Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

To trzeba przeczytać.

Po pierwsze dlatego, że jest to książka świetnie napisana, sprawnie łącząca reportaż, esej i literaturę piękną - popis warsztatowej sprawności, a lektura "Głodu" to - wybaczcie tani kalambur - estetyczna uczta.

Po wtóre, Caparros zmienia nasze myślenie o opisywanym zjawisku. Zazwyczaj kiedy słyszymy hasło "głód", stają nam przed oczami obrazy etiopskich dzieci z wydętymi brzuszkami. Ta książka pokazuje, że to tylko jedno oblicze zjawiska - nagła klęska głodu wywołana suszą, wojną czy przez szaloną dyktaturę. Dowiadujemy się, że dużo powszechniejsze jest niedożywienie, pełzający głód, który rzadko zabija bezpośrednio, ale robi coś innego. Sprawia, że ludzie umierają z powodu chorób, które na nas nie miałyby większego wpływu. Powoduje niedorozwój fizyczny i intelektualny dziedziczony z pokolenia na pokolenie - osłabione matki rodzą osłabione dzieci. Ogranicza krąg ludzkich zainteresowań tylko do przeżycia.

Caparros jest otwarcie zaangażowany i nieskrępowanie nieobiektywny, w przedstawieniu niektórych zjawisk - skandalicznie jednostronny (choćby gdy mówi o działalności Matki Teresy). Z lewicowymi poglądami autora można się nie zgadzać, ale nie można ich odrzucić bez refleksji. Jest to o tyle łatwiejsze, że udało mu się uniknąć popadania w ton politycznej agitki, cały czas pozostaje to osobista refleksja pełna dystansu i wątpliwości.

"Głód" jest rewelacyjny. Czytajcie.

To trzeba przeczytać.

Po pierwsze dlatego, że jest to książka świetnie napisana, sprawnie łącząca reportaż, esej i literaturę piękną - popis warsztatowej sprawności, a lektura "Głodu" to - wybaczcie tani kalambur - estetyczna uczta.

Po wtóre, Caparros zmienia nasze myślenie o opisywanym zjawisku. Zazwyczaj kiedy słyszymy hasło "głód", stają nam przed oczami obrazy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Porażka, porażka, porażka.
Przedmówcy wypunktowali już wady tego dzieła, pozostaje mi się tylko podpisać. Nie mieści mi się w głowie, jak naukowiec może wypisywać takie niedorzeczności.
W ogromnym uproszczeniu można powiedzieć, że kultura chińska, koreańska i japońska wywodzą się ze wspólnego rdzenia dawnej cywilizacji chińskiej. Pewne jej elementy zakorzeniły się głębiej, inne zostały przejęte raczej powierzchownie czy zostały z czasem odrzucone na rzecz rodzimych. Co za wspaniały materiał dla studiów porównawczych literatury, sztuki, obyczajów! Niestety, autor wolał skupić się na tym, że Koreanki mają ładne buzie, Japonki cycki, a Chinki nogi, a kobieta idealna musiałaby być ich połączeniem. Na jakiej podstawie wysnuł ten wniosek? Własnych przemyśleń. I to by było na tyle w temacie tej książki.
Trzy gwiazdki daję za to, że udało mi się wyłuskać parę ciekawostek o życiu codziennym tytułowych narodów, ale straconego czasu to nie zrekompensowało.

Porażka, porażka, porażka.
Przedmówcy wypunktowali już wady tego dzieła, pozostaje mi się tylko podpisać. Nie mieści mi się w głowie, jak naukowiec może wypisywać takie niedorzeczności.
W ogromnym uproszczeniu można powiedzieć, że kultura chińska, koreańska i japońska wywodzą się ze wspólnego rdzenia dawnej cywilizacji chińskiej. Pewne jej elementy zakorzeniły się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jako że współcześnie sytuacja w takich punktach zapalnych jak Irak zmienia się diametralnie na przestrzeni miesięcy, po kilku latach od wydania książki można już zaryzykować stwierdzenie, że reportaże Zawadzkiego wytrzymały próbę czasu. Może to zaskakiwać, bo pełne są odniesień do bieżących wydarzeń, pisane niemal na żywo. Sporo w tym zasługi warsztatu pisarskiego autora, który umie skupić uwagę czytelnika od pierwszej do ostatniej strony, ale także jego dziennikarskiej dociekliwości, dzięki której dotarł do niezwykle interesujących miejsc i rozmówców. Zdecydowanie warto.

Jako że współcześnie sytuacja w takich punktach zapalnych jak Irak zmienia się diametralnie na przestrzeni miesięcy, po kilku latach od wydania książki można już zaryzykować stwierdzenie, że reportaże Zawadzkiego wytrzymały próbę czasu. Może to zaskakiwać, bo pełne są odniesień do bieżących wydarzeń, pisane niemal na żywo. Sporo w tym zasługi warsztatu pisarskiego autora,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Absolutna perełka! Wprowadzenie w zupełnie nieznany nam świat i rozliczenie z własną złożoną tożsamością pachnące kuminem i kurkumą.

Absolutna perełka! Wprowadzenie w zupełnie nieznany nam świat i rozliczenie z własną złożoną tożsamością pachnące kuminem i kurkumą.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wspomnienia amerykańskiego dziennikarza - niezwykle barwne, bo i zapewne mocno podkoloryzowane. To nie książka o yakuzie, a wycinek z godnej pozazdroszczenia biografii autora, który osiągnął status teoretycznie nieosiągalny dla gaijina - reportera krajowej rubryki największego japońskiego dziennika. To osiągnięcie jest niezaprzeczalnym faktem, w przeciwieństwie do wielu opisywanych przygód, których zweryfikowanie jest niemożliwe. Mam wrażenie, w sztuce pamiętnikarskiej autokreacji Adelstein prześciga Jana Chryzostoma Paska - i podobnie jak Paska, czyta się to wybornie.

Wspomnienia amerykańskiego dziennikarza - niezwykle barwne, bo i zapewne mocno podkoloryzowane. To nie książka o yakuzie, a wycinek z godnej pozazdroszczenia biografii autora, który osiągnął status teoretycznie nieosiągalny dla gaijina - reportera krajowej rubryki największego japońskiego dziennika. To osiągnięcie jest niezaprzeczalnym faktem, w przeciwieństwie do wielu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Natrafiłam w Biedrze, kupiłam, przeczytałam i nie żałuję. Jest to bardziej analiza, niż reportaż, więc trzeba być przygotowanym na dość wymagającą lekturę. Sprawy nie upraszcza fakt, że pozycja wydaje się być skierowana do osób posiadających pewną orientację w temacie. Laikowi nietrudno pogubić się w gąszczu nazwisk i terminów, warto jednak podjąć wyzwanie i dzięki temu zbliżyć się do zrozumienia sytuacji w Syrii i Iraku.

Natrafiłam w Biedrze, kupiłam, przeczytałam i nie żałuję. Jest to bardziej analiza, niż reportaż, więc trzeba być przygotowanym na dość wymagającą lekturę. Sprawy nie upraszcza fakt, że pozycja wydaje się być skierowana do osób posiadających pewną orientację w temacie. Laikowi nietrudno pogubić się w gąszczu nazwisk i terminów, warto jednak podjąć wyzwanie i dzięki temu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niestety, brzydko się ta powieść zestarzała. Być może to wina tłumaczenia, język którego sprawia wrażenie niesamowicie sztucznego, ale książka trąci myszką. Nie wątpię, że w swoim miejscu i czasie mogła stanowić głośne oskarżenie przebrzmiałych, krępujących obyczajów, ale dziś niewiele z jej mocy pozostało. Można przeczytać jako świadectwo epoki.

Niestety, brzydko się ta powieść zestarzała. Być może to wina tłumaczenia, język którego sprawia wrażenie niesamowicie sztucznego, ale książka trąci myszką. Nie wątpię, że w swoim miejscu i czasie mogła stanowić głośne oskarżenie przebrzmiałych, krępujących obyczajów, ale dziś niewiele z jej mocy pozostało. Można przeczytać jako świadectwo epoki.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Fajnie, że pani udało się schudnąć, ale pisać o tym książki nie było konieczności. Liczyłam na pogłębioną refleksję nad mechanizmami uzależnienia prowadzącego do otyłości - niestety, nic z tych rzeczy. Garść chaotycznych banałów. Szkoda czasu.

Fajnie, że pani udało się schudnąć, ale pisać o tym książki nie było konieczności. Liczyłam na pogłębioną refleksję nad mechanizmami uzależnienia prowadzącego do otyłości - niestety, nic z tych rzeczy. Garść chaotycznych banałów. Szkoda czasu.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Rzecz o banalności zła" - taki podtytuł dała Hannah Arendt swojej relacji z procesu architekta Holocaustu. W kontakcie ze sprawcami najpotworniejszych zbrodni, zbrodni ludobójstwa, dziwi nas zwyczajność tych morderców do potęgi, jakbyśmy podświadomie oczekiwali, że będą mieć kły, pazury i ziać ogniem. Ale nie - oni nie różnią się od nas. A czy my różnimy się od nich tak bardzo, jakbyśmy chcieli? Jean Hatzfeld sugeruje - nie byłeś tam i nie wiesz.

"Sezon maczet" składa się przede wszystkim z rozmów z osadzonymi, odsiadującymi w rwandyjskich więzieniach wyroki za zbrodnie ludobójstwa. Sprawcy raz kręcą, by innym razem wykazywać zaskakującą szczerość. Różnią się światopoglądem i wykształceniem, a jednak ich relacje i oceny są zaskakująco spójne. Ludobójstwo było robotą, nawet pracowało się tym samym narzędziem, co zwykle przy żniwach - maczetą. Cóż z tego, że zamiast liści bananowca ścinało się (często używane określenie) własnych sąsiadów. Szybko można się było przyzwyczaić, tym bardziej, że żniwo było bardzo obfite, a zagrabionych dóbr starczało dla wszystkich. Włóczęga w kilka dni stawał się zamożnym człowiekiem. Wystarczyło pozbyć się karaluchów, by zapanowała powszechna szczęśliwość.

Sprawcy wydają się rozumieć, że stało się niewyobrażalne zło, ale wypierają myśl o swojej osobistej odpowiedzialności. Nie ja zabijałem, my zabijaliśmy. Z tą osobliwą psychologią ludobójstwa styka się autor reportażu: <<na pytanie "Czy możesz opowiedzieć, co robiłeś rano...?" odpowiadają: "Wstawałem, szedłem na parcelę, żeby podcinać sorgo i policzyć kozy". Ale na pytanie "Czy możesz powiedzieć, co robiliście rano...?" odpowiadają: "Wstawaliśmy o świcie, o dziewiątej rano zbieraliśmy się na boisku, potem schodziliśmy na bagna i maczetą rozgarnialiśmy papirusy >> [w poszukiwaniu Tutsi].

Jean Hatzweld nie ogranicza się do przytaczania wypowiedzi morderców, czesto słychać także jego głos. Szczególnie interesujące są momenty gdy, jak w przytoczonym cytacie, opowiada o procesie powstawania reportażu. Nie można odmówić celności wielu uwagom autora o naturze zbrodni ludobójstwa w ogóle, w momentach, kiedy rwandyjskie inferno umieszcza on w kontekście historii XX wieku. Największą wartością książki jest jednak nie jej wymiar historiozoficzny, a psychologiczny. Wpływ autorytetu i (w większym stopniu) grupy oraz poczucie bezkarności są w stanie uczynić z człowieka bestię - niby nic nowego, a nadal robi wrażenie.

"Rzecz o banalności zła" - taki podtytuł dała Hannah Arendt swojej relacji z procesu architekta Holocaustu. W kontakcie ze sprawcami najpotworniejszych zbrodni, zbrodni ludobójstwa, dziwi nas zwyczajność tych morderców do potęgi, jakbyśmy podświadomie oczekiwali, że będą mieć kły, pazury i ziać ogniem. Ale nie - oni nie różnią się od nas. A czy my różnimy się od nich tak...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Prosto, zrozumiale i z przymrużeniem oka o tym, jak mózg nami rządzi. Gorąco polecam laikom takim jak ja.

Prosto, zrozumiale i z przymrużeniem oka o tym, jak mózg nami rządzi. Gorąco polecam laikom takim jak ja.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Rewelacyjna książka. Marek Kęskawiec jest w Iranie zakochany i umie tą miłością zarazić. Tytuł i okładka mogą sprawiać wrażenie, że czeka nas historia o walce z opresyjnym reżimem ajatollachów. Choć punktem wyjścia są protesty przeciwko ustawionym wyborom w 2009, to nie polityka jest tematem przewodnim. Autor opowiada o kraju, który bynajmniej nie jest tak straszny, jak możnaby sądzić z gazet. O kraju, w którym wszystko można, byle po cichu. O ludziach, którym ponurzy mułłowie nie odebrali radości życia.

Rewelacyjna książka. Marek Kęskawiec jest w Iranie zakochany i umie tą miłością zarazić. Tytuł i okładka mogą sprawiać wrażenie, że czeka nas historia o walce z opresyjnym reżimem ajatollachów. Choć punktem wyjścia są protesty przeciwko ustawionym wyborom w 2009, to nie polityka jest tematem przewodnim. Autor opowiada o kraju, który bynajmniej nie jest tak straszny, jak...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dziwna książka. Temat interesujący, wartość poznawcza - niewątpliwa. A jednak jest coś w pisaniu Xinran, co sprawia, że nie do końca jej wierzę. Może to przez ten szereg niewiarygodnych zbiegów okoliczności, może jakaś beletrystyczna maniera, w każdym razie przy lekturze miałam wrażenie obcowania z literaturą piękną. Tym niemniej "Dobre kobiety..." mogę polecić wszystkim zainteresowanym tą stroną Chin, której nie zobaczymy w telewizji.

Dziwna książka. Temat interesujący, wartość poznawcza - niewątpliwa. A jednak jest coś w pisaniu Xinran, co sprawia, że nie do końca jej wierzę. Może to przez ten szereg niewiarygodnych zbiegów okoliczności, może jakaś beletrystyczna maniera, w każdym razie przy lekturze miałam wrażenie obcowania z literaturą piękną. Tym niemniej "Dobre kobiety..." mogę polecić wszystkim...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Miejscami autor bywa bardzo stronniczy, ale z drugiej strony - czy siłą reportażu nie jest właśnie osobiste zaangażowanie? Tochman potrafi pisać o najstraszniejszych koszmarach. Pisać tak, żebyśmy nie umieli odwrócić od nich wzroku. Przerażająca, zapadająca w pamięć książka.

Miejscami autor bywa bardzo stronniczy, ale z drugiej strony - czy siłą reportażu nie jest właśnie osobiste zaangażowanie? Tochman potrafi pisać o najstraszniejszych koszmarach. Pisać tak, żebyśmy nie umieli odwrócić od nich wzroku. Przerażająca, zapadająca w pamięć książka.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobrze napisany, inteligentny kryminał. Polecam. Dalsze części też są w porządku.

Dobrze napisany, inteligentny kryminał. Polecam. Dalsze części też są w porządku.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to