-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2023-03-18
“𝙸𝚏 𝚢𝚘𝚞 𝚖𝚞𝚜𝚝 𝚜𝚝𝚊𝚛𝚎 𝚊𝚝 𝚜𝚘𝚖𝚎𝚝𝚑𝚒𝚗𝚐 𝚏𝚘𝚛 𝚑𝚘𝚞𝚛𝚜 𝚘𝚗 𝚎𝚗𝚍, 𝙸’𝚍 𝚙𝚛𝚎𝚏𝚎𝚛 𝚒𝚝 𝚝𝚘 𝚋𝚎 𝚖𝚎 𝚊𝚕𝚘𝚗𝚎.” - An Enchantment of Ravens
⭐️ 4/5
💫 świat Fae, idealna dla fanów Dworu Cierni i Róż
✨ podróż, miłość, magia
• W świecie, w którym Fae nie mogą tworzyć sztuki, nie rozpadając się na proch, Isobel jest malarką, która popełnia śmiertelny błąd podczas malowania portretu jesiennego księcia - wplatając ludzkie emocje w jego spojrzenie.
Ta książka jest daleka od ideału, ale ma wszystko, do czego mam słabość;
• bajkowa, jesienna atmosfera
• fluffy romans
• silna i prosta bohaterka oraz uroczo arogancki książę fae.
To typowy romans fantastyczny YA, uroczy, szybki i magiczny, ale właśnie za to ją polubiłam. To coś lekkiego i prostego, po co warto od czasu do czasu sięgnąć.
“𝙸𝚏 𝚢𝚘𝚞 𝚖𝚞𝚜𝚝 𝚜𝚝𝚊𝚛𝚎 𝚊𝚝 𝚜𝚘𝚖𝚎𝚝𝚑𝚒𝚗𝚐 𝚏𝚘𝚛 𝚑𝚘𝚞𝚛𝚜 𝚘𝚗 𝚎𝚗𝚍, 𝙸’𝚍 𝚙𝚛𝚎𝚏𝚎𝚛 𝚒𝚝 𝚝𝚘 𝚋𝚎 𝚖𝚎 𝚊𝚕𝚘𝚗𝚎.” - An Enchantment of Ravens
⭐️ 4/5
💫 świat Fae, idealna dla fanów Dworu Cierni i Róż
✨ podróż, miłość, magia
• W świecie, w którym Fae nie mogą tworzyć sztuki, nie rozpadając się na proch, Isobel jest malarką, która popełnia śmiertelny błąd podczas malowania portretu jesiennego księcia -...
Książka nie jest zła sama w sobie, ale biorąc pod uwagę jej popularność i pozytywne opinie to się trochę rozczarowałam. Niewiele się dzieje, nie ma też jakichś super nieprzewidywalnych zwrotów akcji. Raczej przewidywalna, ale jest to książka z gatunku YA, więc myślę, że kilka lat wstecz bardzo by mi się spodobała. Na plus tajemniczy, nieco mroczny klimat. Brakuje nam takich książek na polskim rynku.
Książka nie jest zła sama w sobie, ale biorąc pod uwagę jej popularność i pozytywne opinie to się trochę rozczarowałam. Niewiele się dzieje, nie ma też jakichś super nieprzewidywalnych zwrotów akcji. Raczej przewidywalna, ale jest to książka z gatunku YA, więc myślę, że kilka lat wstecz bardzo by mi się spodobała. Na plus tajemniczy, nieco mroczny klimat. Brakuje nam takich...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-12-21
"Krew i Popiół" to książka, na której premierę bardzo czekałam ze względu na wielki sentyment do oryginalnej powieści. Jest to moja ulubiona seria od Jennifer L. Armentrout, której jestem wielką fanką. Nie jest to książka idealna, ani też nie jest tak, że nie posiada słabszych momentów, ale to jedna z tych, w których można przymknąć oko na pewno niedoskonałości, bo jest tak wciągająca i ciekawa pomimo wszystko. Ma interesujących bohaterów, których łącza ogromna chemia, pewne mniej i bardziej oczywiste intrygi oraz rozbudowany świat, o który autorka wcześniej nie pokusiła się na tę skalę.
Dlatego ze smutkiem muszę powiedzieć, że jestem BARDZO rozczarowana. Tłumaczenie jest zwyczajnie okropne i całkowicie popsuło mi lekturę. Wydawnictwo, które wcześniej nie miało styczności z fantastyką zamiast zatrudnić tłumacza, który zna się na tym gatunku, wzięło przypadkową osobę, której przekład całkowicie zabił chemię pomiędzy bohaterami, dynamiczność akcji i emocji. W życiu się tak nie męczyłam z książką. Tekst został tak ściśnięty, że nie mogłam się skupić na czytaniu, zdania były tak sztuczne i mechaniczne, że aż się zdziwiłam. "Blood and ash" jest świetną serią, ale nie po polsku.
Mam nadzieję, że wydawnictwo zatrudni nowego tłumacza, bo inaczej na pewno nie sięgnę po kolejne tomy wydane u nas w Polsce. Już sam fakt, że tytuł "From Blood and Ash" został przetłumaczony niepoprawnie jest jedną wielką, czerwoną flagą.
"Krew i Popiół" to książka, na której premierę bardzo czekałam ze względu na wielki sentyment do oryginalnej powieści. Jest to moja ulubiona seria od Jennifer L. Armentrout, której jestem wielką fanką. Nie jest to książka idealna, ani też nie jest tak, że nie posiada słabszych momentów, ale to jedna z tych, w których można przymknąć oko na pewno niedoskonałości, bo jest tak...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Start a Fire" to opowieść, która miała swój początek na platformie Wattpad i narobiła mnóstwo szumu jeszcze na długo przed premierą. Przyciągnęła moją uwagę, a i również pewnie Waszą, skrajnymi opiniami, które dla mnie są wyznacznikiem tego, iż książka wzbudza wiele emocji, a dla mnie znakiem, że muszę po nią sięgnąć.
Myślę, że należę do tej śmiałej grupki osób, które sięgają po książki częściej, gdy oceny są raczej negatywne, dlatego że wzbudzają one moją ciekawość, a ja lubię wyrabiać sobie własne zdanie. W związku z tym, czytam naprawdę wiele złych książek. Uwierzcie, naprawdę WIELE. Ale ta książka musi być najgorszą, po jaką odważyłam się sięgnąć.
Wchodząc w sekcję z recenzjami, zobaczycie wiele ochów i achów od osób, które muszą być fanami z Wattpad'a. Niestety przez to nie potrafią podejść do książki neutralnie i opowiedzieć o zarówno jej wadach i zaletach, zamiast tego piszą, że jest to powieść idealna pod każdym względem, co jest po prostu kłamstwem. Recenzje mają być wiarygodnym źródłem dla potencjalnych czytelników, więc powinno się obiektywnie zwrócić uwagę na pewne rzeczy. Rozumiem, że niektórzy mogą chcieć zachęcić do lektury za wszelką cenę, rozumiem także, że gusta są różne, a odczucia niektórych mogą być przysłonione sentymentem, ale kłamanie na temat powieści, która jest źle napisana i zredagowana, a także bardzo toksyczna, nie jest sposobem na to, by ją sprzedać.
Zdarzają się autorzy, którzy mają naprawdę słaby warsztat pisarski, albo tacy którzy mają świetny pomysł na fabułę, ale nie potrafią go wykonać w należyty sposób. Autorka SaF stworzyła jednak powieść, która zwyczajnie nie ma żadnego konkretnego począku ani końca, nie posiada celu i przez całą fabułę, nie wiemy dokąd zmierza, jakie są cele, marzenia, plany bohaterów. Nie ma ona po prostu żadnego wskaźnika i składa się z wielu kopiuj-wklej scen, które zwyczajnie nie wprowadzają nic do fabuły ani kreacji bohaterów, którzy są albo bardzo nijacy, albo sprawiają, że masz ochotę wyrywać sobie włosy z głowy, bo tak bardzo cię irytują.
Taką bohaterką jest nasza narratorka Victoria, która nie wie, kiedy zamknąć usta i zawsze musi mieć swoje ostatnie słowo, a nigdy nie jest mądre. Przez całą powieść albo kłóci się z Nathanielem jak siedmiolatka, albo udaje przykładną córkę i troskliwą przyjaciółkę, będąc idealnym uosobieniem egoizmu, dwulicowości, toksyczności i negatywizmu, jakiego nie spotkacie nigdzie indziej. Co gorsza, książka to jeden wielki spis jej myśli. Dziewczyna dodaje wszelkie niepotrzebne szczegóły do swoich wynurzeń, bez których książka wiele by zyskała, bo A, jest okropnie długa i nużąca, B - obszerna treść nic nie przekazuje.
Wattpadowy styl pisania autorki jest widoczny na każdej stronie. Nie musi to być koniecznie obelga, niektórym może to nie przeszkadzać, ale musicie wiedzieć, na co się piszecie. Widać to nie tylko w warsztacie pełnym lakonicznych powtórzeń, ale w budowie powieści i kreacji bohaterów, których jest przeraźliwie dużo. Większość z nich jest zbędna, tak na dobrą sprawę, ale nasza Victoria korzysta z okazji by wyłożyć nam wieloakapitowy esej o całej osobowości danego bohatera, opowiadając nam o nim obszernie, jak tylko się pojawia, by potem zniknąć i więcej się nie pojawić.
Charlottte X: Cześć.
Victoria: A to jest Charlotte X. Charlotte urodziała się w Honolulu, ma trzy psy, nie ma rodziców, ale jest bogata. Na ogół jest miła, ale potrafi być naprawdę wredna, więc lepiej z nią nie zaczynać. Raz prawie zgubiła się w Kaliforni na wakacjach i to ją odmieniło. Ogólnie to nic do niej nie mam (+ 2 tysiące innych słów).
Inną postacią, której możecie być ciekawi jest Nathaniel, postać, która początkowo wzbudziła moje zainteresowanie swoją tajemniczością i dała mi nadzieję, że może jest w tym "opowiadaniu" coś na tyle interesujące, że szum jest jak najbardziej usprawiedliwiony. Niestety nie. Nathaniel Shey nie posiada zbyt wiele osobowości, jak wszyscy zauważają jest człowiekiem "jednej miny", typowy gburowaty typ spod ciemnej gwiazdy. Bohaterka nie omieszka nam przypomnieć za każdym razem, gdy się pojawia, o jego jakże czarnych, martwych oczach, które sprawiają, że nie wygląda jak żywy. Wciąż powtarza, jak jest nim zdegustowana, nienawidzi go, jakim to on jest marginesem społecznym, i za każdym razem, gdy z nim rozmawia, z trzynastolatki zamienia się siedmiolatkę, wyzywając go bez powodu.
Choć perspektywicznie to on jest tym złym charakterem, miałam wrażenie, że on raczej próbował pilnować swojego nosa, a Victoria po prostu wzbudzała w nim jeszcze gorsze rekacje. Razem byli absolutnie toksyczni, nie mieli żadnej chemii, sensu, żadnego połączenia. Autorka znalazła wszelkie magiczne powody, by Nathaniel nagle wyrósł spod ziemi i stanął przed nią, by tylko wcisnąć tych dwoje razem do sceny. Nie jest to przedstawienie toksycznego związku (który nawet nie jest związkiem) jako takiego, ani jego konsekwencji, a raczej użycie tego motywu by dodać dynamiczności fabule. Bardzo mi sie nie podobało jak lekkomyślnie zostało to wplecione w historię.
"Przyjaźnie" między bohaterami sprawią, że tak jak Victoria słuchająca zmartwień swoich najbliższych, przewrócicie oczami i pomyślicie "co za bzdura". Dorośli i rodzice pojawiają się tylko po to, żeby naiwnie wierzyć swoim dzieciom, że się uczą, gdy oni wybierają się na domówkę. Szanowana pani adwokat i prawa ręka burmistrza, matka Victorii nigdy nie chodzi do pracy, ani nie pracuje w domu, obija się, zachowuje jak piętnastolatka i co chwilę wychodzi na randki, i jest to jej jedyna rola w całej powieści wartej śmiechu.
W skrócie, jest to książka o niczym, w której nastolatkowie tylko imprezują, dużo piją, palą, pyskują, w kółko przeklinają i wkurzają czytelnika. Wygląda na to, że nawet wydawnictwo nie dało jej wiele uwagi, gdyż książka jest pełna błędów, a największym z nich jest brak akapitów tam, gdzie być powinny, przez co naprawdę niekomfortowo się czyta, patrząc na jeden długi tekst bez wcięć, które pojawiają się rzadziej niż stosowne. Nie hejtując, a po prostu będąc obiektywna i szczera, nie polecam tej książki nikomu, jest patologiczna, dość słabo napisana i nieinteresująca.
"Start a Fire" to opowieść, która miała swój początek na platformie Wattpad i narobiła mnóstwo szumu jeszcze na długo przed premierą. Przyciągnęła moją uwagę, a i również pewnie Waszą, skrajnymi opiniami, które dla mnie są wyznacznikiem tego, iż książka wzbudza wiele emocji, a dla mnie znakiem, że muszę po nią sięgnąć.
Myślę, że należę do tej śmiałej grupki osób, które...
Pewnie większość z was zauważyła, że niedawno na rynku zadebiutowało nowe wydawnictwo beYA stawiające na książki młodzieżowe, najwyraźniej, przynajmniej jak dotąd, tylko z Wattpada. Po "W pogoni za Veronicą" sięgnęłam z nadzieją, że wydawnictwo wysili się przynajmniej na odnalezienie i wydanie tych ciekawszych, dobrych historii, niedocenianych perełek, które - wiem szokujące - czasami można znaleźć na owej platformie.
Otóż nie.
Jeśli szukacie najbardziej sztampowej, szablonowej, źle napisanej "książki", z niemożliwie irytującymi bohaterami, dialogami które sprawiają, że czytelnik wyrywa sobie włosy z głowy, a niektóre sceny pozostawiają z bólem głowy, to idealna pozycja dla Was. Końcówka pozostawiła mnie zniesmaczoną pod każdym względem, zaczynając od głupoty po brak oryginalności. Było to tak złe, toksyczne i mdłe, że jestem zaszokowana pozytywnymi opiniami, które znalazłam w internecie. Zdaję sobie sprawę z tego, że każdy ma inny gust, ale moja opinia to raczej nie kwestia gustu, a raczej suche fakty.
Dałam się nabrać pięknej szafie graficznej, niestety fabuła książki sprawiła, że opadły mi ręce. Po ostatnim rozdziale nie trudno się domyślić, że istnieje jeszcze tom drugi tej nieszczęsnej historii, którego możnaby uniknąć, gdyby autorka postanowiła dodać jeszcze ze dwa rozdziały i zakończyć historię "kobiety w czerwieni" i tego "kawalera, którego wszystkie kobiety chcą".
Pewnie większość z was zauważyła, że niedawno na rynku zadebiutowało nowe wydawnictwo beYA stawiające na książki młodzieżowe, najwyraźniej, przynajmniej jak dotąd, tylko z Wattpada. Po "W pogoni za Veronicą" sięgnęłam z nadzieją, że wydawnictwo wysili się przynajmniej na odnalezienie i wydanie tych ciekawszych, dobrych historii, niedocenianych perełek, które - wiem...
więcej mniej Pokaż mimo to
Napisałam bardzo długą, grzeczną recenzję wyjaśniając, dlaczego ta książka mi się nie podobała... ale przypadkiem mi się usunęła.
Ponieważ nie chce mi się od nowa produkować, chcę tylko dać znać, że książki jak ta są powodem, dla którego rzadko sięgam po romanse polskich autorek, a po tej pozycji już całkowicie się poddaję. Tego rodzaju głupota to nie dla mnie.
Przepraszam :D
Napisałam bardzo długą, grzeczną recenzję wyjaśniając, dlaczego ta książka mi się nie podobała... ale przypadkiem mi się usunęła.
Ponieważ nie chce mi się od nowa produkować, chcę tylko dać znać, że książki jak ta są powodem, dla którego rzadko sięgam po romanse polskich autorek, a po tej pozycji już całkowicie się poddaję. Tego rodzaju głupota to nie dla mnie.
Przepraszam :D
Książka mocno przeciętna. Szału nie ma, nie rozumiem skąd te wszystkie zachwyty nad serią. Przeczytałam całość na jednym posiedzeniu i mogę powiedzieć, że czytanie całej trylogii jednocześnie może przyprawić o ból głowy. Im dalej w las, tym trudniej jest znieść bohaterów, związki i relacje pomiędzy nimi to jakiś zły żart, a sama fabuła też jakoś nie zachwyca. Akcja od czasu do czasu przyspiesza, żeby znów zwolnić, tym razem na dłużej. Podsumowując: nuda.
Jeśli zastanawiacie się nad lekturą, to myślę że idealnym podsumowanie trylogii jest fakt, że nic się nie dzieje przez 90% czasu, a jedynie końcówka w każdej części się rozpędza. Czy warto na nią czekać? Nie sądzę, bo nie ratuje ona ogólnej historii, zbytnio naciągane. Myślę że historię można było łatwo przekierować i zakończyć w 2 tomach. Czasami mniej znaczy więcej. Jedyny plus to tematyka Grisz i Świętych, ciekawy temat, którego autora w pełni nie wykorzystała.
Książka mocno przeciętna. Szału nie ma, nie rozumiem skąd te wszystkie zachwyty nad serią. Przeczytałam całość na jednym posiedzeniu i mogę powiedzieć, że czytanie całej trylogii jednocześnie może przyprawić o ból głowy. Im dalej w las, tym trudniej jest znieść bohaterów, związki i relacje pomiędzy nimi to jakiś zły żart, a sama fabuła też jakoś nie zachwyca. Akcja od czasu...
więcej mniej Pokaż mimo toKolejny powrót po latach - "Dotyk Julii" był moją ulubioną książką, gdy byłam nastolatką i czytało mi się ją szybko i melancholijnie nawet teraz, gdy jestem już po dwudziestce. Piękne metafory idealnie wyrażają stan umysłu naszej bohaterki; mrok, samotność, po prostu depresja, ale też nadzieja. To uczucia, które idealnie oddają tę dystopijną opowieść młodzieżową. Nie moja ulubiona z całej serii (Dar Julii zdecydowanie tutaj zwycięża), ale z chęcią do niej powracam.
Kolejny powrót po latach - "Dotyk Julii" był moją ulubioną książką, gdy byłam nastolatką i czytało mi się ją szybko i melancholijnie nawet teraz, gdy jestem już po dwudziestce. Piękne metafory idealnie wyrażają stan umysłu naszej bohaterki; mrok, samotność, po prostu depresja, ale też nadzieja. To uczucia, które idealnie oddają tę dystopijną opowieść młodzieżową. Nie moja...
więcej mniej Pokaż mimo toBardzo dobra, tajemnicza pozycja dla czytelników w wieku nastoletnim. Plusem jest motyw akademii i fakt, że nie jest to kolejna szablonowa książka fantastyczna (gdyby była to też w porządku, bo to moje guilty pleasure), ale pozytywnie mnie zaskoczyła. Dobrze mi się ją czytało nawet wracając do niej po latach, gdy znalazłam ją przypadkiem w bibliotece.
Bardzo dobra, tajemnicza pozycja dla czytelników w wieku nastoletnim. Plusem jest motyw akademii i fakt, że nie jest to kolejna szablonowa książka fantastyczna (gdyby była to też w porządku, bo to moje guilty pleasure), ale pozytywnie mnie zaskoczyła. Dobrze mi się ją czytało nawet wracając do niej po latach, gdy znalazłam ją przypadkiem w bibliotece.
Pokaż mimo toBardzo nużąca książka, która poza ciekawą końcówką nie ma nic do zaoferowania. Wypełniona monotonnymi opisami, przez które jako nastolatka (celowany odbiorca) po prostu bym nie przebrnęła. Bohaterowie jacyś nijacy, fabuła porusza się bardzo wolno, a o dialogach to już nie wspomnę. Czytanie powinno być przyjemnością, a w tym przypadku było katorgą.
Bardzo nużąca książka, która poza ciekawą końcówką nie ma nic do zaoferowania. Wypełniona monotonnymi opisami, przez które jako nastolatka (celowany odbiorca) po prostu bym nie przebrnęła. Bohaterowie jacyś nijacy, fabuła porusza się bardzo wolno, a o dialogach to już nie wspomnę. Czytanie powinno być przyjemnością, a w tym przypadku było katorgą.
Pokaż mimo to
Książki jak te są powodem, dla którego BARDZO RZADKO sięgam po polskie autorki. Wypisz wymaluj „Pięćdziesiąt twarzy Greya”, gdzie autorka nawet nie kryła się z kopiowaniem. Odkąd seria filmowa stała się hitem, autorki na siłę dodają wątki BDSM w swoich romansach, bądź próbują przemienić je w tanie erotyki, bo teraz lepiej się sprzedają niż książki, które właściwie o czymś opowiadają i są dobrze napisane. Wszyscy próbują stać się kolejną panią James przez co obecnej literaturze brak jest oryginalności.
Nie miałam żadnych oczekiwań, a jestem bardzo rozczarowana i chyba poprzestanę na czytaniu pani Czykierdy Grabowskiej, bo inne polskie pisarki pozjadały kreatywność.
Książki jak te są powodem, dla którego BARDZO RZADKO sięgam po polskie autorki. Wypisz wymaluj „Pięćdziesiąt twarzy Greya”, gdzie autorka nawet nie kryła się z kopiowaniem. Odkąd seria filmowa stała się hitem, autorki na siłę dodają wątki BDSM w swoich romansach, bądź próbują przemienić je w tanie erotyki, bo teraz lepiej się sprzedają niż książki, które właściwie o czymś...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-04-12
Zwykle lubię sięgać po książki Vi Keeland, są lekkie i przyjemne, nie jakieś tam arcydzieła, ale zabawne lektury, w których można się zapomnieć. Wobec "Rywali" miałam wysokie oczekiwania, opis zwiastował obiecującą fabułę, która dawała ogromne pole do popisu. Spodziewałam się zabawnych, ale też intensywnych dialogów, które miały sprawić, że poczujemy rosnącą chemię pomiędzy bohaterami, a sam w sobie wątek hotelu był genialnym zagadnięciem, teraz tylko należało z niego skorzystać... czego autorka nie zrobiła. Całość to jakieś ciepłe kluchy, odgrzewane z jej poprzednich książek.
Już od pierwszych rozdziałów podniosło mi się ciśnienie. Nie znam bardziej nieznośnych i nijakich bohaterów niż Sophia i Weston. Ich nieustanne bardzo dziecinne i infantylne sprzeczki były najgorszym, co musiałam znieść, w ogóle się nie kleiły. Za tym idzie zero jakiejkolwiek chemii. Z samego początku autorka daje nam gorącą scenę pomiędzy dwojgiem, która ma być "kulminacją" silnych uczuć pomiędzy dwojgiem, ale tak naprawdę jest po prostu drętwa, pospiesznie napisana i zwyczajnie żenująca, w ogólnie nie gorąca, jak to pewnie wyobrażała sobie Keeland.
Weston ukazany jest jako "super zabawny", mega przystojny facet, który pomimo bycia irytującym, Sofii zdaniem, sprawia że jej nogi zmieniają się w watę w ciągu sekundy, zapewne tym dziwnym przezwiskiem "Fifi", które ciągle powtarza bez kontekstu.
Sophia to kobieta z największym kijem w tyłku, jaki widziałam. Wcale nie zrobiła na mnie wrażenia takiej silnej i zaradnej, jaką próbowała zgrywać - nieznośna i niekonsekwentna to lepsze słowo.
Poboczni bohaterowie również byli jacyś drętwi. Język jakim napisana została książka jest bardzo lakoniczny. Fabuła miała naprawdę ogromny potencjał: dwie zwaśnione rodziny, hotel podzielony na pół, skomplikowana historia przeszłości - wszystko to zmarnowane. Druga połowa książki była bardziej interesująca, ale jak dla mnie to najsłabsza dotąd pozycja od Keeland, nie licząc nieszczęsnego "Tylko twój".
Zwykle lubię sięgać po książki Vi Keeland, są lekkie i przyjemne, nie jakieś tam arcydzieła, ale zabawne lektury, w których można się zapomnieć. Wobec "Rywali" miałam wysokie oczekiwania, opis zwiastował obiecującą fabułę, która dawała ogromne pole do popisu. Spodziewałam się zabawnych, ale też intensywnych dialogów, które miały sprawić, że poczujemy rosnącą chemię pomiędzy...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka przez długi czas leżała na mojej półce, a kiedy zaczęłam ją nareszcie czytać, zostałam zaskoczona, bo jest nie tylko ogromnie wciągająca, ale posiada interesującą fabułę i świetnych bohaterów.
Lubię silne postacie, ale gdy myślę o siłę, nie mam tylko na myśli siły fizycznej czy ogromnego sprytu. Czasami siłą jest inteligencja, czasami niezbywalna życzliwość, a czasem wola przetrwania i hart ducha. Elizabeth ma je wszystkie i nawet więcej, a jej przemyślenia i akcje okazały się dla mnie zadziwiająco dojrzałe. Ostatnio ta książka mocno mnie zaskoczyła pod względem poruszanej tematyki i tym, jak bardzo mi się spodobała! Nie była tylko przyjemną romantasy, ale również dotknęła kilku aktualnych problemów, co było dużym pozytywnym zaskoczeniem!
- LGBTQ+ rep
- świetna FMC, damska przyjaźń i feministyczne tematy
- książki!
Książka przez długi czas leżała na mojej półce, a kiedy zaczęłam ją nareszcie czytać, zostałam zaskoczona, bo jest nie tylko ogromnie wciągająca, ale posiada interesującą fabułę i świetnych bohaterów.
więcej Pokaż mimo toLubię silne postacie, ale gdy myślę o siłę, nie mam tylko na myśli siły fizycznej czy ogromnego sprytu. Czasami siłą jest inteligencja, czasami niezbywalna życzliwość, a...