-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
"K...wa, K...wa, K...wa!" to odważna opowieść o kobietach, które postanowiły powiedzieć "dość".
Wiele kobiet, w tym ja, mogą znaleźć w niej cząstkę siebie. Bo która z nas nie tłumiła kiedyś w sobie złości? Która z nas nie zauważyła, że dziewczynki uczone są od dziecka do tego, by być grzeczne i uległe. My nie możemy mieć dość, mamy być dobre dla innych, dawać z siebie wszystko, żeby ich zadowolić.
Ja w niej odnajduję siebie, gdyż jestem już 7 lat po rozwodzie. Takie "k...wa, k...wa, k....wa" było potrzebne bardzo w moim życiu, żeby zakończyć ten związek. A po nim dać sobie radę jako samodzielna matka.
Dlatego czasem w życiu dochodzi do punktu, w którym musimy powiedzieć "dość". To jest moment, kiedy przestajemy tłumić nasze uczucia i wreszcie zaczynamy mówić to, co naprawdę myślimy. Książka "K...wa, K...wa, K...wa!" to manifest odwagi i autentyczności, skierowany zarówno do kobiet, jak i mężczyzn, którzy czasem czują potrzebę wyrażenia swojego niezadowolenia.
Główna bohaterka, która ma 43 lata, staje twarzą wobec swoich własnych demonów. Przeszła przez trudny okres życia, w którym odważyła się powiedzieć "dość". To nie tylko wyraz odwagi, ale także inspiracja dla innych kobiet, które mogą się znajdować w podobnych sytuacjach.
Książka "K...wa, K...wa, K...wa!" to historia o kobietach, które często żyją w cieniu narzuconych społecznych ról i oczekiwań. Boją się wyrazić swoje uczucia, tłumią swoje potrzeby i tracą siebie w tym wszystkim. Autorka pokazuje, że tłumienie uczuć nie jest zdrowe ani konstruktywne, a nieautentyczne życie może prowadzić do wściekłości i frustracji.
Książka ta jest nie tylko o kobietach, które czasem czują się przytłoczone ciężarem społecznych oczekiwań. To także przypomnienie, że każdy z nas, niezależnie od płci, ma prawo do wyrażania swoich uczuć i potrzeb. Feminizm, który jest ważnym wątkiem książki, nie jest wrogiem mężczyzn, ale przeciwnikiem toksycznych zachowań i szkodliwych norm społecznych.
"K...wa, K...wa, K...wa!" to historia, która zmusza do refleksji nad własnym życiem i wyborem. Jeśli kiedykolwiek czułaś się przytłoczona, niezrozumiana, lub zagubiona, ta książka może ci pomóc znaleźć w sobie siłę do zmiany. Niech ta historia będzie przypomnieniem, że życie jest krótkie, a szczęście zależy od nas samych.
Z tą książką kojarzy mi się piosenka z YouTube:
https://youtu.be/jvU4xWsN7-A?si=zcFu0sEDd5z8ejof
Moja ocena 7/10
"K...wa, K...wa, K...wa!" to odważna opowieść o kobietach, które postanowiły powiedzieć "dość".
Wiele kobiet, w tym ja, mogą znaleźć w niej cząstkę siebie. Bo która z nas nie tłumiła kiedyś w sobie złości? Która z nas nie zauważyła, że dziewczynki uczone są od dziecka do tego, by być grzeczne i uległe. My nie możemy mieć dość, mamy być dobre dla innych, dawać z siebie...
Kiedy sięgnęłam po "Cień wiatru" Carlosa Ruiza Zafona, nie miałam pojęcia, że trafiłam na literacką perełkę, która na zawsze zmieni moje postrzeganie literatury. Ta powieść to prawdziwe arcydzieło, które pobudza do myślenia, wciąga, hipnotyzuje i zostawia w sercu czytelnika niezapomniane wrażenia.
Akcja "Cienia wiatru" rozgrywa się w magicznej Barcelonie, która staje się niemalże bohaterem samej książki. Autor z niezrównaną precyzją i miłością do detali opisuje zakątki miasta, takie jak ukryte uliczki, stare księgarnie i tajemnicze zaułki. Czytając tę książkę, można poczuć, że sami przechadzamy się po ulicach Barcelony, odwiedzając miejsca, które w rzeczywistości istnieją tylko w świecie literatury.
Jednak to nie tylko sceneria czyni tę książkę wyjątkową. Zafon tworzy postaci tak realistyczne i głębokie, że trudno się im nie zżyć. Główny bohater, Daniel Sempere, jest młodym chłopcem, którego pasja do książek jest zarazem jego darem i przekleństwem. Jego fascynacja tajemniczym autorem Julianem Caraxem prowadzi go do Cmentarza Zapomnianych Książek, gdzie odkrywa dzieło Caraxa - "Cień wiatru". Od tego momentu rozpoczyna się niesamowita opowieść o miłości, tajemnicach i zemście.
Narracja w tej książce jest absolutnie hipnotyzująca. Zafon pisze w sposób, który wciąga czytelnika od pierwszej strony i nie pozwala mu oderwać się od lektury. Jego język jest bogaty, poetycki i pełen symboliki, co nadaje powieści głębi i wielowarstwowości. Przeplatanie się różnych wątków i perspektyw narracyjnych sprawia, że każda strona jest pełna niespodzianek i zagadek do rozwiązania.
Jednym z największych atutów "Cienia wiatru" jest również jego głęboki przekaz. Książka porusza wiele ważnych tematów, takich jak miłość, lojalność, zdrada, oraz cenę prawdy. To opowieść o poszukiwaniu tożsamości, odkrywaniu mrocznych sekretów rodziny i konfrontacji z własnymi lękami. Czytelnik jest zmuszony do refleksji nad życiem i wyborami, jakie podejmujemy.
Mimo że "Cień wiatru" to książka pełna tajemniczych wydarzeń, intryg i zagadek, to także hołd dla samej literatury. Zafon ukazuje, jak potężna i wpływowa może być moc słów, jaką posiadają pisarze. Książka to ukłon w stronę wszystkich miłośników czytania, zachęcający do docenienia wartości książek i ich niezaprzeczalnego wpływu na nasze życie.
Jeśli jesteś osobą, która uwielbia czytać książki pobudzające do myślenia, "Cień wiatru" Carlosa Ruiza Zafona powinien być na górze twojej listy lektur. To arcydzieło, które zahipnotyzuje cię swoją narracją, wciągnie w wir emocji i pozostawi w tobie trwały ślad. Po jej przeczytaniu nie będziesz już taki sam. Barcelonę zobaczysz inaczej, a miłość do książek stanie się jeszcze głębsza. Odezwij się do swojego wewnętrznego czytelnika, podążaj za nim, i razem z nim odkryj tajemnicę "Cienia wiatru". To podróż, której nie będziesz chciał/a przegapić.
Kiedy sięgnęłam po "Cień wiatru" Carlosa Ruiza Zafona, nie miałam pojęcia, że trafiłam na literacką perełkę, która na zawsze zmieni moje postrzeganie literatury. Ta powieść to prawdziwe arcydzieło, które pobudza do myślenia, wciąga, hipnotyzuje i zostawia w sercu czytelnika niezapomniane wrażenia.
Akcja "Cienia wiatru" rozgrywa się w magicznej Barcelonie, która staje się...
Niedawno znajoma podesłała mi tę książkę do przeczytania.
Nie sądziłam, że ta książka tak zmieni moje życie i myślenie o sobie.
Ten wpis będzie bardzo osobisty. Bo i książka jest wchodząca głęboko do psychiki. Przynajmniej u mnie.
Niedawno zmarł mój ojciec. Nie miałam z nim łatwych relacji, jestem dzieckiem lat 80' -90' więc zimny wychów to był standard. To oczywiście miało duży wpływ na moje życie, późniejsze związki i przez to obecną moją sytuację.
Natalia de Barbaro nazywa trzy psychiki, które często dochodzą do głosu w życiu kobiety. Są to Potulna, Królowa Śniegu i Męczennica. Nie niosą ze sobą nic dobrego, ograniczają, są maskami, które nakładamy w różnych sytuacjach.
Natalia nie pokazuje jedynie tego, jakie są te złe strony tego, ale też jak Czuła Przewodniczka potrafi je przekształcić w coś dobrego. Nie jest to praca tylko na chwilę, o to walczy się całe życie.
Książkę przeczytałam raz, teraz czytam ją po raz drugi. I pewnie przeczytam ją wiele razy więcej.
Chodzę jakiś czas na terapię. Robię to po to, żeby odnaleźć głębiej siebie, poznać swoje wnętrze a książka pomaga mi wejść w moje wnętrze.
"Nie wybieramy tego, co dostajemy – możemy natomiast choć trochę wybrać, jak postąpimy z tym, co dostałyśmy." to zdanie mi ostatnio przyświeca.
Bo kiedy piszę o tej książce to cały czas targają mną emocje. W niej odnajduję siebie oraz swoją przeszłość, teraźniejszość i może przyszłość.
Przyszłość w tym dobrym względzie; w tym, co Czuła Przewodniczka mojego serca mówi do mnie.
Każda z postaci: Potulna, Królowa Śniegu, Męczennica ma też swoją dobrą odpowiedniczkę. Trzeba tylko umieć ją znaleźć w sobie. Znaleźć i posłuchać.
Ta książka jest jak przewodnik po ścieżce samopoznania i rozwoju osobistego. Każdego dnia uczymy się siebie na nowo, odkrywamy nowe aspekty naszej osobowości i rozwijamy się. Ta książka jest nie tylko opowieścią, ale również narzędziem do samopoznania i rozwoju osobistego.
Podsumowując, "Czuła Przewodniczka" Natalii de Barbaro to niezwykła książka, która każda kobieta powinna przeczytać. To opowieść o delikatności, sile, odwadze i samopoznaniu. To przypomnienie, że każdego dnia uczymy się siebie na nowo i że przemiana jest możliwa. Słuchanie tej książki to podróż do wnętrza samej siebie. Dlatego polecam "Czułą Przewodniczkę" każdej kobiecie, która pragnie odkrywać siebie i swoją własną siłę.
Niedawno znajoma podesłała mi tę książkę do przeczytania.
Nie sądziłam, że ta książka tak zmieni moje życie i myślenie o sobie.
Ten wpis będzie bardzo osobisty. Bo i książka jest wchodząca głęboko do psychiki. Przynajmniej u mnie.
Niedawno zmarł mój ojciec. Nie miałam z nim łatwych relacji, jestem dzieckiem lat 80' -90' więc zimny wychów to był standard. To oczywiście...
Książki Anety Jadowskiej poznałam przy okazji serii o Garstkach z Ustki, czyli mojej rodzinnej miejscowości. Ponieważ spodobał mi się styl pisania autorki postanowiłam sięgnąć po kolejne jej książki.
Zaczęłam od serii o Dorze Wilk — wiedźmie z Torunia/Thornu, która w normalnym świecie jest policjantką. W Thornie zaś zostaje wybrana przez Radę do rozwiązania zagadki zabójstw istot nadprzyrodzonych. Pomaga jej w tym diabeł i anioł. Oczywiście nie jest to takie proste a przeciwnik jest godny swojego miana. Do tego te intrygi w Radzie Thornu... Dora nie ma lekko...
Książka łączy w sobie elementy urban fantasy z kryminałem, tworząc niezwykle intrygujący mikroklimat. Znam odrobinę Toruń i czytając książkę wyobrażałam sobie to miasto oraz zastanawiałam się, gdzie może być magiczne przejście do Thornu. Ciekawe też, czy Szczecin, w którym mieszkam, nie ma jakiegoś swojego magicznego odpowiednika.
Aneta Jadowska buduje świat pełen magii i mrocznych tajemnic, który wciąga od pierwszej strony. Jej opisy są tak realistyczne, że czujesz się, jakbyś sam/a był/a obecny/a w tym miejscu. Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani, a Dora Wilk to postać, która szybko zyskuje sympatię czytelnika. Jej siła, odwaga i zdolności paranormalne nadają historii niezapomniany charakter. To nie jest babka, z którą można dyskutować.
"Złodziej dusz" to nie tylko historia kryminalna, ale również opowieść o sile przyjaźni, miłości i wewnętrznej walki. Książka skupia się nie tylko na zagadkach kryminalnych, ale także na emocjach i rozwoju głównych bohaterów. To właśnie te głębsze warstwy sprawiają, że ta seria fantasy tak wciąga czytelnika w swój świat.
Jeśli jesteś miłośnikiem literatury fantasy, zwłaszcza urban fantasy z elementami kryminalnymi, "Złodziej dusz" Anety Jadowskiej to książka, której nie możesz przegapić. To wciągająca, emocjonująca i nieprzewidywalna opowieść, która zostawi cię z zapartym tchem i chęcią na więcej. Opowieść o Dorze Wilk tak mnie wciągnęła, że czytałam jedną książkę po drugiej. Kolejne tomy są jeszcze ciekawsze więc zachęcam do przeczytania.
Moja ocena: 7/10
Książki Anety Jadowskiej poznałam przy okazji serii o Garstkach z Ustki, czyli mojej rodzinnej miejscowości. Ponieważ spodobał mi się styl pisania autorki postanowiłam sięgnąć po kolejne jej książki.
Zaczęłam od serii o Dorze Wilk — wiedźmie z Torunia/Thornu, która w normalnym świecie jest policjantką. W Thornie zaś zostaje wybrana przez Radę do rozwiązania zagadki...
Jestem książkoholiczką, ale czasem lubię też obejrzeć jakiś film. Zdarza się, że film zachęca mnie do przeczytania książki. Tak było z filmem Christophera Nolana "Oppenheimer". Historia trwa 3 godziny, a nie nudzi się ani przez minutę. Obejrzałam film w kinie dwa razy.
Mimo iż nie biografie czy literatura faktu nie jest typem książek, które często czytam, to po filmie postanowiłam przeczytać książkę o tytułowym naukowcu.
"Oppenheimer: Triumf i tragedia ojca bomby atomowej" autorstwa Kai Birda i Martina J. Sherwina to fascynująca podróż przez życie i karierę jednego z najważniejszych naukowców XX wieku, J. Roberta Oppenheimera. Książka ta odkrywa przed czytelnikiem nie tylko naukowe osiągnięcia tego niezwykłego człowieka, ale także jego zawiłe życie osobiste oraz wpływ na rozwój broni jądrowej i światowego politycznego krajobrazu.
Autor w sposób wnikliwy i pełen pasji przedstawia Oppenheimera jako postać wielowymiarową. Czytelnik ma okazję poznać jego rodzinną historię, w tym korzenie żydowskie i trudności z nimi związane, które wywarły ogromny wpływ na jego tożsamość. Przez bogate opisy i szczegółowe badania, autor przekonująco ukazuje, jak fascynująca i jednocześnie skomplikowana była postać Oppenheimera, który łączył w sobie geniusz naukowy, pasję do literatury oraz zaangażowanie polityczne.
Książka przybliża również czytelnikowi kulisy projektu Manhattan i roli, jaką odegrał w jego powstaniu Robert Oppenheimer. Autor szczegółowo opisuje naukowe wyzwania, z jakimi borykał się zespół naukowców, prowadzący prace nad bronią jądrową, a także dramatyczne momenty związane z projektem Los Alamos. Czytelnik może głębiej wejść w historię, która działa się w Los Alamos, a także przed tym projektem oraz po jego zakończeniu.
Jednym z najważniejszych atutów tej książki jest jej zdolność do ukazania tragizmu życia i kariery Oppenheimera. Autor nie unika trudnych tematów, takich jak jego zaangażowanie w działalność komunistyczną i późniejsze represje ze strony rządu amerykańskiego. Książka kładzie nacisk na moralny dylemat, przed którym stanął Oppenheimer, biorąc udział w rozwoju broni jądrowej, a także na konsekwencje jego decyzji.
Porównując książkę "Oppenheimer: Triumf i tragedia ojca bomby atomowej" z filmem "Oppenheimer" Christophera Nolana, można zauważyć interesujące różnice i podobieństwa. Zarówno książka, jak i film skupiają się na życiu i karierze J. Roberta Oppenheimera, ale robią to w różny sposób. Książka pozwala na bardziej szczegółowe i dogłębne zrozumienie postaci Oppenheimera, oferując więcej kontekstu historycznego i psychologicznego. Z drugiej strony, film Nolana może być bardziej wizualnie przyciągający i dynamiczny, co może przyciągnąć innych widzów.
Warto również zaznaczyć, że film Nolana jest dziełem artystycznym, które może eksplorować inne aspekty życia Oppenheimera i inaczej interpretować pewne wydarzenia. W filmie mamy dwa rodzaje obrazów: czarno biały i w kolorze. Po seansie czytałam o tym, co to oznacza. Czarno — biała część jest obiektywna, kolorowa to subiektywne spojrzenie na życie Oppenheimera. Książka natomiast opiera się na badaniach naukowych i dokumentach historycznych, co sprawia, że jest bardziej wiarygodnym źródłem informacji.
Ostatecznie, "Oppenheimer: Triumf i tragedia ojca bomby atomowej" to pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którzy interesują się historią nauki, broni jądrowej i postaciami, które kształtowały świat XX wieku. To fascynujące i przemyślane dzieło, które pozwala lepiej zrozumieć zarówno geniusz, jak i moralne dylematy J. Roberta Oppenheimera. Niezależnie od tego, czy jesteśmy fanami literatury faktu, czy kinematografii, historia Oppenheimera z pewnością nas zainteresuje i skłoni do refleksji nad przeszłością i przyszłością ludzkości.
Nic dziwnego, że książka zdobył nagrodę Pulitzera.
Książka stanowi świetne uzupełnienie wiedzy o Oppenheimerze dla wszystkich, którzy widzieli film lub po prostu chcą poznać życie ojca bomby atomowej. Polecam i film, i książkę.
Moja ocena: 10/10
Jestem książkoholiczką, ale czasem lubię też obejrzeć jakiś film. Zdarza się, że film zachęca mnie do przeczytania książki. Tak było z filmem Christophera Nolana "Oppenheimer". Historia trwa 3 godziny, a nie nudzi się ani przez minutę. Obejrzałam film w kinie dwa razy.
Mimo iż nie biografie czy literatura faktu nie jest typem książek, które często czytam, to po filmie...
Cyberpunk 2077 – Książka, która Cię porwie do świata przyszłości, zanim nawet zdążysz nacisnąć przycisk „start” na konsoli!
Nie zdarza się to często, żebyś mógł zarzucić czytanie książki, a potem zastanawiać się, czy nie zostałeś właśnie zhakowany przez jakiegoś zdegenerowanego krasnoluda cyberterrorystę. Ale to jest dokładnie to, co się stanie, kiedy sięgniesz po „Cyberpunk 2077”!
Autor, znanego z gier wideo świata, znakomicie przekształca wizję przyszłości w słowa, zanim przekształci się ją w piksele. Świat, który tworzy, jest równie mroczny, jak zapomniany numer PIN do twojego konta bankowego po dniu zakupów na czarnym rynku. Ale jest też równie fascynujący, jak gadający robot na święta Bożego Narodzenia.
Główni bohaterowie, to postaci wydające się do siebie zupełnie nie pasować. W końcu w tytule powieści mamy „bez_przypadku”. Wszystko początkowo wydaje się być z przypadku. Mamy cyfrowego Rambo, młodocianego hakera, panią negocjator wielkich kontraktów i striptizerkę. Czy coś tej kompanii może się udać? I co jest w tym przeklętym kontenerze? Trzeba przeczytać książkę, by się o tym dowiedzieć. Zdecydowanie warto! Rafał Kosik postarał się o wartką akcję i dziwne przypadki.
Książka dla czytelników raczej pełnoletnich, a przynajmniej takich 16+. Nie jestem miłośniczką gier, ale książek na ich podstawie to już tak. Zwłaszcza takich, jak ta.
W „Cyberpunk 2077” znajdziesz wszystko, czego potrzebujesz w dobrej książce: intrygę, akcję, postaci, które pokochasz, i przemyślenia nad tym, co oznacza być człowiekiem w świecie przekształconym przez technologię.
Jeśli jesteś gotów na literacką jazdę rollercoasterem przez mrok przyszłości, nie czekaj ani chwili dłużej. Zainstaluj sobie wygodny fotel, załóż okulary przeciwsłoneczne, by ochraniać oczy przed migoczącymi neonami, i zanurz się w „Cyberpunk 2077”. Ta książka to strzał w dziesiątkę!
Moja ocena: 9/10
Cyberpunk 2077 – Książka, która Cię porwie do świata przyszłości, zanim nawet zdążysz nacisnąć przycisk „start” na konsoli!
Nie zdarza się to często, żebyś mógł zarzucić czytanie książki, a potem zastanawiać się, czy nie zostałeś właśnie zhakowany przez jakiegoś zdegenerowanego krasnoluda cyberterrorystę. Ale to jest dokładnie to, co się stanie, kiedy sięgniesz po...
Być kobietą, być kobietą….
Nie jest łatwo. Oj nie….
Kobieta musi być piękna, odpowiedzialna, nie mieć cellulitu, dbać o formę, depilować wiele miejsc na swoim ciele, ma okres, ciąża a po niej brzuszek zostaje i rozstępy. Do tego musi opiekować się domem, sprzątać, gotować, pracować, prać a bardzo często jeszcze opiekować się dzieckiem małym a także i dużym (czyt. mężem).
I niestety bardzo często ma mnóstwo swoich problemów.
W książce Sylwii Kubryńskiej mamy właśnie taką kobietę. Od dziecka mówiono jej jaka ma być, co robić i ciągle inni twierdzili, że robi coś nie tak jak powinna. Katarzynę, bo tak ma na imię bohaterka powieści, życie nie rozpieszcza. Nieustannie zakochuje się w niewłaściwych facetach, od których nie potrafi odejść. Ciągle praca nie jest satysfakcjonująca… Ciągle pod górkę…
Czytając tę powieść można przeżyć swoiste katharsis, oczyszczenie… Ile z nas, kobiet, ma w życiu takie chwile, gdy ma po prostu wszystkiego dość? Właśnie na takie chwile jest ta książka. Kiedyś znalazłam ją w supermarkecie z czerwonym owadem w kropki w logo (by nie było, że reklamę robię). Ale przeczytałam ją dopiero teraz, w trudnym momencie swojego życia. I nie żałuję, że nie przeczytałam wcześniej. Książkę czytałam jakby to była częściowo moja historia, dała mi siły...
Książka utrzymana w formie wyznania kobiety. Czytając ją czułam się, jakbym była na jakimś winie u koleżanki i ona opowiadałaby mi swoją historię.
Książka właściwie się nie kończy, historia Katarzyny trwa. Podobnie jak i nasze życie, nie wiadomo, co przyniesie przyszłość. Jedno jest pewne: nie będzie łatwo, ale trzeba stawić czoła temu, co przyniesie nam los…
Być kobietą, być kobietą….
Nie jest łatwo. Oj nie….
Kobieta musi być piękna, odpowiedzialna, nie mieć cellulitu, dbać o formę, depilować wiele miejsc na swoim ciele, ma okres, ciąża a po niej brzuszek zostaje i rozstępy. Do tego musi opiekować się domem, sprzątać, gotować, pracować, prać a bardzo często jeszcze opiekować się dzieckiem małym a także i dużym (czyt. mężem).
I...
Książka o miłości do książek. Czyli coś idealnego dla takiego książkoholika jak ja.
Sara pracowała w księgarni w Szwecji. Niestety księgarnia splajtowała. Jeszcze gdy pracowała poznała Amy z USA. Wymieniały się książkami, przemyśleniami o nich i pisały do siebie listy. Po stracie pracy Amy zaprasza Sarę do siebie i ta się zgadza. Amy mieszka w malutkim miasteczku, gdzie wszyscy się dobrze znają. Gdy Sara dociera na miejsce trafia na stypę...Amy.
Mieszkańcy czują się w obowiązku zająć Sarą. Ta trochę niepewna, bo żyjąca głównie w świecie literatury jednak się zgadza i swoją pasję do książek pomału zaszczepia w mieszkańcach. Na horyzoncie oczywiście pojawia się też mężczyzna, z którym mieszkańcy chcą Sarę wyswatać oraz (jak to w Ameryce bywa) pojawia się Urząd Imigracyjny. Mieszkańcy nie chcą dopuścić do odesłania Sary i zaczyna się przedstawienie...
Księgarnia Spełnionych Marzeń to lekka, obyczajowa książka o magii książek. Co mi bardzo się podobało w niej to to, że co kilka stron bohaterka porównuje swoje przeżycia i przygody do wydarzeń i postaci z literatury. Czasem bardziej znanej, a czasem pisze o tytułach, o których nie słyszałam. I to zachęca do dalszych poszukiwań, do odkrywania kolejnych postaci w literaturze. Książka niesie też jeszcze jedno przesłanie - nie ma złych książek. I nie ma ludzi, którzy nie mogliby odnaleźć idealnej książki dla siebie.
Powieść jest dość przewidywalna ale ciekawa. Odpowiednia na leniwe niedzielne popołudnie.
Ocena 6/10
Książka o miłości do książek. Czyli coś idealnego dla takiego książkoholika jak ja.
Sara pracowała w księgarni w Szwecji. Niestety księgarnia splajtowała. Jeszcze gdy pracowała poznała Amy z USA. Wymieniały się książkami, przemyśleniami o nich i pisały do siebie listy. Po stracie pracy Amy zaprasza Sarę do siebie i ta się zgadza. Amy mieszka w malutkim miasteczku, gdzie...
2016-02-22
Gdyby ktoś zapytał mnie kiedyś o ulubioną polską pisarkę od razu powiedziałabym, że to pani Miszczuk. Podziwiam to, że swoją pierwszą książkę napisała w wieku 15 lat, uwielbiam trylogię Ja, diablica (więcej tu), podziwiam jej humor i talent. Sama kiedyś myślałam o pisaniu, lecz nie mam niestety cierpliwości do tego. Praca pisarza to jednak ciężkie zajęcie, wymagające dużego przygotowania. I właśnie to przygotowanie widać w najnowszej książce Katarzyny Bereniki Miszczuk, pt. Szeptucha.
Jest XXI wiek i Polska jest mocarstwem w Europie. A co najważniejsze Mieszko I nie przyjął chrztu w 966 roku. Gosława (zwana Gosią) kończy właśnie studia medyczne. Niestety dla niej po studiach musi udać się na praktyki do Szeptuchy (znachorki). Wyjeżdża do Bielin w Górach Świętokrzyskich, skąd pochodzi jej mama. Tam spotyka przystojnego Mieszka, który podwozi ją na koniu, i przy którym oczywiście strzela gafę. Zaczynają się praktyki. Gosia przekonuje się coraz bardziej, że ludzie na wsi są mało inteligentni i bardzo przesądni. Oczywiście wszyscy są tam wierzący w bóstwa słowiańskie. Gosia nie uznaje wiary poza wiarą w naukę i postęp. Dlatego tak nie podoba się jej w tym miejscu. No, może poza Mieszkiem, który jest praktykantem u wróża. W splocie różnych wydarzeń Gosia zmienia swoje nastawienie do wiary. Okazuje się, że jest częścią pewnej przepowiedni, która to przynosi jej mnóstwo kłopotów. Poza tym na horyzoncie jest miłość Ale czy jest jakaś szansa na to, by Mieszko zainteresował się Gosią?
Książka, jak napisałam, jest bardzo dobrze przygotowana. Nie ma wiele materiałów na temat bóstw słowiańskich oraz sposobów świętowania przez Słowian. "Szeptucha" zachęca do zagłębienia się w naszą dawną kulturę. I to jest moim zdaniem ogromny plus książki.
Styl pisania książki przyciąga głównie kobiety, gdyż powieść napisana jest w pierwszej osobie. Ale to już cecha autorki. Gosia przypomina trochę Wiktorię z trylogii "Ja, diablica" i widać tu zamiłowanie autorki to medycyny (dla niewtajemniczonych - Pani Miszczuk jest lekarką). Książka nietuzinkowa i wciągająca. Uważam, że nawet lepsza niż wyżej wymieniona trylogia.
Nie mogę doczekać się kolejnej części.
Ocena 9/10
Gdyby ktoś zapytał mnie kiedyś o ulubioną polską pisarkę od razu powiedziałabym, że to pani Miszczuk. Podziwiam to, że swoją pierwszą książkę napisała w wieku 15 lat, uwielbiam trylogię Ja, diablica (więcej tu), podziwiam jej humor i talent. Sama kiedyś myślałam o pisaniu, lecz nie mam niestety cierpliwości do tego. Praca pisarza to jednak ciężkie zajęcie, wymagające dużego...
więcej mniej Pokaż mimo to
Temu wpisowi można nadać tytuł "Wybawca rodziców" nie bez powodu. Książka jest naprawdę magiczna i nie bez kozery na okładce jest napis:
"Przy mnie każdy zaśnie"
Dlaczego książka wyjątkowa? Po pierwsze posiada instrukcję obsługi. Tak! Instrukcję! Instrukcję dla rodziców jak czytać książkę dzieciom. Są chwile, gdzie trzeba zaakcentować wyraz/zdanie albo powiedzieć je wolniej lub też wykonać jakąś czynność. I to działa.
Książkę napisał szwedzki psycholog i w dlatego jest w niej wiele momentów, które trzeba przeczytać innym głosem.
Historia banalna: królik Romek chce spać, ale jakoś nie może. Idzie do mamy a ta proponuje wyprawę do czarodzieja pomagającego usypiać. Po drodze spotykają ślimaka i sowę, które przedstawiają swoje techniki zasypiania. Fabuła więc nie jest porywająca. Za to wszystkie techniki zasypiania, które używa czytający naprawdę działają. Mój synek zasypia przy 4ej bądź 5-ej stronie.
Był czas, że nie chciał bym czytała mu tę książkę. I dlatego zaczynamy zawsze od innej bajki a potem przechodzimy do królika.
I następuje wybawienie dla rodzica. Dzieci zasypiają.
O książce dowiedziałam się od koleżanki z pracy. Dzieci w różnym wieku zasypiają przy tym.
Dlatego zachęcam wszystkich rodziców do kupna. Zwłaszcza jeśli Wasze dzieci nie chcą spać.
Ocena 10/10 (i święty spokój wieczorem)
Temu wpisowi można nadać tytuł "Wybawca rodziców" nie bez powodu. Książka jest naprawdę magiczna i nie bez kozery na okładce jest napis:
"Przy mnie każdy zaśnie"
Dlaczego książka wyjątkowa? Po pierwsze posiada instrukcję obsługi. Tak! Instrukcję! Instrukcję dla rodziców jak czytać książkę dzieciom. Są chwile, gdzie trzeba zaakcentować wyraz/zdanie albo powiedzieć je...
Chyba każdy widział reklamę Kinder Bueno z wampirem. I każdy słyszał (czytał książkę/widział film) o "Zmierzchu". To nie o takie wampiry tu chodzi. To nie bajka o Buffy - postrachu wampirów czy cukierkowych wampirach i wilkołakach z powieści pani Mayer. Książka jest mroczna, tajemnicza, nastrojowa.
Louis de Pointe do Lac - właściciel plantacji koło Nowego Orleanu jest panem domu po śmierci ojca. Zarządza majątkiem, troszczy się o rodzinę. Lecz brat zachowuje się niezwykle. Jest bardzo religijny i ma wizje. Lecz Luis nie może zgodzić się na żądania, o których spełnienie prosi brat. W końcu brat popełnia samobójstwo. Luis jest zrozpaczony. Zaczyna częściej zaglądać do kieliszka w barze. I tam widzi go Lestat - wampir, który pragnie uczynić go swoim "dzieckiem", dać mu swą moc. I tak się dzieje. Lecz Luis jest niezwykłym wampirem. Kocha ludzki rodzaj i nie dlatego miast krwią człowieka żywi się krwią zwierząt. Niby wszystko wygląda po staremu. Luis zarządza majątkiem, dogląda upraw lecz tylko nocą. A Lestat z umierającym ojcem wprowadza się do rezydencji. Lestat nie ma ochoty dzielić się wiedzą o wampirzych umiejętnościach i ograniczeniach. Mówi oględnie a gdy Luis ma już dość jego towarzystwa zawsze jakoś udaje mu się go zatrzymać. Lecz niewolnicy widzą wiele i w końcu Luis z Lestatem muszą uciekać z plantacji po śmierci ojca Lestata. Udają się do Nowego Orleanu. Wybucha zaraza. Luis po przeżyciach wcześniejszych widzi małą dziewczynkę, płaczącą nad nieżyjącą od kilku dni matką. Chce jej jakoś ulżyć ale zew krwi jest silniejszy. Wysysa krew i tak zastaje go Lestat. Dziewczynka jednak nie umiera. Lestat przyprowadza ją do ich domu i czyni ją małą wampirzycą. Klaudia (bo tak się dziecko nazywa) jest bardziej chętna do zabijania ludzi. Co noc wyrusza z Lestatem na podboje. Nie starzeje się. Ciągle jest w ciele dziewczynki i to doprowadza w końcu do brutalnego rozstania jej i Luisa z Lestatem oraz ich dalszych przygód.
Powieść Anne Rice posiada to, co prawdziwa powieść o wampirach powinna. Mrok, zło, śmierć. Jest w niej też dużo przemyśleń filozoficznych i rozmów o dobru, złu, śmierci i życiu. Dlatego jeśli ktoś oczekuje lekkiej lektury to się zawiedzie. Dla mnie to był akurat atut. W filmie o tym tytule (którego scenariusz pisała autorka powieści) tego mi brakowało.
Powieść dla wymagających. Warta polecenia.
Ocena 9/10
Chyba każdy widział reklamę Kinder Bueno z wampirem. I każdy słyszał (czytał książkę/widział film) o "Zmierzchu". To nie o takie wampiry tu chodzi. To nie bajka o Buffy - postrachu wampirów czy cukierkowych wampirach i wilkołakach z powieści pani Mayer. Książka jest mroczna, tajemnicza, nastrojowa.
Louis de Pointe do Lac - właściciel plantacji koło Nowego Orleanu jest panem...
Kolejna książka w pięknym wydaniu z serii Angielski ogród z wydawnictwa Świat Książki.
Ojciec Margaret Hale jest pastorem, który ma wątpliwości, co do swojego powołani i rezygnuje z probostwa. Dlatego też rodzina musi opuścić spokój południa Anglii i zamieszkać w zurbanizowanej północy. O ile południe to spokój, wieś, wolność i piękna, tak północne miasto Milton jest tego przeciwieństwem. Hałas, bezrobocie, widoczna bieda i miejskie widoki. Jednak rodzina Hale tu osiada i pan hale zostaje nauczycielem. Uczy jednego z najbogatszych przedsiębiorców miasta - pana Johna Thortona. Margareth i John to dwa światy o różnych wrażliwościach i poglądach. Margareth widzi biedę i trudy pracowników fabryki. W wyniku splotu wydarzeń Margareth znajduje się w domu Thortonów, gdy wybucha strajk i ratuje właściciela przed obrzuceniem kamieniami. Wtedy zaczyna się rodzić między nimi uczucie, do którego nie chcą się przyznać.
Powieść nie można nazwać typowym romansem. Jest tam opisana sytuacja społeczno-polityczna rewolucji przemysłowej i to raczej ona jest treścią powieści. Wątek miłosny jest raczej naprawdę dobrze przedstawiony lecz nie jest w książce najważniejszy.
Nie ma co porównywać tę książkę do książek Jane Austen bo to inny typ literatury. Dla niektórych może wydać się ponura i smutna ale taka musi być trochę, gdyż takie czasy na północy opisuje. Moim zdaniem warta przeczytania, gdyż jest trochę refleksyjna. Postacie są wyraziste, dobrze opisane. Podobnie jak obraz Milton i jego sytuacji społeczno-gospodarczo-ekonomicznej.
Ocena 8/10.
Kolejna książka w pięknym wydaniu z serii Angielski ogród z wydawnictwa Świat Książki.
Ojciec Margaret Hale jest pastorem, który ma wątpliwości, co do swojego powołani i rezygnuje z probostwa. Dlatego też rodzina musi opuścić spokój południa Anglii i zamieszkać w zurbanizowanej północy. O ile południe to spokój, wieś, wolność i piękna, tak północne miasto Milton jest tego...
2015-07-23
Masz wolne popołudnie i chcesz się rozerwać lekką lekturą? Wybór jest prosty - Jane Austen i "Opactwo Northanger".
Książeczka stosunkowo niewielka ale jakże interesująca. Można o niej powiedzieć, że trochę satyryczna i ironiczna na współczesne pisarce czasy. Czytanie powieści było wówczas niemile widziane. Czytało się dysputy filozoficzne, książki polityczne a nie beletrystykę. Nie czytało się dla przyjemności ale dla wiedzy. Dziś niestety wielu ludzi też czyta dla wiedzy (szkoła, studia, prace naukowe jeśli dany zawód tego wymaga) a rozrywkę zastąpiła telewizja. Dla tych szczęśliwców, którzy książki czytają jest jednak nadzieja. I ta książka na pewno się spodoba.
Akcja rozgrywa się głównie w miejscowości Bath i w tytułowy opactwie. Młodziutka Katarzyna Morland, córka bardzo "rozpłodowego" pastora (10 dzieci) wyjeżdża z zaprzyjaźnioną rodziną Allen do miejscowości uzdrowiskowej. Bath - bo tak owa miejscowość się zowie wypełniają rozrywki - spacery, teatr, pijalnie wód i oczywiście tańce. Na pierwszych tańcach Katarzyna poznaje pana Tinley'a, który niemal automatycznie zdobywa jej serce. Potem znika na dłuższy czas. Wtedy pani Alle spotyka swoją dawną znajomą z córkami. Izabela - najstarsza z nich zaprzyjaźnia się z Katarzyną. Po jakimś czasie do miasta zjeżdżają z uniwersytetu bracia obu dziewcząt. Wbrew chęci Katarzyny chodzą na podwójne randki. I wtedy do miasta wraca pan Henry Tinley z siostrą i ojcem (generałem). Generał źle poinformowany o majętności rodziny Katarzyny zaprasza ją do swojego domu - opactwa Northanger, gdzie wyraźnie pokazuje, iż chciałby ją za synową. Katarzyna marzy o przygodzie jak z jednej z jej książek i ma nadzieję, że w opactwie ją znajdzie. I znajduje ale inną niż sobie wyobraża.
Książka tryska ironią praktycznie od początku do końca. Wszystko, nawet nazwy to potwierdzają. Northanger - północny gniew, Bath - kąpiel itd... Można tu odnaleźć coś dla siebie i spędzić miłe popołudnie z książką. Na koniec cytat, z którym się trudno nie zgodzić:
Każdy, czy to dżentelmen, czy dama, kto nie znajduje
przyjemności w dobrej powieści, musi być nie do wytrzymania
głupi.
Ocena 7/10
Masz wolne popołudnie i chcesz się rozerwać lekką lekturą? Wybór jest prosty - Jane Austen i "Opactwo Northanger".
Książeczka stosunkowo niewielka ale jakże interesująca. Można o niej powiedzieć, że trochę satyryczna i ironiczna na współczesne pisarce czasy. Czytanie powieści było wówczas niemile widziane. Czytało się dysputy filozoficzne, książki polityczne a nie...
Eleonora i Marianna są jak woda i ogień. Eleonora - stateczna, rozważna i tajemnicza; Marianna - wybuchowa, romantyczna, trochę szalona. Kiedy po śmierci Ojca muszą opuścić posiadłość i przenieść się do skromniejszego domu kobiety są silne lecz trochę przygnębione. Zwłaszcza Eleonora, gdyż do domu ojca wprowadza się brat z żoną. Przyjechał też w odwiedziny bratowej brat i między nimi rodzi się uczucie. Jednak muszą się rozdzielić na jakiś czas.
W nowym domu jest dość skromnie. Na obiady zapraszane są do bliskiego dworu, gdzie pani dworu stara się robić za swatkę. Marianna zakochuje się beznadziejnie w panu Willoughby'm, lecz dla obu panien miłość przysparza cierpień. Niestety koneksje rodzinne i brak majątku dla niektórych są ważniejsze niż miłość.
Jest to pierwsza książka Jane Austen, którą przeczytałam. Bardzo mi się podoba styl autorki oraz jej humor. Charakter obu panien oraz ich ukochanych można znaleźć w ludziach z naszej epoki. Powieść pokazuje wartość prawdziwej miłości, która potrafi przetrwać i pokonać różnice charakteru i statusu społecznego.
Warta przeczytania.
Ocena: 8/10
Eleonora i Marianna są jak woda i ogień. Eleonora - stateczna, rozważna i tajemnicza; Marianna - wybuchowa, romantyczna, trochę szalona. Kiedy po śmierci Ojca muszą opuścić posiadłość i przenieść się do skromniejszego domu kobiety są silne lecz trochę przygnębione. Zwłaszcza Eleonora, gdyż do domu ojca wprowadza się brat z żoną. Przyjechał też w odwiedziny bratowej brat i...
więcej mniej Pokaż mimo to
Od zawsze marzyłam o tym, aby stworzyć coś własnego, coś, co zapadnie w pamięć i poruszy serca innych. Książki były zawsze moją pasją i źródłem inspiracji, dlatego kiedy sięgnęłam po "Yellowface" Rebecci F. Kuang, wiedziałam, że trafiłam na powieść, która nie tylko dostarczy mi literackiej uczty, ale też pobudzi do myślenia nad mechanizmami rządzącymi rynkiem wydawniczym i społeczeństwem.
"Yellowface" to opowieść o June, młodej autorce, która marzy o sukcesie na amerykańskim rynku wydawniczym. Staje się świadkiem śmierci swojej znajomej, utalentowanej pisarki i jednocześnie jedyną osobą, która widziała i posiada rękopis jej ostatniego dzieła. Co bym zrobiła na miejscu głównej bohaterki? Nie wiem?
Książka jest o tyle ciekawa, że nie tylko rzuca światło na trudności June i jej osiągnięcia w świecie pisarstwa, ale również ukazuje jej przeżycia związane ze szkalowaniem w internecie. Autorka w przejmujący sposób pokazuje, jak trudno jest stawić czoła nienawiści, hejtowi i przesądzie, zwłaszcza w dobie mediów społecznościowych.
Rebecca F. Kuang doskonale ukazuje, jak działa rynek wydawniczy w USA, gdzie niektóre książki od razu trafiają na listy bestsellerów, podczas gdy inne są odrzucane. To świetny obrazek dla tych, którzy zastanawiali się, dlaczego niektóre utwory stają się gorącymi hitami, podczas gdy inne pozostają niezauważone. Autorka nie osądza swojej bohaterki negatywnie za jej działania, pozostawiając czytelnikom przestrzeń do refleksji nad tym, co sami zrobiliby w jej sytuacji.
Jestem wdzięczna, że Kuang nie rysuje postaci głównej bohaterki jednowymiarowo, bo to pozwala czytelnikom zrozumieć jej motywacje i dylematy. Nie jestem pewna, jak ja sama zachowałabym się na jej miejscu, co sprawia, że czuję empatię i współczucie wobec June, mimo że nie zawsze mogę zrozumieć jej wybory.
"Yellowface" to książka, która mnie poruszyła, skłoniła do refleksji i dostarczyła literackiej rozrywki. To opowieść o walce, marzeniach i ryzyku, które podejmujemy, aby osiągnąć sukces. Zachęcam innych czytelników do sięgnięcia po tę książkę, zwłaszcza tych, którzy interesują się mechanizmami rządzącymi rynkiem wydawniczym i wyzwania, jakie stawia przed nami współczesny świat internetu. "Yellowface" to książka, która jest w stanie otworzyć nam oczy na wiele ważnych kwestii społecznych i osobistych, a jednocześnie dostarczyć niezapomnianej przyjemności czytelniczej.
Moja ocena: 8/10
Od zawsze marzyłam o tym, aby stworzyć coś własnego, coś, co zapadnie w pamięć i poruszy serca innych. Książki były zawsze moją pasją i źródłem inspiracji, dlatego kiedy sięgnęłam po "Yellowface" Rebecci F. Kuang, wiedziałam, że trafiłam na powieść, która nie tylko dostarczy mi literackiej uczty, ale też pobudzi do myślenia nad mechanizmami rządzącymi rynkiem wydawniczym i...
więcej Pokaż mimo to