-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2016-04
2016-04
2016-03
2016-03
2016-03
Porażka, porażka, porażka.
Przedmówcy wypunktowali już wady tego dzieła, pozostaje mi się tylko podpisać. Nie mieści mi się w głowie, jak naukowiec może wypisywać takie niedorzeczności.
W ogromnym uproszczeniu można powiedzieć, że kultura chińska, koreańska i japońska wywodzą się ze wspólnego rdzenia dawnej cywilizacji chińskiej. Pewne jej elementy zakorzeniły się głębiej, inne zostały przejęte raczej powierzchownie czy zostały z czasem odrzucone na rzecz rodzimych. Co za wspaniały materiał dla studiów porównawczych literatury, sztuki, obyczajów! Niestety, autor wolał skupić się na tym, że Koreanki mają ładne buzie, Japonki cycki, a Chinki nogi, a kobieta idealna musiałaby być ich połączeniem. Na jakiej podstawie wysnuł ten wniosek? Własnych przemyśleń. I to by było na tyle w temacie tej książki.
Trzy gwiazdki daję za to, że udało mi się wyłuskać parę ciekawostek o życiu codziennym tytułowych narodów, ale straconego czasu to nie zrekompensowało.
Porażka, porażka, porażka.
Przedmówcy wypunktowali już wady tego dzieła, pozostaje mi się tylko podpisać. Nie mieści mi się w głowie, jak naukowiec może wypisywać takie niedorzeczności.
W ogromnym uproszczeniu można powiedzieć, że kultura chińska, koreańska i japońska wywodzą się ze wspólnego rdzenia dawnej cywilizacji chińskiej. Pewne jej elementy zakorzeniły się...
2016-02
Fajnie, że pani udało się schudnąć, ale pisać o tym książki nie było konieczności. Liczyłam na pogłębioną refleksję nad mechanizmami uzależnienia prowadzącego do otyłości - niestety, nic z tych rzeczy. Garść chaotycznych banałów. Szkoda czasu.
Fajnie, że pani udało się schudnąć, ale pisać o tym książki nie było konieczności. Liczyłam na pogłębioną refleksję nad mechanizmami uzależnienia prowadzącego do otyłości - niestety, nic z tych rzeczy. Garść chaotycznych banałów. Szkoda czasu.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-03
Jako że współcześnie sytuacja w takich punktach zapalnych jak Irak zmienia się diametralnie na przestrzeni miesięcy, po kilku latach od wydania książki można już zaryzykować stwierdzenie, że reportaże Zawadzkiego wytrzymały próbę czasu. Może to zaskakiwać, bo pełne są odniesień do bieżących wydarzeń, pisane niemal na żywo. Sporo w tym zasługi warsztatu pisarskiego autora, który umie skupić uwagę czytelnika od pierwszej do ostatniej strony, ale także jego dziennikarskiej dociekliwości, dzięki której dotarł do niezwykle interesujących miejsc i rozmówców. Zdecydowanie warto.
Jako że współcześnie sytuacja w takich punktach zapalnych jak Irak zmienia się diametralnie na przestrzeni miesięcy, po kilku latach od wydania książki można już zaryzykować stwierdzenie, że reportaże Zawadzkiego wytrzymały próbę czasu. Może to zaskakiwać, bo pełne są odniesień do bieżących wydarzeń, pisane niemal na żywo. Sporo w tym zasługi warsztatu pisarskiego autora,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-02
Absolutna perełka! Wprowadzenie w zupełnie nieznany nam świat i rozliczenie z własną złożoną tożsamością pachnące kuminem i kurkumą.
Absolutna perełka! Wprowadzenie w zupełnie nieznany nam świat i rozliczenie z własną złożoną tożsamością pachnące kuminem i kurkumą.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-03
Wspomnienia amerykańskiego dziennikarza - niezwykle barwne, bo i zapewne mocno podkoloryzowane. To nie książka o yakuzie, a wycinek z godnej pozazdroszczenia biografii autora, który osiągnął status teoretycznie nieosiągalny dla gaijina - reportera krajowej rubryki największego japońskiego dziennika. To osiągnięcie jest niezaprzeczalnym faktem, w przeciwieństwie do wielu opisywanych przygód, których zweryfikowanie jest niemożliwe. Mam wrażenie, w sztuce pamiętnikarskiej autokreacji Adelstein prześciga Jana Chryzostoma Paska - i podobnie jak Paska, czyta się to wybornie.
Wspomnienia amerykańskiego dziennikarza - niezwykle barwne, bo i zapewne mocno podkoloryzowane. To nie książka o yakuzie, a wycinek z godnej pozazdroszczenia biografii autora, który osiągnął status teoretycznie nieosiągalny dla gaijina - reportera krajowej rubryki największego japońskiego dziennika. To osiągnięcie jest niezaprzeczalnym faktem, w przeciwieństwie do wielu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-03
Natrafiłam w Biedrze, kupiłam, przeczytałam i nie żałuję. Jest to bardziej analiza, niż reportaż, więc trzeba być przygotowanym na dość wymagającą lekturę. Sprawy nie upraszcza fakt, że pozycja wydaje się być skierowana do osób posiadających pewną orientację w temacie. Laikowi nietrudno pogubić się w gąszczu nazwisk i terminów, warto jednak podjąć wyzwanie i dzięki temu zbliżyć się do zrozumienia sytuacji w Syrii i Iraku.
Natrafiłam w Biedrze, kupiłam, przeczytałam i nie żałuję. Jest to bardziej analiza, niż reportaż, więc trzeba być przygotowanym na dość wymagającą lekturę. Sprawy nie upraszcza fakt, że pozycja wydaje się być skierowana do osób posiadających pewną orientację w temacie. Laikowi nietrudno pogubić się w gąszczu nazwisk i terminów, warto jednak podjąć wyzwanie i dzięki temu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-03
2016-03
Niestety, brzydko się ta powieść zestarzała. Być może to wina tłumaczenia, język którego sprawia wrażenie niesamowicie sztucznego, ale książka trąci myszką. Nie wątpię, że w swoim miejscu i czasie mogła stanowić głośne oskarżenie przebrzmiałych, krępujących obyczajów, ale dziś niewiele z jej mocy pozostało. Można przeczytać jako świadectwo epoki.
Niestety, brzydko się ta powieść zestarzała. Być może to wina tłumaczenia, język którego sprawia wrażenie niesamowicie sztucznego, ale książka trąci myszką. Nie wątpię, że w swoim miejscu i czasie mogła stanowić głośne oskarżenie przebrzmiałych, krępujących obyczajów, ale dziś niewiele z jej mocy pozostało. Można przeczytać jako świadectwo epoki.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-03
2016-02
2016-02
2016-01
2016-01
To trzeba przeczytać.
Po pierwsze dlatego, że jest to książka świetnie napisana, sprawnie łącząca reportaż, esej i literaturę piękną - popis warsztatowej sprawności, a lektura "Głodu" to - wybaczcie tani kalambur - estetyczna uczta.
Po wtóre, Caparros zmienia nasze myślenie o opisywanym zjawisku. Zazwyczaj kiedy słyszymy hasło "głód", stają nam przed oczami obrazy etiopskich dzieci z wydętymi brzuszkami. Ta książka pokazuje, że to tylko jedno oblicze zjawiska - nagła klęska głodu wywołana suszą, wojną czy przez szaloną dyktaturę. Dowiadujemy się, że dużo powszechniejsze jest niedożywienie, pełzający głód, który rzadko zabija bezpośrednio, ale robi coś innego. Sprawia, że ludzie umierają z powodu chorób, które na nas nie miałyby większego wpływu. Powoduje niedorozwój fizyczny i intelektualny dziedziczony z pokolenia na pokolenie - osłabione matki rodzą osłabione dzieci. Ogranicza krąg ludzkich zainteresowań tylko do przeżycia.
Caparros jest otwarcie zaangażowany i nieskrępowanie nieobiektywny, w przedstawieniu niektórych zjawisk - skandalicznie jednostronny (choćby gdy mówi o działalności Matki Teresy). Z lewicowymi poglądami autora można się nie zgadzać, ale nie można ich odrzucić bez refleksji. Jest to o tyle łatwiejsze, że udało mu się uniknąć popadania w ton politycznej agitki, cały czas pozostaje to osobista refleksja pełna dystansu i wątpliwości.
"Głód" jest rewelacyjny. Czytajcie.
To trzeba przeczytać.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPo pierwsze dlatego, że jest to książka świetnie napisana, sprawnie łącząca reportaż, esej i literaturę piękną - popis warsztatowej sprawności, a lektura "Głodu" to - wybaczcie tani kalambur - estetyczna uczta.
Po wtóre, Caparros zmienia nasze myślenie o opisywanym zjawisku. Zazwyczaj kiedy słyszymy hasło "głód", stają nam przed oczami obrazy...