Noc żywych Żydów
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- W.A.B.
- Data wydania:
- 2018-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-01-01
- Liczba stron:
- 256
- Czas czytania
- 4 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328055926
- Inne
Koniec pierwszej dekady XXI wieku. Blok na warszawskim Muranowie. Trzydziestoletni cynik, glazurnik z uniwersyteckim dyplomem, w dziwnym związku z uzależnioną od internetu anorektyczką. Dryfuje przez życie, myśląc głównie o pieniądzach oraz drobnych przyjemnościach. Trochę mu ten styl życia ciąży, ale nie na tyle, by cokolwiek w swej wygodnej egzystencji zmieniać. Do czasu. Po serii niefortunnych zdarzeń i tajemniczych znaków, bohater znajduje przejście do innego świata – tego, w którym kilkadziesiąt lat temu rozegrał się dramat warszawskich Żydów. Nękany i zastraszany przez zjawy, nie ma innego wyjścia: musi dojść z nimi do porozumienia. Tylko jak? Tymczasem do drzwi jego mieszkania puka coraz więcej umarłych… a Warszawa zmienia się nie do poznania. Nieubłaganie nadciąga „noc żywych Żydów”
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 918
- 516
- 248
- 23
- 23
- 16
- 16
- 13
- 10
- 10
OPINIE i DYSKUSJE
"Polityka" Justyna Sobolewska : "gorzka komedia o traumie. culture.pl : "przenikliwa opowieść o pamięci". Joanna Tokarska: "urocza, mądra, bardzo śmieszna". Dunin Wąsowicz "wyznaczył granicę (w domyśle poszukiwań formy wyrażenia tragedii żydowskiej". Mati Ihs, anno domini 2022 "Ludzie, co wyście brali, poproszę dwa razy dziennie do końca życia, i jakoś zniosę ten znój doczesny".
Na początek plusy: Igor Ostachowicz ma akceptowalny flow pisania. Sprawdziłby się w jakimś krótkim opowiadaniu, na jakimś trzecim miejscu na konkurs fantastyczny oragnizowany przez bibliotekę w Radomsku (co mi uczyniło Radomsko, nie wiem). Szybko okazuje się, że nadużywa przecinków, że uwielbia ględzić, ale gdyby to się skończyło na 10 stronach, nie byłoby tego tak bardzo czuć.
Tyle o plusach. O minusach.
Po co ten literacki koszmar został napisany. Przez 252 strony bierzemy udział w durnowatej, pisanej bez cienia jakiegoś planu, zamiaru, ani jakiegoś konspektu, literackiej jeździe bez trzymanki, gdzie wydarzenia następują po sobie bez żadnej logiki, sensu, wyczucia, suspensu. Widać że autor siadał dorywczo, pisał cztery zdania i biegł, bojawiem, robić zakupy, gotować obiad. Dostajemy przez to rozdziały na pół kartki, w których postać siada na ławce i tyle mamy z tego rozdziału. Ciąg przyczynowo skutkowy jest nieistniejący, akcja sobie leci jak dym z jointa (którego główny bohater sobie sporadycznie popala),a cała fabuła przypomina przekrzykiwanie się dziesięciu gości którzy właśnie tego jointa wypalili. Żeby nie było, ja nikomu takich przyjemności nie odmawiam, ale jednak, żeby pisać po pijaku to trzeba być Bukowskim. Początkowa łatwość językowa okazuje się być klatką - autor jedzie jedną nutą, jednym stylem przez całe 252 strony, nie rozkłada rytmu, nie różnicuje tempa. Nie buduje postaci, nie rozwija ich, główny bohater na ostatniej kartce jest dokładnie taki sam jak na pierwszej, dodatkowo, całkowicie obojętny dla czytelnika tak samo jak reszta postaci. Dodatkowo, ja tam czuję takie boomerskie smrody, jak w roku pańskim 2012 (rok premiery) ktoś przywołuje beavisa i butt-heada, każda postać kobieca służy albo do seksu (autor te seksy wsadza do treści z finezją Fabryki Słów),albo żeby się głupkowato zakochać (wszystkie postacie kobiece są w ogóle w jakimś zakresie niepełnosprytne, głupawe, nie zarabiające, jakieś wariatki, anime weganki, seksualne niewolnice, w najlepszym razie skretyniałe nastolatki). Co w kontekście mizoginii głównego bohatera, pisanego w pierwszoosobowej narracji, jest dość zrozumiałe (to nie ja! to podmiot liryczny!). Na koniec, cały ten Holokaust, nad którym rozpłakał się w recenzji Dunin Wąsowicz, jest tutaj wklejony z taką samą pieczołowitością, jak nazizm w indianie jonesie. Skojarzenie z Tarantino akurat trafne, ale to jest taki polski tarantino z warszawskiej arkadii - pomacha przed twarzą jakimiś zombimi żydami, ale jaja, co nie, i znika. Tu nie ma nawet wytyczania granic działki. Idę szukać innej książki, jak zostanę z nią jako ostatnią w 2022 to będzie kicha. Agnieś, żółta kartka.
"Polityka" Justyna Sobolewska : "gorzka komedia o traumie. culture.pl : "przenikliwa opowieść o pamięci". Joanna Tokarska: "urocza, mądra, bardzo śmieszna". Dunin Wąsowicz "wyznaczył granicę (w domyśle poszukiwań formy wyrażenia tragedii żydowskiej". Mati Ihs, anno domini 2022 "Ludzie, co wyście brali, poproszę dwa razy dziennie do końca życia, i jakoś zniosę ten znój...
więcej Pokaż mimo toDla mnie bez sensu. Mimo, że początek był nawet obiecujący i zdradzał krztynę poczucia humoru autora.
Dla mnie bez sensu. Mimo, że początek był nawet obiecujący i zdradzał krztynę poczucia humoru autora.
Pokaż mimo toSpodziewałam się czegoś innego po tej powieści. Jest absurdalna i groteskowa- fabuła jak dla mnie kompletnie bez sensu
Spodziewałam się czegoś innego po tej powieści. Jest absurdalna i groteskowa- fabuła jak dla mnie kompletnie bez sensu
Pokaż mimo toNie rozumiem porównań "NżŻ" do "Mistrza i Małgorzaty". Przecież dzieło Ostachowicza jest odmienne i w atmosferze, i w przekazie. To historia całkowicie oryginalna i wręcz rewolucyjna w polskiej literaturze po II WŚ.
Obrazoburcze, ponure, komiczne, wnikliwe przedstawienie polskiego stosunku do naszych znikniętych sąsiadów pochodzenia żydowskiego.
Lektura nie dla każdego; miejscami drastyczna, miejscami pornograficzna.
Mimo iż nie jestem wielbicielem zarówno gatunku fantasy, jak i czarnego humoru, powieść "Noc żywych Żydów" porwała mnie swym wartkim nurtem od pierwszej strony.
Nie rozumiem porównań "NżŻ" do "Mistrza i Małgorzaty". Przecież dzieło Ostachowicza jest odmienne i w atmosferze, i w przekazie. To historia całkowicie oryginalna i wręcz rewolucyjna w polskiej literaturze po II WŚ.
więcej Pokaż mimo toObrazoburcze, ponure, komiczne, wnikliwe przedstawienie polskiego stosunku do naszych znikniętych sąsiadów pochodzenia żydowskiego.
Lektura nie dla każdego;...
Masowa zagłada Żydów to jedna z największych tragedii w nowożytnej historii. O tych wydarzeniach zwykło się mówić z wielką powagą. I słusznie. Jednak w książce "Noc żywych Żydów" Igor Ostachowicz ukazał zupełnie inne podejście do tego tematu. Stworzył pełną groteski i czarnego humoru historię z pogranicza fantastyki.
Młody mieszkaniec bloku na warszawskim Muranowie wchodzi w posiadanie pewnego artefaktu. Jego moc sprawia, że z pod ziemi wychodzą trupy Żydów, wymordowanych w stolicy podczas wojny. W większości są przyjaźni i ciekawi nowego świata. Chcą chodzić po mieście, odwiedzać galerie handlowe i robić zakupy, a nasz bochater chcąc nie chcąc staje się ich przewodnikiem i sponsorem. Niestety wraz z Żydami na ziemi pojawia się diabeł. I to nie jakiś tam, tylko rasowy. Śmierdzacy siarką, z rogami, kopytami i ogonem. I ten oto diabeł na czele bandy neonazistów dąży do tego, by historia się powtórzyła.
I mimo, że ta opowieść to tylko fikcja literacka w której poziom absurdu w wychodzi grubo poza skalę, to między wierszami przebijała się tam jakaś prawda, jakiś smutek.
"Noc żywych Żydów" to próba zmierzenia z tragedią holokaustu. Próba jej przepracowania. To jedyna w swoim rodzaju książka która jest w równym stopniu zabawna i tragiczna. I to jeden z powodów, dla których warto po nią sięgnąć. Bardzo serdecznie polecam.
Masowa zagłada Żydów to jedna z największych tragedii w nowożytnej historii. O tych wydarzeniach zwykło się mówić z wielką powagą. I słusznie. Jednak w książce "Noc żywych Żydów" Igor Ostachowicz ukazał zupełnie inne podejście do tego tematu. Stworzył pełną groteski i czarnego humoru historię z pogranicza fantastyki.
więcej Pokaż mimo toMłody mieszkaniec bloku na warszawskim Muranowie...
„Noc żywych Żydów” to zmarnowany potencjał.
Główny bohater to irytujący zblazowany trzydziestolatek, oprócz niego mamy diabła z kopytami i rogami, który stara się przeszkadzać (czy to nieudolne nawiązanie do postaci Wolanda z „Mistrza i Małgorzaty?) i żydowskie trupy, które niby mają jakiś cel, ale nie jest to sprecyzowane: zombie snują się po galerii handlowej. Podobnie nie jest wyjaśniona rola srebrnego serca. Jest potrzebne do rozwiązania sytuacji czy nie? Zakończenie otwarte, pozostawia pytania. Takie działanie ma zaintrygować, a irytuje. Choć nie dziwi: zakończenie jak cała książka – bez sensu.
https://www.facebook.com/104871541959130/photos/a.104953148617636/118313110614973
„Noc żywych Żydów” to zmarnowany potencjał.
więcej Pokaż mimo toGłówny bohater to irytujący zblazowany trzydziestolatek, oprócz niego mamy diabła z kopytami i rogami, który stara się przeszkadzać (czy to nieudolne nawiązanie do postaci Wolanda z „Mistrza i Małgorzaty?) i żydowskie trupy, które niby mają jakiś cel, ale nie jest to sprecyzowane: zombie snują się po galerii handlowej. Podobnie...
Nie mam pojęcia co autorowi przyświecało jak pisał tą książkę. Czytając to czułam się jakbym była pod wpływem, tylko nawet nie wiem czego. To są jakieś szalone, dziwne zwidy z żydowskimi zombie, diabłem i Hitlerem w tle. Przeczytałam, nie wiem po co, bo ta książka nic po sobie w czytelniku nie pozostawia, zero przemyśleń, zero refleksji, ot trochę dyskotekowych błyskotek.
Nie mam pojęcia co autorowi przyświecało jak pisał tą książkę. Czytając to czułam się jakbym była pod wpływem, tylko nawet nie wiem czego. To są jakieś szalone, dziwne zwidy z żydowskimi zombie, diabłem i Hitlerem w tle. Przeczytałam, nie wiem po co, bo ta książka nic po sobie w czytelniku nie pozostawia, zero przemyśleń, zero refleksji, ot trochę dyskotekowych błyskotek.
Pokaż mimo toZawsze męczyłam się z utworami Gombrowicza i groteską. U Ostachowicza w „Nocy żywych Żydów” odnajduję wiele podobieństw. Nie czytało mi się tego łatwo, lekko i przyjemnie, ale pewnie tak ma być, aby bardziej przyciągnąć zmęczoną głowę czytelnika do tematyki. Zmusić go do analizy samego siebie i tego co wokół.
„Noc żywych Żydów” znalazła się w 2013 wśród finalistek Nagrody Nike. Sądzę, że nie bezzasadnie. Mimo że niewielu będzie z przyjemnością czytało tę książkę, to nie o przyjemność podczas lektury tu chodzi, a poruszane przez autora tematy. Tumiwisizm i brak pomysłu na życie wśród pokolenia 30+, przyjemności dnia codziennego – dozwolone i nie, stagnacja i brak czynu, nietolerancja, niewierność i podążanie za tym, co łatwe, lekkie i przyjemne.
Głównego bohatera do działania pobudzają żywe trupy Żydów – trudno powiedzieć, czy historia i rzeczywistość upomina się o naszego trzydziestoletniego glazurnika z wyższym wykształceniem, czy są to zwidy po używkach. Niemniej jednak w groteskowy sposób autor wskazuje nam na choroby, jakie nękają dzisiejsze społeczeństwo. Wizja trafna, przedstawiona w kontrowersyjny sposób, co działa na korzyść tej książki.
Zawsze męczyłam się z utworami Gombrowicza i groteską. U Ostachowicza w „Nocy żywych Żydów” odnajduję wiele podobieństw. Nie czytało mi się tego łatwo, lekko i przyjemnie, ale pewnie tak ma być, aby bardziej przyciągnąć zmęczoną głowę czytelnika do tematyki. Zmusić go do analizy samego siebie i tego co wokół.
więcej Pokaż mimo to„Noc żywych Żydów” znalazła się w 2013 wśród finalistek Nagrody...
Tak ciężko cokolwiek napisać o tej książce... Tam wszystko było złe! Naprawdę chce wierzyć w to, że pan Igor Ostachowicz jest takim wirtuozem pióra jak Gombrowicz i ta książka ma jakiś ukryty sens. Zaczynając już od samej składni: pierwsze rozdziały czytało się fatalnie, te zdania wręcz męczyły. Na szczęście im dalej czytałam tym zdania były płynniejsze i lepsze. Nie mogę tego powiedzieć o fabule. Może z uwagi na to, że nie jestem fanką fantastyki ta książka tak bardzo mnie męczyła, ale fantastyka też potrafi wciągnąć jeśli fabuła jest ciekawa. Wydaje mi się, że celem tej książki było zwrócenie uwagi na pamięć o Żydach, ale w moim odczuciu wyszło to prześmiewczo i nieadekwatnie do poruszanego problemu. Intryguje mnie także to, czy pan Igor dostał jakieś wynagrodzenie za rzekomą "promocję" Galerii Arkadia w Warszawie. Prawie połowa fabuły, a przynajmniej najistotniejsza jej część rozgrywa się na tym terenie. Jest to często wymuszane i robione "na siłę".
Jedyna zaleta tej książki to nieoczywiste zakończenie.
Przez "Noc żywych Żydów" miałam długą przerwę w czytaniu. Aby skończyć to "cudo" musiałam odpowiednio je dawkować. Czy bym ją poleciła? Zdecydowanie nie! Książka pewnie spodoba się wąskiemu gronu odbiorców, bo jest bardzo, ale to bardzo specyficzna. Przeczytanie historii o zombie Żydach to było trudne wyzwanie, ale na szczęście ta historia ma dobre zakończenie, bo książka się skończyła i mogę przejść do innych lektur.
Tak ciężko cokolwiek napisać o tej książce... Tam wszystko było złe! Naprawdę chce wierzyć w to, że pan Igor Ostachowicz jest takim wirtuozem pióra jak Gombrowicz i ta książka ma jakiś ukryty sens. Zaczynając już od samej składni: pierwsze rozdziały czytało się fatalnie, te zdania wręcz męczyły. Na szczęście im dalej czytałam tym zdania były płynniejsze i lepsze. Nie mogę...
więcej Pokaż mimo toSięgnąłem po książkę z dwóch powodów. Przyciągnął krnąbrny tytuł, po drugie sylwetka autora. Zainteresowało mnie jaką historię opowie sanitariusz z Instytutu Psychiatrii i Neurologii, co z miejsca wydało mi się nietuzinkowe. I ta książka też taka jest: nieszablonowa. Poza tym cudaczna, lecz świeża.
Żywy, soczysty i barwny język. Zdania krótkie, myśli błyskotliwe, pchają żwawo historię do przodu.
Pod względem narracji trochę tu jak w Margot Witkowskiego.
Dobrze jest czytać teksty pisane ciekawym językiem. To taka szczepionka, jak już się zaczyna ulewać od produkowanych setkami kryminałów z koszy Biedronki.
Ps.
Ale za okładkę bym się obraził. Jeśli treść jest groteskowa, to wystarczy.
Lodów też się nie posypuje cukrem, bo zwyczajnie robi się za mdło.
Sięgnąłem po książkę z dwóch powodów. Przyciągnął krnąbrny tytuł, po drugie sylwetka autora. Zainteresowało mnie jaką historię opowie sanitariusz z Instytutu Psychiatrii i Neurologii, co z miejsca wydało mi się nietuzinkowe. I ta książka też taka jest: nieszablonowa. Poza tym cudaczna, lecz świeża.
więcej Pokaż mimo toŻywy, soczysty i barwny język. Zdania krótkie, myśli błyskotliwe, pchają...