Sny o Hiroszimie
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- W.A.B.
- Data wydania:
- 2019-02-13
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-02-13
- Liczba stron:
- 240
- Czas czytania
- 4 godz. 0 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328054097
- Tagi:
- literatura polska
Joanna Rudniańska serwuje rodzinne dramaty, duszone w gęstym od klisz i gry konwencjami, popkulturowym sosie. Z Hiroszimą w tle.
Życie Bibi, wziętej psychoanalityczki, upływa na szarpaninie. Z jednej strony – żonaty kochanek. Z drugiej – matka, sławna artystka. Niegdyś słynna w całej Warszawie skandalistka, dziś chyba po prostu dziwaczka. W jej małe, osobiste dramaty natrętnie wciskają się tragedie nieporównywalnie większego kalibru. Katastrofa smoleńska. Trzęsienie ziemi na Haiti. Wreszcie – Hiroszima, która w powieści urasta do rangi symbolu.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Jaka jest twoja osobista Hiroszima?
Joanna Rudniańska to nazwisko nieznane szerzej polskim czytelnikom, a thriller psychoanalityczny jest dość rzadko spotykanym gatunkiem literackim na rodzimym rynku wydawniczym. Za to książki autorki wydawane są i rozpoznawane w Japonii, a nam przychodzi się zastanowić nad porzekadłem „Cudze chwalicie, swego nie znacie”. „Sny o Hiroszimie” to najnowsza pozycja Rudniańskiej w ciekawej formie ni to dramatu, ni to prozy. Jak wyszła ta niespodziewana żonglerka formami literackim w połączeniu z nietuzinkową treścią oraz inspirującymi grafikami i zdjęciami w środku?
Głównym motywem powieści jest opis sesji terapeutycznych, a pierwszoplanowymi bohaterkami powieści są dwie kobiety – psychoterapeutka i jej pacjentka. Pierwsza to Bibi, czterdziestoletnia, elegancka psychoterapeutka, która uwikłana w dynamiczny romans z zamężnym Adamem boryka się z demonami przeszłości i opieką nad trudną matką, sławną artystką – Ireną. Pacjentką jest Janina, „prześliczna rudowłosa”, zdradzana żona, która kocha niezmiernie swojego starego psa i nie może się uwolnić od katastroficznych wizji śmierci. Te osobiste dramaty kochanki i porzuconej kobiety rozgrywają się w nowoczesnej Warszawie w czasie tragedii smoleńskiej i wybuchu wulkanu, a w wymiarze globalnym – gdy świat obiega wieść o katastrofie atomowej w Fukushimie.
Tsunami, Czarnobyl, Nagasaki, Auschwitz – najróżniejsze tragedie ludzkości zostają sprowadzone do dychotomii Hiroszima versus Holocaust. Autorka zestawia lęki społeczne, kruchą kondycję ludzkości bombardowanej informacjami o wypadkach, katastrofach i innych nieszczęściach z siłą rutyny i przyzwyczajenia oraz uniwersalną potrzebą bliskości i miłości. Kłótnie Bibi i Adama dziwnie współgrają ze zgryźliwymi docinkami w jej rozmowach z matką, która w obłąkańczej manii bazgrze na kolejnych kartkach papieru. Niewiedza Bibi co do trwałości i chęci kontynuowania związku z Adamem uzupełnia się z badaniem własnych chaotycznych wspomnień z dzieciństwa oraz odkryciem, że jej matka była więźniarką obozu koncentracyjnego Ravensbrück i że miała siostrę bliźniaczkę, która zmarła. Jak to wpływa na Bibi i jej wybory? Lektura w inteligentny sposób pokazuje ludzki sposób dochodzenia do prawdy i nadrzędną potrzebę wolności.
Dla spotęgowania klimatu thrillera i poczucia zawieszenia w próżni u czytającego pisarka kreuje postać Janiny jako osoby przewrażliwionej na punkcie własnej wizji świata. Jej samobójcze myśli oraz opowieści o zabawie z dzieciństwa w „Hiroszimę” i zagrywkach niewiernego męża są tylko przyczynkiem do głębszej analizy kompleksu ocalałych, czy to z traumy nazistowskiego Auschwitz, czy hibakusha – ofiar ataków atomowych. Zresztą w dalszej części książki poznajemy enigmatycznego Suzuki, kolejnego pacjenta Bibi – japońskiego mistrza karate, który twierdzi, że zwariował. W powieści jest wiele odniesień do kultury Kraju Kwitnącej Wiśni, co czyni lekturę bardziej zajmującą i nieco egzotyczną.
To, co nie do końca mi się podobało, to zakończenie. Wydawało się tworzone w pośpiechu, przez co puenta okazała się albo dla mnie za ciężka, albo zbyt banalna. Czy naprawdę my, ludzie XXI wieku, jesteśmy tak skoncentrowani na sobie i na własnych sprawach? Jaką odpowiedź sugerują „Sny o Hiroszimie”, a jaką mamy w swoich sercach, to odrębna kwestia. Książka daje do myślenia, a takich opowieści jest niewiele i za to kłaniam się autorce.
Alicja Klebba
Książka na półkach
- 111
- 74
- 15
- 10
- 3
- 3
- 3
- 2
- 2
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
Gatunkowy i tematyczny misz-masz: proza, dramat, rysunki, zdjęcia, przeszłość, teraźniejszość, prawda, fikcja, holocaust, Hiroszima, Smoleńsk, Fukushima, traumatyczne relacje matka - córka, żona, mąż, kochanka, psychoterapeutka, społeczne fobie, lęki, mity, poczucie winy, chaos codzienności.
Ten wielogłos, wielotematyczność, wielogatunkowość wbrew pierwszemu wrażeniu nie razi, nie przeszkadza. Czyta się dobrze, tak dobrze, że wchłonąłem książkę w dwóch podejściach.
Różne wątki w różnych miejscach dominują. Czasem to relacje córka - matka, czasem wątek romansowy, za chwilę pojawiają się rozważania na temat Hiroszimy, by przejść w odkrywanie tożsamości głównej bohaterki, a na koniec zamknąć się obrazem pokazującym, że wszystko łączy się nie tylko w formie, ale i treści. Refleksje, spostrzeżenia, jakie formułuje autorka, skojarzenia, za pomocą których buduje swoją opowieść są zastanawiające, skłaniające do refleksji.
Ciekawa książka z wątkami psychologicznymi wychodząca o wiele dalej poza prosty romans, czy refleksję nad współczesnym światem. Jest to raczej opis kondycji człowieka, jego mikro- Hiroszimy wynikającej ze starcia z otaczającym światem, doświadczeń z przeszłości, subiektywizmu w odczuwaniu i doświadczaniu go.
Poza tym ironicznie, dosadnie, szczerze, ale nie trywialnie, banalnie. Podobała mi się ta książka.
Gatunkowy i tematyczny misz-masz: proza, dramat, rysunki, zdjęcia, przeszłość, teraźniejszość, prawda, fikcja, holocaust, Hiroszima, Smoleńsk, Fukushima, traumatyczne relacje matka - córka, żona, mąż, kochanka, psychoterapeutka, społeczne fobie, lęki, mity, poczucie winy, chaos codzienności.
więcej Pokaż mimo toTen wielogłos, wielotematyczność, wielogatunkowość wbrew pierwszemu wrażeniu nie...
Książka opisuje historię psychoterapeutki, dodatkowo pokazuje jej rozmowy z pacjentami. Wszystko to odbywa się w cieniu największych tragedii, takich jak tytułowa Hiroszima. Książka ma ciekawą formę - każdy rozdział zaczyna się rozmową dwóch osób, następnie historia opisywana jest w klasycznej formie lub w formie dialogu (scenariusza). Znajdziemy w niej też wiele ciekawych ilustracji adekwatnych do fabuły.
Nie nazwałabym tej książki thrillerem, ale powieścią psychoanalityczną już tak. Książka ukazuje z jednej strony jakie uczucia kierują kochanką, a z drugiej zdradzaną żoną. Główna bohaterka dowiaduje się wielu rzeczy o swojej matce i stara się zagłębić w swoją przeszłość. Obydwa te aspekty zostały bardzo dobrze opisane w książce. W cała historię wplecione są ogromne tragedie. Można by powiedzieć, że momentami tytułowa Hiroszima staje się głównym bohaterem. Opis katastrof i wnioski z nich wyciągane były bardzo ciekawe. Podsumowując bardzo mi się podobała i polecam!
Książka opisuje historię psychoterapeutki, dodatkowo pokazuje jej rozmowy z pacjentami. Wszystko to odbywa się w cieniu największych tragedii, takich jak tytułowa Hiroszima. Książka ma ciekawą formę - każdy rozdział zaczyna się rozmową dwóch osób, następnie historia opisywana jest w klasycznej formie lub w formie dialogu (scenariusza). Znajdziemy w niej też wiele ciekawych...
więcej Pokaż mimo toInteresujące, ale nie porywające. Dobre, ale nudnawe. Joanna Rudniańska tym razem, żeby opisać swoje bohaterki i łączące je relacje, używa różnych form literackich. W „Snach o Hiroszimie” mamy gatunkową przeplatankę, a to trochę prozy, a to trochę dramatu, a to trochę rysunków i zdjęć. Owszem, te formalne zabawy dodają opowiadanej historii lekkości, pozwalają zobaczyć bohaterki trójwymiarowo, z bliższej i dalszej perspektywy, ale wciąż pozostajemy na powierzchni. Im więcej formy tym mniej treści, głębi. Obok telenowelowych chwytów (relacja kochanka-żona, tajemnica z przeszłości itp) natrętny symbolizm, Hiroszima, Auschwitz, tsunami. Mam nieodparte wrażenie, że ta rozbudowana i pomysłowa forma, pokrywa jedynie banał i miałkość opowiadanej historii. Jak napisano na okładce, „autorka funduje bohaterom życie w cieniu wielkich katastrof”. No, to jednak banał jest.
Interesujące, ale nie porywające. Dobre, ale nudnawe. Joanna Rudniańska tym razem, żeby opisać swoje bohaterki i łączące je relacje, używa różnych form literackich. W „Snach o Hiroszimie” mamy gatunkową przeplatankę, a to trochę prozy, a to trochę dramatu, a to trochę rysunków i zdjęć. Owszem, te formalne zabawy dodają opowiadanej historii lekkości, pozwalają zobaczyć...
więcej Pokaż mimo toKsiążka o wielu rzeczach – o relacji matka-córka, o trójkącie miłosnym i o poczuciu winy w kontekście zagłady. Tematy bardzo zgrabnie połączone, na dodatek podane w atrakcyjnej formie, bo mamy do czynienia z dramatem rozpisanym na kilka głosów. Jest w tym coś świeżego, co każe czytac książkę ciurkiem, aż do końca i chcieć więcej.
Książka o wielu rzeczach – o relacji matka-córka, o trójkącie miłosnym i o poczuciu winy w kontekście zagłady. Tematy bardzo zgrabnie połączone, na dodatek podane w atrakcyjnej formie, bo mamy do czynienia z dramatem rozpisanym na kilka głosów. Jest w tym coś świeżego, co każe czytac książkę ciurkiem, aż do końca i chcieć więcej.
Pokaż mimo toKiedy rzeczywistość staje się zbyt niewdzięczna i dynamiczna – w końcu musi dojść do wyładowania. W pogodzie będzie to burza; w rodzinie – walnięcie pięścią w świąteczny stół; w pracy – dyscyplinarne zwolnienie, zaś na wojnie i w życiu – bomba atomowa.
No właśnie. Joanna Rudniańska zdaje się nam mówić, że każde ludzkie życie jest swoistą mikro-Hiroszimą. Deklaruje to w kilku uzupełniających się formach. W warstwie tekstualnej uzyskujemy portret kobiety zagubionej w chaosie codzienności. Bibi jest z zawodu psychoanalityczką. Pracuje w Warszawie, na wysokim piętrze Babka Tower. Mimo pełnionej profesji, to kobieta pełna kompleksów. Na ścianach gabinetu wiszą obrazy jej matki – słynnej malarki, kobiety sukcesu, w cieniu której Bibi nie może się schronić, gdyż burzy się w niej niezgoda na bycie tą drugą. Bohaterka Rudniańskiej nie ma także szczęścia w miłości. Jej związek z partnerem oparty jest na trudnych do zaakceptowania filarach – zdradzie i namiętności. Jest jeszcze Kasia – młoda i urocza dziewczyna, którą Bibi ratuje z rąk sadystycznego narzeczonego na Cyprze. Jej niezależność i promieniująca atrakcyjność działają na Bibi jak czerwona płachta na byka – z jednej strony hipnotyzują i nakazują pomagać, z drugiej deprymują i prowadzą do tłumionej agresji. Tym najważniejszym kompleksem będzie jednak bliźniaczka Bibi – żyjąca lub nie siostra, która zmarła prawdopodobnie w wieku dwóch lat. Piszę prawdopodobnie, bo relacje o tym wydarzeniu są różne, a najważniejszy świadek wydarzeń – matka psychoanalityczki, nie mówi nic o swojej przeszłości. Nawet o obozowych epizodach. Bibi jest zatem zakompleksiona, roztacza swoje życie wokół spotkań z pacjentami (Janiną i Panem Suzuki)),seksem, krótkim urlopem i rozmyślaniu o tym, co by było gdyby. Ale przede wszystkim o tragedii, jaką jest życie. Największym problemem Bibi wydaje się zatem nie to, że świat skąpi jej pozytywnego feedbacku, ale to, że ona sama jest w swoich oczach zbrukana brzydotą. Często wydaje się, że pragnęłaby z siebie własne bycie w jakiś magiczny sposób wydalić – zrzucić skórę jak wąż, a na to miejsce przyodziać jakąś nową, może nie piękną, ale chociaż akceptowalną wersję. I wątek ten wydaje mi się naprawdę ciekawy, bo autorka zmusza swoją bohaterkę do rozpaczliwego szukania własnej tożsamości, przeprowadzając ją przez współczesne nam kręgi ludzkich piekieł.
Rudniańska ciekawe rozpisuje relacje międzyludzkie. Jest czuła nawet wtedy, gdy stosuje ironię, uważna nawet, gdy redukuje opis. Potrafi zdobyć się na brutalną szczerość, nie oszczędza żadnego elementu świata przedstawionego, nie cofa się przed żadną niewygodną prawdą. Rzadko spotyka się taką pewność języka, który nie musi emanować arystokratyczną siłą, aby był soczysty. W „Snach o Hiroszimie” pojawiają się relacje mocne (fascynacja, nienawiść, miłość) i słabe (stan zakochania, niesmak, zagubienie),trwałe i kruche, proste i zakręcone. Nigdy jednak ta sfera kontaktu międzyludzkiego nie jest trywialna. Przeciwnie, jawi się jako rzeczywistość jednocześnie subtelna w odcieniach i wyrazista w skutkach. Dopełnieniem tego obrazu będzie też sfera dramatyczna utworu. To w niej dwójka bezimiennych bohaterów rozprawia w różnych, pospolitych miejscach, na tematy luźno łączące się z Hiroszimą. Mówią o hibakusha, o tramwajach, o sztuce i wielu innych powiązaniach, które stanowią pomost między codziennością Bibi, a nie dającą się wymazać z pamięci tragedią ludzkości. Forma dramatu uwypukla głębię całego utworu, podkreśla też skalę problemu – mówi, że siedem miliardów małych Hiroszim, w każdej chwili może eksplodować.
„Sny o Hiroszimie” są zatem kolejną książką o noszonych traumach. O tych wszystkich współczesnych problemach, o których ciągle się pisze i mówi, na wiele sposobów. Przyzwyczajeni jesteśmy przy tym do kontrowersji, mocnych wrażeń, polaryzacji postaw i łatwości kreowania zjadliwych sądów. Tymczasem Rudniańska wcale nie zamierza się do naszych aktualnych upodobań i nawyków wdzięczyć. Pisze prosto, nie używa skomplikowanej metaforyki. Potrafi zdobyć się także na humor i autoironię, które w sposób najbardziej wyrazisty ujawniają się w rysunkach zamieszczonych na początku każdego rozdziału. Jest to zatem książka wielkiego przesłania, która dzięki mieszanej konwencji będzie także atrakcyjna dla czytelnika. Dla grona uważnych odbiorców Rudniańska zostawia prezenty kulturowych skojarzeń, które dodatkowo wzbogacają klucz interpretacyjny dzieła. Ale ta książka ma też jeden poważny zgrzyt – zakończenie. Nie chodzi mi nawet o to, że jest ono zbyt pospolite i przewidywalne. Nie gra mi w nim sprowadzenie całej narracji to sensacyjnego mianownika. Mimo wszystko, to interesująca lektura, która nie pozwala na puentę i zapomnienie.
Recenzja ukazała się pod adresem https://melancholiacodziennosci.blogspot.com/2019/03/recenzja-sny-o-hiroszimie-joanna.html
Kiedy rzeczywistość staje się zbyt niewdzięczna i dynamiczna – w końcu musi dojść do wyładowania. W pogodzie będzie to burza; w rodzinie – walnięcie pięścią w świąteczny stół; w pracy – dyscyplinarne zwolnienie, zaś na wojnie i w życiu – bomba atomowa.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNo właśnie. Joanna Rudniańska zdaje się nam mówić, że każde ludzkie życie jest swoistą mikro-Hiroszimą. Deklaruje to w...
Sny o Warszawie
Autorka serwuje danie lekkostrawne na bazie ciężkich produktów, czyli Second Life Therapy - opowieść o Hiroszimie zderzoną z opowieścią o Warszawie widzianej z perspektywy górnych kondygnacji piętrzących się w górę niebotyków o anglobrzmiących, pretensjonalnych nazwach (Babka Tower czy Cosmopolitan),zapierających dech w piersiach widokach z górnych pięter tychże wieżowców, o podziemnych parkingach, drogich i tanich kreacjach głównych bohaterów, barach sushi, a także o pisokrzyżowcach, którzy niczym performersi, nieświadomi znaczenia swoich słów rzucanych na wiatr, wznoszą nacjonalistycznie ustawione modły do Wieży Dawidowej i Arki Przymierza.
Ten wyrazisty obraz wyciągającego się przez ostatnie lata w górę miasta stanowi tło opowieści o lęku przed zagładą, który towarzyszy zarówno starym jak i, o dziwo, także młodszym bohaterom. Obrazy miasta, które wyparowało za sprawą amerykańskiej bomby współgrają z popularną na fejsie tajemniczą fotografią dziewczynki spoglądającej na ruiny getta warszawskiego. Inny rodzaj zagłady. A może ten sam? Jest jeszcze Smoleńsk i wybuch islandzkiego wulkanu i Fukushima. Trudno nie pomyśleć o putinowskich symulowanych atakach jądrowych na Warszawę, ale o tym nie ma w opowieści Joanny Rudniańskiej ani słowa.
Sny o Warszawie
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toAutorka serwuje danie lekkostrawne na bazie ciężkich produktów, czyli Second Life Therapy - opowieść o Hiroszimie zderzoną z opowieścią o Warszawie widzianej z perspektywy górnych kondygnacji piętrzących się w górę niebotyków o anglobrzmiących, pretensjonalnych nazwach (Babka Tower czy Cosmopolitan),zapierających dech w piersiach widokach z górnych pięter...
Każdy z nas ma swoją Hiroszimę. Jeśli nie tą, od której trzeba uciekać ze spaloną twarzą i płomieniami dogorywających domów za plecami to tą, na która patrzymy ze wzgórza po kilku dniach, tygodniach, latach i nie widzimy nic, tylko zgliszcza. Każdy z nas ma swoje tsunami. Albo takie, przed którym się nie da uciec i pozostaje tylko zapisywanie i nagrywanie ostatnich chwil albo takie, kiedy wspinamy się pod górę ciągnąc za sobą resztki dobytku, cenna osobę, psa... I wiemy, że fala i tak poliże nam nogi. Wiemy, że i tak nie pozostawi nas bez wspomnień, które nie pozwolą już żyć spokojnie aż po grób.
Gdybym miała być opętana jakąś myślą, niechby to była myśl jasna, świetlista, o życiu pięknym, dobrym, wymarzonym. A Joanna Rudniańska opętała swoich bohaterów myślą o śmierci. Tej na H. Śmierci nam bliskiej, swojskiej, polsko-myślanej - śmierci w Holokauście, lub śmierci odległej, wschodniej, dalszej naszej codzienności acz równie strasznej - tej w Hiroszimie.
Holokaust i Hiroszima - dwie śmierci powracające w myślach bohaterów, w ich słowach, skojarzeniach, obrazach widzianych przez szyby wystaw i galerii, w obrazkach, rysunkach i bazgrołach, wreszcie w snach. Wśród nich, dwie bohaterki, później jeszcze jeden ktoś - posadzeni na fotelach, opowiadający o życiu , które niesie ze sobą dramat osobisty może równie wielki jak tamten powszechnie w świecie znany, obolały, wspominany. Bo i do tych drobnych dramatów - jednoosobowych, nie jesteśmy w stanie się przygotować, podobnie jak do tamtych o niewyobrażalnej skali, ci nawet najmądrzejsi, najświatlejsi nie byli w stanie poczynić choćby najmniejszych przygotowań.
W "Snach o Hiroszimie" każda przytoczona tragedia wielkiej skali jest alegorią na nasz prywatny, bardzo wewnętrzny świat. Każde przywołanie Hiroszimy poprowadzi nas w świat zdrady, niewierności, kłamstwa. Podobnie jak dręczyć bohaterów będzie poczucie winy za ogromne wojny, zniszczenia, przywołanie złego fatum, tak będą cierpieli z powodu niepowodzeń w życiu osobistym, odtrącenia, bycia nierozumianym. Czy zdrada kochanka to osobista wojna atomowa zrzucona na nasz świat? Czy niewierność męża to tsunami zalewające nasze przeszłe wspomnienia i przyszłe prany? Czy Holokaust zabijał każda osobę podobnie jak zabija każde nasze wyobrażenie miłości?
Ta książka o niezwyklej formie każe zapaść się w światy, które odbieramy poprzez różne środki wyrazu, poprzez zmianę sposobu przekazywania emocji, poprzez ozdobniki o brzmieniu tak skrajnie sarkastycznym, ze czasem kierujemy do autorki westchnienie: 'na miłość boską, Pani Joanno...'. Książka mówi epiką, snując opowieść o życiu Bibi czy Janiny, splecione dole bohaterów podaje w formie dramatycznej, gdzie w didaskalia wpisuje codzienne 'nic' - kilka kiecek i drogą biżuterię. Autorka samodzielnie obrazuje swoje słowa komiksowo wyglądającymi rysunkami, gdzie dialogi porażają trafnością i bezlitosnymi powrotami skojarzeń. Na koniec dodaje zdjęcia. Hiroszimy po. Krakowskiego Przedmieścia po. Cmentarza. Szklanych kolosów w centrum Warszawy. Świat bohaterek, potem świat szerszego grona bohaterów, potem świat budynku, miasta, decyzji ostatecznych. Wreszcie... świat świata. Ból, cierpienie, rude zakamarki myśli, eleganckie samozaprzeczanie, japoński ukłon po znalezieniu leku na zniczową chorobę.
Ależ to jest niezwykła książka! Trzeba jej poświęcić czas, myśli, emocje. Trzeba z nią pożyć. I bardzo warto.
Pani_Ka Czyta
(dziękuję wydawnictwu W.A.B. za przedpremierowy egzemplarz recenzencki)
Każdy z nas ma swoją Hiroszimę. Jeśli nie tą, od której trzeba uciekać ze spaloną twarzą i płomieniami dogorywających domów za plecami to tą, na która patrzymy ze wzgórza po kilku dniach, tygodniach, latach i nie widzimy nic, tylko zgliszcza. Każdy z nas ma swoje tsunami. Albo takie, przed którym się nie da uciec i pozostaje tylko zapisywanie i nagrywanie ostatnich chwil...
więcej Pokaż mimo to"Sny o Hiroszimie" są bardzo ciekawe w formie - to powieść z pogranicza prozy, dramatu, ale także opowieści graficznej. Rudniańska świetnie wyłapuje społeczne lęki związane z historią, jakie budzą katastrofy, wojny i kataklizmy, ale i również te związane z życiem przeciętnych obywateli i obywatelek, jak lęk przed zdradą, chorobą czy samotnością. Bardzo kibicuję tej książce.
"Sny o Hiroszimie" są bardzo ciekawe w formie - to powieść z pogranicza prozy, dramatu, ale także opowieści graficznej. Rudniańska świetnie wyłapuje społeczne lęki związane z historią, jakie budzą katastrofy, wojny i kataklizmy, ale i również te związane z życiem przeciętnych obywateli i obywatelek, jak lęk przed zdradą, chorobą czy samotnością. Bardzo kibicuję tej...
więcej Pokaż mimo toNiespodzianka. Dowcipny obraz traumatycznych relacji rodzinnych w perspektywie największych traum ludzkości i relacji terapeutycznej.
Niespodzianka. Dowcipny obraz traumatycznych relacji rodzinnych w perspektywie największych traum ludzkości i relacji terapeutycznej.
Pokaż mimo toCiekawa forma, dobrze się czyta.
Ciekawa forma, dobrze się czyta.
Pokaż mimo to