uciekamy! Wiejemy choćby na pewną śmierć, ale nie pomogę temu światu! -,-'

+ POZYTYWY +

 

+ Newt <3

+ Labirynt (kocham labirynty, a jak to z kobietami bywa: im coś większe tym lepiej :P ogromny Labirynt z uwięzionymi w nim ludźmi. Epicki pomysł)

+ całkiem, całkiem okładki

+ nowe słownictwo, które akurat sprzyda mi się do opisania tej serii

 

- NEGATYWY -

 

- ta seria to KLUMP który się wspaniale zapowiadał. Taki Klump który z daleka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moje pierwsze spotkanie z sci-fi było więcej niż udane. Książka "Czy androidy marzą o elektrycznych owcach" jest wprost genialna, a przesłuchana na audiobooku z efektami specjalnymi to już czysta rozpusta.

Niestety potem było już tylko gorzej. "Niezwyciężony" Lema srogo mnie rozczarował.

Za "Ubik" mocno trzymałam kciuki by dorównał mistrzowi, lecz niestyety lub też stety uklasyfikował się on pośrodku tych dzieł. Do połowy książka naprawdę mnie wręcz zachwycała. Ludzie w stanie pół-śmierci. Coś niesamowitego. Te ciągłe "ogłoszenio/reklamy" Ubika przed każdym rodziłem też dodawały specyficznego klimatu. Lecz potem jak to zwykle w sci-fi bywa, wszystko się rypło i zaczęłam nam do akcji wkraczać taka intercepcja zdarzeń, której ja - prosty, na co dzień czytelnik fanatyki - jeszcze nie jest w stanie pojąć i uschematyzować.

Bardzo jednak podobało mi się "prawie" zakończenie. Gdzie to wszystko jako tako zostało wyjaśnione i cały ten harmider nabrał dla mnie sensu i nawet byłam w stanie oddać honor autorowi. A potem nastąpił ostatni rodził i znów wylądowałam w... czarnej dziurze ;-;

Sci-fi to specyficzny gatunek który łączy w sobie 2 cechy, które niesetny są dla mnie ciężko strawne w jakiej cokolwiek formie rozrywki, a mianowicie głębokie rozważania filozoficzne (i no na dodatek na poziomie innego rozwinięcia cywilizacyjnego lub wgl innej cywilizacji) oraz naukę (i to abstrakcyjną, przyszłościową, aktualnie całkowicie po za naszym zasięgiem)

Mi - człowiekowi fantastyki - o wiele łatwiej jest przyjąć do wiadomości machanie różdżką by przenieść się na Marsa, niż przyswoić schematy budowy super rakiety przyszłości którą przyszli nadludzie będą co weekend odwiedzać rodzinę mieszkającą na innej planecie. Taki tam defekt ;)
Stąd też moja ocena jest o wile niższa niż ogółu na LC, lecz wciąż w moim mniemaniu uważam tą książkę za udaną próbę wejścia w nowy gatunek i zamierzam dalej poszerzać swoją w tym temacie :)

Moje pierwsze spotkanie z sci-fi było więcej niż udane. Książka "Czy androidy marzą o elektrycznych owcach" jest wprost genialna, a przesłuchana na audiobooku z efektami specjalnymi to już czysta rozpusta.

Niestety potem było już tylko gorzej. "Niezwyciężony" Lema srogo mnie rozczarował.

Za "Ubik" mocno trzymałam kciuki by dorównał mistrzowi, lecz niestyety lub też...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pokochałam cykl o zapijaczonym, starym egzorcyście, ale im więcej innych książek Pilipiuka czytam, uświadamiam sb że chyba zbyt pochopnie dodałam go do ulubionych autorów na LC. nie znając jego innych pozycji. Książka fajna jak zawsze. Język i styl mi się podobały. W końcu to Pilipiuk, ale co do treści to taki lanie wody. Prawie nic się nie dzieje. Taki trochę prosty opis dnia. A raczej kilku dni z małą ilością ciekawych lub nadprzyrodzonych wątków. Nie mówię oczywiście że to coś złego, ale zwykłe proste dni to ja ma mam w swoim życiu na co dzień, a od literatury właśnie oczekuję oderwania od nich. Mimo niskiej oceny przeczytam resztę książek z tej serii, a nuż coś zaskoczy :)

Pokochałam cykl o zapijaczonym, starym egzorcyście, ale im więcej innych książek Pilipiuka czytam, uświadamiam sb że chyba zbyt pochopnie dodałam go do ulubionych autorów na LC. nie znając jego innych pozycji. Książka fajna jak zawsze. Język i styl mi się podobały. W końcu to Pilipiuk, ale co do treści to taki lanie wody. Prawie nic się nie dzieje. Taki trochę prosty opis...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Seven Days: Friday-Sunday Venio Tachibana, Rihito Takarai
Ocena 7,6
Seven Days: Fr... Venio Tachibana, Ri...

Na półkach: , ,

2015-07-12 - ocena 5

Faza na Shounen Ai mi przeszła, bo już mnie troszkę odrzucał ten związek (ale nie w żadnym bardzo negatywnym sensie :D Tolerancja to podstawa :)) Miałam ochotę na coś "słodkiego". Zamierzałam to tylko przekartkować, bo nie mam zwyczaju czytać czegoś więcej niż raz, a tu proszę. Pochłonęłam 2 części prawie od początku do samego końca :) Już wiem, czemu ich nie sprzedałam. Niezwykle miłe. Wyniosłam też z nich o dziwo kilka ważnych dla mnie nauk. Zdecydowanie podwyższam im ocenę i mimo ulotnienia się mojej fascynacji homoseksualistami zdecydowanie zostają u mnie na półce i nie prędko czeka je jakaś podróż :)

2015-07-12 - ocena 5

Faza na Shounen Ai mi przeszła, bo już mnie troszkę odrzucał ten związek (ale nie w żadnym bardzo negatywnym sensie :D Tolerancja to podstawa :)) Miałam ochotę na coś "słodkiego". Zamierzałam to tylko przekartkować, bo nie mam zwyczaju czytać czegoś więcej niż raz, a tu proszę. Pochłonęłam 2 części prawie od początku do samego końca :) Już wiem, czemu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

już miałam pisać, że jestem za stara, ale ta część na prawdę mi się spodobała. Może jednak po mimo wieku odkryję w sb dziecko :)

już miałam pisać, że jestem za stara, ale ta część na prawdę mi się spodobała. Może jednak po mimo wieku odkryję w sb dziecko :)

Pokaż mimo to