-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2022-12-28
2022-12-31
Początkowo miałam nadzieję, że z przytupem skończę rok 2022 i rzutem na taśmę trafię na ulubieńca, ale z każdym kolejnym dziwaczniejszym rozdziałem zaczęłam ową nadzieję tracić. Językowo rewelacyjnie, ale autora zdecydowanie za mocno poniosła fantazja. Z tego naprawdę można było stworzyć świetną historię - po co ten realizm magiczny czy co to w ogóle było, te wydarzenia prowadzące donikąd? Już przecierpiałabym te długie, ciągnące się rozdziały oraz niepotrzebne powtórzenia, ale ile można... Kilka końcowych rozdziałów przeleciałam wzrokiem, bo nie zniosłabym więcej. Szkoda, bo potencjał był.
Początkowo miałam nadzieję, że z przytupem skończę rok 2022 i rzutem na taśmę trafię na ulubieńca, ale z każdym kolejnym dziwaczniejszym rozdziałem zaczęłam ową nadzieję tracić. Językowo rewelacyjnie, ale autora zdecydowanie za mocno poniosła fantazja. Z tego naprawdę można było stworzyć świetną historię - po co ten realizm magiczny czy co to w ogóle było, te wydarzenia...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-24
Wiele osób pisało, że to mega emocjonalna historia, przy której nie sposób nie płakać. No cóż, nie uroniłam ani jednej łzy, nie miałam dreszczy, a samego zakończenia spodziewałam się od początku. Szkoda, iż "Zdążyć do domu" nie wywołała we mnie oczekiwanych emocji, ale na pewno jest to tytuł świąteczny nieco inny niż wszystkie, także warto przeczytać, jeśli kogoś kusi.
Wiele osób pisało, że to mega emocjonalna historia, przy której nie sposób nie płakać. No cóż, nie uroniłam ani jednej łzy, nie miałam dreszczy, a samego zakończenia spodziewałam się od początku. Szkoda, iż "Zdążyć do domu" nie wywołała we mnie oczekiwanych emocji, ale na pewno jest to tytuł świąteczny nieco inny niż wszystkie, także warto przeczytać, jeśli kogoś...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-16
Czas okołobożonarodzeniowy rządzi się swoimi prawami. Tak jak przez cały rok preferuję książki trudne, smutne oraz skłaniające do refleksji, tak w okresie świątecznym mam większą tolerancję na naiwność, ckliwość i przewidywalność (oczywiście też z umiarem). Dlatego zdecydowałam się na chwilę przycupnąć przy mieszkańcach pewnego domu opieki, ich rodzinach i znajomych... i nie żałuję.
Takie świąteczne książki lubię! Klimat zimowy jest, a do tego mnóstwo humoru, sporo wzruszeń, masa lekkich tematów, jak i tych poważniejszych. Owszem, istotne tematy są tu potraktowane zbyt pobieżnie i lekko, a sama opowieść jest przewidywalna, ale to, czego nie trawię w zwyczajnych powieściach, tak przy tych bożonarodzeniowych potrafię przymknąć oko. Tej też dość daleko do ideału, ale akurat właśnie potrzebowałam takiej historii. Nie będzie ulubieńcem, ale na pewno nieraz wrócę do niej myślami.
Jeśli lubicie charakternych bohaterów, sarkastyczny humor albo po prostu ciepłe historie, które otulają niczym kocyk w zimny dzień, to "Telefon od Mikołaja" jest dla Was.
Czas okołobożonarodzeniowy rządzi się swoimi prawami. Tak jak przez cały rok preferuję książki trudne, smutne oraz skłaniające do refleksji, tak w okresie świątecznym mam większą tolerancję na naiwność, ckliwość i przewidywalność (oczywiście też z umiarem). Dlatego zdecydowałam się na chwilę przycupnąć przy mieszkańcach pewnego domu opieki, ich rodzinach i znajomych... i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-07
Cierpliwość nie jest cechą często występującą u ludzi, szczególnie najmłodszych. Czekanie na coś nie jest najmocniejszą stroną dzieci, zwłaszcza gdy na końcu czeka coś upragnionego. Aktualnie trwa ten doniosły przedświąteczny czas, a owe wyczekiwanie może umilić książka "5 nocy do Gwiazdki" Jimmy'ego Fallona.
Na Mikołaja czeka się cały rok, ale ostatnie dni bywają najtrudniejsze. Ciężko jest wytrzymać, kiedy było się grzecznym, a prezenty są tuż-tuż - niby niedługo, ale jeszcze tyyyyle czekania. Choinka czeka już pięknie ustrojona, ale brakuje pod nią tego, co najbardziej wyczekiwane, czyli prezentów. Jedno jest jednak wiadome - choć będzie trudno, w końcu nadejdzie ten piękny czas.
Oto książka do przeczytania naraz albo do czytania po jednym dniu dokładnie pięć dób przed Wigilią. Na pewno uprzyjemni ona czas oczekiwania. Niemniej moim ulubieńcem nie będzie, bo skupia się jedynie na prezentach, jakby to one były najważniejsze w czasie (przed)świątecznym. Wydaje mi się, że od najmłodszych lat powinniśmy uczyć pociechy, że to nie nowe zabawki powinny być najistotniejsze, ale radość ze spędzenia czasu z bliskimi, którego na co dzień nie ma tak dużo, jakby się tego chciało.
"5 nocy do Gwiazdki" to książka idealna na prezent - nie tylko ze względu na tematykę, jaką porusza, ale również przecudowne wydanie. Duży format, przepiękna kolorystyka, wspaniałe ilustracje - prezentuje się ekskluzywnie. Dzieci powinny być zadowolone.
Cierpliwość nie jest cechą często występującą u ludzi, szczególnie najmłodszych. Czekanie na coś nie jest najmocniejszą stroną dzieci, zwłaszcza gdy na końcu czeka coś upragnionego. Aktualnie trwa ten doniosły przedświąteczny czas, a owe wyczekiwanie może umilić książka "5 nocy do Gwiazdki" Jimmy'ego Fallona.
Na Mikołaja czeka się cały rok, ale ostatnie dni bywają...
2022-12-12
Grudzień to wyjątkowy i magiczny miesiąc, kiedy człowiek nieco inaczej spogląda na świat. Mole książkowe często zaczytują się w świątecznych historiach, aby odpowiednio nastroić się przed świętami. Mnie też się to zdarza, aczkolwiek rzadko udaje mi się trafić na wyjątkowy tytuł, wyróżniający się na tle innych zimowych opowieści, często pisanych według podobnego schematu, przez co zlewają się w jedno.
"Wszystko dla Emilii" to powieść, której akcja toczy się w Warszawie w okresie międzywojennym, a jej głównym bohaterem jest Jakub Modrzycki - zabawkarz oddany swojej pasji. Praca tak bardzo go pochłania, że mężczyzna dość późno zauważa, iż bardzo oddalili się z żoną Emilią. Szczęście całej rodziny zostaje zagrożone, a sytuacja wydaje się beznadziejna... A może jednak niekoniecznie?
Książka zbiera same pozytywne opinie, ale ja muszę dolać oliwy do ognia, bo... do mnie nie trafiła. Doceniam zamysł, skłonienie do kilku refleksji, a także przybliżenie dość oryginalnego zajęcia, jakim jest tworzenie zabawek. Niemniej powieść jako całość ma dla mnie więcej minusów niż pozytywnych stron.
Prawie nie czuć tutaj klimatu świątecznego - owszem, czasami pojawia się zdanie o padającym śniegu, jest też wyjazd na kulig i otwieranie kalendarza adwentowego, aczkolwiek na pierwszy plan wysuwają się problemy małżeńskie przyćmiewające resztę. Ponadto ten temat bardziej mnie irytował niż interesował, bo zachowanie obojga bohaterów, szczególnie Jakuba, działało mi na nerwy. Żona mogłaby pluć mu w twarz, wyrwać serce, zdeptać je i wyrzucić, a on nadal miałby nadzieję i wierzył w ich miłość. Ja rozumiem mocne uczucie, ale tutaj wszystko zostało rozegrane tak nienaturalnie i osobliwie, że aż mi żal.
Nie odradzam tej powieści, wszak większość osób czuje zachwyt, ale ja męczyłam ją dwa tygodnie i wręcz wyczekiwałam końca. Gdybym jeszcze poczuła zimowy klimat, świąteczną magię... a tu dosłownie nic, oprócz solidnego wkurzenia. Szkoda, ale i tak bywa. Na pewno sięgnę jeszcze po "Cuda codzienności" - wierzę, że ten tytuł bardziej do mnie trafi, a jeśli nie... to najwidoczniej nie po drodze mi z twórczością Marii Paszyńskiej.
Grudzień to wyjątkowy i magiczny miesiąc, kiedy człowiek nieco inaczej spogląda na świat. Mole książkowe często zaczytują się w świątecznych historiach, aby odpowiednio nastroić się przed świętami. Mnie też się to zdarza, aczkolwiek rzadko udaje mi się trafić na wyjątkowy tytuł, wyróżniający się na tle innych zimowych opowieści, często pisanych według podobnego schematu,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-09
Wkraczanie w wiek nastoletni to niezmiernie trudny czas zarówno dla samego zainteresowanego, jak i jego otoczenia. Młoda osoba nie do końca radzi sobie ze zmianami zachodzącymi w jej ciele, a burza hormonów potrafi nieźle namieszać. Przełomem u dziewcząt okazuje się pierwsza miesiączka, która potrafi być nie lada zaskoczeniem, zwłaszcza kiedy dziewczyna niewiele o niej wie.
Na szczęście wraz z upływem lat wiedza dziewcząt jest już większa i mogą one przygotować się do pojawiających się zmian. Nie dość, że aktualnie mamy internet, w którym możemy znaleźć dosłownie wszystko, to wydaje mi się, że mamy i ich córki są teraz bardziej otwarte oraz odważne, więc istotne tematy podejmują wcześniej.
Niemniej idealnym dopełnieniem rozmowy o dziewczęcym dojrzewaniu jest "Ciotka" - przecudownie ilustrowana historia jedenastoletniej Alicji, której koleżanki zaczynają miesiączkować. Główna bohaterka jest przerażona, że ją również to dopadnie, ale stara się uzyskać jak najwięcej informacji, aby przygotować się do owego wydarzenia. Okazuje się, że wiedza potrafi uspokoić.
Żałuję, że za moich czasów nie było takiej książki, ale wtedy nie mówiło się o "takich" rzeczach. Cieszę się bardzo, iż teraz jest dużo lepiej w tej kwestii. "Ciotkę" zatrzymuję na półce i za osiem lat dam ją swojej córce, kiedy stanie się nastolatką.
Wkraczanie w wiek nastoletni to niezmiernie trudny czas zarówno dla samego zainteresowanego, jak i jego otoczenia. Młoda osoba nie do końca radzi sobie ze zmianami zachodzącymi w jej ciele, a burza hormonów potrafi nieźle namieszać. Przełomem u dziewcząt okazuje się pierwsza miesiączka, która potrafi być nie lada zaskoczeniem, zwłaszcza kiedy dziewczyna niewiele o niej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-07
O klątwie drugiego tomu mówi się dużo i często, ale nieraz dotyczy ona także kolejnego dzieła autora. Debiut potrafi być oryginalny i wyróżniający się na tle tego typu podobnych utworów, a kolejne bywają już słabsze, bardziej powtarzalne. Trochę tak zadziało się w twórczości Rijnevelda.
"Niepokój przychodzi o zmierzchu" porażał tematyką, stylistyką i nikogo nie pozostawiał obojętnym - wielu obrzydzał, bo miał do tego prawo. W "Mój mały zwierzaku" jest podobnie - historia porusza temat tabu, jest brudna i niewygodna, oburza naturalistycznymi opisami i momentami wzbudza nudności. To pobudzenie emocjonalne, skłonienie do refleksji i ogólne oburzenie działają na plus, aczkolwiek tę książkę czytało mi się oporniej niż debiut Rijnevelda. Nie wydaje mi się, aby była to kwestia głównego wątku, jakim jest upodobanie dorosłego mężczyzny do nastoletniej dziewczynki, ani też intrygujący, acz dość nieprzystępny styl autora, bo jedno zdanie potrafi ciągnąć się przez kilka stron. Po prostu mam wrażenie, iż ta powieść jest nieco słabiej napisana, a samo zakończenie nie złamało mi serca, chociaż na to liczyłam.
"Mój mały zwierzaku" to odważna, brudna, szokująca historia. Taka współczesna "Lolita", tylko w moim odczuciu dużo głębsza, lepsza i ciekawsza (jestem jedną z nielicznych osób, które nie pojmują fenomenu Nabokova). Niemniej nie jest to książka idealna, na pierwszy raz polecam jednak debiut pisarza. Miejcie na uwadze, że jego twórczość nie jest dla każdego, ale jeżeli czujecie się na siłach to polecam, bo zapewniam, iż jest to coś innego niż do tej pory poznaliście.
O klątwie drugiego tomu mówi się dużo i często, ale nieraz dotyczy ona także kolejnego dzieła autora. Debiut potrafi być oryginalny i wyróżniający się na tle tego typu podobnych utworów, a kolejne bywają już słabsze, bardziej powtarzalne. Trochę tak zadziało się w twórczości Rijnevelda.
"Niepokój przychodzi o zmierzchu" porażał tematyką, stylistyką i nikogo nie...
2022-12-03
Aki Ollikainen stworzyła surową, naturalistyczną opowieść, opartą na prawdziwych wydarzeniach, dotyczącą ostatniej klęski głodu, jaka dotknęła Finlandię w latach 1866-1868. Jest to świetne stadium społeczeństwa oraz ludzkiej psychiki. Nie na darmo mówi się, że syty głodnego nie zrozumie – w tej mikropowieści świetnie widać owe podziały. Głód dopada częściej biednych ludzi, a nierzadko im ktoś ma więcej, tym mniej chce się dzielić.
Niemniej uważam, że potencjał tej książki nie został wykorzystany. Zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń, nie do końca wiedząc, kto jest kim i jakie ma powiązania z innymi. Nie dość, że jest chaotycznie, to sama narracja jest poszatkowana. Wiele zdarzeń jest potraktowanych po macoszemu, a inne nie mają większego sensu. Momentami mocno współczułam bohaterom, ale nie zaangażowałam się w fabułę ani nie zżyłam z nikim i nie jest to raczej kwestia niewielkiej objętości, a surowego, nieco obojętnego prowadzenia akcji. Epilogu kompletnie nie zrozumiałam – nie wiem, kogo dotyczy i jaki był jego zamysł.
Mnie "Biały głód" nie zachwycił, ale podejrzewam, że niektórym bardzo podejdzie do gustu, zwłaszcza kiedy czyta się ten tytuł, gdy za oknem biało, śnieżnie i mroźno – taki klimat pomaga. Tak jak szybko książkę przeczytałam, tak błyskawicznie o niej zapomnę.
Aki Ollikainen stworzyła surową, naturalistyczną opowieść, opartą na prawdziwych wydarzeniach, dotyczącą ostatniej klęski głodu, jaka dotknęła Finlandię w latach 1866-1868. Jest to świetne stadium społeczeństwa oraz ludzkiej psychiki. Nie na darmo mówi się, że syty głodnego nie zrozumie – w tej mikropowieści świetnie widać owe podziały. Głód dopada częściej biednych ludzi,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-11-18
"Nowy wspaniały świat" to już swego rodzaju klasyk, do którego odniesienia w popkulturze pojawiają się bardzo często, więc jako czytelniczka ze sporym stażem pragnęłam dowiedzieć się, co takiego jest w książce Huxleya, że tak często się o niej mówi. Sięgnęłam po wersję książkową, ale albo trafiłam na nieodpowiedni czas, albo po prostu ów tytuł jest tak niejasno napisany, iż nie chciałam się męczyć. Odpuściłam, ale nie czułam satysfakcji. Na ratunek przyszła powieść graficzna, która zdecydowanie bardziej rozjaśnia fabułę.
Rzeczywistość przedstawiona przez Huxleya jest okrutna, przerażająca i w tym wszystkim coraz bardziej realna. Pierwsza połowa 2500 roku, w której ludzie powstają w wyniku sztucznego zapłodnienia (nie są ze sobą spokrewnieni, nie mają rodzin, nie chcą mieć małżonków i dzieci), społeczeństwo na starcie jest uwarunkowane genetycznie i podzielone według klas, a ludzie są szczęśliwi i nie chcą więcej niż to, co rząd im narzuca. Jeżeli pojawiają się chwile zwątpienia - mogą zażyć środek, który sprawia, że znowu w ich życie wkracza radość. Czego chcieć więcej? A może jednak to nie wystarczy?
Wersja graficzna jest zdecydowanie bardziej przystępna i zrozumiała (a do tego wzbogacona o piękne, dopracowane, kolorowe ilustracje Freda Fordhama), chociaż i tak nadal brakuje mi szerszego kontekstu, wyjaśnienia pewnych kwestii, a nie rzucenia czytelnika w wir wydarzeń oraz domyślania się, kto jest kim i o co tu chodzi. Natomiast historia sama w sobie przerażająca, bardzo sugestywna i dająca do myślenia.
"Nowy wspaniały świat" to już swego rodzaju klasyk, do którego odniesienia w popkulturze pojawiają się bardzo często, więc jako czytelniczka ze sporym stażem pragnęłam dowiedzieć się, co takiego jest w książce Huxleya, że tak często się o niej mówi. Sięgnęłam po wersję książkową, ale albo trafiłam na nieodpowiedni czas, albo po prostu ów tytuł jest tak niejasno napisany, iż...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-11-28
Mam słabość do Heartstoppera, więc po tej nowelce spodziewałam się czegoś równie uroczego, ale jednocześnie poruszającego trudniejsze tematy w zimowo-świątecznej oprawie. W zasadzie właśnie tak jest, tylko pomyłką jest dla mnie wydawanie tego w oddzielnej książce, która nie dość, że jest krótka, to "This Winter" składa się z trzech niedługich opowiadań, a reszta książki (cała druga połowa) to zapowiedź innej powieści Oseman z tego uniwersum. Gdybym wydała na nią pieniądze, a nie przeczytała na Legimi, to nie byłabym zadowolona.
Mam słabość do Heartstoppera, więc po tej nowelce spodziewałam się czegoś równie uroczego, ale jednocześnie poruszającego trudniejsze tematy w zimowo-świątecznej oprawie. W zasadzie właśnie tak jest, tylko pomyłką jest dla mnie wydawanie tego w oddzielnej książce, która nie dość, że jest krótka, to "This Winter" składa się z trzech niedługich opowiadań, a reszta książki...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-11-25
Surowa i niezbyt skomplikowana proza, od której nie oczekiwałam zbyt wiele - chciałam tylko emocji i zaangażowania. Niestety interesująca historia i zgrabny styl nie wystarczyły, bo "Jezioro" samo w sobie okazało się dla mnie dość bezpłciowe. Tak jak początkowo łudziłam się, że będzie to coś, co trafi w mój gust, tak później było już tylko gorzej. Ukazanie postępującego wyniszczenia ludzi i otoczenia przez skażoną wodę - bardzo na plus i dające do myślenia. Natomiast ani główny bohater, ani postacie poboczne, ani jakikolwiek wątek nie wzbudził we mnie oczekiwanych emocji. W pewnym momencie zastanawiałam się, do czego autorka dąży. Trochę spłynęła po mnie ta opowieść - przeczytałam, przyswoiłam, ale dwa dni po skończeniu lektury niewiele pamiętam.
Surowa i niezbyt skomplikowana proza, od której nie oczekiwałam zbyt wiele - chciałam tylko emocji i zaangażowania. Niestety interesująca historia i zgrabny styl nie wystarczyły, bo "Jezioro" samo w sobie okazało się dla mnie dość bezpłciowe. Tak jak początkowo łudziłam się, że będzie to coś, co trafi w mój gust, tak później było już tylko gorzej. Ukazanie postępującego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-11-27
Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził... Książka, tak jak i pierwsza część, daje do myślenia i uświadamia, że najlepiej jak najdalej trzymać się od szpitali. Podziwiam pracę w tym miejscu, a w karetce to już w ogóle szacun, natomiast tak jak niektórzy powinni zarabiać więcej (większość ratowników, pielęgniarek i obsługi), tak innym nadal ciągle mało i już nie mogę słuchać lekarzy narzekających na zarobki.
Książka sama w sobie bardzo dobra i mam nadzieję, że powstanie kolejna część, bo Paweł Reszka świetnie przedstawia rzeczywistość.
Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził... Książka, tak jak i pierwsza część, daje do myślenia i uświadamia, że najlepiej jak najdalej trzymać się od szpitali. Podziwiam pracę w tym miejscu, a w karetce to już w ogóle szacun, natomiast tak jak niektórzy powinni zarabiać więcej (większość ratowników, pielęgniarek i obsługi), tak innym nadal ciągle mało i już nie mogę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-11-19
Największym marzeniem każdego dziecka jest bycie dorosłym. Jednak kiedy nadchodzi ten wyczekany czas, okazuje się, że dorosłość jest mocno przereklamowana. Wtedy niejeden człowiek pragnie powrócić do bardziej beztroskich lat, ale niestety powrotu już nie ma...
Nie każdy ma równe szanse na spełnianie swoich marzeń i karierę, dlatego niektórzy próbują to wykorzystać. Ciemnoskóra Enchanted, pochodząca z rodziny ledwo wiążącej koniec z końcem, jest idealnym celem dla Koreya Fieldsa - muzycznej gwiazdy, która kusi pomocą w dojściu do upragnionej sławy. Jednak cena będzie bardzo wysoka...
"Dorosła" porusza bardzo ważne i trudne tematy, o których niełatwo się pisze i ciężko czyta, ale są one potrzebne, szczególnie dla młodych ludzi, aby zrozumieli, że pewne zachowania są niedopuszczalne i niektóre relacje powinny zostać zakończone raz na zawsze. Młode, nie w pełni dojrzałe jednostki łatwo omamić, zwłaszcza gdy robi to ktoś bardziej doświadczony. Pranie mózgu potrafi mocno namieszać, dlatego bardzo ważne jest wsparcie u bliskich, a także jak najwięcej rozsądku.
To bardzo istotny głos w ważnej sprawie, ale nie ukrywam, że moje odczucia byłyby dużo lepsze, gdyby pewne wątki zostały poprowadzone inaczej, a przynajmniej zakończone, niezostawione w próżni. Ponadto tak jak cała historia trzyma w napięciu i naprawdę mocno angażuje, tak końcówka sprawia wrażenie pisanej na kolanie. Czuję spory niedosyt po tak dobrym początku, ale na pewno nie omieszkam sięgnąć po inne książki autorki.
Największym marzeniem każdego dziecka jest bycie dorosłym. Jednak kiedy nadchodzi ten wyczekany czas, okazuje się, że dorosłość jest mocno przereklamowana. Wtedy niejeden człowiek pragnie powrócić do bardziej beztroskich lat, ale niestety powrotu już nie ma...
Nie każdy ma równe szanse na spełnianie swoich marzeń i karierę, dlatego niektórzy próbują to wykorzystać....
2022-11-23
Czytajcie, jeżeli kompletnie nie macie, co robić ze swoim życiem. W każdym innym przypadku nie warto. Ja przesłuchałam tylko dlatego, że było za darmo w akcji Czytaj PL i nie było tam niczego interesującego, czego już bym nie znała. Bardziej schematycznego, nieangażującego i nudniejszego romansu nie znam.
Czytajcie, jeżeli kompletnie nie macie, co robić ze swoim życiem. W każdym innym przypadku nie warto. Ja przesłuchałam tylko dlatego, że było za darmo w akcji Czytaj PL i nie było tam niczego interesującego, czego już bym nie znała. Bardziej schematycznego, nieangażującego i nudniejszego romansu nie znam.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-11-11
Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam taki problem z jednoznaczną oceną książki. W tym przypadku najchętniej oddzieliłabym swoje uczucia związane z tematyką i ważnością poruszanych wątków od sfery technicznej, czyli stylu autorki i języka (być może także tłumaczenia i redakcji), bo ta część niestety leży.
Zdaję sobie sprawę z tego, że "Łapiąc oddech" to opowieść, która rządzi się nieco innymi prawami, ponieważ jej pierwsze wydanie powstało dawno temu (posłowie głosi, że opublikowano ją trzydzieści lat temu, a wszystkie inne źródła podają dwadzieścia lat, więc dziwna sprawa), dlatego sposób pisania mógł być nieco inny, ale jednak co tu dużo pisać - dawno nie czytało mi się książki tak opornie. Brnęłam przez nią jak przez największe bagno i to bez kaloszy. Zdania są dziwnie skonstruowane, narracja jest niemiłosiernie chaotyczna, a istotne wątki ledwie muśnięte, po czym zostawione na pastwę losu i domysłów czytelnika. Bardzo ciężko się to czyta.
Przy tym wszystkim jest to bardzo ważna historia, o której powinno być głośniej. Porusza temat depresji poporodowej, prób samobójczych, uzależnienia od leków, a także walki pomiędzy tym, co czuje i myśli człowiek, a tym co powinien czuć i myśleć według społeczeństwa. Kiedy człowiek w końcu zacznie chłonąć tę lekturę, zapominając o tym, jak jest koszmarnie napisana, to naprawdę dochodzi do wniosku, że szkoda tego zmarnowanego potencjału, bo to wartościowa rzecz.
Wejście w umysł bohaterki, która po prostu jest chora, to niesamowite doświadczenie. A zakończenie idealne, takie jakie powinno być, chociaż łamie serducho, a co wrażliwszym zapewni płacz na dłuższy czas. Dla samego finału warto sięgnąć po tę historię, bo świetnie pokazuje, jak wiele złego może się wydarzyć, gdy depresja przejmie stery. Bądźcie czujni, miejcie oczy dookoła głowy i wspierajcie, ale tak naprawdę, a nie od przypadku do przypadku.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam taki problem z jednoznaczną oceną książki. W tym przypadku najchętniej oddzieliłabym swoje uczucia związane z tematyką i ważnością poruszanych wątków od sfery technicznej, czyli stylu autorki i języka (być może także tłumaczenia i redakcji), bo ta część niestety leży.
Zdaję sobie sprawę z tego, że "Łapiąc oddech" to opowieść, która...
2022-11-12
Wielka Panda i Mały Smok to bohaterowie, do których zapałałam sympatią już w pierwszym tomie ich przygód. Zatem kiedy dowiedziałam się o pojawieniu się drugiego tomu (można czytać je niezależnie od siebie), wiedziałam, iż nie mogę przejść obok niego obojętnie.
Tym razem jesteśmy świadkami wędrówki tytułowych postaci, która bywa bardzo wyboista, wymagająca i nie zawsze idzie zgodnie z oczekiwaniami. Małego Smoka rozdzierają wątpliwości, które są w pełni uzasadnione, bo przecież każdego z nas niekiedy nachodzą... Grunt to posiadać wsparcie w bliskiej osobie, bo tylko ona potrafi uleczyć duszę.
"Podróż" to kolejna krótka, ale bardzo treściwa opowieść wzbogacona pięknymi ilustracjami. Bogactwo mądrości przekazanych w prosty i zrozumiały sposób sprawi, że ta książka będzie idealna zarówno dla dzieci, nastolatków, jak i ludzi dorosłych. Wszyscy wiemy, iż czasami bywa ciężko, a cały wszechświat zdaje się stawać przeciwko nam. Jednak gdyby nie mniejsze i większe problemy, nie potrafilibyśmy docenić tego, co mamy wokół siebie, a co dostrzegamy tylko wtedy, kiedy zaczyna nam tego brakować. Musimy akceptować, że nie zawsze jest dobrze, jednak wyciągajmy wnioski ze złych sytuacji, tym bardziej radując się, kiedy wszystko idzie zgodnie z planem.
Polecam wszystkim zapoznanie się z Wielką Pandą i Małym Smokiem, ponieważ ich przygody trafiają do niejednego serca. Minimum tekstu i maksimum treści, to coś, w czym James Norbury jest naprawdę dobry.
Wielka Panda i Mały Smok to bohaterowie, do których zapałałam sympatią już w pierwszym tomie ich przygód. Zatem kiedy dowiedziałam się o pojawieniu się drugiego tomu (można czytać je niezależnie od siebie), wiedziałam, iż nie mogę przejść obok niego obojętnie.
Tym razem jesteśmy świadkami wędrówki tytułowych postaci, która bywa bardzo wyboista, wymagająca i nie zawsze...
2022-11-14
Jestem słabą użytkowniczką typowych kalendarzy - początkowo notuję w nich wszystko, czego dusza zapragnie, ale entuzjazm szybko opada i druga połowa kalendarza zazwyczaj jest już pusta. Zawsze mi szkoda niewykorzystanego miejsca, więc nieustannie poszukiwałam tytułu odpowiedniego dla mnie... aż w końcu znalazłam. Dotarł do mnie, a ja zakochałam się z miejsca. Szybko i na zawsze.
Porysunnik to planer autorstwa wspaniałej Magdy Danaj, której profil na Instagramie śledzi mnóstwo osób (łącznie ze mną) i nie ma co się dziwić - ta kobieta, jak mało kto, potrafi wykazać się trafnością spostrzeżeń, kreatywnością i zdolnościami artystycznymi. Tak jak wspomniałam, zwyczajny datowany kalendarz nie jest czymś, czego potrzebuję, dlatego planer bez dat, a tylko z podziałem na dni miesiąca, jest zdecydowanie lepszą opcją w moim przypadku.
Mnóstwo tutaj miejsca na własne zapiski, planowanie mniej lub bardziej ważnych wydarzeń, podsumowania życiowe, zastanowienie się nad różnymi sprawami, jak moje (bez)silne strony, konieczność odezwania się do kogoś bądź totalnego olania jakiejś sprawy, a to wszystko wzbogacone mnogością cudownych kobiecych ilustracji, a także tekstów, które często bawią, niekiedy wzruszają, a czasami skłaniają do refleksji.
Jeżeli jeszcze zastanawiacie się, co sprezentować sobie bądź komuś bliskiemu, to wiedzcie, że Porysunnik to prezent IDEALNY! Wnętrze jest dopracowane w każdym calu (no, może kartki mogłyby być grubsze i nie przebijać, ale to jedyny minus), a okładka też nie ma sobie równych - twarda i solidna oprawa, wspaniała stonowana kolorystyka (środek cały czarno-biały), a do tego kolorowe naklejki, którymi można ozdobić swoje zapiski. Cud, miód i orzeszki!
Jestem słabą użytkowniczką typowych kalendarzy - początkowo notuję w nich wszystko, czego dusza zapragnie, ale entuzjazm szybko opada i druga połowa kalendarza zazwyczaj jest już pusta. Zawsze mi szkoda niewykorzystanego miejsca, więc nieustannie poszukiwałam tytułu odpowiedniego dla mnie... aż w końcu znalazłam. Dotarł do mnie, a ja zakochałam się z miejsca. Szybko i na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-11-10
Zawsze wolałam psy niż koty - do tych pierwszych jakoś mi bliżej. Koty są dość nieufne, chadzają własnymi ścieżkami i generalnie rzadko są tak przytulaśne jak większość psów. Niemniej uwielbiam kawę (napój bogów!), zatem kiedy w zapowiedziach ujrzałam "Kocią kawiarnię", doszłam do wniosku, że połowa tytułu jest bliska mojemu sercu, więc warto spróbować.
Życie Nagore posypało się; nic nie jest tak, jak powinno. Sytuacja finansowa kobiety jest tak dramatyczna, że postanawia ona przyjąć pracę w kociej kawiarni, pomimo swojej antypatii do tych zwierzaków. Ku jej zdziwieniu, upływ czasu sprawia, że koty stają się dla niej coraz bliższe, a do tego ich zachowanie daje jej cenne życiowe lekcje.
Lubię proste, nieprzesadzone historie, które swoim urokiem lub mądrością potrafią zjednać niejedno serce. Czasami im mniej, tym więcej, a wymyślne zdania z licznymi metaforami, bogate słownictwo i filozoficzne wynurzenia nie są potrzebne, kiedy historia urzeka. "Kocia kawiarnia" jest właśnie nieskomplikowaną, przyjemną lekturą do pochłonięcia na jeden raz. Miło mi się ją czytało, ale w tym przypadku owa prostota jest nieco banalna i niezapadająca w pamięci.
To takie przyjemne czytadełko, w którym można zatopić się, siedząc pod kocykiem i popijając ciepłą herbatę, ale nic więcej. Znajduje się tu kilka ciekawych zdań, jednak podane są w dość nienaturalny sposób, jakby wtrącone po to, aby jakiekolwiek przesłanie zostało zawarte. Owszem, z owej historii płynie nauka dotycząca niezaprzątania sobie głowy tym, na co nie mamy wpływu czy konieczności wprowadzenia w życie zasady zdrowego egoizmu - wszystko byłoby super, gdyby nie przekazanie tego w mocno bezemocjonalnym i wymuszonym stylu.
Jeżeli kochasz koty, to pewnie nie muszę namawiać Cię do tej książki. Ja jej jednak ani nie odradzam, ani nie polecam nadzwyczaj mocno. Można przeczytać, nawet uśmiechnąć się, ale to tyle.
"(...) niezależnie od tego, jak bardzo różnisz się od innych - nawet jeżeli jesteś najbardziej dzikim kotem w stadzie - zawsze znajdzie się ktoś, kto cię pokocha."
Zawsze wolałam psy niż koty - do tych pierwszych jakoś mi bliżej. Koty są dość nieufne, chadzają własnymi ścieżkami i generalnie rzadko są tak przytulaśne jak większość psów. Niemniej uwielbiam kawę (napój bogów!), zatem kiedy w zapowiedziach ujrzałam "Kocią kawiarnię", doszłam do wniosku, że połowa tytułu jest bliska mojemu sercu, więc warto spróbować.
Życie Nagore...
2022-11-09
Chciałam mieć dzieci, odkąd pamiętam. Nie wyobrażałam sobie i nie wyobrażam swojego życia bez nich. Ale jednocześnie totalnie rozumiem ludzi, którzy nie czują potrzeby bycia rodzicem. Ba!, uważam, że niektórzy nie powinni nimi być. Nikt nie powinien narzucać nikomu swoich przekonań i układać komukolwiek życia. Każdemu zależy na czymś innym, a posiadanie potomstwa nie musi zapewniać nam szczęścia.
"Nie ma żadnej gwarancji, że nasze ewentualne dzieci będą nas trzymać za rękę, gdy się zestarzejemy. Nie wiemy, czy nasze ewentualne dziecko byłoby zdrowe, czy nie zrobilibyśmy wszystkiego źle, mimo że staralibyśmy się robić wszystko dobrze, czy to dziecko by nami nie pogardzało, bo przecież znamy ludzi pogardzających rodzicami".
Powieść czyta się błyskawicznie i zapewniam, że odnajdą się w niej zarówno kobiety nieodczuwające potrzeby bycia mamą, jak również matki, bo sporo tu spostrzeżeń, z jakimi mogą utożsamić się także rodzice. Owa lektura to niesamowicie ważny i potrzebny głos. Literacko nie jest wybitnie, a momentami chaos narracyjny zaburza odbiór. Poza tym mam wrażenie, że bardziej byłam przekonywana przez bohaterkę o jej niechęci do bycia matką, niżeli naprawdę to czułam. Niekiedy jej postępowanie było mało wiarygodne, a sama kobieta sprawiała wrażenie nieszczęśliwej. A przecież radość z życia nie powinna być równoznaczna z byciem rodzicem, bo spełnienie można odnaleźć w wielu innych aspektach.
Na koniec apeluję o szacunek względem siebie. Drogie matki, nie wyzywajcie innych kobiet od bezdzietnych lambadziar, które nie wiedzą, co to życie i brak czasu. Drogie kobiety nieposiadające dzieci – nie nazywajcie nas madkami z bombelkami/kaszojadami, rodzącymi ze względu na 500+. Szanujmy swoje wybory, nie wsadzajmy nosa w czyjeś sprawy. Żyjmy swoim życiem, a każdemu będzie dużo lepiej funkcjonować na tym ziemskim padole.
Chciałam mieć dzieci, odkąd pamiętam. Nie wyobrażałam sobie i nie wyobrażam swojego życia bez nich. Ale jednocześnie totalnie rozumiem ludzi, którzy nie czują potrzeby bycia rodzicem. Ba!, uważam, że niektórzy nie powinni nimi być. Nikt nie powinien narzucać nikomu swoich przekonań i układać komukolwiek życia. Każdemu zależy na czymś innym, a posiadanie potomstwa nie musi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Nowa wersja jest nieco inna niż ta pierwsza, która ukazała się w Polsce w 2019 roku - jest fabularyzowana i wzbogacona bardziej dopracowanymi ilustracjami, jednak nadal opiera się na tej samej konwencji. Tytułowy chłopiec poszukuje domu, a kiedy na jego drodze pojawiają się zwierzęta - kret, lis i koń - wszyscy zaczynają zastanawiać się nad istotnymi kwestiami życiowymi.
Mam słabość do tej historii i wcale tego nie kryję. Co prawda, pierwsza wersja ma specjalne miejsce w moim sercu, bo była czymś świeżym i nowym, natomiast ta jest również przepiękna oraz wartościowa. Rozczulają mnie te niby zwyczajne prawdy życiowe, ale tak mądre i trafne w swojej prostocie. Uwielbiam i polecam każdemu bez zastanowienia - nieważne ile macie lat, będziecie zachwyceni.
Nowa wersja jest nieco inna niż ta pierwsza, która ukazała się w Polsce w 2019 roku - jest fabularyzowana i wzbogacona bardziej dopracowanymi ilustracjami, jednak nadal opiera się na tej samej konwencji. Tytułowy chłopiec poszukuje domu, a kiedy na jego drodze pojawiają się zwierzęta - kret, lis i koń - wszyscy zaczynają zastanawiać się nad istotnymi kwestiami życiowymi....
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to