-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2022-03
Kolejne spotkanie z komisarzem Popielskim. No cóż.....nie należało do udanych. Książka pisana jest w formie wyświechtanych już schematów i niczym nowym nie może zaskoczyć starego czytelnika jak ja. Krajewski w swojej książce oprócz w.w schematów usiłuje co prawda nadać staremu pulicjajowi nowego szlifu od którego nabrał by blasku, ale tak się nie dzieje. Sam Popielski jak sam raczył zauważyć jego twórca jest starym, zniszczonym i zniechęconym człowiekiem, a motorem napędowym jego działań jest strach o rodzinę i przymus pracy spowodowany różnorakim szantażami czy to ze strony pracodawców czy też jego przeciwników. Lata zwyczajnie zrobiły swoje i mam tutaj na myśli zarówno postać głównego bohatera jak i jego jak tak mogę nazwać protoplastę. Nic konkretnego się nie dzieje nic. Jest nudno, schematycznie i co rusz nie wiem w jakim celu robi to autor przypomina stare dzieje komisarza o jeżdżeniu salonką z paniami o wątpliwej moralności. I tutaj kolejna słuszna uwaga samego autora jakoby poniekąd sam sobie dawał w nos pstryczka tudzież w ucho. Popielski ma zazwyczaj do czynienia z kobietami do towarzystwa , które biorą pieniądze za miłość z innymi nie i niestety ma to swoje konsekwencje. Stary, zramolały satyr. I ni to śmieszne ni to straszne wychodzi z Popielskiego karykatura.
Nie jest aż tak źle jakby wydawać się mogło. Krajewski w swoim najnowszym dziele ,, Pasożyt '' porusza przynajmniej trzy jak nie cztery poważne kwestie natury moralnej.
Pierwszy przypadek- bogate panie hulające po tanich knajpach jakby nie miało być już jutra. To ciekawe zagadnienie dotyczy to także i panów , interesowałem się tym problemem ? w szerszym stopniu niż to potrzebne ....tak to niezykle ciekawe zagadnienie - piękne, urocze i niezwykle bogate panie dające upust w piątkową noc swoim najniższym instynktom drzemiącym wewnątrz ich zagubionej i prostackiej duszy. Nie chcąc być wulgarnym w tym miejscu napiszę tylko, że pewnego rodzaju zachowania mamy we krwi , robiąc różne rzeczy gdy nie widzi nikt , przynajmniej nie widzi nikt kto nas zna, ale to już temat za długi aby go tu zwyczajnie rozciągać.
Drugi przypadek- szantaż- tak to też ciekawa i jakże interesująca sprawa, niestety dość brudna i upaćkać się można po same łokcie. Szantaż erotyczny - ktoś gdzieś kogoś kiedyś sfotografował, tudzież w dzisiejszym zdigitalizowanym świecie nagrał in flagranti tudzież bez warstwy wierzchniej, bez opakowania, bez ubioru i zaczyna się ciemna gra z szantażystą. Szantaż też interes, ale jakże brudny i brzydki, no cóż życie jest życiem.
Trzeci przypadek- niewdzięczność państwa ( a na co liczyłeś stary ośle ktoś krzyknie na wdzięczność państwa , ot ty durny durny ....) służby, tajne misje, służba państwa, a potem kiedy stajesz się niepotrzebny wyrzucają cię na śmietnik historii ,czasem na infamię, zapomnienie. I tutaj jest o tym mowa. Z brutalną prawdą powiem, że momentami nie warto być patriotą, bo państwo często zapomina o swoich synach czy córkach. Z drugiej strony pomijając to co powyższe zawsze warto robić tak aby móc sobie spojrzeć w twarz z przyjemnością, bez odrazy. I tutaj znowu trzecie wyjście różni ludzie przecież mają różne charaktery o poczucie uczciwości, różnorakie pojęcie o dobru i złu.....kolejny temat rzeka..... do rozmyślań nad filiżanką gorącej kawy. Gorąca i słodka.
Krajewski niepotrzebnie wplata nieliczne co prawda, ale jednak wulgaryzmy ( tekst o przyrodzeniu na którym można powiesić wiadro mógłby sobie zwyczajnie darować ), poza tym mam wrażenie jakbym już gdzieś to kiedyś czytał, tylko zmieniono nieliczne wersety. Jest słabo tyle mogę na sam koniec napisać. Dlaczego tak ? Nie chcę tutaj od nowa przytaczać nijakości głównego bohatera, sama zagadka też nie wydaje się aż tak arcyskomplikowana, otoczenie naszego komisarza też jest już wytarte, przejadło mi się to niczym od tygodnia ta sama zupa.
Pan Krajewski ostatnimi czasy twierdził, że nie brakuje mu Eberharda Mocka. Ma do tego prawo. Ja natomiast wyraźnie widzę kolosalną różnicę pomiędzy stylem pisania o tych dwóch psach gończych i Mock wypada dużo , dużo lepiej. Niestety autor / niestety dla mnie/ poszedł w tą drugą stronę wybrał Popielskiego. Ja wolę jednak Mocka.
Mogę i chcę tylko powiedzieć jedno : Ebi wracaj !
Kolejne spotkanie z komisarzem Popielskim. No cóż.....nie należało do udanych. Książka pisana jest w formie wyświechtanych już schematów i niczym nowym nie może zaskoczyć starego czytelnika jak ja. Krajewski w swojej książce oprócz w.w schematów usiłuje co prawda nadać staremu pulicjajowi nowego szlifu od którego nabrał by blasku, ale tak się nie dzieje. Sam Popielski jak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-05
To będzie chyba najkrótsza moja recenzja. Mock wracaj ! :) Cholernie Ciebie polubiłem.
ps. Pan Marek Krajewski nie uśmiercił swojego bohatera, zatem jest zawsze szansa na powrót. Ten sam człowiek, a stworzył dwie jakże różne postacie mowa tutaj o Popielskim i Mocku, to nie jest dziwne ani zastanawiające, ale zastanawiające jest to, że Popielski często wypada zwyczajnie blado, a przygody Mocka to jest bardzo często kawał solidnej , dopracowanej literatury. To mnie czasem zastanawia i dziwi ? Dlaczego tak jest ?
Był Hercules Poirot, był komisarz Zygmunt ,,Zyga '' Maciejewski, był prokurator Teodor Szacki,komisarz Wiktor Forst ( trochę potem przekombinowany) komisarz Van Veeteren i wielu wielu innych, mam nadzieję, że nie dołączy do nich komisarz Eberhard Mock.
To będzie chyba najkrótsza moja recenzja. Mock wracaj ! :) Cholernie Ciebie polubiłem.
ps. Pan Marek Krajewski nie uśmiercił swojego bohatera, zatem jest zawsze szansa na powrót. Ten sam człowiek, a stworzył dwie jakże różne postacie mowa tutaj o Popielskim i Mocku, to nie jest dziwne ani zastanawiające, ale zastanawiające jest to, że Popielski często wypada zwyczajnie...
2022-10-27
,,Władca liczb '' Krajewskiego to książka pominięta , sam nie wiem jak to możliwe, ale jednak. Zwyczajnie ją ominąłem czytając dalsze dokonania pisarza w kwestii przygód Edwarda Popielskiego i tylko grzebanie na LC w przepastnych archiwach z nudów utwierdziło mnie, że ten pozycji jeszcze nie znam. Ale do rzeczy.....
Książka ma klimat, jest szaro, ponuro i brutalnie. Zagadka dość nietypowa, lecz wbrew opiniom nie niemożliwa, na tym świecie wszystko jest możliwe czy tego chcemy czy też nie, ale to już zupełnie inna historia....
Ekscentryczna plejada osobników, która ubogaca historię, ciekawa, intrygująca zagadka, sam bohater główny coraz częściej oddaje się wspomnieniom, melancholii, ale nie powinno to dziwić, bowiem ten człowiek ma już życie zwyczajnie za sobą. Lecz nie zmienia to faktu, że ten stary wyliniały pies stracił kły, co to to nie ! Jest inaczej, nie ma już polskiego Lwowa, nikt nie drży ze strachu przed Łysssym, nie ma tutaj tej klasy wśród bandytów, jest zwyczajna brutalna hołota, która za nim za honorowe zasady. Jest także brutalny, bezwzględny morderca, opętany wizją magii liczb. Co oprócz tego zaserwował nam Marek Krajewski ? Zaserwował nam chorą rzeczywistość lat 50 XX wieku, pewien rodzaj niepokoju który ciągnie się aż do końca książki, dodatkowo dał jako osłodę na to wszystko relacje rodzinne na lilii Edward- Leokadia, para starszych ludzi pochodzących z innego świata, świata który został bezpowrotnie zniszczony w czasie II wojny światowej i to już nie wróci, tamten świat, tamta klasa, inteligencja, umiejętne i wartościowe spędzanie czasu w gronie najbliższych nam osób.
Duży plus należy się autorowi także za gwarę lwowską, którą uwielbiam i mam do niej sentyment.
Całość wypada niezwykle barwnie, aż sam się zdziwiłem, że wyszło tak dobrze. Książka niezwykle złożona, szczegółowa, a opis wydarzeń które tam miały miejsce mogły rzeczywiście mieć odzwierciedlenie w prawdziwym świecie, dlaczego to mówię ? Ano dlatego, że wiek XX był czasem i wyjątkowo trudnym i wyjątkowo ciekawym, paradoks się kłania i wygląda zza każdego rogu kamienicy. Ludzkość jest do wszystkiego zdolna, wszystkiego chce dotknąć, poczuć, zwyciężyć, przekonać się, wejdzie nawet w te kręgi, które są poniekąd zakazane dla nas, dla naszego zdrowia fizycznego czy też psychicznego, ale ciekawość i żądza zwycięża dość często, choć nie zawsze.....
Polecam ! Popielski nadal w formie.
,,Władca liczb '' Krajewskiego to książka pominięta , sam nie wiem jak to możliwe, ale jednak. Zwyczajnie ją ominąłem czytając dalsze dokonania pisarza w kwestii przygód Edwarda Popielskiego i tylko grzebanie na LC w przepastnych archiwach z nudów utwierdziło mnie, że ten pozycji jeszcze nie znam. Ale do rzeczy.....
Książka ma klimat, jest szaro, ponuro i brutalnie....
2022-10-16
Podczas czytania najnowszej książki Marka Krajewskiego z cyklu ,,Edward Popielski '' odnosiłem cały czas wrażenie jakbym tą książkę już kiedyś czytał. I wyszło koniec końców i tak i nie. Mimo, że nowy tytuł, nowej miejsca, nowa zagadka kryminalno- szpiegowska z elementami historii to nic nowego autor w tym momencie nie pokazał nie zaprezentował. Wypisz wymaluj syndrom wypalenia. Co rusz Krajewski posiłkuje się tymi samymi wyświechtanymi frazami typu : Łysssy to elegant, pies na baby i człowiek honorowy. Połowa książki to zwyczajna nuda , to ciąg tych samych zdań z poprzednich tomów, może to świadomy wybieg, żeby osoba która sięgnie pierwszy raz po 11 tom o Popielskim nie pogubiła się w tym zamęcie faktów, historii, przeżyć , bohaterów, być może.... ale stary czytelnik musi. bo nie ma innej opcji musi zwyczajnie po ludzku poczuć się już mocno znużony.
Nie, nie i jeszcze raz nie !
,,Czas zdrajców '' trąci zwyczajnie nudą, przewidywalnością i brak mu pazura. Niczym Krajewski mnie osobiście nie zaskoczył, nie zainteresował, nie przykuł mojej uwagi. Książka jak jedna z wielu które na pewno nie zapadną w pamięci. Nic szczególnego, można pominąć, nie zasługuje nawet na miano pozycji obowiązkowej w biblioteczce fana Krajewskiego. Książka jedna z tych które mogły nie powstać i świat nie odczuł by pustki.
Podczas czytania najnowszej książki Marka Krajewskiego z cyklu ,,Edward Popielski '' odnosiłem cały czas wrażenie jakbym tą książkę już kiedyś czytał. I wyszło koniec końców i tak i nie. Mimo, że nowy tytuł, nowej miejsca, nowa zagadka kryminalno- szpiegowska z elementami historii to nic nowego autor w tym momencie nie pokazał nie zaprezentował. Wypisz wymaluj syndrom...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-03
Książka kupiona w antykwariacie z racji tego, że uwielbiam Krajewskiego postanowiłem przeczytać cały jego dorobek literacki. Te najnowsze pozycje wiadoma sprawa aż wywalają się z półek, starzyzny nie ma, wznowienia druku także na próżno czekać, zatem pozostaje dać drugie życie książkom które u kogoś zalegają w piwnicy bądź na strychu, z racji nieposiadanych w.w w kątach między podłogą a sufitem.... ale do rzeczy. Aleja samobójców jest zwyczajnie kiepska. Lichy modus operandi, słabe dialogi, więcej tutaj duet Krajewski-Czubaj poświęcił opisom zachowań międzyludzkich, opisy płonących śmietników tudzież przemyślenia naszego filologa z odznaką policyjną. Nie klei się to wszystko. Przeczytawszy w pierwszej kolejności tą pozycję nie wiem czy sięgnął bym po następne książki Krajewskiego / a była by to duża strata/ . Reasumując słabo, nawet bardzo słabo, ale cieszy mnie ten widoczną w przyszłości ewolucję pisarza. Krajewski osiągnął w dzisiejszych czasach naprawdę wysoki poziom i to się chwali i na tym poprzestanę.
Książka przeczytana z ciekawości dla uzupełnienia domowej biblioteczki.
Książka kupiona w antykwariacie z racji tego, że uwielbiam Krajewskiego postanowiłem przeczytać cały jego dorobek literacki. Te najnowsze pozycje wiadoma sprawa aż wywalają się z półek, starzyzny nie ma, wznowienia druku także na próżno czekać, zatem pozostaje dać drugie życie książkom które u kogoś zalegają w piwnicy bądź na strychu, z racji nieposiadanych w.w w kątach...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-11-30
Moje gratulacje Panie Krajewski. Książką ,,Diabeł stróż '' rozwalił Pan system. To jedna z najlepszych książek jakie czytałem w tym roku. I kto wie czy nie jest to najlepsza Pana książka w dorobku. Niezwykle pogmatwana opowieść wciąga jak bagno, jak zacząłem czytać wczoraj wieczorem, tak dzisiaj po południu mając wolną chwilę musiałem dokończyć.
Ciekawa, intrygująca zagadka kryminalna, nieszablonowi bohaterowie , interesujące wątki historyczne do tego wątek....rodzinny. Mamy także na okrasę niezwykłe ciekawe informacje dotyczące osób niepełnosprawnych- geniuszy. Niejednokrotnie o tym słyszałem, że osoby opóźnione umysłowo w jakimś stopniu bardzo często są osobami niezwykłymi , są ponadprzeciętni chociażby z nauk ścisłych ect. Tak to taka mała wisienka na torcie. Mock jakby trochę inny, z jednej strony brutalny, bezwzględny, zakłada co rusz swoje imadła i zaczyna je ściskać, a jednocześnie z drugiej strony osoba niezwykle wrażliwa....i opiekuńcza.
Nie chce mi się więcej pisać o tym co tutaj można naleźć w tej książce, ciągle jestem pod jej wrażeniem. Samo zakończenie rozwala na łopatki. Może jestem zbyt wrażliwy, może ten ostatni chwyt był zbyt....no jaki ludzki ? Majstersztyk. Ostatnie zdania potrafią wycisnąć kilka łez........
Moje gratulacje Panie Krajewski. Książką ,,Diabeł stróż '' rozwalił Pan system. To jedna z najlepszych książek jakie czytałem w tym roku. I kto wie czy nie jest to najlepsza Pana książka w dorobku. Niezwykle pogmatwana opowieść wciąga jak bagno, jak zacząłem czytać wczoraj wieczorem, tak dzisiaj po południu mając wolną chwilę musiałem dokończyć.
Ciekawa, intrygująca...
2021-07-14
Z dużą dozą ciekawości i nadziei jednocześnie sięgnąłem po najnowszą książkę Marka Krajewskiego ,,Miasto szpiegów '' w roli głównej z Edwardem Popielskim ,,Łysssym''. No i niestety wielki spotkał mnie zawód. Książka w sumie może i miała by potencjał, ale autor to zniszczył. W sumie chcąc być szczerym przeczytałem ją tylko ze względu na szacunek do pisarza. Po cichu liczyłem także na spektakularne zakończenie które to wywoła u mnie zachwyt, podziw, zdumienie.....oczy żeby nie rzec gały wyjdą na wierzch....a tu nic. Nuda. Nuda i jeszcze raz nuda. Postać główna czyli Popielski jest taki jakiś gamoniowaty, inne poboczne postaci również nie napawają zachwytem. Książka opowiedziana, mało dialogów, praktycznie zero akcji. Krajewski co rusz wraca niczym natrętna mucha i opowiada nam z życia Łysssego to co już znam na pamięć. Książka z cyklu zapchajdziura. Tym razem się zawiodłem, ale nie oznacza to , że nie będę nadal z ciekawością śledził poczynań naszego Edwarda P.
Pozdrawiam czytelników Pana Marka Krajewskiego i im oraz sobie życzę tylko dobrych książek spod pióra tego autora.
Z dużą dozą ciekawości i nadziei jednocześnie sięgnąłem po najnowszą książkę Marka Krajewskiego ,,Miasto szpiegów '' w roli głównej z Edwardem Popielskim ,,Łysssym''. No i niestety wielki spotkał mnie zawód. Książka w sumie może i miała by potencjał, ale autor to zniszczył. W sumie chcąc być szczerym przeczytałem ją tylko ze względu na szacunek do pisarza. Po cichu liczyłem...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-01
Z niechęcią podszedłem do tej książki , a w sumie nie wiem dlaczego, wróć ! wiem dlaczego.... były to początkowe nieprzychylne komentarze na tym portalu, tak to te jednoznaczne zniechęcające oceny początkowo wzbudziły u mnie strach, lęk przed kiczem tudzież tandetą jaką mógłby zaserwować nam Marek Krajewski. Lecz pomyślałem sobie po przeczytaniu ,,Molocha'' a cóż mi szkodzi, to, że komuś się coś nie podoba to nie znaczy,że ja się tym nie zachwycę....
Zachwyt zachwytem, ale Krajewski nie zawiódł. Jet mrocznie. Jest tajemniczo. Jest napięcie które rośnie, napięcie dawkowane stopniowo niczym małe kieliszeczki wódki z całej wielkiej butli do wypicia.Ciekawa zagadka kryminalna. Sam Mock mimo bezsilności, mimo demonów jakie zaprzątają jego myśli jest w formie. Pokazuje,że człowiek jeżeli na czymś mu zależy potrafi przezwyciężyć wszystko nawet wyniszczający prawie, że niemożliwy do pokonania nałóg. Całość czyta się fantastycznie, kończąc czytać ostatnie słowa ma się wrażenie nadziei, człowiek czuje się zewnętrznie podbudowany. Dziwne prawda ? Mimo tak mrocznej historii finał powoduje spokój, wyciszenie.
Cóż więcej mogę powiedzieć ? Krajewski dał radę, nie ma tutaj w tej historii części niespójnych , nie ma tutaj na samym końcu jakiś zagadek, niedopowiedzeń. Wszystko jest na swoim miejscu. Zbrodniarze na swoim miejscu. Historia rozwikłana. Są ocaleni ci co byli ofiarami. Złoczyńcy na cmentarzu tudzież za kratami. Tak jak w życiu. Polecam !I czekam na dalsze przygody Mocka !
Z niechęcią podszedłem do tej książki , a w sumie nie wiem dlaczego, wróć ! wiem dlaczego.... były to początkowe nieprzychylne komentarze na tym portalu, tak to te jednoznaczne zniechęcające oceny początkowo wzbudziły u mnie strach, lęk przed kiczem tudzież tandetą jaką mógłby zaserwować nam Marek Krajewski. Lecz pomyślałem sobie po przeczytaniu ,,Molocha'' a cóż mi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-11-04
Dość duże miałem obawy kupując najnowszą książkę Marka Krajewskiego ,, Moloch’’ Obawy wynikały z racji tego, że kilka pozycji w dorobku tegoż pisarza okazały się dość słabe, a wiadomo, że idąc dalej tym niepewnym krokiem często bywa tak, że następne książki mogą być już tylko gorsze. Następnym takim przystankiem który w pewnym stopniu również wzbudził moje obawy to nieprzychylne recenzje na tym portalu. Także niepokój był, ale najwyższy czas stanąć oko w oko z monstrum ! Moloch. Można opierać się tym co powie szereg ludzi z tłumu, ale ja uważam, że należy w ocenach stanąć po stronie swojego rozumu.
Moloch- niezwykle złożona i w sposób niezwykle specyficznie napisana zagadka kryminalno- obyczajowa. Tak oprócz zagadki kryminalnej, oprócz tej całej otoczki która to dodaje tylko uroku całej sprawie- czyli opisy zachowań międzyludzkich wyjętych prosto z życia, a nie z konfabulacji mamy to co mamy niezwykle misterny plan. Mamy również dodatkowo jako atut/ niektórzy mogą tutaj uznać to za wynaturzenie, mogą twierdzić, że Krajewski całkowicie odleciał/ opis okultyzmu i całej tej rejterady związanej w przyszłości z dziejami ludzkości. Mamy trzy różne opowiadania, w trzech różnych czasoprzestrzeniach – o różnym zabarwieniu, różnej długości- całość jednak łączy się hermetycznie w piękną, brutalną, trudną do uwierzenia historię która powstała w umyśle pisarza.
Wątek obyczajowy jest niezwykle bogato naszpikowany różnorodnymi opowieściami, odnośnikami/ przyzwyczajenia, charakter, topografia miasta, myśli i czyny ludzkie wszystko to zebrane jest w jeden gotujący się gorący kocioł który to lada chwila wybuchnie. ).
Krajewski nie tylko dał radę tym razem, ale dokonał czegoś niebywałego moim zdaniem. Opisał historię która mogła i miała niestety prawo zdarzyć się naprawdę, ja wiem i zdaję sobie z tego sprawę, że niektóre opisane tam wydarzenia mogą wzbudzać niedowierzanie, oburzenie czy też litościwy uśmieszek wysyłający w trybie szybkim lub wręcz natychmiastowym pisarza do dobrego specjalisty od głowy, ale ja zatem zapytowywuję się : a cóż takiego opisał Krajewski w swojej książce co mogło by być nieprawdą ? Czy nieprawdą mogło być powstanie takiego kultu odwołującego się do wierzeń w moce piekielne, czy nieprawdą jest niechlubna / delikatnie rzec ujmując/ historia niemieckich oddziałów SS , czy nieprawdą mogły być różnorakie wynaturzenia – w jednym przypadku tych ludzi najlepiej urodzonych i najlepiej majętnych z drugiej strony tych ludzi najbardziej biednych, powody tych wynaturzeń są jakże inne, różnią się miedzy sobą diametralnie, ale jest też wiele wspólnych mianowników które łączą się w całość dających wyraz i pokazując obraz homo sapiens z różnej jakże strony, z tej ciemnej jak i jasnej dający cały opis nas samych. Człowieka rozumnego wydawać by się mogło. Człowieka jako najwyższy szczebel ewolucji, w końcu człowieka najbardziej myślącą istotę na tej ziemi. No i co na co tutaj się obrażać ? Naprawdę, owszem może trudną do uwierzenia, może trudną do zaakceptowania jako zaistniałą, ale to w końcu prawda, ona nie musi być wygodna. Często jest jej właśnie zaprzeczeniem .
Moloch ciężki , mroczny kryminał z dużą dawką wątków obyczajowych. Tego właśnie mi było potrzeba, takiej mrocznej prawdy ukrywającej się w ludzkiej pamięci, skrywającej się w śmierdzących odpadkami i moczem zakamarkach miast i wsi. Prawda która jest niewygodna, wydaje się fantastyczna, ale daje ona przynajmniej mi odpowiedz na wiele pytań. M.in. na takie dlaczego Niemcy nazistowskie były tak brutalne. Skąd brały się różnego rodzaju znaki wierzeń religijnych ba budynkach administracji państwowej, murach fabryki czy też domach mieszkalnych. Na to i na wiele innych pytań bardzo dokładnie, niezwykle bogatym językiem literackim odpowie Marek Krajewski. I uwaga tutaj. Krajewski wcale się nie skończył, mam wrażenie po tej lekturze , że on nawet się jeszcze na dobre nie rozkręcił. Poszedł tym razem w inną zupełnie stronę i moim zdaniem tym samym autor ewoluował. Gdzie w innych przypadkach pisarze jadą tylko na swojej wyblakłej karierze, odcinają kolejne kupony od swojego dorobku literackiego, Krajewski idzie jak taran , jak ten nosorożec sprawiedliwości niszcząc wszystko to co było i powstaje nowe, ale tak już musi być. Postęp wymaga ofiar.
Eberhard Mock jak zwykle w formie, dręczą go wyrzuty sumienia, pali nałóg , goni go co rusz demon pod postacią butelki z wódką, ale on twardo idzie, dostaje w pysk i idzie dalej po sprawiedliwość wykorzystując w tym przypadku wszystkie możliwe chwyty, ponieważ to jest jego najtrudniejsza sprawa z jaką kiedykolwiek miał do czynienia i przeciwnik godny uwagi- waga superciężka.
Podczas zagłębiania się w kolejne strony lektury prześladował mnie pewnego rodzaju strach czy aby autor wszystko scali w odpowiednim momencie, co ma do Mocka historia z obozu pracy w 1944 roku , z wydarzeniami z lat 20 ubiegłego stulecia. Końcowe stronice rozwieją wszelkie strachy na lachy, a ostatnie zdania utwierdzą mnie w przekonaniu, że pomimo kilku wpadek z przeszłości rzecz jasna Marek Krajewski wielkim pisarzem jest i basta !
Cacuszko. Majstersztyk. Opowieść mocna ,ale jednocześnie rewelacyjna. Mechanizm jakim się posłużył autor przypomina mi misternie wykonany drogi makowy zegarek za którzy rzec jasna musimy sporo zapłacić, ale posłuży on nam na długie lata. Polecam ! Bo warto poświęcić swój czas na tą książkę. Mocna. Nieprzewidywalna. Momentami fantastyczna, ale to iluzja . bo taka jest prawda brutalna. Rzetelna. Historia nieprawdopodobna, ale możliwa w naszym zwariowanym świecie który już niejednokrotnie zarzekał się, że widział już wszystko……
Dość duże miałem obawy kupując najnowszą książkę Marka Krajewskiego ,, Moloch’’ Obawy wynikały z racji tego, że kilka pozycji w dorobku tegoż pisarza okazały się dość słabe, a wiadomo, że idąc dalej tym niepewnym krokiem często bywa tak, że następne książki mogą być już tylko gorsze. Następnym takim przystankiem który w pewnym stopniu również wzbudził moje obawy to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-06-08
Na samym początku miałem mieszane uczucia dotyczące najnowszej powieści Marka Krajewskiego, ale im dalej w las, a raczej im głębiej nosem w książkę i im więcej stron upłynęło.....to doszedłem do wniosku dość ciekawego......,, Pomocnik kata '' jest najlepszą z serii przygód Edwarda Popielskiego. Łysssy tym razem przeszedł samego siebie. Intrygująca zagadka, nic tam się nie zgadza, autor co rusz myli tropy i przedstawia nam coraz to inny obraz rzeczywistości, a samo już zakończenie dosłownie wbija w fotel. Zaskakujący finał ! Rewelacja. Spodziewałem się swoistego pójścia na skróty, coś tam, coś tam naciągnięte, super hero , ale jednak ku mojemu zaskoczeniu, zadowoleniu jednak tak się nie stało. Krajewski odwalił kawał dobrej roboty. Dodatkowo wartką akcję, niezwykle charakternych bohaterów/ ich losy, przygody, normalne ludzie wpadki, wady i zalety/ okrasił dodatkowo niezmiernie interesującym wykładem historycznym.
Ile prawdy a ile literackiej fikcji jest w ,,Pomocniku kata '' ? Możemy się tylko domyślać. Nie mniej chcę powiedzieć, że ostatnia odsłona jest nietypowa. Wszystko pięknie scalone w sposób namacalny, dotykalny. Wszystkie pociągnięte wątki mają swój finał. Nie ma tutaj wybujałej , ułańskiej fantazji pisarskiej. Jest prawdziwe życie. Prawdziwi ludzie. Ich wady i zalety. Ich postawa taka jaka cechuje żywych ludzi. Część przedstawionych osób miało przecież swój pierwowzór w rzeczywistości w naszej jakże ciężkiej i trudnej, miejscami pięknej historii.
Jest interesująco. Jest mniej brutalnie i wyuzdanie niż ma to miejsce podczas przygód Mocka. Mam czasem wrażenie, że Marek Krajewski rozdwaja się. W jednej części śpi mroczny Mock, w drugiej / owszem nie jest święty, ale bliżej mu niż temu pierwszemu/ Popielski. Bardziej dystyngowany. Bardziej emocjonalny. Cierpliwy. Ludzki ? Mniej go męczą demony. Inny bynajmniej jest ich kaliber. Chociaż Popielski to nie w kij dmuchał pierdoła, ale prawdziwy tur na schwał co się zowie.
Nic tylko czytać i cieszyć, się ,że polski kryminał ma się dobrze, a nawet bardzo dobrze. Jestem usatysfakcjonowany taką rozległą, ciekawą opowieścią o życiu. Język niezwykle bogaty. Bardzo lubię te wstawki z mowy prosto z Lwowa. Bardzo mi to się podoba. Taka mowa niezwykle miękka. Śpiewna, lekka. Mimo , że część to wymysł literacki, ale przecież tak mogło być. Nie ma tutaj fantastyki, rzeczy i sytuacji niemożliwych , takich które nie mogły by się wydarzyć naprawdę i właśnie tak, a nie inaczej. I to mi się podoba. Książka prawdziwy rasowy kryminał retro. Życiowy. Nie przekombinowany. Taki jak trzeba. Jest Popielski który jest w formie. Są jego wady i zalety....jest cały sztab wojskowych i tych złych i tych dobrych. Są dobrzy, źli i brzydcy. Siatka szpiegowska i swoisty niepokój który czuć. Niepokój który to pokazał co nas czeka kilka lat później.....Nawet w najgorszych koszmarach nie nasz umysł by tego nie dokonał .....
Całość czyta się wyśmienicie, chociaż ciężko zdając sobie sprawę z sytuacji jaka miała potem miejsce w 1939 roku.......dlatego też może lektura przytłaczać.
Jeżeli więc urodzić bym się znów to tylko we Lwowie.
Ps/Panie Marku Krajewski fantastyczna robota ! Tak trzymać i nie zniżać lotów.
Na samym początku miałem mieszane uczucia dotyczące najnowszej powieści Marka Krajewskiego, ale im dalej w las, a raczej im głębiej nosem w książkę i im więcej stron upłynęło.....to doszedłem do wniosku dość ciekawego......,, Pomocnik kata '' jest najlepszą z serii przygód Edwarda Popielskiego. Łysssy tym razem przeszedł samego siebie. Intrygująca zagadka, nic tam się nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-01-20
Na początku bardzo ceniłem książki Marka Krajewskiego. Były dla mnie ciekawą , intrygującą odskocznią od tego wszystkiego co już mi się przejadło zarówno w światowej jak i rodzimej literaturze kryminalnej. Krajewski nadał nowy szlif, dał powiew świeżości, tak to było TO coś. Obecnie po ostatniej już lekturze spod pióra tegoż pisarza muszę stanowczo stwierdzić, że Krajewski pisze ciągle to samo i tak samo, a już za pomstę do nieba woła motyw wychodka na samym początku książki, któryż to wątek był praktycznie identyczny w którejś to jego książce.
Co więcej ? Czytelnik znowu podażą za Edwardem Popielskim po lokalach, chleję to wódę, wali ją w przysłowiową mordę, a ona jego na podłogę. Kolejne dywagacje na temat swoich fascynacji erotycznych. To staje się po prostu nudne. Autor przedstawił swojego bohatera w sposób niezwykle jaskrawy, komisarz to nikt inny jak cham, pijak i do tego degenerat. Stary zapijaczony satyr, śmierdzący nie tylko alkoholem ale też papierochami, które kurzy niczym komin elektrowni.
Emocje są złym, są najgorszym doradcą. Można co prawda w pewien sposób próbować rozgrzeszyć naszego Łysssego z takich a nie innych ( zbyt brutalnych, chamskich i wulgarnych ) metod śledczych, ale mimo wszystko pozostaje pewien niesmak w ustach, nawet stwierdzę fakt pozostania, zalegania wręcz goryczy w ustach. Niezwykle nieprzyjemne uczucie. Takie oto właśnie uczucie w ustach i pewien rodzaju żal mam do autora. Popielski nie brzmi dumnie w tym wydaniu jakie nam przedstawił jego protoplasta. ,,Erynie ‘’ jest książką niskich lotów. Wulgarna, chamska ,miejscami obsceniczna. Krajewski w swym dziele pokazał tylko mrok, bez jakiejkolwiek szansy na choćby promyk słońca, jasności, nadziei. Nic z tych rzeczy, tego tutaj po prostu nie ma.
Zagadka jak zagadka często jest tak, że na początku jak to wszystko co się dzieje wokół nas jest bardzo poplątanie to samo rozwiązanie jest banalnie proste. Święte słowa. Jednak zakończenie do mnie nie przemawia i całość jawi mi się jako fantastyka niskich, bardzo niskich lotów. Brak spójności. Zaczyna się stwarzanie sytuacji i kreowanie możliwości nierealnych w prawdziwym życiu.
Nie. Nie. I jeszcze raz nie. Wszystko pisane jest w pośpiechu. Brak jakiejkolwiek konstrukcji, brak szkieletu na czym to wszystko miałoby się opierać. Guma z majtek jest bardziej ekscytująca owinięta wokół palca niż to co stworzył tym razem Krajewski. Wstyd i hańba. Na odwal to zrobione i byle jak.
Głównym motywem jest wulgarność. Razi mnie nadpobudliwość Popielskiego. Niczym, powtarzam niczym nie różni się on od tych degeneratów których ściga, śmiem twierdzić, że nawet momentami jest gorszy, bo jest bardziej inteligentny przez co bardziej wyrachowany.
Na początku bardzo ceniłem książki Marka Krajewskiego. Były dla mnie ciekawą , intrygującą odskocznią od tego wszystkiego co już mi się przejadło zarówno w światowej jak i rodzimej literaturze kryminalnej. Krajewski nadał nowy szlif, dał powiew świeżości, tak to było TO coś. Obecnie po ostatniej już lekturze spod pióra tegoż pisarza muszę stanowczo stwierdzić, że Krajewski...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-12-31
Początek ,, Areny szczurów '' Marka Krajewskiego zapowiada się niesamowicie , niezwykle intrygująco. Niestety potem to jest już momentami fantastyka, bo jak inaczej wytłumaczyć szczęście Edwarda Popielskiego gdzie okazji do stracenia Łyssy ma całe mnóstwo, a mimo to udaje mu się przeżyć piekło. Nie przemawia do mnie taki rozwój akcji, nie przemawia do mnie także samo zakończenie, które moim skromnym zdaniem jest napisane naprędce. Nie wiem dlaczego autor posłużył się taki, a nie innym jakże miałkim zakończeniem. Czyżby Marek Krajewski nie miał innego pomysłu na finał ? Całość wzięła się ze zwykłego donosu ? Dlaczego w tym akurat momencie mówię ,, zwykłego donosu ‘’ , ponieważ cała ta mistyfikacja , cała ta otoczka jakże dość wydumana i wyimaginowana ( owszem to fantastyka, ale muszę przyznać, że i ona zasługuje w pewnym stopniu jednak na uznanie ) nie ma sensu . Najpierw wielkie halo, wielkie bum , balon napompowywany do granic możliwości, Edward Popielski walczy na arenie z tytanem, potem walczy na śmierć i życie na arenie pełnej szczurów, codziennie jest zagrożony i narażony na śmierć ze strony któregoś z sołdatów, wedle ich widzi mi się i nagle co……i nagle na samym końcu jedno wielkie nic……..sam Krzyżagórski też ginie w dość osobliwy sposób. Charakterystyka sprawcy….nie przemawia do mnie taka przemiana, która w niej zaszła………..nie , tak nie mogło być, nie w tym przypadku.
Pomysł był bardzo dobry, gorzej już było niestety z wykonaniem, z ubraniem słów we właściwe stroje. Nie ta para kaloszy Panie Krajewski. Po prostu wstyd.
Początek ,, Areny szczurów '' Marka Krajewskiego zapowiada się niesamowicie , niezwykle intrygująco. Niestety potem to jest już momentami fantastyka, bo jak inaczej wytłumaczyć szczęście Edwarda Popielskiego gdzie okazji do stracenia Łyssy ma całe mnóstwo, a mimo to udaje mu się przeżyć piekło. Nie przemawia do mnie taki rozwój akcji, nie przemawia do mnie także samo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-12-02
Niektórzy zapewne uważają , że najnowsza odsłona przygód o Edwardzie Popielskim jest nudna lub też idąc z drugiej strony przekombinowana. Ja natomiast powiem, tak, że jest na pewno inna, wszystko jest inaczej sformułowane niż miało to miejsce dotychczas i w sumie za to właśnie należy się pisarzowi uznanie. Musimy na ,, Dziewczynę o czterech palcach ‘’ spojrzeć z innej perspektywy. Książka jest dopracowana, akcja jest na odpowiednim poziomie i w sposób zadowalający dawkowana. Nie ma nudnych niepotrzebnych, filozoficznych wątków / jak miało to miejsce dość często w przeszłości/ .
Krajewski nie może cały czas opierać się na tym samym , nie może pisać identycznie, bo w końcu stanie się to przewidywalne ,a co za tym idzie nudne. I tak jestem pod wrażeniem, że ciągnie dwa różne opowiadania kryminalne, stworzył dwóch różnych bohaterów i jego książki nadal jeszcze potrafią wzbudzić zainteresowanie czytelnika. Idąc dalej swoim tokiem myślenia, ta książka jest naprawdę dobra, bo jest inna, jest różnorodność, jest ciekawy wątek fikcyjno- historyczny, jest wyścig z czasem, jest wojna nie tylko na szachownicy, ale przede wszystkim wojna pomiędzy szpiegami i agentami. Na plus zasługuje także bardzo duża liczba bohaterów, którzy są niezwykle wyraźni, niezwykle charakterni. Ich charakterystyka, sposób działania, czy nawet sposób wysławiania się to jest przecież takie ludzkie, takie prawdziwe. Zgodzicie się ze mną w tym momencie ? Mi się podoba taki styl.
Jest ciekawy pomysł. Jest szereg zróżnicowanych postaci. Jest fikcja, która mogła okazać się prawdą. Jest historia, która jest naszą historią, nie sądzę, że Krajewski wyssał wszystko z palca…..oj nie….
Co jeszcze zatem mamy ? Ciekawe miejsca. Dokładny ich opis, dokładny , szczegółowy opis wnętrz, sposobu ubierania się ect. to jakże ważne i potrzebne szczegóły. Nadają ostatni szlif kamieniowi przed pokazaniem go szerszej publiczności.
Czy mam się i czy mogę się do czegoś przyczepić ? Owszem zawsze znajdą się jakieś błędy, niespójność czy też niezgodność, ale tym razem przemilczę wszystko, po co psuć innym zabawę ? Książka jest bardzo dobra i tylko to się liczy. Nie czuje się zawiedziony. Coraz częściej jest tak, że sięgając po książkę nie liczę na nic. Nie oczekuję niewiadomo czego. Po prostu czytam i wtedy to okazuje się co jest czym. Same emocje zostawiam na koniec.
Krajewski w swoim opowiadaniu pokazuje często nieudolność, pokazuje naszą polską mentalność, nasze polskie, podwórkowe wady, które bardzo często w historii zaprowadziły nas nad przepaść. Niestety jest to prawda i z biegiem lat, z upływającym czasem stwierdzę z przykrością, że nic się w tym aspekcie nie zmieniło. Dokąd to nas zaprowadzi ? Historia lubi się niestety powtarzać……oj lubi…… Po obu stronach mamy tych samych sąsiadów, u których również nic się nie zmieniło. Na wschodzie bez zmian. Na zachodzie również bez zmian. A Ty pośrodku….pomiędzy nimi…..kochana….
Panie Krajewski – kawał dobrej roboty, oby tak dalej, nie zniżaj pan lotów !
Niektórzy zapewne uważają , że najnowsza odsłona przygód o Edwardzie Popielskim jest nudna lub też idąc z drugiej strony przekombinowana. Ja natomiast powiem, tak, że jest na pewno inna, wszystko jest inaczej sformułowane niż miało to miejsce dotychczas i w sumie za to właśnie należy się pisarzowi uznanie. Musimy na ,, Dziewczynę o czterech palcach ‘’ spojrzeć z innej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-11-29
W otchłani mroku Marka Krajewskiego jest moim skromnym zdaniem jedną z najlepszych i jednocześnie najbardziej brutalnych i przejmujących opowieści z cyklu o komisarzu Popielskim. Mało tego, twierdzę nawet, że jest to najbardziej mroczna historia jaką kiedykolwiek napisał Krajewski.
Intrygująca, powodująca miejscami uczucie złości, nawet nienawiści, ale też i bezsilności i tutaj splatające się ze sobą te przeciwstawne uczucia targają nami do końca. Emocje nie są dobrym doradcą.
Tak i jest tutaj w tej historii którą nam przedstawia autor.
Wartka akcja, niespodziewane jej zwroty, niezwykli bohaterowie stający po obu stronach barykady. Ci źli i ci dobrzy. Kto jest kim ? Kto kogo reprezentuje. Trudne relacje polsko- radzieckie i ciężka aczkolwiek wspólna historia i tak na pewno będzie do końca, tak już będzie zawsze między tymi dwoma jakże różniącymi się i paradoksalnie momentami takimi samymi narodami.
Ciężki działa jakie wytoczył pisarz w imię filozofii są w tym akuratnym przypadku niezwykle dla mnie zrozumiałem i jakże ciekawe. Odwieczna dysputa o ludzkości, o jego działaniu o ewolucji ludzkości. Odwieczna szala w której ludzkość umieściła swój los czy to z własnego wyboru czy też w tym i innym przypadku człowiek nie miał i nie ma zbyt wiele do powiedzenia a wszystko można zrzucic na los ? fatum ? przeznaczenie ? matkę Fortunę ? Czy też na inne siły w których to rękach człowiek jest tylko gliną z której można coś lub kogoś ulepić.
Inteligencja miesza się z wyrachowaniem, zło z dobrem, współczucie z nienawiścią, pożądanie z wynaturzeniem, zdrowe trzeźwe umysły z różnorakimi chorobami psychicznymi lub innego rodzaju deformacjami. Wszystko jest pomieszane. Jest wszechogarniający chaos. Taki oto obraz nam jest pokazany w 1946 roku kiedy to zwycięska Armia Czerwona zaprowadza swoje (nie)porządki we Wrocławiu.
Opis ludzkich charakterów, licznych, różnorakich zachowań, nietuzinkowi i niezwykle liczne grono bohaterów zarówno pozytywnych jak i negatywnych, mrok ,posępność, nowa chora rzeczywistość, nowy porządek i nowy ciemiężca to wszystko jest jak najlepszym zachęceniem do przeczytania książki Marka Krajewskiego. Opis ludzkiego życia, ludzkich trosk, problemów, przepychania się łokciami, opis nędzy i bogactwa, przepychu i plugastwa. Opis honoru, zdrady i łajdactwa to wszystko tam znajdziemy. Książka jest dość obszerna i długa, ale nie przynudza, nie czułem się zniechęcony, nie czułem się prowadzony jak we mgle. Całe mrowie wątków pobocznych tylko ubogaca historię, której główny nurt , główny kierunek nie jest w stanie nic go nam ani zmylić, ani nie jest w stanie nic go nam odbarwić, nie jest wyblakły. Jest mocny, bardzo mocny.
Tak cały ten posępny, ale i momentami pełen wiary, jakiejś nawet takiej nadziei wynikającej chyba z wnętrza ludzkiego ,, ja ‘’ powoduje, że książę czyta się z pozytywnymi myślami, chociaż znaczna jej część opisuje tylko to co człowiek ,a raczej bestia w ludzkiej skórze umie robić najlepiej- popełniać niewypowiedziane zło.
Całość pięknie się zamyka i w sumie zaskakuje. Nie jest to typowy kryminał, tutaj znajdziemy o wiele więcej. Jak mógłbym tak najdokładniej określić w kilku zdaniach o czym jest ta książka ? Jest ona o człowieczeństwie i o jej braku. Jest ona o sile wewnętrznej człowieka i o poczuciu , łaknieniu sprawiedliwości . Jest też o ewolucji jaką człowiek przejść każdy musi. Każdy z nas. Możemy zatrzymać się w tym miejscu gdzie jesteśmy, możemy cofnąć się do pierwotnych naszych instynktów, ale również możemy iść naprzód. Ewoluować w pozytywny sposób w sposób nad wyraz widoczny i trwały.
Jak dla mnie pierwsza klasa. Kto wie czy to nie najlepsza książka Pana Marka Krajewskiego.
W otchłani mroku Marka Krajewskiego jest moim skromnym zdaniem jedną z najlepszych i jednocześnie najbardziej brutalnych i przejmujących opowieści z cyklu o komisarzu Popielskim. Mało tego, twierdzę nawet, że jest to najbardziej mroczna historia jaką kiedykolwiek napisał Krajewski.
Intrygująca, powodująca miejscami uczucie złości, nawet nienawiści, ale też i bezsilności i...
2019-11-17
,,Festung Breslau '' jest jedną z najbardziej mrocznych i jednocześnie najbardziej zagadkową odsłoną przygód i nieprzygód komisarza Eberharda Mocka. Książka zaskakuje swoją pomysłowością, realnością i brutalnością. Tym razem Mock musi się zmierzyć nie tylko z mordercą , który okazuje się zarówno mistrzem w mordowaniu jak i mistyfikacji, ale także musi kolejny raz zmierzyć się z własnymi demonami. Mock to pies, który naprawdę nigdy nie spocznie na laurach dopóty dopóki nie zwycięży sprawiedliwość. Cena jaką mu przyjdzie tym razem zapłacić za te uzależnienie......jest ogromna.
Panie Krajewski bardzo dobra robota, aż chce się czytać to co wyszło spod Pana pióra czy tam klawiatury / zależnie na czym Pan pisze. Polecam, bo warto !
,,Festung Breslau '' jest jedną z najbardziej mrocznych i jednocześnie najbardziej zagadkową odsłoną przygód i nieprzygód komisarza Eberharda Mocka. Książka zaskakuje swoją pomysłowością, realnością i brutalnością. Tym razem Mock musi się zmierzyć nie tylko z mordercą , który okazuje się zarówno mistrzem w mordowaniu jak i mistyfikacji, ale także musi kolejny raz zmierzyć...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-11-11
Tandem Popielski- Mock rusza tropem bestii. Duet Mock-Popielski tropi Minotaura postać wynaturzoną, wyrzutą ze wszelkich uczuć wyższych. Ale trzeba zadać sobie pytanie : czy bestia jest jedna czy ……jest ich więcej…….
Pełna rehabilitacja po nieudanym ,, Końcu świata w Breslau ‘’. Marek Krajewski w formie. Arcyciekawa, zagmatwana zagadka kryminalna. Mrok i ciemność. Tajemniczość i ten niepokój który nie opuszcza czytelnika aż do ostatniej strony. Ostatnie zdania dopiero przynoszą spokój, przynoszą ciszę, która jest potrzebna aby dojść do siebie po mocnych, czasem zbyt mocnych przeżyciach i doświadczeniach.
Tak tym razem autor się postarał. Mamy przed sobą niezwykle mroczą , ale i interesującą zagadkę, która tym razem musi być rozwiązana we współpracy ludzi, którzy na samym początku nie darzą się sympatią, ale w ostatecznym rozrachunku stają się dla siebie najbardziej bliskimi i najbardziej zaufanymi przyjaciółmi. Przyjaciółmi, którzy znają swoje najbardziej mroczne tajemnice. Przyjaciółmi, którzy kiedy wszystko zawodzi są w stanie rzucić wszystko i po prostu …..pomóc.
Cała historia jest niezwykle pomerdana. Zakręcona. I możliwa, nie jest to czysta fantastyka. To znaczy owszem jest to fikcja literacka, ale również dobrze historia opisana przez Krajewskiego mogła się zdarzyć naprawdę. Niestety……, dlaczego piszę niestety ? Ponieważ historia ta jest mroczna, niezwykle brutalna, obnażająca wszystkie chore instynkty człowieka. Niestety…..taki jest też człowiek, którego charakter opisuje Krajewski w swojej książce. Brutalność. Przemoc. Nienawiść. Pogarda. Brak szacunku do czegokolwiek i kogokolwiek. Liczy się tylko zwierzęcy instynkt. Chuć. Pragnienia. Wynaturzenia seksualne. Pragnienie władzy, pragnienie pieniędzy i luksusów. Naiwność kobiet i jednocześnie ich wyrachowanie, wyrafinowanie. Brutalny, gorzki świat . Smród nie tylko podwórkowych ubikacji, ale także ,a może przede wszystkim smród i zgnilizna ludzkich serc i dusz. Tam wszystko się przeplata. Jest też przyjaźń, trochę dziwna, ale przynajmniej prawdziwa, szczera i realna. Jest też miłość ojcowska . Jest także próby i wejście w dorosłość dziewczyny, która nie była na to przygotowana. Niegotowość na dorosłość. Autor wyraźnie i charakternie o tym pisze. Dokładnie i szczegółowo niczego nie pomija w swoich obserwacjach.
Miłosny zawód. Szantaż. Miłość do wnuka. Nienawiść do zięcia. Ochronny parasol ojca nas córką, która w moim rozumowaniu ma wszystko czego jej potrzeba, ale chce wejść w życie dorosłe po swojemu, na swoich zasadach, jakże się myli. To nie ona i nie ojciec, który owszem może był często nadopiekuńczy, będzie dyktował , rozdawał karty , to nie on i nie ona, zrobi to ktoś inny, ktoś zupełnie inny. Wszystko też miało odbyć się zupełnie inaczej, ale los nie był tak łaskawy jak się to wszystkim na samym początku wydawać mogło…tak to wszystko się tylko wszystkim wydawało. Nastąpił koniec dzieciństwa. Świat Popielskiego zostaje odwrócony do góry nogami, musi jednak wszystko zrobić, żeby na nowo wszystko albo prawie wszystko uporządkować. Nie będzie już tak samo. Będzie inaczej, ale to wszystkich czegoś uczy. Każdy z naszych bohaterów dostaje ogromnie ważną lekcję życia . Ofiary są. Cena również często jest zbyt wysoka zdawać by się mogło, ale moim zdaniem nie można było zrobić tego inaczej. Gliny ich było dwóch. On i on. Praktycznie tacy sami. Przyjaciele dokończyli dzieła. Świat na nowo powrócił w swoje torowisko. Jest inny niż był, ale ciągle się kręci.
Ona też jest już inna. Dojrzała szybciej niż przewidywali to wszyscy z jej otoczenia. Inni natomiast…..no cóż dostali lekcję życia…….i to było wszystko co dostali przed jego ukończeniem, potem nastąpiła już tylko ciemność ….
Książka niezwykle dobrze napisana. Akcja bardzo dobrze skonstruowana. Akcja, która nie zwalnia ani na chwilę, ani na moment tempa. Niezwykle charakterni bohaterowie. Bardzo wyraziści/ czasem aż za bardzo……
Polecam, bo tym razem naprawdę warto. Jest naprawdę bardzo dobra lektura.
Krajewski porusza wiele tematów w swojej książce. Oprócz rzecz jasna zagadki kryminalnej, jest tutaj dodatkowo wiele wątków obyczajowych , zwykłych problemów ludzkich, kłopotów natury ludzkiej i wiele jest też znaków zapytania, na które każdy z nas musi czasem odpowiedzieć w swoim życiu. Odpowiedzi na życie , które łączą się wraz z naszym postępowaniem, ale nie tylko. Obcowanie z innymi. Środowisko. Społeczeństwo. Świat. To wszystko nas kreuje i to my kreujemy rzeczywistość. Koło zamknięte. Obieg zamknięty. Obieg życia. Koniec i początek.
Relacje ojciec- córka. Relacje rodzinne. Relacje z innymi ludźmi, tymi wszystkimi, którzy nas otaczają i tymi wszystkimi, którzy nas otaczali i którzy mają, mieli lub będą mieć wpływ pośredni lub bezpośredni na nasze życie, na nasze życiowe wybory. To wszystko tam znajdziecie. To i o wiele więcej. Książka jest bogata w różnorodność. Barwna.
Tandem Popielski- Mock rusza tropem bestii. Duet Mock-Popielski tropi Minotaura postać wynaturzoną, wyrzutą ze wszelkich uczuć wyższych. Ale trzeba zadać sobie pytanie : czy bestia jest jedna czy ……jest ich więcej…….
Pełna rehabilitacja po nieudanym ,, Końcu świata w Breslau ‘’. Marek Krajewski w formie. Arcyciekawa, zagmatwana zagadka kryminalna. Mrok i ciemność....
2019-11-09
Kolejne spotkanie z Eberhardem Mockiem tylko z początku wydawało się ciekawe, żeby nie rzec fascynujące, lecz to było niestety tylko złudzenie. Im dalej tym jest coraz bardziej nudno i paradoksalnie coraz bardziej Marek Krajewski wszystko wydujmuje, zaczyna pisać fantastykę.
Zbrodnia sprzed kilku set leci, która musi być w końcu pomszczona, jak dla mnie to było za wiele. Krajewski powtarza się, zaczyna pisać już według przyjętego przez siebie schematu ? Książka ,, Śmierć w Breslau ‘’ tylko nieznacznie się różni od swojej poprzedniczki. Dodatkową solą w oku czytelnika dla mnie osobiście jest coraz większe schamienie Mocka. Cham, prostak, wszechwładny krininaldirektor. Chleje, bo nie pije, nie nadużywa napojów wyskokowych, tylko normalnie chleje wódę ! Popija to piwem, czy innym koniakiem, kopci jak Huta Katowice i żre, bo nawet nie jje, tylko żre, pochłania. Po jaką cholerę ja mam to wszystko czytać ? Po co mi to potrzebne. Za dużo żercia, chlania, palenia, wyuzdanego seksu z dziwkami , za dużo łażenia po burdelach. Jak się sprawa rozwiązała ? Bodajże sama, nie doszedłem do tego jak mu się udało. Zbyt duży łut szczęścia, zbyt duża dawka pomocy chyba z niebios, że tych dwóch czyli Mock i Anwaldt rozwiązali tą zagadkę i uszli z życiem, co rozumowi każe stwierdzić, że mieli ze wszystkim więcej szczęcia jak rozumu. Rozpasłe to wszystko i leniwe jak nasz Mock. Który tylko się pasie na państwowej posadzie i odgrywa Bóg wie kogo. Nietykalny. Wszechwiedzący. Nie budzi we mnie sympatii ani sama zagadka, która jest zbyt fantastyczna i niemożliwa w realizacji, ale także przeobrażenie samego głównego bohatera. Mock nietykalny. Mock wszechwładny. Mock może nieśmiertelny ? Kpina. Przemęczyłem, bo przemęczyłem, ale jestem zawiedziony. Obniżenie lotów, znaczące obniżenie lotów Panie Krajewski……………..
Kolejne spotkanie z Eberhardem Mockiem tylko z początku wydawało się ciekawe, żeby nie rzec fascynujące, lecz to było niestety tylko złudzenie. Im dalej tym jest coraz bardziej nudno i paradoksalnie coraz bardziej Marek Krajewski wszystko wydujmuje, zaczyna pisać fantastykę.
Zbrodnia sprzed kilku set leci, która musi być w końcu pomszczona, jak dla mnie to było za wiele....
2019-11-03
Nasz główny bohater przeobraża się, ewoluuje, ale w tym złym kierunku . Eberhard Mock coraz więcej pije i coraz szybciej stacza się na samo dno, z którego czasem nie ma już powrotu. Nie ma często już odwrotu raz podjętej drogi życia.
,,Koniec świata w Breslau ‘’ jest jedną z najsmutniejszych i najbardziej mrocznych części i naszym komisarzem kryminalnym. W tej o to odsłonie kolejnych jego przygód widzimy jak nasz Ebi coraz bardziej zatacza się i idzie ku mrokowi, który nie jest stanem naturalnym człowieka. Traci żonę, traci na samym końcu także bratanka – ludzi których kochał szczerze i mocno. Czy ich rozumiał ? Tego nie wiem, starał się przynajmniej ich zrozumieć, ich powody, ich postępowanie, ale tam gdzie są uczucia często są emocje, które są złym doradcą, najgorszym.
Brutalne morderstwa , oczekiwanie na koniec świata, tajemne okultystyczne seanse spirytystyczne, seksualne orgie i w tym wszystkim z jednej strony wyrachowani ludzie , z drugiej zagubieni szukający pocieszenia, ale szukają go w złym, bardzo złym, nieodpowiednim miejscu. Tragedie ludzie. Prostytucja. Seksoholizm. Narkotyki. Alkoholizm. Upodlenie i upadlanie człowieka. W tym wszystkim jest nasz komisarz kryminalny, który ma dodatkowo na głowie swoje sprawy osobiste, bardzo osobiste, bo rodzinne. Na jego oczach rozpada się nie tylko ten świat który zna, ale na jego oczach rozpada się także ten świat, który próbował stworzyć, świat intymny. Rodzina. Dziecko. Szczęśliwy i radosny, prawdziwy dom. Nic jednak z tego nie wyszło . Ma się czasem wrażenie, że Eberhard Mock jest jakby przeklęty, naznaczony piętnem, które nie pozwoli mu na długo osiągnąć i cieszyć się prawdziwym szczęściem.
Mroczna zagadka. Seryjny impulsywny zabójca. Rozdwojenie jaźni. Okultyzm. Magia. Tajemne siły pochodzące z czeluści piekieł. Nierówna walka. Walka dobra ze złem, odwieczna walka. Tajemnicza odsłona według Marka Krajewskiego, która to zagadka jest jakby nie do końca opowiedziana, zostaje dużo, bardzo dużo znaków zapytania. Nie , one nie przeszkadzają, historia w pewnym sensie się zamyka. Koniec. A paradoksalnie to nie jest koniec. Historia z niewypowiedzianymi słowami, z niewypowiedzianymi domysłami………część która jest i jednocześnie jej nie ma……….tajemnica…..która być może kiedyś ujrzy światło dnia , światło, które pozwoli w pełni dojrzeć oczom to , co już dziś i teraz widzi rozum………….
Nasz główny bohater przeobraża się, ewoluuje, ale w tym złym kierunku . Eberhard Mock coraz więcej pije i coraz szybciej stacza się na samo dno, z którego czasem nie ma już powrotu. Nie ma często już odwrotu raz podjętej drogi życia.
,,Koniec świata w Breslau ‘’ jest jedną z najsmutniejszych i najbardziej mrocznych części i naszym komisarzem kryminalnym. W tej o to...
2019-10-19
Drugie spotkanie z Komisarzem Edwardem Popielskim. Jakże udane drugie spotkanie. Intrygująca zagadka kryminalna na której rozwiązanie….trzeba poczekać kilka lat……na której rozwiązanie trzeba bardzo cierpliwie poczekać aż wybuchnie druga wojna światowa i się skończy….a my musimy przeżyć , ale nie tylko my- zbrodniarz także musi przeżyć ten czas piekła na ziemi.
Marek Krajewski urządził mi prawdziwą czytelniczą ucztę. Świetnie się czyta. Wartka akcja , ciekawi bohaterowie , ale i sam Popielski zaczyna w moich oczach nabierać cech bardziej ludzkich.
Nie ma nudy. Nie ma niepotrzebnych wątków pobocznych. Jest tylko to co trzeba i tak jak trzeba. Samo zakończenie jest naprawdę bardzo udane, bardzo ciekawe, aż się nie spodziewałem takiego/ ale to tylko dobrze świadczy o samym autorze, ponieważ potrafi mnie czymś zaskoczyć.
Brutalny świat ludzkich dusz. Bezwzględny i plugawy świat ludzkich słabości i pragnień. Uzależnienie różnego rodzaju w bardzo różnie zaawansowanym stopniu. Uzależnienie, które powoduje, że człowiek staje się niewolnikiem swoich chciało by się rzec ludzkich pragnień, ale to nie jest tak. Te pragnienia, wynaturzone spychają nas do szufladki z napisem ,, Bestia’’ Smutny jest to obraz jaki autor nam przedstawił w swojej książce, ale jakże realny, jakże prawdziwy. Czytając tą książkę momentami czułem nawet złość i pogardę w stosunku do ludzi…..słabych……zniewolonych……czują się oni mocni, silni, ale tak naprawdę to oni są niezwykle słabi. Bardzo słabi. Toną w odmętach brudnej wody swoich czarnych myśli i jakże czarnych, czarniejszych jeszcze czynów. Długa wędrówka poprzez rzeki zapomnienia, rzeki które pozbawiają szaleńców duszy i zniewalają także i ciało. Przykro na to wszystko się patrzy, ale też i tacy są ludzie……chociaż mam wrażenie, że ludzie to jest za dużo w tym momencie powiedziane.
Zagadka pierwsza klasa. Ewoluowanie naszego głównego bohatera w bardzo znaczący sposób przyczyniło się to takiej a nie innej opinii którą teraz obecnie wydaję. Bardzo ciekawy klimat. Rozległa długa opowieść kończąca się naprawdę wyjątkowo, bo nieprzewidywalnie. Owszem co nie co można się domyślić, ale nie wszystkiego. Wszystko autor podaje nam na tacy, na sam koniec !
Polecam, bo dobra, naprawdę bardzo dobra ! Tak trzymać Krajewski.
Drugie spotkanie z Komisarzem Edwardem Popielskim. Jakże udane drugie spotkanie. Intrygująca zagadka kryminalna na której rozwiązanie….trzeba poczekać kilka lat……na której rozwiązanie trzeba bardzo cierpliwie poczekać aż wybuchnie druga wojna światowa i się skończy….a my musimy przeżyć , ale nie tylko my- zbrodniarz także musi przeżyć ten czas piekła na ziemi.
Marek...
Demonomachia nie jest to coś do czego przyzwyczaił nas Krajewski. Tutaj mamy niby zamierzchłą przeszłość, gusła, przesądy, spirytyzm, wierzenia , wiara w demony i walka z demonami. Książka ta wykracza poza cały dotychczasowy dorobek autora. Wśród tego całego pozornego chaosu wyłania się spokój i porządek który jest często burzony kiedy człowiek idzie przez życie jak ....no właśnie jak kto ? Jesteśmy ułomni, ciekawi, rządni pożądliwi , motamy się pomiędzy sacrum a profanum często nie zdając sobie z tego sprawy. Wkraczamy w dwa światy to co namacalne, dotykalne naszymi zmysłami i to co widoczne tylko duszą , innym zmysłem. I tak człowiek często się mota pomiędzy tymi dwoma światami nierzadko zwyczajnie się gubiąc......nie tylko siebie zresztą.
Zbytnia ciekawość prowadzi bardzo często albo prawie zawsze do dużych kłopotów. Wyimaginowane fantazje noszenie kwiatów, całowanie śladów stóp dziewcząt które wielbimy i stawiamy na piedestałach , a okazujących się kobietami upadłymi, dzień w którym poznajemy tą przykrą prawdę może być decydujący w naszym życiu, może również być to nasz ostatni dzień na tym łez padole. Miłość do kobiety rozpustnej, dziewica niejednokrotnie chędożona we wszystkie dziury prawda taka może nas zabić, może zabić także naszą duszę, a wtedy z rozbitego lustra, zwierciadła naszej duszy mogą skorzystać demony.
Otchłań......ciemność........głos z ciemności......Krajewski umiejętnie bawi się z czytelnikiem i czytelnikiem podsuwając mu wszelaką brutalną prawdę o nas samych, o naszym postępowaniu....o naszych marzeniach pragnieniach......wadach i zaletach.
Pełno w tym opowiadaniu wyuzdanego seksu, a czyż człowiek taki nie jest ? Sam akt seksualny jest magiczny w różnoraki sposób. Seks z miłości jest aktem czystym , transcendentnym, oczyszczającym ciało i umysł, wznoszący nas w inny wymiar. Katharsis. Akt seksualny, orgie, częste zmiany partnerów wynikające z różnych pobudek są aktem bluźnierczym profanująym nasze ciało, a w końcowym efekcie duszę..........spadamy małymi krokami w otchłań czeluści, w Szeol. Okultyzm i seks ....no cóż tutaj jest inny rodzaj magii tej złej, demony które drzemią w naszych umysłach i w naszych narządach nie pozwalają nam uwolnić się od tego wszystkiego.....tutaj Krajewski ujął to bardzo trafnie. Po małej chwili kiedy przeżywamy orgazm , krótki następuje ból , ból i ból duszy i następuje poczucie beznadziejności. Brak szacunku do partnerki a w końcowym efekcie do samego/ samej siebie. Nawet ten pierwszy raz powinien być cudowny, jeżeli nie jest to może on na przyszłość być wyznacznikiem naszego dalszego zachowania w sferze seksualnej. Nawet nie wiedziałem, że Krajewski pójdzie w tak daleko idące rozmyślania, postawi takie tezy i je odpowiednio poprze.
Tak książka Demonomachia Krajewskiego wykracza poza to co dotychczas napisał. I jest to książka być może o dawnych czasach, ale potrzebna nam niezwykle na obecne czasy dzikie, wyuzdane i wyrachowane. Łoże niczym ołtarz poświęcenia, poświęciłaś swoje dziewictwo w imię czego, w co wierzysz i czemu służysz. Krew z pękniętej błony dziewiczej jest ofiarą która kobieta składa na ołtarzu poświęcenia.....jej całe ciało jest także ołtarzem.......które składa .....komu ......i jakie to będzie miało skutki w przyszłości. Kim będzie, jaka będzie, w co wierzy i czy będzie szanować siebie i swoją seksualność czy też będzie używać ciała do innych celów mniej szczytnych, nie szanując ani siebie ani żadnego innego mężczyzny, pogardzając sobą bedzie pogardzać wszystkimi. Profanacja ołtarza swojego ciała. Wpatrując się długo w otchłań uważaj.....Kiedy spoglądasz w otchłań ona również patrzy na ciebie.
Wpatrując się w mrok uważaj, bo mrok może ciebie pochłonąć.
Książka posiada co prawda szereg wad, ale mimo wszystko w końcowym efekcie wynik jest satysfakcjonujący. Nawet nie wiedziałem, że autor pójdzie tą drogą, zupełnie inną i to mi się podoba. Nie można ograniczać się tylko do pewnych wytartych schematów i podążać tylko ścieżkami wyznaczonymi przez innych, to do niczego odkrywczego nie prowadzi......
Można by tak jeszcze długo i długo pisać, ale czy jest sens zdradzać całą fabułę książki i opisywać swoje wrażenia, jak to odbiera całą przyjemność z czytania .
Nie otwieraj bramy mroku, człowiek istota co prawda chwiejna, pełna sprzeczności, ale mimo wszystko...... warto warto pielęgnować w sobie piękno które w nas drzemie. I zmierzać ku światłu. Ponieważ tylko światło prowadzi ku nieskończoności......
Demonomachia nie jest to coś do czego przyzwyczaił nas Krajewski. Tutaj mamy niby zamierzchłą przeszłość, gusła, przesądy, spirytyzm, wierzenia , wiara w demony i walka z demonami. Książka ta wykracza poza cały dotychczasowy dorobek autora. Wśród tego całego pozornego chaosu wyłania się spokój i porządek który jest często burzony kiedy człowiek idzie przez życie jak ....no...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to