Jeśli przecięto cię na pół

Okładka książki Jeśli przecięto cię na pół Łukasz Barys
Okładka książki Jeśli przecięto cię na pół
Łukasz Barys Wydawnictwo: Wydawnictwo Cyranka literatura piękna
293 str. 4 godz. 53 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Cyranka
Data wydania:
2022-10-27
Data 1. wyd. pol.:
2022-10-27
Liczba stron:
293
Czas czytania
4 godz. 53 min.
Język:
polski
ISBN:
9788367121163
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Pismo. Magazyn opinii nr 4 (76) / 2024 Łukasz Barys, Wojciech Bonowicz, David Brooks, Kasia Drewek, Hanka Grupińska, Magdalena Kicińska, Christian Kobluk, Zuzanna Kowalczyk, Karolina Lewestam, Tomasz Szymon Markiewka, Karolina Przewrocka-Aderet, Redakcja magazynu Pismo, Adrienne Rich, Beata Szady, Piotr Szulc, Piotr Tracz, Arvis Viguls
Ocena 6,6
Pismo. Magazyn... Łukasz Barys, Wojci...
Okładka książki Fabularie nr 2 (26) 2021 Łukasz Barys, Michał Cichy, Agnieszka Czoska, Piotr Dardziński, Maciej Dobosiewicz, Victor Ficnerski, Konrad Góra, Justyna Hankus, Natasha Helvin, Petra Hůlová, Klara Hveberg, Miljenko Jergović, Karolina Kapusta, Michał P. Lipka, Anna Maślanka, Marcin Mielcarek, Ewa Olejarz, Redakcja magazynu Fabularie, Emilia Walczak, Małgorzata Wątor, Aleksandra Woźniak-Marchewka
Ocena 9,3
Fabularie nr 2... Łukasz Barys, Micha...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
174 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
140
62

Na półkach:

Mam mały problem z książkami Barysa - głównie z powodu tego, co chce przekazać, powiedzieć, opowiedzieć. Książki pod względem językowym, pod względem stylistyki są świetne, jednak pod tą warstwą językową kryje się dość płytka (niestety historia).

Mam mały problem z książkami Barysa - głównie z powodu tego, co chce przekazać, powiedzieć, opowiedzieć. Książki pod względem językowym, pod względem stylistyki są świetne, jednak pod tą warstwą językową kryje się dość płytka (niestety historia).

Pokaż mimo to

avatar
522
474

Na półkach:

Głównym bohaterem powieści Barysa „Jeśli przecięto cię na pół” jest Marcel. Nagła śmierć matki zburzyła cały porządek jego świata. Chłopak po stracie rodzica próbuje poukładać sobie rzeczywistość, co wcale nie jest takie łatwe. Cały swój czas poświęca na poszukiwanie prawdy o sobie samym, rodzinie. A poszukuje jej absolutnie wszędzie, trochę tak jakby uczył się przy tym świata na nowo. Nieograniczona ciekawość granicząca z pewnego rodzaju „łakomością” informacji prowadzi go do szkoły, kościoła, na cmentarz czy też zwykłej stodoły. W każdym z tych miejsc chłopak odnajduje jakąś cząstkę własnej tożsamości. Wraca nawet do tego, co zapomniane. Do tajemniczej przodkini Leokadii Be, pewnego nieżyjącego żołnierza, ducha swojego dziadka, jakiegoś kolegi z ławki, wielkiej słowiańskiej wioski itd. Z pozoru tak prozaiczne czynności, jak zwykłe obieranie ziemniaków z osobą mu bliską – babcią częściowo pomagają w zasklepieniu istniejących ran. Ale tylko częściowo, bo pojawiają się w życiu Marcela również inne czynniki zewnętrzne, które sprawiają że ten „proces leczenia” duszy jest niestety długotrwały. Łukasz Barys jest młodym twórcą, który naprawdę czuje, co współczesna polska proza musi w sobie zawierać, żeby przedstawiać konkretną wartość dla czytelnika. W mojej ocenie to bardzo dobrze zapowiadający się pisarz, zasługujący na uwagę. Zatem polecam!!!

Głównym bohaterem powieści Barysa „Jeśli przecięto cię na pół” jest Marcel. Nagła śmierć matki zburzyła cały porządek jego świata. Chłopak po stracie rodzica próbuje poukładać sobie rzeczywistość, co wcale nie jest takie łatwe. Cały swój czas poświęca na poszukiwanie prawdy o sobie samym, rodzinie. A poszukuje jej absolutnie wszędzie, trochę tak jakby uczył się przy tym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
219
212

Na półkach:

Mozliwe ze czytanie tej ksiazki jako drugiej (po Kosciach) bylo niepotrzebne. Pierwsza powiesc Barysa wydawala mi sie napisana jednym ciurkiem, byla nieslychanie spojna, pojawila sie, razem z talentem autora, jak zlocisty meteor.
Ta natomiast powiesc, jakkolwiek mistrzowska jezykowo i tworczo, od strony konstrukcyjnej w pewnym momencie zaczyna sie ciut dluzyc. Mozliwe ze w czasie pisania pojawila sie potrzeba zeby powiedziec "wszystko", jak najwiecej, ze moze nie bedzie przeciez juz innych okazji by do tej tematyki i do tego wiejskiego swiata wrocic.
Nie wiem ilu ludzi jest w Polsce otwartych na tak nowoczesna powiesc w stylu magicznego realizmu. Mnie ten styl sie w miare podoba, szczegolnie jesli jest szczodrze opakowany jezykowo a tu akurat talentu autorowi nie brakuje. Niestety, ja zawsze staje sie podejrzliwy czy to nie jakis polski odpowiednik Marieke Lucas Rijneveld. Bo ta ciagla zgnilizna, te nieprzyjemne zapachy i te wizytujace nas trupy, nie maja jakiejs swej tradycji w polskiej literaturze "pieknej"....
Nieslychanie juz jestem ciekaw jaka bedzie nastepna ksiazka Barysa.

Mozliwe ze czytanie tej ksiazki jako drugiej (po Kosciach) bylo niepotrzebne. Pierwsza powiesc Barysa wydawala mi sie napisana jednym ciurkiem, byla nieslychanie spojna, pojawila sie, razem z talentem autora, jak zlocisty meteor.
Ta natomiast powiesc, jakkolwiek mistrzowska jezykowo i tworczo, od strony konstrukcyjnej w pewnym momencie zaczyna sie ciut dluzyc. Mozliwe ze w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
320
21

Na półkach:

Jakoś pogubiłam się w niej, porwała mnie, po czym zwiodła na manowce. Sama nie wiem, co sądzić.

Jakoś pogubiłam się w niej, porwała mnie, po czym zwiodła na manowce. Sama nie wiem, co sądzić.

Pokaż mimo to

avatar
99
26

Na półkach:

Bardzo dobre, choć niełatwe, ale jedna z najlepszych polskich powieści, jakie zdarzyło mi sie ostatnio czytać.

Bardzo dobre, choć niełatwe, ale jedna z najlepszych polskich powieści, jakie zdarzyło mi sie ostatnio czytać.

Pokaż mimo to

avatar
260
260

Na półkach:

Urywki, skrawki, drobinki, duchy, zjawy, trupy, widma, sen, jawa, śmierć, życie, alkohol, niezrozumienie, bieda, opresyjna szkoła, liczni złośliwcy i nieliczni przyjaciele turpizm Polski B i sielankowość Polski A. I tak dzień za dniem, strona za stroną. Im dalej tym duszniej, dosadniej, mocniej.

Realizm magiczny, język, metafory, wieś katolicko – pogańska, w której bohater poszukuje swojej tożsamości, pragnie zabliźnić rozdarcie, wyzbyć się chwiejności – wszystko OK. Mimo to coś jednak nie zagrało? Może przewaga formy nad treścią, zbyt dużo magii za mało realizmu, za dużo oniryczności za mało realności? A może dlatego, że wiele z tego już było: ballady, dziady, dybuki, Mickiewicz, Odojewski, Bart, Tokarczuk, Redliński, Marquez.

Czytałem „Kości, które nosisz w kieszeni” i podobały mi się. Tutaj widać charakterystyczny styl, podobne kręgi tematyczne, ale jest bardziej upiornie, bardziej brzydko.

Urywki, skrawki, drobinki, duchy, zjawy, trupy, widma, sen, jawa, śmierć, życie, alkohol, niezrozumienie, bieda, opresyjna szkoła, liczni złośliwcy i nieliczni przyjaciele turpizm Polski B i sielankowość Polski A. I tak dzień za dniem, strona za stroną. Im dalej tym duszniej, dosadniej, mocniej.

Realizm magiczny, język, metafory, wieś katolicko – pogańska, w której bohater...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1197
118

Na półkach:

Teraz trochę mi szkoda, że Barys dostał Paszport za pierwszą książkę, bo na tle tej drugiej (świetnej!) widać wyraźniej wady debiutu. A za tę drugą na pewno by się należała nagroda.

Z różnych pozytywnych zmian wymieniłbym na pewno więcej dbałości o świat przedstawiony, nie tak bardzo już zdominowany przez perspektywę narratorską - jest bardziej samodzielny, kształtny, opowieść poświęca mu więcej uwagi. Myślę tutaj zwłaszcza o scenach, które rozgrywają się poza fabułą, bez znaczenia dla głównych wątków (jak żniwa czy zrywanie czereśni). Chociaż wierzę, że Barys mógłby tutaj jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła, jeszcze więcej tchnąć życia w ten świat

Teraz trochę mi szkoda, że Barys dostał Paszport za pierwszą książkę, bo na tle tej drugiej (świetnej!) widać wyraźniej wady debiutu. A za tę drugą na pewno by się należała nagroda.

Z różnych pozytywnych zmian wymieniłbym na pewno więcej dbałości o świat przedstawiony, nie tak bardzo już zdominowany przez perspektywę narratorską - jest bardziej samodzielny, kształtny,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
22
22

Na półkach:

Człowiek i jego świat mogą rozpaść się na pół (lub znacznie więcej kawałków) nie tylko w wyniku tragicznych kraks samochodowych (tak-dosłownie- rozpadła się matka głównego bohatera). Rozpaść możemy się codziennie po wpływem różnych bodźców, na przykład ucieczki żony z kochankiem czy zobaczeniu zbyt wielkiej ilości poharatanych ludzkich ciał.
Zazwyczaj pocieszenia szukamy w tym, co jest nam bliskie: małej ojczyźnie, rodzinie, przyjaciołach, niektórzy w kościele. Co jednak począć, gdy te elementy, które powinny pomagać nam trwać – też są powodem naszego rozpadu? Co zrobić, gdy zamiast drzewa genealogicznego możemy stworzyć jedynie genealogicznego grzyba, w dodatku muchomora? Wreszcie – dokąd uciec, gdy wokół słychać jęki dawno zmarłych, a ziemia przepełniona jest grobami?
,,Języka i paznokci nie da się oczyścić ze wsi’’ – takie zdanie pada w powieści. Łukasz Barys napisał ,,Konopielkę’’ naszych czasów, ale sięga on znacznie głębiej, zadaje pytania dotyczące sensu poszukiwań naszej tożsamości, schodzi pod ziemię (czyżby katabaza?),by tam odnaleźć korzenie i fundamenty, na których można budować siebie.
Wieś Sromutka to odzwierciedlenie Polski Be, w której ,,powietrze jest zawiesiste’’, a ,,słońce pękate’’. Ludzie jak kukiełki w świecie Minecrafta wiją się w somnambulicznym tańcu, w którym nie ma ładu ani sensu. Ludzie na wieki są związani z ziemią nie tylko dlatego, że ją uprawiają, ale też dlatego, że ziemia jest ich przeznaczeniem. Mieszkańcy tej gorszej Polski czują, że powinni robić coś więcej, niż sprzedawać paliwo na Orlenie czy doić krowy. Ale nie bardzo wiedzą, co innego mogliby czynić. Przecież te wielkie rzeczy ogląda się na Instagramie, a na wsi widzi się tylko brud za paznokciami.
Mnie ta książka zachwyciła barwnym, czasami metaforycznym językiem. Łukasz Barys odnalazł sposób na opisywanie świata poprzez tworzenie nieoczekiwanych – dla mnie – skojarzeń, epitetów i przenośni. Bohater powieści nie pierze kołdry w łazience, ale ,,wyspowiada ją w umywalce’’. Nie wymiotuje do sedesu, ale ,,spowiada ciało w muszli z bluźnierstw ciała’’. Te słowne impresje ukazują nową perspektywę, zgodnie z którą świat zyskuje nowe oblicze.

Człowiek i jego świat mogą rozpaść się na pół (lub znacznie więcej kawałków) nie tylko w wyniku tragicznych kraks samochodowych (tak-dosłownie- rozpadła się matka głównego bohatera). Rozpaść możemy się codziennie po wpływem różnych bodźców, na przykład ucieczki żony z kochankiem czy zobaczeniu zbyt wielkiej ilości poharatanych ludzkich ciał.
Zazwyczaj pocieszenia szukamy w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
120
55

Na półkach:

Wymęczona... nie rozumiem, za co dostała nagrodzona 🫣

Wymęczona... nie rozumiem, za co dostała nagrodzona 🫣

Pokaż mimo to

avatar
507
507

Na półkach:

To powieść wysoce empatyczna i ta współczulność wzrusza od początku. Jednak ani trochę nie ckliwa, wręcz odwrotnie, surowa w swojej grotesce i ironii. Jej silną stroną są ludzie, każdy inny, każdy z czymś się zmaga, siłuje na swoją miarę. I ojciec, któremu trudno rzucić rolę, choć przecież dobrze wie, że natyra się na darmo i nic nie zarobi, ale „ziarno i mąka, i praca na ziemi, i dziedzictwo, i pochód pokoleń”, że to nie tak łatwo… I matka, malująca paznokcie, przeglądająca w pośpiechu Instagram, i nie znosząca pracy w polu „bo przecież robi świątek, piątek i niedzielę na Orlenie, nie będzie się narabiać dodatkowo w ziarnie”, i babcia, która jeszcze chce „pokazać, że wciąż ma ręce, kolana i nos, imię i nazwisko”, że istnieje.

Bo wszystko się zmienia, i to wcale nie na lepsze. A człowieka szarpie nostalgia za tym, co już stracone, co bezpowrotnie się przepoczwarzyło i nie przypomina już dawnego siebie. „Dawno temu Sromutka pachniała. Jak prawdziwa wieś, ziołami, śpiewem, cudem. Oplatała Sromutkę szeroka, porywista rzeka. Ale potem pobudowano autostradę, tę cementową rzekę, która nie ma imienia, lecz numer, rozpięto szkielet miedzy wielkimi miastami, natomiast pozostałe zbiorowiska ludzi, światów i zwierząt odgrodzono ekranami w kolorze zieleni, ubrano w padlinę. Nas ubrano w padlinę, i właściwie nie wiadomo, co z nami zrobić.”

Rozpoczęcia powieści nie powstydziłby się sam mistrz Hitchcock. „Na początku września mama i kochanek zostali przecięci na pół przez ciężarówkę, co skutecznie udaremniło im ucieczkę na północ.” To mocne uderzenie w czytelnika, a piorunujące w naszego narratora i bohatera zarazem, Marcela, który jest małym chłopcem, a tymczasem jego dziecięcy świat nie tylko popękał, ale wręcz runął w posadach.

Reszta książki jest więc powrotem, szukaniem momentu, gdy wszystko było jeszcze jedną, spójną całością, monolitem, na którym budowało się życie, poczucie bezpieczeństwa, plany i marzenia, czyli to, co najważniejsze. Okazuje się to jednak nie takie proste. Tych osobnych połówek, które winny być całością, a z jakichś powodów nie są, jest znacznie więcej. Najpierw Polska. Ta lepsza i ta gorsza, bogatsza i biedniejsza, czyli znany nam wszystkim podział na Polskę A i B. Tak się składa, że Marcel mieszka niestety w Polsce B. Jak pisze, jego „mama to nowoczesna babka, ma konto na Instagramie i nawet z niego korzysta – sprawdza, co tam w Polsce A. Sama nic nie wrzuca, bo u nas nie ma nic, czym się można pochwalić w internecie.” Kolejna opozycja to miasto i wieś. Z nią zaś wiąże się ściśle konflikt w rodzinie chłopca, obsesja matki, by uciec ze wsi do łatwiejszego, a już z pewnością ciekawszego życia w aglomeracji, która nie współbrzmi z ogromnym przywiązaniem ojca do ziemi, do natury i ciszy, do znajomego krajobrazu. Oj, dużo tych rys na pozornej jedności. A może lepiej było zacząć od kreta, który również postanowił zmienić swoje naturalne, wydrążone pod ziemią środowisko i wyszedł na powierzchnie, zmieniając się z pomocą ojcowego szpadla w dwie krecie połówki. A może od Marcela. Bo w nim także dwie połowy, męska i kobieca walczą o pierwszeństwo i nie mogą dojść do porozumienia, więc od czasu do czasu paraduje w damskich ciuszkach.

Marcel czuje, że jest całkiem sam, obok wszystkich, pusty w środku. Wszystko mu się pomyliło, pogubiło, pomieszało. Kim jest on sam, kim była tajemnicza Leokadia Be, której imię figuruje na rodzinnym nagrobku, a wokół niego zamyka się zmowa milczenia, dlaczego rodzice matki są wsiowymi wyrzutkami, a ona sama uciekła z sąsiadem Witoldem. Elementy jego przeszłości, te chciane i niechciane, wcześniej znane i te, o których nigdy nie słyszał, potoczyły się wokoło niczym paciorki zerwanego różańca, powpadały w kąty i zakamarki niepamięci, a z nimi rozsypał się on sam. I teraz, żeby sklecić siebie, mozolnie, kawałek po kawałku, zbiera te oddzielne koraliki, nanizuje pieczołowicie jeden po drugim na nić własnego życia, starając się odróżnić prawdę od zmyślenia, fakt od opowiedzianej kiedyś przez kogoś anegdoty, by ułożyć obraz Marcela, a nie jakiś powidok czyichś wyobrażeń.

Dlatego tyle tu różności, drobinek, okruchów. Tutaj pradziadkowie mamy, służący latami we dworze, tu zaś prababcia Weronika ze strony ojca, matka piątki dzieci, popadająca w chłopską, babską melancholię na widok śniegu, bo odkąd zmuszona była chować w czasie wojny leżące wszędzie wokół ciała poległych chłopców, Sromutka zapadła w nią głęboko i już pozostała.”

I te wojny, i te śmierci ciężkie, niekiedy samobójcze: „pradziadek Stanisław od sznura się powiesił w marcu, a prababcia Weronika od kukiełek zapadła się w sobie, sama przemieniła się w bezwolną kruchą kukiełkę. I pod ciężką kołdrą rozpuściła się w sobie, oddała się kukiełce w sobie.”

Wszystko to sprzęgnięte w jedno z wiejską naturą, przenikającą do szpiku wierzeniem i przywidzeniem, sprowadza tę spowijającą nas, migotliwą, miejscami ciężko kładącą się marą na piersi narrację gdzieś na granice światów, gdzie miejscami snu od jawy nie odróżnisz. A to z kolei działa hipnotycznie na naszą wyobraźnię i tę wrażliwość, czującą niedopowiedziane, i przykleja nas do książki na dobre. I tak razem z Marcelem słuchamy, co ma mu do powiedzenia pole, wiatr, a nawet stary kufer, który przez długie lata stanowił jego azyl, ucieczkę, a zarazem sezam pełen skarbów. One zaś widzą to, co niedostrzegalne dla człowieka, a co może dopełnić jego historię, pomóc skleić tożsamość.

Nie dziwimy się wcale, że jego dziadkowie w wieku zaledwie dwudziestu lat byli już staruszkami, nie nadającymi się do wojennego poboru. Wszak dobrze pamiętamy Grassowego bohatera, który z tego samego powodu przestał rosnąć. Czasami jest to jedyna dostępna forma buntu. Ciało bowiem wie lepiej i robi to, co powinno, bez naszego udziału.

A uciekanie w inny wymiar, przynajmniej myślami, jest jak najbardziej naturalne w sytuacji, gdy prawdziwy świat ma tak niewiele do zaoferowania, szczególnie dziecku. Bo cóż to jest Polska B, do tego wiejska? Książka Łukasza Barysa jest z niej doskonałym, analitycznym wyciągiem, podsumowaniem, w którym minusów jest o wiele więcej niż plusów, gorzkim, bezlitosnym bilansem, gdzie winien i ma ani trochę się nie zgadzają. I nawet ucieczka niewiele da, bo „Języka i paznokci nie da się do końca oczyścić ze wsi. Bo człowiek ucieknie ze Sromutki, ale Sromutka ze człowieka nigdy.”

To głęboka i emocjonalnie trudna do udźwignięcia analiza polskiej biedy, nietolerancji, poczucia samotności tych, którzy chcą więcej, czegoś innego, czują inaczej, poczucia bycia na marginesie, na doczepkę, i to zarówno w świecie, jak i w rodzinie czy w szkole albo w wierze. To obraz scalania się w całość, nie zawsze zwycięskiego. Do tego przedstawiony w sposób malarsko-muzyczny, językiem niezwykłym, będącym jedną wielką, warstwową metaforą, nadznaczeniem, wieloznaczeniem. Język tu wyczynia cuda, tańczy, tworzy, buduje, by znów burzyć. Po prostu żyje swoim życiem, kipi energią i pomysłowością. Potrafi nazwać nawet to, co pozarealne i spleść to z rzeczywistością. Polska literatura współczesna debiutami stoi, moglibyśmy powiedzieć, bo to przecież druga książka niedawnego debiutanta, dorównująca bezsprzecznie poprzedniej mocą talentu i inwencji
Książkę mogłam przeczytać dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

To powieść wysoce empatyczna i ta współczulność wzrusza od początku. Jednak ani trochę nie ckliwa, wręcz odwrotnie, surowa w swojej grotesce i ironii. Jej silną stroną są ludzie, każdy inny, każdy z czymś się zmaga, siłuje na swoją miarę. I ojciec, któremu trudno rzucić rolę, choć przecież dobrze wie, że natyra się na darmo i nic nie zarobi, ale „ziarno i mąka, i praca na...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    265
  • Przeczytane
    197
  • Posiadam
    36
  • 2023
    17
  • 2022
    8
  • Teraz czytam
    5
  • Legimi
    5
  • Literatura piękna
    4
  • E-book
    3
  • Ebook
    3

Cytaty

Więcej
Łukasz Barys Jeśli przecięto cię na pół Zobacz więcej
Łukasz Barys Jeśli przecięto cię na pół Zobacz więcej
Łukasz Barys Jeśli przecięto cię na pół Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także