-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2023-07-27
2020-08-22
2018-02-27
2017-11-29
Rewelacyjna. Czekam niecierpliwie na Tron Królowej- 3 cześć. szkoda Waszego czasu na czytanie recenzji, dorwijcie swoja kopię książki i czytajcie.
Rewelacyjna. Czekam niecierpliwie na Tron Królowej- 3 cześć. szkoda Waszego czasu na czytanie recenzji, dorwijcie swoja kopię książki i czytajcie.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-10-22
2017-07-06
Najlepiej czytać tę książkę od końca. Od rozdziału Kenia. Tam dowiadujemy sie o korzeniach Baracka Obamy. Kiedy ja dotarłam do tego rozdziału byłam już znużona i gonił mnie biblioteczny termin. To co mnie znudziło w poprzednich rozdziałach, to filozoficzne rozważania nad znaczeniem podziałów rasowych w Ameryce, nad tożsamością czarnoskórych Amerykanów itd. Dla mnie jako dla osoby rasy kaukaskiej, która Ameryki nie zobaczy pewnie w życiu było to dość abstrakcyjne. W końcu, od połowy książki, zaczęłam wyszukiwać w tekście momenty które mówiły bezpośrednio o losach Obamy, omijając resztę.
Najlepiej czytać tę książkę od końca. Od rozdziału Kenia. Tam dowiadujemy sie o korzeniach Baracka Obamy. Kiedy ja dotarłam do tego rozdziału byłam już znużona i gonił mnie biblioteczny termin. To co mnie znudziło w poprzednich rozdziałach, to filozoficzne rozważania nad znaczeniem podziałów rasowych w Ameryce, nad tożsamością czarnoskórych Amerykanów itd. Dla mnie jako dla...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-03-23
Słowo wstępne:Nigdy nie byłam fanka Kirka Douglasa.
Treść właściwa:
Kiedy przyniesiecie tę książkę do domu, nie otwierajcie jej od razu. Nie mówcie sobie "przeczytam tylko jedno zdanko". Nie da się. Odczekajcie aż będziecie mieli dwa, trzy dni wolne pod rząd. z samego rana uszykujcie sobie wygodne siedzisko, przekąski, termos z piciem, żeby tracić jak najmniej czasu w kuchni i ... zacznijcie czytać. Książka powinna być lekturą obowiązkową w wieku 16 lat, gdy społeczeństwo oczekuje od nas wyboru dalszej drogi życiowej. Kirk Douglas pokazuje jak ciężka praca, wytrwałość, upór, koncentracja na celu i dążenie do spełnienia marzeń, często wbrew ludziom i okolicznościom, może zaowocować zadowoleniem z życia. Duża doza humoru i dystansu do siebie tylko zwiększa wartość książki.
Jak już zaznaczyłam nigdy nie byłam fanką Kirka Douglasa. Powinnam dodać nigdy dotąd. Okazuje się że żadna z niego gwiazda Hollywood, ani pustogłowy celebryta. Zakochałam się. Jak rany, zakochałam się w stuletnim Douglasie. O mamo. :-)
Słowo wstępne:Nigdy nie byłam fanka Kirka Douglasa.
Treść właściwa:
Kiedy przyniesiecie tę książkę do domu, nie otwierajcie jej od razu. Nie mówcie sobie "przeczytam tylko jedno zdanko". Nie da się. Odczekajcie aż będziecie mieli dwa, trzy dni wolne pod rząd. z samego rana uszykujcie sobie wygodne siedzisko, przekąski, termos z piciem, żeby tracić jak najmniej czasu w...
2015-05-23
Polecam tylko tym, którzy chcieliby coś wiedzieć o Arkadym Fiedlerze, ale nie chcą czytać jego książek, co można zrozumieć biorąc pod uwagę zmiany jakie zachodzą w świecie. Wiele ze spostrzeżeń wielkiego podróżnika z pewnością straciła na aktualności. Polecam wiec tylko tym, którym na Fiedlera w czystej postaci szkoda czasu.
Te biografie czytałam jak jakaś szkolna rozprawę, do której autorka zebrała troszkę materiałów, w reszcie postreszczała fragmenty książek i zadowolona oddała do druku. Takie wypociny na kolanie byle "zaliczyć sesje na 3" :-).
Kocham muzeum Arkadego Fiedlera całym sercem, byłam tam niezliczona ilość razy od dzieciństwa po dorosłość. Tym co nie byli polecam szczerze.
Polecam tylko tym, którzy chcieliby coś wiedzieć o Arkadym Fiedlerze, ale nie chcą czytać jego książek, co można zrozumieć biorąc pod uwagę zmiany jakie zachodzą w świecie. Wiele ze spostrzeżeń wielkiego podróżnika z pewnością straciła na aktualności. Polecam wiec tylko tym, którym na Fiedlera w czystej postaci szkoda czasu.
Te biografie czytałam jak jakaś szkolna...
2015-06-21
Ze względu na prawie dwutygodniową grypę, która niemiłosiernie szczypała oczy, czytałam tę ksiazkę w dwu podejściach. Jej wartość oddać może fakt, iż leżąc w łóżku często rozmyślałam o tym, co już na temat Lionela Louge'a i króla Jerzego VI przeczytałam oraz na temat przyszłych wydarzeń znanych z historii oraz filmu "Jak zostać królem". Warto podkreślić, że w przeciwieństwie do filmu z Rushem i Firthem, książka jest dziełem dokumentalnym, bardziej rzetelnym ale nie mniej ciekawym. Wiele tu cytatów z listów i króla i terapeuty, oraz z ich dzienników. Dane nam jest poznać dwóch mężczyzn godnych podziwu i naśladowania: dwa niezłomne, twarde charaktery wymieszane z ciepłymi osobowościami doprawione dyscypliną i pracowitością. Myślę, że wspomnienie o tej przedziwnej parze przyjaciół będzie mi towarzyszyć jeszcze długi czas. Polecam tę przyjemną lekturę wszystkim, tym bardziej, że język tego dokumentu jest prosty a styl lekki.
Ze względu na prawie dwutygodniową grypę, która niemiłosiernie szczypała oczy, czytałam tę ksiazkę w dwu podejściach. Jej wartość oddać może fakt, iż leżąc w łóżku często rozmyślałam o tym, co już na temat Lionela Louge'a i króla Jerzego VI przeczytałam oraz na temat przyszłych wydarzeń znanych z historii oraz filmu "Jak zostać królem". Warto podkreślić, że w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-02-25
Książkę kupiłam jak tylko ukazała się na rynku. Powód był prozaiczny i z lekka wstydliwy: Reese Witherspoon kupiła prawa do ekranizacji. To była dla mnie wystarczająca rekomendacja i w zasadzie nie zawiodłam się. Niestety raził mnie przy każdym kontakcie z nią głupi i nic nie znaczący cytat z Doroty Wellman o książce drogi na przedzie okładki. Ale może to personalna niechęć do osoby. Wracając do "Dzikiej drogi": okazała się być tym czego oczekiwałam, zapisem ciężkiej wędrówki. W szkole podstawowej chodziłam na weekendowe rajdy piesze i bardzo lubiłam ciężar plecaka i drogę pod nogami i tez tak jak autorka kiedy opada mnie zmęczenie marszem liczę do stu ( robię to do dzisiaj) , jakby cyfry i liczby miały magiczna, hipnotyczna moc odsuwania bólu i znużenia. Sama Cheryl nie wydała mi się ani specjalnie sympatyczna, ani antypatyczna, choć miejscami mnie irytowała. A co do odnajdywania siebie... niedawno czytałam książkę Nicka Hornby "Sztuka spadania", w której przytacza teorie 3 miesięcy ("Dzika drogę" w scenariusz filmowy przekształca ten sam Nick Hornby).Mówi ona, że jeśli od momentu w którym chcemy popełnić samobójstwo odczekamy trzy miesiące spodziewając się zmiany, sytuacja zmieni się na tyle, że samobójstwo nie wyda się już nam dobrym rozwiązaniem. Głęboko nieszczęśliwa Cheryl wędrowała właśnie trzy miesiące oczekując, że ta wyprawa ją zmieni. I wbrew temu co napisano z tyłu na okładce, nie wzmocniły jej rzeczy , które jej "nie zabiły". Wzmocniły ją te, które się jej udały: cudowni ludzie,umiejętność ograniczenia potrzeb, radość z dzielnie odnalezionej drogi, docenienie smaku potraw i rozkoszy kąpieli. Jeśli sięgacie po te książkę, w poszukiwaniu wskazówek , jak samemu się odnaleźć, to najlepsza odpowiedź chyba brzmi: zachowuj się jakbyś była "cholerną jej wysokość królową Amazonek"(nie wiem jak to przenieść na rodzaj męski.
EDIT: Obejrzałam film...cóż. Gdybym najpierw poszła do kina nie dotknęłabym tej książki, a na pewnie nie wydałabym na nią nawet 5 złotych. Nie rozczarowało mnie aktorstwo, Reese Witherspoon i Laura Dern są super. Rozczarowała mnie adaptacja książki na potrzeby filmu. Gdyby nie to, że wiedziałam o co chodzi byłaby to niewiele znacząca opowiastka o dziewczynie na szlaku. Cały film wygląda jak zbiór skrótów myślowych z książki, jak sfilmowana mapa myśli Buzana poskładana w przypadkowej kolejności. Nie wiem czy jakikolwiek widz bez podparcia lekturą zrozumie jak ciężkie były powody dla których ruszyła na PCT; Czy pojmie że ból otarć i schodzących paznokci miał na celu zagłuszenie rozdzierającego bólu duszy. Nie wiem czy warto było robić ten film, chyba tylko żeby zainteresować książką takich jak ja i popatrzeć na warsztat dwóch wspaniałych aktorek.
Dopisek 25,kwietnia
ja nie zauważyłam, ale teraz czyta "Dziką drogę" moja mama i wyłapała już w tym wydaniu dwa błędy ortograficzne. Sama nie jestem mistrzem ortografii, ale błędy w książkach to dla mnie oznaka lekceważenia czytelnika.Ale cóż, wszystkim rządzi kasa.
Książkę kupiłam jak tylko ukazała się na rynku. Powód był prozaiczny i z lekka wstydliwy: Reese Witherspoon kupiła prawa do ekranizacji. To była dla mnie wystarczająca rekomendacja i w zasadzie nie zawiodłam się. Niestety raził mnie przy każdym kontakcie z nią głupi i nic nie znaczący cytat z Doroty Wellman o książce drogi na przedzie okładki. Ale może to personalna...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-09-04
Trudno mi zgodzić się do końca z opiniami, które przeczytałam na LC. Książka nie jest nużąca, czyta się ją szybko i przyjemnie. Przybliża postać Gandhiego, pokazuje ludzką twarz oraz pomaga zrozumieć cel i sposoby walki, którą prowadził. Ten kto będzie oczekiwał "żywotów świętych" czyli peanu przedstawiającego Gandhiego jako osobę oświeconą ponad wszelkie wyobrażenie zawiedzie się, gdyż pokazano tu i słabości jego charakteru i popełniane błędy. Co do zarzutu przeskoków czasowych, mogę tylko z żalem przyznać, że moje życie też nie składa się z samych ciekawych dni, a nawet zdarzają się lata zupełnie nie warte wzmiankowania. Wolałam, że autor przeskakiwał od jednego roku do drugiego skupiając się na naprawdę istotnych zdarzeniach,zamiast opisywać szczegóły praktyki prawniczej, ćwiczeń jogi i medytacji dzień za dniem. Te przeskoki i skupienie na kamieniach milowych nie na codziennej rutynie sprawiało, że książka nie była nużąca. Zachęcam do lektury.
Trudno mi zgodzić się do końca z opiniami, które przeczytałam na LC. Książka nie jest nużąca, czyta się ją szybko i przyjemnie. Przybliża postać Gandhiego, pokazuje ludzką twarz oraz pomaga zrozumieć cel i sposoby walki, którą prowadził. Ten kto będzie oczekiwał "żywotów świętych" czyli peanu przedstawiającego Gandhiego jako osobę oświeconą ponad wszelkie wyobrażenie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-08-21
Po lekturze "Luksus. Dlaczego stracił blask" wypełnionej drętwymi danymi o produktach, markach, fuzjach i statystykach sprzedaży z dużą rezerwa podeszłam do kolejnej książki z dziedziny mody. Kupiłam, odłożyłam na długie miesiące na półkę i omijałam szerokim łukiem. Motywacją do zakupu było polskie pochodzenie Max Factora, ale motywacji do przeczytania brakło. w końcu po serii lekkich książeczek, nazywanych babskimi zapragnęłam odmiany.
Książka mnie pochłonęła na cały dzień, także polecam czytać w dzień wolny od obowiązków. Żadnych suchych faktów, żadnych dłużyzn. Fascynująca biografia człowieka i historia założonej przez niego firmy na tle carskiej Rosji, Ameryki z początku XX wieku i narodzin Hollywood. I okrzyki zaskoczenia, kiedy odkrywamy jak i dlaczego (lub dla kogo- te nazwiska!) wymyślono produkty, których używamy do teraz.
Gorąco polecam i daję najwyższą ocenę.
Po namyśle mogę jeszcze dodać, że prawdziwą przyjemnością było czytać książkę, którą wydano z troską i szacunkiem do słowa pisanego. Wiele książek ostatnio przeze mnie czytanych tłumaczyli chyba studenci na dorobku, "byle było", a nie tłumacze z certyfikatem, którym trzeba zapłacić zapewne więcej. Następnie szybko szybko do druku, bez korekty, bo czas to pieniądz. Max Factor zachwycał mnie zdaniami złożonymi, poprawną polszczyzną, bogactwem słownictwa (nawet musiałam sprawdzić w słowniku , kto to ebonista- byłam uszczęśliwiona). No i... NEI BYLO LITEOWEK (nie było literówek- niech żyją korektorzy ).
Po lekturze "Luksus. Dlaczego stracił blask" wypełnionej drętwymi danymi o produktach, markach, fuzjach i statystykach sprzedaży z dużą rezerwa podeszłam do kolejnej książki z dziedziny mody. Kupiłam, odłożyłam na długie miesiące na półkę i omijałam szerokim łukiem. Motywacją do zakupu było polskie pochodzenie Max Factora, ale motywacji do przeczytania brakło. w końcu po...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Oznaczyłam książkę jako rewelacyjna z pewnego konkretnego powodu. Nie znam się na samochodach, silnikach itp, nie mam prawa jazdy i nie oglądam wyścigów samochodowych, a jednak ta książka bardzo mi się podobała. Często nawet rozumiałam co się do mnie "mówi" w kwestiach technicznych, a to naprawdę świadczy o wielkich umiejętnościach dydaktycznych inżyniera Rychtera. Dodatkowo sama historia zakochiwania się autora w motoryzacji, poznawania jej i późniejszego wykorzystania wiedzy (i tejże miłości) w zawodach sportowych jest nie tylko fascynująca, ale też opisana z fantazją i humorem. Warto po te książkę sięgnąć, nie dać się zastraszyć 511 stronom i nawet jeśli dwa i cztery kółka to nie nasze hobby, pozwolić panu Rychterowi zabrać nas na przejażdżkę.
Oznaczyłam książkę jako rewelacyjna z pewnego konkretnego powodu. Nie znam się na samochodach, silnikach itp, nie mam prawa jazdy i nie oglądam wyścigów samochodowych, a jednak ta książka bardzo mi się podobała. Często nawet rozumiałam co się do mnie "mówi" w kwestiach technicznych, a to naprawdę świadczy o wielkich umiejętnościach dydaktycznych inżyniera Rychtera. ...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to