-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać438
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2019-09-25
2019-10-10
2019-10-10
Pumpkinheads to historia Josiah i Deji, dwójki "sezonowych" przyjaciół, którzy pracują razem tylko od września do października, po czym każde z nich idzie w swoją stronę. Jednak w tym roku ma być inaczej, oboje kończą liceum, a ich sezonowa praca na farmie dyń zdaje się być też końcem ich znajomości. Josiah zaczyna ostatni dzień pracy w melancholijnym, smutnym nastroju. Deja postanawia zamienić ten dzień w prawdziwą przygodę. Wędrując pomiędzy stoiskami z atrakcjami i przekąskami, poznają siebie lepiej, niż kiedykolwiek wcześniej. Zabawna, ogrzewająca serce (i sprawiająca, że będziecie mieć ochotę na te wszystkie przysmaki!) historia prawdziwej przyjaźni. Mnie kupiła, cudowne spędzone dwie godzinki na czytaniu twórczości Rowell i podziwianiu kolorowej kreski Feith Erin Hicks. Polecam, nie tylko na Święto Zmarłych!
Pumpkinheads to historia Josiah i Deji, dwójki "sezonowych" przyjaciół, którzy pracują razem tylko od września do października, po czym każde z nich idzie w swoją stronę. Jednak w tym roku ma być inaczej, oboje kończą liceum, a ich sezonowa praca na farmie dyń zdaje się być też końcem ich znajomości. Josiah zaczyna ostatni dzień pracy w melancholijnym, smutnym nastroju....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-09-30
Moja ulubiona część serii Again Mony Kasten. Zdecydowanie. Nazwijcie mnie szaloną wariatką, ale zakazana miłość tego typu bardzo mi się podobało. Nie było w niej nic gorszącego, czego się obawiałam, a wręcz przeciwnie. Przeżywałam to rodzące się uczucie i kibicowałam 28 letniemu Nolanowi, wykładowcy kreatywnego pisania na kursie, na który chodziła 20 letnia Everly (piękne imię). Nolana uwielbiają wszyscy: jest pomocny, inteligentny, spełnia się w roli profesora i zdecydowanie można obdarzyć go zaufaniem. Bo właśnie zaufanie jest czymś, czego brakuje Everly. Po strasznych przejściach w dzieciństwie ze strony bliskiej osoby, dziewczyna nie jest skora rozdawać swojego serca gdzie popadnie. A jednak otwiera się przed nauczycielem, a uczucia, które się rodzą, nie chcą odejść w zapomnienie. Styl Mony Kasten bardzo mnie przekonuje, tym bardziej nie mogę się doczekać spotkania z nią na Krakowskich Targach Książki w przyszłym miesiącu. Jeśli lubicie książki młodzieżowe, które oprócz chwytającego za serce romansu dostarczą Wam również dawkę wzruszeń i poruszą poważne problemy, to seria Again jest dla Was. Ah! I nie zapominajcie o serii Save pióra tej samej autorki. Ruby i James nadal goszczą w moim sercu.
Moja ulubiona część serii Again Mony Kasten. Zdecydowanie. Nazwijcie mnie szaloną wariatką, ale zakazana miłość tego typu bardzo mi się podobało. Nie było w niej nic gorszącego, czego się obawiałam, a wręcz przeciwnie. Przeżywałam to rodzące się uczucie i kibicowałam 28 letniemu Nolanowi, wykładowcy kreatywnego pisania na kursie, na który chodziła 20 letnia Everly (piękne...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-09-30
Ha! Chyba jedyny z moich 5 wczorajszych komiksów, który nie do końca przypadł mi do gustu. Akcja była troszkę zbyt zagmatwana jak dla mnie (rozumiem, budowanie napięcia na kolejne tomy, ale wszystkie podróże w czasie i zaginanie praw fizyki mnie doprowadzało do bólu głowy). Bohaterki to 12 latki, a jednak zachowują się nadzwyczaj dojrzale... głównie. Wyrażają się jak nieco starsze nastolatki. Szczerze? Gdyby jasno nie napisano, że mają tylko 12 lat, powiedziałabym, że na podstawie ich zachowań i wyglądu mają co najmniej 16.
W ich miasteczku dzieją się dziwne rzeczy, w ogóle... wszystko jest dziwne. Są potwory, które okazują się nie być potworami, ale są też takie prawdziwe... twórcy wyraźnie nie lubią firmy Apple i zrobili z ich znaku antagonistę historii.
Główne bohaterki zaczynają dzień rozwożąc gazety, a godzinę później już walczą z kradzieżą, postrzeleniem, są świadkami morderstwa i... no, dużo więcej, ale nie będę spoilerować. Z resztą, nie wiedziałabym jak. Nie na mój mózg ten komiks...
Ha! Chyba jedyny z moich 5 wczorajszych komiksów, który nie do końca przypadł mi do gustu. Akcja była troszkę zbyt zagmatwana jak dla mnie (rozumiem, budowanie napięcia na kolejne tomy, ale wszystkie podróże w czasie i zaginanie praw fizyki mnie doprowadzało do bólu głowy). Bohaterki to 12 latki, a jednak zachowują się nadzwyczaj dojrzale... głównie. Wyrażają się jak nieco...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-09-30
A to cwaniaki, jednak mnie wkręciły w coś biograficznego. Może to jest moja nisza: powieści graficzne-biograficzne, bo... bardzo przyje... nie, nie, to złe słowo. Artemizja jest malarką, ale kobietą, więc mimo talentu, nie powinna mieć prawa zaistnieć w świecie malarzy. Jest gwałcona i napiętnowana. Nie można mówić tutaj o przyjemnie spędzonym czasie. A jednak powstawała za każdym razem, niczym Feniks z popiołów odradzała się i pokazywała wszystkim: a przede wszystkim mężczyznom, na co ją stać. Tak trzymać.
A to cwaniaki, jednak mnie wkręciły w coś biograficznego. Może to jest moja nisza: powieści graficzne-biograficzne, bo... bardzo przyje... nie, nie, to złe słowo. Artemizja jest malarką, ale kobietą, więc mimo talentu, nie powinna mieć prawa zaistnieć w świecie malarzy. Jest gwałcona i napiętnowana. Nie można mówić tutaj o przyjemnie spędzonym czasie. A jednak powstawała za...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-09-29
Walka kobiet powinna być lekturą obowiązkową. (Okay, powiem to od razu, ale lepiej, żeby się nie rodziły z tego dyskusje, bo mam doświadczenie, że niezbyt dobrze się mogą skończyć: jest tam taki podrozdział, o aborcji, który dla mnie jest bardzo stronniczy: pokazuje tylko jedną stronę medalu, a według mnie, są co najmniej dwie. Albo sto tysięcy. I z tym podrozdziałem się nie zgadzam.)
Ale reszta jest w punkt. Bo (w przeciwieństwie do tego feralnego podrozdziału) pokazuje fakty, a są one czarno-białe. Niby to wszystko wiedziałam, ale nadal uważam to za absolutne abstrakcje: kobiety w większości krajów Europy uzyskały równe prawa głosu z mężczyznami w XX wieku. W niektórych krajach mówimy nawet o latach 40., 50., 60.... 1971 (WTF Szwajcaria?!)
Czytając tę powieść graficzną, oprócz oczywistych pytań, nachodziło mnie jeszcze jedno: czy tylko ja byłam tak nieuważna w szkole i może mi się wydaje, czy naprawdę uczyłam się o tych wszystkich wymienionych mężczyznach (Jean-Jacques Rousseau, Kant, Hegel), ale nie słyszałam o Mary Wolstonecraft, czy Christabel Pankhurst...
Poza tym uważam, że to byłoby świetnie wprowadzać powieści graficzne w świat uczniów, jako mniej popularne, a równie edukacyjne źródło wiedzy.
Walka kobiet powinna być lekturą obowiązkową. (Okay, powiem to od razu, ale lepiej, żeby się nie rodziły z tego dyskusje, bo mam doświadczenie, że niezbyt dobrze się mogą skończyć: jest tam taki podrozdział, o aborcji, który dla mnie jest bardzo stronniczy: pokazuje tylko jedną stronę medalu, a według mnie, są co najmniej dwie. Albo sto tysięcy. I z tym podrozdziałem się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-09-29
Kwaśne jabłko pozostawiło mnie w niemym w...kurzeniu, przez dobrych kilka minut. Na tego faceta, tak, bijącego swoją żonę. Ba! Katującego swoją żonę.
Ale przede wszystkim na tę kobietę. I jej matkę. I ojca. I sąsiadów. I lekarza. I kolegów z jej pracy. I koleżanki.
Dlaczego ludzie wolą udawać, że są ślepi, kiedy im jest wygodnie? Dlaczego możesz się odezwać na ulicy, gdy ktoś ma zielone włosy: skomentujesz, wyśmiejesz. Ale nie możesz się odezwać, że ma podbite oko? Dzień w dzień?
Czemu jesteś w stanie iść na policję, że sąsiad za głośno imprezuje, ale nie jesteś w stanie zgłosić, że mąż bije żonę?
Czemu nie wspierasz swoich najbliższych i potrafisz im wytykać błędy, a nie oferować pomoc?
Dlatego, proszę, pamiętajcie: jesteście ważni, tacy, jacy jesteście. Nikt nie zatroszczy się o Was bardziej, niż Wy sami. To Wy decydujecie, gdzie są Wasze granice i czy chcecie je przesuwać.
Ech... życzę Wam udanego niedzielnego wieczoru, a jeśli chcecie poczuć choć troszkę tej samej energii, co ja, to zapraszam do lektury Kwaśnego Jabłka. Efekt murowany.
Kwaśne jabłko pozostawiło mnie w niemym w...kurzeniu, przez dobrych kilka minut. Na tego faceta, tak, bijącego swoją żonę. Ba! Katującego swoją żonę.
Ale przede wszystkim na tę kobietę. I jej matkę. I ojca. I sąsiadów. I lekarza. I kolegów z jej pracy. I koleżanki.
Dlaczego ludzie wolą udawać, że są ślepi, kiedy im jest wygodnie? Dlaczego możesz się odezwać na ulicy, gdy...
2019-09-25
Przede wszystkim zaznaczę, że nawet nie wyobrażam sobie, przez co przechodziła główna bohaterka i możliwe, że dlatego nie potrafię jej do końca zrozumieć. W sensie... nie mówimy tutaj już o problemie nieporozumień z mamą, ale o prawdziwym dramacie. Już od początku powieści wiemy, że Sage boi się mężczyzn. Jej strach nasila się, gdy tylko jakiś z nich za bardzo się zbliży. Dziewczyna ma poważny problem, brakuje jej natomiast kilku innych rzeczy: dachu nad głową, pieniędzy, znajomych. Wyjechała (uciekła) z rodzinnego miasta i zaczyna studia w Nevadzie mieszkając... w swoim samochodzie. I wtedy na jej drodze staje April: przyjacielska, uśmiechnięta, o gołębim sercu i wyciąga do Sage pomocną dłoń. Problem w tym, że April mieszka z bratem, a Luca uosabia wszystkie obawy głównej bohaterki. Kiedy życie Sage powoli wchodzi na dobre tory, zaczyna cieszyć się nim jak zwyczajna nastolatka, dopadają ją demony z przeszłości. Czy uda jej się zachować swoje odbudowane życie i otworzyć na rodzącą się miłość? Szczerze, nie wiem, bo to dopiero pierwszy tom serii i zakończył się w miejscu, gdzie wszystko się może zdarzyć. Ja czekam na kolejną część, bo mimo, iż zachowanie Sage czasami doprowadzało mnie do szału (Luca jest cudowny!) to rozumiem, że ma za sobą przeszłość, która wiele tłumaczy. Jestem na tak.
Przede wszystkim zaznaczę, że nawet nie wyobrażam sobie, przez co przechodziła główna bohaterka i możliwe, że dlatego nie potrafię jej do końca zrozumieć. W sensie... nie mówimy tutaj już o problemie nieporozumień z mamą, ale o prawdziwym dramacie. Już od początku powieści wiemy, że Sage boi się mężczyzn. Jej strach nasila się, gdy tylko jakiś z nich za bardzo się zbliży....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-09-25
Bianca Iosvoni jest jak młodsza siostra Mony Kasten, więc jeśli lubicie styl i historie Mony, Bianca na pewno przypadnie Wam do gustu. Myślę, że to już standardowy model: główna bohaterka wyjeżdża z rodzinnego miasta na studia na możliwie najbardziej oddalony uniwersytet. Stara się zapomnieć, albo przynajmniej chwilowo przestać myśleć o problemach, które zostawia za sobą. Nie są to problemy błache, w pewnym sensie rozumiem główne bohaterki. W kampusie poznają nowych znajomych, rodzą się wielkie przyjaźnie i wtedy pojawia się on. Najczęściej pozornie bezproblemowy bad boy, który okazuje się mieć gołębie serce i... mnóstwo własnych problemów. Podoba mi się, że Bianca zmienia narracje: jest to zawsze narracja pierwszoosobowa, ale raz z perspektywy Emery, a raz Dylana (First last look) tudzież Elle i Luka (First last kiss). Dzięki temu jestem wstanie doskonale zrozumieć motywy obojga bohaterów, nie faworyzuję żadnego z nich (no dobra, zazwyczaj kogoś faworyzuję, ale ciii). Z tej serii pojawią się jeszcze dwie powieści, kolejna już w listopadzie. To naprawdę ciekawe młodzieżowe romanse, poruszające ważne problemy. Chyba najbardziej urzekł mnie wątek Elle i Luke'a i odwieczny problem: czy przyjaźń damskomęska może być czysto platoniczna? Z kolei Emery zmagała się z ogromnym problem hejtu prześladowania, szczególnie w Internecie. Naprawdę świetnie ukazano jej zmagania. No to hej, nie pozostaje mi nic innego, niż Wam ten cykl polecić
Bianca Iosvoni jest jak młodsza siostra Mony Kasten, więc jeśli lubicie styl i historie Mony, Bianca na pewno przypadnie Wam do gustu. Myślę, że to już standardowy model: główna bohaterka wyjeżdża z rodzinnego miasta na studia na możliwie najbardziej oddalony uniwersytet. Stara się zapomnieć, albo przynajmniej chwilowo przestać myśleć o problemach, które zostawia za sobą....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-09-25
Bianca Iosvoni jest jak młodsza siostra Mony Kasten, więc jeśli lubicie styl i historie Mony, Bianca na pewno przypadnie Wam do gustu. Myślę, że to już standardowy model: główna bohaterka wyjeżdża z rodzinnego miasta na studia na możliwie najbardziej oddalony uniwersytet. Stara się zapomnieć, albo przynajmniej chwilowo przestać myśleć o problemach, które zostawia za sobą. Nie są to problemy błache, w pewnym sensie rozumiem główne bohaterki. W kampusie poznają nowych znajomych, rodzą się wielkie przyjaźnie i wtedy pojawia się on. Najczęściej pozornie bezproblemowy bad boy, który okazuje się mieć gołębie serce i... mnóstwo własnych problemów. Podoba mi się, że Bianca zmienia narracje: jest to zawsze narracja pierwszoosobowa, ale raz z perspektywy Emery, a raz Dylana (First last look) tudzież Elle i Luka (First last kiss). Dzięki temu jestem wstanie doskonale zrozumieć motywy obojga bohaterów, nie faworyzuję żadnego z nich (no dobra, zazwyczaj kogoś faworyzuję, ale ciii). Z tej serii pojawią się jeszcze dwie powieści, kolejna już w listopadzie. To naprawdę ciekawe młodzieżowe romanse, poruszające ważne problemy. Chyba najbardziej urzekł mnie wątek Elle i Luke'a i odwieczny problem: czy przyjaźń damskomęska może być czysto platoniczna? Z kolei Emery zmagała się z ogromnym problem hejtu prześladowania, szczególnie w Internecie. Naprawdę świetnie ukazano jej zmagania. No to hej, nie pozostaje mi nic innego, niż Wam ten cykl polecić
Bianca Iosvoni jest jak młodsza siostra Mony Kasten, więc jeśli lubicie styl i historie Mony, Bianca na pewno przypadnie Wam do gustu. Myślę, że to już standardowy model: główna bohaterka wyjeżdża z rodzinnego miasta na studia na możliwie najbardziej oddalony uniwersytet. Stara się zapomnieć, albo przynajmniej chwilowo przestać myśleć o problemach, które zostawia za sobą....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Paulina ma 28 lat i wspina się po szczeblach kariery w legnickim wydawnictwie. Jest typową romantyczną duszą, której największym marzeniem jest kochać i być kochaną. Wychowana w kochającej, troskliwej rodzinie, ze swoją najlepszą przyjaciółką Malwiną zna sie od wczesnego dziecinstwa. Jej życie wydaje sie być ułożone i szczęśliwe: wszystko idzie zgodnie z planem, pozostaje tylko czekać na rycerza na białym koniu. I wtedy redaktor naczelny w jej piśmie odchodzi na zasłużoną emeryturę, Paulina zostaje zastępcą nowego szefa, którym okazuje sie jej licealne, nieodwzajemnione zauroczenie: Igor. Jeszcze przystojniejszy, w eleganckim garniturze i drogich włoskich butach wkracza ponownie w jej życie. Tylko, że... nie poznaje jej. A już na pewno nie pamięta, że kiedyś jedyne, czego od niej chciał, to praca domowa z matematyki. Rodzi się między nimi uczucie, ale czy przetrwa, skoro oboje skrywają przed sobą tajemnice?
Pozycja, ktora była dla mnie nieco zbyt ckliwa. Mam problem z bohaterkami tego typu: niezdecydowanymi, bardzo wrażliwymi. Zaskoczyło mnie jednak zakończenie i wydaje mi się, że sięgnę po kolejną część, by dowiedzieć sie, jak skończy się historia Pauliny i Igora.
Paulina ma 28 lat i wspina się po szczeblach kariery w legnickim wydawnictwie. Jest typową romantyczną duszą, której największym marzeniem jest kochać i być kochaną. Wychowana w kochającej, troskliwej rodzinie, ze swoją najlepszą przyjaciółką Malwiną zna sie od wczesnego dziecinstwa. Jej życie wydaje sie być ułożone i szczęśliwe: wszystko idzie zgodnie z planem, pozostaje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toUwielbiam Alice Oseman. To młoda kobieta, która naprawdę rozumie współczesną młodzież. Opisuje rzeczywistość dokładnie taką, jaka jest. Nie boi się żadnych tematów. Nie boi się wyzwań. Sięgając po "I was born for this" wyczytałam z tyłu, że Angel lubi pewien Boy Band. Że Jimmy jest frontmanem tego zespołu. Że spotykają się i to na zawsze odmieni ich życie. Brzmi... lekko? Przyjemnie? O, co to, to nie. Trzecia książka Alice jest poruszająca, przenikliwa, łapie za serce i uzależnia. Uwielbiam. Jeśli chcecie przeczytać, jak dziewczyna, której życie wydaje się kręcić tylko wokół jej ulubionego zespołu, wyjeżdża do Londynu, spotyka ludzi, których nigdy nie marzyła spotkać i dzięki temu zaczyna odkrywać, że, hej! może jej życie może nabrać większego sensu? Jeśli chcecie przeczytać o (przerażających) kulisach sławy, o przyjaźni, która jest silniejsza niż miliony dolarów i o odnajdywaniu miłości do samego siebie, to koniecznie sięgnijcie po I was born for this...
Uwielbiam Alice Oseman. To młoda kobieta, która naprawdę rozumie współczesną młodzież. Opisuje rzeczywistość dokładnie taką, jaka jest. Nie boi się żadnych tematów. Nie boi się wyzwań. Sięgając po "I was born for this" wyczytałam z tyłu, że Angel lubi pewien Boy Band. Że Jimmy jest frontmanem tego zespołu. Że spotykają się i to na zawsze odmieni ich życie. Brzmi... lekko?...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toEmily jest gruba. Żyje zasadą: masz z tym problem, to twój problem! I to się chwali. Nie chwali się oszukiwania samej siebie, pretensji do najlepszej przyjaciółki, bo schudła kilka kilo, oceniania swojej matki za próbowanie tysiąca diet, jednocześnie! Nie chcąc być ocenianą za niepróbowanie ich wcale. Może jestem stronnicza. Na pewno jestem. Ale jako osoba, która całe życie zmaga się z wagą i problemami z tym związanymi: w Polsce wyśmiewanie, przezywanie, kąśliwe komentarze na ulicy... nie czuję się dobrze z przekazem tej książki. Miało być: kochaj siebie taką, jaka jesteś. Jesteś piękna! Body positive i te sprawy... ale ja widzę różnicę, pomiędzy Body Positive, a pretensjami do wszystkich. Emily czuje desperacką potrzebę miłości: tak bardzo, że wpada w ramiona pierwszego lepszego (dosłownie: instant love) chłopaka, który okazuje jej swoje zainteresowanie. Podoba mi się, jak Em dojrzewała strona po stronie... i uważam, że to obowiązkowa lektura dla wszystkich, którzy kiedykolwiek byli oceniani ze względu na swój wygląd. Bo może się mylę. Może źle na to patrzę. Pamiętajmy po prostu, by nie popadać w skrajności. Nie są dobre, w żadnym kierunku.
Emily jest gruba. Żyje zasadą: masz z tym problem, to twój problem! I to się chwali. Nie chwali się oszukiwania samej siebie, pretensji do najlepszej przyjaciółki, bo schudła kilka kilo, oceniania swojej matki za próbowanie tysiąca diet, jednocześnie! Nie chcąc być ocenianą za niepróbowanie ich wcale. Może jestem stronnicza. Na pewno jestem. Ale jako osoba, która całe życie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toThe Black Flamingo przyciągnęło mój wzrok od pierwszej chwili, ale nie kupiłam tej pozycji aż do chwili, gdy na spotkaniu z Elizabeth Acevedo, poznałam Deana Atta - autora tej cudownej różowej książki. Wspominałam o tym na stories, ale czy wiecie, że do tej pory tylko 1% książek wydanych w Wielkiej Brytanii zawiera pozytywnego czarnoskórego bohatera płci męskiej? Michael jest bohaterem The Black Flamingo, poznajemy jego życie od 6 urodzin, aż do momentu, kiedy w wieku 19 lat rozpoczyna studia. W formie Slamu (wierszowanej, podobnie jak The Poet X) jesteśmy z nim, gdy opuszcza go ojciec, gdy zamiast wymarzonej lalki Barbie, dostaje Wojowniczego Żółwia Ninja, gdy przeżywa pierwsze miłostki, zawody, kłótnie i przyjaźnie. Fascynuje mnie jego więź z matką i fakt bycia w połowie Grekiem, w połowie z Jamaiki i jak to wpłynęło na jego życie w Wielkiej Brytanii. Prosty język, dużo pięknych! ilustracji, historia tak prawdziwa, że gdyby nie fakt, że Dean zaprzeczył na spotkaniu, iż jest oparta na jego życiu, byłabym wstanie w to bez problemu uwierzyć. Jest wiele powodów, by sięgnąć po tę pozycję. Chcecie spróbować innej formy literackiej? Chcecie przeczytać o czarnoskórym homoseksualiście, który poznaje drogę do świata drag queen (FASCYNUJĄCE)? Zapraszam po The Black Flamingo.
The Black Flamingo przyciągnęło mój wzrok od pierwszej chwili, ale nie kupiłam tej pozycji aż do chwili, gdy na spotkaniu z Elizabeth Acevedo, poznałam Deana Atta - autora tej cudownej różowej książki. Wspominałam o tym na stories, ale czy wiecie, że do tej pory tylko 1% książek wydanych w Wielkiej Brytanii zawiera pozytywnego czarnoskórego bohatera płci męskiej? Michael...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toGeekerella Ashley Poston od @weneedyabooks była przeurocza, więc sięgnięcie po drugą część serii: The Princess and the fangirl, nie wymagało z mojej strony długiego namysłu. Z drugiej strony, nie mogłam się doczekać polskiej premiery, a że wpadł mi w ręce oryginał: oto i moja opinia. Koniecznie sięgnijcie po tę książkę, ponieważ mimo, iż główni bohaterowie Geekerelli są jedynie pobocznymi postaciami w drugiej części, to jednak zawiera ona OGROMNE spoilery i warto czytać je chronologicznie 🙂 Kilka słów o The Princess and the Fangirl: Kolejny tom z serii "Pewnego razu na Comic Conie". Ponownie przenosimy się w świat, gdzie szaloną popularnością cieszy się remake serialu sci-fi sprzed lat: Starfield. Pamiętacie, jak w Geekerelli mieliśmy okazję poznać od kuchni życie głównego bohatera serii i naczelnej fanki, córki założyciela największej społeczności fanów serii? Teraz czas na jego partnerkę w serialu: grająca księżniczkę Amarę Jessica Stone cierpi na wszystkie stereotypowe problemy gwiazdy. Fani nie dają jej spokoju, hejt wylewa się z Internetu, jedyną osobą, której może zaufać jest jej asystent, jak i przyjaciel z dzieciństwa Ethan. Jess obawia się, że rola w tak popularnym serialu sprawi, że już na zawsze pozostanie utożsamiana z jedną postacią. Na rękę jest jej więc fakt, że księżniczka Amara umiera i wszystko byłoby okay, gdyby nie potencjalne plany na przywrócenie jej do życia w sequelu serialu. Na comic conie, w damskiej toalecie poznaje Imogen, największą fankę swojej postaci, założycielce pomysłu petycji w sprawie przywrócenia Amary do życia. Imogen jest na konwencie ze swoimi mamami i młodszym bratem, podekscytowana na spotkanie z bohaterami ulubionego serialu i przyjaciółką Harper, która do tej pory znała tylko w sieci. Obie dziewczyny mogłyby iść swoją drogą, gdyby nie fakt, że... są do siebie łudząco podobne, a przypadek sprawia, że Imogen zajmuje miejsce aktorki podczas jednego z paneli i wypowiada się publicznie o kwestiach, które nie zachwycą Jess... Intrygujące, prawda? Polecam!
Geekerella Ashley Poston od @weneedyabooks była przeurocza, więc sięgnięcie po drugą część serii: The Princess and the fangirl, nie wymagało z mojej strony długiego namysłu. Z drugiej strony, nie mogłam się doczekać polskiej premiery, a że wpadł mi w ręce oryginał: oto i moja opinia. Koniecznie sięgnijcie po tę książkę, ponieważ mimo, iż główni bohaterowie Geekerelli są...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie mogłam przegapić najnowszej powieści autorki mojej ulubionej książki: Jeźdźca Miedzianego. Szczególnie, że okładka jest absolutnie do zakochania, a @wydawnictwo_swiatksiazki pozostawiło jej oryginalny wzór. Historia Juliana to romans, obyczaj, fantasy. Poznajemy go, gdy zdesperowany usiłuje ocalić życie swojej narzeczonej przez... cofnięcie czasu. Jak wiele człowiek jest w stanie poświęcić, by uratować ukochaną osobę? Julian zna odpowiedź na to pytanie: wszystko. Nie ma ograniczeń niemożliwe nie istnieje. Wie, że jego życie nie ma sensu bez Josephine. Równie dobrze może umrzeć, próbując ją odzyskać. Nękany koszmarami, nie mogąc wrócić do swojego dawnego życia: spokojnej idylli w LA, gdzie miał pracę, przyjaciół, dziewczynę i własny biznes, przeprowadza się ze Stanów do Londynu, wśród swoich snów usiłując odnaleźć wskazówki do wiecznego życia. Uwielbiam tę powieść, bo jestem niepoprawną romantyczką: idea miłości silniejszej niż śmierć niezmiennie wprawia mnie w zachwyt. Uwielbiam ją również, bo jestem fanką stylu Paulliny Simons: lekkiego pióra, zabawnych dialogów, świetnego kreowania postaci. Jedyne, co nie przypadło mi do gustu, to trzecia część tej powieści. Oszczędzę Wam spoilerów, mówiąc tylko, że rozumiem zabieg autorki (idealny wstęp do kolejnych tomów trylogii) ale nużył mnie ten wątek, tęskniłam do tempa z pierwszych 400 stron powieści. Nie tracę nadziei: na pewno sięgnę po kolejne tomy. Pozdrawiam!
Nie mogłam przegapić najnowszej powieści autorki mojej ulubionej książki: Jeźdźca Miedzianego. Szczególnie, że okładka jest absolutnie do zakochania, a @wydawnictwo_swiatksiazki pozostawiło jej oryginalny wzór. Historia Juliana to romans, obyczaj, fantasy. Poznajemy go, gdy zdesperowany usiłuje ocalić życie swojej narzeczonej przez... cofnięcie czasu. Jak wiele człowiek...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toWitaj w świecie, gdzie walutą jest krew. Krew, to czas. Czas, to, w tym wypadku bardzo dosłownie, pieniądz. Jules jako dziecko mieszkała w Everless: mieście zamieszkałym przez żyjącą niemal wiecznie arystokrację, wraz ze swoim ojcem-kowalem. Tragiczne wydarzenia zmusiły ich do ucieczki, pozostawiając za sobą cały ich dobytek, w zamian dając jedynie gorzki żal i nienawiść do bogatej rodziny Gerlingów. Kiedy Jules kończy 17 lat, los nie pozostawia jej wyboru: by ocalić schorowanego ojca, któremu nie zostało wiele czasu, musi udać się do znienawidzonego miasta. Cel jest prosty: zarobić wystarczającą ilość czasu, by spłacić długi i wrócić w spokoju do domu. Szczególnie, że jej przyjaciel z dzieciństwa, w którym skrycie się podkochiwała, właśnie szykuje się do ślubu. Niestety: ludzie zaczynają rozpoznawać Jules, ona sama ma wyraźne problemy, by trzymać się z dala od kłopotów, a moc, o którą się nie podejrzewała, wychodzi na światło dzienne. Kto jest wrogiem, a komu można zaufać? Czy stare legendy to tylko kłamstwo? I, najważniejsze, czy wystarczy jej czasu, by ocalić siebie i dowiedzieć się prawdy o sobie? Tego przekonacie się, sięgając po Everless, pierwszy tom serii Sary Holland od @wydawnictwojaguar Wciągająca lektura, wartka akcja i interesujący bohaterowie. Czytaliście już Everless?
Witaj w świecie, gdzie walutą jest krew. Krew, to czas. Czas, to, w tym wypadku bardzo dosłownie, pieniądz. Jules jako dziecko mieszkała w Everless: mieście zamieszkałym przez żyjącą niemal wiecznie arystokrację, wraz ze swoim ojcem-kowalem. Tragiczne wydarzenia zmusiły ich do ucieczki, pozostawiając za sobą cały ich dobytek, w zamian dając jedynie gorzki żal i nienawiść do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to"Drive" to prawdziwa relacja love-hate. Nie tylko między głównymi bohaterami. Między mną, a książką również. Były momenty, kiedy nie mogłam się oderwać, zauroczona akcją, ale były i takie, kiedy chciałam wedrzeć się do książki, potrząsnąć główną bohaterką i nałożyć jej rozumu do głowy. Wtedy zdenerwowana odkładałam książkę na półkę, aż mi przechodziło. I tak w kółko. "Drive" to romans przesączony muzyką. historia dwóch dusz, które nie mogą się ze sobą porozumieć. Jestem na tak, nie zrozumcie mnie źle. Po prostu dużo się na Stellę nafrustrowałam 😉 No właśnie, a o czym jest Drive? Zaczynamy w teraźniejszości Stelli. Wiemy, że jest odnoszącą sukcesy dziennikarką. Wiemy, że jest mężatką. I dowiadujemy się, że ktoś dla niej bardzo ważny właśnie się żeni. Nie wiemy, czy była to prawdziwa miłość jej życia. Nie wiemy, dlaczego to dla niej tak trudne. Ale to wszystko się zmieni, bo cofamy się w czasie, do momentu jej przeprowadzki do Austin...do momentu, gdy poznaje dwóch mężczyzn, którzy na zawsze odmienią jej życie.
"Drive" to prawdziwa relacja love-hate. Nie tylko między głównymi bohaterami. Między mną, a książką również. Były momenty, kiedy nie mogłam się oderwać, zauroczona akcją, ale były i takie, kiedy chciałam wedrzeć się do książki, potrząsnąć główną bohaterką i nałożyć jej rozumu do głowy. Wtedy zdenerwowana odkładałam książkę na półkę, aż mi przechodziło. I tak w kółko....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Po Pocztówki sięgnęłam pod wpływem chwili: byłam na WTK, zobaczyłam na stoisku @czwartastrona , że za chwilę odbędzie się spotkanie autorskie z Panią Agnieszką Lis, której opowiadanie w Pierwszej Miłości absolutnie uwielbiam. Nie miałam ze sobą żadnej książki autorki, więc kupiłam #pocztowki ;) Czy żałuję? Oczywiście, że nie: dostałam cudowny autograf autorki, dedykację i, co najważniejsze, przemiłą rozmowę. Pani Agnieszka jest cudowną kobietą, to był zaszczyt Ją poznać. Co do Pocztówek, to warsztatowo są bezbłędne. Pióro @agnieszka.lis.pisarka czyta się z ogromną przyjemnością, uwielbiam!
Jeśli chodzi o fabułę, to nie pokochałam bohaterów tej książki, ale też chyba nie to było celem. Absolutnie nieidealni, przede wszystkim prawdziwi bohaterowie.
Julita i Zbyszek: małżeństwo, ona pulchna i przewrażliwiona na tym punkcie, on z przezabawną wadą wymowy. Ona zgryźliwa, on pod przysłowiowym pantoflem.
Agata, Darek i Kacper. Małżeństwo i ich nastoletni syn. On wiecznie cytuje Mistrza i Małgorzatę, doprowadzając tym żonę do szału. Ale umówmy się, nie tylko tym. Agatę doprowadzają do szału wszyscy i wszystko. Jej twarzy nie grożą zmarszczki mimiczne od nadmiaru uśmiechu. Syn jest praktycznie przyklejony do swojego smartfona. Czy kogoś w dzisiejszych czasach to dziwi?
Luiza, Sandra, Patrycja. Sandra samotnie wychowuje Patrycje. No, prawie: z Luizą, swoją mamą, która nie mogłaby być bardziej niezadowolona ze swojego życia. Obie kobiety są sfrustrowane swoimi mało prestiżowymi pracami, ledwo wiążą koniec z końcem. Mieszanka wybuchowa, nie sądzicie? Wszyscy ci bohaterowie spotykają się na tygodniowych wakacjach na Lanzarote.
Książka opisuje ich relacje, osobno, i wspólnie. Niespiesznie i z nutką melancholii. Jako osobie, która od ładnych kilku lat mieszka za granicą, bawiły mnie opisy zachowań tych ludzi. Szczególnie podkradania jedzenia na stołówce, komentowania zachowania innych i wiecznego narzekania (Agata!). Nie spodziewajcie się jednak po tej pozycji wartkiej akcji, ani morza łez. To powieść na leniwe letnie wieczory, lekka, acz skłaniająca do refleksji.
Po Pocztówki sięgnęłam pod wpływem chwili: byłam na WTK, zobaczyłam na stoisku @czwartastrona , że za chwilę odbędzie się spotkanie autorskie z Panią Agnieszką Lis, której opowiadanie w Pierwszej Miłości absolutnie uwielbiam. Nie miałam ze sobą żadnej książki autorki, więc kupiłam #pocztowki ;) Czy żałuję? Oczywiście, że nie: dostałam cudowny autograf autorki, dedykację i,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Złamała mi serce i za to jej nie lubię.
Nie wierzę, że ten... ekhm, autor, podał mi w tytule, jak na tacy, zakończenie, a ja się nabrałam. Głupia.
Jak na razie podziękuję Silverze!
Złamała mi serce i za to jej nie lubię.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie wierzę, że ten... ekhm, autor, podał mi w tytule, jak na tacy, zakończenie, a ja się nabrałam. Głupia.
Jak na razie podziękuję Silverze!