rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Czterdzieści pięć stron to jakby nic, a jednak książka ta już roztopiła moje serce. Lektura trwa, Paryż swym magnetyzmem przyciąga, a także Roma, która kusi i onieśmiela...

Proza, która z lekkością spada na powieki z każdą kolejną stroną tworząc wizję pragnienia i spełnienia, oczekiwania na to, co nastąpi dalej. Jak rozwinie się nić, która prowadzi Tante Romy ku przeznaczeniu. Proza Kate Furnivall ma w sobie magię, której trudno się oprzeć, słowa malujące historię jasnych dni wiodących Paryż ku ciemnej, okupacyjnej nocy. Czas ma tu szczególny wymiar, a jedno zdarzenie z przeszłości na zawsze odciśnie swoje piętno na życiu sióstr, szczególnie tej jednej.

Czterdzieści pięć stron to jakby nic, a jednak książka ta już roztopiła moje serce. Lektura trwa, Paryż swym magnetyzmem przyciąga, a także Roma, która kusi i onieśmiela...

Proza, która z lekkością spada na powieki z każdą kolejną stroną tworząc wizję pragnienia i spełnienia, oczekiwania na to, co nastąpi dalej. Jak rozwinie się nić, która prowadzi Tante Romy ku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zanim przetną się ich drogi zarówno Milena, jak i Franz, dojrzewają mentalnie do tego, co się ma w przyszłości wydarzyć. Ona, otwarta na świat, inteligentna, młoda dziewczyna obdarzona wyjątkowym głosem wymykająca się wszelkim konwenansom żydowskiej kultury i on, dojrzewający mężczyzna w duchu narodowego socjalizmu z piętnem cierpienia wyniesionym z rodziny bardzo wcześnie naznaczonej tragicznym w skutkach jarzmem wojny. Jedno dotkliwe zdarzenie z okresu młodzieńczego całkowicie zachwiało jego wiarę w Boga i ludzi, a jedynym „wybawieniem” z opresji miała okazać się zaszczytna służba w szeregach SS. W określonym miejscu i czasie pojawił się wybór, który nie dawał żadnego wyboru: front wschodni lub służba w obozie koncentracyjnym. Decyzja była prosta, jednak tylko pozornie.

Wojciech Dutka nie pozostawił w tej książce niczego przypadkowi, ale dobrze i rzetelnie odrobił swoje zadanie domowe zanim zaczął pisać „Czerń i purpurę“. W szczególny sposób tworzy ramy do swojej wyjątkowej opowieści, aby stopniowo wypełnić je tak pięknym, ale i bolesnym obrazem, który dotyka do żywego. Milena nie zdaje sobie sprawy, że w tym samym transporcie, pierwszym, kobiecym transporcie skierowanym do Oświęcimia jedzie też Luna, kobieta, z którą łączy ją uczucie. Kobieta, która po aresztowaniu Mileny nie ma nic do stracenia poza własnym życiem. Ale co to za życie, skoro nie ma już obok niej ukochanej. (...)

https://bit.ly/1001ksiazek

Zanim przetną się ich drogi zarówno Milena, jak i Franz, dojrzewają mentalnie do tego, co się ma w przyszłości wydarzyć. Ona, otwarta na świat, inteligentna, młoda dziewczyna obdarzona wyjątkowym głosem wymykająca się wszelkim konwenansom żydowskiej kultury i on, dojrzewający mężczyzna w duchu narodowego socjalizmu z piętnem cierpienia wyniesionym z rodziny bardzo wcześnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W morzu lektur, w oceanie nieskończonych emocji ta jedna, a dosyć niedawno druga, dusza wypełniona po same brzegi, świadomość, że coś, co jeszcze trwa za chwilę może się skończyć i pozostanie niedosyt, równie głęboki, jak Wielki Kanion.

Dlatego nie potrzebowałem wiele, kilka stron „Wyprzedaży snów“ wystarczyło, aby poruszyło się coś we mnie, aby wszystko, co było wokół było nieistotne. Emocje szybko wzięły górę. Emocje, które dzięki autorce, dzięki jej wrażliwości przemieniły słowa w szczególną w swej materii opowieść. (...)

https://bit.ly/1001ksiazek

W morzu lektur, w oceanie nieskończonych emocji ta jedna, a dosyć niedawno druga, dusza wypełniona po same brzegi, świadomość, że coś, co jeszcze trwa za chwilę może się skończyć i pozostanie niedosyt, równie głęboki, jak Wielki Kanion.

Dlatego nie potrzebowałem wiele, kilka stron „Wyprzedaży snów“ wystarczyło, aby poruszyło się coś we mnie, aby wszystko, co było wokół...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Życie Gabrielle ‘Coco’ Chanel napędzała praca. Od najmłodszych lat bardzo dużo czytała, co zresztą pięknie pokazane jest przez autora w książce. Jej ciągły głód wiedzy, odkrywania nowego, uciekania od monotonii klasztornego życia. Poszukiwania inspiracji w pierwszych ściegach, które już tam się pojawiały i pozwalały zrozumieć otaczającym ją siostrom, że to dziecko ma talent.

Nie mam żadnych wątpliwości, że książka „Mademoiselle Chanel“ jest najlepszą w dorobku autora. Podarował nam powieść, którą się czyta jednocząc się myślami z wyjątkową bohaterką i z jej perspektywy obserwując zmiany zachodzące wokół niej w świecie. Zmiany w modzie, stylu, ale i polityce. Wybuch I wojny światowej, krótki okres pokoju i chwilę później kataklizm II wojny światowej. (...)

https://bit.ly/1001ksiazek

Życie Gabrielle ‘Coco’ Chanel napędzała praca. Od najmłodszych lat bardzo dużo czytała, co zresztą pięknie pokazane jest przez autora w książce. Jej ciągły głód wiedzy, odkrywania nowego, uciekania od monotonii klasztornego życia. Poszukiwania inspiracji w pierwszych ściegach, które już tam się pojawiały i pozwalały zrozumieć otaczającym ją siostrom, że to dziecko ma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wystarczyło kilka stron, wystarczyło mgnienie oka, seria szybkich ujęć w aparacie, aby uświadomić sobie, że pozornie poukładane życie Kristin w określonym miejscu i czasie zmieni się nie do poznania. A wydawać by się mogło, że jeden niepozorny mail nie stanowi jeszcze przyczyny problemu. Mail może nie, ale załącznik już tak. Czujne oko fotografa nie pozostawia złudzeń, co do tego, że ktoś wie, co robi, bo robi to w bardzo profesjonalny sposób. „Odsłona 1” nie budziła jeszcze niepokoju, choć już nad głową Kristin zaczynało nieśmiało mrugać małe, czerwone światełko. (...)

https://bit.ly/1001ksiazek

Wystarczyło kilka stron, wystarczyło mgnienie oka, seria szybkich ujęć w aparacie, aby uświadomić sobie, że pozornie poukładane życie Kristin w określonym miejscu i czasie zmieni się nie do poznania. A wydawać by się mogło, że jeden niepozorny mail nie stanowi jeszcze przyczyny problemu. Mail może nie, ale załącznik już tak. Czujne oko fotografa nie pozostawia złudzeń, co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kilka słów napisanych na gorąco w trakcie lektury nie zmieniły mojego spojrzenia na „Stulecie Winnych“ już po jej zakończeniu, a wręcz pogłębiły i wzmocniły moje odczucia. Czytając część pierwszą rodzinnej sagi Winnych, już wtedy miałem wrażenie, że za sprawą autorki spotka nas coś miłego, coś dobrego, coś jedynego w swoim rodzaju. Tak, jak miało to miejsce w pierwszej odsłonie, tak również teraz historia pisze trudne i skomplikowane losy Winnych, rodziny, która z biegiem lat bardzo się rozrosła. Tutaj Mania i Ania biorą ciężar opowieści na swoje barki, tutaj ponownie na świat przychodzą bliźniaczki narodzone w chwili ciężkiej próby, kiedy Polska ponownie grabiona jest przez jednych, jak też drugich. „Złych Niemców i jeszcze gorszych Ruskich“, jak to swego czasu ująłem.

Wybuch wojny sprawia, że Winni, choć niewinni tego, co dzieje się wokół nich walczą wszędzie tam, gdzie rzuci ich los, Kasia i Basia dorastają pod okiem mamy, cioci, ale też przy wsparciu dziadka Stanisława i prababci Broni. Bo to ona przez lata była opoką, na której ród Winnych rósł w siłę i starał się żyć w jedności. Nie bez znaczenia jest też pojawienie się małej Ewy, Michała, Ryszarda i wielu innych zupełnie nowych postaci. (...)

https://bit.ly/1001ksiazek

Kilka słów napisanych na gorąco w trakcie lektury nie zmieniły mojego spojrzenia na „Stulecie Winnych“ już po jej zakończeniu, a wręcz pogłębiły i wzmocniły moje odczucia. Czytając część pierwszą rodzinnej sagi Winnych, już wtedy miałem wrażenie, że za sprawą autorki spotka nas coś miłego, coś dobrego, coś jedynego w swoim rodzaju. Tak, jak miało to miejsce w pierwszej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Spalona stodoła i zlepki z torów, niby nic ich nie łączy, a łączy je znacznie więcej, niż moglibyśmy zdawać sobie z tego sprawę. Na przestrzeni dekad świat przemielił miliony istnień w kurz i proch. Zamknięty w sobie wnuczek i jego babcia z bolesnym piętnem na duszy. Teraźniejszość domykająca się w przeszłości i ona sama z biegiem czasu mająca wpływ na przyszłość. Historia, która nie ma początku i końca też nie ma, jednak gdy dotrzemy w lekturze do ostatniej strony chwilę później będziemy skłonni zacząć czytać od początku. (...)

https://bit.ly/1001ksiazek

Spalona stodoła i zlepki z torów, niby nic ich nie łączy, a łączy je znacznie więcej, niż moglibyśmy zdawać sobie z tego sprawę. Na przestrzeni dekad świat przemielił miliony istnień w kurz i proch. Zamknięty w sobie wnuczek i jego babcia z bolesnym piętnem na duszy. Teraźniejszość domykająca się w przeszłości i ona sama z biegiem czasu mająca wpływ na przyszłość. Historia,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z książkami, „Tak blisko...“ i „Tak krucho...“ jest tak, jak z yin i yang. Choć można poznać tylko jedną, to jednak obie tworzą doskonałą, dopełniającą się całość. Miałem wrażenie, że po „Morzu spokoju“ i „Hopeless“ nic już w tej materii nie będzie w stanie mnie zaskoczyć. Stało się inaczej i chwała za to Tammarze Webber, bo to, czego dokonała jest warte każdej ceny.

Szukam sposobu, aby opowiadając o jednej opowiedzieć o obu. Szukam też sposobu, aby pisząc o obu dotknąć tylko jednej. Jakkolwiek postąpię po raz pierwszy pisząc o jednej opowiem o obu. Dosyć niedawno dane mi było czytać podobne literackie rozwiązanie i choć mi się podobało tutaj wypadło to lepiej, ciekawiej. Tutaj emocje szybko przelały się przez czarę wypełniając i przepełniając duszę nadmiarem uczuć i doznań. (...)

Pełny tekst recenzji dostępny w linku:
https://internetowacela.blogspot.com/2018/11/tammara-webber-tak-blisko.html

Z książkami, „Tak blisko...“ i „Tak krucho...“ jest tak, jak z yin i yang. Choć można poznać tylko jedną, to jednak obie tworzą doskonałą, dopełniającą się całość. Miałem wrażenie, że po „Morzu spokoju“ i „Hopeless“ nic już w tej materii nie będzie w stanie mnie zaskoczyć. Stało się inaczej i chwała za to Tammarze Webber, bo to, czego dokonała jest warte każdej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Istotą wspomnianego arcydzieła jest odnalezienie punktu odniesienia, który w opowiadanej historii stanowi o jej wyjątkowości. Jeden niepozorny dzień z życia dwóch jedenastolatek miał odmienić je na zawsze. Choć tak naprawdę dowiadujemy się o tym wszystkim z pewnym opóźnieniem.

Godziny przenikają lata, zdarzenie z przeszłości zaczyna bardzo powoli przenikać życie dwóch dorosłych kobiet. Przyznać się muszę sięgając po jedno z moich ulubionych stwierdzeń, że nie potrzebowałem wiele, aby rozsmakować się w tej szczególnej opowieści. Sztuką jest dobierać tak słowa, aby wewnętrzna świadomość rosła w nas jak balon. Emocje, którym trudno się oprzeć, pragnienia, aby odkrywana historia nigdy się nie skończyła.

Z retrospektywnych kadrów przebija przynajmniej stopniowo historia, która bawi i przynosi uśmiech. Jade i Bel nic nie łączy, wszystko je dzieli, a jednak los sprawił, że tego jednego dnia pojawiła się między nimi Chloe. Czy w ten sposób los się dla nich dopełnił, czy też stało się coś, czego żadna z nich nigdy nie mogła i nigdy nie była w stanie przewidzieć? (...)

https://bit.ly/1001ksiazek

Istotą wspomnianego arcydzieła jest odnalezienie punktu odniesienia, który w opowiadanej historii stanowi o jej wyjątkowości. Jeden niepozorny dzień z życia dwóch jedenastolatek miał odmienić je na zawsze. Choć tak naprawdę dowiadujemy się o tym wszystkim z pewnym opóźnieniem.

Godziny przenikają lata, zdarzenie z przeszłości zaczyna bardzo powoli przenikać życie dwóch...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miesiąc działań wojennych na wschodzie w ciągłym natarciu w stronę Leningradu. Miesiąc walki, ale też sielanki, którą z notatek Sandra odkryć można na prawie każdej stronie. Wróg nie zniknął tak szybko, jakby mogło się wydawać, jednak postępy w natarciu są znaczące. Lato roku 1941 było dla wielu żołnierzy niemieckich latem dumy i chwały. I tylko zaskakuje w tych zapiskach wizerunek Czarnej Madonny z Częstochowy odkryty przypadkiem przez Sandera w rosyjskiej chałupie.

Sander... Wcześniej panowie Suworow, Sołonin i Sajer.

Rosjanie piszący otwarcie o klęsce, chaosie, stratach liczonych w miliony zabitych i wziętych do niewoli, niezliczonej ilości sprzętu pozostawianej w trakcie panicznej ucieczki przed nacierającym wrogiem. Książki Suworowa i Sołonina wypełniają białe plamy w historii Wielkiej Wojny Ojczyznianej jak przyjęło się nazywać ten okres działań wojennych na wschodzie.

Guy Sajer w przeciwieństwie do Sandera był żołnierzem piechoty. Służył w Wehrmachcie. - To, czego dotknął, co poznał, czego doświadczył, z czym się mierzył, z czym walczył i gdzie walczył, gdzie odkrywał swoją pierwszą i mam wrażenie jedyną młodzieńczą miłość, wszystko to zamyka się w tej opowieści słowem, które porusza na samym początku i aż do końca nie pozostawia obojętnym na to, co wraz z młodym niemieckim żołnierzem oglądamy, dotykamy i przeżywamy. Bezmiar bólu, cierpienia dotykający również tych, którzy ten bezmiar wywołali, choć tacy jak Guy Sajer byli tylko mięsem armatnim, w przypadku bohatera z doborowej dywizji GrossDeutschland.

Spojrzenie Sajera przytoczone we fragmencie nie jest bez znaczenia dla tego wszystkiego, czym dzieli się finalnie z odbiorcą Friedrich Sander. Myślę, że pisząc to wszystko nie brał pod uwagę, że kiedyś ktoś będzie to czytał. Beztroskie lata przed wybuchem wojny, gloria chwały na jej początku, również po przekroczeniu granicy rosyjskiej. Wszystko, co najgorsze miało dopiero nastąpić...

Potem, potem, potem... Jestem dalej, niż bliżej, jestem bliżej, niż dalej, jednak im bliżej jestem tej książki mój aplauz dla niej stopniowo spada.

To „potem“ nie jest bez znaczenia dla kontekstu całości dzieła, sposobu przekazu, prowadzonej narracji, tego, czym i jak się tym dzieli Sander. Monotonia działań bojowych pierwszych miesięcy kampanii wschodniej i stopniowego okrążenia Leningradu odbija się na kartach prowadzonego dziennika. Potem było śniadanie, później była kolacja, potem nie spaliśmy zbyt długo, bo najpierw była plaga komarów bardziej uciążliwych, niż walczący o swoje Rosjanie, a później były chłodne sierpniowe noce.

I to, co było szczególnym aspektem tej kampanii - stosunek atakujących do broniących się był odwrotnie proporcjonalny do tego, co na ogół działo się na innych frontach i w innych wojnach.

„Na naszym przyczółku spoczywa wielu poległych. Przy głównym punkcie opatrunkowym w Wołowie pochowano na cmentarzu ponad stu żołnierzy. Z drugiej strony przed naszymi pozycjami leżą tysiące martwych Rosjan.“

Nie dotarłem do końca tej historii. Dwieście pięćdziesiąt stron wystarczyło aż nadto, aby zatrzymać się we wspomnieniach Sandera nie odkrywając w nich tego, co pierwotnie miałem chęć poznać i zobaczyć. I tylko daje do myślenia los zagnionionych w prochach historii licznych zdjęć autora, które byłby zapewne ciekawym dopełnieniem jego wspomnień.

Miesiąc działań wojennych na wschodzie w ciągłym natarciu w stronę Leningradu. Miesiąc walki, ale też sielanki, którą z notatek Sandra odkryć można na prawie każdej stronie. Wróg nie zniknął tak szybko, jakby mogło się wydawać, jednak postępy w natarciu są znaczące. Lato roku 1941 było dla wielu żołnierzy niemieckich latem dumy i chwały. I tylko zaskakuje w tych zapiskach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Coś kiedyś bardzo głęboko poruszyło mnie w tej książce. I choć bardzo sobie cenię „Złotą skórę“ to jednak „Zimowy wiatr...“ pozostaje moją ulubioną, wybitną, wręcz doskonałą powieścią Carli Montero.

Coś kiedyś bardzo głęboko poruszyło mnie w tej książce. I choć bardzo sobie cenię „Złotą skórę“ to jednak „Zimowy wiatr...“ pozostaje moją ulubioną, wybitną, wręcz doskonałą powieścią Carli Montero.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W życiu nie ma przypadków, są sytuacje, które pojawiają się przed nami, co jakiś czas. Są obietnice, które sprawiają, że czasem wbrew swojej woli postępujemy tak, a nie inaczej, są zdarzenia, które dzieją się, czy tego chcemy, czy nie i są ludzie, którzy nagle, w najmniej spodziewanym momencie pojawiają się na naszej drodze. I jest Jane, która choć niczego nie planowała została postawiona przed faktem dokonanym dzięki obietnicy złożonej cioci Magnolii i pojawieniu się na jej drodze Kiran Thrash, bajecznie bogatej córki Octaviana Thrasha IV. Wspólnym mianownikiem obu zaistniałych czynników był dom tego ostatniego, do którego jego córka zaprosiła Jane na wiosenną galę. Od tego momentu nic i nigdy nie było już takie samo.

W całej literackiej galaktyce trudno szukać określonego wzorca, czy może punktu odniesienia dla tego, co stworzyła i czym się podzieliła z odbiorcą autorka. Zaczynając od szczególnego pod każdym względem spisu treści po kolejne rozdziały, z których każdy stanowi jakby odrębną całość, a jednak są elementami większej materii. Parasolki, zaskakująca i jakże oryginalna pasja Jane i tylko one wędrują z Jane do przedziwnego i pełnego zagadek „Tu Reviens“. (...)

https://bit.ly/1001ksiazek

W życiu nie ma przypadków, są sytuacje, które pojawiają się przed nami, co jakiś czas. Są obietnice, które sprawiają, że czasem wbrew swojej woli postępujemy tak, a nie inaczej, są zdarzenia, które dzieją się, czy tego chcemy, czy nie i są ludzie, którzy nagle, w najmniej spodziewanym momencie pojawiają się na naszej drodze. I jest Jane, która choć niczego nie planowała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta niewielkich rozmiarów książka ukrywa w sobie wyjątkowe i zaskakujące pod wieloma względami kompendium wiedzy o działaniach ruchu oporu w Poznaniu, mieście będącym integralnym częścią III Rzeszy.

15 rozdziałów naświetla mniej lub bardziej śmiałe akcje dywersyjne, sylwetki ludzi, którzy bez względu na okoliczności i fakt, że w przeważającej większości mieszkali w nim Niemcy, już od początku wojny organizowali struktury państwa podziemnego. Wielu z nich przepłaciło to życiem wcześniej trafiając do katowni Gestapo w poznańskim Forcie VII i Domu Żołnierza. (...)

https://bit.ly/1001ksiazek

Ta niewielkich rozmiarów książka ukrywa w sobie wyjątkowe i zaskakujące pod wieloma względami kompendium wiedzy o działaniach ruchu oporu w Poznaniu, mieście będącym integralnym częścią III Rzeszy.

15 rozdziałów naświetla mniej lub bardziej śmiałe akcje dywersyjne, sylwetki ludzi, którzy bez względu na okoliczności i fakt, że w przeważającej większości mieszkali w nim...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Karbala Piotr Głuchowski, Marcin Górka
Ocena 7,5
Karbala Piotr Głuchowski, M...

Na półkach: ,

O akcji w Mogadiszu wspominam nie bez powodu. Przede wszystkim, dlatego, że żołnierz dostając określone zadanie wykonuje je, bo taki dostaje rozkaz. Bez zastanawiania się nad tym, co jest słuszne, a co nie. To wszystko ma istotne znaczenie, kiedy przyjrzymy się bliżej temu, co działo się w Iraku i co tak naprawdę robiła tam polska armia w pierwszej dekadzie XXI wieku. Temat Afganistanu nie jest bez znaczenia, ale nie jest myślą przewodnią tej książki, stąd pozostanie na marginesie wydarzeń.

Piotr Głuchowski i Marcin Górka, autorzy „Karbali“, podarowali nam dzieło niezwykłe, niesamowite, odważne i szczere do bólu. Bez pójścia na skróty opisali stopniowo, krok po kroku tamte realia przełamując tabu, jakie nad Irakiem zawisło przez wiele długich lat.

Czternasta rocznica tragedii WTC przypadająca za trzy dni w istotny sposób zbiega się z premierą filmu, „Karbala“, którego powstanie jest konsekwencją upartego przełamywania tabu i tego wszystkiego, co działo się w Iraku w trakcie stacjonowania tam polskiego kontyngentu, którego zakres działań zmieniał się z każdą kolejną zmianą. O ile film skupia się w dużej mierze na obronie City Hall w pierwszych dniach kwietnia 2004 roku, to sama książka dzięki doskonałemu opracowaniu autorów pokazuje temat misji stabilizacyjnych znacznie szerzej.

Ich celem jest wspieranie działań lokalnych władz w transformacjach ustrojowych, tworzeniu się prawowitego rządu, pomocy przy odbudowaniu i podnoszeniu państwa z ruin. Jednak, o czym się nie mówiło w polskich mediach w pierwszej dekadzie XXI wieku poza informacjami o ofiarach w polskim kontyngencie, misje stabilizacyjne miały swój zupełnie odrębny wymiar. (...)

https://bit.ly/1001ksiazek

O akcji w Mogadiszu wspominam nie bez powodu. Przede wszystkim, dlatego, że żołnierz dostając określone zadanie wykonuje je, bo taki dostaje rozkaz. Bez zastanawiania się nad tym, co jest słuszne, a co nie. To wszystko ma istotne znaczenie, kiedy przyjrzymy się bliżej temu, co działo się w Iraku i co tak naprawdę robiła tam polska armia w pierwszej dekadzie XXI wieku. Temat...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak kształtowała się świadomość młodej sanitariuszki, która walcząc z jednym wrogiem miała już pewność, że walczyć też będzie z drugim? Choć jej jedyną bronią była jej apteczka - lista leków, które miała kupić dla oddziału była jedynym dowodem rzeczowym w jej sprawie. Świstek papieru miał moc odebrania bardzo młodego życia, choć nie on sam oczywiście.

Masa pytań, które można sobie stawiać, a tak naprawdę, jakże niewiele odpowiedzi, choć książka Luizy Łuniewskiej na część z nich stara się odpowiedzieć. I przyznać trzeba, że robi to w bardzo interesujący sposób.

Nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak wiele się działo w jej życiu, szczególnie w momencie, gdy jego dowódcą został major Zygmunt Szendzielarz, ps. „Łupaszka”. Jej myśli, pragnienia, jej wyjątkowa czystość umysłu, ale i radość życia. 3 września 1939 roku skończyło dopiero 11 lat. W 1943 roku sanitariuszka „Inka” została zaprzysiężona w szeregach AK. W roku największego rozkwitu największej podziemnej formacji okupowanej Europy. A jednak nie potrzeba było wiele czasu, aby widmo czerwonej zarazy nieuchronnie zbliżyło się do granic umęczonej Ojczyzny, jak walec, niszcząc wszystko na swojej drodze. (...)

https://bit.ly/1001ksiazek

Jak kształtowała się świadomość młodej sanitariuszki, która walcząc z jednym wrogiem miała już pewność, że walczyć też będzie z drugim? Choć jej jedyną bronią była jej apteczka - lista leków, które miała kupić dla oddziału była jedynym dowodem rzeczowym w jej sprawie. Świstek papieru miał moc odebrania bardzo młodego życia, choć nie on sam oczywiście.

Masa pytań, które...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dawno w żadnej książce nie spotkałem się z tak wyjątkowym, obszernym, niezwykłym, obrazowym opisem własnej rodziny. W pierwszych pięćdziesięciu stronach zawiera się niesamowite pod każdym względem bogactwo słowa. Szczególne wprowadzenie do tego wszystkiego, co ma zdarzyć się za moment i przejść przez życie Della, jak tornado niszcząc wszystko po drodze.

Dell (zawsze myślałem, że to dobra nazwa dla marki komputerów, a nie imię męskie) nie miał lekkiego życia. Przejrzyście i obrazowo opowiadając o swoich dziwnych i pokręconych rodzicach dochodzi do szalonego pomysłu napadu na bank, po którym nic już nie będzie wyglądało tak samo. O ile do tej pory życie Della i jego siostry bliźniaczki kroczyło po równi pochyłej, o tyle szalona, nieprzemyślana, głupia decyzja rodziców na zawsze przekreśliła świetlaną przyszłość ich latorośli. (...)

https://bit.ly/1001ksiazek

Dawno w żadnej książce nie spotkałem się z tak wyjątkowym, obszernym, niezwykłym, obrazowym opisem własnej rodziny. W pierwszych pięćdziesięciu stronach zawiera się niesamowite pod każdym względem bogactwo słowa. Szczególne wprowadzenie do tego wszystkiego, co ma zdarzyć się za moment i przejść przez życie Della, jak tornado niszcząc wszystko po drodze.

Dell (zawsze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Traktat o szczęściu“ to książka przewrotna, to kwintesencja mądrości wielu akademickich bibliotek świata zabrana w jednym, małym, ale jakże zaskakująco pięknym dziele. I nie jest to książka, którą się jedynie C Z Y T A. Ją się kontempluje, rozbiera na części pierwsze, dotyka wzrokiem kilku stron, aby zatrzymać się na chwilę, na kilka minut, na dłużej.

Autor nie stawia wprost pytań i odpowiedzi na wiele prawideł tego świata, daje jedynie wskazówki, jak i gdzie mamy ich szukać, z czym się zmierzyć, gdzie się zatrzymać, w jakie spojrzeć okno. Filozoficzna kwintesencja życiowych mądrości, odkryć naukowych, wszelkich prawideł, ciągłe poszukiwania doskonałości tego świata.

Szczęście ma tak naprawdę bardzo wymierną wartość i dla każdego oznacza coś innego – dotykanie natury na afrykańskiej sawannie, osiem minut uwieńczonych sukcesem w trakcie światowego pokazu własnej kolekcji mody, choć może jedynie być tu i teraz z osobą, którą się kocha. Traktat o szczęściu to książka dla wszystkich bez względu na wiek i płeć, bo każdy odnajdzie w niej coś dla siebie i każdy, no może prawie każdy, odnajdzie w niej cząstkę siebie, a to już pierwszy krok do szczęścia.

„Traktat o szczęściu“ to książka przewrotna, to kwintesencja mądrości wielu akademickich bibliotek świata zabrana w jednym, małym, ale jakże zaskakująco pięknym dziele. I nie jest to książka, którą się jedynie C Z Y T A. Ją się kontempluje, rozbiera na części pierwsze, dotyka wzrokiem kilku stron, aby zatrzymać się na chwilę, na kilka minut, na dłużej.

Autor nie stawia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwszy tom liczy sobie blisko 900 stron i dotarłem do połowy, aby sięgnąć po ten drugi, którego objętość jest jeszcze większa i obejmuje TYLKO sześć lat życia tego herosa, dla którego nie istniało niemożliwe, który nie był obojętny na los bliźnich, którzy tak, jak on żyli pod tym samym sztandarem i byli dumni z bycia Polakami. To jednak dopiero miało nastąpić, wcześniej była wrześniowa klęska i porzucenie przez aliantów, którzy mieli wielkie szanse zakończyć wojnę w jeden miesiąc, a tak było to sześć lat śmierci i terroru.
Jan Karski nie zdawał sobie sprawy, jak wielkie zadania postawi przed nim los i jak wiele przyjdzie mu doświadczyć zanim doczeka wyzwolenia, a może raczej zakończenia wojny, bo dla nas raczej było to zniewolenie. O tym jacy byli Rosjanie Janek Kozielewski przekonał się już w październiku 1939 roku. Książka do której bez wątpienia będę jeszcze wracał.

Pierwszy tom liczy sobie blisko 900 stron i dotarłem do połowy, aby sięgnąć po ten drugi, którego objętość jest jeszcze większa i obejmuje TYLKO sześć lat życia tego herosa, dla którego nie istniało niemożliwe, który nie był obojętny na los bliźnich, którzy tak, jak on żyli pod tym samym sztandarem i byli dumni z bycia Polakami. To jednak dopiero miało nastąpić, wcześniej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Historia O. nie pozostawia złudzeń, co do tego, że dzieje się tak dużo, iż emocje przepełniają czarkę po wielokroć, a to, co siedzi w nas głęboko ma szansę ujrzeć światło dzienne. O ile starczy ci odwagi, o ile fantazje i pragnienia nie pozostawią cienia, nie wzbudzą zwątpienia. Tylko wtedy masz szansę poczuć i doświadczyć. Poznać i zrozumieć.

----------------

Joanna Opiat-Bojarska bez skrępowania dotyka Twojego, a może też mojego pragnienia. Ulotną fantazję, głębokie wynaturzenie, trudne do ogarnięcia ludzkim rozumem zboczenie. A jednak jakkolwiek to nazwiemy nie wzięło się z powietrza, nie spadło z deszczem, nie przywiał go wiatr. Głęboko ukryty w Tobie fetysz, taki, o którym nie wiesz, że istnieje, a może wiesz, jednak boisz wypuścić go na światło dzienne. Jak jest w istocie? Pojawia się również skojarzenie z pewnym filmem, choć tam do głosu dochodziły inne powody wejścia w strefę mroku.

----------------

„Biały obrus. Świeczki. Sztućce. Szkło.“

Akapit otwarcia. Określona zapowiedź tego, co będzie i tego, co cię spotka. Niewinność jest złudna.
W każdym z nas ukrywa się niespełniona mniej lub bardziej wyuzdana fantazja. Gra się rozpoczyna.

----------------

Aleksandra Wilk wraca do gry.
Skończyła się gra pozorów.
Niebezpieczna gra trwała zbyt długo.
W grze o wszystko wygrać może tylko jedna osoba.

Historia O. nie pozostawia złudzeń, co do tego, że dzieje się tak dużo, iż emocje przepełniają czarkę po wielokroć, a to, co siedzi w nas głęboko ma szansę ujrzeć światło dzienne. O ile starczy ci odwagi, o ile fantazje i pragnienia nie pozostawią cienia, nie wzbudzą zwątpienia. Tylko wtedy masz szansę poczuć i doświadczyć. Poznać i zrozumieć.

----------------

Joanna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Szara, codzienna rzeczywistość, choć już nie taka szara, odrobinę kolorowa, odrobinę zaskakująca swą innością, przyciągająca uwagę, dająca do myślenia. Coś rodziło się w społeczeństwie, jakaś chęć sięgania po te nowinki z Zachodu, po kasety video, po świerszczyki, nie koniecznie dla dzieci. Dochodziły do głosu żądze, krew zaczynała się burzyć, coś umierało w swojej ostatniej podróży niebieskim karawanem.

Był taki czas, gdy straszono mniejszych i większych czarną Wołgą, był, jednak nastał nowy porządek, zbrodnia odkryła przed rodzącą się dopiero policją zupełnie nowe, nigdy wcześniej nieznane oblicze. W ciemnej, wilgotnej nocy przemykał niebieski Żuk. Kierowca wydawał się zupełnie niewidzialny. (...)

https://bit.ly/1001ksiazek

Szara, codzienna rzeczywistość, choć już nie taka szara, odrobinę kolorowa, odrobinę zaskakująca swą innością, przyciągająca uwagę, dająca do myślenia. Coś rodziło się w społeczeństwie, jakaś chęć sięgania po te nowinki z Zachodu, po kasety video, po świerszczyki, nie koniecznie dla dzieci. Dochodziły do głosu żądze, krew zaczynała się burzyć, coś umierało w swojej...

więcej Pokaż mimo to