Powstanie umarłych. Historia pamięci 1944-2014
- Kategoria:
- nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
- Wydawnictwo:
- Krytyka Polityczna
- Data wydania:
- 2016-07-29
- Data 1. wyd. pol.:
- 2016-07-29
- Liczba stron:
- 504
- Czas czytania
- 8 godz. 24 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365369246
- Tagi:
- historia warszawa powstanie warszawskie polska polityka pamięci
- Inne
Polską politykę pamięci zza grobu uprawiają upiory. To nie pomysł na nową powieść ani komiks, lecz wniosek płynący z zastosowania do naszej sytuacji współczesnych teorii z zakresu badań nad pamięcią zbiorową. Jeśli naukowcy zajmujący się tym zagadnieniem z perspektywy socjologii, antropologii i psychologii społecznej mają rację, to w Polsce wcale nie żywi „grają trumnami”, wykorzystując do swych celów zmarłych, lecz — przeciwnie — trumny wygrywają jednych żyjących przeciw innym, zaogniając konflikty społeczne i nie pozwalając na zabliźnianie się ran...
Powstanie warszawskie to dziś tatuaże, koszulki, nalepki na zderzakach, gry planszowe i najpopularniejsze w Warszawie muzeum, które przyciąga turystów, zapewnia edukację i rozrywkę. Powstanie to również tragedia łącząca w sobie sprzeczności: dumę i poczucie zagrożenia, tworzenie wspólnoty politycznej i niechęć do polityków, lokalny wymiar rodzinny i spoiwo narodowej pamięci.
Co to dla nas wszystkich znaczy? Czy naprawdę pochowaliśmy umarłych w powstaniu?
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Taka piękna masakra, czyli polish history trouble
Tak, mamy fundamentalny i zarazem nierozwiązywalny na poziomie dyskursu problem z naszą przeszłością, która przez różnego autoramentu opcje ideowe (czy raczej wypada powiedzieć – ideologiczne) poddawana była i jest upolitycznieniu oraz często skrajnej wręcz ideologizacji, co możemy obserwować mniej więcej trzy razy w roku: 1 marca, 1 sierpnia, 11 listopada – by wskazać tylko te najbardziej ekspansywnie zawłaszczane przez polską prawicę daty z naszej wspólnej przecież historii, nie licząc 1 marca oczywiście, bo jest to święto stosunkowo młode, acz intensywnie „celebrowane” przez tak zwane „środowiska patriotyczne”, które poprzez swój barbarzyński wręcz stosunek do przeszłości aż dopraszają się by określenie to wziąć w cudzysłów. Jest to jednak temat na osobny, bardzo obszerny esej – jak wiele podjętych w recenzowanej książce zagadnień.
Marcin Napiórkowski w swojej jakże potrzebnej publikacji na przykładzie powstania warszawskiego udowadnia w jaki sposób, selektywnie odwołując się do faktów, można kształtować pamięć zbiorową – w tym przypadku – o największej akcji polskiego podziemia wymierzonej przeciw hitlerowskiemu okupantowi. Zostawmy na marginesie jałowy w istocie spór o jego sens i celowość, gdyż badacz nie docieka, czy było ono potrzebne, czy raczej stanowiło przejaw romantycznej gorączkowości i przykład bezsensownie przelanej krwi. Zajmuje go problem samego dyskursu o powstaniu w tużpowojennej propagandzie oraz jego funkcjonowanie w tak zwanej oficjalnej pamięci zbiorowej PRL-u. Te zagadnienia stanowią większą część refleksji.
Rozpoznania Napiórkowskiego wpisują się również w koncepcję widmontologii Jacquesa Derridy, kiedy naukowiec pisze: „Polską politykę pamięci zza grobu uprawiają upiory. (…) Jeśli naukowcy zajmujący się tym zagadnieniem z perspektywy socjologii, antropologii i psychologii społecznej mają rację, to w Polsce wcale nie żywi grają trumnami, wykorzystując do swych celów zmarłych, lecz – przeciwnie – trumny wygrywają jednych żyjących przeciw innym, zaogniając konflikty społeczne i nie pozwalając na zabliźnianie się ran”... Trudno o bardziej trafną konstatację. Spróbujmy teraz, upraszczając nieco refleksje autora, przyjrzeć się głównym tezom stawianym w rozprawie „Powstanie umarłych. Historia pamięci 1944-2014”.
Tematem kapitalnej książki Napiórkowskiego nie jest bynajmniej samo zagadnienie zrywu z 1944 roku, który w konsekwencji spowodował obrócenie stolicy w dymiące pogorzelisko i cmentarz 200 tysięcy ludzi. Jest nim raczej kształtowanie się pamięci o powstaniu od zarania PRL-u aż po czasy nam najbliższe, z uwzględnieniem nacisku na modelowanie pamięci zbiorowej w wymiarze stricte politycznym. Bazując na bardzo obszernym materiale źródłowym, semiotyk kultury z Uniwersytetu Warszawskiego wykonał wręcz tytaniczną pracę, wskazując jak w toku skomplikowanych uwarunkowań politycznych polegli powstańcy z AK zostali pozbawieni tak zwanych praktyk pamięci, gdyż ich upamiętnianie podkopywałoby prawomocność konstytuującego się właśnie nowego ustroju, a inni, ci z AL, czczeni byli jako bohaterowie i narzucano ich wątpliwy kult całej wspólnocie. Nie chodzi tutaj bynajmniej o oddanie dziejowej sprawiedliwości, lecz obnażenie mechanizmu kształtowania pamięci zbiorowej w obszarze uzyskania doraźnych politycznych celów. Pod tym właśnie kątem, „Powstanie umarłych…” jest publikacją niezwykle pożyteczną, bo jeżeli zwrócimy uwagę na wzmocnioną w ostatnich latach ofensywę w dziedzinie polityki historycznej i przyjrzymy się tematyce, która w tak zwanej oficjalnej (stemplowanej przez państwo) celebracji wchodzi w przestrzeń narodowej mitologii, to dojdziemy do wniosku, że techniki upolityczniania historii stosowane w PRL-u niewiele się odróżniają od strategii uprawiania polityki historycznej stosowanej przez naszą „wojującą” prawicę.
Niespecjalnie (mnie przynajmniej) dziwi także teza postawiona przez Napiórkowskiego, że historia, by mogła zostać przyswojona przez odbiorców musi stać się opowieścią; potrzebuje ram narracyjnych, by wydarzenie z przeszłości stało się nośnikiem sensu. To oczywistość. Dlatego też autor odwołuje się do genialnych rozpoznań Haydena White’a, który już w latach 70-tych ubiegłego stulecia pisał o tropiczności narracji historycznych. Napiórkowski, z kolei, posługując się dwiema figurami – Pochodu i Konduktu – opisuje stosunek do historii opcji konserwatywnych (Kondukt – orientacja retrospektywna) oraz lewicowych (Pochód – orientacja prospektywna). Są to więc dwa toposy, za pomocą których można (re)interpretować historię. Nietrudno się domyślić, że te dwie figury stały się ramami, w które powstanie warszawskie częstokroć wtłaczano, dzięki czemu pamięć o 63. dniach krwawych walk, „szarpana” w dyskursywnej przestrzeni tych dwóch sprzecznych form interpretowania przeszłości, nabierała dziwnej wręcz dynamiki.
Jednym z fundamentalnych problemów opisanych w książce „Powstanie umarłych…” są twarde i miękkie strategie walki z pamięcią o powstaniu w okresie stalinowskim oraz zmiana optyki zapatrywań na zryw warszawiaków w okresie odwilży. Warto w tym miejscu na chwilę się zatrzymać. Skrupulatnie i krytycznie studiując dostępny materiał źródłowy, Napiórkowski kreśli, w jaki sposób pamięć o powstaniu we wspomnianym okresie była zacierana i fałszowana i dlaczego po względnym spokoju w latach 1944-48, nagle pod koniec piątej dekady XX stulecia komuniści przystąpili do prześladowań akowskiego podziemia na skalę dotąd niespotykaną.
Właściwie refleksje Marcina Napiórkowskiego z pogranicza różnych dyscyplin humanistyki da się sprowadzić do jednej, wiodącej tezy, że historia pamięci o powstaniu warszawskim to koleje zmiennie warunkujących się relacji pamięci oficjalnej oraz pamięci, którą można nazwać oddolną, gdyż będącą przejawem inicjatywy antysystemowej i antypaństwowej. O ile przed 1956 rokiem, czynniki oficjalne konstruowania pamięci o powstaniu sprowadzały się do metodycznych prób usuwania niepożądanych treści, o tyle na przełomie lat 50. i 60. batalia o pamięć weszła w fazę konsolidacji. Cóż to znaczy? Ano to, że pamięć oficjalna usiłuje już nie wypierać, a włączać w swą polityczną propagandę i podporządkowywać sobie nurty alternatywne związane z kultywowaniem czci poległych w 1944 roku.
Autor książki na temat pamięci o powstaniu warszawskim zwraca szczególną uwagę na rok 2004, który stanowi swoistą cezurę w kształtowaniu się polityki pamięci. Następuje wówczas widzialny zwrot, który można określić mianem pamięciowego boomu. Wynikał on z kilku przyczyn. Jedną z nich było otworzenie Muzeum Powstania Warszawskiego. Tak więc wówczas już możemy dopatrywać się pierwszych symptomów tego, co dzisiaj osiągnęło swoiste kuriozum. Powstanie jako pewien fakt z historii zostało zawłaszczone i upolitycznione, po pierwsze, po wtóre wraz z rozwojem nowoczesnych form i sposobów snucia narracji o przeszłości, stało się jednym z tworzyw popkultury. Tak zwana odzież patriotyczna, chętnie kupowana i noszona przez pragnącą jakiejś twardej tożsamości młodzież, jest zjawiskiem domagającym się osobnego, dość obszernego tekstu. Tak czy inaczej, powstanie stało się jedną z ikon polskiej popkultury, można tutaj się posłużyć również określeniem – pophistorii – i wcale nie będzie ono znaczeniowym nadużyciem. Tak zwana pamięć popularna – powołując się na jednego z najwybitniejszych jej badaczy – Raphaela Samuela, nigdy wyraźnie nie rozdzielała historii od mitu. Stąd właśnie biorą się tego typu odczytania – albo jednoznacznie martyrologizujące albo heroizujące zryw pokolenia Kolumbów. Nie ma nic pośrodku. To oczywiście uproszczenie poczynione na potrzeby niniejszej recenzji, ale tego rodzaju konkluzje należy wysnuć.
Justyna Anna Zanik
Książka na półkach
- 172
- 37
- 18
- 4
- 2
- 2
- 2
- 2
- 2
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Lektura tej książki zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Obawiałem się jakichś naciąganych czy kalkowanych z nowej myśli humanistycznej teorii, tymczasem w moje ręce trafiła praca napisana mądrze, ciekawie, i z prawdziwą badawczą pasją. Wiele osób stwierdzi, że to truizm, kiedy powie się, że granice zaborów nadal są widoczne w polskiej rzeczywistości. Niby tyle lat już minęło, a one gdzieś tam podskórnie tkwią w naszej zbiorowej mentalności i wcale się nie ukrywają głęboko. Czy pisanie książek o takich rzeczach ma zatem sens? Uważam, że jak najbardziej tak! Potrzebujemy w takim samym stopniu praktyk pamięci jak praktyk niepamięci, żeby móc jakoś normalnie funkcjonować w kraju o takiej pogmatwanej historii. Książka Napiórkowskiego jest właśnie taką ważną społecznie pracą o konieczności nieustannego przepracowywania naszych traum, po to by móc dalej w miarę normalnie funkcjonować we wspólczenym, szybko zmieniającym się świecie. Wywód jest tu bardzo klarowny i prowadzony bardzo spójnie od punktu do punktu. Nie sposób się zagubić w tych wszystkich skomplikowanych kwestiach pamięci, bo Autor doskonale prowadzi Czytelnika przez wszystkie rozdziały. W moim odczuciu dla każdego warszawiaka to powinna być lektura obowiązkowa! Książka, która tak jak pomniki w mieście - upamiętnia, zastanawia, pozwala zrozumieć, ale i zwalnia z obowiązku ciągłej nad tym pracy.
Lektura tej książki zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Obawiałem się jakichś naciąganych czy kalkowanych z nowej myśli humanistycznej teorii, tymczasem w moje ręce trafiła praca napisana mądrze, ciekawie, i z prawdziwą badawczą pasją. Wiele osób stwierdzi, że to truizm, kiedy powie się, że granice zaborów nadal są widoczne w polskiej rzeczywistości. Niby tyle lat już...
więcej Pokaż mimo toHistoria i pamięć - dwie siostry. Jedna wyrasta z drugiej, karmią się sobą, konkurują, czasem sobie zawadzają i przeczą, czasem się krzywdzą. Pamięć indywidualna, ale zwłaszcza pamięć zbiorowa o powstaniu warszawskim, jego upamiętnianiu i miejscu w świadomości i tożsamości narodowej to temat wielki. Książka jest panoramą tego zjawiska z bardzo solidną podbudową faktograficzną. Czyta się o tym świetnie. Że autor ma swoje ideowe założenia i że czasem zbyt mocno szuka chwytliwych toposów, albo ulega modnym metodologicznym formułom (patrz spacer) - prawda, ale i jego prawo. I to też jest zaleta lektury - zobaczyć całe zdarzenie z perspektywy krytyka polityki pamięci. Czy przekłada się to na postrzeganie samego powstania, jego ocenę? Pewnie tak, ale to nie jest chyba kluczowe. Bo ocena powstania jest bardziej złożona niż prostacki podział prawica -lewica (a już nie daj Boże PiS-Opozycja). Choć zdaje mi się, że przez to ostatnie partie są słabsze. Zawsze zadziwia mnie lewicowe oburzanie się na politykę pamięci, że niby to jest "wywoływanie upiorów", "gra trumnami" itd. W tle oczywiście nacjonalizm i inne lęki sensowne i wydumane. Pamięć i polityka pamięci jest rzeczywistością, proszę drogich państwa, którzy sami ją uprawiacie, tańcząc wokół Marksa i Róży Luksemburg, a w przeszłości mając kult mumii Lenina. To jest jak oburzanie się gazetowych i gabinetowych demokratów na politykę, że jest "brudna". A ona po prostu jest rzeczywista.
Historia i pamięć - dwie siostry. Jedna wyrasta z drugiej, karmią się sobą, konkurują, czasem sobie zawadzają i przeczą, czasem się krzywdzą. Pamięć indywidualna, ale zwłaszcza pamięć zbiorowa o powstaniu warszawskim, jego upamiętnianiu i miejscu w świadomości i tożsamości narodowej to temat wielki. Książka jest panoramą tego zjawiska z bardzo solidną podbudową...
więcej Pokaż mimo to"W pewnym metaforycznym sensie, można powiedzieć, że polską politykę pamięci zza grobu uprawiają upiory. Na przykładzie powstania warszawskiego widać to szczególnie wyraźnie."
Czytając powyższe słowa, można zadawać sobie różne pytania. Czy zmarli mają prawo głosu? Czy wykorzystują oni żywych do „prowadzenia” swoich interesów? Choć wydaje się to zaskakujące, odpowiedź na oba postawione pytania jest twierdząca. Powstanie Warszawskie bardzo trafnie ilustruje problem tzw. „nieprzepracowanej żałoby”. Przez okres PRL jego pamięć była silnie związana z działaniami opozycji przeciw rządzącym komunistom. Czy jednak te praktyki są wyłącznie związane z latami 1944-1989? Czy obchody rocznicy wybuchu powstania na Cmentarzu Powązkowskim w 2012 roku nie przypomniały czegoś co miało miejsce już wcześniej?
Śmierć tysięcy ludzi w ciągu dwóch miesięcy 1944 roku, wciąż oddziałuje na umysły nie tylko bezpośrednich uczestników, ale również tych, którzy sami nie przeżyli tamtych wydarzeń. Siedem dekad które dzieli nas od powstania, charakteryzowało się na przemian tabuizacją i gloryfikacją praktyk pamięci związanych z Powstaniem Warszawskim. I to właśnie stanowi główny temat pracy Napiórkowskiego.
„Powstanie Umarłych”, choć oparte na chronologicznej ciągłości wydarzeń oraz szerokim wykorzystaniu źródeł historycznych, dzieł literackich i filmowych nie ma charakteru rekonstrukcji faktów. Dla Napiórkowskiego, najważniejsza nie jest bowiem historia rozumiana jako przeszłość, lecz jej żywa obecność w teraźniejszości. Autor wyraźnie wskazuje, że im więcej czasu upływało od wydarzeń z 1944 roku, tym bardziej powstanie stawało się ważnym orężem w walce o teraźniejszość i przyszłość.
Dlatego tak adekwatne jest pojawiające się w książce stwierdzenie, że „pamięć zbiorowa nie tyle odwołuje się do jakiegoś wydarzenia historycznego, ile raczej pamięta samą siebie”. Praktyki pamięci, które ukształtowały się w okresie od upadku powstania były walką, traumą, wzorem, nadzieją czy kształtowaniem własnego „ja”. To wszystko zepchnęło faktyczną, pozytywistycznie rozumianą historię powstania na dalszy plan. Ostatnimi czasy do tych praktyk doszedł również niezwykle rozbudowany wątek komercyjny, w postaci płyt, koszulek, komiksów czy filmów związanych z powstańcami.
Analiza tych zagadnień została przedstawiona przez autora w pięciu obszernych rozdziałach oraz wstępie i zakończeniu. Książka została napisana w ujęciu chronologiczno-problemowym. Polityka pamięci o Powstaniu Warszawskim (rozdziały I-IV) jest przedstawiona przez autora z perspektywy dwóch sprzecznych toposów, które „można nazwać odpowiednio toposami Pochodu i Konduktu. Pierwszy z nich był obowiązującą formą interpretacji historii w ramach komunistycznej pamięci oficjalnej, drugi zaś dominował w opozycyjnych praktykach oddolnych”. To ciekawe rozwiązanie, pozwala czytelnikowi na samodzielną analizę oraz ocenę historii pamięci z odmiennych, często sprzecznych od siebie punktów widzenia. Ostatni rozdział pracy dotyczy „nowej kultury pamięci” wobec Powstania Warszawskiego, która pojawiał się wraz z obchodami jej 60. rocznicy i otwarciem poświęconego mu muzeum. Rozdział stanowi analizę powstania rozumianego jako swego rodzaju „marka” czy „franczyza”, stająca się „przemysłem pamięci”. Zakończeniem książki jest historyczny „spacer” autora po Warszawie na przestrzeni ostatnich 100 lat w kontekście pamięci przeszłości, która jest obecna na niemal każdej ulicy obecnej stolicy Polski.
„Powstanie umarłych” to efekt dziesięcioletniej pracy Marcina Napiórkowskiego. Książka, która łączy w sobie zagadnienia z zakresu socjologii, filozofii, politologii oraz antropologii pobudza czytelnika do refleksji. Składania do tego, by na przykładzie Powstania Warszawskiego uświadomić sobie jak skrajne formy może przybrać „polityka pamięci”. Pomimo, iż książka nie należy do łatwych w lekturze, warto podjąć trud, aby ją przeczytać od deski do deski. Siła pracy Napiórkowskiego tkwi w tym, że każda osoba po zapoznaniu się z nią, zastanowi się jaką „własną” politykę pamięci propaguje oraz w jaki sposób się z nią identyfikuje. Polecam uważniej lekturze, w zaciszu domu czy biblioteki.
Czytaj więcej: https://histmag.org/Marcin-Napiorkowski-Powstanie-umarlych.-Historia-pamieci-1944-2014-recenzja-14016
"W pewnym metaforycznym sensie, można powiedzieć, że polską politykę pamięci zza grobu uprawiają upiory. Na przykładzie powstania warszawskiego widać to szczególnie wyraźnie."
więcej Pokaż mimo toCzytając powyższe słowa, można zadawać sobie różne pytania. Czy zmarli mają prawo głosu? Czy wykorzystują oni żywych do „prowadzenia” swoich interesów? Choć wydaje się to zaskakujące, odpowiedź na...
Słabizna, napisana w formie "obiektywnej" lewacka agitka. Weźmy np. taki podział: Pochodu i Konduktu opisujący stosunek do historii opcji konserwatywnych (Kondukt – orientacja retrospektywna) oraz lewicowych (Pochód – orientacja prospektywna)...
Litości.
Słabizna, napisana w formie "obiektywnej" lewacka agitka. Weźmy np. taki podział: Pochodu i Konduktu opisujący stosunek do historii opcji konserwatywnych (Kondukt – orientacja retrospektywna) oraz lewicowych (Pochód – orientacja prospektywna)...
Pokaż mimo toLitości.