Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Liczyłam na dobry kryminał, ale niestety książka o wrednej prokurator Sawickiej nie wciągnęła mnie. Co prawda: krótkie rozdziały i prosta konstrukcja zdań pomogły szybko mi przez nią przebrnąć, ale bez szczególnego zapału.
Liczyłam na więcej emocji, trochę humoru i coś co sprawi, że pomimo szorstkiej bohaterki będę z ciekawością śledzić przebieg wydarzeń, ale tak się nie stało. Książka przegadana, akcja jakaś była ale płaska jak deska, bohaterowie mało ciekawi, a prokurator Gabriela Sawicka trochę irytowała mnie swoim podejściem; takiej przełożonej nikomu nie życzę. Ogólnie nudziłam się przy czytaniu.

Liczyłam na dobry kryminał, ale niestety książka o wrednej prokurator Sawickiej nie wciągnęła mnie. Co prawda: krótkie rozdziały i prosta konstrukcja zdań pomogły szybko mi przez nią przebrnąć, ale bez szczególnego zapału.
Liczyłam na więcej emocji, trochę humoru i coś co sprawi, że pomimo szorstkiej bohaterki będę z ciekawością śledzić przebieg wydarzeń, ale tak się nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pieśń o Achillesie to książka po której oczekiwałam znacznie więcej. Przyznam, że jest napisana dobrze, bo autorka naprawdę w świetny sposób posługuje się słowem, ale co z tego? Wynudziłam się niesamowicie, czytanie zajęło mi znacznie więcej czasu niżbym chciała, i ledwie dobrnęłam do końca. Nie znalazłam tu niczego szczególnego, zwykłą historię miłosną, w dodatku średnio przedstawioną. Początek był nawet w miarę, ale później czułam już tylko znużenie. Całość to po prostu wydłużona opowieść o miłości i wojnie, z całym zbiorem imion których nie da się zapamiętać, i najbardziej przewidywalnych dialogów jakie widziałam.
Nie wiem czemu ta książka ma tak wysoką ocenę, nie rozumiem jej fenomenu. Nie trafiła do mnie wcale.
Trzy gwiazdki jedynie za warsztat pisarski autorki.

Pieśń o Achillesie to książka po której oczekiwałam znacznie więcej. Przyznam, że jest napisana dobrze, bo autorka naprawdę w świetny sposób posługuje się słowem, ale co z tego? Wynudziłam się niesamowicie, czytanie zajęło mi znacznie więcej czasu niżbym chciała, i ledwie dobrnęłam do końca. Nie znalazłam tu niczego szczególnego, zwykłą historię miłosną, w dodatku średnio...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kiedy tylko dowiedziałam się, że jest drugi tom "Listów do utraconej", wiedziałam, że muszę go przeczytać!
"Więcej niż słowa" to książka dopracowana pod każdym względem od której nie sposób się oderwać. Po prostu WOW!
Potężna dawka emocji utrzymuje się przez cały czas trwania powieści - emocje w trakcie czytania towarzyszą nam nieustannie. Poznajemy bohaterów zmagających się z różnymi problemami, nieradzącymi sobie z brzemieniem codzienności. Widzimy jak zbawienny wpływ ma na nich prawdziwa siła przyjaźni, miłości i wsparcia; jak bardzo pomagają one w pokonywaniu tych trudów.

Drugi tom jest równie genialny co pierwszy. Książka pokazuje naprawdę piękną historię, która na długo pozostanie w mojej pamięci.

Kiedy tylko dowiedziałam się, że jest drugi tom "Listów do utraconej", wiedziałam, że muszę go przeczytać!
"Więcej niż słowa" to książka dopracowana pod każdym względem od której nie sposób się oderwać. Po prostu WOW!
Potężna dawka emocji utrzymuje się przez cały czas trwania powieści - emocje w trakcie czytania towarzyszą nam nieustannie. Poznajemy bohaterów zmagających...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka przegadana. Akcja jeśli jakaś jest to marnie się przedstawia, a główny bohater to kretyn. Większość jego wypowiedzi kończy się znakiem zapytania. Ciągle przez cały czas zadaje pytania, DUŻO PYTAŃ. Podejmuje takie decyzje, że ma się ochotę go pacnąć dłonią w czoło. A potem zdziwiony: "Co? Więc jednak mogłem postąpić inaczej?! Czemu nikt mi nie powiedział?!". No, tragedia.

Książka nie wzbudziła we mnie żadnych emocji, poza irytacją. Miałam nadzieję na dobrą młodzieżówkę w klimatach Ricka Riordana, ale niczego takiego nie dostałam. Może książka w pewnym stopniu, pod pewnymi względami przypomina jego twórczość, ale nie powinno oczekiwać się za wiele. Bohaterowie kiepsko zarysowani, a sama akcja, jeśli była, to nie porywała wcale.

Książka przegadana. Akcja jeśli jakaś jest to marnie się przedstawia, a główny bohater to kretyn. Większość jego wypowiedzi kończy się znakiem zapytania. Ciągle przez cały czas zadaje pytania, DUŻO PYTAŃ. Podejmuje takie decyzje, że ma się ochotę go pacnąć dłonią w czoło. A potem zdziwiony: "Co? Więc jednak mogłem postąpić inaczej?! Czemu nikt mi nie powiedział?!"....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Piękno nie zawsze jest ładne…

Przenieście się w świat baśni; gdzie o zostaniu wybranką królewicza decyduje pasujący pantofelek, gdzie wróżka potrafi przemienić dynie w karocę, a brudne łachy w przepiękną sukienkę. W tym świecie piękne i dobre dziewczynki mogą mieć wszystko. Ale co jeśli nie jesteś ani ładna, ani dobra? Co jeśli jesteś tylko podłą przyrodnią siostrą?

Miałam obawy co do tej pozycji. Zdarzało mi się już czytać inne książki oparte na baśniach i jakoś żadna z nich, do mnie nie trafiała, zawsze coś mi w nich nie pasowało. Były, albo zbyt cukierkowe, albo ich klimat mało wpasowywał się w klimat oryginalnej baśni. Jednak „Przyrodnia Siostra” ma w sobie coś wyjątkowego, co sprawiało, że nie mogłam się od niej oderwać.

Przede wszystkim, ma przesłanie.
Książka jest o sile, o poczuciu własnej wartości i o kierowaniu własnym losem. Piękno powierzchowne nie ma znaczenia, dla tych, którzy nas kochają. Możemy wszystko, jeśli tylko odnajdziemy w sobie siłę i determinację by dążyć do celu. Ludzie mogą nas zranić, tylko wtedy, kiedy im na to pozwolimy. Tyle mądrości w jednej książce, to chyba jeszcze nie miałam okazji znaleźć.

Myślałam że trudniej będzie mi polubić Isabelle, ale było inaczej. Pod maską podłej siostry, kryła się silna dziewczyna, która chcąc sprostać oczekiwaniom matki, oraz ogółu stopniowo traciła cząstki siebie. Kibicowałam jej cały czas. Pozostali bohaterowie, zaskakująco fajnie ukazani, każdy z nich jakoś się wyróżniał. Świetny pomysł z Przeznaczeniem i Szansą jako ludźmi.

Polecam każdemu. Po tej pozycji człowiek zaczyna wierzyć, że może wszystko.

Piękno nie zawsze jest ładne…

Przenieście się w świat baśni; gdzie o zostaniu wybranką królewicza decyduje pasujący pantofelek, gdzie wróżka potrafi przemienić dynie w karocę, a brudne łachy w przepiękną sukienkę. W tym świecie piękne i dobre dziewczynki mogą mieć wszystko. Ale co jeśli nie jesteś ani ładna, ani dobra? Co jeśli jesteś tylko podłą przyrodnią siostrą? ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ach, w tej oprawie graficznej zakochałam się od razu! Jednak zawartość "Berła Ziemi", to tylko kolejny argument przemawiający za tym, by nie kupować książki tylko dlatego, że ma ładną okładkę.

Historię poznajemy oczami bohaterki, która właśnie ma wyjść za mąż i zostać królową. Robi to dla pokoju, dla rodziny i dla większego dobra, z nadzieją, że uda jej się zmienić coś na lepsze. Boi się jednak swoich mocy, które musi ukrywać i swojego męża, który okazuje się bardziej skomplikowany niż sądziła.

Książka do około trzysetnej strony wydawała mi się przeciętna, miałam wrażenie, że czytałam setki podobnych. Nie wyróżniała się niczym szczególnym.
Główna bohaterka ma zdolność do zaprzeczania oczywistym faktom, chcąc wierzyć jedyne w to co jej odpowiada. Nie potrafi postawić się swojemu mężowi i nie potrafi wykazać się nawet odrobiną odwagi. Jest tak mało interesująca, że przy innych postaciach wypada po prostu słabo.
Później akcja mocno przyśpieszyła, bohaterka przeszła przemianę, jednak trochę zbyt późno jak na mój gust. Jak na taką ilość stron, akcja powinna szybciej się rozkręcić, a nie dopiero pod koniec.

Miałam nadzieję na mocną fantastykę, z magią, walką i wszystkim, a dostałam przeciętną opowieść jak setki innych, która nie porywa.
Sześć gwiazdek jedynie ze względu na świetny warsztat pisarski autorki i zakończenie.

Podsumowując, książka dobrze napisana, ale raczej mało oryginalna i ze słabo rozwijającą się akcją.

Ach, w tej oprawie graficznej zakochałam się od razu! Jednak zawartość "Berła Ziemi", to tylko kolejny argument przemawiający za tym, by nie kupować książki tylko dlatego, że ma ładną okładkę.

Historię poznajemy oczami bohaterki, która właśnie ma wyjść za mąż i zostać królową. Robi to dla pokoju, dla rodziny i dla większego dobra, z nadzieją, że uda jej się zmienić coś na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nie spodziewałam się.

Za nic nie przypuszczałabym, że książka którą dawno temu zaczęłam, ale porzuciłam - a potem wróciłam do niej po latach – aż tak mnie wciągnie!

To co się tam dzieje, to obłęd.
Jeden wielki obłęd.
I chyba właśnie dlatego - jest tak piekielnie dobra!

Mistrzowsko poprowadzona akcja, barwny język, genialny pomysł na poprowadzenie fabuły i wielowymiarowi bohaterowie - każdy z własną historią. Książka szokuje, bawi i przeraża. To była naprawdę świetna odmiana od tego, co czytałam w ostatnim czasie, dlatego daję aż dziesięć gwiazdek, co rzadko mi się zdarza.

Nie pamiętam dlaczego wcześniej ją porzuciłam, choć przypuszczam, że może trochę początek mnie zniechęcił. Dość mroczny, mało dynamiczny, również z przekleństwami za którymi nie jestem. Jednak po przeczytaniu Księżycowego Miasta, żadne przekleństwa nie są już mi straszne, dlatego tym razem przełknęłam je bez mrugnięcia okiem.

Cieszę się, że postanowiłam wrócić do tej pozycji. Jestem nią całkowicie zachwycona. Słownictwo na wysokim poziomie, i wszystko idealnie dopracowane, a zwroty akcji cały czas utrzymują uwagę czytelnika. Wielki szacunek dla autora.

Nie mogę się doczekać, aż sięgnę po drugą część!

Nie spodziewałam się.

Za nic nie przypuszczałabym, że książka którą dawno temu zaczęłam, ale porzuciłam - a potem wróciłam do niej po latach – aż tak mnie wciągnie!

To co się tam dzieje, to obłęd.
Jeden wielki obłęd.
I chyba właśnie dlatego - jest tak piekielnie dobra!

Mistrzowsko poprowadzona akcja, barwny język, genialny pomysł na poprowadzenie fabuły i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wymęczyłam się czytając tą pozycję.
Wcześniej czytałam inne książki autorki jak: Szklany Tron, czy Dwór Cierni i Róż, i za nic nie przypuszczałabym, że autorka wyda coś tak słabego jak Księżycowe Miasto.

Książka wulgarna, pełna na siłę wciskanych, niepotrzebnych przekleństw. Sporadyczne przekleństwo w książce, ale używane z rozwagą i pewnym wyczuciem, czasem dodaje tekstowi kolorów, ale w nadmiarze – wydaje się po prostu niesmaczne. Tutaj przekleństw było o wiele za dużo, aż kłuły w oczy. Nie dało się tego przeczytać naraz, musiałam robić wiele, wiele przerw, by dotrwać do końca. Odpoczywać przy normalnych książkach w międzyczasie.

Od połowy czytało się bardziej znośnie, ale nie powiem żebym przewracała kartki z zainteresowaniem.

Autorka połączyła kryminał z fantastyką i może byłoby to fajne, gdyby zrobiła to dobrze. Jednak duża liczba istot fantastycznych, zagadka morderstwa, ataku, duża ilość nazw i nawał bohaterów, to wszystko tak się pomieszało, że doszło do przesytu. Za dużo nawrzucała tego wszystkiego do jednego worka, więc wyszło jak wyszło.
Fabuła w ogóle mnie nie porwała, wlekła się, ale dotrwałam bo nie lubię nie kończyć książek.

Wymęczyłam się czytając tą pozycję.
Wcześniej czytałam inne książki autorki jak: Szklany Tron, czy Dwór Cierni i Róż, i za nic nie przypuszczałabym, że autorka wyda coś tak słabego jak Księżycowe Miasto.

Książka wulgarna, pełna na siłę wciskanych, niepotrzebnych przekleństw. Sporadyczne przekleństwo w książce, ale używane z rozwagą i pewnym wyczuciem, czasem dodaje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie ma to jak dobra fantastyka. Już od dawna miałam ochotę na coś podobnego właśnie do "Wrony", i nie zawiodłam się! Jest oryginalna fabuła, jest magia, są ciekawi bohaterowie, i jest romans. Czyli wszystko to, co lubię.

Witajcie w świecie podzielonym na kasty.
Królewskie Feniksy, wojownicze Sokoły, uczone Sowy, i na sam koniec – Wrony. Te ostatnie nie mają lekko. Ich zadaniem jest palenie ciał ofiar trawiącej kraj zarazy. Skazane na wieczną tułaczkę po królestwie Saboru, zmuszone do odpowiedzi na każde wezwanie gdy tylko pojawi się sygnał, a do tego nienawidzone przez pozostałe kasty. Mimo iż niezbędne, i litościwe w stosunku do ofiar zarazy, to jednak pogardzane przez wszystkich.
Wrony mogą liczyć tylko na siebie nawzajem, bo w tym świecie, nie ma dla nich miejsca wśród innych. Fe, następczyni wroniego wodza, znajduje sposób by przerwać ich złą passę. Jednak czy przysięga wystarczy by przełamać wzajemną nienawiść?

Gdy tylko przeczytałam opis, wiedziałam, że muszę mieć tą książkę. Tematyka zdecydowanie trafiła w mój gust, zwłaszcza że akcja toczy się w wymyślonym przez autorkę świecie, w dodatku ciekawie skonstruowanym. Jeśli chodzi o pomysł to daję 10/10.

Bohaterowie również dawali radę. Fe, twarda i pyskata, całkowicie mnie przekonała. Resztę też polubiłam, choć mam wrażenie, że nie wszystkich potencjał został całkowicie wykorzystany. Jednak mimo to: 9/10 za bohaterów.

To, co mniej mi się spodobało, to wątek romantyczny. Jakoś tak, nie do końca mnie porwał. Nie do końca przekonał. I nie mogę też powiedzieć, że książka wciągnęła mnie w stu procentach, bo były momenty gdy czytanie szło mi wolniej i niestety te momenty też dużo zaważyły na ocenie.

Reasumując, książka może nie jest wybitna, bo czytałam lepsze, ale moim zdaniem jest bardzo dobra i warto przeczytać, bo jednak coś w sobie ma.

Nie ma to jak dobra fantastyka. Już od dawna miałam ochotę na coś podobnego właśnie do "Wrony", i nie zawiodłam się! Jest oryginalna fabuła, jest magia, są ciekawi bohaterowie, i jest romans. Czyli wszystko to, co lubię.

Witajcie w świecie podzielonym na kasty.
Królewskie Feniksy, wojownicze Sokoły, uczone Sowy, i na sam koniec – Wrony. Te ostatnie nie mają lekko. Ich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Zaginieni z Księżycowa", to druga część cyklu „Lustrzanna”, o osobliwej bohaterce, którą od razu polubiłam, i wręcz nie mogłam się doczekać dalszego ciągu jej historii.
W drugim tomie, Ofelia zostaje mianowana młodszą bajarką dworu. Czyli rzeczy znów idą nie tak, jak tego chciała, bo nie dość że jej cichy głos nie jest stworzony do opowiadania historii, to i też żadnych opowieści nie zna.
Do tego, bohaterka na własnej skórze znów doświadcza zawiści i intryg, a z dworu nagle zaczynają znikać wpływowe osobistości. Mimowolnie zostaje wciągnięta w śledztwo, które zaprowadzi ją do nieoczekiwanej prawdy.

O ile większość książek kieruje się często utartymi schematami, w Lustrzannej nie da się przewidzieć biegu wydarzeń, i właśnie dlatego ta seria stała się dla mnie tak wyjątkowa. Barwni bohaterowie, tak różni od siebie. Intryga, tajemnica, i ta nieoczywistość. Wszystko dopięte na ostatni guzik. Christelle Dabos odwaliła kawał dobrej roboty.

Druga część zdecydowanie trzyma poziom pierwszej, polecam każdemu. Fantastyczna. Inna. Wciągająca. Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy.

"Zaginieni z Księżycowa", to druga część cyklu „Lustrzanna”, o osobliwej bohaterce, którą od razu polubiłam, i wręcz nie mogłam się doczekać dalszego ciągu jej historii.
W drugim tomie, Ofelia zostaje mianowana młodszą bajarką dworu. Czyli rzeczy znów idą nie tak, jak tego chciała, bo nie dość że jej cichy głos nie jest stworzony do opowiadania historii, to i też żadnych...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Inkub, to gruba książka. A z grubymi książkami jest różnie. Albo trafisz na taką, która porwie cię na długie godziny, albo trafisz na rozwleczoną, przegadaną opowieść o niczym. I niestety, Inkub zalicza się do tej drugiej kategorii.

Ale zacznę od plusów, bo ich jest mniej.
- Fajna okładka (tajemnicza i klimatyczna).
- Prosty i zrozumiały język (tylko dzięki niemu przetrwałam te ponad 700 stronic i nie odrzuciłam książki w kąt).
- ciekawy pomysł na fabułę.

No a teraz minusy.

- Rozmowy, które nic nie wnoszą do fabuły,
- żarty, które wcale mnie nie bawiły, a wręcz wydawały się żenujące,
- bohater użalający się nad sobą, bo kobiety go nie chcą,
- słownictwo momentami przypominało powrót do gimnazjum sprzed lat.
- Policjant który nazywa policjantów psami? Nie wiem jak to jest w policji, ale określenie „psy” wydaje się trochę obraźliwe, więc nie sądzę by sami siebie tak nazywali….
No tragedia.

Czytanie tego tomiska wywoływało we mnie niesmak. Ogromny.

Spodziewałam się horroru, a dostałam nudną historię o bohaterze, który się nie akceptuje, któremu marzy się kobieta, ale nie wie jak się do tego zabrać i który nakręca się tym, że jakaś kobieta się do niego uśmiechnęła, dlatego od razu myśli o dzieciach, o teściach… a przecież rozmawiali tylko raz! Przy nim określenie: desperat, nasuwa się samo. Mnie bohater skutecznie odstraszał swoją desperacją w poszukiwaniu dziewczyny. Poza tym, tak wiele rzeczy mi w nim zgrzytało.

Gdy czytałam tekst z jego perspektywy, często miałam wrażenie, jakbym czytała o dwóch różnych osobach. Jakby autor nie do końca wiedział jaką postacią go uczynić, dlatego co jakiś czas zmieniał zdanie. Raz był nieśmiały, innym razem wręcz luzacki.
I to nie tak, że z biegiem powieści się zmienił. On po prostu raz zachowuje się tak, a w następnej chwili inaczej. To nie tak powinno działać.

Co jeszcze?

Widzi, że jego przyjaciel choruje, i to poważnie. A domyślenie się powodu tej choroby jest proste jak drut, ale zamiast poświęcić mu chwilę, bo w końcu to jego najlepszy przyjaciel, wywieść go z przeklętej wioski, to on co robi?
Nic.
Choroba przyjaciela ledwie go cokolwiek obchodzi. Dalej bada sprawę, praktycznie zapominając o nim. Dalej zaleca się do Sylwii i pozwala by przyjacielem zajęli się obcy ludzie. I gdyby poświęcił mu choć ułamek tego czasu, który poświęcał rozważaniom miłosnym, to jednak nie, jego miłosne cierpienia są najważniejsze.

Mimo iż w pewnym momencie historia nawet mnie zainteresowała (gdzieś tak po 400 stronach, gdzie moje oczekiwania gwałtownie spadły), i nawet czytałam odrobinę chętniej, to potem autor znów musiał to zepsuć wciskając w historię te wszystkie lamenty bohatera. Oj, jaki on biedny, jaki nieszczęśliwy! Po co to robić? Książka tylko na tym traci.
Gdyby wyciąć z niej wszystkie niepotrzebne dialogi, które nic nie wnoszą do fabuły i te wszystkie miłosne podchody Vitka, to książka nawet byłaby niezła. Autor naprawdę dobrze poskładał wszystkie wątki do kupy i wyjaśnił całość. Ale ten bohater tak bardzo przeszkadzał mi w czytaniu, i tak bardzo go znielubiłam, że po prostu nie mogłam dać wyższej oceny.

A zakończenie? Dno.
I nie mówię tu o samym rozwiązaniu sprawy Jodozior, bo to było całkiem sensowne, mimo iż grozy w tym tyle co śniegu w lato. Mówię o sprawach z Sylwią, mówię o tych ostatnich końcowych stronach i ostatnich wydarzeniach. Koszmar.

Ogólnie nie polecam, choć gdyby główny bohater nie był takim egoistycznym prostakiem z urażoną dumą, książka byłaby lepsza.

Inkub, to gruba książka. A z grubymi książkami jest różnie. Albo trafisz na taką, która porwie cię na długie godziny, albo trafisz na rozwleczoną, przegadaną opowieść o niczym. I niestety, Inkub zalicza się do tej drugiej kategorii.

Ale zacznę od plusów, bo ich jest mniej.
- Fajna okładka (tajemnicza i klimatyczna).
- Prosty i zrozumiały język (tylko dzięki niemu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czytanie tej książki, przypominało wtaczanie głazu pod górę. Nie dało się tego zrobić na raz. Musiałam przerywać często by odpocząć od nieznośnej bohaterki, jej irytujących przyjaciół i stylu pisania, który pozostawia wiele do życzenia. Często przyłapywałam się na tym, że nie wiem co czytam, ale nie chciało mi się wracać do początku strony, tak słaba była ta książka i tak dziwnie napisana.
Historia wypełniona jest nieistotnymi rzeczami, bezsensownymi dialogami, i nużącymi opisami. Opowiada o bohaterce-histeryczce, która zachowuje się jak małe dziecko, a potem dziwi się, że właśnie tak jest traktowana. Jej humorki zmieniały się częściej niż widok z okna samochodu podczas jazdy. Nie zliczę ile razy zalewała się łzami, wściekała się o głupoty, albo drżała z przerażenia.
Fabuła leży i kwiczy, a sceny walki to jakaś totalna porażka. Asasyni? Błagam. Prędzej banda półgłówków.
Momentami niektóre akcje, nie miały dla mnie najmniejszego sensu.

UWAGA! Poniżej Fragment tekstu.

„W końcu usłyszała szczęk zamka. Wszystko zgodnie z planem. Trzymając w ręku pochodnię, Asasyn podszedł, by jej się przyjrzeć. Larina była tak blada i słaba po wielu dniach spędzonych w celi, że udawanie trupa przyszło jej z łatwością. Gdy pochylił się nad nią, spod jej ramienia z prędkością światła wyskoczył Kot. Asasyn nawet nie zdążył krzyknąć. Pochodnia upadła na ziemię. Czerwony strumień popłynął w ostrych zagłębieniach podłogi. Nawet największy zabójca nie był szybszy od rozwścieczonego zwierzęcia”.

Czy ja dobrze zrozumiałam? Kot zabił właśnie Asasyna?
Asasyn nie zdążył krzyknąć? Co zrobił ten kot? Podciął mu pazurami gardło? Ciekawa jestem czym ta bohaterka go karmi.
I o co chodzi z tym „wszystko zgodnie z planem”?. Czyli że Larina wiedziała, że jej kot to zrobi? Niby jak? Kotów nie można do niczego zmusić, a ona nie potrafi rozmawiać ze zwierzętami, więc nie mogli wcześniej tego ustalić.

KOLEJNY FRAGMENT.

„Nagle poczuła ostre pieczenie na policzku. Zamrugała i zobaczyła stojącego nad nią z przepraszającą miną Ithena. W jej głowie rozbrzmiał dzwonek alarmowy. Spojrzała w dół i serce podskoczyło jej do gardła. On był już prawie przy schodach. Nie spieszył się”.

Uderzył ją w twarz, a potem teleportował się na schody? Z tego co wiem, to wcześniej nie miał mocy teleportacji, więc skąd nagle się tam wziął?

OSTATNI FRAGMENT.

„Czuła, że wszystkie spojrzenia skupiły się na niej. Nigdy nie lubiła znajdować się w centrum uwagi”.

Ten krótki fragment najbardziej mnie rozbawił. Niby w którym momencie wcześniej nie lubiła być w centrum uwagi? Jak dla mnie, to ona cały czas chce się tam znajdować.

Książka zupełnie nie dla mnie. Nie podobała mi się wcale.

Czytanie tej książki, przypominało wtaczanie głazu pod górę. Nie dało się tego zrobić na raz. Musiałam przerywać często by odpocząć od nieznośnej bohaterki, jej irytujących przyjaciół i stylu pisania, który pozostawia wiele do życzenia. Często przyłapywałam się na tym, że nie wiem co czytam, ale nie chciało mi się wracać do początku strony, tak słaba była ta książka i tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Niezwykła książka, zdecydowanie warta polecenia!
"Zimowe Zaręczyny", to pozycja dla tych, którzy nie lubią utartych schematów i płaskich postaci. Wszystko było tu tak bardzo nieoczywiste: relacje między głównymi bohaterami, które praktycznie wciąż nie wiadomo dokąd prowadzą; ukryte motywy i brak pojęcia komu zaufać, a komu nie. Również zupełnie niecodzienna bohaterka, niezdarna i osobliwa, z wewnętrzną siłą, której można tylko pozazdrościć.
Rzadko się zdarza, bym nawet nie patrzyła ile stron do końca zostało. Na pewno przeczytam kolejne części gdy tylko wyjdą :)

Niezwykła książka, zdecydowanie warta polecenia!
"Zimowe Zaręczyny", to pozycja dla tych, którzy nie lubią utartych schematów i płaskich postaci. Wszystko było tu tak bardzo nieoczywiste: relacje między głównymi bohaterami, które praktycznie wciąż nie wiadomo dokąd prowadzą; ukryte motywy i brak pojęcia komu zaufać, a komu nie. Również zupełnie niecodzienna bohaterka,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka całkiem dobra, wciąga od pierwszych stron. Bohaterka, dzięki której bardzo chętnie śledzi się koleje strony i świetny pomysł z potworami! Jedyne co mnie nie przekonało to wątek romantyczny między Axlin a Xeinem. Moim zdaniem trochę słabo wyszedł. Może w drugim tomie będzie lepiej. Poza tym, pierwsza połowa książki podobała mi się dużo bardziej niż to co wydarzyło się później, dlatego obniżyłam nieco ocenę. Po prostu spodziewałam się czegoś innego, a przez to, że oczekiwałam zbyt wiele, oczywiście zawiodłam się.
I kolejną rzeczą, która swoją drogą strasznie mnie dręczyła podczas czytania jest fakt, że wszyscy bohaterowie mają "x" w imieniu.Po co? Dlaczego? Jaki w tym cel? Zadawałam sobie te pytania. Przez to wszystkie imiona były zbyt podobne i ciężko było je zapamiętać. Nie potrafiłabym wymienić żadnego innego imienia poza Axlin i Xeinem, nawet gdyby się paliło i waliło.

Książka całkiem dobra, wciąga od pierwszych stron. Bohaterka, dzięki której bardzo chętnie śledzi się koleje strony i świetny pomysł z potworami! Jedyne co mnie nie przekonało to wątek romantyczny między Axlin a Xeinem. Moim zdaniem trochę słabo wyszedł. Może w drugim tomie będzie lepiej. Poza tym, pierwsza połowa książki podobała mi się dużo bardziej niż to co wydarzyło...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Gdzie diabeł mówi dobranoc” - książka która niestety, jedyne czym mnie zaskoczyła to zdecydowanie ZA DUŻĄ ilością zwrotu: „OK” w dialogach.

Ja rozumiem, książka młodzieżowa i w ogóle, no ale bez przesady… Można było zastąpić to OK jakimiś innymi wyrazami, co na pewno wzbogaciłoby nieco wypowiedzi bohaterów. I gdyby to jeszcze jedna osoba mówiła w ten sposób, ale tutaj prawie wszyscy mówili: OK, nawet ciotka Alicji, co już wyjątkowo mnie raziło. Bo jaki dorosły tak mówi? Ja przynajmniej żadnego nie znam. I całe szczęście, zresztą.
Może i nastoletni wiek mam już trochę za sobą, ale i tak uważam, że dzisiejsza młodzież zna też inne słowa niż OK. A nawet jeśli nie, to bohaterowie w książkach, powinni znać.
Co do bohaterów... nawet dało się ich lubić, kiedy przymykało się oko na ich głupotę, chociaż momentami kompletnie nie potrafiłam wczuć się w ten ich „humor”. Bywały zabawne momenty, ale w znacznie większej mierze były momenty które w zamierzeniu autorki zabawne być powinny, a wcale nie były, przynajmniej nie dla mnie.
Książkę ogólnie łatwo się czyta, i na nudne wieczory nie jest zła, ale do mnie mimo wszystko nie przemówiła. A szkoda, bo spodziewałam się czegoś lepszego.

„Gdzie diabeł mówi dobranoc” - książka która niestety, jedyne czym mnie zaskoczyła to zdecydowanie ZA DUŻĄ ilością zwrotu: „OK” w dialogach.

Ja rozumiem, książka młodzieżowa i w ogóle, no ale bez przesady… Można było zastąpić to OK jakimiś innymi wyrazami, co na pewno wzbogaciłoby nieco wypowiedzi bohaterów. I gdyby to jeszcze jedna osoba mówiła w ten sposób, ale tutaj...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jedna z najlepszych książek, jakie kiedykolwiek czytałam. Niesamowita pod wieloma względami i do tego, niezmiernie ciężko się od niej oderwać.
Zaczynając czytać „Imię Wiatru”, nie spodziewałam się po niej jakoś bardzo wiele, i nie byłam całkiem przekonana do zabiegu skupiania się na Karczmarzu, który opowiada swoją historię młodzieńczych lat, pozwalając spisywać ją Kronikarzowi. Moje obawy były kompletnie bezpodstawne, i szybko dałam się porwać wirowi wydarzeń ignorując jednocześnie wszystko co działo się wokół mnie.
Kvothe, główny bohater, to młody geniusz, który, mam wrażenie, nigdy nie ma czasu na nudę. Bystry, pomysłowy, z zamiłowaniem do muzyki i niezwykłą zdolnością wychodzenia obronną ręką z kłopotów. A tych napotyka wiele na swojej drodze. Poza tym, świetnie przedstawione postacie mistrzów, i nieuchwytnej Denny. Książka ma w sobie wszystko to, co cenię w fantastyce i jest zdecydowanie warta polecenia. Nie mogę się doczekać kiedy będę miała okazję przeczytać drugi tom.

Jedna z najlepszych książek, jakie kiedykolwiek czytałam. Niesamowita pod wieloma względami i do tego, niezmiernie ciężko się od niej oderwać.
Zaczynając czytać „Imię Wiatru”, nie spodziewałam się po niej jakoś bardzo wiele, i nie byłam całkiem przekonana do zabiegu skupiania się na Karczmarzu, który opowiada swoją historię młodzieńczych lat, pozwalając spisywać ją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zapowiadało się tak dobrze… Magiczna okładka, wprost przyciągająca wzrok; opis obiecujący cudowną przygodę, w mroczniejszych klimatach niż „Alicja w krainie czarów”. Uznałam: super! Chcę mieć. To na pewno coś dla mnie!
No i zaczęłam. I czytam. Czytam dalej. I co? I męczyłam się niezmiernie... Ale ustanowiłam sobie za cel, dobrnąć do końca. Przecież nie pokonają mnie duże litery i te: czterysta ileś stronic.
Zajęło mi to dużo czasu...

ALE DOBRNĘŁAM. Nareszcie!
Książka zupełnie nie w moim guście. Najbardziej irytował mnie Jeb. Nie wiedzieć czemu, nie mogłam go znieść. Z początku uważałam, że gdyby wyrzucić go z tej historii, było by ciekawiej. Potem jednak doszłam do wniosku, że Alyssy też nie lubię. A dla mnie ciekawi bohaterowie w książce to podstawa. Oni jedynie mnie wkurzali.
Sądząc po ocenach, książka wielu osobom może się spodobać. Mnie jednak się nie podobała.

Zapowiadało się tak dobrze… Magiczna okładka, wprost przyciągająca wzrok; opis obiecujący cudowną przygodę, w mroczniejszych klimatach niż „Alicja w krainie czarów”. Uznałam: super! Chcę mieć. To na pewno coś dla mnie!
No i zaczęłam. I czytam. Czytam dalej. I co? I męczyłam się niezmiernie... Ale ustanowiłam sobie za cel, dobrnąć do końca. Przecież nie pokonają mnie duże...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Bez serca" Marissy Mayer, to historia której przeczytania wprost nie mogłam się doczekać, głównie ze względu na duży sentyment do "Alicji w krainie czarów", najbardziej magicznej baśni jaką do tej pory miałam okazję poznać.
Czego się spodziewałam po książce?
Z pewnością czegoś choć w połowie magicznego. Historia toczy się w królestwie Kier, gdzie młoda Cath (przyszła Królowa Kier), nie mając jeszcze pojęcia jaką przyszłość zwiastuje jej los, snuje własne marzenia i plany o założeniu cukierni i pieczeniu najlepszych tart i smakołyków w całym królestwie.
Trochę ciężko było mi sobie wyobrazić przyszłą, bezwzględną królową, z zapałem poświęcającą się pieczeniu ciast, ale czytałam dalej i starałam się nie oceniać książki zbyt szybko jak to mam w zwyczaju....
Potem Cath poznaje Figla, nadwornego błazna, który od razu ją oczarowuje. Zakochują się w sobie, ale ich miłości na drodze stoi Król Kier, równie oczarowany dziewczyną, a także jej kulinarnymi wypiekami. A wiadomo, królowi się nie odmawia. Są też rodzice dziewczyny. Dla nich to wielkie szczęście że ich córka ma szansę zostać nową królową, i popychają ją w tym kierunku, przy każdej nadarzającej się okazji. Catch z kolei nie chcąc ich zawieść mota się między tym z którym powinna być, ale nie chce, a tym z którym chciała by być, ale nie może.
Wiedziałam jak skończy się książka, bo przecież każdy z nas wie jak kończy Królowa Kier, o ile widział "Alicję w krainie czarów". Wciąż jednak mam wrażenie że można było napisać to lepiej. Zbyt wiele rzeczy mi tu nie pasowało.
W opisie jest napisane że to prequel, ale książka przypomina raczej odrębną fanowską opowieść, gdzie Królowa Kier nie jest Czerwoną Królową, Kapelusznik, nie jest prawdziwym Szalonym Kapelusznikiem, a Król Kier bardziej przypomina błazna, niż sam Figiel.

Figiel był przedstawiony jako postać zdecydowanie zbyt miła i wyidealizowana, a przecież wiadomo że zbyt miłym ludziom nie można ufać, dlatego wciąż spodziewałam się że w którymś momencie pokaże swój ukryty motyw. I pokazał... w pewnym sensie. Tyle że wciąż pozostał zbyt miły.
Kapelusznik za mało szalony. Trochę nijaki, a przecież w Alicji w Krainie Czarów, to moja ulubiona postać.
Cath zbyt miła i słodka. Na początku nie przejawia kompletnie żadnych skłonności do tyrani, czy czegokolwiek złego, przez co ciężko było uwierzyć w jej przemianę w bezlitosną monarchinię z lubością ucinającą głowy, nawet później, z jasno ukazanym powodem.
Bez serca, nie dorównuje Alicji w krainie czarów pod żadnym względem. Nawet nie ma co porównywać. Książkę ratował tylko Kot z Cheshire.

"Bez serca" Marissy Mayer, to historia której przeczytania wprost nie mogłam się doczekać, głównie ze względu na duży sentyment do "Alicji w krainie czarów", najbardziej magicznej baśni jaką do tej pory miałam okazję poznać.
Czego się spodziewałam po książce?
Z pewnością czegoś choć w połowie magicznego. Historia toczy się w królestwie Kier, gdzie młoda Cath (przyszła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Rewelacja! Spodziewałam się taniego romansu młodzieżowego, który zabije mi czas i nudę, a dostałam coś o wiele, wiele więcej. Wspaniała historia opowiedziana z dwóch różnych perspektyw, od której nie można się oderwać. Inna od tych wszystkich cukierkowych opowiastek.
Zaczyna się niepozornie. Zbuntowany chłopak odpracowujący na cmentarzu prace społeczne, znajduje na jednym z grobów list od jakiejś dziewczyny do zmarłej matki. Po przeczytaniu go, postanawia coś na nim napisać. Wcale nie spodziewa się kolejnego listu, tym razem zaadresowanego do niego na temat "naruszania cudzej prywatności", ale ostatecznie obojga ich zaczyna wciągać cmentarna korespondencja.
Bardzo polubiłam postać Declana i Juliet, a także najlepszego kumpla Declana, Reva. Ani przez chwilę nie miałam wrażenia że postacie są w jakikolwiek sposób papierowe czy nijakie. Wręcz przeciwnie! Były jak najbardziej prawdziwe. Miały własne problemy rodzinne i trudności z którymi się zmagały, a pisanie do całkiem nieznanej osoby było możliwością wygadania się. Wiadomo, czasem łatwiej powiedzieć wszystko nieznajomemu, który nic o nas nie wie.
Ostatnio rzadko zdarza mi się przeczytać całą książkę od początku do końca, bez odkładania jej na bok. Większość najzwyczajniej mnie nudzi, bo wątki są już oklepane, a brak mi czegoś świeżego. Ta opowieść była świetną odskocznią, i "połknęłam ją" w całości. Dużo emocji i wyczekiwania. Świetne zakończenie. Polecam.

Rewelacja! Spodziewałam się taniego romansu młodzieżowego, który zabije mi czas i nudę, a dostałam coś o wiele, wiele więcej. Wspaniała historia opowiedziana z dwóch różnych perspektyw, od której nie można się oderwać. Inna od tych wszystkich cukierkowych opowiastek.
Zaczyna się niepozornie. Zbuntowany chłopak odpracowujący na cmentarzu prace społeczne, znajduje na jednym z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardziej wybuchowa niż proch strzelniczy? Tajemnicze bestie, w których żyłach płynie czysty ogień?
Zapowiadało się tak dobrze. Nie mogłam się doczekać gdy wreszcie ta książka wpadnie w moje ręce i zabiorę się za czytanie. Ale powinnam była się spodziewać że zawsze gdy za dużo oczekuję od powieści, nie dostaję nic ciekawego.
Główna bohaterka, Amani, spotyka tajemniczego chłopaka, który okazuję się być oskarżony o zdradę stanu, i razem uciekają przed armią Sułtana, na bezkresne piaski pustyni. I co potem?
W sumie to nie wiem. Nie potrafiłabym streścić tej książki nawet gdyby mi się chciało. Nużyła mnie niesamowicie, i co chwila spoglądałam ile stron zostało do końca. Może dlatego że czytałam już setki podobnych, a tu nie było nic nowego nie licząc dziewczyny z rewolwerem. No i dżinów. Ale wątek dżinów i półdżinów raczej średni.
Do tego bohaterowie. Amani irytowała mnie nieco swoim początkowym postępowaniem, a pozostali nie mieli w sobie tej iskry! Jakby autorka dużo bardziej skupiła się na toczącej akcji niż na dopracowaniu ich. A przecież to właśnie bohaterowie i ich zachowania, w dużej mierze tworzą książkę.
Były jakieś tam wybuchy, jakaś akcja i.... dużo piasku. Ale nic co by mnie porwało, i sprawiło że przeniosę się w inny świat, czego oczekiwałam.

Bardziej wybuchowa niż proch strzelniczy? Tajemnicze bestie, w których żyłach płynie czysty ogień?
Zapowiadało się tak dobrze. Nie mogłam się doczekać gdy wreszcie ta książka wpadnie w moje ręce i zabiorę się za czytanie. Ale powinnam była się spodziewać że zawsze gdy za dużo oczekuję od powieści, nie dostaję nic ciekawego.
Główna bohaterka, Amani, spotyka tajemniczego...

więcej Pokaż mimo to