-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Biblioteczka
2022-09
2022-12
2022-05
2022-09
2022-12
Ćwirlej potrafi pisać o ludziach. Jego scenki rodzajowe z bohaterami tła, zwłaszcza rozmaitymi papudrakami i szuszfolami, to już właściwie klasyka. Podobnie jak śmiesznostki poczciwców idące ramię w ramię z okrucieństwem antagonistów. Oraz coraz odważniej rysowane jednostki kobiece, które przy okazji swoich neutralnych działań potrafią niemal całkowicie zdominować męskich bohaterów. Ponadto Ćwirlej, o czym już wspominałam przy okazji recenzji innych jego powieści, po mistrzowsku potrafi budować, plątać i łączyć rozrzucone intrygi, i to tak różne, że doprawdy trudno sobie wyobrazić, co mogą mieć ze sobą wspólnego. „Granica możliwości” to nie tylko wątki wypadku pod Opalenicą i zamachu na Grubińskiego, ale także porwanie dwóch policjantów, kasety z podglądackim porno czy quasi-terrorystyczna grupa Czarnych Beretów. A od Czarnych Beretów już tylko rzut beretem (!) od czerwonych i rozmaitych symbolicznych uśmieszków. Zresztą Ćwirlej na dobrą sprawę potrafi się zdrowo śmiać ze wszystkiego, nawet z terroryzmu, który rzekomo rozpanoszył się w Polsce po zmianie ustroju.
Całość recenzji tutaj: https://www.zbrodniawbibliotece.pl/recenzja/granica-mozliwosci.
Ćwirlej potrafi pisać o ludziach. Jego scenki rodzajowe z bohaterami tła, zwłaszcza rozmaitymi papudrakami i szuszfolami, to już właściwie klasyka. Podobnie jak śmiesznostki poczciwców idące ramię w ramię z okrucieństwem antagonistów. Oraz coraz odważniej rysowane jednostki kobiece, które przy okazji swoich neutralnych działań potrafią niemal całkowicie zdominować męskich...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-12
2022-12
2022-11
Minier po raz kolejny nie zawodzi, cykl o Martinie Servazie to mój absolutny must read.
Mroczna, psychologiczna, chora lektura z mocnym wątkiem literackim. Plus frapujący, a także wzruszający powrót do przeszłości głównego bohatera.
Minier po raz kolejny nie zawodzi, cykl o Martinie Servazie to mój absolutny must read.
Mroczna, psychologiczna, chora lektura z mocnym wątkiem literackim. Plus frapujący, a także wzruszający powrót do przeszłości głównego bohatera.
2022-11
2022-11
2022-10
2022-03
Siedem opowiadań science fiction – z naciskiem na „science” – które łączy ze sobą postać tytułowego stalkera, posapokaliptyczna wizja świata zawładniętego przez istotę zwaną Zgnilcem, a także mniej lub bardziej zaawansowane relacje pomiędzy bohaterami. A bohaterowie ci są przeróżni, ale każdy dokładnie przemyślany i intensywnie przeżywający. Mistrzostwem jest dla mnie przedstawienie emocjonalności dziewczyny z zespołem Aspergera (to zafiksowanie się we własnej głowie, to ponadnormatywne odbieranie dźwięków!) oraz starszej kobiety chorej na Alzheimera (fenomenalne studium życia na granicy zapomnienia i zarazem moje ulubione opowiadanie). Czuć też, że Świerczek-Gryboś świetnie rozumie nastolatki, choć sama lat -naście ma już od ponad dekady za sobą. Slang co rusz uderza czytelnika w oczy, kłębią się nastoletnie namiętności, autorska empatia dla wczesnej młodości jest bardzo mocno zaznaczona. „Pamięta wół, jak cielęciem był”.
Warto zaznaczyć, że mimo intensywnej warstwy psychologicznej SF nie jest w opowiadaniach Świerczek-Gryboś li tylko sztafażem. Nacisk na „science” jest zdecydowanie większy niż na „fiction”, realia chociażby stacji kosmicznej są bardzo dokładnie odwzorowane. Wiem też z wiarygodnego źródła, że autorka ustrzegła się technicznych bzdur, o które w tym gatunku przecież niezwykle łatwo.
„Lew i stalker z grzywą” to książka-dyskusja. Ileż tu było rozmów okołolekturowych (losy Suri), sporów (młodzieżowy slang i konieczność jego stosowania) i wzruszeń [Babcia Flaszka i jej połamana, witrażowa (nie)pamięć]! Na koniec dodam, że tom opowiadań Świerczek-Gryboś jest nie tylko piękny w treści, ale też w sensie fizycznym. Perfekcyjnie odzwierciedlające treść ilustracje o mangowym charakterze i klimatyczna oprawa sprawiają, że książka ta jest przedmiotem, na którym doprawdy miło zawiesić oko.
Siedem opowiadań science fiction – z naciskiem na „science” – które łączy ze sobą postać tytułowego stalkera, posapokaliptyczna wizja świata zawładniętego przez istotę zwaną Zgnilcem, a także mniej lub bardziej zaawansowane relacje pomiędzy bohaterami. A bohaterowie ci są przeróżni, ale każdy dokładnie przemyślany i intensywnie przeżywający. Mistrzostwem jest dla mnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-10
2022-09
2022-07
2022-09
2022-01
2022-09
2022-09
2022-08
„Porodzina” to powieść-przestrzał. Przestrzał przez rodzinne negatywne zachowania, toksyczność, problemy. Przez bezlitośnie łamiącą starannie zaplanowany obrazek patologię. Niby wszystko to, o czym pisze Fiedorczuk, gdzieś już było i zostało roztrząsane i omówione, ale rzadko można spotkać taką kumulację przynależących do określonej kategorii slajdów o smutnym lub wręcz mrocznym zabarwieniu w beletrystyce spod znaku tej raczej rozrywkowej. „Porodzina” przedstawia zarówno rozdzielone, porozwodowe rodzicielstwo, jak i kłopot z opieką nad upośledzonym dzieckiem, ostracyzm wynikający z nienormatywnego wychowywania potomstwa, jak i dramat żony i matki, której mężczyzna znajduje się w areszcie. A to wszystko na przestrzeni jednej, zaledwie 300-stronicowej książki. Godna uwagi kondensacja.
Całość recenzji tu: https://www.zbrodniawbibliotece.pl/recenzja/porodzina.
„Porodzina” to powieść-przestrzał. Przestrzał przez rodzinne negatywne zachowania, toksyczność, problemy. Przez bezlitośnie łamiącą starannie zaplanowany obrazek patologię. Niby wszystko to, o czym pisze Fiedorczuk, gdzieś już było i zostało roztrząsane i omówione, ale rzadko można spotkać taką kumulację przynależących do określonej kategorii slajdów o smutnym lub wręcz...
więcej Pokaż mimo to