Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik3
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Bethany Rutter
2
5,4/10
Pisze książki: literatura młodzieżowa
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,4/10średnia ocena książek autora
27 przeczytało książki autora
84 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
No Big Deal Bethany Rutter
5,7
Emily sama nazywa siebie grubą i nie ma z tym żadnego problemu. Zdaje sobie sprawę, że to w żaden sposób nie świadczy o tym, jaką jest osobą i lubi samą siebie.
Gdy jednak jej najlepsza przyjaciółka przechodzi nagłą metamorfozę i osamotnia główną bohaterkę, gdy ta akurat przechodzi ciężki okres i przestaje rozumieć własne emocje, Emily zostaje zmuszona do odnalezienia drogi, którą chce podążać i zdefiniowania siebie na nowo.
W powieść można wciągnąć się niezwykle szybko i łatwo, a Emily lubi się już od pierwszych kart książki. Ja sama z utęsknieniem czekałam na powrót do lektury za każdym razem, gdy zmuszona byłam ją przerwać i byłam pewna, że będę zachwycona całokształtem, jednak końcowa część powieści mnie zniechęciła i pozostawiła z niesmakiem. Zacznijmy jednak od zalet.
"No Big Deal" to typowa, lekka młodzieżówka kryjąca za sobą przesłanie, ale jednak nastawiona na cele rozrywkowe. Jest pełna zabawnych przemyśleń i perypetii Emily, które wydadzą się znajome każdemu z nas i pozwolą się utożsamić.
Główna bohaterka przeżywa swoje pierwsze (nieco obsesyjne) uczucie, toczy wojnę o zdrowe odżywianie ze swoją matką, wielbicielką wszelkich diet i aktywności sportowych, buduje wspaniałe i silne przyjaźnie, ale też walczy z kompleksami wywołanymi przez komentarze otoczenia.
Mimo swej śmiałości, Emily jest w głębi duszy osobą wrażliwą i starannie unika tematów związanych z własnymi emocjami, które woli zastępować doradzaniem innym. Wydaje się być osobą pewną siebie i beztroską, ale w rzeczywistości jest pełna refleksji na temat każdego swego czynu i stosunkowo łatwo ją urazić. Ta postać była dla mnie zdecydowanie na plus, gdyż mogłam się z nią po części utożsamić i przeżywać każdy rozdział razem z nią.
Z drugiej strony dostrzegam niekonsekwencje w budowaniu bohaterki. Czasem już sama zdaje się nie wiedzieć, czy popiera "body positive", czy właśnie nie jest w stanie zaakceptować swojego ciała i czuje się gorsza od wszystkich dookoła. Jest też irytująca ze względu na swoją desperację by zawrócić w głowie Joemu i jej niepotrzebny pośpiech w pchaniu spraw naprzód, co również wygląda na brak szacunku do samej siebie.
Jest to przyjemna lektura, z której można wyciągnąć naukę, że nigdy nie należy chodzić na kompromisy, gdy chodzi o relację z drugim człowiekiem i własne samopoczucie oraz powinno się szczerze mówić, co leży na sercu, gdyż nikt się sam tego nie domyśli.
Nie jest to książka, którą koniecznie trzeba przeczytać, ale ja sama nie żałuję.
No Big Deal Bethany Rutter
5,7
Bardzo dobra książka. Wywołuje jednak bardzo różne opinie, co już można zauważyć na polskim booktubie. Wywołuje też różne opinie w zależności od tego, czy przeczytała ją osoba gruba czy chuda. Jasne, że książka nie musi się podobać, gust - wiadomo. Zrozumiałe jest też, że chudy nie zrozumie grubego, ekstrawertyk nie zrozumie introwertyka, osoba z normalnym wzrokiem nie zrozumie krótko- czy dalekowidza, etc. Jednak z jakiegoś powodu to, jaka jest bohaterka książki jest odbierane w bardzo różny sposób i często w sposób krzywdzący dla książki i zamierzeń autorki. Słyszałam już, że Emily (główna bohaterka)obraża się, bo jej przyjaciółka schudła bez jej wiedzy. Że czuje się dobrze, gdy jej otoczenie akceptuje fakt, że jest gruba i najlepiej to żeby wszyscy inni wokół grubi, jak Emily. Że jest wredna, bo gdy mama prosi ją o wsparcie w przetrwaniu swojej kolejnej cud diety (które nic nie dają),Emily myśli sobie, że zamiast wydawać forsę na diety cud i dziwne grupy niby-wsparcia mogłaby kupić ciuchy i kosmetyki...
Nie zgadzam się z takimi opiniami, zupełnie inaczej odebrałam postać głównej bohaterki. Nawet sama autorka tak się odnosi do kwestii (cytat za jej zgodą): "I would say the situation is that Emily already KNOWS she's different from other people, but she has an ally in Camila. Her and Camila are good friends but they're also bonded by the fact they're both fat. When Camila loses weight, Emily is left profoundly aware of the way she is the 'odd one out' as we say in English. So it's not that she hates thin people, it's that she had someone who understood her situation and who could sympathise with her, but now she's completely alone."
Może to kwestia wyczucia języka? Bo takie mówienie o bohaterce jako o wadach tej fabuły i publiczne twierdzenie nawet, że książka jest szkodliwa nie jest kwestią gustu.
Bronię tej książki, bo jest naprawdę dobra. I nie jest o wrednej grubej dziewusze, ale o pewności siebie.