Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

"Maskarada" to moja ósma wizyta w Świecie Dysku i piąta z kolei styczność z Wiedźmami z Lancre.

Niestety, przygodny naszego Trio dobiegają końca, Magrat ma ważniejsze sprawy na głowie niż sabaty czarownic.
Na jej miejsce przybywa natomiast znana nam z poprzedniej części Agnes, nowa twarz, którą będziemy chyba widywać częściej. No, chociaż tak w sumie to dwie twarze (!)

Akcja historii tym razem nie odbywa sie w Lancre, lecz w naszym ukochanym Ankh-Morphork.
Wariacja na temat Upiora w Operze jest świetna, tak samo jak cały motyw Opery w książce.

Pierwsze skrzypce gra natomiat Agnes, a Babcia wraz z Nianią są akompaniamentem.
Ach, ważna sprawa, Greebo jest wraz z nimi!

No i motyw kucharski jest tutaj bardzo ważny!

Jak zwykle trafnie, jak zwykle śmiesznie.
Nic tylko czytać, przedstawienie musi trwać!

"Maskarada" to moja ósma wizyta w Świecie Dysku i piąta z kolei styczność z Wiedźmami z Lancre.

Niestety, przygodny naszego Trio dobiegają końca, Magrat ma ważniejsze sprawy na głowie niż sabaty czarownic.
Na jej miejsce przybywa natomiast znana nam z poprzedniej części Agnes, nowa twarz, którą będziemy chyba widywać częściej. No, chociaż tak w sumie to dwie twarze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Panowie i Damy" to moja siódma historia w Świecie Dysku, oraz czwarta historia z Wiedźmami w roli głównej.

Książka podobała mi się od samego początku, z powodu powrotu do wątku, który zamykał książkę "Trzech Wiedźmach", a został odsunięty w "Wyprawa Czarownic".
Uważałem wykreślenie tego wątku za straszne marnotrawstwo.

Rozwój postaci Magrat przygotowującej się do nowej roli jest bardzo prawidłowo poprowadzony i śledzi sie go z zapratym tchem.
Reszta drużyny czarownic oczywiście rownież jak zwykle nie zawodzi.

Wariacja autora na temat "Snu nocy letniej"... tylko że z elfami.

Motyw głownego antagonisty jest również bardzo ciekawy, podobał mi sie najbardziej ze wszystkich dotychczas!
Motyw bariery, elfów i innego świata miał w sobie bardzo przyjemny mistyczny posmak.

Niania Ogg kontynuuje randkowanie...
Na plus pojawienie się delegacji z Ankh-Morphork z pewnym orangutanem na czele. Ale nie tylko... i nie tylko Niania będzie randkować... czyżby ktoś miał spotkać swoją dawną miłość?

Tańca kiji i wiader bez końca!

"Panowie i Damy" to moja siódma historia w Świecie Dysku, oraz czwarta historia z Wiedźmami w roli głównej.

Książka podobała mi się od samego początku, z powodu powrotu do wątku, który zamykał książkę "Trzech Wiedźmach", a został odsunięty w "Wyprawa Czarownic".
Uważałem wykreślenie tego wątku za straszne marnotrawstwo.

Rozwój postaci Magrat przygotowującej się do nowej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Wyprawa Czarownic" to moja szósta przygoda w Świecie Dysku, a zarazem trzecia przygoda z udziałem Czarownic. Chociaż w tym wypadku, chyba powininem powiedzieć bajka.

Tym razem opuszczamy Lancre i wyruszamy do innej krainy wraz z naszymi trzema Wiedźmami. Ach, no i kotem.

Motyw bajek w książce był fajnym zabiegiem, ich wariacje dobrze oddziaływały na humor, który był jak zawsze na wysokim poziomie.

Przytoczenie historii z przeszłości bohaterów nadało głębi książce, tak samo jak rozwój postaci. No i postać Greebo jest przegenialna!

Niania Ogg zaczna randkować...

Bardzo nie podobało mi sie natomiast porzucenie wątku relacji naszej najmłodszej czarownicy z pewnym błaznem. Został praktycznie pominiony, tak jakby poprzednia książka nie miała najmniejszego znaczenia. Nie jestem fanem tej niekonsekwencji autora.

Nowo nabyta moc Magrat oczarowała niejedną dynię, łącznie z tą moją.
To co, komu bananananaowego daikiri?

"Wyprawa Czarownic" to moja szósta przygoda w Świecie Dysku, a zarazem trzecia przygoda z udziałem Czarownic. Chociaż w tym wypadku, chyba powininem powiedzieć bajka.

Tym razem opuszczamy Lancre i wyruszamy do innej krainy wraz z naszymi trzema Wiedźmami. Ach, no i kotem.

Motyw bajek w książce był fajnym zabiegiem, ich wariacje dobrze oddziaływały na humor, który był jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Trzy wiedźmy" to moje piąte odwiedziny w Świecie Dysku, oraz druga historia w podcyklu o Wiedźmach.

Książka jest zdecydowanie lepszą stycznością w świecie Wiedźm niz poprzednia - "Równoumagicznienie". W książce faktycznie mamy... Trzy Wiedźmy. Kontrast charakterów w połączeniu z inteligentnym humorem Terrego Pratchetta serwuje nam bardzo dobrą lekturę.

Wariancja autora na temat Makbeta Szekspira jest bardzo udana i zabawna. Postacie drugoplanowe są poprawne i żywię nieskrywaną sympatię do błazna, czy też naszej trupy cyrkowej.

Obowiązkowa pozycja dla osób chcących poznać Świat Terrego Pratchetta.
Polecam!

"Trzy wiedźmy" to moje piąte odwiedziny w Świecie Dysku, oraz druga historia w podcyklu o Wiedźmach.

Książka jest zdecydowanie lepszą stycznością w świecie Wiedźm niz poprzednia - "Równoumagicznienie". W książce faktycznie mamy... Trzy Wiedźmy. Kontrast charakterów w połączeniu z inteligentnym humorem Terrego Pratchetta serwuje nam bardzo dobrą lekturę.

Wariancja autora...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Równoumagicznienie" to zupełnie nowy rozdział w Świecie Dysku Terrego Pratchetta. Czwarta z kolei książka jest jednocześnie pierwszym tomem otwierającym podcykl o Wiedźmach.

Niestety jestem zmuszony przyznać, że póki co historie Straży podobały mi się bardziej. Koncept książki jest ciekawy, lecz do mnie nie przemawia jako całokształt.

Sama książka jest krótka, co oczywiście w znacznym stopniu wpływa na spłycenie fabuły, która mnie nie porwała.

Zabrakło również humoru tak bardzo obecnego w poprzednich częściach, ten oczywiście się tutaj pojawił, lecz odnoszę wrażenie, że było go zdecydowanie mniej.
Chociaż i tak kilka razy uśmiechnąłem się do książki, żarty jeśli już się pojawiają są wyrafinowane i na wysokim poziomie, po prostu poprzednie książki były nimi naszpikowane, tutaj są nam dawkowane.

Jeżeli chodzi o postacie; bardzo polubiłem Babcię Weatherwax i mam nadzieję że będzie jej dużo więcej w przyszłości. Co do rezolutnej małej wiedźmiej-magiczki... ma ona potencjał, więc jej wystąpienie w tej książce potraktuję jedynie jako wstęp.
Postacie drugoplanowe wypadają przeciętnie.
Pomysł z wykorzystaniem snów uważam za genialny, lecz nieco zmarnowany.

To książka wciąż dobra, tylko najzwyczajniej w świecie nie w moim guście.

"Równoumagicznienie" to zupełnie nowy rozdział w Świecie Dysku Terrego Pratchetta. Czwarta z kolei książka jest jednocześnie pierwszym tomem otwierającym podcykl o Wiedźmach.

Niestety jestem zmuszony przyznać, że póki co historie Straży podobały mi się bardziej. Koncept książki jest ciekawy, lecz do mnie nie przemawia jako całokształt.

Sama książka jest krótka, co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Na Glinianych nogach" to już trzecia z kolei książka osadzona w Świecie Dysku Terrego Pratchetta, jak i zarówno trzecia z kolei książka przedstawiająca nam historie Straży Miejskiej z Ankh-Morpork.

Motyw kryminalny w tej książce jest zdecydowanie najlepszy spośród poprzednich tomów, niestety odnieść można wrażenie, że ucierpiał przez to humor. Chociaż ten rzecz jasna jest ciągle na bardzo wysokim poziomie!

Znani nam bohaterowie są jak zwykle barwni, a nowi bohaterowie ciut za mało czasu książkowego - nie licząc Cudo!

Natomiast za zupełnie niepotrzebny uważam wątek Anguy w tej książce.

Jak zwykle ciekawy obraz społeczeństwa przykryty płaszczem satyry i jak zwykle świetna zabawa!

"Na Glinianych nogach" to już trzecia z kolei książka osadzona w Świecie Dysku Terrego Pratchetta, jak i zarówno trzecia z kolei książka przedstawiająca nam historie Straży Miejskiej z Ankh-Morpork.

Motyw kryminalny w tej książce jest zdecydowanie najlepszy spośród poprzednich tomów, niestety odnieść można wrażenie, że ucierpiał przez to humor. Chociaż ten rzecz jasna jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Zbrojni” to moja druga w kolei książka w Świecie Dysku Terrego Pratchetta.

Powrót do Ankh-Morph uważam za udany, kolejna historia cyklu o Straży Miejskiej w powiększonym składzie była niemalże tak samo przyjemna jak ta poprzednia
Vimes i Marchewa to świetnie stworzone postacie i chociaż tego pierwszego było mniej niżbym chciał, a tego drugiego mimo, że więcej od tego pierwszego również mniej niżbym chciał to swoiste przekazanie pałeczki młodemu pokoleniu było zgrabnym zabiegiem.
Nowi bohaterowie są kreatywni, ale odnieść można wrażenie, że potraktowano ich po macoszemu. Rzecz jasna rozumiem, że mają oni grać tło a nie pierwsze skrzypce, a książka i wątek nie jest aż tak rozbudowany by dać im więcej czasu na stronach, lecz to trochę zmarnowany potencjał. Za to relacje poszczególnych par świetne!
Lekko większa kryminalność w porównaniu do ubiegłego tomu i chociaż zakończenie rozczarowało, to napięcie się fajnie zgrało! Co do zakończenia wątku - niestety trochę miałkie, zaskoczenia nie było podobnie jak wrażenia. Miałem odczucie, że motywy były trochę źle przedstawione.
Zawiodło mnie również brak emocjonalnego odniesienia co do tego, co zdarzyło się z jedną postacią. Tak, jakby to ważne zdarzenie zupełnie nie obeszło bohaterów.
No, ale nie dlatego wędrujemy do Świata Dysku przecież. 😊

Przyjemna lektura!

„Zbrojni” to moja druga w kolei książka w Świecie Dysku Terrego Pratchetta.

Powrót do Ankh-Morph uważam za udany, kolejna historia cyklu o Straży Miejskiej w powiększonym składzie była niemalże tak samo przyjemna jak ta poprzednia
Vimes i Marchewa to świetnie stworzone postacie i chociaż tego pierwszego było mniej niżbym chciał, a tego drugiego mimo, że więcej od tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Straż! Straż!” to moja pierwsza styczność i pierwsza książka ze Świata Dysku Terrego Pratchetta.

Książka jest ciekawie przedstawionym, satyrycznym obrazem społeczeństwa. Dialogi są błyskotliwe i zabawne, naszpikowane inteligentnymi żartami i uwagami. Fabuła nie jest może literackim szczytem, natomiast to nie fabuła ogniskuje książki Pratchetta, lecz sposób jej przedstawienia. Zabrakło jednak pewnej nutki zaskoczenia, która mogłaby nadać książce więcej głębi. Bohaterowie są świetni! Bardzo polubiłem straż, każdy z jej członków jest na tyle charakterystyczny, że nie wypada od razu z pamięci.

Bardzo polecam!

„Straż! Straż!” to moja pierwsza styczność i pierwsza książka ze Świata Dysku Terrego Pratchetta.

Książka jest ciekawie przedstawionym, satyrycznym obrazem społeczeństwa. Dialogi są błyskotliwe i zabawne, naszpikowane inteligentnymi żartami i uwagami. Fabuła nie jest może literackim szczytem, natomiast to nie fabuła ogniskuje książki Pratchetta, lecz sposób jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Mądrość Tłumu” – Ostatnia, trzecia część drugiej trylogii „Epoki Obłędu” w Uniwersum Pierwszego Prawa. Ostania, dziesiąta z obecnie ukazanych publikacji. Klejnot koronny w literackiej karierze Abercrombiego.

„ Chaos. Furia. Destrukcja.
Nadchodzi Wielka Zmiana... „ – Tymi słowami wita nas opis książki. I owszem, wielka zmiana nadeszła rozdzierając Słońce Unii i paląc dotychczasowy porządek.
Książka, jak i cała trylogia dobitnie i dostanie pokazuje jak rewolucja wpływa na zwykłych, szarych obywateli. Pokazuje nam, że żeby zbudować nowy porządek świata, stary trzeba najpierw spopielić. Całość, dostarcza nam gorzkiej refleksji nad obrazem społeczeństwa.

Rozkładane przez wszystkie trzy, albo i więcej książek autora pułapki, zawierające zwroty akcji ogniskują się właśnie w tym miejscu. Pozostaje nam jedynie ściągać czapki z głów. Fenomenalnie utkana sieć intryg i zdrad.
Abercrombie prezentuje nam fantastykę ambitna, realistyczną i mroczną, tak mroczną i nieprzyjemną jaki z reguły bywa i jest świat.

Bohaterowie się prawdziwi. Wielowymiarowi. Autentyczni. Możemy ich nie lubić, ale to tylko dlatego, że są tacy jak my w rzeczywistości. Są tak ludzcy, że aż potrafią być nieludzcy. Wyglądają nie na bohaterów świata fantastycznego, lecz naszego – prawdziwego.

Bo w gruncie rzeczy, każdy z nich chce tylko jednego.
Przeżyć.

Fantastyczna historia. Dziękuję Panie Abercombie. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś wrócimy do tego cudownie nieprzyjemnego świata, jednocześnie ciesząc się, że jesteśmy po tej stronie książki.

Czy warto przeczytać? Niech oceni to mądrość tłumu.

„Mądrość Tłumu” – Ostatnia, trzecia część drugiej trylogii „Epoki Obłędu” w Uniwersum Pierwszego Prawa. Ostania, dziesiąta z obecnie ukazanych publikacji. Klejnot koronny w literackiej karierze Abercrombiego.

„ Chaos. Furia. Destrukcja.
Nadchodzi Wielka Zmiana... „ – Tymi słowami wita nas opis książki. I owszem, wielka zmiana nadeszła rozdzierając Słońce Unii i paląc...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Kłopotliwy Pokój”, czyli druga część, drugiej trylogii i dziewiąta w Uniwersum Pierwszego Prawa książka sprawia wiele kłopotów. Sprawia je nie nam, tylko bohaterów, których autor postanowił zakuć w kartkach swojej opowieści.

Powoli zostawiane figury na wielkiej szachownicy rozłożonej przez Abercrombiego zaczęły się przemieszczać, zostawiając za sobą pożogę i nasze rozdziawione do podłogi usta.
Rewolucja zaczyna zbierać swoje żniwo.

Jak zawsze genialne zabiegi stylistyczne, zwroty akcji, rozwój bohaterów.

Świetna książka, którą dla świętego spokoju radzę przeczytać. Mimo, że może być to trochę kłopotliwe…

„Kłopotliwy Pokój”, czyli druga część, drugiej trylogii i dziewiąta w Uniwersum Pierwszego Prawa książka sprawia wiele kłopotów. Sprawia je nie nam, tylko bohaterów, których autor postanowił zakuć w kartkach swojej opowieści.

Powoli zostawiane figury na wielkiej szachownicy rozłożonej przez Abercrombiego zaczęły się przemieszczać, zostawiając za sobą pożogę i nasze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Szczypta Nienawiści” to książka otwierająca przed nami nową pełnoprawną trylogie w Uniwersum Pierwszego Prawa. „Epoka obłędu”, bo o niej faktycznie mowa, doprowadzić może czytelnika do – a jakże – obłędu. To już ósma z kolei prezentowana nam opowieść w świecie autora.

…Wojna. Polityka. Religia. Nastała epoka obłędu… - Jak wyczytać możemy z opisu czyhającej na nas przygody. Autor ponownie zabiera nas w podróż wśród murów Aduy przedstawiając nam jednoczenie nowych bohaterów, z którymi będziemy mieli styczność przez najbliższe kilkaset stron. Leo, Orso i Savine to postacie pełnokrwiste i autentyczne, to postacie prawdziwe. Ich budowa jest wspaniała i jest wszystkim tym czym Abercrombie stoi.
Ciekawe pole akcji prezentuje nam również przedstawiona w świecie rewolucja przemysłowa.

Jak zawsze cieszy pojawianie się postaci z poprzednich części.

Nie można nie odnieść wrażenia, że książka jest jedynie preludium do genialnych pułapek i zwrotów akcji którymi autor pieczołowicie operuje. I mimo, że sieć jego intryg dopiero zaczyna się rozpościerać, już w nią wpadliśmy.
Książka jako rozpoczęcie trylogii wypada o wiele lepiej niż „Ostrze”, będące pierwszą pozycją w poprzedniej trylogii.

Gorąco polecam każdemu, z lub bez szczypty nienawiści…

„Szczypta Nienawiści” to książka otwierająca przed nami nową pełnoprawną trylogie w Uniwersum Pierwszego Prawa. „Epoka obłędu”, bo o niej faktycznie mowa, doprowadzić może czytelnika do – a jakże – obłędu. To już ósma z kolei prezentowana nam opowieść w świecie autora.

…Wojna. Polityka. Religia. Nastała epoka obłędu… - Jak wyczytać możemy z opisu czyhającej na nas...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Ostre Cięcia” to już siódma publikacja z Uniwersum Pierwszego Prawa i czwarty, a zarazem (dotychczas) ostatni Stande Alone, który mamy okazję czytać.

Książka jest zbiorem opowiadań z UPP, która zabiera nas w podróż po różnych miejscach i czasach w naszym ukochanym, morderczym świecie. Do opowiadań należy jednak podchodzić z przymrużeniem oka, musimy zdawać sobie sprawę, że jest to właśnie zbiór opowiadań, a nie pełnoprawna powieść.

Historie są ciekawe i rozbudowują postacie, które mieliśmy okazje poznać już wcześniej, oraz poznać kilka nowych. Fajnie było zobaczyć młodego Gloktę, Gnata, oraz wejść do głowy Betholda.

Miło było również poznać Shevedieh oraz Javre i byłoby genialnie rozbudować je w przyszłości!

Książka stanowi bardzo ciekawe rozbudowanie do tego co już znamy, niestety szkoda, że jest taka krótka. Ktoś tutaj wykonał stanowczo za Ostre Cięcia…

„Ostre Cięcia” to już siódma publikacja z Uniwersum Pierwszego Prawa i czwarty, a zarazem (dotychczas) ostatni Stande Alone, który mamy okazję czytać.

Książka jest zbiorem opowiadań z UPP, która zabiera nas w podróż po różnych miejscach i czasach w naszym ukochanym, morderczym świecie. Do opowiadań należy jednak podchodzić z przymrużeniem oka, musimy zdawać sobie sprawę,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Czerwona Kraina” to szósta pozycja z Uniwersum Pierwszego Prawa Abercrombiego i trzeci Stande Alone, który przenosi nas na dzikie i palące Południe.

Nie będę ukrywał, że byłem głęboko rozczarowany tą książką. Sam koncept jest bardzo nowatorski i wprowadził bardzo świeży powiew w Świecie autora. Mamy do czynienia z klasycznym Westernem osadzonym w UPP. Wiele motywów charakterystycznych dla Westernu po przeniesieniu do świata fantastycznego dało bardzo interesujący efekt, ale niestety mam wrażenie, że coś pogubiło się po drodze.
Nasza główna bohaterka jest strasznie nijaka i nudna, nie żywimy do niej żadnych uczuć, co jest aż smutne. Dawno nie spotkałem się z postacią, której losy by mnie aż tak nie obchodziły. Nie mogę nawet powiedzieć, że jej nie lubię, bo jest dla absolutnie obojętna. Postać naszego byłego kapłana jest interesująca i uważam ją za zdecydowanie zmarnowany potencjał. Co do Coski, uważam że w tej części wypadł najsłabiej spośród wszystkich, w których się pojawiał. A co do postaci Owcy… gdyby jego postać się nie pojawiła, książka byłaby prawdopodobnie najsłabszym dziełem Abercrombiego.

Świat przedstawiony zwiedzamy przemierzając przez pustkowia czerwonych równin. Jak to w Westernie bywa, mamy gorączkę złota, mamy coś na kształt Indianów, mamy obskurne bary, konne pościgi dyliżansów, oraz resztę z całym dobrodziejstwem inwentarza. Mimo prawidłowego prowadzenia wszystkiego co powyższe, książka niestety mnie nie kupiła.

Obiektywnie jestem w stanie stwierdzić, że jest to bardzo solidna pozycja, jednak po prostu nie dla mnie. Co nie znaczy że nie było warto! W zupełności natomiast jestem w stanie zrozumieć, dlaczego komuś mogłaby się podobać. Zdecydowanie nie warto ją pomijać w kontekście całego Uniwersum.

Cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak dosiąść wierzchowca, i odjechać w głąb Czerwonej Krainy, w stronę zachodzącego słońca…

„Czerwona Kraina” to szósta pozycja z Uniwersum Pierwszego Prawa Abercrombiego i trzeci Stande Alone, który przenosi nas na dzikie i palące Południe.

Nie będę ukrywał, że byłem głęboko rozczarowany tą książką. Sam koncept jest bardzo nowatorski i wprowadził bardzo świeży powiew w Świecie autora. Mamy do czynienia z klasycznym Westernem osadzonym w UPP. Wiele motywów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Bohaterowie” to już piąta książka z Uniwersum Pierwszego Prawa, którą częstuje nas Abercrombie, oraz już drugi Stand Alone z którym mamy okazję obcować w jego Świecie.
Wydaje mi się, że nie będę oryginalny jeżeli stwierdzę, że jest to najlepsza jednotomowa powieść w Uniwersum Pierwszego Prawa spośród wszystkich czterech jakie wyszły do tej pory.

Opis trzydniowej batalii na mało sympatycznej północy z jeszcze mniej sympatycznymi bohaterami (lecz tylko z nazwy, nie z tytułu) może brzmieć mało interesująco. Tym bardziej biorąc pod uwagę rozpiętość książki zakładać możemy, że będziemy mamieni przez autora nudnymi opisami batalistycznymi.

Nic bardziej mylnego.

Nie chcę się wierzyć, że książka jest tak ciekawa i tak bardzo wciąga czytelnika, każe mu siedzieć na mrozie w okopach czekając na wroga, mając za pewnik jedynie oręż w dłoni.
Zaryzykuje nawet stwierdzenie, że książka jest bardziej dynamiczna niż poprzedni Stand Alone „Zemsta najlepiej smakuje na zimno”, mimo że jest bardziej statyczna i skompresowania. Może dynamika bohaterów zapewnia nam bezpośrednie przełożone na odbiór akcji. Mimo panujących mrozów i surowego klimatu miło było znów wybrać się na wycieczkę na północ.

Co do bohaterów, autor przechodzi samego siebie. Są poprowadzeni w sposób genialny i nie trzeba tutaj dodawać niczego więcej, bo wszystko inne mogłoby być psuciem niespodzianek. 😊

Książka może być problematyczna dla osób, które wcześniej nie obcowały z Uniwersum Pierwszego Prawa. Jakkolwiek nie wyklucza to dobrej zabawy nie pozwoli wyłapać licznych smaczków, dzięki którym książka wypadnie po prostu lepiej.
Gorąco polecam każdemu, książka wydaje się być bardzo istotna przez przystąpieniem do czytania Drugiej Trylogii UPP.

Myślę, że w tej pozycji każdy znajdzie swoich Bohaterów.

„Bohaterowie” to już piąta książka z Uniwersum Pierwszego Prawa, którą częstuje nas Abercrombie, oraz już drugi Stand Alone z którym mamy okazję obcować w jego Świecie.
Wydaje mi się, że nie będę oryginalny jeżeli stwierdzę, że jest to najlepsza jednotomowa powieść w Uniwersum Pierwszego Prawa spośród wszystkich czterech jakie wyszły do tej pory.

Opis trzydniowej batalii...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Zemsta Najlepiej Smakuje na Zimno" to czwarta książka z Uniwersum Pierwszego Prawa, którą zaserwował nam Joe Abercrombie, oraz pierwszy Stand Alone z którym mamy okazję obcować w tym świecie.

Wydarzenia dzieją się bezpośrednio po zakończeniu Pierwszej Trylogii. Wita nas nowa kraina, nowe (po części) postacie, oraz nowe historie.

Główny wątek fabularny lawirujący wokół tytułowej zemsty jest niestety porywający do okolic połowy książki. Sama zemsta podzielona jest na segmenty, tj. eliminowanie poszczególnych celów, co ku rozczarowaniu szybko przestaje zaskakiwać. Podana została nam sinusoida zdarzeń, która niestety przez całą książkę jest jednostajna.

Wątki poboczne dotykają postaci, oraz zdarzeń w świecie wykreowanym przez autora, lecz te pierwsze są w większości nudne i potraktowane zdawkowo, a te drugie mają znaczenie jedynie w kontekście Uniwersum, nie w kontekście książki.

Niestety odniosłem wrażenie, że zabrakło czasu dla głównej postaci, nie przechodzi ona żadnej drogi, a jej działania nie mają żadnych konsekwencji. Jej motywy mimo że sztampowe, poprowadzone są nie najgorzej. Wydarzenia są po części przewidywalne, ale poprowadzone dobrze.
Cieszy ponowne pojawienie się Coski. Cieszy ponowne pojawienie się Dreszcza, oraz nadanie mu więcej głębi. Jest to najlepiej napisana postać w tej książce. Niestety na tym koniec jeśli chodzi o pozytywy pod budowania postaci. Mimo, że drużyna Monzy była ciekawą zbieraniną indywiduów autorowi zabrakło czasu na odpowiednie rozbudowanie ich charakteru, czy też nadanie im jakieś drogi. Natomiast ich wzajemne relacje, stosunki, konwersacje są świetne.

Oczywiście głupstwem byłoby oczekiwać, że budowa charakterów czy też fabuły będzie skomplikowana tak samo w pojedynczej książce, jak w całej trylogii, autor rzecz jasna był zmuszony do kompresji wątków - szkoda, bo jak dobrze wiemy Abercrombie postaciami stoi i to głównie dla nich sięgamy po jego tytuły. Z wszystkich pojawiających się postaci jedynie Truciciel osiada w pamięci na dłużej.
Odłóżmy jednak dywagacje o bohaterach na bok i skupmy się na świecie przedstawionym - Styrie. Ogromnie cieszy fakt, że autor postanowił nam uchylić kolejnego rąbka tajemnicy o świcie i przedstawił nam kolejną piękną krainę. Krwawiącą, rozdartą wojną i pożogą, ale piękną. Oczywiście nie zabrakło polityki, która ma większe znaczenie w kontekście Uniwersum, jak zwykle na wysokim poziomie.
Humor jak zawsze w punkt, czarny, dosadny, subtelny. Dialogi są wspaniale poprowadzone, jak zwykle na wysokim poziomie.

Fabuła chociaż prosta ma bardzo dobre tempo i książka się nie nudzi i mimo moich wcześniejszych narzekań, jest dobra, tylko trochę zbyt przewidywalna i inna od tego co wcześniej poznaliśmy w książkach Abercrombiego, jak zwykle na wysokim poziomie.

I mimo każdego mojego „ale” i licznych narzekań jest to naprawdę solidna i godna polecenia pozycja!
Książka jest bardzo dobra, stanowi fajne rozbudowanie Uniwersum Pierwszego Prawa, lecz osoby, które wcześniej nie zapoznały się z Trylogią również będą się świetnie bawić. Może nawet trochę lepiej - ponieważ nie znają szczytowych możliwości autora:)

Przecież nikt chyba nie będzie się mścił jeśli się mylę... nie?

"Zemsta Najlepiej Smakuje na Zimno" to czwarta książka z Uniwersum Pierwszego Prawa, którą zaserwował nam Joe Abercrombie, oraz pierwszy Stand Alone z którym mamy okazję obcować w tym świecie.

Wydarzenia dzieją się bezpośrednio po zakończeniu Pierwszej Trylogii. Wita nas nowa kraina, nowe (po części) postacie, oraz nowe historie.

Główny wątek fabularny lawirujący wokół...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trzecia Część Pierwszej Trylogii Uniwersum Pierwszego Prawa nie bez powodu nosi tytuł „Ostateczny Argument”. Jest to naprawdę Ostateczny Argument na to, że w dzisiejszych czasach można stworzyć Trylogię ocierająca się niemal o wybitną.

To właśnie tutaj Joe Abercrombie postanowił pozbierać rozsypywane przez trzy obszerne tomiska puzzle i połączyć je w jeden, wielki, gargantuiczny obraz świata wypełnionego przez mrok, chłód i wszechobecną niesprawiedliwość. Ale mimo tego zrobił to w sposób piękny, subtelny i delikatny w swojej gwałtowności. I chociaż wiele rzeczy dało się domyślić i rozszyfrować, to jestem pewien że mało komu udało się odgadnąć wszystkie sekrety i pułapki autora, bo chociaż wydaje nam się, że już rozszyfrowaliśmy jego tajemnice, on wciąż sypie z rękawa kolejnymi. Jego rękawy są bardzo szerokie i pojemne.

Autor nie przytłacza nas zwrotami akcji, każdy jest serwowany jeden po drugim; tak jakbyśmy byli w wykwintnej restauracji i kolejno degustowali wariacje szefa kuchni. Ale mimo to – i tak każde z nich wbija w fotel.

Mimo pozornie sztampowej fabuły książka (oraz cała trylogia) była oryginalna, co w dużej mierze jest zasługą występujących weń postaci. I to one – mimo świetności całej reszty – są głównym powodem dla których należy sięgnąć po cykl z Uniwersum Pierwszego Prawa. Postacie Abercrombiego są ludzkie, są normalne, są… zwykłe. I właśnie to jest niezwykłe. Nie ma ludzi idealnych, a autor pokazuje nam to dobitnie. W bohaterach jego książek możemy zobaczyć samych siebie, takich jakimi jesteśmy, a nie takich jakimi chcielibyśmy być. Nasi bohaterowie popełniają błędy, całą masę błędów, na których nie zawsze się uczą. Potrafią w kilka chwil pozbyć się nagromadzanej godzinami sympatii.
Ale właśnie to czyni ich ludźmi, nie?

Koniec książki jest specyficzny. Jest dobry, a nawet bardzo dobry. Jest słodko – gorzki. Jest Krwawy i mroczny. Jest satysfakcjonujący i niesatysfakcjonujący jednocześnie, ponieważ mimo odpowiedzi na wiele pytań rodzi kolejne. Naszą przygodę w Uniwersum Pierwszego Prawa możemy skończyć w tym momencie i sami napisać swoje własne zakończenia. Możemy też sięgnąć do Drugiej Strony tej historii i iść dalej.

Mimo, że autor nas przed tym przestrzega, chyba warto podjąć to ryzyko. Ja zdecydowanie je podejmę. Znalazłem już na to swój Ostateczny Argument.

A wy?

Trzecia Część Pierwszej Trylogii Uniwersum Pierwszego Prawa nie bez powodu nosi tytuł „Ostateczny Argument”. Jest to naprawdę Ostateczny Argument na to, że w dzisiejszych czasach można stworzyć Trylogię ocierająca się niemal o wybitną.

To właśnie tutaj Joe Abercrombie postanowił pozbierać rozsypywane przez trzy obszerne tomiska puzzle i połączyć je w jeden, wielki,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Nim Zawisną” - Drugi tom Pierwszej trylogii z Uniwersum Pierwszego Prawa. Rzuca nas w motyw rodem z odległych o kilkanaście lat nurtów klasycznej fantastyki. Mowa bowiem o podróży. Nie będzie to niestety podróż taka, jaka przeważnie przedstawiana była w owych wiekowych historiach, o nie. Tamte historie, kończyły się happy endem.

Bez zbędnych konwenansów autor usadowił nas na wierzchowcu i pognał ku krainie niebezpieczeństw, gdzie od samego początku spotyka nas wiele nieprzyjemności. Chyba, że ktoś nie chciał, to pozostała mu wizyta w obleganym przez wrogów mieście. Lub autor zafundował mu te oba.

Rozwinięcie postaci było udane w większości, oczywiście pewne wątki były bardziej ciekawe od innych, a niektóre postacie były mniej irytujące niż w pierwszej części, inne z kolei odwrotnie.

Abercrombie pobawił się w tej części w łączenie niektórych jednostek w pary, lub też grupy, dzięki czemu polaryzacja ich charakterów aż iskrzy na kartkach książki o mało jej nie podpalając! Wysublimowany humor łączony z nie zaściankowym mrokiem świata przedstawionego. Czarny humor może czerpać definicję z tego świata.

Przez całą lekturą główne skrzypce gra nam klasyczny motyw drogi ugryziony przez Abercrombiego na nowo, czego z resztą można było się domyślić po przeczytaniu pierwszego tomu - absolutnie nie spłyca to książki do miana nudnej czy sztampowej.

Odnośnie fabuły mamy naprawdę ciekawe zwroty akcji i mówiąc „ciekawe” nie mam na myśli tego co serwuje nam większość pisarzy. Rozwiązania fabularne które podsuwa nam autor są zupełnie nietuzinkowe. Pod koniec książki czułem się jakby ktoś przez bardzo długi czas opowiadał mi żart – ale w bardzo, bardzo dobrym tego słowa znaczeniu. Bardzo mroczny i bardzo poważny, grobowy żart.

Świat przedstawiony jest rozbudowany i dobrze idzie odczuć jego ogrom, czego brakowało w części pierwszej.

Książka dla ludzi o mocnych nerwach. Książka obowiązkowa, dla ludzi którzy lubują się w Grim Dark Fantasy. Książka obowiązkowa dla każdego, kto chce przeżyć wiele emocjonujących momentów.

Naprawdę warto, spieszcie się śledzić losy tych bohaterów.

Nim zawisną.

„Nim Zawisną” - Drugi tom Pierwszej trylogii z Uniwersum Pierwszego Prawa. Rzuca nas w motyw rodem z odległych o kilkanaście lat nurtów klasycznej fantastyki. Mowa bowiem o podróży. Nie będzie to niestety podróż taka, jaka przeważnie przedstawiana była w owych wiekowych historiach, o nie. Tamte historie, kończyły się happy endem.

Bez zbędnych konwenansów autor usadowił...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Ostrze" - Pierwszy tom Pierwszej trylogii z Uniwersum Pierwszego Prawa.

Słysząc przeważającą przewagę opinii pozytywnych nie mogłem odpuścić sobie przyjemności obcowania z Uniwersum Pierwszego Prawa i całe szczęście tego nie zrobiłem.

Mimo wielu sztampowych archetypów; takich jak mag-przewodnik, czy też wędrówka, całość została poprowadzona w sposób nad wyraz poprawny i ciekawy, ale przede wszystkim nieszablonowy.

Ponoć Abercrombie postaciami stoi i jest to faktem niezaprzeczalnym. Trójka naszych głównych bohaterów jest dobrze wywarzona, dostaliśmy postacie z wadami, po przejściach, takie, które myślą w pierwszej kolejności o sobie. Balans między nimi jest dobrze zachowany i na szczęście nie ma wątków który faktycznie królowałby nad pozostałymi. Jeżeli chodzi o postacie drugoplanowe; wypada to nieco gorzej. Mamy silną postać żeńską, równie silnie działającą na nerwy przez swoją arogancję i temperament, niemniej zasłużony, wiekowy rycerz królestwa (który swoją drogą otrzymuje najciekawsze plot twisty) nam to rekompensuje.
Grzechem byłoby nie wspomnienie o tym, że Abercrombie wrzuca nas w sam środek czasów, w których zogniskowany jest konflikt między różnymi kastami społecznymi. Utarczki więc, na poziomie gminu i arystokracji będą postępować pewnie wraz z biegiem fabuły. Pańszczyzna jak powszechnie wiadomo zadowala tylko jedną stronę jej uczestników.
Topografia klasyczna. Mamy środek gdzie dzieje się lwia część akcji, mamy zimną górę i ciepły dół, mimo że poruszamy się po mapie, idzie odnieść wrażenie że stoimy w miejscu. System magiczny, kreatury jak i reszta istot ciekawie nieporuszona i potraktowana zdawkowo, tym samym buduje wokół siebie otoczkę tajemnicy i faktycznie każe szukać odpowiedzi w następnych tomach trylogii. Wszystko bardzo ładnie spięte. I w sumie nawet zabieg pozytywny, bo nie odwraca wzroku, ani myśli od samych bohaterów, ich postępowań, przemyśleń i motywacji - a przecież to jest mięsem tej serii.

Świat bezdusznie realistyczny. Rycerzy w lśniących zbrojach tu nie będzie, a każdy bohater myśli najpierw o sobie, a potem... też o sobie.

Bardzo przyjemne wprowadzenie do świata i uniwersum.
Polecam i Ostrze zęby na następne części!

"Ostrze" - Pierwszy tom Pierwszej trylogii z Uniwersum Pierwszego Prawa.

Słysząc przeważającą przewagę opinii pozytywnych nie mogłem odpuścić sobie przyjemności obcowania z Uniwersum Pierwszego Prawa i całe szczęście tego nie zrobiłem.

Mimo wielu sztampowych archetypów; takich jak mag-przewodnik, czy też wędrówka, całość została poprowadzona w sposób nad wyraz poprawny i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Koralina" (nie mylić z Karolina!), autorstwa Neila Gaimana za mną. Uważam ten tytuł za nudny, nie porwał mnie. Oczywiście mamy tutaj przekazane wartości i potrzeby pierwszego świata, takie jak to że rodzice powinni bardziej przejmować się swoimi dzieci, ale przedstawione jest to tutaj bez konsekwencji. Sama historia na swój sposób fajnie przestawiona, trochę mroczna, trochę baśni, trochę horroru ale nic poza tym. Fabuła kreatywna, ale dosyć prostolinijna, nie ma się tutaj nad czym rozwodzić. Skierowana dla młodszych czytelników, ale z uwagi na lekko mroczny charakter przypisałbym ją raczej do tej starszej grupy młodzieży. Największym plusem jest długość książki, nie jest ona przedłużana na siłę, trwa tyle ile trwać powinna.
Niestety ta pozycja nie przypadła mi do gustu.

"Koralina" (nie mylić z Karolina!), autorstwa Neila Gaimana za mną. Uważam ten tytuł za nudny, nie porwał mnie. Oczywiście mamy tutaj przekazane wartości i potrzeby pierwszego świata, takie jak to że rodzice powinni bardziej przejmować się swoimi dzieci, ale przedstawione jest to tutaj bez konsekwencji. Sama historia na swój sposób fajnie przestawiona, trochę mroczna,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Neil Gaiman zabiera nas tym razem w barwną podróż po nordyckich mitach, która tak zgrabnie wykorzystuje w swoich dziełach i czuje się w nich pewnie.
"Mitologia Nordycka" to tytuł ciekawy. Przedstawione przez Gaimana mity są napisane prosto i lekko, tak jak w opisie, do opowiadania przy ognisku. Znika wówczas jego narracja i barwne opisy, nagiął swój styl z zamysłem prostej i jasnej historii. Bez cienia wątpliwości mogę stwierdzić że mu się to udało.
Gaiman wybrał w swoim zbiorze w większości mity bardziej znane, dlatego bardziej doświadczona osoba w mitach i panteonie nordyckim może je potraktować raczej jak niewymagające przypomnienie, natomiast uważam że jest to świetna pozycja dla osób niezaznajomionych z Mitologią Nordycką, a chcących takową poznać.
Historie krótkie, wartkie, przyjemne. Bardzo przyjemna książka :)

Neil Gaiman zabiera nas tym razem w barwną podróż po nordyckich mitach, która tak zgrabnie wykorzystuje w swoich dziełach i czuje się w nich pewnie.
"Mitologia Nordycka" to tytuł ciekawy. Przedstawione przez Gaimana mity są napisane prosto i lekko, tak jak w opisie, do opowiadania przy ognisku. Znika wówczas jego narracja i barwne opisy, nagiął swój styl z zamysłem prostej...

więcej Pokaż mimo to