Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Arcyciekawy reportaż.

Arcyciekawy reportaż.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Taka o, może być. Nadto nieskomplikowana fabuła i charakterystyka postaci. Dialogi na miarę mało wymagającego nastolatka. Zmęczyło mnie obcowanie z główną bohaterką.
Myślę, że poleciłabym komuś, kto na wakacjach przeczytał już wszystko, łącznie z etykietami kosmetyków i został bez lektury. W takiej sytuacji to będzie ok książka.

Taka o, może być. Nadto nieskomplikowana fabuła i charakterystyka postaci. Dialogi na miarę mało wymagającego nastolatka. Zmęczyło mnie obcowanie z główną bohaterką.
Myślę, że poleciłabym komuś, kto na wakacjach przeczytał już wszystko, łącznie z etykietami kosmetyków i został bez lektury. W takiej sytuacji to będzie ok książka.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo mnie wciągnęła, ciemny, mocny klimat. Świetna kreacja głównego bohatera.

Bardzo mnie wciągnęła, ciemny, mocny klimat. Świetna kreacja głównego bohatera.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo polecam do czytania w trakcie pobytu w Hawanie, można zrozumieć więcej.

Bardzo polecam do czytania w trakcie pobytu w Hawanie, można zrozumieć więcej.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nieskomplikowana. Ma swoje momenty, ale całość mnie nie zachwyciła. Za dużo ciężkiej interpretacji życia politycznego w Polsce.

Nieskomplikowana. Ma swoje momenty, ale całość mnie nie zachwyciła. Za dużo ciężkiej interpretacji życia politycznego w Polsce.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetna książka, podziwiam autora za za lekkość, doskonały opis bohaterów i dialogi, które porażają prawdziwością.

Świetna książka, podziwiam autora za za lekkość, doskonały opis bohaterów i dialogi, które porażają prawdziwością.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie lubię kryminałów, a ten spodobał mi się bardzo.

Wciągający.

Nie czytałam innych książek Szamałka, ale na podstawie tej pierwszej uważam, że potrafi pisać w dobrym stylu i ma pomysł na fabułę.

Nie lubię kryminałów, a ten spodobał mi się bardzo.

Wciągający.

Nie czytałam innych książek Szamałka, ale na podstawie tej pierwszej uważam, że potrafi pisać w dobrym stylu i ma pomysł na fabułę.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciekawe historie, warto przeczytać!

Ciekawe historie, warto przeczytać!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytając 'Opowieść podręcznej' warto pamiętać, że pierwszy raz wydana została w 1985 roku.

Ciekawa antyutopia.

Czytając 'Opowieść podręcznej' warto pamiętać, że pierwszy raz wydana została w 1985 roku.

Ciekawa antyutopia.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Porywająca powieść, piękny styl

Porywająca powieść, piękny styl

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwszy raz zdarzyło mi się podchodzić do lektury, która miała tak świetne opinie. Podejrzanie rewelacyjne, jakby jej marketing był więcej niż dobry. Kupowałam z nutą niepewności, ale cieszyłam się. Szykowałam wyjazd i, sugerując się opiniami, liczyłam na odlot z książką.

Faktycznie, miło poznawało się głównych bohaterów, nawet przez ułamek chwili zaciekawiły mnie ich historie. Ale dochodząc do połowy zrozumiałam, że nie dzieło trzymam w ręce, a opakowanie waty słownej. Wątek cierpienia, jednego z głównych bohaterów, kręcił się jak bączek dla dziecka.

Przyznaję jednak, że jest napisana dobrym, czystym językiem. Zaznaczyłam sobie kilka cytatów. Niemniej, nie polecam. To nie jest książka o życiu, dojrzewaniu, o uniwersalnych prawdach czy ponadczasowym wymiarze przyjaźni. Autorka opowiada dziwaczne historie, które poprzez przesadę trywializują to co ważne, zmieniając całość w ckliwe czytadło.

Pierwszy raz zdarzyło mi się podchodzić do lektury, która miała tak świetne opinie. Podejrzanie rewelacyjne, jakby jej marketing był więcej niż dobry. Kupowałam z nutą niepewności, ale cieszyłam się. Szykowałam wyjazd i, sugerując się opiniami, liczyłam na odlot z książką.

Faktycznie, miło poznawało się głównych bohaterów, nawet przez ułamek chwili zaciekawiły mnie ich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo odradzam. Nie lubię przerywać czytania książek, które sama sobie wybrałam- w przypadku 'Najlepszej książki na świecie' walczyłam, żeby tego nie zrobić.

Pomysł jest całkiem ciekawy- dwaj pisarze przy wspólnej biesiadzie wpadają na pomysł fabuły książki, która ma szanse stać się absolutnym bestsellerem. Od tego zaczyna się ich cicha rywalizacja: kto pierwszy stworzy powalające czytelników dzieło...

...I kończy się to co interesujące. Dialogi są absurdalnie banalne, akcja nierówna, a całość żenująca.

Moim zdaniem autor przekazał czytelnikowi książkę niedorobioną, wypłukaną z refleksji i czegoś co sprawia, że człowiek topi się w lekturze. Otwarcie nie polecam.

Bardzo odradzam. Nie lubię przerywać czytania książek, które sama sobie wybrałam- w przypadku 'Najlepszej książki na świecie' walczyłam, żeby tego nie zrobić.

Pomysł jest całkiem ciekawy- dwaj pisarze przy wspólnej biesiadzie wpadają na pomysł fabuły książki, która ma szanse stać się absolutnym bestsellerem. Od tego zaczyna się ich cicha rywalizacja: kto pierwszy stworzy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Autor nie jest moim ulubionym pisarzem. Nie nalezy raczej do pierwszej dwudziestki, ale od czasu do czasu czytam jego krotkie opowiesci/opowiadania. I czesto zaluje. Tak bylo i tym razem.
"Kiedy bylem dzielem sztuki" jest ksiazka bardzo slaba. Przemyslenia sa prostsze niz kij od cepa- konstrukcja zdan wprawia w zazenowanie; banalny pomysl i przewidywalnosc wydarzen dzialaja tak, ze kazda strona sprawia realny bol mozgu.

Przyznaje dwie gwiazdki zamiast zadnej, poniewaz obawiam sie, ze gdybym sama napisala ksiazke, to bylaby ona podobnie niskich lotow.

Autor nie jest moim ulubionym pisarzem. Nie nalezy raczej do pierwszej dwudziestki, ale od czasu do czasu czytam jego krotkie opowiesci/opowiadania. I czesto zaluje. Tak bylo i tym razem.
"Kiedy bylem dzielem sztuki" jest ksiazka bardzo slaba. Przemyslenia sa prostsze niz kij od cepa- konstrukcja zdan wprawia w zazenowanie; banalny pomysl i przewidywalnosc wydarzen...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie wiem czy to jest najlepsza książka Irvinga. Dla mnie raczej nie, ale jest naprawdę świetna; wzrusza, pobudza do myślenia, dotyka tematów, które są albo ostatecznie stają się ważne w życiu każdego człowieka. Miłość, rodzicielstwo, tragedia, umiejętność radzenia sobie w zwrotnych sytuacjach życiowych, przyjaźń i poszukiwanie odpowiedzi na pytanie czym jest szczęście.

Tym razem w powieści nie pojawiają się zapaśnicy, niedźwiedzie, jest natomiast zatrzęsienie pisarzy. Wszyscy piszą! Bardzo mi się podobało, na czas lektury stać się częścią tego świata- trochę osobliwego, ale w sumie zupełnie przyziemnego. Praca jak praca, tylko wrażliwość jakby inna. W Jednorocznej wdowie, jak nigdzie indziej, Irving nawiązuje do pytania na ile pisarz odwołuje się w powieści do swojego życia.

Zawsze u Irvinga zadziwia mnie z jaką naturalnością pisze o przeróżnych dziwactwach, o rzeczach, których przeciętni ludzie nie robią na co dzień. W końcu nie każda kobieta koło 40-stki wdaje się w romans z 16 latkiem. Nie każdego dorosłego faceta podkręcają staruszki, nie wszyscy zdradzają swoich partnerów… Chociaż większość pomysłów na życie przedstawionych przez Irvinga zdumiewa mnie dość mocno to lubię je poznawać.

Pisarz łączy je niepowtarzalny styl, niewiarygodna lekkość pióra, mocny charakter i założenie, że nie ma brzydkich, niestosownych tematów.

Polecam tym bardziej bo choć rzadko zgadzałam się opiniami bohaterów Jednorocznej wdowy, to nic nie mogło sprawić żebym przestała ją czytać.

Nie wiem czy to jest najlepsza książka Irvinga. Dla mnie raczej nie, ale jest naprawdę świetna; wzrusza, pobudza do myślenia, dotyka tematów, które są albo ostatecznie stają się ważne w życiu każdego człowieka. Miłość, rodzicielstwo, tragedia, umiejętność radzenia sobie w zwrotnych sytuacjach życiowych, przyjaźń i poszukiwanie odpowiedzi na pytanie czym jest szczęście....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo ciekawy temat.

Konstanty Willemann jest strasznie pogubiony w rzeczywistości konającej Warszawy, ale jego upadek nie zaczął się w momencie wybuchu wojny. Właściwie ciężko powiedzieć co sprawiło, że stał się morfinistą, dziwkarzem… człowiekiem bez honoru. Może matka go zniszczyła, może miłość nie była w jego stylu, a może po prostu zbyt wielki z niego ignorant, który nie potrzebuje autorytetów i wzorów normalności. Twardoch wielokrotnie nawiązuje do Kostkowego poszukiwania patriotycznych wartości. Wspomnienia z kampanii wrześniowej, gdzie Konstanty był podporucznikiem, wracają w momentach upadku i wewnętrznej walki bohatera. Podobnie kobiety, z którymi był i wątek odpowiedzialności za rodzinę.

Wszystko jest bardzo prawdziwe, czasem kocha żonę, a czasem pożąda Salome, Igi, Dzidzi… I wcale nie dziwią te zwroty w przemyśleniach bo to jest perfekcyjnie normalne. Dla mnie nie da się Kostka nie lubić, jednocześnie ciężko wyzbyć się obrzydzenia i niesmaku w stosunku do rzeczy, które robi i faktu jak nie uczy się na błędach.


Styl czasem bardzo zaczynał mnie męczyć. Zbyt często powtarzane myśli dodały książce 200 stron, moim zdaniem niepotrzebnych, ale polecam- całość porywa.

Bardzo ciekawy temat.

Konstanty Willemann jest strasznie pogubiony w rzeczywistości konającej Warszawy, ale jego upadek nie zaczął się w momencie wybuchu wojny. Właściwie ciężko powiedzieć co sprawiło, że stał się morfinistą, dziwkarzem… człowiekiem bez honoru. Może matka go zniszczyła, może miłość nie była w jego stylu, a może po prostu zbyt wielki z niego ignorant,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciekawa książka, czyta się bardzo szybko- tak ze względu na objętość jak i ładny styl.

Ciekawa książka, czyta się bardzo szybko- tak ze względu na objętość jak i ładny styl.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo surowa, lakoniczna, nienapchana watą słowną. Nie poczułam więzi z żadnym bohaterem.

Podziwiam, że McCarthy potrafił świetnie oddać charakter męskich, szorstkich relacji w równie nieprzystępnym otoczeniu.

Powieść sprowadza na ziemię, dość brutalnie zrzuca z obłoków wyobraźni, ale z drugiej strony dodaje siły i buduje zdrowy dystans do rzeczy tylko pozornie ważnych.

Bardzo surowa, lakoniczna, nienapchana watą słowną. Nie poczułam więzi z żadnym bohaterem.

Podziwiam, że McCarthy potrafił świetnie oddać charakter męskich, szorstkich relacji w równie nieprzystępnym otoczeniu.

Powieść sprowadza na ziemię, dość brutalnie zrzuca z obłoków wyobraźni, ale z drugiej strony dodaje siły i buduje zdrowy dystans do rzeczy tylko pozornie ważnych.

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka bardzo mnie zaciekawiła.

Podziwiam Fowlesa za mnogość odwołań literackich i obyczajowych, za to jak pokazał wiktoriański świat Anglii, a przy okazji stworzył uniwersalny przekaz. W całości wyczułam sporą porcję ironii ośmieszającej myślenie poszczególnych postaci- Karola (snobizm, szalone poczucie własnej wartości i wyższości nad ubogim intelektualnie światem), Pani Poulteney (purytanizm usypiany nocnymi dawkami laudanum), Ernestyna (słodko rozpieszczona, pewna swojej pozycji), ksiądz udający się na rozpustne biesiady w nieprzystojnym towarzystwie…

Autor dość często podkreśla hipokryzje epoki, ale nie odrywa tego od współczesności. Śmieje się z teraźniejszości, która jest przecież o niebo „lepsza” i „bardziej światła” od czasów minionych.

Po Kochanicy łatwiej jest mi zauważyć prawdę, że epoki rządzą się swoimi prawami, czasem bardzo durnymi. Wiedza o tym zbliża do rozumienia otaczającej rzeczywistości, ale ostatecznie absurdy pozostają i implikują przyszłość.

No tak… jednak patetyczny język sprawia, że przestrzeń staje się hermetyczna, a wszechwiedza narratora czasem irytuje.

Ogólne wrażenie pozytywne. Książka w mojej ocenie godna polecenia, nie tylko ze względu na przekaz, ale też na samą przyjemność czytania.

Książka bardzo mnie zaciekawiła.

Podziwiam Fowlesa za mnogość odwołań literackich i obyczajowych, za to jak pokazał wiktoriański świat Anglii, a przy okazji stworzył uniwersalny przekaz. W całości wyczułam sporą porcję ironii ośmieszającej myślenie poszczególnych postaci- Karola (snobizm, szalone poczucie własnej wartości i wyższości nad ubogim intelektualnie światem),...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka jest porywająca. Nie jestem ogromną entuzjastką ptaków, ale opisy ich dotyczące w istocie nie miały z tym gatunkiem wiele wspólnego, czasem chciało mi się śmiać- chyba w grymasie podobnym do tego, który prezentował Al- najlepszy kumpel Ptaśka, ale częściej wpadałam w zadumę nad normalnością, pięknem, szaleństwem, no… życiem.

Świetne zestawienie dwóch zupełnie innych osób- Al- przebojowy, wygadany, silny, wysportowany i Ptasiek, który więcej czasu spędzał we własnej głowie niż kontaktując się z innymi ludźmi.

I tutaj zastanawiam się nad przyjaźnią, której istnienia w „Ptaśku” dowodzi wiele osób… Dla mnie Al faktycznie był w pełni oddany (głównie mówił o Ptaśku albo do niego), z kolei tytułowy bohater prawie w ogóle nie interesował się kimkolwiek oprócz dających mu wolność ptaków i wszystkim co z nimi związane.

Inna rzecz, która nie wydaje mi się oczywista to często podkreślany problem choroby Ptaśka w trudnych czasach. Moim zdaniem nie wojna sprawiła, że bohater zaczął otulać się opierzeniem. Sądzę, że tak samo mogłoby do tego dojść 10, 100 lat wcześniej lub później. Wharton pokazał zwyczajną trudność życia i sposoby jej łagodzenia. Al do wszystkiego podchodził z ironicznym dystansem, ale znał swoje słabości i zauważał otaczające go absurdy. Ptasiek nie miał potrzeby obcowania ze światem realnym, przynajmniej nie w takim stopniu jak większość „normalnych” osób.

Polecam z całą odpowiedzialnością bo „Ptasiek” to bardzo ciekawa historia napisana z lekkością piórka.

Książka jest porywająca. Nie jestem ogromną entuzjastką ptaków, ale opisy ich dotyczące w istocie nie miały z tym gatunkiem wiele wspólnego, czasem chciało mi się śmiać- chyba w grymasie podobnym do tego, który prezentował Al- najlepszy kumpel Ptaśka, ale częściej wpadałam w zadumę nad normalnością, pięknem, szaleństwem, no… życiem.

Świetne zestawienie dwóch zupełnie...

więcej Pokaż mimo to