-
ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant1
-
ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
-
ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński18
-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Biblioteczka
Kiedyś usadzę cię nagą wśród przepychu
Będą tam suknie ciężkie jak woda
Będą pończochy o zapachu jabłek
Będą na głowę nakrycia szerokie
I będzie metal
Chcę mieć cię nagą w krajobrazie ciemnym
Gęstym od brązów świeczników waz
Z których niech dymi waniliowy poncz
W rozdęte chrapy nieruchomych dogów
Czuł tę potrzebę Rembrandt kiedy Saskię
Malował coraz w śmierć swą odchodzącą
Jakby chciał wstrzymać ją wagą winogron
Przygnieść świeczników drogocennych światłem
"Gdy już nic nie zostanie", jeden z najpiękniejszych, moim zdaniem, wierszy Stanisława Grochowiaka.
Kiedyś usadzę cię nagą wśród przepychu
Będą tam suknie ciężkie jak woda
Będą pończochy o zapachu jabłek
Będą na głowę nakrycia szerokie
I będzie metal
Chcę mieć cię nagą w krajobrazie ciemnym
Gęstym od brązów świeczników waz
Z których niech dymi waniliowy poncz
W rozdęte chrapy nieruchomych dogów
Czuł tę potrzebę Rembrandt kiedy Saskię
Malował coraz w śmierć swą...
Książka doskonała dopracowaniem. Otwarcie treści głównej poprzez obszerny, wart przeczytania wstęp, poezje poszczególnych autorów rozpoczynające się niewielką notą dotyczącą twórczości każdego z nich, rozbudowane przypisy, zamieszczone w wygodnej dla czytelnika formie, pod wierszami, które to, nierzadko, posiadają przekład dwojga tłumaczy, a zdarza się, iż dodatkowo, zapisane są w języku ich powstania. Ubolewam, iż nie wszystkie książki wydawane są z tak ogromnym szacunkiem dla odbiorców.
Pensjonarki
Jedna miała piętnaście lat, druga szesnaście,
Obie spały na pensji w tej samej alkowie.
Wrześniowy ciężki zmierzch zapadł właśnie:
Wątłe, o modrych oczach, cerze poziomkowej.
Aby dogodzić sobie, już gotowe kłaść się,
Rozwiązały koszule, skąd woń ambry tchnęła-
Przeciągając się młodsza ciało w łuk wygięła.
Starsza całuje młodszą i piersi jej głaszcze.
Później pada do kolan jej, później, jak burza
Gwałtowna, w dzikiej żądzy usta swe zanurza
W jasnym złocie jej łona do mrocznego cienia.
A podczas tego delikatne palce
Dziecka już obliczają obiecane walce.
Uśmiecha się niewinnie do swego marzenia.
Paul Verlaine
Przełożył Mieczysław Jastrun
Książka doskonała dopracowaniem. Otwarcie treści głównej poprzez obszerny, wart przeczytania wstęp, poezje poszczególnych autorów rozpoczynające się niewielką notą dotyczącą twórczości każdego z nich, rozbudowane przypisy, zamieszczone w wygodnej dla czytelnika formie, pod wierszami, które to, nierzadko, posiadają przekład dwojga tłumaczy, a zdarza się, iż dodatkowo,...
więcej Pokaż mimo to