Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Literatura azjatycka niezmiennie mnie wzrusza i chwyta za serce. Te z pozoru proste opowiadania za każdym razem poruszają moje wnętrze i skłaniają do refleksji, otwierają duszę na to, co w codzienności umyka. Tak też było podczas czytania tytułu "Wszystko, czego szukasz, znajdziesz w bibliotece".

Książka Michiko Aoyamy to dość krótki utwór, na który składają się opowiadania o zupełnie różnych osobach, które łączy jednak pewien element. Tym elementem jest nieustanne poszukiwanie własnego "ja", próba odnalezienia szczęścia i codzienne zmagania z rzeczywistością, która próbuje odrzeć bohaterów z wiary w siebie i własne możliwości.

Autorka w swojej opowieści przedstawia nam historie kilku osób, na których życie szczególny wpływ miała literatura, zwłaszcza ta wybrana przez pewną bibliotekarkę. Spotkamy tu między innymi młodą kobietę, która wykonując zawód sprzedawcy nie wierzy we własne umiejętności, a mimo to stara się znaleźć receptę na sukces. Poznamy także trzydziestolatka, który zmaga się z poczuciem bezużytecznosci i beznadziei, a zagubienie życiowe poprowadzi go właśnie do biblioteki. Miejsce to odgrywa niesamowicie ważną rolę za sprawą osobliwej bibliotekarki, która zadając proste pytanie "Czego szukasz?" skłania bohaterów ogarniętych wewnętrznym chaosem do przemyśleń. Nie będę zdradzać jakich historii jeszcze możecie się spodziewać, jednak gwarantuję, że każda z nich urzeka na swój sposób i wspaniale tworzy całość łącząc się z pozostałymi.

Czytając tę książkę miałam wiele myśli i specjalnie dawkowałam sobie czytanie, by każdej opowieści poświęcić należytą uwagę. Zapisałam także wiele cytatów, które szczególnie mnie dotknęły.
"Zadziwiające, jak czytana książka może zsynchronizować się z rzeczywistością."
To zdanie doskonale opisuje moje wrażenia towarzyszące czytaniu tej opowieści, bo faktycznie każdy z bohaterów zawierał w sobie dylematy, które i mnie często nurtują. Michiko Aoyama w interesujący sposób przedstawia życiorysy swoich postaci, które równocześnie są bohaterami z krwi i kości. Myślę, że każdy czytelnik odnajdzie wśród tych historii cząstkę siebie. W mojej pamięci wyjątkowe miejsce zajmie stwierdzenie "Zejść z karuzeli i poszukać nowej przejażdżki". To lekcja dla tych, którzy tak jak ja zbyt mocno skupiają się na jednym wymiarze sytuacji czy problemie i nie dają sobie chwili wytchnienia.
PS Szukajcie elementów fabuły na okładce!

https://www.instagram.com/p/C6qbyeMNYiE/?igsh=Z291MjVkcmJmc3hm

Literatura azjatycka niezmiennie mnie wzrusza i chwyta za serce. Te z pozoru proste opowiadania za każdym razem poruszają moje wnętrze i skłaniają do refleksji, otwierają duszę na to, co w codzienności umyka. Tak też było podczas czytania tytułu "Wszystko, czego szukasz, znajdziesz w bibliotece".

Książka Michiko Aoyamy to dość krótki utwór, na który składają się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mieliście już okazję czytać coś spod pióra Macieja Marcisza? Mnie zdarzyło się ostatnio przeczytać "Taśmy rodzinne" i uważam, że to było ciekawe literackie spotkanie. Ten tytuł docenią szczególnie osoby, które chętnie zagłębiają się w zawiłe koneksje rodzinne.

Przed Marcinem Małysem niełatwe zadanie. Stojący na skraju przepaści finansowej, z przytłaczającymi 63 tysiącami długu, nie widzi swojego życia w kolorowych barwach, już nie wspominając nawet wizji przyszłości, choćby tej niedalekiej... Jego ojciec pozbawia go iskry nadziei postanawiając oddać swój wielomilionowy dobytek na cele charytatywne. Marcin nie jest w stanie pogodzić się z decyzją ojca i zamierza odzyskać należny mu dorobek rodzinny. Postanowienie to jednak nie będzie tak proste do wykonania z powodu zawiłych relacji Marcina także z pozostałymi członkami rodziny.

"Taśmy rodzinne" to opowieść, która czyta się sprawnie i szybko, bo jest to historia mocno odnosząca się do rzeczywistości. Podejmuje wątki nieudolnego radzenia sobie z dorosłością, ale również rodzinnych zawirowań, które wybiegają mocno w zmierzchłą przeszłość. Jest to również opowieść o destruktywnej roli pieniędzy i implikacjach zakłamywania zdarzeń wpisujących we wspomnienia. Nie da się ukryć, że historia bywa ciężka z powodu piętrzących się dramatów rodzinnych i zdarzeń, z którymi ciężko sobie poradzić. Trudno nie zaangażować się w sytuację bohatera i być obojętnym na jego emocje. Książka obfituje w mnogość nieprzepracowanych traum, które dają się odczuć poprzez analizę różnych wydarzeń. To tytuł zdecydowanie angażujący i dający do myślenia.

https://www.instagram.com/p/C6CE_9YNCBz/?igsh=MThzaHNzcmI2Zzl1Yg==

Mieliście już okazję czytać coś spod pióra Macieja Marcisza? Mnie zdarzyło się ostatnio przeczytać "Taśmy rodzinne" i uważam, że to było ciekawe literackie spotkanie. Ten tytuł docenią szczególnie osoby, które chętnie zagłębiają się w zawiłe koneksje rodzinne.

Przed Marcinem Małysem niełatwe zadanie. Stojący na skraju przepaści finansowej, z przytłaczającymi 63 tysiącami...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wydawnictwo Cyranka to zawsze odpowiedni wybór kiedy potrzebuję wyszukanej literatury pięknej. Tym razem miałam okazję przeczytać "Swobodne wpadanie", które przez swoją okładkę i zawiłą relację, którą opisuje, kojarzy mi się z głęboką studnią, w którą autorka wpycha czytelnika bez ostrzeżenia.

Zwykle spotykałam się z lekturami biorącymi pod lupę zniszczone relacje z matką, Katarzyna Pochmara-Balcer w swoim "Swobodnym wpadaniu" skupia się jednak na trudnej relacji córki z ojcem. Ojcem, który nigdy nie był obecny, pojawiał się niespodziewanie i tak samo nagle znikał. Dokładnie tak zaczyna się ta opowieść, kiedy to bez uprzedzenia wpada z wizytą mężczyzna o osobliwym charakterze do "Oluchny", córki w której życiu nigdy aktywnie nie uczestniczył, a które to życie stawia do góry nogami swoją tymczasową obecnością. W niedużym mieszkaniu na ósmym piętrze zaczyna rozgrywać się starcie dwóch pokoleń...

Autorka w świetnym stylu przedstawia historię trudnej relacji, która nigdy nie była poprawna, i z którą muszą zmierzyć się bohaterowie tego utworu na bardzo małej przestrzeni. Ojciec i córka związani są ze sobą tylko w dokumentach, nic ich nie łączy i całkowicie różnią się światopoglądem. Niespodziewane pojawienie się mężczyzny sprawia, że nagle zmuszeni są ze sobą spędzić dłuższy czas. Jak to zniosą? Jakie tajemnice przyniósł ze sobą ojciec Oluchny? Atmosfera gęstnieje z każdą stroną, a każdy dzień zbliża bohaterów ku nieuchronnej katastrofie wewnętrznej. "Swobodne wpadanie" ukazuje historie zwyczajnych osób w bardzo wyszukanym literacko stylu, co jest wielkim atutem tej opowieści. Warto przeczytać tę książkę z powodu oryginalnego przedstawienia rozbitej rodziny, a także tego jak bohaterowie radzą sobie z zaistniałą sytuacją, przeszłością i teraźniejszością. Książka ocieka sarkazmem i emocjonalnym bagnem, w które wpadają coraz głębiej zarówno ojciec, jak i córka. Tytuł ten szczególnie docenią osoby, które lubią zagłębiać się w zawiłości rodzinne i tajemnice oplatające bohaterów.

https://www.instagram.com/p/C53ybv9N9TK/?igsh=andybzlvYmZnZXJ0

Wydawnictwo Cyranka to zawsze odpowiedni wybór kiedy potrzebuję wyszukanej literatury pięknej. Tym razem miałam okazję przeczytać "Swobodne wpadanie", które przez swoją okładkę i zawiłą relację, którą opisuje, kojarzy mi się z głęboką studnią, w którą autorka wpycha czytelnika bez ostrzeżenia.

Zwykle spotykałam się z lekturami biorącymi pod lupę zniszczone relacje z matką,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Śmierć na bogato" Jacka Ostrowskiego to tytuł, który może być odpowiednim wyborem na początek przygody z tym autorem, także dla osób, które dopiero chciałyby zacząć czytać powieści kryminalne.

Autor odchodzi od sztampowych przedstawicieli bohaterów tego gatunku kreując duchownego, który nie do końca należy do tych nieskazitelnych. Pakulski jako osoba z głową do interesów zakłada pod kuratelą Watykanu tajemniczą firmę pod nazwą "Pomocna dłoń". Działalność pod tak niepozornym szyldem oferuje pomoc w bardziej komfortowym przejściu "na drugą stronę" potencjalnym klientom. Oczywiście cała inicjatywa skierowana jest ku tej najbardziej majętnej części populacji, bo usługa nie należy do tanich. Kuszącą propozycję współpracy z tą osobliwą instytucją otrzymuje Agata, weteranka amerykańskiej armii. Będąc w trudnej sytuacji i borykając się z wewnętrznymi demonami, Agata przyjmuje ofertę, która zagwarantuje jej niemały zarobek. Czy była to dobra decyzja?

Z premedytacją nie odpowiem Wam na to pytanie, bo faktycznie warto zajrzeć do tego tytułu i przekonać się jak potoczą się losy Agaty. Nie można narzekać na nudę, bo dzieje się tu naprawdę wiele, a zróżnicowani bohaterowie o unikatowych charakterach dostarczają dobrej rozrywki podczas śledzenia ich poczynań w przestrzeni świata stworzonego przez Jacka Ostrowskiego. Z wielką ciekawością czytałam tę opowieść, ponieważ autor pochodzi z miasta, w którym mieszkam, a i główna bohaterka ma płockie korzenie. Jeżeli poszukujecie interesującej powieści kryminalnej o nietypowej fabule i z małą domieszką humoru, to "Śmierć na bogato" okaże się dobrym wyborem.

https://www.instagram.com/p/C5q_LFhNoUy/?igsh=MWg1ZzVoNzUwaGVxdw==

"Śmierć na bogato" Jacka Ostrowskiego to tytuł, który może być odpowiednim wyborem na początek przygody z tym autorem, także dla osób, które dopiero chciałyby zacząć czytać powieści kryminalne.

Autor odchodzi od sztampowych przedstawicieli bohaterów tego gatunku kreując duchownego, który nie do końca należy do tych nieskazitelnych. Pakulski jako osoba z głową do interesów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdarza się Wam czytać książki ociekające drastycznymi opisami czy raczej omijacie je z daleka? Chelsea G. Summers stworzyła postać, która na długo pozostanie w mojej pamięci. Dorothy Daniels to jedna z tych silnych kobiet, które dokładnie wiedzą czego chcą od życia i biorą to garściami zaspokajając wewnętrzny i trudny do opanowania głód. Nie ma dla niej przeszkód, a wrodzona charyzma i zdecydowanie towarzyszą jej na każdym kroku.

"Ten głód" to opowieść, która może nie trafić do każdego odbiorcy i należy podkreślić to już na starcie. To historia obfitująca w dużą ilość ohydnych opisów zjawisk, które mają tam miejsce i które idealnie oddają charakter Dorothy. Muszę przyznać, że szaleńczo wciągnęła mnie opowieść snuta przez tę bohaterkę i to do tego stopnia, że sama zaczęłam sobie zadawać pytania o to, dlaczego to szaleństwo opisywane przez Dorothy mnie tak fascynuje.

"Ten głód" to książka łącząca w sobie powieść grozy z elementami detektywistycznymi, która wciąga czytelnika za kulisy losu pełnej wdzięku Dorothy Daniels. Ta czarująca kobieta wprowadza nas w swoje życie pełnego oddania krytyka kulinarnego, które opisuje z wielką pasją. Drobny szczegół tkwi w tym, że Dorothy to także pozbawiona skrupułów i wyrzutów sumienia seryjna morderczyni. Nie oszczędza drobiazgowych opisów swoich zbrodni, jest z nich dumna i z tkliwością powraca do swojego życia zza krat bogatego we wspaniałe jedzenie i seks, który stanowi drugą i największą miłość Dorothy. Jeżeli macie ochotę posmakować fascynujących podróży, nie tylko kulinarnych, koniecznie dopiszcie ten tytuł na listę książek do przeczytania, bo gwarantuje naprawdę wiele wrażeń.

Muszę przyznać, że "Ten głód" to pierwsza książka, której czytanie wzbudziło we mnie tyle odrazy, że nie byłam w stanie nic przełknąć podczas lektury, a mimo to nie mogłam jej odłożyć, bo byłam ciekawa co jeszcze opowie mi Dorothy. Nie brakuje tu opisów wykwintnych dań i buzującej namiętności, a koleje losu głównej bohaterki podsycane są wieloma smaczkami, dlatego moje zainteresowanie nie gasło nawet na chwilę. Książkę szczególnie polecam osobom o mocnych nerwach i odporności na drastyczne zilustrowanie zdarzeń. Z odpowiednim nastawieniem wpadniecie w wir ciekawej przygody literackiej, w której nie brakuje wyśmienitej kuchni, psychopatii i śmierci!

https://www.instagram.com/p/C5oPBfsNtvA/?igsh=MWppMGw4MWZwb2g5cg==

Zdarza się Wam czytać książki ociekające drastycznymi opisami czy raczej omijacie je z daleka? Chelsea G. Summers stworzyła postać, która na długo pozostanie w mojej pamięci. Dorothy Daniels to jedna z tych silnych kobiet, które dokładnie wiedzą czego chcą od życia i biorą to garściami zaspokajając wewnętrzny i trudny do opanowania głód. Nie ma dla niej przeszkód, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Sielanka" to powieść, która obrazuje zderzenie się rzeczywistości wielu generacji i nieunikniony upływ czasu. Autor pozwala nam przez chwilę spojrzeć z ukrycia na codzienność zwyczajnych osób, ich rozterki, nieporozumienia i próby odnalezienia własnego miejsca na ziemi pełnego spokoju. Trudno jest jednoznacznie określić charakter tej opowieści, lecz ma w sobie pewien rodzaj przyciągania, który rozbudza ciekawość tego co stanie się dalej i oplata bajronicznym klimatem.

Całość utrzymana jest w naturalistycznym stylu, a obecność przyrody odgrywa tu wielką rolę. Książka jest pięknie napisana, chociaż zdarzenia opisane w środku wcale takie piękne nie są. Znajdziemy tu wątki rodzącej się miłości, nieuchronnego przemijania i powrotów do czasów młodości. Mimo niewielkiej objętości tego tytułu nie da się przez niego gładko przepłynąć. To książka, która zmusza, by się zatrzymać i zwrócić uwagę na detale, które są niezwykle istotne. Świat natury gra tu pierwsze skrzypce i trudno nie docenić opisów, które tu znajdziemy: narodziny ważek, czyhający szczupak czy budzący grozę wilk, który nagle pojawia się w wiosce, naprawdę robią wrażenie. Szczególnie należy podkreślić umiejętność budowania atmosfery grozy przez autora. Czytając "Sielankę" towarzyszył mi bliżej nieokreślony niepokój, przytłaczała mnie aura oczekiwania na coś złego, co lada chwila się wydarzy.

Aki Ollikainen w swojej "Sielance" podejmuje różne wątki, lecz najbardziej odczuwalne są te dotyczące przemijania oraz brutalizmu, który występuje w naturze. Opisy tych zjawisk są przejmujące i zalewające przytłaczającymi emocjami, które obecne są od początku czytania do ostatniej strony. Przeczytałam tę historię już kilka dni temu, ale nadal siedzi w mojej głowie i wraca pod postacią niemego baranka, który szczególnie zapadł mi w pamięć...

https://www.instagram.com/p/C5WRl1btotd/?igsh=M3Y4OTUxZ2t2eWdz

"Sielanka" to powieść, która obrazuje zderzenie się rzeczywistości wielu generacji i nieunikniony upływ czasu. Autor pozwala nam przez chwilę spojrzeć z ukrycia na codzienność zwyczajnych osób, ich rozterki, nieporozumienia i próby odnalezienia własnego miejsca na ziemi pełnego spokoju. Trudno jest jednoznacznie określić charakter tej opowieści, lecz ma w sobie pewien...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Kontratak" to druga powieść Sohn Won-Pyung, która według mnie podejmuje bardzo aktualne problemy. Jest zupełnie inna niż "Almond", dlatego osoby, które nastawiają się na coś podobnego do niego mogą czuć się rozczarowane.

Autorka skupia się tym razem na innej grupie społecznej i jednocześnie z odmienną problematyką związaną z tymi osobami. Tym razem autorka bierze pod lupę życie współczesnych trzydziestolatków w Korei Południowej. Ich zmagania z absurdami struktur społecznych oraz władzy. Bohaterom doskwiera poczucie niesprawiedliwości i bezradności w obliczu ciężkiej sytuacji finansowej, a także niemożliwości spełniania marzeń. Praca w korporacji, której poświęca się Ji-hye, niesie ze sobą bagaż wielu obowiązków i rozczarowań, jednak pojawienie się nowego stażysty Gyu-oka wnosi powiew świeżości do jej życia. Razem snują plany na to, by anonimowo dokuczyć tym, których zwykle omijają wszelkie konsekwencje.

"Kontratak" to opowieść, którą moim zdaniem szczególnie docenią osoby należące do grupy trzydziestolatków. Problemy z jakimi zmagają się bohaterowie można przełożyć na szersze grono osób i nie da się ukryć, że są to ważne kwestie, o których warto mówić. Niska samoocena, nieustanne próby sprostania obowiązkom narzuconym z góry i brak czasu na spełnianie własnych potrzeb oraz marzeń w tym wirze zadań bywają demotywujące. Bohaterowie "Kontrataku" próbują znaleźć własne rozwiązania na te sytuacje, ale czy skuteczne to już musicie dowiedzieć się z lektury. Przyznam, że historia mocno mnie wciągnęła, a z biegiem czasu coraz bardziej byłam ciekawa jak rozwiną się niektóre wątki. Kibicowałam też głównej bohaterce w dążeniu do własnych celów i nie ukrywam, że zdarzyła mi się nawet chwila wzruszenia.

https://www.instagram.com/p/C5TfaKWNohL/?igsh=NWVnYXdoaGoxY2V1

"Kontratak" to druga powieść Sohn Won-Pyung, która według mnie podejmuje bardzo aktualne problemy. Jest zupełnie inna niż "Almond", dlatego osoby, które nastawiają się na coś podobnego do niego mogą czuć się rozczarowane.

Autorka skupia się tym razem na innej grupie społecznej i jednocześnie z odmienną problematyką związaną z tymi osobami. Tym razem autorka bierze pod lupę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wydawnictwo Art Rage kolejny raz zaskakuje czytelnika książką, która wyróżnia się stylem pisarskim oraz głębokim klimatem, od którego trudno odetchnąć, bo przesyca powietrze swoim ciężarem. "Koniec" Marty Hermanowicz to tytuł, który zdecydowanie zapada w pamięć.

Główna bohaterka Malwina to postać nadzwyczajna i obdarzona niesamowitą wrażliwością. Ta przypadłość bywa także przekleństwem, ponieważ dziewczynkę przenikają wspomnienia jej babki z czasów wojny. Malwina tkwi zatem w zawieszeniu w dwóch wymiarach, własnej rzeczywistości lat 90. oraz tej wojennej skupionej na Kresach i Syberii. To właśnie stanowi przedmiot tej opowieści, w której mamy szansę, by wraz z Malwiną zajrzeć w oczy drastycznej przeszłości.

Koniec jako zjawisko miewa wiele odsłon i także jego wielorakie wersje przedstawia autorka w swojej opowieści. Warto podkreślić, że jest to debiut Marty Hermanowicz, lecz napisany w świetnym stylu, który przyćmiewa tę świadomość. "Koniec" to unikatowa historia podkreślająca dramat wojny, który nie przemija wraz z politycznymi ustaleniami rządzących. To próba zobrazowania jak te tragiczne wydarzenia osadzają się na dnie duszy ich ofiar, ale również obarczają następne pokolenia.

Muszę przyznać, że była to opowieść trudna z powodu tematyki, którą podejmuje, jednak zagości w moim wnętrzu na dłużej przez emocje, które wywołała. Należy podkreślić, że to misternie skonstruowana historia, która porywa czytelnika w swoje sidła i oplata do tego stopnia, że ciężko odróżnić w jakim czasie aktualnie się znajdujemy i która rzeczywistość jest tą teraźniejszą. Opisy zdarzeń i osób są bardzo plastyczne co dodatkowo wzmaga wrażenia z czytania. Proszę nie dać się zwieść minimalistyczną okładką, bo wnętrze skrywa cały wachlarz wydarzeń i uczuć. To warto czytać!

https://www.instagram.com/p/C5JkikTtVB7/?igsh=cWJqZGNwZTlycTk0

Wydawnictwo Art Rage kolejny raz zaskakuje czytelnika książką, która wyróżnia się stylem pisarskim oraz głębokim klimatem, od którego trudno odetchnąć, bo przesyca powietrze swoim ciężarem. "Koniec" Marty Hermanowicz to tytuł, który zdecydowanie zapada w pamięć.

Główna bohaterka Malwina to postać nadzwyczajna i obdarzona niesamowitą wrażliwością. Ta przypadłość bywa także...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mieliście już okazję czytać coś spośród twórczości Jacka Ketchuma? Jakie wrażenia wywołała przeczytana przez Was książka tego autora? Mnie do tej pory nie po drodze było z jego opowieściami, więc z ciekawością sięgnęłam po najnowszą pozycję, czyli "Przeprawę". Opis niewiele mówił, dlatego nie byłam przygotowana na to, co spotka mnie na stronach tej historii i długo układałam myśli zanim zabrałam się do opisania wrażeń na jej temat.

"Przeprawa" stanowi ciekawy twór literacki łączący wiele różnych gatunków na niewielkiej przestrzeni. Historia zamyka się w lekko ponad dwustu stronach, lecz jest osobliwą kumulacją westernu z małą dozą grozy. Opowieść przenosi nas do Arizony w 1848 roku. Do miejsca, w którym powstał Little Fanny Saloon będący płaszczyzną spotkania reportera Mariona T. Bella oraz zwiadowcy Johna Charlesa Harta. Saloon stanowi centrum Gable's Ferry, miasteczka które powstało w ekspresowym tempie, jednak nie ma w nim tak podstawowych instytucji jak szkoła czy więzienie. Na drodze Mariona i Johna w nieoczekiwanym momencie pojawia się ciężko ranna Elena, młoda Meksykanka. Dzieli się z nimi dramatycznymi wydarzeniami, które spotkały ją i jej siostrę. Tu odsyłam Was do lektury, by odkryć co przytrafiło się tym kobietom.

"Przeprawa" Jacka Ketchuma to książka, która wywołała we mnie wiele skrajnych emocji, na czele z poczuciem zniesmaczenia. Ohyda i brutalizm wręcz sączą się ze stron tej opowieści, do czego całkowicie pasują te barwione na czerwono brzegi. Całość stanowi swego rodzaju sprawozdanie z wydarzeń, których świadkiem był jeden z bohaterów. Trzeba przyznać, że książkę czyta się prędko, jednak trudno mi jest jednoznacznie ocenić na ile mi się podobała właśnie ze względu na uczucia, które we mnie wzbudziła, a jedna ze scen wyjątkowo wgryzła mi się w pamięć. "Przeprawę" zapamiętam jako osobliwie ciężką i drastyczną, lecz nie zamykam się na twórczość tego autora i pewnie kiedyś jeszcze coś przeczytam.

https://www.instagram.com/p/C5G2HnANmiY/?igsh=ZXV0cGl5ZGJsbDFi

Mieliście już okazję czytać coś spośród twórczości Jacka Ketchuma? Jakie wrażenia wywołała przeczytana przez Was książka tego autora? Mnie do tej pory nie po drodze było z jego opowieściami, więc z ciekawością sięgnęłam po najnowszą pozycję, czyli "Przeprawę". Opis niewiele mówił, dlatego nie byłam przygotowana na to, co spotka mnie na stronach tej historii i długo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świat wydawniczy ostatnio rozpieszcza szczególnie miłośników literatury azjatyckiej. Sama należę do tego grona, więc bardzo mnie to cieszy. Wśród wielu nowości pojawiła się "Kawiarnia pod Pełnym Księżycem" spod pióra Mai Mochizuki. Mieliście już okazję się do niej wybrać?

Kawiarnia pod Pełnym Księżycem to osobliwe miejsce, które nie posiada stałej lokalizacji i pojawia się w niespodziewanych zakątkach zawsze przy pełni księżyca. Nie znajdziemy tu ustalonego odgórnie menu, a zamówienia są spersonalizowane dla każdego gościa osobno. Najbardziej zaskakujący jest jednak fakt, że obsługa kawiarni składa się z kotów obdarzonych specjalnymi umiejętnościami. To właśnie one pomagają gościom w poszukiwaniu rozwiązań trudnych sytuacji życiowych, a także przezwyciężaniu lęków. Magiczna aura tego miejsca urozmaicona jest o możliwość zajrzenia w głąb swego istnienia poprzez wgląd w astrologiczne czytanie z gwiazd. Co zapisane jest w kosmogramie bohaterów "Kawiarni pod Pełnym Księżycem"?

To jeden z tych tytułów, który daje poczucie komfortu i otula nutką refleksji. Zmusza do zatrzymania się w pędzie codzienności, co uważam za największą zaletę tego typu literatury. Historie bohaterów przedstawione są w interesujący sposób, jednak należy podkreślić, że książka urozmaicona jest także o urocze ilustracje autorstwa Chihiro Sakurady, które stały się inspiracją dla autorki do napisania tejże książki. Jako miłośniczka literatury azjatyckiej, ale również kotów, nie mogłam przejść obojętnie obok tego tytułu. Sam pobyt w świecie stworzonym przez autorkę uważam za udany, a Was zachęcam, by wejść w niespiesznie płynące historie bohaterów i podarować sobie chwilę wytchnienia.

https://www.instagram.com/p/C5ByN9TNBWY/?igsh=MXM1Y29zMHBmNjJxaQ==

Świat wydawniczy ostatnio rozpieszcza szczególnie miłośników literatury azjatyckiej. Sama należę do tego grona, więc bardzo mnie to cieszy. Wśród wielu nowości pojawiła się "Kawiarnia pod Pełnym Księżycem" spod pióra Mai Mochizuki. Mieliście już okazję się do niej wybrać?

Kawiarnia pod Pełnym Księżycem to osobliwe miejsce, które nie posiada stałej lokalizacji i pojawia się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Nietuzinkowy sklep całodobowy" Kim Ho-Yeon to wyjątkowy tytuł, który oferuje poczucie komfortu i ciepła wśród historii wielu osób, których los wreszcie zmienia bieg ich życia.

Pewnego dnia właścicielka sklepu całodobowego w ustronnej uliczce Seulu, pani Yeom, gubi swój portfel. Zdarzenie to sprawia, że na jej drodze pojawia się bezdomny, który odnajduje cenny przedmiot, a wręcz wydziera go z rąk innych włóczęgów. Ta sytuacja decyduje o tym, że pani Yeom postanawia zatrudnić go w swoim sklepie. Jego pojawienie się wzbudza różne i często negatywne odczucia wśród innych osób. Dokko skrywa wiele tajemnic i wyraźnie widać, że życie go nie oszczędzało, ma też pewne problemy z odnalezieniem się w nowej sytuacji. Czy uda mu się wzbudzić zaufanie otoczenia? Jak obecność Dokka wpłynie na losy innych?

Dokko to postać bardzo ciekawa i obarczona wieloma kryzysami. Mężczyzna o niedźwiedziej posturze skrywa jednak ciepło i mądrość życiową, opartą na wielu doświadczeniach, boryka się także z utratą pamięci. Z biegiem czasu powoli wraca na właściwe tory, a ja z dużym zainteresowaniem śledziłam rozwój sytuacji tego wyjątkowego bohatera.

To historia, która traktuje o losach zwyczajnych osób, których spotykają różnorodne trudności, którym muszą stawić czoła. Podobał mi się życiowy wymiar tych opowieści, a także pozytywny wydźwięk całości. Zakończenie jest mocno poruszające i zapadające w pamięć. Książkę polecam szczególnie osobom, które chciałyby pochylić się nad trudami codzienności, a także oddać się refleksji i wraz z bohaterami "Nietuzinkowego sklepu całodobowego" próbować znaleźć rozwiązania pewnych kwestii. Warto dopisać do listy z myślą o dobrze spędzonym czasie z lekturą, również w ramach odpoczynku od cięższej literatury. Od dłuższego czasu literatura azjatycka jest moją ulubioną. Lubię zatapiać się w głębokie życiorysy, analizować proste zdarzenia i czerpać radość z wizji nadchodzącej nadziei i lepszych momentów. Zagwarantował mi to czas spędzony w "Nietuzinkowym sklepie całodobowym".

https://www.instagram.com/p/C4nfDn5trS3/?igsh=NDMxMmI3OHV1anZq

"Nietuzinkowy sklep całodobowy" Kim Ho-Yeon to wyjątkowy tytuł, który oferuje poczucie komfortu i ciepła wśród historii wielu osób, których los wreszcie zmienia bieg ich życia.

Pewnego dnia właścicielka sklepu całodobowego w ustronnej uliczce Seulu, pani Yeom, gubi swój portfel. Zdarzenie to sprawia, że na jej drodze pojawia się bezdomny, który odnajduje cenny przedmiot, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Laura Imai Messina stworzyła opowieść, która zajmie szczególne miejsce w sercu każdego miłośnika powieści refleksyjnych i niespiesznych. To historia, która skłania do pochylenia się nad istotą relacji, które nas kształtują, szczególnie podkreślając wartość przyjaźni, a także przeciwieństw losu zmuszających nas do przekraczania granic i poszukiwania możliwości oraz wewnętrznej siły.

Czterdziestoletni Shūichi powraca do swoich rodzinnych stron na obrzeżach Tokio, by uporządkować dom po niedawno zmarłej matce. Kobieta w trosce o dobre samopoczucie Shūichiego tworzyła alternatywną wersję wspomnień, tym samym pozbawiając syna możliwości stawienia czoła przeciwnościom losu i kształtowaniu swego rodzaju odporności na niepowodzenia. W momencie powrotu do rodzinnego domu Shūichi zastanawia się nad swoją przeszłością, a snucie refleksji przerywa nagłe pojawienie się tajemniczego chłopca. Kim jest ten młody człowiek i dlaczego pojawił się właśnie w domu Shūichiego?

"Wyspa bijących serc" okazała się być tak chwytająca za serce jak się tego spodziewałam. Zaznaczyłam w niej wiele wartościowych fragmentów i czerpałam radość z każdej przeczytanej strony. To opowieść, która uczy jak ważne jest, by pozwolić sobie uwierzyć w myślenie magiczne, w "talizmany" szczęścia, które sami możemy stworzyć, by żyło nam się lżej i radośniej. To także próba uświadomienia czytelnikowi jak ważne jest, by nie próbować wymazać ze swojej pamięci negatywnych zdarzeń, bo nawet one stanowią wielką wartość i kształtują nas jako osoby.

Laura Imai Messina przedstawia nam opowieść, która zostanie w pamięci na długo ze względu na spokojny bieg historii, ale również z powodu podkreślenia wagi relacji z innymi oraz przyjaźni, która rodzi się nieoczekiwanie oferując pocieszenie. "Wyspa bijących serc" niesie ze sobą swego rodzaju ukojenie i otula duszę, jednak pozostawia także z bliżej nieokreślonym smutkiem i melancholią.

https://www.instagram.com/p/C4d2lu2NZlr/?igsh=bGlhMTNqbGQ0MDdo

Laura Imai Messina stworzyła opowieść, która zajmie szczególne miejsce w sercu każdego miłośnika powieści refleksyjnych i niespiesznych. To historia, która skłania do pochylenia się nad istotą relacji, które nas kształtują, szczególnie podkreślając wartość przyjaźni, a także przeciwieństw losu zmuszających nas do przekraczania granic i poszukiwania możliwości oraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Michał Zgajewski z przytupem wkracza na scenę polskiej literatury kryminalnej! Jego debiut o tytule "Strażnik jeziora" to powieść, o której nie da się przestać myśleć po odłożeniu. Z wypiekami na twarzy śledziłam rozwój akcji, a działo się naprawdę wiele. Do samego końca nie odkryłam kto stoi za wszystkimi podłymi wydarzeniami, a zakończenie mnie w pełni usatysfakcjonowało.

Sprawa toczy się wokół zaginionej nastoletniej Emilii, której ciało odnaleziono w Jeziorze Żywieckim. Jak to zwykle bywa wzrok wszystkich skierowany jest na potencjalnego chłopaka nastolatki Alana, który jest członkiem kapeli metalowej czerpiącej inspirację z mitologii słowiańskiej. Kłopot w tym, że Alan także zaginął... Sytuacja komplikuje się w momencie, gdy do prywatnego detektywa Norberta Krzyża zgłaszają się z prośbą o pomoc rodziny obojga zaginionych, jednak nie każda ze stron ma pozytywne zamiary.

Sprawa zaginięcia Emilii okazała się mieć naprawdę zawiłe źródła i wcale nie podejrzewałam jakie zdarzenia miały wpływ na tę sytuację. Wykreowanie bohatera o tak charakterystycznym nazwisku wydawało mi się komiczne, jednak Norbert Krzyż to postać, która zaskarbiła sobie moją sympatię od samego początku swoim autentyzmem. Opis z tyłu książki nie kłamie, faktycznie Krzyż to facet słynący z ciętego języka, a kłopoty to jego drugie imię! Należy dodać, że "Strażnik jeziora" to opowieść sprawnie napisana i oferująca dużą dawkę rozrywki, a widmo jeziora Żywieckiego i słowiańskie wierzenia skutecznie budują mroczną atmosferę całości. Rzadko się zdarza, że kryminał porywa mnie na tyle, że żałuję, że muszę go odłożyć. Tak było w przypadku debiutu Michała Zgajewskiego i z niecierpliwością będę wypatrywać kolejnych tomów serii. Czas spędzony z historią osadzoną wokół jeziora Żywieckiego uważam za nad wyraz udany!

https://www.instagram.com/p/C4OKzWYto8F/?igsh=YjF1YWhlOWtkNWxo

Michał Zgajewski z przytupem wkracza na scenę polskiej literatury kryminalnej! Jego debiut o tytule "Strażnik jeziora" to powieść, o której nie da się przestać myśleć po odłożeniu. Z wypiekami na twarzy śledziłam rozwój akcji, a działo się naprawdę wiele. Do samego końca nie odkryłam kto stoi za wszystkimi podłymi wydarzeniami, a zakończenie mnie w pełni...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Zanim mój mąż zniknie" to opowieść, która przyciąga nietypową formą. Nie znajdziemy tu numeracji stron czy nazw rozdziałów. Historia ta biegnie dwutorowo, a raczej płynie podążając śladami wypraw Krzysztofa Kolumba oraz rozsypanymi cząstkami wspólnego życia małżeństwa, które zawisło na skraju przepaści.

Selja Ahava stawia czytelnika w roli świadka przemiany, która dokonuje się nie tylko w człowieku, ale także w związku. Emocje, jakie targają bohaterami są autentyczne, a ja jako odbiorca realnie zaangażowałam się w poznawanie historii, którą opowiadają. Proces korekty płci od dłuższego czasu mnie nurtuje, dlatego nie mogłam przejść obojętnie obok tego tytułu. Byłam ciekawa wszystkich jego etapów, uczuć, które towarzyszą osobie poddającej się temu zabiegowi, ale także tego, jak jest on odbierany przez bliskich. Świat nagle staje na głowie, a całe dotychczasowe życie przestaje istnieć. Nagle w życiu dwojga pojawia się ta trzecia osoba, która niczym intruz wkrada się, toruje sobie drogę, przepycha się i zaczyna wić gniazdo nieproszona. Budzą się skrajne emocje, wątpliwości, złość, zazdrość i niezrozumienie. Dominująca nieumiejętność odnalezienia się w nowej sytuacji ogarnia bohaterów. Jak sobie poradzą?

Wraz z upływem stron cieszyłam się nawet, że mój brak czasu sprawił, że czytałam tę opowieść na raty i mogłam poświęcić całość uwagi na dany jej fragment, i wraz z bohaterami przeżywać kolejne stadia sytuacji. Łączyłam się z nimi w ich emocjach, współczułam im i próbowałam szukać zrozumienia. Strasznie bolesny był fakt, że ich wspólne życie wisi na włosku, a oboje bardzo przeżywają postępujący proces rozstania. Ciekawym zabiegiem było także wprowadzenie wątku odkrywania nowych lądów przez Krzysztofa Kolumba, ich trudów i trosk. W moim odczuciu jest to niesamowita metafora odkrywania siebie na nowo, ale także próby odnalezienia się w niełatwej sytuacji. To była opowieść, która wymagała chwili skupienia i skłaniała do refleksji. To właśnie uwielbiam w literaturze pięknej!

https://www.instagram.com/p/C4LdJPmNujx/?igsh=c3F3cHgxdHFhZWJs

"Zanim mój mąż zniknie" to opowieść, która przyciąga nietypową formą. Nie znajdziemy tu numeracji stron czy nazw rozdziałów. Historia ta biegnie dwutorowo, a raczej płynie podążając śladami wypraw Krzysztofa Kolumba oraz rozsypanymi cząstkami wspólnego życia małżeństwa, które zawisło na skraju przepaści.

Selja Ahava stawia czytelnika w roli świadka przemiany, która...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdarza się Wam czytać jeden tytuł wielokrotnie? Do jakiej książki wracacie mimo upływu czasu? Mnie zdarzyło się to niedawno za sprawą tytułu "Słabsi" Sigrid Nunez. W krótkim czasie przeczytałam tę opowieść dwa razy z nadzieją, że ten drugi raz wzbudzi we mnie miłość do tej historii, jakiej początkowo się spodziewałam. Czy się udało? Odpowiem Wam niżej.

"Słabsi" to historia oparta na relacjach z innymi ludźmi i emocjach z nimi związanymi. Z tego właśnie powodu przeczytałam tę książkę, bo zwykle takie zajmują szczególne miejsce w moim sercu. Tytuł ten obrazuje Nowy Jork w tak niedawnych czasach pandemii, ale nakreśla także rodzącą się przyjaźń między skrajnie różnymi osobami. Całość za to domyka postać Eureki, papugi o nietuzinkowej osobowości.

Dla mnie ten tytuł stanowił układankę, na której elementy składały się rozsypane historie różnych osób. Początkowo chłonęłam je kolejno z zachwytem, który jednak z biegiem czasu zaczął ulatywać. Autorka w osobliwym stylu przelewa swe myśli na papier, nie da się go nie docenić, jednak dla mnie zabrakło któregoś z elementów, jaki spiąłby w moich oczach tę opowieść w klarowną całość. Wydaje mi się, że to jest ten typ literatury, który każdy odbiorca zinterpretuje całkowicie odmiennie. Faktycznie czuć ten klimat zamknięcia podczas pandemii, który przytłacza, lecz mimo to człowiek gubi się w poszukiwaniu sedna.

Kim są tytułowi "Słabsi" oraz jakie historie zawiera w sobie ta opowieść, odkryjecie sami dając szansę tej książce. Lektura ta jest napisana w przystępny sposób, jednak mimo moich chęci pozostawiła mnie z poczuciem niedopowiedzenia.

https://www.instagram.com/p/C4DHkzGNLND/?igsh=MXJ3YXVib2pyMGt6aQ==

Zdarza się Wam czytać jeden tytuł wielokrotnie? Do jakiej książki wracacie mimo upływu czasu? Mnie zdarzyło się to niedawno za sprawą tytułu "Słabsi" Sigrid Nunez. W krótkim czasie przeczytałam tę opowieść dwa razy z nadzieją, że ten drugi raz wzbudzi we mnie miłość do tej historii, jakiej początkowo się spodziewałam. Czy się udało? Odpowiem Wam niżej.

"Słabsi" to historia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubicie książki z paranormalnymi motywami? Znacie twórczość Grady'ego Hendrixa? Jeżeli odpowiedzieliście pozytywnie chociaż na jedno z tych pytań, to śmiało możecie sięgać po nową książkę tego autora, bo "Jak sprzedać nawiedzony dom" kumuluje w sobie wszystko co dobre w tego typu literaturze. Osobom, które dopiero zaczną przygodę z twórczością tego autora sugeruję, by nastawić się na dobrą rozrywkę wynikającą z osobliwego połączenia małej dawki humoru, szczypty absurdu oraz horroru.

Wbrew temu co może sugerować tytuł, opowieść ta sięga głęboko zakorzenionych, choć lekko zakurzonych, więzi rodzinnych, a wszystko zaczyna się od dramatycznych wieści o śmierci rodziców Marka i Louise. Właśnie wtedy dają o sobie znać rodzinne nieporozumienia i konflikty, które nieuchronnie przybierają na sile. Tym bardziej, że w grę wchodzi spadek, na który w większości składa się dom pełen wspomnień, ale także jak się okazuje obfitujący w mroczne tajemnice i, który nie da się tak łatwo siebie pozbyć...

Nie chcąc zdradzać zbyt wielu szczegółów powiem tylko, że naprawdę warto wybrać się na wyprawę do tego nawiedzonego domu, bo dzieje się wiele, a atmosfera niepokoju potęguje się z każdą stroną, szczególnie czytając te opowieść nocą. Podobała mi się ta galeria ciekawych postaci, ale przede wszystkim to Pupkin zaskarbił sobie moje niesłabnące zainteresowanie. Należy jednak podkreślić, że fani pełnokrwistych i ociekających grozą horrorów mogą poczuć się rozczarowani. Dominuje tu mocny wątek obyczajowy, szczególnie skomplikowane relacje pomiędzy osieroconym rodzeństwem, a cały klimat budują wszechobecne lalki i pacynki będące spadkiem po twórczości artystycznej matki głównych bohaterów oraz niewytłumaczalne zjawiska w domu, których świadkami są Mark i Louise. To tytuł godny uwagi ze względu na świetny styl pisarski, ciekawe skrojoną historię, którą mamy szansę poznać wielotorowo, a także z uwagi na humor, którym autor umiejętnie przełamuje momenty grozy. Czytajcie, bo warto!

https://www.instagram.com/p/C38M5W9NlJt/?igsh=OWFqOXBvN2dpa3F5

Lubicie książki z paranormalnymi motywami? Znacie twórczość Grady'ego Hendrixa? Jeżeli odpowiedzieliście pozytywnie chociaż na jedno z tych pytań, to śmiało możecie sięgać po nową książkę tego autora, bo "Jak sprzedać nawiedzony dom" kumuluje w sobie wszystko co dobre w tego typu literaturze. Osobom, które dopiero zaczną przygodę z twórczością tego autora sugeruję, by...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jaki jest Wasz ulubiony autor powieści kryminalnych? Ja śmiało mogę powiedzieć, że do tego grona w moim przypadku należy Juan Gómez-Jurado. "Blizna" to już czwarta opowieść spod pióra tego autora, którą miałam przyjemność przeczytać i już z niecierpliwością wypatruję kolejnych!

Historia toczy się wokół Simona obdarzonego niezwykłą inteligencją tworzącego algorytm, który może być wart miliony, jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem. Simon nie czuje się jednak spełniony, brakuje mu partnerki życiowej, lecz jego nieumiejętność nawiązywania relacji z innymi skutecznie mu to utrudnia. Decyduje się w końcu założyć konto na portalu randkowym i do szaleństwa zakochuje się w poznanej tam Irinie. Jednak czy Irina to osoba godna zaufania? Czy życie Simona wreszcie nabierze sensu i szczęścia?

"Blizna" stanowi prequel całej serii i przybliża nam postać Iriny znaną z tomu "Loba Negra". W tej opowieści autor serwuje nam wystopniowane natężenie akcji, początek przygotowuje nas na rozwój zdarzeń, a dwutorowe przedstawienie wielu sytuacji skutecznie umożliwia poskładanie wszystkich elementów bez poczucia, że coś zostało pominięte. Podoba mi się ten lekki styl pisarski oraz kreacja ciekawych bohaterów. Jeszcze nie zdarzyło mi się nudzić podczas czytania historii Juana Gómeza-Jurado. Jeżeli jeszcze nie znacie twórczości tego autora, to gorąco zachęcam, byście pędem dopisali na listę jego książki!

https://www.instagram.com/p/C3vSkjKt8ku/?igsh=MXd5NXg4MjVyamd1dw==

Jaki jest Wasz ulubiony autor powieści kryminalnych? Ja śmiało mogę powiedzieć, że do tego grona w moim przypadku należy Juan Gómez-Jurado. "Blizna" to już czwarta opowieść spod pióra tego autora, którą miałam przyjemność przeczytać i już z niecierpliwością wypatruję kolejnych!

Historia toczy się wokół Simona obdarzonego niezwykłą inteligencją tworzącego algorytm, który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytacie literaturę podróżniczą? Może mi coś polecicie? Ja raczej rzadko sięgam po ten gatunek, jednak w przypadku tego tytułu moje zainteresowanie nie spadało nawet na moment, a całość wchłonęłam niemal jednego dnia. Autorka zaczyna historię z impetem. Zmienia swoje życie całkowicie w wielu fundamentalnych dziedzinach. Jest nieustraszona, otwarta na nowe doświadczenia i pewnie sięga po swoje marzenia.

"600 kilometrów lodową pustynią" to opowieść o trudnej wyprawie, na którą składa się naprawdę wiele czynników. Dla mnie jako osoby, która nigdy nie miała do czynienia z tego typu wędrówkami, interesujące było wszystko. Począwszy od przygotowań, tworzenia ekipy, po planowanie, czy dziewięcio godzinne marsze w ciężkich warunkach. Jednak to nie tylko temperatura i trudne okoliczności natury są przeciwieństwem, jakie są obecne podczas takiej wyprawy. To także dbałość o wzajemny komfort całej grupy, przezwyciężanie swoich przyzwyczajeń i akceptacja drugiego człowieka oraz troska o własne zdrowie psychiczne. Ekspedycja trwała 28 dni, najniższa temperatura docierała do -39°, a najwyższy punkt na trasie to 2560 m n.p.m. To tylko kilka faktów z tej wyprawy, które naprawdę robią wrażenie! Należy podkreślić, że Miłka Raulin to trzecia i najmłodsza Polka, która z sukcesem dokonała trawersu Grenlandii.

Książkę wchłonęłam w ekspresowym tempie, słuchając także audiobooka w wykonaniu samej autorki. Relacja z tej wyprawy jest świetnie napisana, a dodatkowo urozmaicona o mnogość fotografii. To była interesująca przygoda i cieszę się, że miałam szansę ją przeżyć chociaż jako słuchacz. Dopisujcie do listy, bo warto!

Muszę się z Wami podzielić cytatem, który od początku zapadł mi pamięć:

"To nie egoizm, to świadomość upływającego czasu i potrzeba, by z ukochaną osobą mieć tak zwany komplet. Nie ideał, komplet. Komplet to jedność na płaszczyźnie intelektualnej, emocjonalnej, duchowej i fizycznej."

https://www.instagram.com/p/C3fQdzmt1ke/?igsh=MXdwNm44bW05bDBuYg==

Czytacie literaturę podróżniczą? Może mi coś polecicie? Ja raczej rzadko sięgam po ten gatunek, jednak w przypadku tego tytułu moje zainteresowanie nie spadało nawet na moment, a całość wchłonęłam niemal jednego dnia. Autorka zaczyna historię z impetem. Zmienia swoje życie całkowicie w wielu fundamentalnych dziedzinach. Jest nieustraszona, otwarta na nowe doświadczenia i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Domek z kart" to tytuł, który chciałam przeczytać kiedy tylko pojawił się w zapowiedziach. Niezwykłe połączenie zagadki kryminalnej z elementami sztuki nie mogło się nie udać.

Ann Stilwell wyjeżdża do Nowego Jorku uzbrojona w wiele marzeń i perspektyw na swoją nową wyśnioną przyszłość wśród specjalistów i uczonych w Metropolitan Museum of Art. Los bywa jednak przewrotny i od samego początku nic nie idzie zgodnie z planem, a marzenia stają pod znakiem zapytania, gdy okazuje się, że miejsce to wcale nie czeka na nią z otwartymi ramionami. Mimo wszystko udaje jej się dostać do oddziału The Cloisters, który znany jest z przepięknych ogrodów i klimatycznych klasztorów, a także bogactwa sztuki średniowiecznej oraz renesansowej.

To właśnie tu zostaje członkiem hermetycznej grupy uczonych, którzy większość swojego życia poświęcają sztuce, jednak kustosza muzeum pochłania także inna dziedzina, jaką jest wróżbiarstwo. To wokół kart tarota zacznie się kręcić życie Ann. Pytanie tylko czy ulegnie wpływom i pozwoli sobie uwierzyć w magię przepowiadania przyszłości? Wszystko nabiera tempa w momencie znalezienia piętnastowiecznej talii kart, która uznawana była za zaginioną. Tu właśnie zaczyna się rywalizacja, sieć intryg oraz zgubny wpływ ambicji...

Katy Hays stworzyła opowieść, przez którą dosłownie się przepływa nie tracąc ani na chwilę zainteresowania tym, co spotka nas dalej. Należy jednak podkreślić, że akcja nie pędzi na łeb na szyję i to może niektórych zniechęcić. Mnie natomiast urzekła atmosfera tej opowieści, przepiękne klasztorne wnętrza i piętrzące się tajemnice, które komplikują życie bohaterów. To thriller osnuty mnogością sekretów, obsesji i manipulacji. Dałam się porwać tworzącym się relacjom między bohaterami i niejednokrotnie zastanawiałam się co tak naprawdę kryje się w każdym z nich i analizowałam ich intencje. Przyznam, że bardzo mi się podobała ta historia i liczę na to, że Was także porwie swoim klimatem!

https://www.instagram.com/p/C3NsP8xNxQA/?igsh=aXQ2eTFtZ200cmM=

"Domek z kart" to tytuł, który chciałam przeczytać kiedy tylko pojawił się w zapowiedziach. Niezwykłe połączenie zagadki kryminalnej z elementami sztuki nie mogło się nie udać.

Ann Stilwell wyjeżdża do Nowego Jorku uzbrojona w wiele marzeń i perspektyw na swoją nową wyśnioną przyszłość wśród specjalistów i uczonych w Metropolitan Museum of Art. Los bywa jednak przewrotny i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Bogobójczyni" Hannah Kaner urzekła mnie swoją okładką, więc z wielkim zainteresowaniem zabrałam się do lektury. To opowieść, która jest sympatycznym wytchnieniem od ciężkiej literatury.

Wchodząc w świat "Bogobójczyni" przenosimy się do miejsca, w którym panuje ogólny zakaz oddawania czci bogom, nie znajdziemy tu też żadnych świątyń. To czas, w którym bogobójcy mają całkiem napięty grafik. W tym również Kissen, na której drodze los stawia małą dziewczynkę, z którą mocno ją zwiąże ku jej wielkiemu niezadowoleniu. Inara, o której mowa powyżej, to obarczona ogromną tragedią potomkini jednego z wysoko postawionych rodów. Choć młoda nie jest pozbawiona siły charakteru, przez co wzbudza niezbyt przychylne uczucia u Kissen, która widzi w niej trochę podobieństwa do samej siebie, co nie napawa jej optymizmem. Została na świecie sama, jednak towarzyszy jej mały przyjaciel Skedi, którego istnienie budzi wiele kontrowersji, bowiem jest bożkiem niewinnych kłamstewek. Relacja Inary ze Skedim nie jest niestety wolna od haczyków, o których trudno mówić. Są związani ze sobą w bliżej nieokreślony sposób i to do tego stopnia, że życie jednego uzależnione jest od życia drugiego. Przed bohaterkami nieziemsko trudne zadanie, a raczej wyprawa ku rozwiązaniu zagadki tajemniczego związania Inary ze Skedim, a do tego próba zaufania, kiedy to na ich drodze stanie Elogast, który zmierza w podobnym kierunku. Czy uda się im przerwać więzy łączące Inarę i Skediego?

"Bogobójczyni" przekona do siebie osoby, które lubią niespieszny rozwój akcji. To tytuł, który gwarantuje dobrą zabawę wśród przygód i ciekawych postaci, z małą dawką humoru. Znajdziemy tu także silne bohaterki takie jak Kissen czy Inara. Kissen to postać, która zaskarbiła sobie moją sympatię swoim specyficznym usposobieniem. To postać z pazurem, do której latwo było mi się przywiązać. Trudno przejść obojętnie obok jej ciętego języka i nieustannego niezadowolenia z danej sytuacji. Może się to wydawać irytujące, jednak u Kissen w ogóle mi to nie przeszkadzało. Trzeba też dodać, że Kissen mierzy się nie tylko z przeciwnościami losu, ale także dramatyczną przeszłością i niepełnosprawnością. Wielką sympatię wzbudził we mnie także Skedi, z chęcią przeczytałabym więcej na jego temat.

Miło spędziłam czas z tym tytułem, a zakończenie sprawiło, że nabrałam apetytu na to, by sięgnąć po kontynuację. Zakładam, że druga część będzie jeszcze lepsza i zagwarantuje nam dobrą rozrywkę.

https://www.instagram.com/p/C27nrgNNdnv/?igsh=NjN4aHd1OTdpaGE3

"Bogobójczyni" Hannah Kaner urzekła mnie swoją okładką, więc z wielkim zainteresowaniem zabrałam się do lektury. To opowieść, która jest sympatycznym wytchnieniem od ciężkiej literatury.

Wchodząc w świat "Bogobójczyni" przenosimy się do miejsca, w którym panuje ogólny zakaz oddawania czci bogom, nie znajdziemy tu też żadnych świątyń. To czas, w którym bogobójcy mają...

więcej Pokaż mimo to