Rącze konie

Okładka książki Rącze konie Cormac McCarthy
Okładka książki Rącze konie
Cormac McCarthy Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie Cykl: Trylogia Pogranicza (tom 1) Ekranizacje: Rącze konie (2000) literatura piękna
424 str. 7 godz. 4 min.
Kategoria:
literatura piękna
Cykl:
Trylogia Pogranicza (tom 1)
Tytuł oryginału:
All The Pretty Horses
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
2012-04-12
Data 1. wyd. pol.:
1996-01-01
Liczba stron:
424
Czas czytania
7 godz. 4 min.
Język:
polski
ISBN:
9788308048474
Tłumacz:
Jędrzej Polak
Ekranizacje:
Rącze konie (2000)
Tagi:
proza amerykańska
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Tylko koni żal



1897 360 182

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
951 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
541
10

Na półkach:

Klasyczny neo western tytana amerykańskiej i światowej literatury zapewnia to czego po nim oczekujemy i to z dostatkiem. Na pozór zwykła historia dwójki chłopaków chcących wyruszyć w podróż z Teksasu do Meksyku mającą zrobić z nich mężczyzn, okazuje się dla nich horrorem, a dla pisarza okazją do jakże typowego dla niego skonstruowania całego tła dla czytelnika do różnorakich impresji, analiz, dywagacji na tematy moralne, przemyśleń filozoficznych czy wreszcie sentymentalnej zadumy nad zwykłym ludzkim żywotem. Tempo jest niespieszne, opisy drobiazgowe (dialogi są na tyle lakoniczne, że gdzieś zanikają w poczuciu odmalowywanego słowami absolutu),można odnieść wrażenie, że wszystko jest pisane z punktu widzenia czegoś ponadczasowego, a na pewno nie operującego w skali typowej dla ludzkich potrzeb, pragnień i namiętności. Przedstawiony świat jest niezgłębiony i w pełni niemierzalny ludzkim umysłem, ludziom nie zostaje nic innego tylko się w nim zatopić i dzięki swojej sile woli czerpać z niego tyle na ile starcza im sił. Jedynie on jest sensownym punktem odniesienia, główni bohaterowie są jak pyłki na wietrze, gnane przypadkiem, ale z góry napiętnowani warunkami brzegowymi dynamiki tego świata. Dobrze za to ma się często występująca u autora spirala przemocy, pozornie błahe zdarzenie powoduje dramatyczne konsekwencje, wyprawa się nagle popsuła i wszystko co niedobre zaczęło się nawarstwiać. Trudno nawet jakoś zaklasyfikować warstwę emocjonalną tego dzieła, dziejąca się historia robi z jej bohaterów prawie że psychiczne i fizyczne wraki, a mimo skrzywdzenia przez Los wykazują się oni faktycznym bohaterstwem nieustannie i niestrudzenie stawiając czoła zaserwowanym przez niego przeciwnościom. Sama w sobie taka literatura stanowi tajemnicę, jest niewzruszalna i konieczna jak same siły Natury i zostawia po sobie bliżej nieokreślone uczucie spełnienia, choć okupionego bolesnymi bliznami. Będziemy dzięki niej bliżej Absolutu, ale ciągle tęskniąc za początkową dziecięcą niewinnością i jej nieskrępowaną niczym wyobraźnią i wiarą w przyszłość.

Klasyczny neo western tytana amerykańskiej i światowej literatury zapewnia to czego po nim oczekujemy i to z dostatkiem. Na pozór zwykła historia dwójki chłopaków chcących wyruszyć w podróż z Teksasu do Meksyku mającą zrobić z nich mężczyzn, okazuje się dla nich horrorem, a dla pisarza okazją do jakże typowego dla niego skonstruowania całego tła dla czytelnika do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
182
102

Na półkach:

Cormac McCarthy ma dość specyficzny styl, który stanowi zarówno wadę jak i zaletę jego książek. Nie używanie takich elementów jak punktowane dialogi i narracja sprawia że książkę momentami czyta się trudno ale sposób ten dodaje także niepowtarzalnej dynamiki, pozwalającej nam bardziej wczuć się w opisywane wydarzenia.
Książka bardzo dobra, od pewnego momentu ciężko było mi się wręcz oderwać. Fabularnie powtórzę to co już zostało powiedziane i napisane, jest to opowieść o dojrzewaniu i tak to należy traktować. Świetnie oddany proces przeistaczania się chłopaka w mężczyznę.

Cormac McCarthy ma dość specyficzny styl, który stanowi zarówno wadę jak i zaletę jego książek. Nie używanie takich elementów jak punktowane dialogi i narracja sprawia że książkę momentami czyta się trudno ale sposób ten dodaje także niepowtarzalnej dynamiki, pozwalającej nam bardziej wczuć się w opisywane wydarzenia.
Książka bardzo dobra, od pewnego momentu ciężko było mi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
168
149

Na półkach:

Rzadko się zdarza, że słowa zachęty wydrukowane na okładce dobrze oddają zalety książki, ale tym razem tak jest, więc je na początek zacytuję: „’Rącze konie’ to hipnotyzująca opowieść o miłości, dojrzewaniu, utraconej niewinności, pierwszych męskich decyzjach i przyjaźni, z której trzeba zdać egzamin”. Razem z Johnem Cole Gradym i Rawlinsem jedziemy konno przez olbrzymie połacie Teksasu i Meksyku. To męski świat, surowy, twardy, ale o jasnych zasadach. Złamiesz – masz problem. Poza tym twardym, ale uczciwym światem, są meksykańskie „siły porządkowe”, też twarde, ale bez uczciwości, delikatnie mówiąc.
Interesującym zabiegiem jest umieszczenie dialogów po hiszpańsku bez tłumaczenia. Nie znam hiszpańskiego, ale i tak wszystko jest jasne. Jak McCarthy i tłumacz to zrobili, pojęcia nie mam, ale wyszło świetnie. Z zacytowanej zajawki najciekawsze były dla mnie wątki egzaminu z dojrzałości, podejmowania pierwszych męskich decyzji i sprawdzianu przyjaźni. Chociaż, słowo „najciekawsze” jakoś do tej absolutnie przejmującej i pięknej prozy nie pasuje. Kiedy skończyłam późno w nocy ostatnie strony, musiałam chwilę otrząsać się wrażenia, jakoś ochłonąć, żeby móc zasnąć. Nie, nie dlatego, że na ostatnich stronach coś drastycznego się wydarzyło. To samo piękno opowieści tak czasem poraża.
I na koniec mały fragment, nie wiem, czemu akurat ten, ale niech będzie. Luis opowiada, jak widział dusze ulatujące z ginących koni, a „Rawlins zapytał go łamaną hiszpańszczyzną, czy jest takie miejsce jak koński raj, na co Luis potrząsnął głową i powiedział, że koń nie potrzebuje raju. Wreszcie John Grady zapytał starego, czy prawdą jest, że gdyby konie zniknęły z powierzchni ziemi, ich dusze zostałaby tu na zawsze, na co Luis odrzekł, że nie ma co mówić o ziemi bez koni, bo Bóg nie dopuściłby do czegoś takiego.”

Rzadko się zdarza, że słowa zachęty wydrukowane na okładce dobrze oddają zalety książki, ale tym razem tak jest, więc je na początek zacytuję: „’Rącze konie’ to hipnotyzująca opowieść o miłości, dojrzewaniu, utraconej niewinności, pierwszych męskich decyzjach i przyjaźni, z której trzeba zdać egzamin”. Razem z Johnem Cole Gradym i Rawlinsem jedziemy konno przez olbrzymie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
784
556

Na półkach: ,

Książka przeczytana w ramach wyzwania czytelniczego.
Czytało się ja całkiem przyjemnie, choć bezkresne stepy i bycie kowbojem to nie moje klimaty. Utrudnieniem w czytaniu był dla mnie brak wyraźnego zaznaczenia dialogów (trzeba było się domyślić, że toczy się rozmowa).
Jest to pierwsza część z Trylogii pogranicza i nadal bije się z myślami czy sięgać po pozostałe. Prawdopodobnie ciekawość zwycięży :D

Książka przeczytana w ramach wyzwania czytelniczego.
Czytało się ja całkiem przyjemnie, choć bezkresne stepy i bycie kowbojem to nie moje klimaty. Utrudnieniem w czytaniu był dla mnie brak wyraźnego zaznaczenia dialogów (trzeba było się domyślić, że toczy się rozmowa).
Jest to pierwsza część z Trylogii pogranicza i nadal bije się z myślami czy sięgać po pozostałe....

więcej Pokaż mimo to

avatar
502
344

Na półkach:

Pomyliłem kolejność tomów, ale nie przeszkadzało to w lekturze. Trudno mi czytać, szczególnie fragmenty o relacjach między ludźmi i innymi gatunkami zwierząt, aczkolwiek są one na swój sposób szczere. Brutalne, okrutne, ale chyba prawdziwe. Nie wiem, czy nie uczciwsze niż nasze współczesne, nacechowane hipokryzją. Niewiele wiem o pograniczu USA i Meksyku w opisywanych czasach, ale też wydaje mi się, sposób ich przedstawienia jest brutalnie uczciwy.

Pomyliłem kolejność tomów, ale nie przeszkadzało to w lekturze. Trudno mi czytać, szczególnie fragmenty o relacjach między ludźmi i innymi gatunkami zwierząt, aczkolwiek są one na swój sposób szczere. Brutalne, okrutne, ale chyba prawdziwe. Nie wiem, czy nie uczciwsze niż nasze współczesne, nacechowane hipokryzją. Niewiele wiem o pograniczu USA i Meksyku w opisywanych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
357
101

Na półkach:

Moje drugie spotkanie z prozą C. McCarthyego okazało się szczególnym doświadczeniem.
Nie wiem jak udaje się to amerykańskiemu pisarzowi, ale w pozornie prostej formie, zawarta jest głęboka treść na temat ludzkiej egzystencji i losu. Przypuszczam, że ów efekt pisarz osiąga dzięki snuciu swojej opowieści w bardzo unikalny sposób, bez wyraźnych sugestii, osądów, czy nawet próby kierunkowana treści w określoną konkluzję. Ta sieć niedopowiedzeń, nieścisłości, i naturalnej neutralności pisarza względem toczących się wydarzeń, stwarza czytelnikowi szczególne pole do interpretacji, i odbioru prozy pisarza. Nie ma tutaj narzucania odbiorcy określonych tez czy perspektyw odbioru. Ten pozorny indyferentyzm, jest de facto największą siłą napędową jego powieści, ale też bywa często słabym ogniwem kiedy trafia na czytelnika, z mniejszą tolerancją do warstwy językowej i konwencji narratorskiej. Stąd często duża rozbieżność w ocenie jego prozy.
Uważam, że Mc Carthy to pisarz niezwykły, któremu należy dać szansę, próbować wgryźć się w tą konwencję i dać się ponieść jego narracji. Mimo prostego języka jest to pisarz wymagający, nigdzie nie prowadzi nas za rękę, lub oprowadza jak kustosz w muzeum. Czytając McCarthyego zostajemy zmuszeni do nieustannego poddawania w osąd wielu sytuacji, wartościowania, szukania sensu i celu poczynań bohaterów, to jest coś co identyfikuję prozę wybitną. Przeciętne czytadło, zazwyczaj przypomina spacer po miejskim parku, u C. McCarthyego wchodzi się w niestrzeżony dziki rezerwat, zanurza w gęsty gąszcz amazońskiej dżungli.
Sama powieść jest fascynującą powieścią inicjacyjną. Rewelacyjne nakreślone postacie, nieprzeciętne epizody, i fabularna zawiła ścieżka, która z jednej strony obdziera prawdę o ludzkiej naturze a z drugiej strony nie daje nam oczywistych odpowiedzi i wniosków. Doprawdy coś pięknego, Tak piszą tylko, mistrzowie, giganci. Rezerwuje czas na kontynuację trylogii. W mojej opinii proza wybitna którą należy przeczytać.

Moje drugie spotkanie z prozą C. McCarthyego okazało się szczególnym doświadczeniem.
Nie wiem jak udaje się to amerykańskiemu pisarzowi, ale w pozornie prostej formie, zawarta jest głęboka treść na temat ludzkiej egzystencji i losu. Przypuszczam, że ów efekt pisarz osiąga dzięki snuciu swojej opowieści w bardzo unikalny sposób, bez wyraźnych sugestii, osądów, czy nawet...

więcej Pokaż mimo to

avatar
670
156

Na półkach:

Niedobrze jest mieć wygórowane oczekiwania.
Sam w tej chwili tego nie rozumiem, ale wypożyczając „Trylogię pogranicza” spodziewałem się czegoś porównywalnego do „Na południe od Brazos”. Może nie aż tak dobrego, ale powiedzmy, właśnie porównywalnego.
A dostałem to coś.
Przeczytałem – z trudem - ten pierwszy tom i nie zamierzam katować się ciągiem dalszym.

Niedobrze jest mieć wygórowane oczekiwania.
Sam w tej chwili tego nie rozumiem, ale wypożyczając „Trylogię pogranicza” spodziewałem się czegoś porównywalnego do „Na południe od Brazos”. Może nie aż tak dobrego, ale powiedzmy, właśnie porównywalnego.
A dostałem to coś.
Przeczytałem – z trudem - ten pierwszy tom i nie zamierzam katować się ciągiem dalszym.

Pokaż mimo to

avatar
40
40

Na półkach: ,

Na uwagę zasługuje filmowy styl opowiadania. Czytając, sceny bardzo wyraźnie rysują się w wyobraźni. Czytelnik dostrzega każdy szczegół, słyszy każdy szmer, czuje podmuch wiatru na skórze. Jeśli chodzi o fabułę, to jest bardzo prosta, miejscami nawet nieciekawa. Z drugiej strony jednak książka posiada swój klimat, dzięki czemu łatwo się w niej zapomnieć. Najwięcej przyjemności z lektury miałem podczas czytania ostatniej ćwiartki książki. Kilka postaci odsłania się wtedy bardziej, ukazuje się głębia ich charakteru. Pojawia się miejsce na zarysowanie szerszego kontekstu, wyrażenie za pomocą postaci bardziej uniwersalnych prawd o świecie. Ta czwarta część książki sprawiła, że doceniłem kunszt autora i przekonała mnie, aby sięgnąć po drugi tom Trylogii Pogranicza.

Na uwagę zasługuje filmowy styl opowiadania. Czytając, sceny bardzo wyraźnie rysują się w wyobraźni. Czytelnik dostrzega każdy szczegół, słyszy każdy szmer, czuje podmuch wiatru na skórze. Jeśli chodzi o fabułę, to jest bardzo prosta, miejscami nawet nieciekawa. Z drugiej strony jednak książka posiada swój klimat, dzięki czemu łatwo się w niej zapomnieć. Najwięcej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
210
193

Na półkach:

Nie podobała mi się. Naiwna, prosta. Z paroma dobrymi momentami, opisami.

Nie podobała mi się. Naiwna, prosta. Z paroma dobrymi momentami, opisami.

Pokaż mimo to

avatar
1140
144

Na półkach:

Bardzo cenię McCarthy'ego, "Droga" to z pewnością jedna z najlepszych książek, jakie kiedykolwiek przeczytałam ("Stella maris" też jest świetna),ale po 100 stronach "Rączych koni" poddałam się. Styl, który idealnie oddawał nastrój "Drogi", moim zdaniem zupełnie się tutaj nie sprawdza, a fabuła wcale nie angażuje.

Bardzo cenię McCarthy'ego, "Droga" to z pewnością jedna z najlepszych książek, jakie kiedykolwiek przeczytałam ("Stella maris" też jest świetna),ale po 100 stronach "Rączych koni" poddałam się. Styl, który idealnie oddawał nastrój "Drogi", moim zdaniem zupełnie się tutaj nie sprawdza, a fabuła wcale nie angażuje.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    1 765
  • Przeczytane
    1 155
  • Posiadam
    317
  • Ulubione
    55
  • Teraz czytam
    34
  • Chcę w prezencie
    22
  • Literatura amerykańska
    16
  • 2013
    16
  • 2023
    11
  • Cormac McCarthy
    11

Cytaty

Więcej
Cormac McCarthy Rącze konie Zobacz więcej
Cormac McCarthy Rącze konie Zobacz więcej
Cormac McCarthy Rącze konie Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także