-
ArtykułyPierwszy zwiastun drugiego sezonu „Władcy Pierścieni: Pierścieni Władzy” i nie tylkoLubimyCzytać1
-
ArtykułyKocia Szajka na ratunek Reksiowi, czyli o ósmym tomie przygód futrzastych bohaterówAnna Sierant1
-
ArtykułyAutorka „Girl in Pieces” odwiedzi Polskę! Kathleen Glasgow na Targach Książki i Mediów VIVELO 2024LubimyCzytać1
-
ArtykułyByliśmy na premierze „Prostej sprawy”. Rozmowa z Wojciechem ChmielarzemKonrad Wrzesiński1
Biblioteczka
2024-05-13
2024-04
2024-04
Zawiodłam się końcówką. O ile sprawozdawczy, telegraficzny wręcz epilog można uznać za rodzaj konwencji, o tyle rozwiązanie fabularnych problemów zostało ujęte zbyt pobieżnie, bez grama obecnej wcześniej psychologizacji bohaterów. Nie zakumałam zwrotu o 180 stopni postaci Willema, przewartościowań, jakie nastąpiły w uczuciach Roberta, ani zmiany frontu w przypadku Ewy. A przecież w "Ostrej" jest narrator wszechwiedzący, który wcześniej o tę psychologizację dbał, i to z całkiem niezłym skutkiem (postać jednookiego chłopaka to miód na moje serce).
Mogę sobie narzekać, ale doprawdy nie wiem, co musiałoby się stać, abym Krajewskiego przestała czytać. To jest silniejsze ode mnie. Uwielbiam jego eleganckie, czasem wręcz dostojne pióro (kurczę, ono nie znika nawet wtedy, gdy autor opisuje patoblokowisko zwane Harlemem), przemycanie słów takich jak "eksplorator" czy "pretorianin" oraz seksualne wtręty. Proces dotyczący artysty od erotycznego performance'u to majstersztyk! Co tu dużo mówić, kręci mnie to wszystko, ta niegrzeczność połączona z nobliwością, cielesny eksces w sąsiedztwie bogactwa słów, diabeł za skórą zestawiony z nienagannym wizerunkiem samego Krajewskiego.
A, zapomniałabym! W "Ostrej" autor zrezygnował z czasu zaprzeszłego, który stosuje w powieściach retro. Mimo że bardzo lubię ten zabieg narracyjny, tak rozumiem jego decyzję. Zakurzony plusquamperfectum zwyczajnie do współczesności nie pasuje. Ale uwaga: w "Ostrej" jest do niego zabawne odniesienie. Chcę wierzyć, że zamierzone. Tak, mimo błędów, jakie czasem popełnia, naprawdę ubóstwiam Krajewskiego. :)
Zawiodłam się końcówką. O ile sprawozdawczy, telegraficzny wręcz epilog można uznać za rodzaj konwencji, o tyle rozwiązanie fabularnych problemów zostało ujęte zbyt pobieżnie, bez grama obecnej wcześniej psychologizacji bohaterów. Nie zakumałam zwrotu o 180 stopni postaci Willema, przewartościowań, jakie nastąpiły w uczuciach Roberta, ani zmiany frontu w przypadku Ewy. A...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04
2024-03
Mam postanowienie: przeczytam jeszcze jedną powieść Michała Śmielaka wydaną nakładem Skarpy Warszawskiej redagowaną przez Małgorzatę Starostę. Jeśli efekt okaże się równie słaby, to będę czytać tylko to, co autor wyda pod banderą Initium, bez Starosty na pokładzie. Bo mam nieodparte wrażenie, że pan Michał zatracił gdzieś świeżość i rys szlachetności cechujące moją ulubioną jego powieść, "Wnyki", że najwyraźniej naciskająca na terminy współpraca ze Skarpą mu nie służy, że Starosta nie ma serca do redagowania jego powieści.
Dopóki w "Ucichły ptaki..." wirowała groza, było nieźle, dreszczorobnie, by tak rzec, momentami miałam skojarzenia ze "Szczeliną" Jozefa Kariki (choć psuła to nieco prostacka narracja, osłabiające wrażenie zwroty do czytelnika, powtarzające się wtręty typu "o nie" — coś w ten deseń było w później wydanej "Osadzie", notabene również redagowanej przez Starostę, halo, gdzie wtedy byłaś, redaktorko?), krwawy thriller czytało się już z niejakim zmęczeniem (ileż można z tą chłopięcą, natrętnie zawijającą do odbiorcy narracją?), natomiast zakończenie okazało się tak tandetne i pospieszne, że poczułam niemal bolesną stratę czasu. Kurczę, ni przypiął, ni wypiął ta końcowa spowiedź, płaska, na siłę, przywodząca na myśl kiepski, naprawdę kiepski kryminał.
Redaktorska mogiła, pisarski wypadek przy pracy. Jestem na nie.
Mam postanowienie: przeczytam jeszcze jedną powieść Michała Śmielaka wydaną nakładem Skarpy Warszawskiej redagowaną przez Małgorzatę Starostę. Jeśli efekt okaże się równie słaby, to będę czytać tylko to, co autor wyda pod banderą Initium, bez Starosty na pokładzie. Bo mam nieodparte wrażenie, że pan Michał zatracił gdzieś świeżość i rys szlachetności cechujące moją ulubioną...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03
2024-03
2024-02
2024-01
2024-01
2023-11
2024-01
2022-09
2023-12
2023-12
2023-12
2022-12
2023-11
2023-11
2023-11
I żaden z bohaterów nie wiedział, skąd pochodzi cytat "W głębi ciemnego znalazłem się lasu"... Dziwię się, że francuski redaktor coś takiego przepuścił.
Poza tym duży nacisk na przybliżenie czytelnikowi technik kryminalistycznych i profilowania, co czasem, w tak żywej fabule, wybrzmiewało nienaturalnie. Do tego arcyszalony seryjny i całkiem sporo twistów, co jednak nie sprawiło na mnie jakiegoś specjalnego wrażenia. Dużo bardziej interesujący i przerażający był dla mnie rozpoczynający inny cykl Chattama "Plugawy spisek". Niemniej do serii o Brolinie wrócę, chcę sprawdzić, jak autor się rozwijał.
Na plus mroczny anturaż, zwłaszcza gotycki zamek arystokratycznego dziwaka.
I żaden z bohaterów nie wiedział, skąd pochodzi cytat "W głębi ciemnego znalazłem się lasu"... Dziwię się, że francuski redaktor coś takiego przepuścił.
więcej Pokaż mimo toPoza tym duży nacisk na przybliżenie czytelnikowi technik kryminalistycznych i profilowania, co czasem, w tak żywej fabule, wybrzmiewało nienaturalnie. Do tego arcyszalony seryjny i całkiem sporo twistów, co jednak nie...